Niemedyczne forum zdrowia

BLOK OGÓLNY => Dyskusje o artykułach z Portalu wiedzy o zdrowiu => Wątek zaczęty przez: Mistrz 20-03-2014, 07:56



Tytuł: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-03-2014, 07:56
Na portalu ukazał się nowy artykuł: http://portal.bioslone.pl/rozprawa_o_jedzeniu


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Udana 20-03-2014, 08:24
Cytat
Żeby ugotować jajko na miękko, należy gotować go w wodzie tak długo, aż dojdzie do całkowitego ścięcia białka, natomiast żółtko pozostanie nieśnięte – miękkie

Kiedyś myślałam, że to śmieszne, tak opisywać poszczególne zasady żywienia i przygotowywania jedzenia, ale jak zaczęłam niektórym ludziom tłumaczyć to przekonałam się, że to ja byłam w błędzie.

Artykuł bardzo przydatny, będę tutaj odsyłać niektórych znajomych "kosmitów", którzy zadają pytania.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 20-03-2014, 11:38
Panie Józefie,
Przeczytałem.
Proponuję poprawić to zdanie: "Jeśli chodzi o pieczywo, to nie co się wygłupiać z jakimś tam razowym na naturalnym zakwasie, wieloziarnistym i podobnymi cudactwami." Powinno chyba być: "...nie ma co się wygłupiać...".

Przy okazji znalazłem błąd merytoryczny w innym artykule: http://portal.bioslone.pl/witaminy_i_substancje_witaminopodobne#witamina_D
"Uważa się, że już dziesięć minut słonecznej kąpieli codziennie w czasie letnich miesięcy zapewnia dostateczną dawkę tej witaminy na cały rok."
Prawda jest taka, że ten zapas wystarcza tylko na 2 miesiące.
Pisałem o tym już dawno temu:
"Ewentualny nadmiar witaminy D jest magazynowany w postaci kalcydiolu w tkance tłuszczowej i może być uwalniany do obiegu w ciągu jednego do dwóch miesięcy, kiedy witamina nie jest syntetyzowana."
Okres połowiczego rozpadu kalcydiolu wynosi 20-35 dni.
Okres połowiczego rozpadu kalcytriolu wynosi 4-6 godzin.
http://www.phmd.pl/fulltxt.php?ICID=870029
"The distribution of vitamin D3 into adipose tissue prolongs its total-body half-life to approximately two months."
http://www.medicaljournals.se/acta/content/?doi=10.2340/00015555-0980&html=1



Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-03-2014, 12:02
Cytat
Okres połowiczego rozpadu kalcydiolu wynosi 20-35 dni.
Okres połowiczego rozpadu kalcytriolu wynosi 4-6 godzin.
W probówce.
Już o tym prowadziliśmy spór, ale nie mam argumentów, żeby zmienić zdanie, szczególnie co do potrzeby suplementacji witaminy D. Badania nałukowców hamerykańskich jakoś mnie nie przekonują.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-03-2014, 12:55
Cytat od:  http://www.medicaljournals.se/acta/content/?doi=10.2340/00015555-0980&html=1
The steroid hormone vitamin D is required for normal calcium and phosphorus metabolism and is thus an important contributor to musculoskeletal health. Recent data have linked low vitamin D levels to a wide range of diseases, including cancer, cardiovascular disease, autoimmune disease and infection. Adequate levels of vitamin D are maintained through its cutaneous photosynthesis and oral ingestion. By some estimates, one billion people worldwide have vitamin D deficiency or insufficiency. A number of factors influence the photosynthesis and bioavailability of vitamin D and contribute to risk of impaired vitamin D status. These factors include variation in sun exposure due to latitude, season, time of day, atmospheric components, clothing, sunscreen use and skin pigmentation, as well as age, obesity and the incidence of several chronic illnesses. This review will focus on factors that influence vitamin D status and contribute to the prevalence of low vitamin D levels. Key words: vitamin D; vitamin D synthesis; ultraviolet irradiation; sun exposure; vitamin D metabolism; vitamin D bioavailability; vitamin D deficiency.

No tak - badacze witaminy D oskarżają jej niedobór o wszelkie choroby świata. Do takich samych wniosków dochodzą badacze wszystkiego, co by nie badali - witaminy C, B9 czy B12, wodę utlenioną, boraks, ksylitol, lewatywy, i tak dalej, i dalej, i dalej.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Luciano 20-03-2014, 12:58
Genialny artykuł. Na pewno przyda się mi, ale mam zamiar dać go do przeczytania całej rodzinie.
Przyznam, że od kiedy odżywiam się właśnie w taki sposób jak jest opisane w artykule (no może kolacje mogłyby być lepsze) czuję się o niebo lepiej!


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 20-03-2014, 14:07
Ja to wiem ponieważ u swoich pacjentów sprawdzam poziom 25(OH)D, a Pan niestety pisze nieprawdę, a ludzie Panu wierzą. Jeżeli Pan czegoś nie wie to lepiej nic nie pisać na ten temat. Proponuję to zdanie usunąć, albo podać źródło.
Co to znaczy "uważa się"? Kto tak uważa i na jakiej podstawie?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-03-2014, 14:16
Wierzę Panu, Panie Tomaszu, że pacjenci hospicjum tudzież pozostali pacjencji mają poziom 25(OH)D zbyt niski do normy. Szkopuł w tym, że ja nie wiem, kto ustalał te normy i na czyje zlecenie. Znam wielu takich, u których poziom cholesterolu nie mieści się ani w granicach nowych norm, ani starych, mimo to nie wykazują objawów miażdżycy.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Deidara 20-03-2014, 14:20
Bardzo dobry artykuł.

Cytat
Tak oto dochodzimy do oczywistego wniosku: ilość wypełniaczy musi być uzależniona od aktywności fizycznej. Jeśli ktoś wykonuje ciężką pracę fizyczną, bądź intensywnie uprawia sport – powinien zjadać więcej wypełniaczy. W przeciwnym wypadku wypełniaczy powinno się zjadać niewielkie ilości – symbolicznie. W praktyce wygląda to tak, że na obiad jemy mięso zrównoważone surówką i niewielką ilość ziemniaków albo kaszy gryczanej bądź jaglanej.

Chciałbym się więcej dowiedzieć na ten temat.
Uprawiam sport, czyli powinienem zjeść więcej wypełniaczy. Ale czy tym samym powinienem ograniczyć w tym samym posiłku ilość mięsa i tłuszczu? Załóżmy, że zjadam 15dag czerwonego mięsa, do tego dodaję trochę smalcu,40-50dag ziemniaków i oczywiście surówkę. Czy to jest dobry posiłek przed treningiem? Czy to jest dobry posiłek po treningu?
Przydałoby się więcej informacji dla osób, które ciężko pracują fizycznie.

Ja trenuję 4-5 razy w tygodniu (nie jakoś bardzo ciężko - amatorsko) i trochę się boję mieszać większe ilości cukrów z solidną porcją mięsa i tłuszczu. Ten mój niepokój wynika oczywiście z niewiedzy.
Jak powinny się odżywiać takie osoby trenujące?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 20-03-2014, 14:28
Proszę podać źródło informacji, którą Pan zamieścił.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-03-2014, 14:41
Nie pamiętam już źródła. Dużo czytam w zasadzie od zawsze i niegdyś, kiedy świat był jeszcze normalny, taka właśnie była opinia o witaminie D. Od tego czasu porobiono mnóstwo badań i wodę z mózgu pacjentów.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 20-03-2014, 14:43
Nie mam więcej pytań.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Helusia 20-03-2014, 16:46
Dziękuję Panie Józefie za ten artykuł. Tak, był potrzebny.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Luciano 20-03-2014, 18:00
Bardzo dobry artykuł.

Chciałbym się więcej dowiedzieć na ten temat.
Uprawiam sport, czyli powinienem zjeść więcej wypełniaczy. Ale czy tym samym powinienem ograniczyć w tym samym posiłku ilość mięsa i tłuszczu? Załóżmy, że zjadam 15dag czerwonego mięsa, do tego dodaję trochę smalcu,40-50dag ziemniaków i oczywiście surówkę. Czy to jest dobry posiłek przed treningiem? Czy to jest dobry posiłek po treningu?
Przydałoby się więcej informacji dla osób, które ciężko pracują fizycznie.

Ja trenuję 4-5 razy w tygodniu (nie jakoś bardzo ciężko - amatorsko) i trochę się boję mieszać większe ilości cukrów z solidną porcją mięsa i tłuszczu. Ten mój niepokój wynika oczywiście z niewiedzy.
Jak powinny się odżywiać takie osoby trenujące?

Jestem osobą, która jest bardzo aktywna fizycznie. Twój przykładowy obiad to bomba węglowodanowa, która zawiera ich aż pół kilo. Biorąc pod uwagę, że spożyjesz 30 dag mięsa i warzyw to grubo ponad 50% stanowią węglowodany. W takim wypadku nie jest to dodatek, lecz baza posiłku. Według mnie jeśli chcesz zwiększyć liczbę kalorii w żywieniu ze względu na wzmożoną aktywność fizyczną powinieneś jeść więcej białek i tłuszczów, czyli mięsa i warzyw. Węglowodany niech pojawiają się na talerzu symbolicznie. Zmień proporcje na: mięso 20dag, warzywa 20dag i kasza jaglana/gryczana/ryż 50g nieugotowane (po ugotowaniu wyjdzie więcej).

Ja stosunkowo szybko przekonałem się, że jajecznica na boczku (brak węglowodanów) przed treningiem wcale nie zmniejsza mojej wydolności a jest wręcz odwrotnie. Po śniadaniu, na które składały się płatki orkiszowe, świeże i suszone owoce, syrop z agawy itp. na treningach potrafiłem czuć się bardzo ospały, mimo ogromnego wysiłku.

Przed treningiem tak jak wspomniałem jajka na boczku zdecydowanie wystarczą. Jeśli będziesz czuł, że masz za mało energii (w co szczerze wątpię) to zwiększ ilość jaj/boczku. Ewentualnie banan/jabłko lub jakikolwiek inny owoc przed treningiem. Po treningu idealnym wręcz posiłkiem jest KB. W innym temacie napisałem, że policzyłem wartości odżywcze dla przeciętnego KB, który robię zazwyczaj i okazało się, że stosunek białka do węglowodanów wynosi 1:3, czyli bardzo optymalne. Białko oscyluje na poziomie 10g na KB, czyli wydawać by się mogło, że mało, ale można dodać do KB siemię konopne i wyjdzie już nam tego białka 15 gram, co w zupełności na początek wystarczy. Po takim KB należy zjeść już normalny posiłek jak poczujemy głód. U mnie jest to z reguły około 1-1,5 godziny. I właśnie w tym posiłku można, choć wcale nie uważam, że trzeba dodać trochę węglowodanów (u mnie jest to zazwyczaj kilka łyżek kaszy). I tak sobie do obiadu/kolacji (w zależności kto w jakich godzinach ćwiczy) podjadamy te węglowodany. Nigdy nie jem całej kaszy jeśli w pewnym momencie mi się jej po prostu jeść nie chce. Najzwyczajniej w świecie resztki wyrzucam. Piorytetem zawsze jest mięso wraz z warzywami.

Na początku przygody z biosłone wydawało mi się, że ciężko będzie mi trenować żywiąc się w zalecany tu sposób. Na szczęście szybko przekonałem się, że zmiany w żywieniu i stosowanie ZZO przyniesie dobre efekty. Od kiedy jem zgodnie z ZZO nigdy nie brakuje mi energii na treningach i kiedy pozostali idą do szatni (po prawie półtora godzinnym treningu) ja biorę skakankę (trenuję boks), rozciągam się lub chwytam sztangę. Przy dłuższym biegu nie odczuwam spadków energii jak dawniej. Koledzy jak patrzą na zachodzące szybkość zmian w mojej sylwetce nie wierzą, że nie żrę 200g ryżu przed i po treningu i nie piję odżywek.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 20-03-2014, 19:33
Cytat
Niejeden pomyśli sobie: – skoro ludzie niegdyś tak jadali, i to im nie szkodziło, to co stoi na przeszkodzie, żeby dalej tak jadać? – Na przeszkodzie stoją zmiany, jakie zaszły od tamtego czasu, kiedy ludzie ciężko pracowali, więc musieli zjadać duże porcje energii. A że nie mieli dostatecznej ilości wysokokalorycznych produktów pochodzenia zwierzęcego, siłą rzeczy musieli zadowolić się niskokalorycznymi węglowodanami, których musieli zjadać duże ilości, by zaspokoić zapotrzebowanie energetyczne organizmu.

Wówczas argumentem za owym jedzeniem była ciężka praca i brak dostępu do wysokokalorycznych produktów pochodzenia zwierzęcego.

Cytat
Tak oto dochodzimy do oczywistego wniosku: ilość wypełniaczy musi być uzależniona od aktywności fizycznej. Jeśli ktoś wykonuje ciężką pracę fizyczną, bądź intensywnie uprawia sport – powinien zjadać więcej wypełniaczy.

Dziś argumentem za zjadaniem wypełniaczy jest oczywiście cięższa praca, intensywniejsze uprawianie sportu. Ciężko pracujący musi jednak wziąć pod uwagę, że w przeciwieństwie do tamtych czasów ma dostęp do produktów wysokokalorycznych.

Brakuje mi w artykule jeszcze jakiegoś zdania, choćby takiego: "Powinien zjadać więcej wypełniaczy, bacząc jednak na to, że w przeciwieństwie do przodków (do tamtych czasów), dziś ma dostęp do wysokokalorycznych produktów pochodzenia zwierzęcego."  

Napisałem tę uwagę, żeby sportowiec albo ciężko pracujący, nie wziął za argument tylko tamtych czasów, jednocześnie zapominając o dzisiejszych, zjadając na obiad kopiec ziemniaków.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Luciano 20-03-2014, 19:50
Słuszne uwagi, Machos. O ile dla bardziej wprawionych biosłonejczyków sprawa wydaje się być klarowna to zaraz pojawią się posty typu: "przecież w artykule o jedzeniu było napisane, że mam jeść dużo ziemniaków, bo ćwiczę". Trochę mi to zajęło, ale w końcu rozumiem dlaczego Mistrz i inni doświadczeni biosłonejczycy czasami się frustrują.

Na podstawie własnego przykładu pragnę zaznaczyć, że można prowadzić bardzo aktywny tryb życia i osiągać dobre rezultaty jedząc symboliczne ilości wypełniaczy a bazując głównie na wysokokalorycznych produktach pochodzenia zwierzęcego, do którego każdy ma teraz łatwy dostęp. Chyba, że ktoś chce wyglądać jak co drugi jegomość z siłowni i ważyć ponad 100 kg to wtedy bez dużych ilości wypełniaczy się nie obejdzie.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 20-03-2014, 20:04
Na podstawie własnego przykładu pragnę zaznaczyć, że można prowadzić bardzo aktywny tryb życia i osiągać dobre rezultaty jedząc symboliczne ilości wypełniaczy a bazując głównie na wysokokalorycznych produktach pochodzenia zwierzęcego, do którego każdy ma teraz łatwy dostęp.

