Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => Przypadki zdrowotne forumowiczów => Wątek zaczęty przez: Mewa 05-05-2014, 22:22



Tytuł: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 05-05-2014, 22:22
Ja na DP I czułam się rewelacyjnie. Nie tylko że nie ciągnęło mnie do słodkiego i nie brakowało mi energii, ale czułam się wręcz wyśmienicie. Z dwoma drobnymi wyjątkami (kakao), przestrzegałam tego etapu rygorystycznie, nie wiem jednak, czy sobie nie zaprzepaściłam tego sukcesu. Tzn. nadal miałam jakieś niechciane reakcje, więc planowałam na DP II bardziej wyłączać niż włączać produkty, tylko już wybierając z większej ich liczby, ale domyślam się, że nie mógł minąć ten etap bez korzyści. Niestety po zakończeniu tego etapu, 22 dnia diety, akurat były święta, postanowiłam sobie zjeść dwa małe jakieś słodycze. Nic by się nie stało, myślę, ale jak już zaczęłam, to nie mogłam przestać. Nie dlatego, że miałam ochotę, czułam już później niechęć, ale nie mogłam przestać. To było takie kompulsywne objadanie się. Pierwszy raz mi się coś takiego przydarzyło. Gdybym wiedziała, że jestem uzależniona od słodyczy, to bym nie zaczynała albo przynajmniej wzięła ten problem pod uwagę, a tak to mnie zupełnie zaskoczył i zastał nieprzygotowaną. Zjadłam tego sporo, może nie tyle, ile zazwyczaj jedzą ludzie w święta, ale za dużo. Postanowiłam, pomimo to iść dalej z dietą i nadrobić to co straciłam, już na drugim etapie. Tylko czy ma to sens? Bo może być mi trudno, skoro te trzy tygodnie, sądząc po reakcjach, mogły nie wystarczyć? Widziałam w dziale "często zadawane pytania" post na ten temat, że jak się zje więcej słodyczy w ciągu jednego dnia, to nie ma się co łudzić, trzeba zaczynać od nowa. Tylko że u mnie było już po tych trzech tygodniach, stąd moje wątpliwości.

W kilka dni po świętach też coś tam jadłam ze słodyczy, ale niewiele. Teraz ze słodkości tylko kawę z łyżeczką cukru (niedobrze, bo z mlekiem i pasteryzowanym), czasem kogla mogla z 1,5 łyżeczki cukru, raz na jakiś czas owoc, a słodycze to bardzo rzadko, pilnuję się :). Ja bym się lepiej pilnowała i odstawiła nawet to mleko i od czasu do czasu jedzone jakieś drobne słodycze, tylko że trudno o silną wolę, kiedy się nie wie, czy kontynuowanie diety ma sens. Potrzebna jest mi jednoznaczność, żeby działać bardziej konsekwentnie. Wiem, że właściwie to ja nie jestem na diecie, ale czy zaczynać od I etapu znowu, czy zacząć konsekwentnie przestrzegać II?
Moje pytanie może się wydać dziwne, zwykle z dużo mniej istotnych powodów pytają się niektórzy, czy nie przerwać diety. Mam jednak wątpliwości, bo nie wiem, czy przestrzegając rygorystycznie drugiego etapu nie odrobiłabym strat. Nie uśmiecha mi się ponawianie I etapu bez absolutnej konieczności. Wolałabym tego uniknąć. Nie wiem jednak, na ile sobie zaszkodziłam. Nie zauważyłam, by było jakoś gorzej teraz niż pod koniec DP I, ale nie wiem też, na ile się tym sugerować.


Tytuł: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 10-05-2014, 21:29
Ale przecież to jest interesujące. Trochę niezgodne ze schematem jest moje zachowanie, jednak muszą i pytania o takie nieschematyczne rzeczy padać, dla ogółu to chyba nawet lepiej, bo dzięki nim wiemy jak najwięcej :). Niestety już tak mam, że moje problemy są często nieschematyczne. Warto także teoretycznie na to wszystko spojrzeć. Mnie to naprawdę ciekawi. A ciekawość to pierwszy stopień do wiedzy*.
Mamy pierwszą kwestię, czyli zjedzenie trochę (trochę...) za dużo słodyczy. Jak na DPI, to musimy przerwać dietę i zacząć od początku, jak na DPII, to nie. A co jeśli tak się zrobi zaraz po DPI? Niektórzy przecież skracają jej okres, więc można by uznać, że to niekoniecznie zaraz po. Jest to naciągane, ale może mieć znaczenie przy szukaniu odpowiedzi.
Druga kwestia, czyli pewnych delikatnych odstępstw w DPII przez pewien czas. Jak długi musiałby to być czas, żeby trzeba było zaczynać wszystko (DPI i II) od początku zamiast tylko zaczynać od nowa DPII?
I trzecia sprawa, a jeśli kogoś dotyczy pierwsza i druga kwestia, to już powinien zrezygnować i zaczynać od nowa, czy może zastosować zasadę wybaczania i iść dalej? Ta zasada wybaczania to odnośnie teoretycznego przykładu, ja siebie nie obwiniam. Co nie znaczy też, że lekko to wszystko traktuję.
Ja wiem, że to wszystko bardzo indywidualne, ale ciekawi mnie zdanie innych osób. Im więcej ma się wiedzy, tym lepiej też można coś mówić o przypadkach indywidualnych. Że ja powinnam wiedzieć najlepiej, jak postąpić, to wiem. Nie oznacza to jednak, że zdanie innej osoby miałoby mieć dla mnie jakieś negatywne konsekwencje.
I mamy jeszcze jedną kwestię, czwartą, tego niepohamowanego apetytu na słodycze po DPI. A nawet ciężko mówić o apetycie, skoro później to już była niechęć. Na pewno można to jakoś wytłumaczyć. Bo może to jest częste zjawisko? Może trzeba na to uważać i lepiej nie zaczynać ze słodyczami zbyt wcześnie? Naprawdę nikt ze mną nie podyskutuje? Jakaś ciekawa wszystkiego, co wiąże się z DP, wnikliwa i empatyczna osoba.

*albo do piekła, nie pamiętam.


Tytuł: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 10-05-2014, 22:03
Wiosna :)
Wiosna, lato, jesień, zima,
Wiosna, lato i nas ni ma.


Tytuł: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Daniel_K 11-05-2014, 06:17
Mnie jak biorą smaki jakieś na słodkie to po prostu zajadam się jabłkami.
Chyba przeginam bo czasami potrafię zjeść nawet i po 4-5 jabłek na raz.
Ale chyba lepsze to niż rafinowane cuda z czekolady i batoników :)


Tytuł: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 13-05-2014, 21:31
Mnie jak biorą smaki jakieś na słodkie to po prostu zajadam się jabłkami.

Mnie wszystko słodkie szkodzi, więc obojętnie jakby nie było z dietą, nie mogę sobie na dużo pozwolić. Owoce też szkodzą, tylko inaczej. I może doprecyzujmy, że to tak przy okazji wyszło, nikogo nie namawiamy na jedzenie jabłek na DP I :). Wtedy trzeba ochotę na słodkie przetrzymać. Mnie zresztą nie chodziło o taką ochotę, tylko o odpowiedź na pytania, bo się trochę zamotałam, a DP jest dla mnie bardzo ważna, bo ma na mnie doskonały wpływ.

I trochę szkoda, bo jakby mi ktoś odpisał od razu, to mogłabym coś sobie szybciej postanowić. Przecież forum właśnie po to jest, żeby dyskutować o pewnych indywidualnych kwestiach. Ale niektórzy (te osoby, o których mowa, że ich nie ma) wolą oceniać pytania niż próbować zrozumieć drugą osobę. I szczerze powiedziawszy to wygląda na zignorowanie pytania, bez wczucia się w sytuację, tego że zależy mi na odpowiedzi. I pochopne ocenienie, że nie warto odpowiadać, bo coś tam było niezgodne ze scenariuszem. A przecież wiedza nie służy tylko do tego, by podawać informacje z książek w typowych sytuacjach. Bo co to za wiedza? Starałam się opisać problem dokładnie, a okazało się, że i tak można było lekceważąco do tego podejść i nie zrozumieć. I jeszcze gdybym się pytała ciągle o różne rzeczy, a przecież tak nie jest.

Wiosna, lato i nas ni ma.

O mnie się nie martw, o mnie się nie martw / Ja sobie radę dam

Jesteś to jesteś, a jak cię nie ma / To też niewielki kram

Jeśli chcesz wiedzieć zmartwień bez liku / Ciągle przez ciebie mam
(a nie, to już nie do Ciebie...)

I tak, to musi być przykre tak nie być. Ja na szczęście jestem. Jestem. Jeśli to co napisałeś to nie informacja, a złośliwość albo informacja i złośliwość, a podejrzewam, że tak, to taka chęć zabłyśnięcia czyimś kosztem w połączeniu z czepianiem się podpisu i brakiem chęci zrozumienia komentowanego tekstu oznacza, że rzeczywiście nie mamy sobie nic do powiedzenia. Najprościej nie zadać sobie trudu, ale się wyzłośliwiać, bo to nie była pomocna i jasno sformułowana informacja. Tak więc nie mamy sobie nic do powiedzenia ani teraz, ani w przyszłości. I dobrze było wyjaśnić to sobie na początku.


Tytuł: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 14-05-2014, 07:48
Czy ty aby na drugie nie masz Pretensja? Teraz nie czytaj, bo będzie nie do ciebie.
Wszystkie etapy diety mają na celu odzyskanie w naturalny, a nie wycudowany (superhipermega jakości probiotyki, jogurty z własnej produkcji za namową Kempisty, kilogramy gałęzi itp.) sposób, homeostazy przewodu pokarmowego. W pierwszym etapie chodzi głównie o eliminację drożdżaka. Następne to zaobserwowanie co szkodzi, eliminacja tych produktów i ponowne wprowadzanie. Mistrz podał ramy, ale później, dla wielu niestety hehehe, każdy zostaje ze sobą sam na sam w ocenie jak długo, co, kiedy i ile.
No trzeba obserwować swój organizm, jego reakcje, wyciągać wnioski i mieć chociaż trochę silnej woli.


Tytuł: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 14-05-2014, 07:54
Pomocna powinna być Rozprawa o jedzeniu: http://portal.bioslone.pl/rozprawa_o_jedzeniu


Tytuł: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 15-06-2014, 19:27
Czy nie można by było zabrać moich postów stąd do działu przypadki zdrowotne? Mam wybrany tytuł. Dla przejrzystości tematu chociażby, ale też nie chcę tutaj pisać nie na temat, a sytuacja jest bardziej ogólna niż w tym temacie i dotyczy spraw zdrowotnych. Wiem, że to trochę pracy i najchętniej sama bym to zrobiła, ale ja się na tym nie znam, więc nawet gdybym mogła, to wykasowałabym zapewne nie to co trzeba :). Dietę przerwałam. Choć wszystko to trochę mi namieszało, to jednak nie żałuję. To kompulsywne objadanie się słodyczami przydarzyło mi się po raz pierwszy i chyba ostatni w życiu, ale dzięki temu rozumiem to zjawisko. Choć może tego nie było widać, ale tak ogólnie nie było mi wtedy łatwo, byłam pod silną presją i na odpowiedzi zależało mi wtedy nawet za bardzo. Zapomniałam, że w takiej sytuacji wzrasta ryzyko, że się jej nie otrzyma. Ale nie mogłam nie odebrać tego negatywnie, że ten brak odpowiedzi to tylko dlatego, że inni ocenili zbyt powierzchownie moją sytuację. Już jak pisałam, to pomyślałam, że można się do czegoś przyczepić. Wątpię, żeby było dużo osób takich, które przez całą dietę nie wyłamią się ani razu. Tylko że z reguły nic złego z tego nie wynika. U mnie niestety miało to poważniejsze następstwa. Szkód jednak wielkich z tego nie było, a dla mnie to zawsze zysk w postaci wiedzy. A że później nie szłam ściśle z dietą, to pisałam, że nie wiedziałam przecież, czy jest sens ją kontynuować. Myślałam, że może da radę z niej nie rezygnować, zależało mi na tym, i o to chciałam się wtedy dopytać. Poza tym, kto na ile ma poważne podejście do swojego zdrowia, to czas pokaże :). I tak naprawdę wszyscy popełniamy błędy i rozumiemy się na czymś lepiej, na czymś innym gorzej. Dlatego bliskie jest mi podejście ze zrozumieniem, szacunkiem i empatią do innych, czyli takie bardziej wspólnotowe niż oparte na podziałach i ocenianiu. Co nie znaczy, że twierdzę, że nigdy tutaj takiego nie ma. To 'nas ni ma' można było zrozumieć na dwa sposoby.

Scorupionowi mogę tylko zasugerować podzielenie się w jakimś trudnym okresie życia swoimi wątpliwościami i obawami, ale tak szczerze i otwarcie, przyznając się też do błędów, i na publicznej części forum (a nie w komfortowych warunkach), i kiedy ktoś to zhejtuje, to wtedy dopiero możemy rozmawiać o pretensjach czy innych sprawach. Czasem naprawdę lepiej nic nie pisać, jeśli nie zna się odpowiedzi, niż pozwalać sobie na toksyczne zachowania, które w pewnych sytuacjach mogą zaszkodzić. Można sobie nie zdawać sprawy z tego, w jakiej ktoś jest sytuacji, ale jest zasada, że po pierwsze nie szkodzić. Drugi post też nie był w porządku, bawienie się w etykietki czy ten tekst z zaznaczeniem, że nie do mnie, a przecież w inspiracji moim przypadkiem, choć mało adekwatny, to tak jakby napisać coś na kogoś i zablokować możliwości obrony. Ja nie miałam niestety wtedy zdrowia do takich sytuacji.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 15-06-2014, 20:24
Cytat
To 'nas ni ma' można było zrozumieć na dwa sposoby.
Ja zrozumiałem na 3.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 15-06-2014, 21:54
Cytat
Scorupionowi mogę tylko zasugerować podzielenie się w jakimś trudnym okresie życia swoimi wątpliwościami i obawami
Aha, niedoczekanie.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Udana 16-06-2014, 07:37
Cytat
To 'nas ni ma' można było zrozumieć na dwa sposoby.
Ja zrozumiałem na 3.
Podziwiam, bo ja nie zrozumiałam.

Mewa nie gniewaj się ale używasz bardzo dużo słów i naprawdę trudno się przebić o co chcesz zapytać i gdzie masz te wątpliwości.
Jak poczytasz trochę wpisów tutaj na forum, to zrozumiesz, że podstawową sprawą, jest to żebyś uruchomiła swoje myślenie, obserwując swój organizm. Czasem Scorupion specjalnie prowokuje abyśmy niekoniecznie się z Nim zgadzali ale myśleli.
Cała wiedzę masz podaną, teraz zostaje testowanie i sprawdzanie na sobie, ale nikt Ci nie da recepty przez internet, na każdy Twój objaw, czy dylemat. A wpisy „zjadłam batoniki co robić?” naprawdę irytują.
Przecież wiadomo, że jak miałaś odstępstwa od diety, a zalecane jest ścisłe przestrzeganie szczególnie w I etapie, to należy znów wrócić do ścisłego przestrzegania i zacząć etap I, bo efektu nie osiągnęłaś. Na to samo wskazuje Ci niepohamowany apetyt na słodkie, bo potwierdza, jak Ci podpowiada Scorupion, że drożdżaka nie wyeliminowałaś.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 16-06-2014, 08:43
Cytat
nikt Ci nie da recepty przez internet
Tu trzeba zastrzec, że nikt poważny.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 25-06-2014, 23:11
Nie przyszły mi żadne zawiadomienia na e-mail, nikt się mnie nie pytał, jaki bym chciała tytuł, to myślałam, że moja sugestia została ot tak sobie zignorowana nieco :). Zawsze mi się właśnie podobała bezproblemowość tego miejsca (w pewnych aspektach), więc się zdziwiłam brakiem odzewu.

Cytat
To 'nas ni ma' można było zrozumieć na dwa sposoby.
Ja zrozumiałem na 3.

Pan sobie żartuje zapewne, a ja naprawdę mogłam to zinterpretować na 3 sposoby (co jeszcze bardziej irytowało), ale ten trzeci wynikał ze specyficznej sytuacji, więc już wolałam nie wspominać. (?) Mam nadzieję, że się nie okaże, że ten 3 był prawdziwy. (?)

Udana, nie gniewaj się, ale Twój post to zwykłe pouczanie. I nie na miejscu.
Zawsze jak ktoś zaczyna od słów 'nie gniewaj się', to pisze coś w takim stylu. To ten sam schemat, co powiedzieć komuś coś miłego, by potem móc pozwolić sobie na krytykę. Wszyscy wiemy, że trzeba myśleć, czytać, sprawdzać, obserwować, testować, że nie pyta się o każdy dylemat, tylko o te, które akurat są istotne. Nie pamiętam, bym pytała o każdy dylemat. Nie zakładajmy, że ktoś nie wie takich rzeczy. Zawsze jednak można podyskutować. I warto starać się zrozumieć problem i ogólną sytuację. A pisanie 'jak poczytasz, to zrozumiesz', to protekcjonalizm. Skąd możesz wiedzieć, ile przeczytałam, nie wiesz też w jakiej byłam sytuacji, że o to zapytałam. Dlatego pisałam o empatii. Nie ma się co bać, że ktoś weźmie coś za e-receptę, decyzję podejmuje się na własne ryzyko, więc i tak trzeba by było odpowiedź rozważyć. Jak komuś trudno się przebić przez to co ktoś pisze, to może zostawić pytanie dla innych. I nie pisz o prowokacjach, bo to fałszowanie sytuacji. I nieładnie jest sprowadzać cały problem do kwestii „zjadłam batoniki co robić?”.

Przecież wiadomo, że jak miałaś odstępstwa od diety, a zalecane jest ścisłe przestrzeganie szczególnie w I etapie, to należy znów wrócić do ścisłego przestrzegania i zacząć etap I, bo efektu nie osiągnęłaś.

W niektórych sytuacjach doradzano kontynuowanie. Poza tym etap skończyłam. Pisałam już przecież to i inne rzeczy związane z sytuacją np. dlaczego ważna dla mnie było odpowiedź na to pytanie.

Na to samo wskazuje Ci niepohamowany apetyt na słodkie, bo potwierdza, jak Ci podpowiada Scorupion, że drożdżaka nie wyeliminowałaś.

Ty to pierwsza sygnalizujesz. I taka odpowiedź bez pouczania byłaby super.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-06-2014, 09:21
Gdybym teraz napisał: "Biosłone nie dla idiotów", to pewnie by się Pani obraziła, ale proszę nie brać tego do siebie, jak wszystkiego innego, i się nie obrażać, bo wszystko można zrozumieć na 2 sposoby, a bywa, że i 3, o czym Pani przecież wie.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Udana 26-06-2014, 11:16
Mewa jeśli zadajesz pytanie na forum, to chyba raczej potrzebujesz pouczenia, bo zakładam, że czegoś nie wiesz dlatego pytasz.
Cytat
rzeczownik pouczenie (źródło: słownik synonimów)
synonimy: dyrektywa, dyspozycja, instrukcja, komenda, nakaz, ordynans, polecenie, wskazówka, wytyczna, zalecenie, nauka, nauczka, przestroga, bura, nagana, napomnienie, paternoster, uwaga, reprymenda, upomnienie.

Ale ja akurat nie miałam zamiaru Cię pouczać, bo nie mam do tego ani wiedzy ani kompetencji. Tylko bardziej chodziło mi o skierowanie Twojego myślenia, na objawy jakie wysyła Ci organizm w kontekście Twoich  pytań i wątpliwości.  

Cytat
Zawsze jednak można podyskutować. I warto starać się zrozumieć problem i ogólną sytuację. A pisanie 'jak poczytasz, to zrozumiesz', to protekcjonalizm.

O podstawach wiedzy Biosłone, jak zauważyłaś zapewne w wielu wątkach na forum, nie dyskutujemy, bo to po prostu nie ma sensu i jest stratą czasu.
Dlatego wiele  "pytań i wątpliwości" w takim wypadku jest odsyłanych na Portal wiedzy o zdrowiu. Nie jest to w mojej opinii protekcjonalizm tylko zdrowy rozsądek.

Cytat
Nie ma się co bać, że ktoś weźmie coś za e-receptę, decyzję podejmuje się na własne ryzyko, więc i tak trzeba by było odpowiedź rozważyć. Jak komuś trudno się przebić przez to co ktoś pisze, to może zostawić pytanie dla innych

To może pomyśl dlaczego tak mało osób Ci odpowiada?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 01-09-2014, 18:26
Nie jest mi łatwo to wszystko napisać, dlaczego, to wyjaśnię później, jak i dlaczego z taką zwłoką czasową. Wiosna i lato były dla mnie okresem, w którym nie nadawałam się do udzielenia odpowiedzi. Teraz jest już dobrze, ale był to dla mnie bardzo trudny czas. I niestety miało to związek z sytuacją na forum. Kiedy zadałam swoje pytania, nie było mi łatwo. Chociażby dlatego, że należę do osób, które mają trudności z pytaniem się. Dlatego przeczytałam cały temat o DP I, inny, gdzie mogłam znaleźć odpowiedź, jednak mi to nie pomogło. Byłam wtedy w silnym stresie, pod mocną presją, zależało mi na jednoznaczności w kwestii diety bardzo, nie tłumaczyłam dokładnie, zasygnalizowałam jednak swoją sytuację. Trochę mi się wszystko pokomplikowało, były i inne kwestie, których nie poruszyłam, a dla których sytuacja była trudniejsza, a odpowiedź dla mnie bardzo ważna. W sytuacji byłam naprawdę trudnej, a tutejsze zwyczaje dodatkowo mnie dobiły, niszcząc mi późną wiosnę i lato.

Wystarczyłaby błaha odpowiedź, połączona z próbą zrozumienia i oparta na życzliwości. Otrzymałam zresztą jedna zwykłą odpowiedź, taką, jakie otrzymuje się na zwykłych forach, gdzie ludzie nie są nauczeni, by patrzeć z góry, oceniać bez próby zrozumienia, osądzać i krytykować. I nawet taka odpowiedź by mi wystarczyła. Byłoby dobrze, gdyby tylko taka padła albo żadna, kolejny raz bym się nie pytała. Odpowiedź, jaką otrzymałam wtedy od Scorupiona to było dla mnie zetknięcie z betonem. Specjalnie prosiłam o wypowiedź kogoś obdarzonego empatią, bo wiedziałam, że sytuacja jest nietypowa. Jednak czegoś takiego się nie spodziewałam. Napisałam szczerze i otwarcie, bo w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, byłam pod silną presją i w stresie. Po tej odpowiedzi nie przespałam całej nocy. Bo ile energii trzeba było włożyć w jej udzielenie, a ile kosztowało mnie napisanie na forum? Dodatkowo sytuację komplikowało, że ja nie lubię kłótni. Dyskusje tak, ale takich awantur nie. Nie dość, że osłabiona, nie dość, że miałam swój problem, to jeszcze musiałam wejść w konflikt, odpisałam. Nie odczytałam od razu odpowiedzi, bo to wszystko kosztowało mnie psychicznie dużo. Kiedy już odczytałam, potwierdziło się to co zauważyłam w pierwszej, tam nie było próby zrozumienia mojej sytuacji ani szacunku, ani podmiotowego podejścia do mojej osoby. Po tej odpowiedzi poczułam się jakbym popsuła zabawę Scorupionowi i ten się jeszcze na mnie wkurza. Przerwy w moich odpowiedziach to był wynik osłabienia, a ja przecież mam i realne życie. To też odczułam jako niesprawiedliwość, dlaczego ktoś, kto jest tutaj tak bardzo zadomowiony, sił na pisanie ma dosyć zachowuje się w sposób, który mnie zabiera energię, a ja mam jej mało. Ja byłam osobą słabszą. Zebrałam się w garść i odpisałam. Po drodze pojawił się inny problem, dlatego chciałam uratować temat, a by nie robić zamieszania w tamtym, poprosiłam o umieszczenie go oddzielnie i temat został przeniesiony.

Dalsza jednak sytuacja zupełnie mnie dobiła. O ile z jawną złośliwością potrafię sobie jeszcze poradzić, o tyle z innymi zachowaniami nie. I to w momencie, kiedy zależało mi bardzo na uratowaniu tematu. Bezsilna złość, kiedy ktoś niszczy coś, co się tworzy nie jest przyjemna. W pierwszym przypadku też tak było, bo takie ośmieszające odpowiedzi niszczą dyskusję, ale później, kiedy już sytuacja mogła się zakończyć, bo właściwie konflikt wygasł, to kolejna taka sama, ale bardziej zawoalowana, to już było dla mnie za dużo. Udana nie napisała z życzliwej chęci pomocy. I do dziś nie wiem, po co się wtrąciła. Scorupion jako osoba bardziej zadomowiona na tym forum nie potrzebował obrony. Poza tym to on mnie przecież zaczepił, a nie ja jego. Nie potrafiłam się pogodzić, tak po ludzku, z obroną kogoś silniejszego przeciwko osobie słabszej i zaatakowanej. Bo ta odpowiedź to było w największej części pisanie na rzecz Scorupiona, tłumaczenie go, a tekst skierowany przeciwko mnie. Konieczność konfliktowania się z jedną osobą była dla mnie dostatecznie trudna, tak jest zawsze, dlatego nie można atakować w żaden sposób osoby już zaatakowanej, nawet w formie błyskotliwych słownych złośliwości. I przecież gdyby nie to wtrącenie, sprawa byłaby już zamknięta. Nie było mi sympatycznie być potraktowaną z góry przez kogoś, kto przybył tutaj równo ze mną. Gdyby to jeszcze było tylko traktowanie z góry, to nie byłoby sprawy, ale to także złośliwości i błyskotliwości moim kosztem i słowa uznania dla innych osób też moim kosztem. To nie było fair Udana. Piszesz o konieczności czytania, a przecież sama pytasz o coś bez przeczytania tematu, w którym pytasz, wiem, bo przeczytałam cały, a czasu tyle na forum nie mam. I o to właśnie mi chodzi, traktujmy się po LUDZKU, bo wszyscy popełniamy błędy. Piszesz o irytacji, jakby Twoje wypowiedzi nigdy nie były irytujące. Każdego tutaj są takie czasami. Ale bez sensu, żebyśmy sobie wzajemnie to wypominali. W sytuacji kiedy ktoś zadaje pytanie w wątku zdrowotnym, to już tym bardziej. Sama zresztą piszesz, że nie zrozumiałaś i tak jest, ale do krytyki, spłycania problemu i ośmieszania byłaś niestety pierwsza. To wszystko nie było w porządku! I te zabawy słowami już później, po odpowiedzi Mistrza. Błyskotliwości złośliwe, kiedy ktoś jest w trudnej sytuacji są nie w porządku. Dajesz banalne rady okraszone złośliwościami i traktowaniem z góry, wspominasz o myśleniu i zdrowym rozsądku, ale moje zachowanie jest dla Ciebie irytujące, choć krzywdy nikomu nie robi, a zachowanie potencjalnie toksyczne już irytujące nie jest. I wmawianie komuś, kto krzywdzi swoim postępowaniem, że czyni dobrze jest złe, bo jak taka osoba ma później zniwelować konsekwencje tego, jakie przecież mogą się pojawić. Nawet o tym nie pomyśli.

Sprawę mogłam mieć już zamkniętą, ale te zabawy słowem, traktowanie z góry zupełnie nieuzasadnione, te błyskotliwe złośliwości przede wszystkim, udzielanie wsparcia osobie, która źle mnie potraktowała, w dodatku kiedy mnie było bardzo trudno, to już było dla mnie za dużo. Tym bardziej, że pan Słonecki napisał w sposób udzielający Udanej wsparcia. Bo takie pisanie w takiej sytuacji wiadomo, że utrudnia obronę. Było mi trudno, zupełnie lekceważące potraktowanie, złośliwe, walczące, stres związany nie tylko z tym, ale przede wszystkim z tym, że ja nie mam sił, aby się obronić i że nie lubię awantur. Nie udzieliłabym takiej odpowiedzi Scorupionowi, nie traktowałabym złośliwie Udanej po takim czyimś zachowaniu jak jego. Moje pytanie nie było ani lepsze, ani gorsze od innych. A nawet najgorsze nie zasługiwałoby na takie potraktowanie. Pytałam zresztą o coś ważnego, a nie o jakiś drobiazg. Złośliwości takie, jakbym tutaj kwestionowała doktrynę i w stylu z tutejszych wątków walczących. A ja tylko zadałam pytanie, nic nikomu złego nie zrobiłam. Na tę wypowiedź też powinnam zareagować i tak zrobiłam, ale to wszystko kosztowało mnie bardzo dużo. Potem dwie kolejne, znów przeciwko mnie. Gdybym na początku nie zwróciła uwagi Scorupionowi, to by było wszystko w porządku, ale nie mogłam. Choćby dlatego, że ze względu na stan zdrowia stres szkodzi mi bezpośrednio, a taka niegrzeczna, lekceważąca odpowiedź jednak go wywołała.

Zadanie pytania na forum zaszkodziło mi bardziej niż przerwanie DP. Znalazłam się w stresie bardzo silnym. O DP nie było mowy, a przez pogorszenie zdrowia nawet o MO. Stres to negatywne emocje (początkowo bardzo silne) i silne negatywne myśli, bo przecież nie mogłam stanąć w swojej obronie, a to musiało się gdzieś przejawić. I ciągle ciążyło to, że będę musiała tu napisać, a nie miałam sił i należytego spokoju. I przez to wszystko nie miałam możliwości korzystania z forum, bo uznałam, że najpierw muszę zebrać siły do protestu. Sytuacja dla mnie traumatyczna, bo z czymś takim na forum zdrowotnym nie spodziewałam się spotkać. Bo napisałam z pozytywnym nastawieniem, szczerze i otwarcie, jak do ludzi, uważam, że powinniśmy się przyznawać do błędów, wszyscy na tym skorzystają, a inni potraktowali mnie przez to z góry i lekceważąco, ośmieszając mój problem, kiedy ja byłam w silnym stresie. A nawet gdybym nie była, to tak być nie powinno. Pogorszyło mi się także zdrowie, nie tylko że ogólnie, ale dwa problemy wynikły po drodze, w tym jeden, który mnie bardzo martwi, bo nigdy wcześniej się nie przytrafił. Wpadłam także w depresję. Niektórzy dobrze wiedzą, co to znaczy. Na szczęście wiedziałam, co robić, żeby sobie z nią radzić. Stres nie byłby aż tak silny, ale wiele się spotęgowało, żeby go takim uczynić. Sprzeciw wewnętrzny przeciwko traktowaniu tak drugiej osoby, jakiejkolwiek, to że jest to przecież forum zdrowotne, więc powinno być oparte na próbie zrozumienia i przynajmniej chęci pomocy, na podmiotowym traktowaniu drugiego człowieka, a nie toksyczności. To że nie miałam sił, aby się obronić, to że wiem, iż łatwiej jest atakować niż się bronić, to że wiedziałam, iż jakikolwiek protest będzie wiązał się z izolacją. I to było najgorsze. I stąd też ta zwłoka czasowa. A forum to jest mi bardzo bliskie i chciałam tutaj być. I metody Biosłone działają na mnie rewelacyjnie. Wiedza mnie fascynuje, ale tutaj raczej zabija się to. Oni walczą ze mną, bo zapytałam się o coś, zostałam niekulturalnie potraktowana i zaczęłam protestować. Poza tym mamy nieco hierarchiczne forum, to też wiele utrudnia. I bunt że z takim podejściem, osoby zadomowione wywalają za burtę innych. I wiem, jak tutaj czasem walczy się z ludźmi i nie będzie żadnego patrzenia, że nie ja pierwsza zaczęłam. Tak jak teraz, niczego nie kwestionowałam, tylko się zapytałam, a i tak można było wyrwać coś z kontekstu i ośmieszyć, a potem pisać w stylu walczącym, bo ośmieliłam się zaprotestować. I pan Józef Słonecki przeciwko mnie. I stres, bo nie lubię krytykować innych, dopiero wytłumaczono mi, że przecież w tej sytuacji mam do tego prawo. 99 procent ludzi po takiej historii dałoby sobie spokój z Biosłone.

To były koszmarne miesiące. Poradziłam sobie w końcu na swój własny sposób. Depresja to największy problem, radziłam sobie z nią, ale bardzo zabierała energię, więc w końcu szczerze się pomodliłam i zdarzył się cud i się z niej wyplątałam bardzo szybko. W ogóle wsparcia z góry, takich małych cudów nie brakowało. Po ustąpieniu depresji było już z górki. Co do zdrowia, to nie wiem, jak będzie. Może coraz lepiej. I to było okropne, po dłuższej niedyspozycji zdrowotnej zaczynałam odbudowywać swoje życie, to mogło być wspaniałe lato, a tutaj taka sytuacja i znów musiałam wiele rzeczy odłożyć. Moja sytuacja sprawiła, że odebrałam to wszystko silniej, ktoś inny machnąłby lekceważąco ramionami i robił dalej swoje. A jednak nie odpowiada się w taki sposób, jak Scorupion mi, nie podmiotowo, bez próby zrozumienia, krótkim niby dowcipnym wierszykiem na długi opis sytuacji, ani nie bawi w wysublimowane złośliwości wobec kogoś, kto został źle potraktowany, jak to później było. Wywyższanie się kosztem kogoś, kto jest w trudnej sytuacji i na gorszej pozycji nie jest w porządku.

Każdy może udzielić złej odpowiedzi, ale zachowywać się w sposób walczący, złośliwy czy nie podmiotowy wobec kogoś, kto tylko zadał pytanie nie może nikt. Każdy też może zadać pytanie, które nam się nie spodoba, ale to nie oznacza, że można potraktować bez szacunku czy żarty sobie robić. Mnie to kosztowało dużo, te nasze forumowe zwyczaje. Byłam w trudnej sytuacji, że było mi ciężko można było wywnioskować z mojego zagmatwanego pytania, a że cała ta konfliktowa sytuacja wiele mnie kosztuje widać w przerwach między moimi odpowiedziami. Jednak trzeba chociaż próbować zrozumieć, żeby to dojrzeć. Jednak im kto więcej otrzymał, funkcji, medali, tym więcej powinien wymagać przede wszystkim od siebie, a nie wykorzystywać to do osądzającego traktowania innych. Bo nagle okazuje się, że na forum zdrowotnym można sobie szydzić z pytań innej osoby, nie przestrzegać netykiety, osądzać, krytykować bez próby zrozumienia. Można spłycać problem, a przy okazji okazywać brak szacunku, wyzłośliwiać się w sposób jawny albo zakamuflowany, bawić się czyjąś sytuacją, wykorzystując trudną sytuację i okazywać wsparcie osobie atakującej.


Chciałabym bardzo Panie Słonecki, żeby zobaczył Pan w tym wszystkim efekt niedoskonałości systemu, ale wiem, że to niemożliwe. Jednak to co niszczy zwykłych użytkowników, niszczy też system. Ja trochę znam Pana marzenia, wiem też, że niektóre rzeczy będą Panu przeszkadzać w ich realizacji. Wiele się teraz będzie zmieniać na świecie i zdaję sobie sprawę, że przed Biosłone stoi duże wyzwanie i duża szansa. I świadomość, że Pan tak bardzo wsiąkł w swój własny system, że nie może zauważyć jego wad jeszcze bardziej czyniła mi sytuację cięższą, bo ja przecież Panu źle nie życzę. Nie mam wyboru, muszę życzyć Panu jak najlepiej, bo Pana sukces, to sukces takich osób jak ja. Wolno mi pisać tylko o sobie, ale to wszystko to efekt takiego, a nie innego systemu. Nie ma bowiem idealnych, ale zdrowotny nie powinien uderzać w osoby słabsze. Zapomniał Pan o niektórych kwestiach ideowych i raczej nikt ich Panu nie przypomni. Jednych kwestii Pan pilnuje, ale zapomniał o innych. Sam Pan kiedyś napisał, że forum jest za bardzo „mistrzowskie”. To jest słabość tego systemu, że strasznie trudno zwrócić Panu uwagę na różne kwestie. Trochę to wynik Pana osobowości, trochę tego systemu kar i nagród. Akurat w tamtym czasie, jak to wszystko się działo, zamieścił Pan na portalu artykuł o stresie, szkoda, że nie skojarzył go Pan ze mną. To była działająca na moją korzyść synchroniczność. I ktoś kiedyś postulował usuwanie takich „dowcipnych” wpisów, wątek został zamknięty, a przynajmniej w tematach zdrowotnych mogłoby tak być. Dlaczego nie rozważa się takich dobrych inicjatyw? Mnie by było teraz łatwiej. I dobrze Pan wie, jak odbiera się takie słowa, jak Pańskie ostatnie. I cała ta sytuacja zmusiła mnie do konfliktowości, co bardzo nie leży w moim interesie i na co nie mam ochoty. Ale czasem trzeba wystąpić w swojej obronie.