Dlatego nie można pominąć tak mocnego argumentu, jakim dziś jest dostęp do wysokokalorycznych produktów zwierzęcych dla sportowców, czy osób, które ciężko pracują.



Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Luciano 20-03-2014, 20:19
Do tego wcale niedrogo, jak zostało to zaznaczone w artykule.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Deidara 21-03-2014, 00:31
Luciano, dzięki za posta.

Te 0.4dag ziemniaków, które teraz jem, to jakieś 70g weglowodanów. Do tego dołożę drugie tyle w następnym posiłku, plus trochę węgli do śniadania. Oprócz tego jeszcze jakieś jabłko, czy kromka chleba gryczanego do czwartego posiłku. Sumując wyjdzie ok. 250g węglowodanów na dzień. Czy to jest dużo dla osoby trenującej? Ja wiem, że można trenować odżywiając się w taki sposób jak piszesz, ale chcę wiedzieć czy to co ja robię jest szkodliwe.

Codziennie rano jem jajka. Trening mam zawsze wieczorem. Dlatego średnio mi się widzi zjadać jajecznicę na boczku pod koniec dnia. Nie wiem czy to nie byłaby przesada.

Mięsa dziennie zjadam jakieś 30-35dag. Tłuszcz trochę tymczasowo ograniczyłem, z powodu problemów trawiennych.

Czy mógłbyś napisać w jaki sposób przygotowujesz mięso? Jaki rodzaj mięsa? Muszę się nauczyć je przyrządzać na więcej sposobów. Teraz po prostu po rozmrożeniu przyprawiam je pieprzem i solą, po czy wrzucam na patelkę lub do garnka, dolewam wody, wkrajam cebulę, czosnek i gotuję (smażę, pieczę? - nie wiem jak to nazwać) do dwóch godzin. W smaku mi to takie średnie wychodzi, ale da się zjeść. Chciałbym nauczyć się tak przyrządzać mięso, aby mi bardziej smakowało.

Co do KB, to na razie piję z samych nasion (dolegliwości trawienne). Ale kiedyś chciałbym wprowadzić coś na wzór Twojej kombinacji.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-03-2014, 06:34
Dodałem "nieco" przed "więcej wypełniaczy". To musi wystarczyć. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie jadał kaszę z mięsem i surówką. Na to nie ma rady.

Ja jestem przeciwnikiem metody ograniczeń. Mówię: jedz więcej mięsa, to nie będziesz potrzebował jeść dużo węglowodanów, żeby się najeść. Nie możemy jednak przesadzać i zapędzać ludzi w dietę tłuszczową czy białkową. Węglowodany są naszym organizmom niezbędne, a ich nadmiar bierze się tylko i wyłącznie stąd, że niektórzy, a właściwie większość unika tłuszczów zwierzęcych, bo - wiadomo - cholesterol. Ta głupawka nigdy chyba nie zniknie z świadomości żyjących w błogiej nieświadomości pacjentów. Na to nic nie poradzimy. To pokolenie musi po prostu wymrzeć.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 21-03-2014, 12:11
Dodałem "nieco" przed "więcej wypełniaczy". To musi wystarczyć.

I wystarcza w zupełności.

Dziś mamy ten komfort w postaci dostępu do produktów wysokokalorycznych, więc przy odrobinie myślenia nie zaszkodzimy sobie, jedząc je na obiad z ziemniakami kub kaszą.

Ja jestem przeciwnikiem metody ograniczeń.

Zwłaszcza w zdrowiu trzymanie się tej zasady, pozwala to zdrowie utrzymać. Nie ma co dyskutować.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 21-03-2014, 16:31
Węglowodany są naszym organizmom niezbędne, a ich nadmiar bierze się tylko i wyłącznie stąd, że niektórzy, a właściwie większość unika tłuszczów zwierzęcych, bo - wiadomo - cholesterol. Ta głupawka nigdy chyba nie zniknie z świadomości żyjących w błogiej nieświadomości pacjentów. Na to nic nie poradzimy. To pokolenie musi po prostu wymrzeć.

Większość unika tłuszczów zwierzęcych, bo - wiadomo - będziesz otyły, gruby jak cholera! Jest to kolejny obok cholesterolu mit-straszak, lansowany przez kartel.



Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Luciano 21-03-2014, 17:12
Większość unika tłuszczów zwierzęcych, bo - wiadomo - będziesz otyły, gruby jak cholera! Jest to kolejny obok cholesterolu mit-straszak, lansowany przez kartel.

Ja "zaryzykowałem" i jem mało węglowodanów na rzecz zwiększonej ilości tłuszczów zwierzęcych. Nie wiem na jakim poziomie kształtuje się u mnie cholesterol i czy nie dostanę za tydzień zawału, ale wiem co widzę. A widzę sześciopak jak patrzę w lustro. ;-)


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 21-03-2014, 17:24
Nie wiem na jakim poziomie kształtuje się u mnie cholesterol i czy nie dostanę za tydzień zawału

Obecność cholesterolu (http://portal.bioslone.pl/zdrowie-a-medycyna/cholesterol) nie jest przyczyną zawału a wręcz przeciwnie, to właśnie dzięki cholesterolowi, serce tak jak cały organizm, funkcjonuje bez zarzutu.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Luciano 21-03-2014, 18:00
Nie wiem na jakim poziomie kształtuje się u mnie cholesterol i czy nie dostanę za tydzień zawału

Obecność cholesterolu (http://portal.bioslone.pl/zdrowie-a-medycyna/cholesterol) nie jest przyczyną zawału a wręcz przeciwnie, to właśnie dzięki cholesterolowi, serce tak jak cały organizm, funkcjonuje bez zarzutu.
Nie znam się na cholesterolu i przyznam, że pominąłem lekturę na ten temat przy zapoznawaniu się z ideami biosłone. Mimo to, gdzieś tu na forum obiła mi się czyjaś wypowiedź, bodaj Mistrza, że podwyższony (o ile da się w ogóle określić normy) poziom cholesterolu nie prowadzi do żadnych chorób serca itd., lecz ma do spełnienia swoja rolę w organizmie. Tamtą wypowiedź napisałem z przekąsem, ironią, bowiem przyjęło się w propagandzie medycznej, że cholesterol to coś okropnego a ja lubię czasem podśmiechiwać się z głupków. ;-)


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 21-03-2014, 19:31
Ja to wiem ponieważ u swoich pacjentów sprawdzam poziom 25(OH)D

No tak, ale to są pacjenci. Ludzie bardzo chorzy. A jak to się ma do poziomów tej witaminy u ludzi zdrowych? Sprawdzał Pan kiedyś tak systematycznie poziom witaminy D u zdrowych?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Nosłoń 21-03-2014, 20:24
Fajny artykuł, czekałem na taki. W sumie prawie wszystko było już opisane w ZZO, ale dobrze wiedzieć lepiej i mieć pewność co jest dobre, a co złe.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 22-03-2014, 10:54
Ja to wiem ponieważ u swoich pacjentów sprawdzam poziom 25(OH)D

No tak, ale to są pacjenci. Ludzie bardzo chorzy. A jak to się ma do poziomów tej witaminy u ludzi zdrowych? Sprawdzał Pan kiedyś tak systematycznie poziom witaminy D u zdrowych?

Tak, u siebie.
Pisałem już kiedyś na ten temat. Nie chcę się powtarzać.
Wiedza na ten temat istnieje. Wystarczy poczytać.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 22-03-2014, 11:04
Cytat
Okres połowiczego rozpadu kalcydiolu wynosi 20-35 dni.
Okres połowiczego rozpadu kalcytriolu wynosi 4-6 godzin.
W probówce.
Nałukowcy kiedyś łodkryli, że białko ścina się w temperaturze coś ponad 40 oC, oczywiście w probówce, i na tej podstawie powstał cały przemysł leków przeciwzapalnych, które mają rzekomo zapobiegać ścięciu się białek mózgu. Nikomu jednak do głowy nie przyszło (a może przyszło, tylko zmilczeli), że to organizm podnosi ciepłotę ciała, z wielkim zresztą wysiłkiem, i bynajmniej nie po to, żeby unicestwić samego siebie.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 22-03-2014, 12:37
Tu jest badanie epidemiologiczne z Wielkiej Brytanii.
http://ajcn.nutrition.org/content/85/3/860.full.pdf+html
Proszę spojrzeć na fig. 1 str. 863.
Pokazuje ona jak zmieniają się stężenia 25(OH)D w poszczególnych miesiącach roku.
Jednostki:
1 nmol/l = 0.4006 ng/ml
1 ng/ml = 2.496 nmol/l
Najwyższe stężenia odnotowano we wrześniu - ok. 75 nmol/l (= 30 ng/ml)
Najniższe stężenia odnotowano w lutym - < 40 nmol/l (= 16 ng/ml)
Wg mojej wiedzy optymalne stężenia to 50-80 ng/ml. Niektórzy autorzy podają zakres 40-70 ng/ml.
Jak widać ludzie w Wielkiej Brytanii nawet we wrześniu nie osiągają stężenia, które zapewnia zdrowie. Wahania sezonowe, świadczące o tym, że nie można zrobić w lecie zapasu na cały rok są ewidentne.
Proszę spojrzeć na fig. 3 str. 866.
Hipowitaminoza D występuje z największym nasileniem w zimie i na wiosnę; zależy od szerokości geograficznej.



Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 22-03-2014, 13:00
Nałukowcy kiedyś łodkryli, że białko ścina się w temperaturze coś ponad 40 oC, oczywiście w probówce, i na tej podstawie powstał cały przemysł leków przeciwzapalnych, które mają rzekomo zapobiegać ścięciu się białek mózgu. Nikomu jednak do głowy nie przyszło (a może przyszło, tylko zmilczeli), że to organizm podnosi ciepłotę ciała, z wielkim zresztą wysiłkiem, i bynajmniej nie po to, żeby unicestwić samego siebie.
Ja tego nie kwestionuję, że tak się dzieje, ale mam pytanie do pana Józefa. Wiadomo w chorobach z autoagresji organizm wytwarza przeciwciała skierowane przeciwko własnym komórkom, tkankom i niszczy je. Czyli organizm sam sobie strzela w stopę. I teraz pytanie do pana Józefa; czy może być tak, że wzrost temperatury ciała (w niektórych przypadkach nie mówię że we wszystkich), będzie również wynikiem jakiejś autoagresji i organizm sam siebie zniszczy poprzez wzrost temperatury?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 22-03-2014, 13:08
Cytat
Wiadomo w chorobach z autoagresji organizm wytwarza przeciwciała skierowane przeciwko własnym komórkom, tkankom i niszczy je. Czyli organizm sam sobie strzela w stopę.
Medyczne bzdury, jak ta, że organizm produkuje cholesterol, żeby zafundować sobie miażdżycę. Organizm niszczy złe komórki. Dobrych nie niszczy.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 22-03-2014, 13:15
To takie sralimuchy - jedni naukowcy tak pieprzą, inni tak, a naiwnym pozostaje wierzyć jednym albo drugim, czyli popadać ze skrajności w skrajność. Taka zabawa z własnym zdrowiem w stylu iście (wolno)amerykańskim.

Cytat od:  http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,130513,15356401,Moda_na_witamine_D_zdecydowanie_na_wyrost__Zdrowi.html
Żadnych wątpliwości nie budzi znakomity wpływ wit. D na kościec? W ubiegłym roku, w prestiżowym czasopiśmie "Lancet", naukowcy z Uniwersytetu w Auckland (Nowa Zelandia) podważyli ten "pewnik". Po przeanalizowaniu danych z 23 badań z udziałem około czterech tysięcy osób zdrowych, które były poddane średnio dwuletniej obserwacji w kierunku rozwoju osteoporozy (m.in. wykonywano u nich badanie gęstości kości), opublikowali zaskakujące wnioski. U badanych z różnych zakątków świata (m.in. z Wielkiej Brytanii, USA, Australii, Holandii, Finlandii i Norwegii) nie stwierdzono zależności między suplementacją witaminy D, a gęstością kości i ochroną przed osteoporozą.

Warto wziąć jeszcze pod uwagę, czego się nie bierze, że witamina D to nie tylko ta wytwarzana w naszej skórze, ale także dostarczana z pełnowartościowym(!) pożywieniem. Jeśli zatem ktoś jada płatki owsiane czy jakieś porąbane musli, zalewa toto wodą albo mlekiem UHT, to czy można się dziwić, że w końcu dozna złamania główki kości udowej?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 22-03-2014, 13:26
Cytat od:  http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,130513,15356401,Moda_na_witamine_D_zdecydowanie_na_wyrost__Zdrowi.html
W wielu polskich publikacjach na temat witaminy D można przeczytać, że w innych krajach europejskich, o klimacie zbliżonym do naszego, a zarazem medycynie na wyższym poziomie, suplementacja jest powszechna. Tymczasem - niekoniecznie, a jeśli już, to nie jest postrzegana jako przyjmowanie produktów leczniczych w kroplach.

Polskie matki emigrantki oburzają się na forach i blogach, że nawet niemowlaki popularnych u nas kropelek w Wielkiej Brytanii nie dostają. Kasia, autorka bloga mama w UK donosi:

"w UK żaden lekarz ani położna nie zaleca witaminy D profilaktycznie niemowlakom, chyba, że wynika to z medycznych/ zdrowotnych względów. Nie przepisuje się jej w syropku ani kropelkach i na próżno pytać o to położne czy health visitor, bo oni zgodnie twierdzą, że nie podaje się zdrowym dzieciom witaminy D bez konkretnych wskazań (np. : problemy z niezrastającym się ciemiączkiem)".

Wiele Polek się z tym nie zgadza i na własną rękę załatwia leki.
Podejrzewam, że za przykładem p. Tomasza Dangla. Czyżby się ciemiączko Panu nie zrastało, Panie Tomaszu?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 22-03-2014, 22:39
To takie sralimuchy - jedni naukowcy tak pieprzą, inni tak, a naiwnym pozostaje wierzyć jednym albo drugim, czyli popadać ze skrajności w skrajność. Taka zabawa z własnym zdrowiem w stylu iście (wolno)amerykańskim.

Rzeczywiście, jedni naukowcy mówią tak, inni siak. Idzie się w tym wszystkim pogubić.

Wg mojej wiedzy optymalne stężenia to 50-80 ng/ml. Niektórzy autorzy podają zakres 40-70 ng/ml.

Cytat od: http://natemat.pl/82777,suplementy-witaminy-d-nie-chronia-przed-zlamaniami
Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore, którzy także przyjrzeli się skutkom zwiększonego spożycia witaminy D, doszli do dwojakich wniosków. Po pierwsze, stwierdzili oni, że podniesiony poziom witaminy D we krwi może skutkować obniżeniem stężenia białek c-reaktywnych (c-reactive protein, w skrócie CRP), czyli popularnego wskaźnika zapaleń układu krążenia. Z drugiej strony jednak, poziom witaminy D wyższy niż 21 ng/ml wiązać się może ze wzrostem stężenia wspomnianych protein, co prowadzi do twardnienia naczyń krwionośnych i zwiększonego ryzyka chorób układu krążenia.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 22-03-2014, 23:31
Cytat od:  http://natemat.pl/82777,suplementy-witaminy-d-nie-chronia-przed-zlamaniami
Witamina D wspomaga przyswajanie wapnia – jednego z podstawowych budulców kości, dlatego lekarze od dawna przyjmowali, że zachęcanie osób starszych do stosowania suplementów diety pomoże im zachować zdrowy poziom witaminy D, której pokłady uszczuplają się wraz z wiekiem.
Takie prymitywne (nie)myślenie jest typowe dla lekarzy nie tylko w tym wypadku.