Ludzi, którzy nie lubią awantur, którzy nie mają na nie siły i boją się konfliktów jest wiele. Najczęściej jest to wynik złego stanu zdrowia, więc tutaj jest to grupa większa niż statystyczna. Ja też należę do tej grupy, tym bardziej więc jest to dla mnie wyjątkowo przykra sytuacja, konflikt i takie negatywne bycie w centrum uwagi. Atmosfera tego forum jest szczególna, nie tylko w tym dobrym tego słowa znaczeniu. Uwierzcie mi, że ludzie niekiedy boją się o coś zapytać, a brak odpowiedzi odczytują, że są źle widziani etc. Forum jest jedynym miejscem, gdzie można podyskutować o wszystkim tym, co w książkach o zdrowiu pana Słoneckiego. A ja przecież nawet nie byłam przeciwko doktrynie. Nie chcę się z nikim sprzeczać, ale nie spodobało mi się to wszystko, tym bardziej, że szkód miałam przez to wiele. I przecież wszystko zaczęło się od wierszyka, który natychmiast powinien zostać usunięty. Tutaj nie ma takich standardów, nie pilnuje się pewnych rzeczy, za to mamy system, gdzie łatwo poczuć się kimś mądrzejszym niż inni oraz zapomnieć, jak to było, kiedy samemu się tutaj przyszło. Dzielę swoje życie na sprzed Biosłone i po, dlatego że tak wiele tutaj zyskałam, a ta sytuacja niemal albo i może tak być, wykluczyła mnie z tego forum. Naprawdę to dla mnie bardzo trudna sytuacja, a kilka poprzednich miesięcy było koszmarnymi.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 01-09-2014, 19:44
Cytat
Chciałabym bardzo Panie Słonecki, żeby zobaczył Pan w tym wszystkim efekt niedoskonałości systemu, ale wiem, że to niemożliwe. Jednak to co niszczy zwykłych użytkowników, niszczy też system.
No, ale ale ten system tworzymy my wszyscy, Pani także.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 02-09-2014, 07:02
Scorupion zamilkł. Chyba popadł w depresję po tym... Narobiło się...


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Udana 02-09-2014, 08:30
Mewa jeśli uznałaś moje odpowiedzi za złośliwe, to ja Cię przepraszam, nie miałam takich intencji.
Trafiłaś na specyficzne forum, gdzie są ludzie przeważnie inteligentni i czasem rzeczywiście można odnieść wrażenie, że są złośliwi. Ja na początku miałam dużo wątpliwości i też nie umiałam się poruszać w odpowiedziach, potem jak zrozumiałam, o co tutaj tak naprawdę chodzi, to przestałam brać wypowiedzi osobiście i skupiłam się na treści odpowiedzi.
To forum jest edukacyjne, ale to polega na tym, że Ty zdobywasz wiedzę-edukujesz się, a kadra odpowiada na pytania, których nie znajdziesz na Portalu, lub kiedy występuje wyjątkowy trudny przypadek. Ale ponieważ na Portalu jest prawie wszystko, dlatego najpierw odsyłamy tam!
Nie porównuj tego forum do innych, bo ono jest inne, specyficzne i tak naprawdę nie ma nic wspólnego z formułą powszechnie rozumianego forum=kafeterii.
Jednak Mewa aby nie nakręcać konfliktu i Twojego stresu, spróbujemy, jeśli chcesz, zresetować wszystko i zacząć od nowa. Zadaj pytania bez kwiecistych opisów, które bardzo zaciemniają obraz. Postaraj się zadać pytania prosto, np.
1.   Czy….?
2.   Dlaczego?
3.   Ile?
4.   itp.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 02-09-2014, 10:42
Scorupion zamilkł. Chyba popadł w depresję po tym... Narobiło się...
Ciężką postać depresji mam od urodzenia, nie da rady wpaść znowu.
Siedzę cicho, bo od wczoraj próbuję przebić się przez post Mewy, na razie jestem w połowie pierwszego akapitu. No i ogłupił mnie VVV tą swoją żurawiną. Kupiłem od babiny na targu cztery i pół kilo, przyniosłem do domu i kreatywność się skończyła. Dopiero dwa dni później wpadłem na super pomysł, zgniotłem wszystko, zalałem dwoma litrami spirytusu i póki co, wolę nie uczestniczyć w żadnych dyskusjach.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 21-09-2014, 17:52
Cytat
Chciałabym bardzo Panie Słonecki, żeby zobaczył Pan w tym wszystkim efekt niedoskonałości systemu, ale wiem, że to niemożliwe. Jednak to co niszczy zwykłych użytkowników, niszczy też system.
No, ale ale ten system tworzymy my wszyscy, Pani także.

Takie podejście jest mi bliskie. Jednak pisze Pan do osoby, która choć zna to miejsce dobrze, bo głównie czytałam, to jednak mało co mogła się udzielać. Najpierw zły stan zdrowia, później ta historia praktycznie wyłączyły mnie z tego miejsca. To może dotyczyć jedynie przyszłości. Osoby udzielające się często, mogą mieć jakiś realny wpływ. Jest jednak jeszcze coś takiego jak bezwładność systemu, więc bez Pana jako założyciela nie da się niczego zmienić, bo potrzebny jest bardzo solidny impuls. Moja sytuacja mogła stać się takim impulsem, ale jeśli Pan ją zlekceważył, to już jest to niemożliwe.

Scorupion zamilkł. Chyba popadł w depresję po tym... Narobiło się...

Bo chyba lekceważąco Pan to potraktował. Gdybym mogła wytłumaczyć Panu, jak to jest, kiedy człowiek się zastanawia, czy kiedykolwiek w życiu będzie jeszcze odczuwał radość, to może by to Pan zrozumiał. Nie użyłam określeń depresja oraz trauma w potocznym tego słowa znaczeniu, tylko w ścisłym. To wszystko całkowicie zdruzgotało mnie psychicznie, najpierw bardzo trudny okres, czyli skrajnie silne negatywne emocje itp., a dopiero później depresja. A trauma, bo pozwala się na takie historie na forum zdrowia, które w pierwszej kolejności powinno opierać się na szacunku i podmiotowym podejściu do drugiego człowieka. I dlatego, że nie co dzień traci się coś cennego. I jeśli już się komuś odpowiada, to jednak powinno to polegać na uważności, podmiotowym podejściu albo przynajmniej chęci pomocy i zrozumienia, a nie na pokazaniu swojej ważności, wyższości, nie na zabawie z cudzej sytuacji oraz nieuprzejmości i złośliwości. To wszystko było tak naprawdę bardzo okropne. Ja po długiej niedyspozycji zdrowotnej mogłam wreszcie zacząć odbudowywać swoje życie i bardzo cieszyłam się z tej wiosny, która była taka inna niż poprzednie miesiące. Pana profilaktyka zdrowotna bardzo mi pomogła, ale standardy panujące na forum zaszkodziły. Starałam się pisać jasno, dałam nawet punkty. Wyszło za dużo, bo chciałam wyczerpująco, precyzyjnie, pokazałam także, że przeczytałam wcześniej co nieco. Potrzebowałam drugiego spojrzenia, a gdzie go szukać, jeśli nie na forum? A Pan wie, że tu czasem pyta się o całkowite drobiazgi i jest w porządku. To że pytanie było zagmatwane najlepiej świadczyło o tym, pod jaką byłam presją psychiczną i w tej sytuacji takie wydarzenia na forum okazały się dla mnie bardzo destruktywne. Wcale się często o nic nie pytam, a wystarczyła chwila słabości, żeby ktoś zaraz to wykorzystał. Wie Pan, ten wierszyk mógł być zabawny może dla kogoś z zewnątrz, bo nie każdy ma serce, ale ja włożyłam naprawdę bardzo dużo wysiłku w tamte dwa swoje posty i w takiej sytuacji nie można okazywać takiego lekceważenia. Kolejny post to potwierdził, jak i to, że można wyzłośliwiać się bez chociaż próby zrozumienia cudzej sytuacji. To nie było tylko niegrzeczne, to było potraktowanie kogoś przedmiotowo, a nie podmiotowo. A później jeszcze kolejne takie samo podejście, choć ładniej ubrane. Nie otrzymałam pomocy, tylko dodatkowe ciężary, co zatruło mi kilka miesięcy. Ja nie chcę już dokładnie tego opisywać. Po prostu odpowiedzi dawane w takim stylu i moja sytuacja stworzyły bardzo toksyczną dla mnie mieszankę. Dałam wskazówkę, po czym poznać na drugi raz, że komuś jest trudno, by nie dokładać jeszcze ciężarów do tego.

Gdyby tak lekceważąco, jak ta pierwsza odpowiedź, odpowiedział mi ktoś rok temu, odeszłabym z forum natychmiast, bo bym się zraziła. I to nie byłoby sprawiedliwe, że akurat ja bym odeszła. Takich osób, jak ja wtedy, jest dużo i ja Pana na to uczulam. Wszystko było o tyle przykre, że zostałam wciągnięta w awanturę, pomimo że niczego tu nie kwestionowałam. To nie była kłótnia, czy podobają mi się np. ZZO, czy uważam je za bez sensu dla mnie. Ja nie otrzymałam odpowiedzi, z którymi można by było polemizować, tylko powierzchowne potraktowanie mojego pytania i wyzłośliwianie się i nawet to, że ktoś się jeszcze do tego przyłączył. Na tym forum można robić, co się chce i to nie jest w porządku. Długo nie odpisywałam, bo dochodziłam do siebie, teraz już nie będzie tak, że zajrzę na forum za miesiąc. Ja mam prośbę do Pana. To było kilka miesięcy naprawdę trudnych. Niech Pan nie dopuści, aby kiedykolwiek taka historia się powtórzyła. Bo jednak standardy z wątków luźnych nie powinny przenikać do zdrowotnych. To zniechęca i innych do uczestnictwa w forum. Pewnie bym Panu pomogła w tym, ale teraz nic nie mogę. Czuję niechęć nawet do zaglądania na forum, a co dopiero czytania czy pytania się o coś. Chodzi o wrażliwość społeczną, bo na forum zdrowotnym jest to bardzo ważne. A piszę to tylko dlatego, że zaniechanie tego aspektu mi zaszkodziło. Oczywiście, zrobi Pan, jak zechce.

A tamte pytania, może uda mi się kiedyś omówić z kimś innym, kto nie będzie mi się kojarzył z tamtym trudnym czasem i tylko poza forum, ot tak dla wymiany informacji, myśli :). Teraz zresztą są już trochę nieaktualne.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Domi5 24-09-2014, 17:53
Mewa, nie możesz tak wszystkiego brać do siebie i traktować wszystkiego tak osobiście, bo się wykończysz psychicznie. W życiu trzeba mieć trochę dystansu i martwić się tylko rzeczami naprawdę ważnymi tj. zdrowiem. Szkoda angażować się w jakieś potyczki słowne. Trafiłaś na forum, ponieważ ważne jest dla Ciebie Twoje zdrowie i na tym się skup. Inne rzeczy są nieważne. Przez całe życie będziesz spotykać różnych ludzi i nie każdy będzie dla Ciebie milutki, ale to nie może wpływać na Twoje życie tak istotnie. Rozumiem, że może być Ci przykro z powodu jakichś sytuacji, ale w życiu tak jest, że nie może być łatwo i miło zawsze. Szczególnie odczuwają, to osoby wrażliwe, ale nie możesz przejmować się każdym setem, mailem, słowem... Życie jest zbyt piękne, żeby się tak rozdrabniać i stresować. Szkoda czasu. Ciesz się życiem i rób swoje i bierz wszystkiego tak do siebie. ;-)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 25-09-2014, 06:39
Domi5, świetnie to ujęłaś! Mewa, to jest tak - z ludźmi toksycznymi spotkasz się w każdym środowisko. Będą cię ranić, niszczyć emocjonalnie, ale tylko od Ciebie zależy czy Ty im na to pozwolisz! Myślę, ze tu dużą rolę odgrywa poczucie własnej wartości, które jest rodzajem muru mentalnego przed nieżyczliwością innych. Jeśli je masz, złe słowa innych nie są w stanie zachwiać Twoim ego i nie przejmujesz się nimi.

A swoją drogą, nie wszyscy Ci którzy Cię ironicznie zaatakowali rzeczywiście kierowali się złymi pobudkami. Oni już tak mają - ironia jest dla nich odskocznią przed złą rzeczywistością, rodzajem samoobrony i czasem wysublimowanym żartem. Ja sama jestem z natury ironiczna, ale wydaje mi się, że czym innym jest wyśmiewanie się z ludzi, którzy w jakiś sposób nas skrzywdzili, a czym innym drwina z ludzi nadwrażliwych psychicznie...

Człowiek schorowany, słaby psychicznie potrzebuje współczucia i empatii, a nie zjadliwej ironii, która daje wątpliwą satysfakcję atakującemu...  


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-09-2014, 17:49
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi. Wiadomo, że nie wpada się w zły stan psychiczny, bo ktoś powiedział coś niemiłego. Tu chodzi o coś innego. I co innego jest, że nie każdy będzie milutki, a co innego, że ktoś na forum zdrowia wykorzysta trudną sytuację do zabaw w krytykę i złośliwości, żeby sobie dodać powagi, znaczenia czy humor poprawić. Ja wtedy nie mogłam obronić się przed tym, by to nie zniszczyło mi zdrowia psychicznego. Jesteśmy na forum zdrowia, ludzie tu trafiają różni, w różnym stanie zdrowia (co ma wpływ i na psychikę), ja akurat w tamtym okresie, jak już wspominałam, byłam w stresie, pod presją, a pytanie o DP było dla mnie bardzo ważne. Nie tłumaczyłam już tego, bo jakoś odechciało mi się pisać o swoim zdrowiu. Zapytałam właśnie dlatego, by dbać o swoje zdrowie, a w efekcie, przynajmniej jeśli chodzi o zlikwidowanie nadżerek, to z pewnością wróciłam do punktu wyjścia. A inne problemy, które się pojawiły? Pisałam też, że wiele wysiłku kosztowało mnie zapytanie się. Spotkałam się nie tylko z brakiem próby zrozumienia mojej sytuacji, dopytaniem się ewentualnie, ale też ze złośliwościami, ironią i przedmiotowym potraktowaniem. Ja wiem, że zachowując się w taki sposób można sobie poprawiać zdrowie kosztem innych. Nawet nie oczekuję, że ktoś zrozumie, w jakim znalazłam się stanie. Uwierzcie tylko na słowo, że kilka miesięcy było dla mnie bardzo trudnymi. Raz, że byłam wtedy słaba, a jeszcze zrzucono na mnie toksyczność zachowań innych. Dwa, że nie mogłam uwierzyć, że na forum zdrowia szacunek do drugiego człowieka to nie jest priorytet, że nie kasuje się pewnych wypowiedzi. I trzy, że zmuszona jestem być w kontrze, ale nie miałam na to wpływu, bo nie mogłam nie zaprotestować. Wszystko to odbieram jako niesprawiedliwość i że znów ludzie ludziom zgotowali ten los. Wszystko to sprawiło, że moja sytuacja była tak trudna. Teraz jest lepiej, ale rany psychiczne goją się bardzo długo. Ja się poczułam zaszczuta, jak w „siódmym niebie nienawiści, gdzie wszystkie chwyty dozwolone, by przywalić komuś”, a przed tym, co mnie spotkało (w tamtym okresie) nie potrafiłam się obronić. Gdybym była silniejsza i zamiast się rozchorować, zaczęła się kłócić, to byłoby może lepiej, ale możliwe, że już by mnie wtedy nie było.

Tak więc ja się wtedy martwiłam swoim zdrowiem, ale zrobiono sobie z tego zabawę, nie mogło mnie to nie poruszyć, tym bardziej, że nie byłam w dobrym stanie. Ja oczywiście wiem o tym, co mówisz Domi5 i się zgadzam, ale rany pozostały. I przez to wszystko i przez przyzwolenie na pewne zachowania, dla mnie już forum nie będzie tym, czym jest dla Ciebie czy np. jakiejkolwiek nowej osoby. To se nie wrati Domi5. Mówimy o tamtym szczególnym okresie i tym, że to forum zdrowia, przecież nie wpadam w permanentny, wielomiesięczny zły stan psychiczny zawsze, jak ktoś nie będzie dla mnie miły.

Tak jak wspomniałam, Misiek, to jest forum zdrowia, więc każdy użytkownik ma prawo być słabszy nie tylko fizycznie, ale i pod względem psychiki i mógłby być chroniony przez standardy forumowe. Nie uznaję ironii, która ma za cel wywyższanie się czy poprawianie sobie humoru czyimś kosztem.

Rozumiem dziewczyny, że trzeba o siebie dbać. I to właśnie robię :). Ale dręczy, że nie razem z forum, ale w wyniku ran odniesionych na forum i że przez to wszystko wiele rzeczy się opóźniło. Tamtego jednak nie mogłam nie wziąć do siebie, skoro do mnie było skierowane, w takiej sytuacji i w takiej formie. A to że potraktowano mnie przedmiotowo wtedy, to raczej nie pomogło traktować tego na luzie, dlatego że to forum zdrowia, i nie mogłam tego zrozumieć. Napisałam, co uznałam za słuszne, niewiele osób będących w mojej sytuacji odważyłoby się na to. Myślałam, że może ktoś zechce potraktować to poważnie i przyjrzeć się pewnym zjawiskom na forum pod kątem osoby ludzkiej. Nie żartowałam, że pewne zjawiska uderzają jednocześnie w to forum. Nie ma sensu tego oczywiście ciągnąć :). Tym bardziej, że co do forum, to nie wystarczy mi optymizmu, by uznać, że ktokolwiek choćby zechce się przyjrzeć moim różnym spostrzeżeniom.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 27-09-2014, 18:50
Cytat
Tak jak wspomniałam, Misiek, to jest forum zdrowia, więc każdy użytkownik ma prawo być słabszy nie tylko fizycznie, ale i pod względem psychiki i mógłby być chroniony przez standardy forumowe. Nie uznaję ironii, która ma za cel wywyższanie się czy poprawianie sobie humoru czyimś kosztem.


Mewa podpisuję się pod tym obiema rękami i wspomniałam o tym wyraźnie w swoim komentarzu. Ironia może być oznaką inteligencji, ale tylko wtedy gdy jest wybiórcza i jest narzędziem do zwalczania zła, a nie wtedy gdy skupia się na Bogu winnych, słabszych zdrowotnie forumowiczach...


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 27-09-2014, 21:20
Zdecydowanie nie, ironia może być oznaką inteligencji u zbrodniarza czy psychopaty, również w celu czynienia zła. Pomyliło ci się z moralnością albo empatią.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 27-09-2014, 21:41
Cóż, mam inne zdanie Skorpionku! Sama ironia nie czyni nikogo automatycznie inteligentnym. Na to składa cały zespół innych cech, między innymi - właśnie empatia, która pozwala na jej wybiórcze stosowanie. Jeśli np sarkazm jest wykorzystywany przez osoby niedojrzałe, potrzebujące potwierdzenia własnej wartości kosztem słabszych – to wybacz Skorpionku - dla mnie ten szyderca jest inteligentny inaczej!:)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Domi5 27-09-2014, 21:52
Jesteś wrażliwą osobą i życzę Ci dużo zdrowia i jak najmniej stresu. Stres i złe emocje najbardziej rujnują zdrowie. Sama unikam stresu jak ognia, bo mnie niszczy. Unikam konfliktów i bezsensownych potyczek i to mój sposób na niedokładanie sobie stresów. Spróbuj i daj znać czy Tobie się udaje w życiu to zastosować, bo nie jest to łatwe. Ja cały czas pracuję nad sobą i walczę że stresem i nie podaję się. Za Ciebie też trzymam kciuki. ;-)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 27-09-2014, 21:57
Cytat
Inteligencja (od łac. intelligentia - zdolność pojmowania, rozum) – zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia. Zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych. Cecha umysłu warunkująca sprawność czynności poznawczych, takich jak myślenie, reagowanie, rozwiązywanie problemów
To jest definicja inteligencji, jeśli ktoś wykorzystuje sarkazm, ironię w niecnych celach, kosztem słabszych, czy wręcz do przestępstwa, nadal to może być działanie inteligentne. Mylisz pojęcia.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: VVV 27-09-2014, 22:04
Może przykład do przepracowania
jak to

inteligentny inteligent
spotkał
inteligentniejszego inteligenta

Cytat
W Weimarze spot­ka­li się na wąskiej ścieżce w par­ku Goe­the i pe­wien kry­tyk li­terac­ki. Zo­baczyw­szy Goe­the­go, kry­tyk warknął:
- Nie ustępuję dro­gi durniom.
- A ja tak - od­po­wie­dział Goe­the i zszedł na bok.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/expand.gif)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 27-09-2014, 22:10
Na pierwszy rzut oka brzmi zaskakująco, ale jeśli się przyjrzeć bliżej, to po prostu obydwaj uważali się wzajemnie za durniów i tyle.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 28-09-2014, 05:13
Domi5, zrozumiałam przesłanie i dla higieny psychicznej i fizycznej - postanawiam skończyć z szermierką słowną, choć szczerze przyznam, że język mocno mnie łaskocze...Ale czego nie robi się dla doskonalenia osobowości. Więc, rozejm pokojowy Skorpionku!:) To co pisałam dotyczy mojej subiektywnej oceny inteligencji, a nie książkowej definicji...  


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: VVV 28-09-2014, 06:25
Cytat
W głębszym sensie, często stosowanym w różnych religiach, mądrość oznacza zdolność do działania nacechowanego głębokim, emocjonalnym zaangażowaniem, zwiększającego w długiej perspektywie czasowej nie tylko dobro własne, ale też dobro ogólne.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 28-09-2014, 07:16
A czyj to cytat i gadamy o inteligencji czy mądrości? Czy może dla ciebie są to pojęcia tożsame?

Misiek, to nie jest wojna, ani nawet kłótnia, dyskutujemy.
Jest oczywistą oczywistością, że człowiek inteligentny może czynić zarówno zło jak i dobro. I na odwrót, podobnie może robić prymitywny przygłup.

To co pisałam dotyczy mojej subiektywnej oceny inteligencji, a nie książkowej definicji...  
I tu leży pies pogrzebany. Pojęcia, terminy, definicje tworzymy po to, aby usystematyzować świat, zrozumieć i wyjaśnić rzeczywistość i w końcu mieć możliwość komunikacji i porozumienia. Jeśli każdy miałby swoje subiektywne oceny tychże pojęć i się do nich stosował, to mielibyśmy niezły burdel na kółkach.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 28-09-2014, 08:03
No właśnie Skorpionku! Nieźle się zapętliłam, przez niedoprecyzowanie wypowiedzi. Mnie chodziło o to, że w powszechnym odczuciu, sarkazm jest oznaką inteligencji. Ale w moim - inteligentny człowiek stosuje ten sarkazm rozważnie, jedynie w dobrej sprawie, unikając ranienia słabszych. Jeśli bowiem to czyni - to nie jest dla mnie inteligentny, ale jest zwyczajnym durniem i człowiekiem bez zasad moralnych. Ale faktycznie macie rację, z obiektywnego punktu widzenia - tu bardziej pasuje słowo mądrość. Zwracam honor Panowie!:)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 08-10-2014, 19:13
Unikam konfliktów i bezsensownych potyczek i to mój sposób na niedokładanie sobie stresów.

Rada, którą dała Domi5 jest bardzo dobra dla osób wrażliwych, ale i dla tych, którym zależy głównie na konstruktywnej pracy, tym bardziej więc wkurzyło mnie, że system pozwala, by osoby, które to lubią wciągały w to innych. Co innego luźne dyskusje, a co innego, kiedy się o coś pytasz w wątku zdrowotnym. Doskonale wiem, że osoby, które mogą zrozumieć moją sytuację na tym forum to przede wszystkim osoby wrażliwe, a te nie są skłonne wchodzić w konflikty, tym bardziej, że empatię często rodzi zły stan własnego zdrowia, a taka osoba na potyczki sił nie ma, dlatego praktycznie zostałam sama. Takie osoby nie lubią tematów pełnych brudu. A że jeszcze tutaj nie respektuje się przestrzegania zasad netykiety, to tym bardziej nie jest to sympatyczna sytuacja. Wszystko zależy od użytkowników, czy mają empatię, honor, uczciwość, szacunek do drugiego człowieka czy nie. Jeśli nie, to nikt nie będzie na to zwracał uwagi. I świat robi się światem dla drapieżców, dasz sobie radę, to dobrze, nie to nie. Tylko że to jest świat osób o potencjalnie słabszym zdrowiu, a więc i psychice, w ogóle albo w pewnym momencie. Ja sobie nie dałam rady. I pewne jest właściwie tylko to, że przyzwolenie na brak humanitaryzmu, podmiotowego podejścia do drugiego człowieka kiedyś się skończy. Bo jeżeli czegoś nie ma, to właśnie kończy się czas przyzwolenia na takie zachowania.

Hejtowanie to jedno, ale hejtowanie na forum zdrowotnym, w temacie zdrowotnym, i to kiedy ktoś się o coś pyta, to zupełnie co innego. Inteligencja to także jedno, a prymitywne złośliwości to zupełnie co innego. Nie utożsamiajcie złośliwości, szyderstw i kpin z inteligencją. Kiedy człowiek jest osłabiony, to nie ma jeszcze siły mierzyć się dodatkowo i z cudzą toksycznością. To jest forum zdrowotne, a zbyt wysoko ceni się złośliwości. Można było spłycić problem, nie wczytywać się nawet dokładnie, nie pomyśleć i się wyzłośliwiać, ale można było to zostawić. Wprowadzanie złej atmosfery sprawia, że w takie tematy nie wchodzą osoby, która same mają trudno oraz empatyczne, czyli takie, które rzeczywiście mogą komuś pomóc! Mnie było wtedy trudno, miałam bardzo poważny problem zdrowotny, utrudniający życie, bardzo przykry i trudny, w czasie bycia na DP znikł, potem wrócił, pogubiłam się, ale to był wynik też stanu zdrowotnego, znając siebie wiedziałam, że kiedy będę miała jasność co do DP, to i będę w stanie jeść, co trzeba, w stanie zamieszania, w jakim byłam – nie byłam w stanie. Mnie potrzebna była jednoznaczność, a wystarczyłaby tylko jakaś sugestia. Poprosiłam o odpowiedź kogoś empatycznego i wnikliwego. To z czym się spotkałam, odebrałam jak błoto. Gdyby to jeszcze było adekwatne, ale to było spłycenie i złośliwości, i patrzenie z góry. Takie z góry założenie, że problem jest błahy i można się powygłupiać. Ja wiem, że ludzie są różni, ale od tego jest moderacja, żeby właśnie takie żarty kasować.

Napisałam to głównie do osób dbających o porządek, zarządzających tym miejscem. Ludzie są różni, nie każdy jest otwarty na drugiego człowieka i ma empatię czy szacunek do drugiej osoby, bez względu na to, kim by ona była. To do Was tylko mam żal, bo ludzie są różni, ale ktoś powinien wszystkiego pilnować. Gdyby nie ten pierwszy niby dowcipny wierszyk, który zresztą można było odebrać na różne sposoby, ktoś może dopytałby się, w czym jest problem i bym to dokładnie opisała. Takie wpisy najlepiej usuwać. A tak musiałam zareagować i kolejne złośliwości. Nie każdy lubi niski poziom dyskusji, a kiedy ktoś jest mocno osłabiony, to może to być bardzo destruktywne. Można się troszczyć o przecinki i ortografię, ale ludzie ważniejsi :D. Mnie to forum było potrzebne bardziej niż osobom atakującym, a przez to wszystko nie mogłam z niego korzystać. Czytam to forum na tyle długo, by wiedzieć, że nie ma nacisku na przestrzeganie netykiety. I wiem, jak łatwo po otrzymaniu medali czy funkcji można poczuć się kimś lepszym i mocno sobie pobłażać, czepiając się za to innych, bo tak najłatwiej. Przez czyjąś gniewną napastliwość, tendencję do wyzłośliwiania się kilka miesięcy stało się dla mnie koszmarnymi, i jest przyzwolenie na takie zachowania. To było dla mnie w tym wszystkim najgorsze, to przyzwolenie. Można zamykać oczy, ale trzeba pamiętać, w kogo, i w co pewne rzeczy rykoszetem uderzają. No ale mnie akurat to nie powinno zależeć.
Jest przyzwolenie na pewne rzeczy i kiedyś musiało coś złego z tego wyniknąć. Musiałam to wszystko opisać, bo wiele mnie to kosztowało. Zaczynało być już u mnie bardzo dobrze po dłuższym bardzo złym stanie zdrowia (osłabieniu), a to co na forum znów zabrało zdrowie. Ja oczywiście to zostawiam, jedna osoba nic nie zmieni, zresztą dla mnie to już i tak nie robiłoby różnicy, chyba tylko taką, że mogłabym bez obaw polecać to miejsce innym.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 16-11-2014, 16:50
Moja sytuacja wtedy – newralgiczny okres, bo po zakończeniu kilkumiesięcznych uciążliwych, może i poważnych problemów zdrowotnych. Problemem było wszystko, wstanie z łóżka, zejście na dół, podjęcie decyzji, zrobienie czegoś nowego, koncentrowanie się na pracy. Wcześniej też nie byłam okazem zdrowia, ale to był czas szczególnie krytyczny, a ja z niego wyszłam. Poradziłam sobie sama, bez pomocy nikogo z forum, korzystając z profilaktyki Biosłonejskiej. Nieraz było bardzo trudno.
W momencie zadania pytania – bardzo silny stres. Są dwie główne przyczyny chorób. Toksyny i stres. Każdy człowiek ma swoją wytrzymałość psychiczną. Moja jest bardzo wysoka, bo zachowuję pogodę w obliczu poważnych problemów, czasem śmiejąc im się w twarz. Ale tego, co tutaj, to było stanowczo za dużo.

Coś tu było wspomniane o inteligencji, trochę nie na temat. To, co mnie spotkało, to nie były inteligentne złośliwości, ale prymitywne. Popisywanie się złośliwościami przed innymi, zachwyt nad własną błyskotliwością, a kiedy zaczęłam protestować, to zamiast się wycofać, to w dalszym ciągu zajadła krytyka i niesłuszne stawianie siebie na wyższej pozycji. To była walka z ze mną, z człowiekiem, który poświęcił czas, by dokładnie opisać swoją sytuację, spotkał się z lekceważeniem i chamstwem, takim skoncentrowaniem na sobie, gdzie pozwala się na nazbyt dużo wobec innych. Gdybym nie zaczęła protestować, gdybym sobie poszła, nie musiałabym się spotykać z dalszą toksycznością i nie byłoby później tak źle. Trzeba jednak upominać się o poszanowanie swojej godności, skoro ktoś o tym zapomina, by swoją ważność w swoich oczach potwierdzić. Można było kulturalnie się dopytać, jeśli coś było niejasne albo zostawić to pytanie. W szczególnej sytuacji najprostsze pytanie może sprawiać problem, a to wcale proste nie było. Ale po co rozumieć, jak można złośliwie, i pokazać się? Jeśli można poczuć się kimś mądrzejszym i powołanym do pouczania maluczkich? Tylko dlaczego największą skłonność do tego mają ci, co sami mogliby sobie mieć najwięcej do zarzucenia? Stres jest przyczyną chorób. Zajadłe złośliwości to szkodzenie czyjemuś zdrowiu. A tu zamiast się wycofać, jak zwróciłam uwagę, to jeszcze dawaj – błyszczeć dalej. Człowiek potrafi znosić bardzo duże ciężary, ale te, które spadną niespodziewanie, ze strony, z której się tego nie spodziewamy potrafią go dobić. Udana wspomniała kiedyś przy okazji jakiejś afery, że złośliwości to brak homeostazy w organizmie. Szkoda, że nie zastanowiła się nad własną homeostazą. Moja była zaburzona, a inne osoby jeszcze zrzuciły na mnie swoje zaburzenia homeostazy i musiałam dźwigać swoje i cudze. Jak ktoś ma tendencję do podpatrywania, kogo by tu ustawić do pionu, to sam nigdy nie dostrzeże, że zrobił komuś krzywdę. Zawsze się to tłumaczy, zawsze to Twoja wina, że ktoś nieładnie Cię potraktował, a bo np. wypowiedź była niezrozumiała. A ja napisałam w punktach nawet, a jak się nie chciało wczytać, można było zostawić, poza tym nie ma obowiązku złośliwości.

To nie tylko chodziło o zajadłą i błyskotliwą złośliwość, ale że było tam sporo przekłamań, a ja nie miałam energii i sił, by temu sprostać. Po drugie, dlaczego zadanie pytania nie pomogło, ale tylko zabrano mi energię? Te dwie rzeczy też przepełniły czarę goryczy. Teraz mogę na to wszystko odpisać. Część już pisałam. Jak zawsze, tak i teraz, do krytyki najbardziej skłonne były osoby, które same siebie nie pilnują. Pierwsza niegrzeczność. Hejterstwo, kiedy ktoś się pyta w temacie zdrowotnym, jest niedopuszczalne, tam tylko wierszyk nic więcej. Owo - nas nie ma. Jeśli to chodziło o mnie, to ja dbałam o swoje zdrowie lepiej niż on, nie zrzucając na innych swoich toksyn. To działa, ale jak suplementy. Jeśli chodziło o ogół, to nie można pisać za wszystkich. Pisanie z epitetami, kiedy słusznie zaprotestowałam, to poziom Onetu. Pisanie o silnej woli, to nie wczytanie się w to, co napisałam. Napisałam, że potrzebna mi jest jednoznaczność, co do mojej sytuacji i nie będzie to problemem. Kiedy nie wiedziałam, co robić, było problemem. Poza tym odpisując komuś w sposób, który może spowodować stres, to jak można pisać o silnej woli, jak w stresie jest o nią bardzo trudno. Nie wiem czy płytka wiedza, czy po prostu lekceważenie. I jak w taki sposób może pisać ktoś, kto tak często sam się na tym forum nie pilnuje.

Udana też wzięła się za zwracanie mi uwagi nie tylko w sposób luźno złośliwy (jak się poprawia po kimś i czuje wsparcie pana Słoneckiego za plecami, to nie problem), ale bezmyślny i skoncentrowany jedynie na sobie. Moje pytanie – złe, brak kultury i złośliwości innej osoby – dobre. Nie przeczytała tego samego tematu, w którym ja zadałam pytanie, i pyta, ale mnie poucza o konieczności czytania. Każe myśleć, a pozwoliła sobie zaatakować już zaatakowaną osobę, nie zastanowiwszy się, jak na mnie to podziała. Co za dziwny nawyk, by pierwszej (po zachowaniu destrukcyjnym innej osoby) lecieć z kamieniem? Wspomnienie, że nie Kafeteria, nie na miejscu, bo zostałam potraktowana jak z Onetu, wtedy Udanej nie było, aby protestować. Nie ważne, co się robi, ważne – kto. Prośba o pomoc była dla niej irytująca, za to popisywanie się złośliwościami – normalne. Poza tym, za jak ważną osobę na forum trzeba się uważać, żeby pisać do innej osoby w taki sposób. Pisała, że odstępstwo od diety oznacza zawsze, że trzeba przerwać, nieprawda, nie zawsze tak było. I pisała, że pytania to tylko takie a takie. Po co znów było mijać się z prawdą, są bardzo różne, jak to na forum. A nawet jeśli, to moje, to była właśnie indywidualna sprawa. Pisała, że pisanie długo zakłamuje. Akurat tam wypisałam w punktach, jak się komuś nie chciało wnikać w problem, to po co się odzywać? A zakłamuje, nie pisanie długo, tylko kłamstwa i rzucanie sloganami nie w porę.

Oczywiście, że nie musiałam się przejmować takimi wypowiedziami, ale wtedy taka obłuda, lekceważenie, brak poszanowania i złośliwości były tym, co przepełniło czarę. To i samo w sobie byłoby złe, ale w mojej sytuacji było zabójcze. Ze względu na swoje doświadczenia poczułam się jak osoba z frontu, którą próbują stawiać do pionu cywile, w tym jeden specjalizujący się w destruktywnych tematach, a druga osoba, która przyszła w tym czasie, co i ja. Tylko że ja nie miałam czasu, by się pokazywać, bo startowałam z trudniejszej pozycji. Zapytałam się, a zrobiono sobie z tego rozrywkę. Być może łatwo teraz komuś oceniać negatywnie moją reakcję, jak się nie było w podobnej sytuacji.

Że byłam w stresie, że spadło to na mnie znienacka, ze strony, z której spodziewałam się wsparcia. Nóż wbity w plecy to nic w porównaniu z błotem. Że wszystko, co tu bywa ciemne zwaliło się naraz, że mogło być już dobrze, a Udana musiała dodać sobie znaczenia i się wtrącić. Wesprzeć osobę, która postąpiła źle. Że nie mogłam pogodzić się z faktem, i nadal nie mogę, że taka ciemność wywaliła mnie z forum. W efekcie tego, najpierw załamanie, potem depresja, jak z niej wyszłam, silny stres i tak pomału z tego wszystkiego wychodzę. Przez ten czas nie mogłam czytać forum, bo uraz psychiczny był za silny. Ludzie, którym wystarcza powierzchowne ujęcie tematu sprawili, że nie mogę zdobywać wiedzy. To też miało swój wpływ na uczynienie sytuacji cięższą. To się zaczęło od złośliwości Scorupiona i trwa do dziś. Jeśli ktoś specjalizuje się w destrukcji, niech nie pisze do osób, które wyszły właśnie z ciężkich przejść. Ktoś powinien tego pilnować. A kto? Jeśli Władza sama daje przyzwolenie. To, co Pan Słonecki napisał wtedy do mnie, równie dobrze, a nawet bardziej, mógł napisać do tamtej dwójki.