Ja to wiem ponieważ u swoich pacjentów sprawdzam poziom 25(OH)D, a Pan niestety pisze nieprawdę, a ludzie Panu wierzą. Jeżeli Pan czegoś nie wie to lepiej nic nie pisać na ten temat.
Ja po prostu piszę to, co wiem; dzielę się z innymi swoją wiedzą. Gdybym czegoś nie wiedział, to bym nie pisał. Proponuję, żeby Pan odwołał, że piszę nieprawdę. Prawdę mówiąc, średnio mi na tym zależy, ale z dwojga złego wolę, żeby ludzie wierzyli mnie zamiast lekarzom. Przynajmniej wyjdzie im to na zdrowie.

A tak w ogóle, to po co oni te badania robią? Przecież mogli przeczytać, co o witaminie D napisałem dawno temu: http://portal.bioslone.pl/witaminy_i_substancje_witaminopodobne#witamina_D


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 23-03-2014, 07:25
Wg mojej wiedzy, optymalne stężenia to 50-80 ng/ml.
Cytat od:  http://natemat.pl/82777,suplementy-witaminy-d-nie-chronia-przed-zlamaniami
...poziom witaminy D wyższy niż 21 ng/ml wiązać się może ze wzrostem stężenia wspomnianych protein, co prowadzi do twardnienia naczyń krwionośnych i zwiększonego ryzyka chorób układu krążenia.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 23-03-2014, 07:53
Proszę podać źródło informacji, którą Pan zamieścił.
Ja z reguły nie podaję moich źródeł informacji, gdyż pochodzą one z licznych źródeł zweryfikowanych (bodaj najważniejsze) własnym rozumowaniem logicznym. Jeśli Pan pozwoli, rozwinę nieco ten mój proces dochodzenia prawdy. Otóż, Panie Tomaszu, witamina D należy do trzynastu związków chemicznych zwanych witaminami, których wspólną cechą jest to, że ich niedobór daje objawy niedoboru, zaś nadmiar daje objawy nadmiaru. W swojej wieloletniej praktyce spotkałem ludzi z objawami niedoboru witaminy D, ale z wywiadu dowiedziałem się, że przyczyną hipowitaminozy D było dawanie posłuchu lekarzom, którzy zalecają ufającym im pacjentom chorobotwórcze diety. Natomiast ludzie stroniący od lekarzy, odżywiający jak się jak Pan Bóg przykazał, nigdy nie przejawiają objawów hipowitaminozy D.

Jak mniemam, dla Pana takie źródło informacji niepoparte badaniami naukowymi nie jest wiarygodne, natomiast dla mnie badać się, żeby sprawdzić, czy jest się chorym, samo w sobie jest chore.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Kamil 23-03-2014, 10:03
Cytat od:  http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,130513,15356401,Moda_na_witamine_D_zdecydowanie_na_wyrost__Zdrowi.html
Żadnych wątpliwości nie budzi znakomity wpływ wit. D na kościec? W ubiegłym roku, w prestiżowym czasopiśmie "Lancet", naukowcy z Uniwersytetu w Auckland (Nowa Zelandia) podważyli ten "pewnik". Po przeanalizowaniu danych z 23 badań z udziałem około czterech tysięcy osób zdrowych, które były poddane średnio dwuletniej obserwacji w kierunku rozwoju osteoporozy (m.in. wykonywano u nich badanie gęstości kości), opublikowali zaskakujące wnioski. U badanych z różnych zakątków świata (m.in. z Wielkiej Brytanii, USA, Australii, Holandii, Finlandii i Norwegii) nie stwierdzono zależności między suplementacją witaminy D, a gęstością kości i ochroną przed osteoporozą.
Warto wziąć jeszcze pod uwagę, czego się nie bierze, że witamina D to nie tylko ta wytwarzana w naszej skórze, ale także dostarczana z pełnowartościowym(!) pożywieniem. Jeśli zatem ktoś jada płatki owsiane czy jakieś porąbane musli, zalewa toto wodą albo mlekiem UHT, to czy można się dziwić, że w końcu dozna złamania główki kości udowej?

Na gęstość kości oraz osteoporozę wpływ ma więcej czynników, niż jak tylko witamina D. Ale wielu naukowcom z piekła rodem to nie przeszkadza... znając życie "zdrowi" badani ludzie zapewne zajadali się ciastkami, obwarzankami i pełnoziarnistym chlebem - czyli badania z góry niewiarygodne. Więc na co Biosłonejczykom takie badania?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 23-03-2014, 10:35
Pan niestety pisze nieprawdę, a ludzie Panu wierzą. Jeżeli Pan czegoś nie wie to lepiej nic nie pisać na ten temat.
Ja po prostu piszę to, co wiem; dzielę się z innymi swoją wiedzą. Gdybym czegoś nie wiedział, to bym nie pisał. Proponuję, żeby Pan odwołał, że piszę nieprawdę. Prawdę mówiąc, średnio mi na tym zależy, ale z dwojga złego wolę, żeby ludzie wierzyli mnie zamiast lekarzom. Przynajmniej wyjdzie im to na zdrowie.
Panie Józefie,
Nie zamierzam debatować nt. witaminy D.
Proszę tylko, żeby usunął Pan to jedno zdanie, ponieważ jest nieprawdziwe (co wykazałem powyżej):
"Uważa się, że już dziesięć minut słonecznej kąpieli codziennie w czasie letnich miesięcy zapewnia dostateczną dawkę tej witaminy na cały rok."
Czy to taki problem? Nie rozumiem Pańskiego uporu.
Bezkrytyczne powielanie błędnych informacji szkodzi temu Forum i obniża rangę Pańskich publikacji. Zależy mi bardzo na tym, żeby ludzie traktowali Pana poważnie, ponieważ najczęściej ma Pan rację. Korekta artykułu nie przyniesie Panu ujmy. To normalny proces.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 23-03-2014, 12:41
Jak mogę dokonać korekty, skoro życie, a nawet najnowsze badania naukowe dowodzą, że mam rację? Głupio się Panu przyznać do błędu? Po prostu, trafił Pan na te badania, co nie trzeba, ot co. Ale tę żabę Pan musi połknąć, nie ja. I dobrze Panu tak! Może w końcu przestanie Pan ślepo wierzyć w te swoje badania naukowe i zacznie myśleć racjonalnie, jako ja czynię, nie chwaląc się. Pan zaś nie ma tego racjonalnego wyczucia, tylko ślepą wiarę.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 23-03-2014, 23:57
Pomijając wszelkie wskaźniki i badania, warto się zastanowić nad tym, czy naprawdę jest nam niezbędny stały i wysoki poziom witaminy D? Może organizm celowo obniża jej ilość we krwi (bo tam się bada poziom witaminy D?) w okresach, kiedy jest mało słońca?
Przytoczone wcześniej badania wskazują, ze Brytyjczycy nigdy nie osiągają (wystarczająco?) wysokich poziomów witaminy D (w badaniach laboratoryjnych). A jednak jakoś nie słychać, żeby szczególnie cierpieli z tego powodu. Chorują na osteoporozę, łamią kości częściej niż np. Hiszpanie lub Włosi?
Naukowcy ciągle tworzą jakieś normy, wskaźniki i budują zalecenia na tej podstawie. Czy na pewno słusznie?
W Polsce od jakiegoś czasu podaje się wszystkim noworodkom zastrzyk z dużej dawki witaminy K. Bo jakieś normy tej witaminy są u noworodków niskie. Wytłumaczenia działania są już jednak bardzo niespójne i różne. A jak się okazuje, podanie tej witaminy może wyrządzić wiele szkody.
Jestem przekonana, że gdyby noworodek potrzebował większego poziomu witaminy K we krwi, to natura z pewnością zadbałaby o to.
Podobnie może być z poziomem witaminy D (poziomem, jaki jesteśmy w stanie zbadać we krwi).


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Heniek 24-03-2014, 03:03
Naukowcy ciągle tworzą

To nie są naukowcy, ale jacyś artyści lepsi lub gorsi. Literaci, bajkopisarze, badaniopisarze... To co wyczyniają to mniej lub bardziej radosna a często smutna twórczość, ale nie nauka.

Zadaniem naukowca jest odkrywanie prawdy, a nie tworzenie "prawdy". Dziedzina której przedstawiciele mają ekonomiczny i organizacyjny zakaz dochodzenia do prawdy tym bardziej nie jest nauką. Medycyna gdyby wyjaśniała rzeczywistość taką jaką ona jest mogłaby aspirować do miana nauki. Tymczasem jest odwrotnie. Pseudonaukowcy w białych kitlach pod pozorem wyjaśniania zaciemniają rzeczywistość, nagminnie próbują oszukać prawa natury i przykryć prawdę swoim pseudonaukowym bełkotem.

Medycyna nagminnie wprowadza ludzi w błąd co do swej rzekomej naukowości, między innymi poprzez zawłaszczanie dorobku prawdziwych nauk i posługiwanie się atrybutami nauki. Medycyna bywa sztuką, rzemiosłem, dziedziną gospodarki (lub niegospodarności), ale wbrew oficjalnym definicjom medycznym nauką nie jest. Trzeba jednak przyznać, że przedstawiciele medycyny przy okazji drenażu kieszeni pacjentów dają im rozmaite nauczki, mniej lub bardziej przykre. Owe nauczki to jednak nie jest wiedza naukowa, tylko doświadczenie życiowe lub nieżyciowe.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 06:29
No tak. Już dawno, dawno temu pisaliśmy, że badania medyczne nie mają nic, ale to nic wspólnego z badaniami naukowymi, ponieważ nie spełniają podstawowego kryterium - powtarzalności. Bardziej naukowy jest przepis na barszcz (właśnie piszę). Ten przynajmniej spełnia ten fundamentalny wymóg naukowości - powtarzalność. Kto by to nie był, jeśli będzie postępował wg przepisu - ugotuje barszcz. O tym przepisie można powiedzieć, że jest naukowy: chcemy ugotować barszcz - wychodzi barszcz. Gdyby to był przepis medyczny, to w zależności od zespołu "naukowców" mógłby z tego wyjść barszcz, ale niekoniecznie. Równie dobrze wyszedłby z tego żurek, krupnik albo zalewajka.

Faktem jest, że medycyna podpięła się pod dobre imię nauki, niczym ta żaba, co podstawia nogę tam, gdzie konia kują. Gwoli uczciwości trzeba jednak przyznać, że jest jedno badanie medyczne, które spełnia kryteria naukowości sensu stricto. Czy wiecie, jakie to badanie?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Baird 24-03-2014, 08:21
Cytat
Czy wiecie, jakie to badanie?
Sekcja zwłok?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 08:35
Tak: sekcja zwłok. To jest jedyne niepodważalne badanie medyczne. W każdym razie, nigdy nie słyszałem, żeby badanemu jakoś szczególnie zaszkodziło.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 08:45
W Polsce od jakiegoś czasu podaje się wszystkim noworodkom zastrzyk z dużej dawki witaminy K. Bo jakieś normy tej witaminy są u noworodków niskie. Wytłumaczenia działania są już jednak bardzo niespójne i różne.
Wytłumaczenie jest spójne i konkretne - skurwysyństwo, bo inaczej nie można tego nazwać, wywołuje choroby jatrogenne: http://pl.wikipedia.org/wiki/Witamina_K#Skutki_nadmiaru


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 24-03-2014, 10:39
Autorami tego artykułu http://ajcn.nutrition.org/content/85/3/860.full.pdf+html są epidemiolodzy (nie lekarze):
Elina Hyppönen http://www.ucl.ac.uk/slms/people/show.php?personid=11705
Christine (Chris) Power http://phrc.lshtm.ac.uk/collaborator_power.html
Epidemiologia http://pl.wikipedia.org/wiki/Epidemiologia to nauka, o której, jak widzę, wielkiego pojęcia Państwo nie macie. Nienawiść do lekarzy uniemożliwia Państwu korzystanie z epidemiologii. Szkoda.
Konkluzja: Kto nie wie nic... musi wierzyć we wszystko! (co napisze pan Józef Słonecki). Mam nadzieję, że teraz jest to jasne.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 10:55
Autorami tego artykułu http://ajcn.nutrition.org/content/85/3/860.full.pdf+html są epidemiolodzy (nie lekarze):
A czym oni się różnią między sobą? Tym, że lekarze tworzą choroby, a epidemiolodzy epidemie? Toż to jedna mafia.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 11:00
Cytat
Mam nadzieję, że teraz jest to jasne.
Bynajmniej, mam jednak nadzieję, że nieco się rozjaśni, jeśli ustosunkuje się Pan do tego: http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=28979.msg203436#msg203436


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 24-03-2014, 11:15
Panie Józefie,
Bardzo Pana lubię i szanuję, ale proszę wybaczyć, że na tym zakończę swoje wypowiedzi w tym wątku. Dane, które przytoczyłem są jasne i nie wymagają dodatkowych komentarzy z mojej strony. Niech każdy wyrobi sobie własną opinię. Dyskusje między nami wyglądają jak Kabaret Starszych Panów - są do zaakceptowania jeżeli są zabawne. A ta zabawna nie jest. Za dużo nienawiści i agresji. Mnie taki kabaret nie interesuje. Kurtyna.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 11:18
Niech tak pozostanie. Litościwie odpuszczę Panu tym razem.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 24-03-2014, 13:15
... są epidemiolodzy (nie lekarze):
...
Epidemiologia http://pl.wikipedia.org/wiki/Epidemiologia to nauka, o której, jak widzę, wielkiego pojęcia Państwo nie macie. Nienawiść do lekarzy uniemożliwia Państwu korzystanie z epidemiologii. Szkoda.