A teraz, wiem, że jestem kłopotliwa. I nie cieszy mnie to. Wiem też, że łatwo mnie zdyskredytować, bo mało kto wie, czym jest uraz psychiczny. On by nie był tak silny, gdyby nie to, że Biosłone znaczy dla mnie bardzo dużo. Wiem, że jestem kłopotliwa. Ale czy chciałam? Dla osób, które postąpiły nieładnie, są wsparcie i uznanie. Można się mnie pozbyć, ale to będzie jak usunięcie objawu, przyczyna pozostanie ta sama. Ta sama przyczyna da w przyszłości inne objawy, może tym razem bolesne dla zarządzających. Już raz tak było, przed moją sytuacją, inna, bardzo podobna, nikt nie wyciągnął wniosków. A niby Forum jest ważne? Uraz jest tak silny, że nawet nie zajrzałam, czy są jakiejś odpowiedzi pod moim ostatnim tekstem. Przecież kiedy było najgorzej, zepsuło mi się i zdrowie, a teraz nie wiem, jak sobie z finansami poradzę. Takie rzeczy sprawiają, że człowiekowi jest trudniej się z tym wszystkim pogodzić. Miałam napisać o korzyściach z bycia na diecie, a co się porobiło. Jeden incydent, że spotkałam się z destrukcyjnymi zachowaniami, w żadnym wypadku nie osób reprezentujących sobą więcej, i uniemożliwienie mi nawet czytania. Skorzystałabym więcej niż tamtych dwoje, bo kto staje innym na drodze, ten wiele sam się nie uczy. Łatwo stwarzać pozory. Dlaczego jedni nie szanują ludzi, czyli i forum i mogą tu być? A ja muszę się zmagać ze stresem i nie mam siły, aby tu wrócić. Nie jestem słabsza niż oni, z całą pewnością nie mniej rozumna, niekoniecznie wiem mniej. Byłam w trudnym momencie, spotkało mnie takie zachowanie, że po raz pierwszy miałam odczucie kontaktu z czymś złym, nie lubię prymitywizmu, fałszu, niekompetencji. Ktoś zabłyszczał moim kosztem. Jest przyzwolenie tu na złośliwości :(. To się nie zmieniło od bardzo dawna. Dlaczego ja nie mogę czuć się swobodnie, nawet tu zaglądać (ani uczyć się, ani zaglądać do tego tematu), a osoby z tendencją do złośliwości, zapewne nieco teraz przyhamowaną tą historią, i nadawania sobie ważności, mogą czuć się swobodnie? Nie na mnie proszę patrzeć, ale na to, jak można w taki sposób się zachowywać.

Poza tym jest ok. Gdyby nie ta sytuacja, to już po tym, jak minęły moje problemy zdrowotne, a nawet zdrowie zaczęło być lepsze od bardzo dawna, mogłabym być teraz bardzo szczęśliwa. Ta sprawa tkwi jak kolec, powoduje stres. Bardzo chciałabym tu być, ale uraz psychiczny nie pozwala. Nie mógł się nie pojawić. Bo to było tak, jakbym była w dole, trzymała się ręką, próbując się wydostać, wołała do ludzi i ludzi się spodziewała, a ktoś się zjawia i wali błotem po oczach, protestuję, wygrzebuję się i potem kolejna osoba się przyłącza. I obie te osoby uważają, że postępują właściwie, a nawet, że są powołane do tego. Polubiłam to miejsce, bo lubię miejsca z potencjałem. To ma bardzo duży potencjał. Gdyby było inaczej, byłoby mi łatwiej, bo spokojnie można by sobie pójść, a tak ani pójść, ani zostać. Nawet gdybym dała posłuch teoriom (tak nie jest), że to czy to szkodzi, to uważam, że to forum ma potencjał zupełnie niezależny od prezentowanej tu wiedzy. Ona to baza, ale ono nie musi mieć jedynie roli służebnej, ma zupełnie niezależny potencjał. Ale jak to możliwe, że osoby odpowiedzialne za forum nie wiedzą, że taka sytuacja świadczy o tym, że pierwiastek destruktywny urósł na tym forum zanadto w siłę? A on niszczy. Nie teraz, nie za dziesięć lat, ale rolą destrukcji jest niszczenie, i im później ktoś to zauważy, tym coraz trudniej będzie to powstrzymać.

Chciałabym jeszcze coś zasugerować. Wiadomo, że nikt nie musi mi tłumaczyć (nawet nie powinien), czy to w ogóle zostanie wzięte pod uwagę. Nie twierdzę, że u mnie tak było. By nie było żadnego sugerowania na zapleczu, nawet mimochodem, żeby komuś nie odpowiadać. Może wyrazem tego było owo - nas nie ma. Dlatego, że nawet w najbardziej indywidualnej sprawie zawsze znajdzie się ktoś, kto zrozumie i zechce pomóc. Przy sugerowaniu taka osoba może nie mieć śmiałości, by się odezwać albo przestanie wierzyć swoim odczuciom. I odwrotnie, jeśli ktoś ma tendencję do złośliwości, to tylko da mu to wiatr w skrzydła. Prowadziłoby to do sytuacji, że dobre instynkty się hamuje, a złe wzmacnia. Tym bardziej nie można wyszydzać pytań, by nie zrażać innych, bo ktoś może się znaleźć, kto zrozumie. Nawet przy jakichś odgórnych ustaleniach, nie wszyscy im przecież podlegają.
Chodziło mi głównie o to, by odpowiedzieć na pewne twierdzenia, na co wtedy nie miałam siły i rozpisałam się za bardzo. Ale teraz mam już to wszystko poodpowiadane. Co oznacza, że już więcej długo pisać nie muszę. Napisałam wcześniej, że teraz będę odpowiadać na bieżąco, ale przeceniłam swoje siły. Nie mogę tu nawet zaglądać, więc i czytać. Nie zajrzałam od poprzedniego tekstu. Ot, podpis dać i ten tekst, by uporządkować sprawę, tyle mogłam. Ja Wam tu na forum dlatego i nie odpiszę, bo nie mogę nawet zaglądać. Ja rozumiem wiele rzeczy, ale można było nie stwarzać wrażenia, że nie dość, że spotkała mnie przykra historia, to jeszcze akurat ja jestem tu niemile widziana. Być może nawet tak nie było, ale tak to niestety wyglądało.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 16-11-2014, 16:55
Ja z tą dietą wpadłam w pewną pułapkę. Miałam trochę przejść. Pewnie bym to później opisała, bo najlepiej się uczyć na cudzych błędach. A pewnie i sama bym się przy okazji czegoś dowiedziała. Może opisałabym wcześniej, gdyby ktoś chcąc mi udzielić odpowiedzi, dokładniej się dopytał. Komuś by się to może przydało, ja otrzymałabym pomoc i zawsze wynikłyby z tego jakieś informacje. A tak, jak się stało, to ja straciłam, nikt nie zyskał. Może ktoś sobie humor poprawił moim kosztem, ale nie o takie zyski chodzi.

Bo warto pisać o swoich błędach i jakichś trudniejszych przejściach. Może to posłużyć jako ostrzeżenie, a mogą też w trakcie dyskusji wyniknąć jakieś ciekawe zagadnienia i wszyscy nauczą się więcej. Można też napisać, czego się ktoś nauczył na tej drodze. Wiadomo, że jak nie przyznawać się do niewiedzy, to wychodzi na to, że się więcej wie, co nie musi być prawdą. Kiedy się jednak pisze szczerze i otwarcie, to inni mogą na tym skorzystać. To że w takiej sytuacji opóźnia się sobie czy utrudnia drogę do forumowych wyróżnień, to raczej dla dorosłej osoby problemem nie będzie. Ale jeśli ktoś inny, sam nic nie tworząc, nie dzieląc się swoimi doświadczeniami miałby wykorzystywać uczciwość innych osób, by poczuć się kimś ważniejszym i dodawać sobie znaczenia, to psuje to klimat do wymieniania się doświadczeniami. Tzn. sam się nie przyznajesz do swoich słabości, nie wykorzystuj tego, że inni to robią. Bo to po to, aby wiedzieć więcej. Fajnie by było, aby można było swobodnie dyskutować i o wszystkim. Ale to chyba trzeba by było stworzyć kolejny zamknięty dział forum, dla osób szczerze piszących o wszystkim. Żeby nie trzeba się było obawiać, że ktoś napisanie przez kogoś czegoś potraktuje jako pretekst, aby siebie wywyższyć, a inna osobę umniejszyć. By ludzie nie obawiali się, że ich pytanie spotka się szyderstwem czy drwiną. Osoba z tupetem i tak będzie pytać o cokolwiek. Człowiek mający poważniejszy problem zdrowotny, w stresie albo zagubiony zrezygnuje, bo będzie bał się szyderstw czy braku szacunku, a przecież to są najważniejsi forumowicze. Bo potem coś zrobi się źle i jest, że coś z profilaktyki nie działa. Co komuś wydaje się banalne, dla innej osoby może być barierą nie do przejścia i vice versa. Traktujmy więc siebie na równi. Osoby najbardziej krytyczne z reguły same mają najwięcej wątpliwości, tylko że się je wypiera. Niechby to było takie miejsce, gdzie nawet mając funkcje i medale można by spokojnie zadawać naiwne pytania (każdy twórca ma ich na swoim koncie mnóstwo, bo inaczej się nie da), bez konieczności obawiania się, że straci się prestiż. Po prostu bezpieczna, przyjazna przestrzeń. Nikt takiego działu forum nie zrobi. A mogłoby całe forum być takim działem. Dla osób, którym zależy przede wszystkim na zdrowiu, które nie chcą tracić energii na obronę swojej racji czy swojej osoby ani rozpychać się łokciami, tylko spokojnie sobie być i móc szczerze rozmawiać. Dla pasjonatów tematu. Ja sprawdziłam, chcąc nie chcąc przetestowałam, nie zawsze są tu warunki dla osób osłabionych zdrowotnie. Chodzi o to, by ludzie nie pozostawali sami ze swoimi problemami, obawiając się przykrych sytuacji i konfliktów. Mając słabe zdrowie trzeba ich unikać, więc nie wolno takich osób w nie wciągać. Byłyby doskonałe warunki do zwiększania ogólnego poziomu wiedzy i zdrowienia.

Musiałam to napisać oddzielnie, żeby tam nie było za długo, a i dlatego, że temat inny. Dziś wybory, więc tak troszkę politycznie.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Opiotr 16-11-2014, 17:22
Ale te kobiety pamiętliwe są...
http://portal.bioslone.pl/stres#dar_zapominania
http://portal.bioslone.pl/slownik/zasada-wybaczania


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 14-12-2014, 17:23
Nie można doradzać w sytuacji, która jest dla kogoś bardzo trudna, kiedy nie ma się wyczucia albo wiedzy na jakiś temat. Sprowadzanie mojej sytuacji do zapamiętałości jest bardzo nie w porządku. To silny psychiczny uraz poprzedzony innymi problemami. I kiedy w takiej sytuacji widzi się, że ktoś to lekceważąco traktuje, trywializuje (sprowadzanie do ale te kobiety i pamiętliwość) utrudnia to uwolnienie się, bo rozdrapuje rany. Trzeba jednak coś wiedzieć na temat urazów psychicznych, aby doradzać, bo inaczej więcej można jeszcze zrobić szkody. Jak można nie odróżniać pamiętliwości od wychodzenia z szoku i urazu psychicznego, trywializować i w ten sposób utrudniać drugiemu człowiekowi uwolnienie się?

Jak większość osób musiałam mierzyć się z bardzo trudnymi momentami w życiu. Ten mijający już czas wspominam jednak jako najgorszy, wcale nie dlatego, że to świeże rany. Po prostu się zapytałam, a efektem był dramat. Zjadłam coś słodkiego i wpadłam w kompulsywne objadanie się. Rzecz była niedozwolona, ale jakbym zjadła jabłko mogłoby być to samo. Nie wierzę zresztą, by każdy przez całą dietę ani razu nie zjadł nic niedozwolonego, jeśli nie to, to gdzie indziej popełnił błąd, bo nikt nie jest doskonały. Kiedy już to minęło, pozostało uzależnienie, nie mogłam z tego wyjść, bo byłam w stanie chaosu i silnego stresu. Była pewna sytuacja wcześniej, dla której przerwanie diety i rozpoczęcie na nowo traktowałam jako ostateczność, zależało mi, aby dopytać się kogoś bardziej doświadczonego. W stanie chaosu byłam przez cukier, wtedy tego nie wiedziałam, także przez stres. Wiedziałam jednak, że jednoznaczność co do diety bardzo mi pomoże, wtedy od razu odstawię, co mi szkodzi. I tak się stało, jak później powróciłam na dietę, to bez problemu wszystko odstawiłam. Na forum poprosiłam o pomoc. W odpowiedzi spotkałam się z czymś takim, że nie mogłam zasnąć z silnego stresu. Czy to forum oducza ludzi ludzkich uczuć? Wewnętrzny bunt, dlaczego będąc w trudnej sytuacji ktoś mnie jeszcze wciąga w takie rozgrywki. Stres, chaos, potem i roztrzęsienie psychiczne, a do tego jeszcze jeden problem zdrowotny, o którym nie chcę teraz pisać, sprawiły, że to było jak atakować bezbronnego. Ta wiosna znaczyła dla mnie bardzo dużo! Kiedy zaprotestowałam, kolejna niegrzeczność. Potrzebna mi była jednoznaczność, pomocne albo choćby życzliwe spojrzenie na mój problem drugiej osoby, a spotkałam się z wypowiedzią nie na temat i jak zauważyłam z zupełnym zlekceważeniem tego, co napisałam. Ciężko było, wiele kosztowało, ale odpisałam. A potem coś, czego nawet tu nie widziałam, czyli zachowanie złośliwe wobec osoby zaatakowanej. Chciałam kontynuować dalej temat, ale znów złośliwości. Wszystko potoczyło się tak, że przypomniało mi historie będące najciemniejszymi tutaj. Ale ja niczego nie kwestionowałam, tylko to, że zostałam potraktowana bez szacunku. Nie miałam sił na obronę, byłam niemal bezbronna, a zrobiono sobie ze mnie cel ataku. Nie widziałam czegoś takiego w wątkach zdrowotnych, chyba że ktoś coś protestował. Ja żadnej z tutejszych metod nie kwestionowałam. Spotkało mnie, co spotkało, bo zaprotestowałam przeciwko braku poszanowania. Taka sytuacja i to co później każdego wywaliłaby z forum. Jeden by się przejął, inny odszedł z urażonym ego. Z tego wszystkiego się rozchorowałam. Bo ja nie chciałam odchodzić. Bo to wszystko było takie złe. Tak bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące. Bo nie miałam siły się bronić. Bo korzystając z mojej trudnej sytuacji potraktowano mnie jak kretynkę, choć ja wiedziałam, że po pierwsze nie szkodzić, ważniejsze osoby nie. Bo w poczuciu zadowolenia z siebie zlekceważono moją godność. Zatruta słodyczami lepiej wiedziałam, że tak się nie traktuje ludzi, że przy uzależnieniach samo gadanie o silnej woli to jakieś nieporozumienie, a także, jak niszczące jest atakowanie już zaatakowanej osoby. Nie mogłam się pogodzić z sytuacją, że na forum zdrowotnym spotkało mnie coś takiego. Taki brak kompetencji, lekceważenie i złośliwość, zajadła złośliwość. To się ciągnęło od maja do ostatecznej chwili przed moją rezygnacją z walki, ze dwa miesiące, a potem się rozchorowałam, bo tego było za wiele. Nie piszcie o wrażliwości, bo w takiej sytuacji każdego by wzięło. Mnie mocniej, bo na nieszczęście miejsce to stało mi się bardzo bliskie. Gdyby było inaczej, odcięłabym się i wyszłabym z tego szybciej. Wiele zyskałam dzięki tutejszej wiedzy, miejsce to było dla mnie podporą w trudnym czasie (tzn. samo to że sobie jest) i jest wartościowe. Zakończyło się wszystko tak źle i ze względu na inne okoliczności, pisałam już. Ale to, co mnie spotkało było złe obiektywnie, a nie subiektywnie.

Zasada wybaczania i zapomnienia. Ja wiedziałam, że muszę się z tego uwolnić, bo to o uwolnienie chodzi. Stan, w jakim się znalazłam i doświadczanie szkodliwych skutków stresu (czułam na sobie, jak jest zabójczy) jeszcze to utrudniały, bo to stało się tu. Nigdy przedtem przed Biosłone nie znalazłam się w takim stanie. Każdy, kto ma takie problemy rozpaczliwie pragnie się uwolnić, nam nie trzeba takich rzeczy pisać. To nie kwestia przeczytania artykułu, ale naturalna chęć przetrwania, czasem nawet przeżycia. Natłok myśli, silnie negatywne emocje, złe wibracje w ciele, nie wiem jak to określić, ale to chyba było najgorsze. Każdy dzień był walką o przetrwanie i uwolnienie. Z roztrzęsienia psychicznego weszłam w depresję, ale wiedziałam, że to jest w dobrą stronę zmiana, z depresji wyszłam, pozostał silny stres, potem uraz, który nie pozwalał mi tu zajrzeć.

Opisałam wtedy po raz pierwszy tę historię, bo nie mogłam w inny sposób zaprotestować. Ostatnie dwie odpowiedzi, a właściwie ta pierwsza, bo druga to bardziej moje postulaty. Napisałam dokładnie, że teraz mam siłę, to napiszę to, co kiedyś mogłam i już więcej nie muszę długo pisać. Niestety takie są efekty atakowania bezbronnego, że poruszy pewne kwestie dopiero, jak się trochę wzmocni. I to jest niezbędne, aby odzyskać zdrowie, a nie, że to pamiętliwość, i rzeczywiście od tamtych tekstów zanotowałam duży postęp. Uraz wyraźnie się zmniejszył. Ja się właśnie wtedy m.in. i przez to rozchorowałam, że nie miałam się siły bronić i z tego niedowierzania, że zostałam do tego na tym forum zmuszona. To była akcja jak z wątków walczących. W zdrowotnych, o ile ktoś nie pojawił się po to, by z góry coś krytykować nie widziałam takiej historii. A ja byłam osłabiona.

Sytuację sama chciałam zamknąć i dla siebie. Zrozumcie, to nic przyjemnego stać się obiektem zainteresowania w takiej sytuacji. Szczególnie jak się wie, że niektórzy mają tendencję do lekceważenia i patrzenia z góry na kogoś, kogo spotkało coś złego. Jeśli ktokolwiek ma jakąś wyobraźnię, to niech spróbuje to poczuć. Jedni reagują na zasadzie, że cudze nie boli, inni potrafią odczuć na swojej skórze problemy innej osoby. Chciałam ją zamknąć dla forum. Także dla innych osób tzn. dla głównych osób dramatu. Chciałam i je uwolnić z tej sytuacji. Chciałam też po to, by uniknąć sytuacji tracenia czasu i energii na dyskusję z osobami, które się nie znają na takich kwestiach, bo to męczące i zabiera energię.