Tego to ja odpuścić nie mogę ;)
Otóż właśnie epidemiologią "interesuję" się od wielu lat. To "nauka", która jest tak bardzo zmanipulowana, że woła to o jakiś trybunał. Manipuluje danymi statystycznymi, publikuje badania niespełniające podstawowych standardów, miesza a nawet zmienia pojęcia i nazwy dla udowodnienia tezy, ignoruje fakty i doświadczenia nie pasujące do założeń. Ukrywa przed publikacją badania, które zaprzeczają promowanym tezom. Tworzy pojęcia i tezy, przedstawiając je jako dogmaty i fakty (np. mityczna "odporność zbiorowiskowa" uzyskiwana podobno dzięki szczepieniom, nigdy nie udowodniona, zaobserwowana jedynie na stadach dzikich zwierząt, które nigdy nie były szczepione).
Epidemiologia od dawna jest na pasku koncernów, bardzo krótkim pasku. Jest już nie tylko narzędziem służącym osiąganiu zysków, staje się bezpośrednio narzędziem władzy. Naprawdę, nie ma w moich słowach nienawiści czy uprzedzeń. Panie Tomaszu, warto aby zbadał Pan ten temat dokładniej i otworzył oczy. Sprawa masowych szczepień czy niedawnych "pandemii", to tylko drobny fragment. Warto zainteresować się tym, co się dzieje na świecie, nie tylko w Europie ale i w Afryce, Indiach. Epidemiolodzy posuwają się nawet do tego, ze zmieniają nazwy chorób w trakcie trwania badania, aby wykazać, ze dana choroba została zwalczona.
A jak bardzo epidemiologia staje się właśnie narzędziem władzy w Europie, można poczytać np. w Międzynarodowych Przepisach Zdrowotnych (które zaczynają właśnie obowiązywać również w Polsce) http://www.who.un.org.pl/common/files_download.php?fid=36


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 24-03-2014, 14:30
Takie uogólnienia nic nie wnoszą do tematu letnich zapasów witaminy D na cały rok.
Może jakieś konkretne uwagi do tego badania: http://ajcn.nutrition.org/content/85/3/860.full.pdf+html (http://ajcn.nutrition.org/content/85/3/860.full.pdf+html)?
Ja wiem, że ten świat nie jest doskonały, ale to tylko w niewielkim stopniu moja wina. Gdybyśmy przyjęli, że wszyscy kłamią i są nieuczciwi, to dyskusje na tym Forum też byłyby bez sensu.
Można biadolić bez końca, ale w ten sposób nigdy nie ustalimy faktów dotyczących metabolizmu witaminy D, hipowitaminozy i skutków zdrowotnych. Chyba, że to nikogo nie interesuje?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Baird 24-03-2014, 15:45
Cytat
Nienawiść do lekarzy uniemożliwia Państwu korzystanie z epidemiologii. Szkoda.
Cytat
Dyskusje między nami wyglądają jak Kabaret Starszych Panów - są do zaakceptowania jeżeli są zabawne. A ta zabawna nie jest. Za dużo nienawiści i agresji.
Ja tu nie widzę nienawiści a szczerą prawdę nie zawoalowaną w piękne pustosłowie. Prawdę tym cenniejszą, że popartą wiedzą i to sprawdzoną praktycznie. To, że z kimś się nie zgadzam nie oznacza, że odczuwam do niego nienawiść. To jest jawne sprowadzanie naszych wypowiedzi do absurdu. Różnica polega na tym, że szanujemy Pańskie zdanie choć się z nim nie zgadzamy a Pan nie zgadza się z naszym zdaniem i go nie szanuje. Od razu dopowiem, ten wniosek wyciągnąłem na podstawie fałszywego oskarżenia, którego się Pan dopuścił. I żeby było jasne. Nie czuję do Pana żadnej, najmniejszej nawet nienawiści czy choćby niechęci. Wręcz przeciwnie. Z przyjemnością czytam wymianę zdań pomiędzy Panem i Panem Józefem. Moje zdanie jest zgodne ze stanowiskiem Pana Józefa ale nie oznacza to, że ślepo w nie wierzę a wyniki badań są sprzeczne z tym co widzę w praktyce.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 24-03-2014, 17:31
W Polsce od jakiegoś czasu podaje się wszystkim noworodkom zastrzyk z dużej dawki witaminy K. Bo jakieś normy tej witaminy są u noworodków niskie. Wytłumaczenia działania są już jednak bardzo niespójne i różne.
Wytłumaczenie jest spójne i konkretne - skurwysyństwo, bo inaczej nie można tego nazwać, wywołuje choroby jatrogenne: http://pl.wikipedia.org/wiki/Witamina_K#Skutki_nadmiaru

Jeden z przykładów podania witaminy K jest w tym wątku, http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=28890.msg202298#msg202298 i być może nie byłoby tego wątku, gdyby dziecku nie podano tego syntetyku.

Ciekawy artykuł na temat "ładowania" dzieci Witaminą K jest również tutaj (https://kefir2010.wordpress.com/2013/06/23/podawanie-noworodkom-witaminy-k-moze-byc-niebezpieczne-nowy-material/).

Kilka cytatów poniżej.

Cytat
Niemowlęta mają fizjologiczny niedobór tej witaminy w organizmie, ponieważ za jej wytworzenie odpowiadają bakterie zasiedlające układ pokarmowy a u niemowlęcia musi się rozwinąć ten układ, podobnie jak odpornościowy. Przez tysiąclecia matki karmiły piersią a teraz okazuje się, że to nie wystarczy, bo krajowy konsultant wie lepiej.

Cytat
Witamina K zawiera kwas solny, polietoksylowany olej rycynowy, fenol.

Cytat
Czy wasze dzieci boli po tym brzuszek? Bo jak ja podałam, to dziecię mi wyło. Po raz pierwszy tak ją bolał brzuszek. Odstawiłam wit K i przeszło…Lekarz wspominał mi, że rodzice zauważają taką prawidłowość. Jak jest u was?



Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 24-03-2014, 17:32
Nikt przecież nie zarzuca Panu, Panie Tomaszu, że jest pan winien lub odpowiedzialny za zło tego świata. Jednak stawianie współczesnej epidemiologii i epidemiologów, w roli autorytetów, to spore przegięcie. Nie Pańska wina, że jest jak jest, ale to trochę wstyd podpierać się takimi "autorytetami".
I jednocześnie zarzuca Pan nam (jakim nam? jakas odpowiedzialność zbiorowa?), ze nie mamy pojęcia o epidemiologii, bo nienawiść do lekarzy uniemozliwia nam korzystanie w tej wiedzy. Przy okazji zaznacza Pan, że epidemiolodzy, to nie lekarze. To niekoniecznie zgodne z prawdą, ale jak dla mnie trochę błąd logiczny.
A ja na przykład bardzo chętnie korzystam z wiedzy epidemiologów. Niestety nie współczesnych, bo ci rozczarowują własnie brakiem wiedzy. Trudno się jednak dziwić, skoro opierają się na zmanipulowanych badaniach i danych.
Bo nie ma już prawie prawdziwych badań naukowych wynikających z ciekawości badacza. Są tylko granty (czyli kasa) wykładane przez konkretne grupy interesu, na udowodnienie opłacalności kolejnego produktu. Jeśli jakimś cudem takich badań nie da się zmanipulowac na tyle, żeby pasowały do tezy, to się ich po prostu nie publikuje. Znikają w czeluściach szuflad ich włascicieli - czyli tych, którzy dali granty na to badanie. Wątek sam umiera, bo kolejnych grantów na kontunuacje badań nie ma a naukowiec sam nie jest w stanie ich sfinansować. Natomiast badania, które pasują, są publikowane i potem propagowane jako "wiedza skończona i absolutna". A przecież żadna taka nie jest.
To jest prosty mechanizm, którym rządzi rynek producenta. Żadna teoria spiskowa.
I nie jest to powód do nienawiści a raczej do smutku.

Sam Pan wie, że metabolizm to dużo więcej niż wnioski jakie można wyciagnąć z badania poziomu substancji w krwi (czy innym płynie). Jak więc można mówić o metabolizmie witaminy D na podstawie badania jej poziomu we krwi?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 17:45
Cytat
Niemowlęta mają fizjologiczny niedobór tej witaminy w organizmie, ponieważ za jej wytworzenie odpowiadają bakterie zasiedlające układ pokarmowy a u niemowlęcia musi się rozwinąć ten układ, podobnie jak odpornościowy. Przez tysiąclecia matki karmiły piersią a teraz okazuje się, że to nie wystarczy, bo krajowy konsultant wie lepiej.
Najgorsze, że to skurwysyństwo wstrzykuje niemowlakom ten syf bez pytania o zgodę i bez wiedzy rodziców. Wracają czasy doktora Mengele.
(http://d.wiadomosci24.pl/g2/d9/87/fd/88218_1233878889_5325_p.jpeg) On uwielbiał eksperymenty na dzieciach.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 24-03-2014, 18:19
Cytat
Niemowlęta mają fizjologiczny niedobór tej witaminy w organizmie, ponieważ za jej wytworzenie odpowiadają bakterie zasiedlające układ pokarmowy a u niemowlęcia musi się rozwinąć ten układ, podobnie jak odpornościowy. Przez tysiąclecia matki karmiły piersią a teraz okazuje się, że to nie wystarczy, bo krajowy konsultant wie lepiej.
Najgorsze, że to skurwysyństwo wstrzykuje niemowlakom ten syf bez pytania o zgodę i bez wiedzy rodziców. Wracają czasy doktora Mengele.

Brak wiedzy niemyślących pacjentów-niewolników, powoduje coraz większą bezkarność kartelu.

Cytat od: https://kefir2010.wordpress.com/2013/06/23/podawanie-noworodkom-witaminy-k-moze-byc-niebezpieczne-nowy-material/
Czytałam gdzieś, że choroba krwotoczna, przed którą chcą ustrzec wstrzykując wit. K, może wystąpić także u dzieci, którym podano zastrzyk (bo nie mogą określić powodów choroby itp.). Niektóre położne podobno odradzają zastrzyk.
Najgorsze, że to nie jest czysta witamina tylko jakiś cholerny syntetyk. ..

Zacytowałem kolejny fragment artykułu, bo później matki Biosłonejki, byłe pacjentki, zastanawiają się i pytają nas, dlaczego jej dziecko ma tyle chorób?  



Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 18:30
Ci oprawcy nawet nie biorą pod uwagę, że niemowlę może urodzić się zdrowe, a więc ma dostateczną ilość witaminy K. W tej sytuacji wstrzyknięcie tej witaminy musi spowodować skutki nadmiaru - żółtaczkę i uszkodzenie tkanki mózgowej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Witamina_K#Skutki_nadmiaru



Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 24-03-2014, 18:53
Witamina ta jest wstrzykiwana w pierwszych dobach po urodzeniu, jak szczepionka WZWB i BCG.
Ten proceder nie trwa tak długo, może od 10 lat?
Co ciekawe, próżno szukać w sieci ulotki czy charakterystyki produktu leczniczego, dla tej własnie dawki witaminy K, wstrzykiwanej noworodkom. A kilka lat temu była dostępna. Rodzic nie ma możliwości sprawdzić składu czy przeciwwskazań, podawanych przez producenta.
Są dostępne wyłącznie informacje dotyczące tego "leku" w wersji dla dorosłych. Jednak tej formy nie wolno podawać noworodkom.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2014, 19:06
Tu nie chodzi o szczegóły, nawet szczegółowe, tylko o to, jakim prawem dokonuje się zabiegów medycznych na zdrowy? To jest mengelizm!


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 24-03-2014, 22:29
W Polsce prawo jest tak skonstruowane, że pozwala na eksperymenty medyczne na dzieciach, nawet na noworodkach czy wcześniakach. Takiego prawa, robiącego z Polski tani i wygodny poligon doświadczalny na dzieciach, nie ma nawet w Indiach.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 24-03-2014, 23:33
W Polsce prawo jest tak skonstruowane, że pozwala na eksperymenty medyczne na dzieciach, nawet na noworodkach czy wcześniakach. Takiego prawa, robiącego z Polski tani i wygodny poligon doświadczalny na dzieciach, nie ma nawet w Indiach.
To jest mengelizm!


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 07:45
Lekarska i epidemiologiczna fobia powoduje zaślepienie na fakty. Fakty należy zignorować jeżeli nie są zgodne z twierdzeniami p. Józefa Słoneckiego.
Hipowitaminoza D jest zjawiskiem powszechnym, faktem społecznym. Niedostrzeganie lub kwestionowanie go jest dowodem zaślepienia.
Podobne badania, do przytoczonego przeze mnie, przeprowadzono także w innych krajach. Wyniki są identyczne.
To nie moja wina, że ludzie mają awitaminozę D. Przyczyną jest brak słońca i niewłaściwe odżywianie. Nie mam też wpływu na pogodę. Więc proszę mnie nie atakować.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 07:59
Zapewne wielu zastanawia się, skąd wziąłem dane zamieszczone w książce, które p. Tomasz Dangel każe mi zmienić, a ja uparcie nie zmieniam. Czy aby nie wyssałem tego z palca, a teraz nie chcę przyznać się do błędu. Wszak (wcześniejsze) badania "naukowe" mówią coś innego. Otóż ja nigdy nie bazuję na jednym źródle informacji - pracy naukowej, książce, artykule, wreszcie autorytecie. Zbieram informacje latami, staram się, na ile tylko to możliwe, oddzielić ziarno od plew, a także staram się to czyste ziarno zweryfikować w praktyce. Tym sposobem zmierzam do odkrycia prawdy, bo tylko ona mnie interesuje.

Jeśli chodzi o witaminę D, mającą duży związek z łamliwością kości w wieku starszym, odkryłem korelację między częstością złamań a sposobem odżywiania się. Otóż jako pacjenci trafiają mi się ludzie starsi po upadku z krzesła czy podobnym upadku. Jedni po tym wypadku doznają złamania kości, inni wychodzą tylko poobijani. W takich wypadkach śmieję się, że zdali test na osteoporozę, więc mogą sobie darować te durne, absolutnie niewiarygodne badania gęstości kości. Do ciekawych wniosków doszedłem po wywiadach z tymi osobami, z których wyłania się pewna prawidłowość. Otóż osoby, które doznały złamań po upadku to z reguły te, które "dbają" o zdrowie, a więc przestrzegają porad lekarskich - na śniadanie płatki owsiane, jakby byli końmi, ewentualnie jakieś ich powalone musli, na obiad pierś z kurczaka, bo cholesterol, kolacji nie jedzą, głodują, bo niby przed snem nie powinno się jeść, biorą mnóstwo leków, bo z badań wynika, że jakieś tam parametry nie mieszczą się w normach medycznych, no i oczywiście zażywają statyny, jakże by inaczej. Osoby, które unikają lekarzy jak trędowatych, a na dodatek jedzą jak Pan Bóg przykazał, z upadku wychodzą tylko poobijani. To jest ta moja wiedza praktyczna.

Wiedzę teoretyczną, jak już wspomniałem, czerpię ze strzępków informacji, podobnych jak tu:
Cytat od:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Witamina_D
Dzienna dawka witaminy D u osoby o jasnej karnacji powstaje w trakcie 5-15 minutowej ekspozycji między godziną 10 a 15. Dorosła kobieta (o jasnej karnacji) podczas opalania w bikini, wytwarza około 10 000 IU w czasie 15-20 min.
Do tego trzeba wiedzieć, że witamina D to nie tylko ta przekształcana w skórze z cholesterolu, który, nawiasem mówiąc, trzeba mieć, żeby było możliwe przekształcenie go w witaminę D. Ludzie unikający cholesterolu pokarmowego i/lub obniżając jego poziom za pomocą statyn blokujących syntezę cholesterolu endogennego - muszą popaść w awitaminozę D. Muszą! Istotną rolę odgrywa także witamina D egzogenna, pochodząca z jedzenia: http://pl.wikipedia.org/wiki/Witamina_D#.C5.B9r.C3.B3d.C5.82a_pokarmowe

Żeby było jasne - ja nigdy nie mówię: uwierzcie mi, bo tylko ja znam prawdę, jak mi to imputuje p. Tomasz Dangel. Wprost przeciwnie: dzielę się swoją wiedzą, byście, po pierwsze, przestali być pacjentami, a po wtóre, byście wzięli swoje zdrowie we własne ręce. Jednak do tego potrzebna jest wiedza prawdziwa, nie medyczna, którą staram się Wam przekazać, bo jeśli nie znajdziecie jej u mnie, to gdzie? Dlatego staram się być wiarygodny, na ile tylko to możliwe. Nie jestem wszak lekarzem, toteż poczuwam się do odpowiedzialności za słowo.