Uzyskałam wyraźny postęp w wychodzeniu z urazu, no i wchodzę tu, i widzę, że można moją sytuację, gdzie wszystko opisałam całkowicie strywializować. Jeśli spotkacie kogoś z mocnym urazem psychicznym, kto dochodzi do siebie po traumie, to nie piszcie takich rzeczy. My to bardzo dobrze wiemy, dla nas to kwestia przetrwania. Jeśli ktoś chciał rzeczywiście pomóc mógł podać strategie. Kiedy przeszło się przez tak trudną sytuację, a widać, że ktoś to trywializuje, to odbiera się to jak cios. I takie lekceważenie nie świadczy o chęci pomocy, ale zwrócenia uwagi. Dlaczego nie tamtym wtedy? Poradziłam sobie. Stosowałam różne metody, każda na pewnym etapie była skuteczna, bo stopniowo było coraz lepiej, więc ja akurat strategie już mam opanowane. Nie wiedziałam jednak, że to będzie trwało tak długo. Teraz jest już trochę lepiej, dlatego postanowiłam to zakończyć. Wiedziałam, że oczekuje się po mnie, bym tak zrobiła. I ten tekst miał wyglądać inaczej. Nie mogę jednak nie odpisać, kiedy ktoś zafałszowuje obraz sytuacji. Dramat sprowadza do groteski. Poza tym, jak już ktoś chciał wspominać o ważnych zasadach i podstawach wiedzy, to mógł wcześniej. Ten artykuł o stresie trzeba było na początku i nie mnie pokazać. Zaoszczędziłoby mi to wielu miesięcy koszmaru. To nie była chwila moment, ale trwało to dłuższy czas, bo ja osłabiona reagowałam z opóźnieniem. Wtedy był czas na reagowanie i wspominanie o zasadach. Ta wypowiedź tylko rozdrapała rany, bo podobna postawa do tych, co mi zaszkodziły. Znów nie przeczytanie, tylko z góry uznanie, że się wie lepiej, próbować rozumieć nie trzeba. Przecież było tam, czemu napisałam i było, że chcę zakończyć. Znów lekceważenie. Okazuje się, że można trywializować wielomiesięczny dramat człowieka. Zwracanie uwagi osobie zaatakowanej, a nie atakującym. I powtórka historii z przeszłości, kiedy też już się otrząsnęłam, ale ktoś inny musiał się do ataku dołączyć i to mnie dobiło. Teraz nie pozwolę sobie w taki stan wpaść, ale też byłam w sytuacji bliskiego uwolnienia się i ktoś swoją lekceważącą postawią mógł mi to zniszczyć. Ta zbieżność rozdrapała stare rany. I jeszcze pisanie o uwolnieniu, ale w stylu, który rozdrapywał stare rany, więc uwolnienie utrudnił. To podobne do pisania o silnej woli i doprowadzenia człowieka do złego stanu emocjonalnego, co utrudnia zachowanie silnej woli. Zresztą tam o silną wolę nie chodziło. Tyle pisałam, żeby nie odpowiadać bez uważnego przeczytania i  próby zrozumienia, szczególnie jak temu miałoby towarzyszyć lekceważenie sytuacji drugiej osoby i pochopne ocenianie, że ktoś inny nie zna podstaw, szczególnie jak sytuacja jest trudna, ale jak widać wszystko na nic. Nawet ten przykład niczego nie zmienił. Może kiedyś ktoś z autorytetem się tym zajmie. Wiem, że miało nie być długo, ale wkurzyłam się. Zresztą to nie chodzi tylko o wkurzenie, ale o odnowienie złych emocji. Ja już nie mam siły na to wszystko. Potraktowana okropnie wpadłam w ciężko stan emocjonalny na wiele miesięcy, straciłam moje ulubione forum, dostęp do tutejszej wiedzy przez uraz (to odebrałam równie silnie jak inne rzeczy), a tu jeszcze można wszystko sprowadzić do ale te kobiety i trywializować. To brak dobrej woli. Jak można pouczać mnie nie rozumiejąc dobrze tematu i w sytuacji dramatu drugiego człowieka pozwalać sobie na brak wyczucia. Trywializować trudną sytuację? W tak delikatnych, trudnych dla kogoś kwestiach tak nie można. Jak można pisać takie oczywistości, szczególnie w taki trywializujący sposób? Tym bardziej, że można było zapobiec złu, bo było się na tym forum. Można było. Wiem, że istnieje tendencja, by lekceważąco traktować kogoś, kogo spotkało coś złego, ale mogło paść na każdego. Trochę zadziałałam jak piorunochron. Link do artykułu o stresie można było dać na początku. Pokazać ludziom, jak można kogoś zniszczyć tylko wpędzaniem w stres. Gdyby wtedy tak zrobić, to wszystko mogłoby się potoczyć inaczej. Kiedy jest się w trudnej sytuacji życzliwy gest, słowo obrony znaczą bardzo wiele, złośliwość, niesprawiedliwość, lekceważenie itp. zachowania to w takiej sytuacji jak śpiewał Niemen, zabijać tak jak nożem. Ja już nie mam siły na to wszystko. To miał być taki dobry rok. Taka sytuacja nigdy nie powinna się była wydarzyć. Ludzie są prędcy do oceniania czyjegoś pytania, czyjejś sytuacji, ot tak powierzchownie, nie trzeba było wczytywać się i rozumieć, a swoje odpowiedzi potraktowali bardzo bezrefleksyjnie.

Nikt nie przyznał, że jednak wtedy przesadzono. Ale nie zgodzę się na to, by ktoś wszystko to, moją historię trywializował. Możemy uwolnić sytuację. Przykro mi, że tak zostałam potraktowana. Ale tak będzie najlepiej dla każdego.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 15-12-2014, 12:57
Czego oczekujesz teraz od Biosłone? To, o czym piszesz, miało miejsce dawno, wiele miesięcy temu. Poradziłaś sobie ze wszystkim. Masz kogoś z kim możesz porozmawiać?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 16-01-2015, 23:31
To było tak, że biorąc pod uwagę moją tamtą sytuację i wszystko, co się zdarzyło znalazłam się w pewnego rodzaju pułapce i nie było możliwości, żeby nie miało to tak negatywnego wpływu na mnie jak miało.
Nawet jak już było lepiej, pozostało wiele stresu. Ja nie mogłam dać sobie rady z tym wszystkim dopóki nie zajęłam się tym, tak jak chciałam na forum. A nie mogłam, nie mogę uczestniczyć w forum ani też tutaj za bardzo ze względu na silne negatywne emocje. Powstało błędne koło. Próbowałam zająć się tym tutaj pomimo negatywnych emocji i stresu i to nie zadziałało. Teraz zrobię inaczej. Dopóki nie pozbędę się urazu nie będę tu zaglądać. Bo co to za uczestnictwo, że nawet nie mogę poprzednich odpowiedzi przeczytać? Ogólnie jest dobrze. Stres dotyczy jedynie tego forum, ale wiadomo, że ma to reperkusje na inne sfery życia. Więc muszę się odciąć psychicznie i mentalnie.

Napisałam do Nieboraczek, ale myślę, że powinnam napisać i tutaj. Jestem już bardzo blisko pozbycia się stresu i negatywnych emocji, dlatego daję sobie całkowity spokój od myślenia o forum i zajmowania się tą sprawą. Jak już będzie na pewno dobrze, napiszę już tylko meritum, bo uważam, że moja sytuacja została niewłaściwie odebrana i chcę mieć możliwość napisać klarowniej, kiedy wreszcie będę miała na to siłę. To ważne też po to, aby nie przeciągać sprawy. Uznałam, że powinnam o tym poinformować. To może być i za miesiąc, ale nie wiem, nie potrafię przewidzieć kiedy. Teraz nie będę nic na ten temat pisać ani zaglądać na forum.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 15-02-2015, 17:03
To, o czym piszesz, miało miejsce dawno, wiele miesięcy temu.

Dawno, ale ten czas płynął zupełnie inaczej dla mnie i dla Ciebie. To że czas mija, wszystko toczy się tu normalnym rytmem, a ja nie mogłam nawet sobie czytać przez uraz psychiczny, to było dla mnie straszne. Wiem, że takie jest życie, ale tu chodziło o coś innego. I mnie nie można wypominać czy „wypominać”, że tak długo, jeszcze o tym będę chciała napisać. Teraz tak tylko krótko w odpowiedzi.

Poradziłaś sobie ze wszystkim.

To błędny wniosek. Napisałam, że nie mogę korzystać z forum, nawet tu zaglądać przez ten uraz. To nie był jeszcze etap poradzenia sobie. Teraz jest lepiej, więc piszę. Ale żeby czytać forum, to jeszcze nie. Jeden tylko temat się sam w oczy rzucił, a tak, to nie. Żeby wyjść z tego wszystkiego już tak niemal ostatecznie, musiałam jeszcze zrobić dwie rzeczy. Pożegnać się z czymś, co miało dla mnie znaczenie. A to nigdy nie jest łatwe. A po drugie zrozumieć, że wszystko ok, na moim miejscu każda inna osoba też by wpadła w taki zły stan psychiczny.

To na razie wszystko, co Tobie chciałam napisać. Teraz tak ogólnie.

Co do tego jednego tematu, co mi się rzucił w oczy, to nie będę więcej „wypominać”, że nie ta książka nie do tej okładki. Tzn. pisać o takich kwestiach. Może nie można takich tematów poruszać. Tzn. na temat grafiki. Przepraszam. Po prostu się zdziwiłam, bo widziałam to inaczej. Moment zaskoczenia. Zawsze kwestie związane z grafiką uważałam za swoją własność, choć to nie mój zawód. Tak piszę na usprawiedliwienie.

Jak napisałam, że chcę to wszystko jeszcze podsumować, to z uwagi na siebie. Bo wyszło na to, że pewnie byłam za słaba, jak na warunki tego forum. A to nieprawda. I jeszcze jedna będzie kwestia z ważnych, ta o tym, że długo. Mnie też zależy, by zamknąć wszystko w lutym. Najpóźniej w przyszłą niedzielę napiszę. I wtedy można sobie, jak ktoś będzie miał życzenie, dyskutować. Przed napisaniem tekstu nie zaglądam na forum. Muszę siebie tak delikatnie traktować, ponieważ nie chcę stracić tego, co już osiągnęłam.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 21-02-2015, 16:51
Pisałam już o tym, co mi się tu przytrafiło. Jak ktoś chce mieć dokładny obraz, niech przeczyta tamte teksty. Jak ktoś się zna, to po sposobie pisania zauważy, że nie żartowałam sobie, ale rzeczywiście było mi ciężko. Najpierw szok i załamanie, większe, kiedy nastąpiła powtórka toksyczności. O tym, jak to było ciężkie najlepiej powie fakt, że pojawienie się depresji uznałam za krok w dobrym kierunku. Wtedy napisałam po raz pierwszy na forum. Dobrze i potem nie było, bo mnóstwo stresu, bardzo bolesne myśli i emocje i uraz psychiczny. Dla kogoś chcącego wiedzieć jak najwięcej to, że wywaliły stąd osoby, w których tej pasji absolutnie nie widać wydawało się niesprawiedliwością. Nie podoba mi się podejście, że może byłam za słaba jak na standardy tego forum. Rozchorowałam się, bo w chwili kiedy zadałam swoje pytania byłam pełna stresu, niepokoju i w związku z jedną rzeczą odczuwałam ogromny lęk. Kwestia, co robić dalej była dla mnie bardzo, bardzo ważna. W takiej sytuacji nie trzeba dużo, a tutaj spotkało mnie bardzo wiele. To był wręcz popis złośliwości, a nie zwykła niegrzeczność. Spłycono mój problem i wyszydzono. Nie zostałam potraktowana podmiotowo. Zabawę sobie uczyniono. Tam nie było mowy o mojej sytuacji, jakieś ogólniki w tym przypadku niepasujące. Nie dość, że żadnego zainteresowania, to od razu musiałam stawić czoła złośliwościom. Już po pierwszej wypowiedzi się rozchorowałam, ale się podniosłam i chciałam dalej kontynuować, zależało mi bardzo, to kolejna osoba musiała się przyłączyć. Tłumacząc pierwszą i zachowując się w taki sam sposób. A że potem przyłączył się pan Słonecki, co dla wielu osób byłoby raczej motywem, by ułagodzić sprawę, a nie dalej, to poczułam się osaczona, nie miałam siły temu się przeciwstawić. To było jak atak ciemności, która korzysta z tego, że człowiek jest osłabiony, a ja nie mogłam, nie miałam siły się temu przeciwstawić. A to oni nie mieli racji. A z kolej jak bardzo nieadekwatne to było, to pokazuje najlepiej to, co się ze mną dalej stało. To było nie tylko wredne, tam było mnóstwo niekompetencji i braku wiedzy albo rozumienia, co na jedno wychodzi, a wywyższanie się moim kosztem. Najgorsze było dla mnie to pouczanie przez osobę, która sama mogłaby mieć do siebie sporo zastrzeżeń. Bo to nie jest w porządku, że przy błahym problemie dziewczyna nie przeczytała tematu i zapytała. A kiedy ja mam problem ważny i przeczytałam wcześniej, co można, także ten długi temat, to ta sama osoba mnie pisze o czytaniu, jeszcze dokraszając to szyderstwem. Poza tym to mnie mnie wtedy trzeba było o myśleniu pisać, jak się samej czyniło coś bardzo bezmyślnie, czyli szydziło z kogoś, kto już bronił się przed szyderstwem. To wszystko, ta cała niekompetencja i złośliwość w połączeniu z moim stresem i lękiem, to że jak się podniosłam, to kolejny ciężar, dlatego się załamałam całkowicie. A nie dlatego, że byłam słaba, zbyt przejmująca się etc. Później byłam, teraz nadal trochę jestem, ale to ze względu na to, co mnie tutaj spotkało. Czy mnie jest miło, że pozwoliłam się tak osłabić? Ale wtedy nie mogło stać się inaczej. Zbyt duża siła złego na jedną.

To było traumatyczne, ponieważ

Ja byłam w cięższym stanie, tamci w dobrym sądząc po aktywności, ale pozwolili sobie na takie zachowania. Wcześniej kilka lat złego zdrowia, rok 2013 to czas ogromnego osłabienia, więc i zaniedbania pewnych ważnych kwestii życiowych, problemów finansowych. Przecież problemem było nawet zejście z góry na dół. W kwestii zdrowia zrobiłam tylko trochę, ale to trochę dało wspaniałe efekty. Gdzieś w okolicach lutego i marca wreszcie zaczęłam normalnie funkcjonować. Byłam szczęśliwa, że wreszcie zacznę odbudowywać swoje życie, poprawię kwestie finansowe, zrobię coś więcej dla swojego zdrowia i wrócę na forum. Ten nastrój szczęścia, to pozytywne podejście do życia, pasja w zestawieniu z tym, co mnie spotkało, to jak uderzyć o beton. A jakie zmiany nastąpiły w osobowości. To było wszystko tak wspaniałe, że rok 2014 miał być najszczęśliwszym w moim życiu. Uczyniono go najczarniejszym. Po raz pierwszy w życiu czułam, że mogę sobie sama nie dać rady. Nigdy wcześniej mnie coś takiego nie spotkało – to załamanie i ta depresja. Stres, pewien problem budzący lęk w pewnym momencie i zapytałam się wkładając w to i czas i energię, bo nie było mi łatwo się zapytać (być może to było przeczucie zła) i ten drobny problem wynikający z zagubienia się przy takich standardach zachowań zachowań, że wpadłam w okropny stan na wiele miesięcy. Z drobnostki przez te dodatkowe ciężary zrobił się poważny problem. Ta odpowiedź pierwsza, którą otrzymałam, to była perfidna kradzież energii. A dalsze... Jeśli ktoś nie rozumie, że to wszystko było dla mnie przeżyciem traumatycznym, to może nie zna tego pojęcia. Najgorsze były miesiące letnie, największe osłabienie. W 2014 roku byłam pewna, że będzie dobrze. W końcu nie na darmo te wszystkie sukcesy. Ale z innego powodu było bardzo ciężko.

Dlaczego tak długo

To błędne koło, o którym wspomniałam we wcześniejszych, krótszych postach.
To że było to przeżycie traumatyczne, a te nigdy nie pozwalają uwolnić się szybko.
Trzeba było się jakoś uporać z tym, że coś takiego człowieka spotkało, a w moim stanie przeszkadzały silne negatywne emocje. Z tym, że zadałam pytanie, a zostałam zmuszona do walki o godność. Że tak niskie standardy w tym, co dla mnie najcenniejsze. Że przyzwolenie tak duże. I innymi rzeczami.

To że napisałam na forum, wtedy po raz pierwszy, mogło mi bardzo pomóc. Spodziewałam się czegoś innego, jak już to wszystko opisałam. Tego, że ktoś jednak zauważy, że przesadzono ze złośliwościami. Może zgodzi się z tym, że schemat nieczytania, pochopnej oceny i złośliwości może bardzo komuś zaszkodzić. Spodziewałam się, że ktoś się przejmie tym, co się stało. Bo i w pewnym sensie, to było z powodu takiego, a nie innego funkcjonowania, struktury tego systemu, wzmacniania tutaj złośliwości, więc spodziewałam się jakiejś pomocy, chociażby polegającej na tym, że ktoś zainteresuje się moim problemem. Jakichś po prostu jednoznacznie pozytywnych ludzkich zachowań. Zwykłego – To przykre, co Cię spotkało. Przynajmniej tego miałam prawo się spodziewać. A nie robienia wrażenia, że spotkało Cię coś złego, nie przeszkadzaj. Nikt się nie próbował nawet usprawiedliwiać. Stworzono wrażenie, że lepiej jakby mnie tu nie było.

Sytuacja na forum nie pomogła, uwikłała mnie jeszcze bardziej, bo bardzo się zawiodłam w swoich przypuszczeniach. Najpierw słowa, że chyba nie oczekiwałam, że tu wszyscy będą dla mnie milutcy. Między tym, co mnie spotkało, a byciem niemiłym jest przepaść. Ale ta wypowiedź nie zaszkodziła, bo była podmiotowa. Udana mnie przeprosiła, ale sprytnie sugerując, że to moja wina. Pisała, że Kafeteria, a przecież bezmyślne złośliwości to szczyt Kafeterii. Pisała, że jak się pisze za długo, to niezrozumiale. A przecież niezrozumienie nie usprawiedliwia złośliwości. I bym jeszcze raz napisała, jak wtedy napisałam nawet w punktach. Gdyby ktoś chciał mi wtedy pomóc, to by pomógł, dopytał się ewentualnie, tam wtedy chodziło o przyczepienie się do czyichś innych złośliwości. Cała wypowiedź wskazywała, że uważa swoje zachowanie za naturalne i poprawne. Ale i na to machnęłam ręką. Byłam blisko uwolnienia się. Bo jednak dwie napisały normalnie, z jedną się nie zgodziłam, ale to nieważne. Wreszcie ktoś po tym wszystkim potraktował mnie jak człowieka. To był drugi moment, kiedy wszystko mogło się zakończyć. Pierwszy to jak zakończyłam dialog ze Scorupionem. Gdyby nie to, że kolejna osoba musiała się wtrącić ze swoimi złośliwościami byłoby już dawno po sprawie. Więc to był drugi raz. Ale wtedy przychodzi Scorupion i jakby nigdy nic wciąga inną forumowiczkę w rozmowę o znaczeniu pojęć. Zupełnie nie widząc w tym nic złego. Nie rozumiałam, jak można zaszkodzić drugiemu człowiekowi, przecież nie niechcący i zachowywać się jakby nic się nie stało. Wniosek był dla mnie wtedy jeden, osoby z tej samej i innych grup rzeczywiście uznały, że nic się nie stało, bo inaczej trudno przypuszczać, że ktoś może tak się zachować. Coś takiego potrafi człowieka w takiej sytuacji jak moja znów ściągnąć w dół. Trzeci moment, kiedy byłam już bardzo blisko wyjścia z tego wszystkiego i powrotu na forum był jeszcze w tamtym roku. To było straszne, tyle przejść, tyle złego mnie spotkało, robiłam, co mogłam, by z tego wyjść, a ktoś to potraktował lekceważąco. Znów było widać nie wczytanie się, pochopną ocenię, przedmiotowe podejście i to sprowadzenie wszystkiego do pamiętliwości. Zapamiętałość w złośliwościach nie przeszkadzała. Te dwa linki. A co ja robiłam cały czas? Próbowałam się uwolnić. A stało się to, bo inni nie znali tego artykułu o stresie, pomimo swoich medali. Zaszkodziła mi ta wypowiedź. Już nie chcę pisać jak. Trochę szkoda, że Nieboraczek nie napisała swojej do mnie bezpośrednio. Bo to jednak inna wypowiedź, a łatwiej by mi było odczytać PW.

Tak więc to, że napisałam na forum też pogorszyło sprawę. A ja chciałam jak najszybciej to zamknąć. Przecież to było straszne. Czas mija, a idiotyczny wierszyk coraz bardziej staje się prawdą. Szczerze jednak wierzę, że w dalszej perspektywie będzie on dotyczył czego innego, tego, o czym już kiedyś pisałam.

I napotykałam na ślady bardzo trudnego poprzedniego roku i wtedy cała sytuacja stawała się bardziej przykra. Np. pewne rzeczy, których nie miałam siły sprzątnąć w tamtym roku przed świętami. Miałam w 2014, ale wtedy walczyłam o siebie. Pojawiały się gorzkie myśli, nie tylko myśli zresztą, że oni ośmielili się kogoś takiego jak ja, tak potraktować.

I startowałam z niskiego pułapu tzn. silnego załamania. A zawsze dłużej trwa wyjście z czegoś cięższego. To były bardzo silne emocje.

I spadły też na mnie w związku z tym silnym stresem problemy zdrowotne. Coś, co zawsze działało u mnie perfekcyjnie nagle się zepsuło. I każdy kolejny przejaw tego podsycał rozpacz.

I trudniej zapomnieć, kiedy zostało to tak zlekceważone.

Dlatego tak długo. A dlaczego pisałam. Bo wydawało mi się, że już jestem silna i mogę wszystko zamknąć. Dla kogoś to było dawno. Dla mnie konsekwencje ciągnęły się długo, więc wszystko było ciągle realne.

Emocje mijają, ból mija, pozostają myśli gorzkie i gniewne. Wtedy powinnam była od razu wyrazić swój gniew. Jednak nie mogłam, trochę to kwestia zdrowia. Trochę się sama zablokowałam, bo choć byłby to gniew słuszny, to wyrzuciłoby mnie to z forum. Chciałabym, żeby ktoś zwrócił uwagę, w jakiej sytuacji takie rzeczy stawiają człowieka. Ta kwestia zdrowotna. Tamte zdarzenia na forum tylko ten problem pogorszyły.

Czego oczekujesz teraz od Biosłone?

Nie zgadzam się na dorabianie ideologii do rzeczy złych. Za wiele zła wynikło z tego powodu. Zła pod płaszczykiem dobra. To sytuacje, kiedy w imieniu idei mogą się bezkarnie wyładowywać najgorsze instynkty. Wystarczy chociażby sięgnąć do historii, jak wiele zła z tego było. Dorabiano ideologię, by można było czynić źle i jeszcze czuć się kimś wyższym z tego tytułu.
Protestuję przeciwko takiemu podejściu. Tym bardziej, że najchętniejsi do pouczania innych, do uczenia innych myśleć, to wiadomo kto, ci, co sami czynią najwięcej zła, najbardziej błądzą, najmniej myślą. Dla sprawiedliwości dodam, że wtedy nie kupiłam tego tłumaczenia jako zbyt obraźliwe dla tamtej osoby. To odnośnie poniższego cytatu.

Czasem Scorupion specjalnie prowokuje abyśmy niekoniecznie się z Nim zgadzali ale myśleli.

I dalej, tak luźniej do tego poprzedniego cytatu.

Cios był duży. Tym bardziej, że jak się podniosłam, to znowu. Nawet jak na Biosłone. To jak z wątków, gdzie ktoś kwestionuje doktrynę czy personalnie kogoś stąd zaatakuje, czyli destrukcyjnych. A tu był wątek zdrowotny. Pomylono się. Uderza się nie tylko czynem, ale i słowem, a nawet energią. I wszystko tak samo szkodzi. To było nie tylko niskie, ale i niesprawiedliwe. Ja osłabiona zdrowotnie, z zablokowaną możliwością stawienia temu czoła, przerażona, że tak można potraktować człowieka. No i znalazłam się w pułapce, bo łatwo by było to zapomnieć, gdyby nie stało się w wątku zdrowotnym i przy takim moim osłabieniu. I gdybym się potem nie rozchorowała. Silne emocje przeszkadzały się z tego wyplątać. Chciałabym, żeby patrzeć na całość tego, a nie czepiać się tego czy tamtego, bo wszystko na raz sprawiło, że to było dla mnie takie trudne. Tak naprawdę to było klasyczne. Trudne doświadczenie, osłabienie, zablokowanie obrony, rozchorowanie się, nie spotkanie się ze zrozumieniem, czasem rozdrażnianiem ran. Upór, by zostać utrudnił sprawę. Bez tego odcinam się od środowiska i wszystko mija szybciej.

Ja miałam za sobą trudne przejścia. Ten rok 2013. Ogromne osłabienie, później bardzo silne objawy oczyszczania, a do tego różne dziwne reakcje typu ogromna senność po każdym posiłku albo że coś się stało z przełykiem i miałam wrażenie duszenia się. Po czymś takim, kiedy miałam egzamin praktyczny w skrajnie trudnych warunkach nikt nie ma prawa pouczać mnie o konieczności myślenia. Przez ten cały czas zadałam tylko dwa pytania. Tutaj było drugie. Nikt nie miał prawa robić wrażenia, że brakuje mi samodzielności. Więcej od siebie napisałam niż pytałam.  I Udana do mnie takim tonem, a wcale nie była lepiej wyedukowana ode mnie. Teraz ma rok przewagi. Co do Scorupiona, to nie napiszę, że mamy taką samą wiedzę, co do Biosłone (spora przewaga czasowa), ale wiedzę ogólną mam wyższą. Ludzie powinni sobie pomagać, a nie szydzić wykorzystując, że ktoś miał jakiś dylemat.  To było niskie, to było złe, to było niesprawiedliwe. I ktoś moim kosztem się wywyższał. Proszę o zwrócenie uwagi, przez co sama przeszłam, a jakie wyższościowe pouczenia otrzymałam, jakie banalne i nieadekwatne rady, a wszystko polane złośliwością, kpiną, szyderstwem. Chodzi mi o zwykłe wyrównanie tej nierówności. To nie było podejście podmiotowe do drugiego człowieka i profesjonalne do tematu.


Poproszę o przeczytanie całości, jeśli ktoś chce wyrabiać sobie opinię. Jednak skanowanie to co innego. Nie zawsze można stosować metodę szybkiego czytania.

Chciałabym wrócić na forum, ale nie wiem, czy się da. Zastanawiałam się, w nawiązaniu do słów Nieboraczki, jak ludzie stąd mogliby mi pomóc, ale nie znalazłam nic, co mogłabym napisać. Przez to wszystko nie mogę czytać, nie wspominając już o pytaniu się o coś. Zastanawiałam się, czy nie napisać, że może znalazłby się ktoś, kogo w razie czego mogłabym się o coś zapytać. I skoro to napisałam, to niech to zostanie. Bardzo możliwe, że wrócę szybko. Bo jak zdrowieje się metodą skoków kwantowych, to przy końcu zawsze jest szybciej. Ale możliwe, że znów się to przedłuży.

Może jeszcze coś napiszę, ale już nie tak, ani nie tak długo, ani nie przywracając dokładnie tamte wydarzenia. Bo wreszcie, z mniejszymi emocjami, więc wyraziłam, co chciałam. Pewne kwestie wynikły później, więc chciałam też napisać. Teraz, jeśli już, to raczej o swojej sytuacji czy ogólnie. Na razie zaczekam na jakieś odpowiedzi.

Gdybym teraz napisał: "Biosłone nie dla idiotów", to pewnie by się Pani obraziła, ale proszę nie brać tego do siebie, jak wszystkiego innego, i się nie obrażać

Jeśli ja mam tutaj zostać, to muszę coś do Pana napisać. Tzn. to jest dla mnie ważne, bo to mnie na tym przecież zależy. Mogłabym cytatem, że „to nie jest początek bardzo pięknej przyjaźni”. I może to wystarczy. Teraz tylko krótko uzasadnienie. Bardzo patrzy Pan na pozory, a nie zwraca uwagi na to, co ważne, więc Pana słowa aż tak bardzo mnie nie zraniły. Były jednak dokuczliwe i pisanie, „gdybym napisał” nie ma sensu, bo Pan napisał. Ale w tym wszystkim najgorsze było co innego. Ja miałam prawo protestować w tej sytuacji, a takimi słowami mi to Pan uniemożliwił. To nie mnie powinien Pan zwracać uwagę, ale Udanej, choć oczywiście nie w taki sposób. Jakby Pan tak zrobił, to i jej odpowiedź kolejna byłaby zupełnie inna. A tak, poczułam się osaczona. I były to słowa bardzo niesprawiedliwe. Nie ja wtedy nie pomyślałam. Sam ma Pan całe forum do obrony, a mnie obronę Pan utrudnił. A to było takie samo podejście do człowieka, jak to, jakie bywało czasem przeciwko Panu. Broniłam się, jak i Pan się broni w takich sytuacjach.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Domi5 21-02-2015, 21:47
Mewa, dobrze, że wyrzuciłaś z siebie, to co tak Cię bolało. Teraz najważniejsza jesteś Ty i Twoje zdrowie, więc spróbuj czytać forum, bo dużo tu ciekawych rzeczy można się dowiedzieć na temat dbania o zdrowie.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 25-02-2015, 03:09
Pisałam, że ogólnie będę chciała jeszcze napisać.

Nie tyle chodziło o wyrzucenie z siebie, ile o sprawiedliwość. Bo wygodnie było uznać mnie za jakąś niemyślącą osobę i wykorzystać to jako pretekst do szyderstw, a tak naprawdę działając bardzo bezrefleksyjnie. A musiałam sobie radzić w trudniejszych warunkach niż tamte dwie osoby. To widać było po sposobie odniesienia się do drugiego człowieka i po innych wypowiedziach. Nie chodziło tylko o szyderstwo, a raczej popis złośliwości, ale o wyniesienie się moim kosztem, a przecież oni nie mieli racji. I o nieadekwatne albo i niezgodne z prawdą wypowiedzi, które przy złośliwościach są dodatkowym obciążeniem, a tu były jednocześnie pokazaniem swojej wyższości.

Gdyby Scorupion wtedy tak nie napisał, być może odpisałby ktoś inny, kto by zrozumiał. Taka odpowiedź jak Daniela też była w porządku. A tamta zabrała trochę nerwów. Nie pomogła, a stworzyła klimat, który zniechęcał innych do merytorycznego wypowiedzenia się. Ponawiam czyjąś prośbę z przeszłości, by tego typu rzeczy usuwać, przynajmniej w wątkach zdrowotnych. Ktoś mógł się mnie dopytać, a nie od razu żarty sobie zrobiono. Ja musiałam na nią zareagować, bo za wiele mnie kosztowała i rok wcześniej tylko to wywaliłoby mnie z forum, no i się dalej potoczyło. Pan Słonecki swoim wtrąceniem wyizolował mnie i nieświadomie naraził na niebezpieczeństwo, chociażby ze względu na stres. I trudno pogodzić się z tym, że dziewczyna, która otrzymała tak wiele w tak krótkim czasie tutaj jeszcze musiała dodatkowo sobie dodawać znaczenia sprowadzaniem mnie do parteru, chociaż ja otrzymałam równie wiele, ale ze znakiem przeciwnym. To było służenie sobie.

Jest tu pewna nierównowaga. Od zawsze był klimat czepiania się pytań, często niesłusznie. I doprowadziło to do sytuacji, że nawet nie trzeba było spróbować zrozumieć człowieka czy wczytać się, ale od razu można zacząć szydzić i to siląc się na maksimum swoich możliwości. Nie ma pilnowania odpowiedzi, a do przesady pilnuje się pytania. A co może bardziej zaszkodzić?

Wyczuwa się tutaj klimat wspierania złośliwości, a nie ma temu przeciwwagi. Mało się zwraca uwagi na netykietę, a to nie chodzi tylko o uprzejmości, ale o dobry klimat do dyskusji i zdrowienia. Nigdy nie widziałam, by ktoś z zarządu stanął kiedykolwiek w obronie zaczepionej, źle potraktowanej osoby. Tylko jeden raz, ale to dotyczyło dyskusji między osobami z rangą VIP, a nie o zwykłych forumowiczów, o jakich mało kto się tam troszczy. Czasem tylko zwykły użytkownik stawał w czyjejś obronie.

Chciałam też zwiększyć swoją szansę, że ktoś może zauważy, że znalazłam się w trudnej sytuacji, i że to nie była jakaś tam zapamiętałość przecież. Większość ludzi się nie zna, a nikt nie sprostował, więc ja musiałam. Poza tym zdaję sobie sprawę, że ta sprawa mogła postawić mnie w fałszywym świetle, a że zaczęło się od tego, że ktoś czegoś nie zrozumiał i zrobił mi opinię, to tym bardziej było mi przykro.


Tu poproszę o coś, na czym mi bardzo zależy. Nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę, ale obie osoby należą do osób funkcyjnych. Generalnie to nie ma znaczenia, ale dla mnie jest przykre biorąc pod uwagę, że takie osoby mają oddzielne forum. Skąd mogę mieć pewność, że biorąc pod uwagę, że ta sytuacja jest kłopotliwa ktoś nie założył tam tematu, w którym mogły się i te osoby wypowiadać. Nie jest to sprawiedliwe i dodatkowo zwiększa nierównowagę. Poza tym ja zaczynałam ten temat tu, nie chcę by ktoś publicznie wypowiadał się na mój temat gdzieś, gdzie nie mam dostępu. Tak naprawdę, to kto by to nie był. Jeśli wynikła kwestia porządkowa, to jedynie do szybkiego obgadania przez dwie czy trzy osoby, nie wiem, kto najbardziej angażuje się w sprawy forumowe. Poza ta cała sytuacja zaczęła zmierzać w niezamierzonym przeze mnie kierunku z powodu czegoś na co zostałam narażona. Tym bardziej więc to byłoby dla mnie przykre. Akceptuje się szyderstwa i nie zawsze wypowiadają się osoby, które się znają, a nikt nie prostuje. Jak tu, to pewnie i tam. Jeśli by taki temat był, chciałabym kiedyś zobaczyć, co zostało napisane. Uważam, że mam do tego prawo. Ale proszę tego nie upubliczniać, bo musiałabym tracić energię na prostowanie różnych rzeczy, a wolałabym jednak tego uniknąć. Jeśli tak nie można, to poproszę o zamknięcie takiego tematu w najbliższym czasie. Bardzo mi na tym zależy. Bo możliwość publicznego omawiania mojej sytuacji przez osoby z tego samego forum, ale tam, gdzie mnie nie ma też dodawała ciężaru.

Jest trudno wrócić tutaj, bo masę złych skojarzeń z tym wszystkim, ale  raczej warto. Ale warto,  to jeśli chodzi o rzeczy ważniejsze. Bo jeśli chodzi o system, to straciłam tu wiele. I pozostawiono mnie samą sobie, czyli jak sobie poradzi, to dobrze, jak nie, to jeszcze lepiej. W tej sytuacji jednak miałam prawo oczekiwać pomocy, realnego wsparcia, jakiegoś zainteresowania, chęci pomocy. Wiadomo przecież było, że ciężko mi tu wrócić. Zrobiono tylko tyle, by nie zaszkodzić. Można by powiedzieć, że dobre i to, ale biorąc pod uwagę, że kiedyś nie było nawet tego, to mogłam liczyć na jakąś pomoc w celu wyrównania niesprawiedliwości i pomożenia człowiekowi, który się znalazł w trudnej sytuacji. Dałoby mi to obraz, że jednak liczą się idee i ludzie, ale nie. Za to niskim zachowaniom to się tutaj sprzyja, daje temu poparcie, chroni, nagradza. Klimat lekceważenia, jaki tu odczuwam nie pomaga. Bardzo szkodzi.

Trudno to zrozumieć. Prawda? Trudno zrozumieć człowieka, który został wytrącony z równowagi i tak długo nie mógł sobie poradzić? Pisałam dlaczego. Bo zachowania były bardzo niskie, odpowiedzi niezgodne z prawdą, bo byłam w silnym stresie, i w efekcie jeszcze takich zachowań się rozchorowałam. A że umyśliłam sobie coś bardzo trudnego, że zostanę na forum, to już w ogóle było trudne. Dlaczego jednak takim zrozumieniem cieszą się zachowania, które szkodzą ludziom?

Nie Domi5, nie mogłaś oczekiwać, że jeszcze paru gorzkich słów nie napiszę. Nie mogę znów zablokować gniewu, bo wtedy nigdy nie wyjdę. To wszystko wiąże się ze stresem, ale już dam radę, bo jest trochę lepiej i muszę to załatwić teraz. I trzeba przez to przejść, aby całkowicie dojść do zdrowia, nawet za cenę odejścia. Bo zdrowie jest najważniejsze. A jeśli zostanie to potraktowane na zasadzie, a niech się wygada, to całkiem zanikł tu pierwiastek tego, co najlepsze w ludzkości.


Mieć pytanie, drugie po długim czasie, ktoś coś nie zrozumiał, szydzi, ja protestuję, potem dalsze negatywne rzeczy. I te osoby wiedzą, że tutaj tak można, że to się ceni. Ja byłam wtedy osłabiona. Potem jeszcze wzmocnienie dla takich zachowań z góry, to ktoś inny dalej musi się popisywać. W końcu nie dałam już rady, bo to się ciągnęło maj-lipiec, dla mnie to było duże obciążenie, i się rozchorowałam. Wiedziałam, że muszę tu wyczyścić sytuację, a jednocześnie chciałam zostać. To było trudne do pogodzenia. I świadomość, że obydwie osoby mają wsparcie wynikające z licznych znajomości, dostępu do zamkniętych miejsc. I obie wiedziały dobrze, na co się naraża tutaj człowiek, który staje do walki z systemem. Komuś, kto tego nie wie można to bardziej darować. I wpędziły mnie w konflikt nie biorąc pod uwagę, że pytanie było zdrowotne. Było mi ciężko. Próbowałam tu wyczyścić sytuację. Fakt, że jak widać pozwolono mi tu pisać, co sobie chciałam. Ale skąd mam wiedzieć, czy nie naraziłam się na coś gorszego niż sprzeczki? Tak naprawdę zlekceważono to wszystko. A skoro zlekceważono, to ja muszę być wobec siebie lojalna do końca. Tyle krzywdy w wyniku szyderstwa i niekompetencji, tyle złego dla mnie, ale w żaden sposób nie spróbowano nawet mi pomóc. Przecież to kolejna wersja człowiek kontra system. Jednostka kontra złe rzeczy. Nie jest miło być wyizolowaną. Tym bardziej, że to z powodu zachowań innych. To nie jest system, w którym ktoś pokrzywdzony przez beneficjentów systemu może czuć się bezpiecznie i poczuć wsparcie, liczyć na pomoc, w którym miałby świadomość, że zostanie uważnie wysłuchany i może liczyć na szacunek. Broni się tego systemu. A co jeśli pewne zaniedbania i cechy systemu krzywdzą? Przecież mnie pozostał uraz nie pozwalający zwyczajnie korzystać z tego forum. Można było pomóc. A tak, to najpierw zaszkodzą szyderstwem, a potem system zlekceważy.