Zrządzeniem opaczności, w czasie, kiedy toczymy ten spór, aż 2 zespoły badawcze doszły do tych samych wniosków, co niegdyś ja. Można o tym przeczytać tutaj: http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,130513,15356401,Moda_na_witamine_D_zdecydowanie_na_wyrost__Zdrowi.html i tutaj: http://natemat.pl/82777,suplementy-witaminy-d-nie-chronia-przed-zlamaniami Wydaje mi się, że dla pana Tomasza wyniki tych badań są niewiarygodne (bo niewygodne?), chociaż pewności nie mam, bowiem w ogóle nie odniósł się do nich; zbył milczeniem.

Epidemiologia, epidemiologia. Ale czy epidemiologia doszła w końcu do nader oczywistego wniosku, że epidemiczne szerzenie się chorób ma bezpośredni związek ze szczepieniem dzieci oraz nieludzką dietą, przeładowaną produktami glutenowymi i wysokoprzetworzonymi? Czy wśród epidemiologów znajdzie się ten jeden sprawiedliwy? Czy choćby jeden przebąknął coś o szkodliwości zbijania cholesterolu? Jeśli nie, to ta dziedzina pasuje do medycyny, jak Sodoma do Gomory.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 09:09
Panie Józefie,
Chciałbym coś bardzo życzliwie Panu doradzić.
Jest faktem, że niskie stężenia witaminy D są stwierdzane u ludzi z różnymi przewlekłymi chorobami.
Ten fakt może być interpretowany dwojako:
1/ Przyczyną tych chorób jest deficyt witaminy D.
2/ Przyczyną zarówno tych chorób jak również deficytu witaminy D jest zły stan zdrowia (czyli inna wspólna przyczyna, np. toksemia).
Jeżeli chce Pan krytykować moje stanowisko (p. 1), to najlepiej argumentować tak jak w p. 2.
Ja taką krytykę uznaję, ponieważ obecny stan wiedzy uprawnia obydwa stanowiska.

Czym innym jest jednak twierdzenie, że letni zapas witaminy D starcza na cały rok. Tego obronić się nie da. Dlatego - życzliwie radziłem - żeby po prostu o tym (na razie?) nie pisać. Wszystko to w trosce o Pański autorytet i pozytywny odbiór Pańskich książek. Zrobi Pan tak jak uważa.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 09:12
Szanowny Panie Tomaszu! Doceniam Pańską troskę, ale kiedy nie mogę łamać swoich przekonań, nawet żeby zrobić Panu przyjemność.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Baird 25-03-2014, 09:34
Ja tu szczerej troski nie widzę.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 09:39
Polemika. Dziś już mało kto wie, co to jest polemika. Nawet słowniki podają durne wytłumaczenie, toteż większości wydaje się, że polemika to dyskusja. Co bystrzejsi dodają, że publiczna dyskusja. Dyskusja to dyskusja. Ma na celu przekonanie adwersarza, by zmienił swoje poglądy, polemika zaś nawet tego nie zakłada. Ba! Polemika zakłada wręcz, że poglądów adwersarza nie da się zmienić, więc z pewnością będzie szedł w zaparte. Czy zatem polemika ma jakikolwiek sens? Ależ tak, nawet głęboki, ponieważ oponentom w ogóle nie zależy na przekonaniu siebie nawzajem. To po co się spierają? Spierają się po to, by do swoich racji przekonać nie siebie nawzajem, tylko słuchaczy bądź czytelników.

Moja polemika z p. Tomaszem Danglem, którego cenię, lubię i szanuję, ma na celu przekonanie Was do naszych racji, bowiem siebie nawzajem zapewne nie przekonamy. Tym niemniej mamy to szczęście, że jest u nas ktoś, z kim można polemizować. Kto nie boi się bronić swoich racji, nawet będąc na straconej pozycji, niczym adwokat diabła. Za to p. Tomaszowi Danglowi należą się słowa uznania.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 25-03-2014, 10:05
Kto się nie boi bronić swoich racji, nawet będąc na straconej pozycji, niczym adwokat diabła. Za to p. Tomaszowi Danglowi należą się słowa uznania.

Moje też. Moje zdanie w sprawie suplementacji vit.D jest takie, jak Pana Józefa. Wystarczy nie żałować sobie słońca i mądrze się odżywiać. W razie czego, gdy występują jakieś objawy niedoboru lepiej skorygować dietę, niż brać suple.
Poza tym, jak się nie jest niewolnikiem, to można i w miesiacach jesienno - zimowych wystawić się do słoneczka. Zawsze to coś :-). Tylko jest jeszcze jeden warunek: nie używać tych filtrów przeciwsłonecznych. To od ilu lat straszą nas słońcem i zalecają te filtry? I podają godziny w których możemy bezpiecznie się opalać?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 10:15
można i w miesiacach jesienno - zimowych wystawić się do słoneczka
Niestety to nie działa. Chodzi o kąt padania promieni słonecznych. Kiedyś już o tym pisałem. Proszę poszukać na Forum.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 11:38
można i w miesiącach jesienno - zimowych wystawić się do słoneczka
Niestety to nie działa. Chodzi o kąt padania promieni słonecznych.
Kolejna niedorzeczność wymagająca sprostowania. A co z Eskimosami, dla których kąt padania promieni słonecznych ani przez sekundę w ciągu roku nie spełniał wymogów medycznych? Czy ich dzieci cierpiały na krzywicę, a dorośli na osteoporozę? Jeśli nie, to ten argument jest psu na budę, ot co.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 11:43
Czy zatem polemika ma jakikolwiek sens? Ależ tak, nawet głęboki, ponieważ oponentom w ogóle nie zależy na przekonaniu siebie nawzajem. To po co się spierają? Spierają się po to, by do swoich racji przekonać nie siebie nawzajem, tylko słuchaczy bądź czytelników.
Moja polemika z p. Tomaszem Danglem, którego cenię, lubię i szanuję, ma na celu przekonanie Was do naszych racji, bowiem siebie nawzajem zapewne nie przekonamy.

Dodałbym do tego, że stanowisko p. Józefa wynika z jego troski o zdrowie i zasadę nieszkodzenia (np. podawaniem witaminy D).

Natomiast moje stanowisko jest inne ponieważ jestem lekarzem w hospicjum dla dzieci. Niektóre z nich doznawały patologicznych złamań kości (proszę sobie wyobrazić ich cierpienie). Dopiero przeprowadzenie wielokierunkowych badań i w ich wyniku wprowadzenie wysokich dawek witaminy D spowodowało, że od tamtej pory nie mieliśmy na szczęście ani jednego przypadku złamania (chociaż wiemy, że wszystkie te dzieci mają osteoporozę). W tamtym okresie zacząłem czytać na ten temat, sam stosować wysokie dawki witaminy D i zalecać ludziom, którzy zwracają się do mnie o porady żywieniowe. Jest to podejście, które możecie Państwo krytykować, jako typowo lekarskie (mimo, że inni lekarze zalecają znacznie niższe dawki niż ja). Proszę jednak pamiętać, że ja właśnie jestem lekarzem, więc postępuję zgodnie ze swoją wiedzą i etyką. Na swoją obronę powiem tylko, że kontroluję u swoich pacjentów stężenia 25(OH)D.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 12:07
A co z Eskimosami, dla których kąt padania promieni słonecznych ani przez sekundę w ciągu roku nie spełniał wymogów medycznych? Czy ich dzieci cierpiały na krzywicę, a dorośli na osteoporozę? Jeśli nie, to ten argument jest psu na budę, ot co.
Dokąd odżywiali się tradycyjnie otrzymywali wystarczające dawki witaminy D w spożywanym na surowo tłuszczu zwierząt morskich (stąd wywodzi się nazwa Eskimos - "jedzący surowe"). Wtedy byli zdrowi. Odkąd zmienili sposób odżywiania na współczesny mają zapewne te same problemy (choroby) co my, tylko bardziej nasilone. Pewnie niedługo wymrą jeżeli nie zmienią sposobu żywienia.
http://www.circumpolarhealthjournal.net/index.php/ijch/article/view/18001/html
http://jn.nutrition.org/content/140/10/1839.full.pdf+html
http://www.plosone.org/article/fetchObject.action?uri=info%3Adoi%2F10.1371%2Fjournal.pone.0078987&representation=PDF
http://www.arcticnet.ulaval.ca/pdf/talks2010/EHayekJessy.pdf


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 12:38
Małe sprostowanie. Eskimosi nie spożywali tłuszczów zwierząt, a konkretnie ssaków morskich, lecz używali go do lampek oliwnych. Natomiast prawdą jest, że dostateczne ilości witaminy D pozyskiwali z pożywienia, o czym do znudzenia powtarzam. My jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że możemy dodatkowo (powtarzam: dodatkowo) doładować się witaminą D syntetyzowaną w skórze.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 25-03-2014, 12:43
Oglądałam kiedyś wstrząsający film produkcji duńskiej. Większość tubylców Grenlandii, na pewno zaszczepiona, nie potrafi się odnaleźć w warunkach cywilizacyjnych (alkoholizm, narkomania, bieda i wyzysk). Holokaust stworzony przez przemysł chemiczny i naftowy. Ten sam co to wywołał II WŚ według akt Procesów Norymberskich.
Mniejsza z tym, czyli jak się dobrze odżywiasz, to nie musisz się suplementować.
Czytam sobie różne książki, rownież literaturę faktu pisarzy szwedzkich. Tam zaobserwowano epidemię krzywic, po wielkim głodzie, bo był taki czas w Szwecji, gdzie ludzie korę z drzew jedli.
To są dowody na to, że jak masz dostęp do słońca latem, a potem dobrze się odżywiasz, to jesteś zdrów. I chyba, z tego co rozumiem, o to chodziło w artykule.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 25-03-2014, 13:48
Lekarska i epidemiologiczna fobia powoduje zaślepienie na fakty. Fakty należy zignorować jeżeli nie są zgodne z twierdzeniami p. Józefa Słoneckiego.

Panie Tomaszu, proszę w wolnej chwili zainteresować się bliżej działalnością epidemioogów i mechanizmami rządzącymi epidemiologią, choćby na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Jestem pewna, że Pan również nabędzie tę fobię ;)
Tak, jak każdy uczciwy człowiek, na widok oszustwa. Twierdzenia Pana Józefa nie będą miały z tym nic wspólnego.

Nie neguję Pańskich działań i doświadczeń z hospicjum. Z pewnością są zasadne i potrzebne. Jednak, proszę pamietać, że dotyczą osób bardzo chorych. To kwestie związane z leczeniem. Zdrowych osób sie nie leczy.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 13:58
Cytat
Zdrowych osób się nie leczy.
No, niby tak... Na to nie pozwala etyka lekarska. Najpierw trzeba im wmówić konieczność leczenia, a potem, w zgodzie z etyką lekarską, leczyć do usranej śmierci.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 14:24
Małe sprostowanie. Eskimosi nie spożywali tłuszczów zwierząt, a konkretnie ssaków morskich,

Panie Józefie, znowu pisze Pan nieprawdę. Już mi ręce opadają od tych sprostowań. Czy nie mógłby się Pan powstrzymać od pisania jeżeli Pan czegoś nie wie?
http://en.wikipedia.org/wiki/Muktuk
http://en.wikipedia.org/wiki/Blubber
http://www.jbc.org/content/87/3/651.full.pdf


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 14:29

Panie Tomaszu, proszę w wolnej chwili zainteresować się bliżej działalnością epidemioogów i mechanizmami rządzącymi epidemiologią, choćby na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat.
Jestem pewna, że Pan również nabędzie tę fobię ;)
Tak, jak każdy uczciwy człowiek, na widok oszustwa.
Twierdzenia Pana Józefa nie będą miały z tym nic wspólnego.

Nie neguję Pańskich działań i doświadczeń z hospicjum. Z pewnością są zasadne i potrzebne. Jednak, proszę pamietać, że dotyczą osób bardzo chorych. To kwestie związane z leczeniem. Zdrowych osób sie nie leczy.

Zajmuję się epidemiologią od wielu lat. Prowadzę w tej dziedzinie prace naukowe. Mam habilitację, w której jeden rozdział to badanie epidemiologiczne. Współpracuję z polskimi epidemiologami.
A Pani? Jaki jest Pani dorobek w epidemiologii, że postanowiła mnie Pani pouczać?
Pani rady są protekcjonalne i całkowicie zbędne.
Stwierdzenie "proszę pamiętać" ma sugerować, że ja o tym nie pamiętam? Nie wiem, że dzieci w hospicjum są ciężko chore? Przecież napisałem, że jestem lekarzem i leczę. Co mam jeszcze zrobić, żeby to do Pani dotarło?
Pisze Pani nie na temat. Przedstawiłem konkretne badanie epidemiologiczne dotyczące sezonowych wahań witaminy D. Proszę wypowiedzieć się na ten temat.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 14:46
Małe sprostowanie. Eskimosi nie spożywali tłuszczów zwierząt, a konkretnie ssaków morskich,

Panie Józefie, znowu pisze Pan nieprawdę. Już mi ręce opadają od tych sprostowań. Czy nie mógłby się Pan powstrzymać od pisania jeżeli Pan czegoś nie wie?
http://en.wikipedia.org/wiki/Muktuk
http://en.wikipedia.org/wiki/Blubber
http://www.jbc.org/content/87/3/651.full.pdf

Ale w czym jest nieprawda? Że wieloryby to nie ryby tylko ssaki morskie? Czy może odżywiali się tranem, zamiast używać go do lampek oliwnych? Gdyby tak było, nie pożyliby długo: http://en.wikipedia.org/wiki/Blubber#Toxicity

Też mi ręce opadają. Taki Pan naiwny...


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 16:12
Napisał Pan, że "nie spożywali tłuszczów zwierząt, a konkretnie ssaków morskich". A oni je spożywali i to na surowo.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 25-03-2014, 16:51
Zajmuję się epidemiologią od wielu lat. Prowadzę w tej dziedzinie prace naukowe. Mam habilitację, w której jeden rozdział to badanie epidemiologiczne. Współpracuję z polskimi epidemiologami.
A Pani? Jaki jest Pani dorobek w epidemiologii, że postanowiła mnie Pani pouczać?
Pani rady są protekcjonalne i całkowicie zbędne.
Stwierdzenie "proszę pamiętać" ma sugerować, że ja o tym nie pamiętam? Nie wiem, że dzieci w hospicjum są ciężko chore? Przecież napisałem, że jestem lekarzem i leczę. Co mam jeszcze zrobić, żeby to do Pani dotarło?
Pisze Pani nie na temat. Przedstawiłem konkretne badanie epidemiologiczne dotyczące sezonowych wahań witaminy D. Proszę wypowiedzieć się na ten temat.

Dotarło.
Ma pan habilitację z odżywiania? Nie? To nie ma Pan prawa mieć swojego zdania na temat jedzenia, nie ma Pan prawa wypowiadać się o tym, interesować się tematem ani odżywiać się samowolnie?
Epidemiologia dotyczy nas wszystkich. Podobnie jak kwestie zdrowia. Nie trzeba być ani lekarzem, ani epidemiologiem, aby właściwie dbać o zdrowie.
Mój dorobek w epidemiologii z pewnością Pana nie zainteresuje bo nie jest naukowy. Efekty są naukowo nieistotne, objawiają się zdrowiem, profilaktyką niezwiązaną ze szczepieniami i przechorowywaniem chorób zakaźnych bez leków. Czyli - znowu byłaby wypowiedź nie na temat.
Na tym forum większość wypowiedzi jest dla Pana nie na temat. Są na temat zdrowia.

W sumie, dobrze wiedzieć, ze jest Pan epidemiologiem i współpracuje z polskimi epidemiologami. To wiele tłumaczy. Szczególnie ten ton pełen wyższości.

Jaki jest sens, abym bez habilitacji odnosiła sie do zacytowanych przez Pana badań epidemiologicznych? Gdyby moja ocena była zgodna z pańską, byłaby właściwa. Gdybym miała odmienne zdanie, to z pewnością z powodu braku habilitacji, wiedzy i z powodu fobii.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 25-03-2014, 17:02
Proszę wypowiadać się nt. zdrowia, a przestać mnie pouczać. Czy może to Pani zrobić?
Ja Pani rad nie udzielam. Uważam, że byłoby to niegrzeczne.
Mnie Pani uwagi i rady, dotyczące mojej osoby i pojmowania zjawisk, nie są potrzebne.
Mam własny rozum i z niego korzystam. Jeżeli czegoś nie wiem, to pytam ludzi, którzy wiedzą.
Jeżeli ma Pani jakąś własną opinię nt. związku witaminy D ze zdrowiem, to proszę ją przedstawić.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 25-03-2014, 17:20
Swoją opinię, a raczej wątpliwości, przedstawiłam. Jakoś nie odniósł się Pan do tego. Jako przykład mylenia poziomów witaminy, uznawany przez epidemiologów za niedobory, z jej rzeczywistymi, naturalnymi stanami, podałam przykład witaminy K u noworodków.
Jestem bardzo ciekawa, jak według Pana wygląda metabolizm witaminy D, jakie mechanizmy nim rządzą, w jaki sposób, kiedy, jak i gdzie w organizmie tak witamina jest wykorzystywana. I nie chodzi mi tu o zasypywanie linkami z netu a o Pańskie zdanie, przemyślenia, doświadczenia.  Nie na temat poziomów witaminy D, jej metabolizmu, działania, współdziałania, mechanizmów jakie zachodzą w całym organizmie. U zdrowych, nie u chorych.




Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Machos 25-03-2014, 18:12
Warto zwrócić uwagę na to, co mówi prof. Philippe Autier, epidemiolog z Belgii.

Cytat od: http://zdrowie.dziennik.pl/profilaktyka/artykuly/445213,witamina-d-jednak-nie-dziala-uczeni-sprawdzili.html
prof. Philippe Autier przyznał, że niedobór witaminy D w organizmie jest wyznacznikiem pogarszającego się stanu zdrowia. Obserwuje się go w trakcie chorób zapalnych lub w związku z procesem starzenia się. I dlatego łączy się suplementację witaminy D z profilaktyką wielu schorzeń. Tymczasem niedobór witaminy wcale nie musi powodować choroby, lecz raczej być jej "objawem".

Z jego słów jasno wynika, że niedobór witaminy D nie jest przyczyną, tylko objawem choroby, której przyczyna jest inna.

Cytat
Jednakże z badań klinicznych, w których uczestnicy przyjmowali suplementy diety z witaminą D, nie płynęły wnioski, że witamina D zmniejsza ryzyko chorób, nawet w przypadku, gdy wolontariusze na wstępie badania mieli niski poziom tej witaminy. Poza tym dalsza analiza najnowszych badań randomizowanych nie wykazała, że witamina D ma znaczący wpływ na zdrowie.

Wniosek z tego, że można łykać suplementy i chorować dalej.

Wiedzę teoretyczną, jak już wspomniałem, czerpię ze strzępków informacji, podobnych jak tu:
Cytat od:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Witamina_D
Dzienna dawka witaminy D u osoby o jasnej karnacji powstaje w trakcie 5-15 minutowej ekspozycji między godziną 10 a 15. Dorosła kobieta (o jasnej karnacji) podczas opalania w bikini, wytwarza około 10 000 IU w czasie 15-20 min.
Do tego trzeba wiedzieć, że witamina D to nie tylko ta przekształcana w skórze z cholesterolu, który, nawiasem mówiąc, trzeba mieć, żeby było możliwe przekształcenie go w witaminę D. Ludzie unikający cholesterolu pokarmowego i/lub obniżając jego poziom za pomocą statyn blokujących syntezę cholesterolu endogennego - muszą popaść w awitaminozę D. Muszą!

I żeby było jasne, nawet wyjazd do Afryki po promienie słoneczne im nie pomoże.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 18:37
Napisał Pan, że "nie spożywali tłuszczów zwierząt, a konkretnie ssaków morskich". A oni je spożywali i to na surowo.
Spożywali mięso, zaś tłuszczu ssaków morskich (tranu) nie jedli, tylko używali do lampek oliwnych. Powiedziała mi to niespełna czteroletnia wnusia, jej zaś powiedziała Pani w przedszkolu: http://www.profesor.pl/publikacja,22564,Scenariusze,Scenariusz-zajec-przedszkolnych-Poznajemy-zimowa-kraine-Eskimosow


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Brer 25-03-2014, 18:43
W serii dokumentalnej "Niecodzienne rarytasy" w odcinku o Alasce, były dania gdzie mięso pływało w tłuszczu niczym nasze ogórki w słoiku, po czym wyjmowali i jedli razem z tłuszczem, który spływał z kawałków mięsa. Mówili, że dobrze rozgrzewa.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Xemonoj 25-03-2014, 19:28
Fajny artykuł.
Natomiast jest takie zdanie którego nie rozumiem.
Cytat
Tutaj warto przypomnieć, że produkty glutenowe mogą jeść wyłącznie zdrowi, i że jeśli już, to mogą jadać je wyłącznie jako dodatek, nie zaś jako podstawę posiłku.

Z tego co czytałem to jedna kromka chleba cofa w procesie zdrowienia o 2 miesiące, a czy osoba całkiem zdrowa nie traci chociaż części tegoż przy jedzeniu glutenu?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 19:48
W serii dokumentalnej "Niecodzienne rarytasy" w odcinku o Alasce, były dania gdzie mięso pływało w tłuszczu niczym nasze ogórki w słoiku, po czym wyjmowali i jedli razem z tłuszczem, który spływał z kawałków mięsa. Mówili, że dobrze rozgrzewa.
Czy warto wierzyć we wszystkie pierdoły, które puszczają w telewizji, żeby wywołać sensację?

Jest świetny film dokumentalny o życiu Eskimosów z roku 1922, wart obejrzenia w całości.

Tutaj jedzą płyty, dzieci zaś ciastka, po których małego rozbolał brzuch: http://www.youtube.com/watch?v=JxKmEY1U4uE#t=780

Tutaj jedzą w igloo: http://www.youtube.com/watch?v=JxKmEY1U4uE#t=3085

Tutaj na polowaniu: http://www.youtube.com/watch?v=JxKmEY1U4uE#t=3480


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 25-03-2014, 19:55
Tak czytam państwa dyskusję o tej witaminie D. Jestem cienki Bolek żeby o niej się wypowiadać, raczej uczę się od państwa.
Jeśli chodzi o Eskimosów, to prawda że spożywają dużo białka rybiego na surowo, a co za tym idzie w tym białku jest również tran zawarty. Mając taki dostęp do ryb nie muszą specjalnie jakoś dodatkowo pić tranu, gdyż go spożywają z białkiem rybim, choć jak czytam to steki nawet polewają olejem z foki:
http://kuchnia.wp.pl/kat,1037879,title,Co-jedza-Eskimosi,wid,16105986,wiadomosc.html
http://www.kolazkultur.pl/tag/eskimos
http://www.rp.pl/artykul/239883.html
Podobnie opisuje Stefansson, który wśród Eskimosów spędził 15 lat.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2014, 20:08
Cytat
jak czytam to steki nawet polewają olejem z foki:
A jeże żywią się jabłkami, na które czekają pod jabłonią, aż któreś spadnie i nabije im się na kolce.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 26-03-2014, 08:01
Jestem bardzo ciekawa, jak według Pana wygląda metabolizm witaminy D, jakie mechanizmy nim rządzą, w jaki sposób, kiedy, jak i gdzie w organizmie tak witamina jest wykorzystywana. I nie chodzi mi tu o zasypywanie linkami z netu a o Pańskie zdanie, przemyślenia, doświadczenia.  Nie na temat poziomów witaminy D, jej metabolizmu, działania, współdziałania, mechanizmów jakie zachodzą w całym organizmie. U zdrowych, nie u chorych.

Początkowo sądzono, że witamina D ma związek tylko z metabolizmem kostnym (krzywica u dzieci, osteoporoza u kobiet w okresie menopauzy). Później, gdy zidentyfikowano receptor witaminy D (VDR), zaczęto odnajdywać go w różnych innych narządach i miejscach organizmu. Następnie zauważono współistnienie niskich stężeń witaminy D z występowaniem różnych schorzeń i większym ryzykiem umieralności u osób starszych.

Ponieważ w leczeniu krzywicy stosuje się wysokie dawki witaminy D - i jest to skuteczne - przez analogię zacząłem stosować witaminę D u moich pacjentów (ale także u mojej mamy, rocznik 1925, która miała osteoporozę). Zacząłem współpracę z Zakładu Biochemii i Medycyny Doświadczalnej w CZD, który wcześniej był kierowany przez prof. Romana Lorenca, największy w Polsce autorytet w tej dziedzinie. Prowadząc wspólne badania i konsultując się z pracownikami tego zakładu stopniowo uświadamiałem sobie, że niedobór witaminy D może być odpowiedzialny (a raczej współodpowiedzialny) za wiele schorzeń cywilizacyjnych. Szczególnie interesował mnie związek między witaminą D a depresją. Obecnie ten zakład nosi inną nazwę http://www.czd.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=231&Itemid=269

Potem była już praca kliniczna - żywienie moich pacjentów i monitorowanie 25(OH)D. Sprowadziłem też do Polski z USA lampy do naświetlania w celu wytwarzania witaminy D w skórze dla dzieci, które źle przyswajały witaminę D z przewodu pokarmowego.

Nie mam wątpliwości, że ludzie starsi (np. w moim wieku) powinni utrzymywać odpowiednio wysoki poziom witaminy D przez cały rok.

Umieranie z powodu osteoporozy jest okropne: złamanie szyjki kości udowej, unieruchomienie w łóżku, odleżyny, itd. Byłem tego świadkiem. Witamina D jest bardzo tania i można ją stosować u wszystkich starszych ludzi. Trzeba tylko znieść konieczność uzyskiwania recepty!


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Bara 26-03-2014, 08:13
Jako że podejrzewano u mnie ŁZS, sprawdzano też gęstość kości. Nie brałam wit. D, słońca też z konieczności unikałam, a mimo to stan moich kości uległ poprawie po uzupełnieniu niedoborów magnezu i zmianie nawyków żywieniowych.
Jestem po złamaniu kręgosłupa (powypadkowe).
Jako laik w tym temacie wolę jednak wierzyć p. Słoneckiemu niż badaniom naukowym.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-03-2014, 08:20
Nie mam wątpliwości, że ludzie starsi (np. w moim wieku) powinni utrzymywać odpowiednio wysoki poziom witaminy D przez cały rok.
Kiedyś pewien lekarz u nas przekonywał, że ludzie starsi zapominają pić wodę, i przez to częściej chorują, toteż dopominał się, żeby picie wody przez starszych poddać ścisłej kontroli.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-03-2014, 08:45
Cytat
Umieranie z powodu osteoporozy jest okropne: złamanie szyjki kości udowej, unieruchomienie w łóżku, odleżyny, itd. Byłem tego świadkiem.
Tu się Pan zachował jak rasowy lekarz - zaczął straszyć. Tak, to dobry sposób na pacjentów, ale nie na Biosłonejczyków.

A czy wypytał Pan, jak się odżywiali owi delikwenci? Czy nie wg najnowszych badań naukowych? Czy nie wyniszczyli sobie nabłonka jelitowego lekami wpieprzanymi przez lata? Nie chcę się licytować, ale osób ze złamaniem główki kości udowej widziałem dużo więcej od Pana. Każdą z nich wypytałem dokładnie, jakie leki przyjmowała i jak się odżywiała. Wymagało to ode mnie, i wymaga, mnóstwo cierpliwości, żeby nie wybuchnąć. Więc te banialuki z suplementacją witaminy D absolutnie do mnie nie docierają. Nie kupuję ich, i już!


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Xemonoj 26-03-2014, 09:36
Czy Mistrz mógłby się odnieść do tego co napisałem wcześniej?

Fajny artykuł.
Natomiast jest takie zdanie którego nie rozumiem.
Cytat
Tutaj warto przypomnieć, że produkty glutenowe mogą jeść wyłącznie zdrowi, i że jeśli już, to mogą jadać je wyłącznie jako dodatek, nie zaś jako podstawę posiłku.

Z tego co czytałem to jedna kromka chleba cofa w procesie zdrowienia o 2 miesiące, a czy osoba całkiem zdrowa nie traci chociaż części tegoż przy jedzeniu glutenu?

Bo zawsze myślałem że gluten jest szkodliwy zawsze, nie tylko dla chorych ale też dla zdrowych, a po przeczytaniu tego zdania nie jestem tego pewien. Myślałem że to najgroźniejsza lektyna pokarmowa.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-03-2014, 09:40
Gluten jest groźny wówczas, gdy przeniknie barierę oddzielającą środowisko przewodu pokarmowego od środowiska organizmu. To powinno być jasne jak słońce.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Xemonoj 26-03-2014, 10:03
Gluten jest groźny wówczas, gdy przeniknie barierę oddzielającą środowisko przewodu pokarmowego od środowiska organizmu. To powinno być jasne jak słońce.
Rozumiem. Zapytałem dlatego że przeczytałem kiedyś taki fragment:
Cytat od: http://klotho-gluten.blogspot.com/2010/08/przeomowe-odkrycie-ta-trucizna-nazywa.html
Co więcej, u normalnych ludzi (a nawet szczurów!) gluten indukuje wydzielanie zonuliny. Zonulina jest endogenną proteazą, która aktywuje docelowy receptor w sposób podobny do toksyny ZOT (Zonula occludens toxin) produkowanej przez przecinkowca cholery (Vibrio cholerae). [2]. Podanie glutenu (gliadyny) nawet normalnemu szczurowi powoduje zwiększenie wewnątrz-jelitowego poziomu zonuliny, co wiąże się ze zwiększeniem przepuszczalności śluzówki jelita (i bariery krew mózg!!!), a w szczególności zniszczeniem tzw. ścisłego połączenia (tight junction) międzykomórkowego między komórkami śluzówki. U szczurów BB (skłonnych do cukrzycy), podanie gliadyny powoduje 35-krotne zwiększenie poziomu zonuliny wewnątrz jelita [3].
A co na to ludzie? Ano nic! Oni o tym nie wiedzą, że np. ich depresja, czy choroba dwubiegunowa, czy wreszcie osteoporoza, etc. jest spowodowana glutenem. Wszak oni zawsze jedli bułeczki i pączki i nic im nie było!
i myślałem że nawet u osób które mają tą barierę zdrową, ta zonulina zwiększy jej przepuszczalność.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 26-03-2014, 10:16
Sprowadziłem też do Polski z USA lampy do naświetlania w celu wytwarzania witaminy D w skórze dla dzieci, które źle przyswajały witaminę D z przewodu pokarmowego.

Nie mam wątpliwości, że ludzie starsi (np. w moim wieku) powinni utrzymywać odpowiednio wysoki poziom witaminy D przez cały rok.

Umieranie z powodu osteoporozy jest okropne: złamanie szyjki kości udowej, unieruchomienie w łóżku, odleżyny, itd. Byłem tego świadkiem. Witamina D jest bardzo tania i można ją stosować u wszystkich starszych ludzi. Trzeba tylko znieść konieczność uzyskiwania recepty!
Panie Tomaszu, a może być tak że Ci ludzie mieli dużo toksyn w organizmie, i się odżywiali śmieciowo, bułeczki, chlebek, mleko z biedronki? Albo może z wiekiem maleje możliwość przyswajania witaminy D u człowieka? Ale jeśli maleje to może być to spowodowane toksynami. Wydaje mi się że problem osteoporozy jest nieco szerszy, niż tylko deficyt witaminy D, ale z drugiej strony skoro duże dawki witaminy D pomogły mimo domniemanego śmieciowego żywienia, to nie wiem co o tym sądzić?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 26-03-2014, 10:16
A czy wypytał Pan, jak się odżywiali owi delikwenci?

Umierającym takich pytań się nie zadaje. Po pierwsze, jest już za późno. Po drugie, byłoby niedelikatne uświadamianie umierającemu, że sam sobie zapracował na chorobę (np. przez złe odżywianie). Po trzecie, osoby te mają najczęściej demencję i kontakt z nimi jest utrudniony.

Badaniem naszych kości zajmą się za jakiś czas archeolodzy. Może Pan dołączyć dla nich informację jak się Pan odżywiał. Z pewnością będą wdzięczni.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 26-03-2014, 10:24
Panie Tomaszu, a może być tak że Ci ludzie mieli dużo toksyn w organizmie, i się odżywiali śmieciowo, bułeczki, chlebek, mleko z biedronki? Albo może z wiekiem maleje możliwość przyswajania witaminy D u człowieka? Ale jeśli maleje to może być to spowodowane toksynami. Wydaje mi się że problem osteoporozy jest nieco szerszy, niż tylko deficyt witaminy D, ale z drugiej strony skoro duże dawki witaminy D pomogły mimo domniemanego śmieciowego żywienia, to nie wiem co o tym sądzić?

Oczywiście, jest to bardzo prawdopodobne. Napisałem o tym powyżej #66: "Przyczyną zarówno tych chorób jak również deficytu witaminy D jest zły stan zdrowia (czyli inna wspólna przyczyna, np. toksemia)." Proszę przeczytać.

Ja tego nie wykluczam. Proszę jednak wziąć pod uwagę, że całkowicie kontroluję sposób odżywiania u swoich pacjentów (dieta zbilansowana, niskowęglowodanowa z naturalnych produktów podawana do żołądka + MO + KB), a mimo to nie potrafiłem zapobiec złamaniom patologicznym. Dlatego sięgnąłem po witaminę D. A Pan co zrobiłby na moim miejscu? Słuchał p. Słoneckiego i patrzył na cierpienie tych dzieci?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-03-2014, 10:31
Czy ma to oznaczać, że, według Pana, pacjenci hospicjum mają przełożenie na wszystkich innych i vice versa?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 26-03-2014, 10:40
Czy ma to oznaczać, że, według Pana, pacjenci hospicjum mają przełożenie na wszystkich innych i vice versa?

Panie Józefie, już o tym pisałem #73. Proszę przeczytać.
Niech Pan się zajmuje zdrowymi i tymi, którzy Panu ufają, a ja, jako lekarz, chorymi, którzy z kolei mnie ufają.
Jeżeli uczestnicy Forum zadają mi pytania, to ja na nie odpowiadam. Nie musi Pan komentować (dyskredytować) każdej mojej odpowiedzi, bo robi się zamieszanie.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-03-2014, 10:43
Kiedy zostałem wezwany do odpowiedzi tą imputacją:
A Pan co zrobiłby na moim miejscu? Słuchał p. Słoneckiego i patrzył na cierpienie tych dzieci?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 26-03-2014, 11:09
Nie, to było moje wytłumaczenie dlaczego to robię. Chciałem, żeby p. Sztygar wczuł się w moją sytuację, która jest zasadniczo różna od Pańskiej, i zrozumiał dlaczego stosuję witaminę D. Mnie życie zmusza do pewnych wyborów i decyzji.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 26-03-2014, 11:52
Oczywiście, jest to bardzo prawdopodobne. Napisałem o tym powyżej #66: "Przyczyną zarówno tych chorób jak również deficytu witaminy D jest zły stan zdrowia (czyli inna wspólna przyczyna, np. toksemia)." Proszę przeczytać.

Ja tego nie wykluczam. Proszę jednak wziąć pod uwagę, że całkowicie kontroluję sposób odżywiania u swoich pacjentów (dieta zbilansowana, niskowęglowodanowa z naturalnych produktów podawana do żołądka + MO + KB), a mimo to nie potrafiłem zapobiec złamaniom patologicznym. Dlatego sięgnąłem po witaminę D. A Pan co zrobiłby na moim miejscu? Słuchał p. Słoneckiego i patrzył na cierpienie tych dzieci?
Odpowiedź jest oczywista. Mając pańską wiedzę, doświadczenie, otwartość umysłu na wiedzę, postąpiłbym identycznie jak Pan, zwłaszcza że to co Pan robi okazuje się skuteczne dla chorych. To bardzo ciekawe co Pan pisze, mimo MO, KB, diety zbilansowanej (którą przecież Pan w jakiś sposób nadzoruje), nie można było zapobiec złamaniom, dopiero wysokie dawki witaminy D pomogły. Mnie to trochę przypomina sytuację mojego szwagra, który chorował na RZS, leki go bardzo zniszczyły, później też wprowadził dietę zbilansowaną, ale choroba cały czas była. Dopiero metoda Ashkara całkowicie przełamała chorobę, i uwolniła szwagra od RZS po dziś dzień.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 26-03-2014, 12:23
Dzieci w hospicjum mają dodatkowe czynniki nasilające osteoporozę i zwiększające ryzyko złamań: unieruchomienie, niektóre leki przeciwpadaczkowe, brak słońca. Tam, gdzie można, budujemy dodatkowe szerokie drzwi i platformy zjazdowe albo tarasy/duże balkony, ułatwiające pobyt na słońcu. W tych dniach rodzice oczywiście nie podają witaminy D.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 26-03-2014, 15:07
Dziękuję za odpowiedź Panie Tomaszu.
Robi Pan w  swoim hospicjum wiele dobrego dla chorych dzieci, jestem tego pewna. Podnoszenie u nich poziomu witaminy D też z pewnością należy do takich działań.
Można mnożyć przykłady przydatności wielu witamin w leczeniu różnych chorób. Wszyscy znamy takie  przykłady zastosowania witaminy A lub C.
Jednak cały czas mam wątpliwości, dotyczące wniosków, płynących z norm witaminy D, które da się zbadać u ludzi zdrowych.
Ogólnym przykładem są dla mnie np. wcześniej podane informacje, że ludzie żyjący w Anglii, nigdy nie osiągają wartości przewidzianych normami. A jednak nie umierają masowo z powodu osteoporozy, przykuci do łóżek, w męczarniach. Nie cierpią też jakoś szczególnie na krzywicę. Mimo, że właśnie w Anglii, nie suplementuje się wszystkim noworodkom i małym dzieciom witaminy D (jak np w Polsce).
Osobistym przykładem, który budzi moje wątpliwości, były obie moje babcie. Osoby niespokrewnione ze sobą. Mieszkały osobno. Obie dożyły prawie 100 lat. Obie prawdopodobnie miały osteoporozę. Po przekroczeniu siedemdziesiątki łamały się regularnie w zwykłych sytuacjach domowych. Nogi, ręce, również kilkakrotnie złamania szyjki kości udowej, miednicy. Spędzały w łóżku wiele miesięcy z tego powodu.(Nigdy też żadna z nich nie miała odleżyn) Za każdym razem, lekarze dawali nam do zrozumienia, że już z tego nie wyjdą. Leżały w domu, pielęgnowane przez rodzinę. Nie przyjmowały żadnych leków ani suplementów, również witaminy D.
Jedna z babć zrastała się w normalnym czasie, druga natomiast za każdym razem zadziwiała wszystkich. Jej kości zrastały się bardzo szybko. Nawet zwykłe rany, skaleczenia, goiły się na niej "jak na psie". Obie, za każdym razem, nawet po miesiącach leżenia, wstawały na nogi, wracały do normalnego życia. Do końca były samodzielne, poruszały się o własnych siłach, były sprawne umysłowo.
Pochodziły z różnych rejonów, życie spędzały w mieście, w kamienicach w centrum, bez ogródka, nie przepadały za słońcem, raczej go unikały. Ich dieta nie była jakaś szczególna, nie była też bogata w witaminy. Obie usłyszały od lekarzy, że mają osteoporozę. Zapisywano im preparaty, których nigdy nie przyjmowały. Nie brały w ogóle żadnych leków.
Obie, z wyboru, jadały bardzo mało. Tak mało, że zawsze martwiło to otoczenie, dziwiło. Ekstremalnie mało jadała właśnie ta babcia, która częściej się łamała, ale też błyskawicznie zrastała i tak szybko goiły się jej rany.
Nie dostarczały sobie  z pewnością takich ilości witaminy D z pożywienia ani ze słońca, aby wypełnić obowiązujące normy. Poziomów witaminy D nikt nigdy im nie badał, więc nie wiemy jakie były.
Kolejnym przykładem jest moja mama. Ma zdiagnozowaną od lat osteoporozę. Nie jest osobą zdrową, od kilku lat ma zdiagnozowanego raka skóry, co jakiś czas pojawiają się zmiany, które są usuwane operacyjnie. Jednak nie bierze żadnych leków.
Przed siedemdziesiątką miała wypadek samochodowy, w którym bardzo się połamała. Żebra, obojczyk, miednica, główka kości udowej. Leżała kilka miesięcy (w domu, nie w szpitalu), nie przyjmowała żadnych leków. Nie miała żadnych odleżyn. Wszystko się pięknie i szybko pozrastało. Przez kilka miesięcy woziłam ją na wózku, potem chodziła o kulach. Teraz już od dawna jest zupełnie sprawna. Również mieszka w mieście, unika słońca (ze względu na raka skóry tak jej zalecili lekarze), nie bierze żadnych witamin. Odżywia się niezbyt zdrowo z mojego punktu widzenia (czyli jada gluten, słodycze, mało owoców, mało warzyw). Jednak jest coś, co ją łączy z babciami. Jada bardzo mało. Tak mało, że trudno uwierzyć, aby to mogło wystarczyć do życia. A jest zupełnie sprawna fizycznie i psychicznie, samodzielna. Dobiega osiemdziesiątki i prowadzi dość aktywne życie towarzyskie, jeździ na wycieczki po Polsce, dużo czyta, udziela się społecznie.
O zgrozo - całe życie pali papierosy. Już nie tak dużo, ale jednak codziennie. Czasem kieliszek lub więcej czegoś mocniejszego.
Babcie również zawsze miały pod ręką jakaś naleweczkę lub dobry koniaczek i codziennie raczyły się odrobiną ;)

Przy tych kobietach padają wszelkie normy poziomów witamin, czy czarne wizje osteoporozy.
Nie wiem co jest kluczem do ich siły i zdrowia. Wszystkie miały ciężkie i stresujące życie. Babcie przeżyły dwie wojny światowe, głód, choroby, różne tragedie. Dzieciństwo mamy to była wojna, czas niedostatku i wielu niebezpieczeństw, młodość to ciężki czas powojenny. Później również życie jej nie oszczędzało.
Jedyne, co naprawdę rzuca się w oczy - wszystkie jadły bardzo mało.
Może to jest klucz do zdrowia i długowieczności?
Może przyjęte normy dotyczące ilości kalorii, witamin, czy w ogóle jedzenia - są błędne?

Wiem, że trzy osoby to żadna obserwacja naukowa. Jednak te trzy przykłady mogłam obserwować przez wiele lat, na co dzień. Czy to może być przypadek, wyjątek od reguły?
A może chodzi o zupełnie coś innego?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: scorupion 26-03-2014, 15:47
A może chodzi o zupełnie coś innego?
Z całą pewnością, moja żona też będzie żyła sto lat, całą energię ze mnie wysysa.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Baird 26-03-2014, 17:24
Cytat
Z całą pewnością, moja żona też będzie żyła sto lat, całą energię ze mnie wysysa.
A nie da się jej wymienić? Szkoda się tak męczyć.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Andrzejkowy 26-03-2014, 20:05
Dzieci w hospicjum mają dodatkowe czynniki nasilające osteoporozę
Kości powinny być mocniejsze po podaniu dzieciom "Roztworu Delbeta".
Mocne kości oprócz odpowiedniej ilości wapnia muszą zawierać wystarczającą ilość magnezu.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-03-2014, 07:30
Chyba, Panie Tomaszu, powinniśmy wreszcie dojść do wspólnego wniosku, żeby nasz spór nie poszedł na marne. Moja propozycja jest następująca:

Podawanie syntetycznej witaminy D jest uzasadnione w przypadku osób narażonych na jej niedobór: obłożnie chorych, poddanych intensywnej kuracji farmakologicznej tudzież innym „kuracjom” medycznym (chemioterapii, radioterapii), a także odżywiających się wg zaleceń Państwowego Instytutu Żywności i Żywienia: http://www.izz.waw.pl/pl/zasady-prawidowego-ywienia. Pozostałym w zupełności wystarczą ilości witaminy D zawarte w pożywieniu, dodatkowo wsparte witaminą D endogenną, syntetyzowaną w skórze w trakcie kąpieli słonecznych. Ergo: Nie leczymy zdrowych "profilaktycznie", bo to jest po prostu chore.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: scorupion 27-03-2014, 13:38
Dobry wniosek i zdaje się, że powinien dotyczyć pozostałych witamin.
 
Cytat
Z całą pewnością, moja żona też będzie żyła sto lat, całą energię ze mnie wysysa.
A nie da się jej wymienić? Szkoda się tak męczyć.

Mimo usilnych starań naszego i europejskiego rządu, nie dam się namówić na małżeństwo z facetem.



Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 27-03-2014, 16:51
Jednak cały czas mam wątpliwości, dotyczące wniosków, płynących z norm witaminy D, które da się zbadać u ludzi zdrowych.

Ja też mam podobne wątpliwości. Intuicyjnie uznałbym za optymalne stężenia 25(OH)D występujące u zdrowych ludzi przebywających na słońcu.
Przepraszam, że teraz nie pogłębię tematu, ale na kilka dni wyjeżdżam.
Dla osób czytających po angielsku zostawiam ten bardzo ciekawy (moim zdaniem) artykuł dr. Michaela Holicka. Zwróćcie Państwo uwagę, że autor cytuje pracę Jędrzeja Śniadeckiego z XIX w.
http://ajcn.nutrition.org/content/80/6/1678S.full.pdf+html


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Dusiu70 03-04-2014, 20:50
Możecie bić pianę na temat witaminy "D" ile wlezie. Kalekarze wiedzą swoje.
http://dzieci.pl/gid,16509490,img,16509517,kat,1024253,title,Jak-uchronic-dziecko-przed-rakiem,galeria.html?smgputicaid=6127c4
Cytat
Najbardziej zdradliwym czynnikiem rakotwórczym jest właśnie promieniowanie słoneczne.
...
Tragicznie może się skończyć nawet nieprzemyślane ubieranie maluchów w zwykłe wiosenne czy letnie dni, bo każda odkryta część ciała narażona na kontakt ze słońcem bez ochrony to niebezpieczeństwo. Okulary słoneczne, czapki, ubrania z filtrem UV, a przede wszystkim kremy z faktorem UVA i UVB przed wyjściem do szkoły czy przedszkola - to polityka mądrego rodzica.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 03-04-2014, 20:58
Straszne! :-). I ludzie to łykają? Jak pelikany? :-)


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 14-08-2014, 09:15
Kto pierwszy rzucił hasło: jajecznica à la Słonecki? Spodobało mi się: http://portal.bioslone.pl/rozprawa_o_jedzeniu#jajecznica_a_la_slonecki


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: VVV 14-08-2014, 10:11
O, jest proporcja - jaja:boczek 1:1
(http://www.forum.e-sznaucery.pl/images/smiles/clap.gif)

Cytat
Kolejne pytanie, to ile tego boczku powinno być. Nie śmiejcie się. Bardzo często słyszę to pytanie. Odpowiadam, że jest to sprawa indywidualna, tym niemniej praktyka wykazuje, że objętościowo boczku powinno być mniej więcej tyle samo, co jajek.
Zakładając, że śniadanie ma dać siłę na pół dnia czyli połowa dziennych kalorii,
rozwiązałem to zadanie z treścią i wyszło:

- Boczek wieprzowy bez kości 150g (czyli kawałek)
- Jaja kurze 150g (czyli trzy)

970 kcal
Białko 35g, tłuszcz 95g

No fajnie, podobne (śnia)danie codziennie, na ŻO powoduje ...


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Greyhound 14-08-2014, 10:32
Wciągnął mnie ten wątek jak cholera. Co prawda sponiewieraliście tu nieco pana Tomasza Dangla ale to szczegół.
Jedną z przyczyn osteoporozy jest niedobór białka w pożywieniu. Tak więc w tej kwestii Słonecki : Dangel 1:0. Witamina D jest w zasadzie hormonem dokrewnym, więc pod koniec dyskusji pan Tomasz krążył wokół meritum. Nie rozwinął jednak dostatecznie tematu.
Jedna z ciekawszych dyskusji na forum.
http://hipokrates2012.wordpress.com/2014/02/16/moda-na-witamine-dzdecydowanie-na-wyrost/

Omiana nzwiska: Dangel - Dangla

Ok. Zapamiętam.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 14-08-2014, 16:13
Jedną z przyczyn osteoporozy jest niedobór białka w pożywieniu.
Nawet jeśli mamy w pożywieniu pod dostatkiem białka i to tego najlepszego osteoporoza może wystąpić, na skutek toksemii. Białko nie będzie się przyswajało.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Greyhound 14-08-2014, 17:22
Jedną z przyczyn osteoporozy jest niedobór białka w pożywieniu.
Nawet jeśli mamy w pożywieniu pod dostatkiem białka, i to tego najlepszego, osteoporoza może wystąpić na skutek toksemii. Białko nie będzie się przyswajało.

To kwestia z rodzaju tych, co było pierwsze - jajko czy kura?
Autorytet, na który często się powołujesz, czyli dr Włodzimierz Ponomarenko, nadzorował wiele badań, które wykazały, że wysoka ilość białka w diecie czyni organizm bardziej odpornym na toksyny i ułatwia ich usuwanie z organizmu.
Tak więc cholera wie, komu wierzyć. Pewnie Ponomarenko ma wiele racji, bo ja na wysokowęglowodanówce gromadziłem toksyny w organizmie. Pierwsza fajka rano miała moc haszyszu, szkodziło mi byle g.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 18-08-2014, 09:20
Politykiem to Ty jesteś dobrym i zarazem dyplomatą, udając że nie wiesz o co chodzi i sprawę toksemii sprowadzając do powiedzenia „nie wiadomo co było pierwsze jajko czy kura”. Jeśli nie wiadomo co było pierwsze jajko czy kura, to najlepiej niech jest jajko i kura i nie ma dylematu.
Wracając do tematu, to widać że na Biosłone nie przeszedłeś się niczego uczyć, tylko problem toksemii zbywać właśnie takimi wymówkami, a zdrowie wiązać tylko i wyłącznie z samym żywieniem. Do zdrowia owszem odpowiednie żywienie jest niezbędne, ale również niezbędne jest uporanie się z toksemią organizmu. Z opcji której się wywodzisz doskonale wiesz że wielu chorych na osteoporozę nie może wyzdrowieć bo stawiają tylko na żywienie, bagatelizując toksemię organizmu.
Niepotrzebnie podajesz tu Ponomarenkę, który też nie wypowiadał się w kwestii toksemii, ale skupił się na ratowaniu ludzi którym zaszkodziła dieta Kwaśniewskiego.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Andrzejkowy 18-08-2014, 09:29
Omiana nzwiska
?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Greyhound 18-08-2014, 09:42
Politykiem to Ty jesteś dobrym i zarazem dyplomatą, udając że nie wiesz o co chodzi i sprawę toksemii sprowadzając do powiedzenia nie wiadomo co było pierwsze jajko czy kura. Jeśli nie wiadomo co było pierwsze jajko czy kura, to najlepiej niech jest jajko i kura i nie ma dylematu.
Wracając do tematu, to widać że na Biosłone nie przeszedłeś się niczego uczyć, tylko problem toksemii zbywać właśnie takimi wymówkami, a zdrowie wiązać tylko i wyłącznie z samym żywieniem. Do zdrowia owszem odpowiednie żywienie jest niezbędne, ale również niezbędne jest uporanie się z toksemią organizmu. Z opcji której się wywodzisz doskonale wiesz że wielu chorych na osteoporozę nie może wyzdrowieć bo stawiają tylko na żywienie, bagatelizując toksemię organizmu.
Niepotrzebnie podajesz tu Ponomarenkę, który też nie wypowiadał się w kwestii toksemii, ale skupił się na ratowaniu ludzi którym zaszkodziła dieta Kwaśniewskiego.


Skoro Ponomarenko nie skupiał się na zagadnieniu toksemii, a jak twierdzisz ona jest przyczyną chorób u optymalnych to w jaki sposób ich ratował?
Coś mi się to wszystko kupy nie trzyma.

Co do Kwaśniewskiego to nie wywodzę się z jego "opcji". Nie uważam go za mistrza bo cechą wszystkich prawdziwych mistrzów jest to że uczą się całe życie. Nie obstają przy swoim zawsze i w każdej sytuacji. Potrafią zrozumieć że do każdego trzeba podejść indywidualnie.
Mimo że nie uważam Kwaśniewskiego za mistrza to cholernie lubię tego gościa. Uważam że zrobił bardzo wiele dobrego dla ludzi.

Czy chcesz tego czy nie Sztygarku to optymalni będą istnieć. Co ciekawe ten ruch zyskuje na popularności zamiast tracić.
Mnie osobiście cieszą zmiany w tym środowisku. Nie trwają już uparcie przy złotej proporcji.
Wszystko wskazuje na to że zmodyfikowane żywienie optymalne będzie kiedyś najpopularniejszą formą low carb w polsce, tak jak było kiedyś. Czego im szczerze życzę.

Co do twojego stwierdzenia że widać po co przyszedłem na Biosłone... Sam jeszcze tego nie wiem. na pewno jest tu wiele osób których obecność tutaj zachęca do tego żeby tu być. Jest też kilka osób których postawa zniechęciła już pewnie mnóstwo osób.
Z reguły są to osoby płynące na zepsutej łodzi. Zapewne płyną na takiej łodzi bo nie bardzo wiedzą do jakiego portu chcieli by płynąć.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 18-08-2014, 10:54
Skoro Ponomarenko nie skupiał się na zagadnieniu toksemii, a jak twierdzisz ona jest przyczyną chorób u optymalnych to w jaki sposób ich ratował?
Coś mi się to wszystko kupy nie trzyma.
W taki, że ludzie którzy niszczyli sobie zdrowie zaleceniami Kwaśniewskiego, dzięki Ponomarence zaprzestali to robić, zachowali choć resztki zdrowia.
Czy chcesz tego czy nie Sztygarku to optymalni będą istnieć. Co ciekawe ten ruch zyskuje na popularności zamiast tracić.
No najlepszym tego dowodem jest to że optymalni trafiają na Biosłone i potrzebują takich troli Greyów, żeby smarowali po forach 9 postów dziennie i poniżej tego progu nie schodzili. I jeszcze dodatkowo smarujesz na blogach:
http://www.stachurska.eu/?p=14522#comment-17412
http://www.stachurska.eu/?p=2925#comment-3011
To już normalnie zakrawa na chorobę, albo ma podłoże finansowe, bo na forum DD średnia wyniosła 9 postów dziennie i na Biosłone to samo, przypadek czy to warunki umowy?
Mnie osobiście cieszą zmiany w tym środowisku. Nie trwają już uparcie przy złotej proporcji.
Wszystko wskazuje na to że zmodyfikowane żywienie optymalne
Modyfikacja diety Kwaśniewskiego oznacza że Kwaśniewski racji nie ma, a mają ją jego oponenci, wszak sam Kwaśniewski uparcie trwa przy swoim, niedopuszczając żadnych modyfikacji swojej diety.
Co do twojego stwierdzenia że widać po co przyszedłem na Biosłone... Sam jeszcze tego nie wiem
A to dziwne bo pisałeś że wiesz:
Najciekawsze dla mnie jest to, że wiem niewiele. To jest moim motorem napędowym. Tak mogę określić powód mojej obecności tutaj na tym forum.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Greyhound 18-08-2014, 11:11
Oj. Sztygarku. Stara oklepana sztuczka. Jeśli już brakuje argumentów to sięga się po oskarżenia o to że ktoś pisze posty za kasę. To świadczy o twojej desperacji.
Rozdział z DD już zamknąłem. Tylko ludziom o takiej mentalności jak twoja marzy się żeby wszędzie była kłótnia.
Jeśli jest to konstruktywna kłótnia, która do czegoś prowadzi to jestem za.
Tyle że twoim coolesiom nie o taką kłótnię chodzi.
Spór jest elementem każdej relacji. Jeśli jest to spór pomiędzy rozumnymi ludźmi to zawsze dojdą do czegoś mądrego.
DD zostało skonstruowane na bazie robienia koło pióra Kwaśniewskiemu. Można było po prostu napisać "opieramy się na wiedzy dr Lutza". Koniec kropka. Ale nie. Trzeba było zbudować biznes na haśle "Kwaśniewski jest be, chodźcie do nas bo tam ludzie umierają, dostają sraczki, wysypki i wogóle jest syf i malaria".
Jeśli się tak robi i liczy na to że wyjdzie się z tego bez szwanku to jest się głupcem. Jak się wrzuca granat do sracza to gówno opryska także tego kto go wrzucił.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 18-08-2014, 11:46
Rozdział z DD już zamknąłem. Tylko ludziom o takiej mentalności jak twoja marzy się żeby wszędzie była kłótnia.
Znowu piszesz nieprawdę, nie Ty zamknąłeś rozdział DD tylko Admin poczęstował Ciebie banem, a że trol musi trolować więc przyszedł na Biosłone pijąc wirtualnie miksturę i mając „ekspresowe” jej reakcje.
DD zostało skonstruowane na bazie robienia koło pióra Kwaśniewskiemu. Można było po prostu napisać "opieramy się na wiedzy dr Lutza". Koniec kropka.
Skoro ludzie niszczyli sobie zdrowie dietą Kwaśniewskiego, to dobrze że napisali o diecie Kwaśniewskiego, podając alternatywę w postaci Lutza. Sam pisałeś wcześniej że optymalni wprowadzają modyfikacje, więc sami już wiedzą że dieta szkodziła.


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Opiotr 18-08-2014, 12:25
I tak wkółko Lutz to ten dobry co wszystkich ozdrawia a Kwaśniewski wiadomo ten, który niszczy wszystkim zdrowie. Piszą o tym samym nawet jeden drugiego wspomina w swoich publikacjach...


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 18-08-2014, 12:39
A właściwie, co nas obchodzą Kwaśniewski i Lutz?


Tytuł: Odp: Rozprawa o jedzeniu
Wiadomość wysłana przez: Greyhound 18-08-2014, 12:46
Rozdział z DD już zamknąłem. Tylko ludziom o takiej mentalności jak twoja marzy się żeby wszędzie była kłótnia.
Znowu piszesz nieprawdę, nie Ty zamknąłeś rozdział DD tylko Admin poczęstował Ciebie banem, a że trol musi trolować więc przyszedł na Biosłone pijąc wirtualnie miksturę i mając ekspresowe jej reakcje.
DD zostało skonstruowane na bazie robienia koło pióra Kwaśniewskiemu. Można było po prostu napisać "opieramy się na wiedzy dr Lutza". Koniec kropka.
Skoro ludzie niszczyli sobie zdrowie dietą Kwaśniewskiego, to dobrze że napisali o diecie Kwaśniewskiego, podając alternatywę w postaci Lutza. Sam pisałeś wcześniej że optymalni wprowadzają modyfikacje, więc sami już wiedzą że dieta szkodziła.

Od początku miałem świadomość że mnie na DD zbanują.

Tak Sztygarku. Optymalni wiedzą że DO czasem szkodzi. Ale nie zostali olśnieni przez twój boski wizerunek i tryskające troską o dobro optymalnych posty. Sprawił to po prostu napływ świeżej krwi w ten organizm. To naturalny proces.