Teraz wrócę do mojego tamtego pytania z początku tematu. Jeśli zostało zaplątane, to trzeba odplątać. Potem nie wiem. Nawet jak zostanę, to wobec ludzi odpowiedzialnych za ten system mam wiele żalu. I tę sprawę chcę postawić jasno. Bo ja od początku byłam na gorszej pozycji w tej całej sprawie. Nie ma mechanizmów, które by takie rzeczy wyrównywały.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-02-2015, 01:17
Nieszczęście jest samotną wyspą.

Idziesz do ludzi, kosztuje Cię to trochę, bo wymagało wysiłku, ale masz problem, niby wszystko jasne, ale zależy Ci, by mieć 101 procent pewności. Sprawa się mocno skomplikowała i potrzebujesz dobrej rady. Jesteś w tym momencie w mocnym osłabieniu i to że idziesz wymaga masę wysiłku.

Idziesz. Ktoś nie zrozumiał Twojej wypowiedzi i rzucił kamieniem. Nie z naturalnej słabości, ale z chwilowego osłabienia upadasz i leżysz długo. Zostawić to? Gdyby to było wcześniej, to wiesz, że już nie mogłabyś wrócić. Więc protestujesz. Pewnych rzeczy nie można pomijać milczeniem. Podnosisz się. Reagujesz i chcesz iść dalej.

Pojawia się kolejna osoba, w równie zabawowym nastroju, co i pierwsza. Znów rzuca kamieniem. Nawet nie było szansy, by zrobić więcej kroków, od razu ktoś się przyłącza, bo ktoś inny stworzył taką atmosferę. A ludzie chętnie to podłapują. Pojawia się nadzorca tej grupy i też rzuca kamieniem, więc tamta osoba tym bardziej.

Nie było kiedy porozmawiać o tym, o czym się chciało. Nie wrodzona słabość, ale osłabienie z powodu zdrowotnego w tym momencie, kiedy się pytało po raz pierwszy, następnie po podniesieniu znów trzeba było stawić czoła rzucaniu kamieniami. Najsilniejsza osoba nie dałaby rady. A jeśli komuś bliska sprawiedliwość, to i uznał, że mało to było ludzkie. Osłabienie początkowe, cios, który zwalił z nóg. Można było nie wiedzieć o moim początkowym osłabieniu, ale kamieniami się nie rzuca w ludzi, którzy chcą się o coś zapytać. Osłabienie po podniesieniu się z ziemi zawsze jest większe. Więc to, co się wtedy stało sprawiło, że upadło się i tym razem dłużej to trwało. W dużym stopniu też dlatego, że rzucali kamieniami, kiedy nie było siły się obronić. I dla Ciebie to było ważne, a ludzie robią sobie żarty i rzucają kamieniami. „Nie, źle się bawicie. Dla Was to była zabawa, nam idzie o życie”.

Podnosisz się i po tym i idziesz, i mówisz, ile Cię to wszystko kosztowało. I co słyszysz w odpowiedzi? Daj spokój. Po prostu byłeś zbyt wrażliwy na ból. Lepiej pominąć milczeniem i te okoliczności, które sprawiły, że cios był bardziej dotkliwy i to że rzucano kamieniami, kiedy ktoś chciał się o coś zapytać, że to był zły czyn, złe skłonności ludzi. Miało się poczucie, że ktoś się zreflektuje, a inni zechcą pomóc. Stało się inaczej. Okazano lekceważenie i za wszelką cenę starano się ukazać rzucanie kamieniami w lepszym świetle. Teraz, dopiero po tej całej sytuacji ma się zbyt dużą wrażliwość na ból, dopiero teraz, przez konsekwencje, które się pojawiły w wyniku rzucania kamieniami, a były wynikiem różnych okoliczności, przez zachowania, jakich doświadczyło się później, jak wszystko opisało się po raz pierwszy. Nie można było przewidzieć czegoś takiego. Jedni rzucają kamieniami. Wmawia się wszystkim, że to w porządku. Ciebie spotka krzywda, a szukają przyczyny w Tobie. I opisywało się to wszystko, wiele razy na wielu stronach. Pewnie nie warto czytać. A przecież. Czy trzeba było aż pisać, by inni zrozumieli? I trwało to długo. Wracasz, ktoś Ci jeszcze lekceważąco zarzuca, że tak długo. Ledwo wstajesz na nogi, zaczyna się okres przesilenia, ale to podejście, jak u osób rzucających kamieniem. Wszystko się przedłuża. I jak wrócić - jak jedni rzucali kamieniami, a inni zamiast spojrzeć na rękę, która rzuca, patrzą na Ciebie? Nie wiedzą, że to wybielanie rzucających kamieniami i wsparcie. Nie rozumieją, że mogli się znaleźć na tym samym miejscu. Osoby rzucające kamieniem należą do systemu. Trzeba więc mówić, że wszystko było ok. I jak w takiej sytuacji sobie poradzić? Ten cały tekst to protest, który w związku z czymś musiałam wyrazić.

I jeszcze wiesz, że gdzieś tam mogą sobie coś mówić na Twój temat, a Ty nie możesz nawet zareagować. A wiesz, jak łatwo wmówić coś ludziom i kiedy nie ma głosu przeciwnego, chętnie uwierzą. I tu nikt nawet nie pomyśli, że to nie jest w porządku. A przecież widzisz, jak tu ludzie są niechętni, aby coś prostować w imieniu tych, którzy sami nie mogą albo nie mają siły.

To było tak samo jak kamieniem. Może człowiek w danej chwili być osłabiony. Osłabiony jest zawsze bardziej, jak się podniesie po ataku. A sprowadzono całą sprawę do Twojej wrażliwości na ból. Może gdyby wiedzieli jak dodatkowym ciosem jest jeszcze coś takiego, to by tak nie czynili. Kiedy czujesz przyzwolenie na zło, które Ci tak bardzo zaszkodziło, to jakby drugi raz obrywać kamieniem. Więc można być i mocarzem, ale przy osłabieniu kamień zawsze uderza silniej. A tutaj w niektórych wypowiedziach to tych kamieni było więcej. I ludzie byli zadowoleni ze swojej błyskotliwości. I czemu nie patrzy się na rzucających kamieniem.

A przecież tego nawet człowiek nie oczekiwał. Co go obchodzą ludzie rzucający kamieniem? Ale nie było chęci pomocy. A wiadomo, że wrócić jest trudniej. Raczej wrażenie sprawiano, że idź, bo my chcemy udawać, że nic się nie stało.
A jak się współtworzy system pozwalający rzucać kamieniami, to nie ma się obowiązku naprawiać, jeśli ktoś za bardzo z tego skorzystał, stała się duża niesprawiedliwość i krzywda? Leżałam po tym rzucaniu kamieniami długo, później długo próbowałam tłumaczyć, że to było złe. Jakby to trzeba było tłumaczyć? Wystarczyło się zapytać tylko, w jaki sposób można pomóc albo chociażby nie próbować wybielać zła. Gdyby pomóc się rzeczywiście chciało.

I w tej sytuacji znalezienie wyjścia jest trudne. Można było zaszkodzić i to systemowo. A potem robić wrażenie, że skończ już gadać, bo my chcemy udawać, że nic się nie stało. Im więcej będzie się pisać, tym bardziej ludzie będą wypierać ze swojej świadomości. Jakby depresja i inne rzeczy to były potoczne pojęcia. Może tu nieznane. Nie masz przekonania, że tu w ogóle chodzi o jakąkolwiek wiedzę. Wiesz jednak, więc i rozumiesz, że to jest naturalna ochrona człowieka, że nie dopuszcza do siebie, że stało się coś złego. Ale inni. Ignorują Cię, bo wiedzą, że w ten sposób najpewniej odejdziesz. Bo przecież spróbować pomóc, to być nielojalnym wobec innych osób. Bo przecież powiedzieli, że nic złego się nie stało. Można to było zatrzymać bardzo szybko i pomóc mi w momencie, jak to wszystko po raz pierwszy opisałam. A zlekceważono wtedy. Trudno zrozumieć, że w takiej sytuacji, kiedy ktoś coś sobie zawyrokował gdzieś tam i teraz nie ma znaczenia, co piszesz, że to wszystko, co się teraz dzieje to utrudnia bardzo powrót. Nie wyzdrowienie, ale powrót. Zrobiono tylko minimum, by nie było złego wrażenia. Ale kiedy można mi było realnie pomóc, nawet tu na forum np. zwracając uwagę innym, którzy nie rozumieją. I życzenia zdrowia. Przecież to tylko kwestia tej sytuacji na forum. A jak tu wrócić? Po tym wszystkim?

I jest Ci przykro, bo chodziło tylko o to, by znaleźć odpowiedź na jedno pytanie. A zdarzył się dramat. Gdyby nie przyjść tutaj, jak by było inaczej, lepiej. Ale nic. Ignorują Cię. Stworzyli klimat sprzyjający złośliwości, a teraz ignorują.

Tak, nieszczęście jest samotną wyspą. A czemu pisałam w drugiej osobie? Bo każdy mógł się znaleźć w takiej sytuacji. Łatwiej zrozumieć pewne rzeczy, jak ktoś sobie wyobrazi siebie i wtedy bardziej angażuje się w czytanie. Może ktoś to przeczyta w ten sposób. Mnie dotknęło bardziej to wszystko, bo nie chciałam odejść z miejsca, gdzie rzucają kamieniami. I uważam, że pan nadzorca bardzo źle robi tak ceniąc rzucających kamieniami. A jak zaczną rzucać w niego? I znów się zaczną obrzucać stąd tam i odwrotnie i znów umiejętność rzucania pójdzie tutaj w górę. A kiedy nie będzie w kogo rzucać, porzucają sobie w ludzi. I jak zawsze oberwą najmniej winni. A kogo obchodzą zwykli ludzie?


First they came for the Jews and I did not speak out because I was not a Jew.
Then they came for the Communists and I did not speak out
  because I was not a Communist.
Then they came for the trade unionists and I did not speak out
  because I was not a trade unionist.
Then they came for me and there was no one left to speak out for me.

Można było łatwym kosztem mi pomóc i zamknąć sprawę wtedy jak napisałam po raz pierwszy. Bo ja wiele nie oczekiwałam po tym wszystkim i chciałam tu być, tylko symbolicznych działań. Wystarczyłyby słowa współczucia i jakaś realna chęć pomocy albo przynajmniej zainteresowanie. Pisałam, jakie to dla mnie trudne nie móc tu uczestniczyć. A stały się rzeczy, że trudno jest wrócić. I trudno się z tego wyplątać. Chyba naprawdę nie było już nikogo. Nie tylko nie było chęci bodaj w części naprawienia tego, ale były rzeczy, które utrudniły mi, bym sama wyszła. Udawanie wtedy, że nic się nie stało. Szukanie przyczyny we mnie, kiedy to nie ja zrobiłam coś złego. Ale kładzie się na to nacisk, bo trzeba innych wybielić. Nie musicie innych oskarżać, ale nie wybielać moim kosztem. Nie odwracać tego. W pierwszej i drugiej kolejności patrzy się na rzucających kamieniami, dopiero potem można na człowieka. Lekceważenie. I inne rzeczy, o których pisałam. A wiem, że są ludzie, także w systemie, którzy mają wiedzę, ale że wsiąkli w tutejsze standardy to nie mogą nic dla mnie zrobić. Bo atak był spowodowany funkcjonowaniem systemu i za przyczyną osób przyjętych do systemu. Trzeba było na samym początku pogadać ze mną, potraktować po ludzku, a nie spychać na margines.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-02-2015, 06:10
Fajnie Pani pisze. Czy nie zechciałaby Pani zająć się adiustacją książki, nad którą aktualnie się mozolę?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-02-2015, 06:47
To nie będzie początek bardzo pięknej współpracy. Przykro mi. I nie z mojej decyzji. A napisałam, co uznałam za słuszne.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-02-2015, 08:42
Nigdy Pani nikomu nie odpuszcza?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-02-2015, 14:17
Jak Pan może pisać w taki sposób? Może gdybyście Wy nie pozwalali sobie i sobie nawzajem na zbyt wiele kosztem innych, to by to wszystko się nie stało. Jak to wszystko opisałam po raz pierwszy nie tylko że nikt nie poczuł się do odpowiedzialności, to jeszcze próbowano to, co się stało pomniejszać. A pisałam, dlaczego to mi tak zaszkodziło i lepiej było zlekceważyć, że stała się wielka niesprawiedliwość. I w takiej sytuacji, jak byłam to była to krzywda. Wzmacnia Pan, co złe, lekceważy kogoś, kto przez to znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Nie próbowano zmniejszyć tej niesprawiedliwości, co się stała. Kiedyś chciałam Panu napisać takie słowa. Napiszę je teraz. To się zawsze sprawdza. "Kto występnym zbyt łatwo wybacza, ten niewinnych karać będzie". A Pan swoim zachowaniem mnie wtedy jakby ukarał. Choć tam kto inny na to zasłużył. I kiedy wróciłam, tzn.  próbowałam, to nie jest łatwe, to nie stało się nic, co by tamto wynagrodziło, ale inne złe rzeczy.

Teraz przyszłam, żeby to wreszcie zakończyć. Wiedziałam, że złe emocje mogą się odnowić. Ale tak, jak Pan zaciemnia całą sytuację czy inne rzeczy, które się dowiedziałam. Nie spróbowaliście pomóc, a się ocenia.  Przecież takie pisanie jak Pana teraz tylko odnawia rany. Przecież nie piszę tego, bo mi się nudzi. I jakie nie odpuszcza? Po prostu jaka współpraca z kimś, kto zaszkodził kiedyś bardzo i samodzielnie i wzmacniając inne zachowania? Pan by się chętnie z kimś takim kontaktował?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-02-2015, 14:31
Prawda jest taka, że wszyscy się boją już cokolwiek napisać, bo Pani zaraz wszystko przekabaci i odczyta jako atak na siebie. Wtedy wiadomo jak się to skończy - oskarżeniom nie będzie końca, bo Pani po prostu nigdy nikomu nie odpuszcza.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-02-2015, 15:48
Brak zrozumienia bardzo boli. Skąd Pan wie, że nigdy i nikomu. Mówimy o tej sprawie tylko. To, co się stało wtedy, to nie otrzymałam pomocy, a zaszkodzono mi. A później, jak to opisałam, czy Pan wie, jak ja bardzo chciałam wrócić. Nie rozumie Pan, jak się człowiek czuje po czymś takim, jak wtedy. Ale nie było wsparcia, zrozumienia, chęci naprawienia krzywdy. Nikt nie zapytał się, czy jakoś pomóc. Lekceważono, a i zachowania pewne miały prawo rozdrażniać rany, tym bardziej, że nie było dla nich przeciwwagi. Pisałam, czemu to wszystko tak długo trwało. I kiedy ma już być lepiej, stawia mi Pan jakieś pytanie i moją odpowiedź wykorzystuje do stawiania zarzutów.

Przyszłam tu po to, aby zakończyć sprawę i spróbować wrócić. Napisałam dwa teksty i chciałam kolejny już o tamtej sprawie, byłoby lepiej widać, jak nie tylko złośliwe, ale i nieadekwatne były tamte odpowiedzi. Póki nie rozwiążę sprawy na forum nie mogę do końca wyzdrowieć, więc czekałam na to, jak się trochę lepiej poczuję. Spodziewałam się, że to wszystko może się trochę odnowić, ale spotkał mnie taki cios, że teraz to dopiero jest źle. Odejść się nie chce, a zostać już niemal zablokowali. Po tym wszystkim, jak napisałam pierwszy raz spodziewałam się życzliwości, wsparcia i chęci pomocy. Ale nikt nie poczuł się do odpowiedzialności, a Domi5 zwaliła wtedy wszystko na to, ze ja się za bardzo przejmuję. W tamtej sytuacji, w jakiej byłam to mało adekwatne słowa, ale chodzi o co innego. To że się rozchorowałam, to dlatego, że byłam chwilowo pod bardzo silną presją i w silnym napięciu emocjonalnym związanym z czymś bardzo trudnym. Wtedy takie zachowania poniżej standardów to zaszkodziło. Przecież to jak i fizycznie, jeden osłabiony, drugi tym kamieniem rzuca mocniej i są konsekwencje. Napisałam jak było i że jak się podniosłam, to dalej. Napisałam dokładnie skąd taka reakcja. A zaprotestowałam, bo takie słowa jak wtedy to wybielają złe czyny, a przyczyny każą szukać w zaatakowanej osobie. I kiedy to opisałam, przecież nie raz, to teraz nadal ustalono sobie, że po prostu byłam zbyt wrażliwa. Ja pisałam, że byłam wtedy chwilowo w bardzo trudnej sytuacji. A z drugiej strony duże zapomnienie. I takie tłumaczenie, przecież to boli. Nie dość, że nikt mi nie pomógł, a ciężko się wraca po takich wydarzeniach. Nie tylko, że nikt nie próbował wyrównać niesprawiedliwości i nierówności sytuacji, w jakiej się znalazłam, to jeszcze ją zwiększono, bo szukając przyczyny we mnie, podczas gdy była obiektywna, próbuje się dodatkowo odebrać wagę moim słowom. Sprawia, że cała sytuacja jest bardziej lekceważona, a temu, co złe daje się ochronę. Właśnie tak sprawę stawiając, wzmacnia się innych, a można lekceważyć moją sytuację i moje słowa. Nic dziwnego, że przy takim podejściu nikt się nie poczuwał do odpowiedzialności. Pisałam coś i jakbym nic nie pisała. Wyszukało się wygodne wytłumaczenie, choć przecież podałam faktyczne. Ktoś inny odszedłby już po pierwszych słowach i czy to by było w porządku? Nie tylko że nie było pomocy, ale zostało wszystko ładnie zaszufladkowane, by wybielić sytuację i można było ją lekceważyć. A kiedy ktoś tak robi, to jakby przyłączać się do tamtych zachowań. Tak jakby nie było chęci pomocy komuś, komu zaszkodzono, ale naturalna wspierania szkodzącym, choćby wygodnym tłumaczeniem. Zwykle ludzie szukają przyczyn w szkodzących, a tu na odwrót. W sytuacji człowieka, któremu zaszkodzono jest to bardzo bolesne.

Nie chce się odejść, a po takim potraktowaniu przez system, to jak tu wracać? Pozostaje stan zawieszenia, czyli ogromny stres.

I Pan jeszcze takie rzeczy mi napisał. To w ogóle nie jest kryterium odpuszczania czy nie odpuszczania. Chodzi, by było dobrze i bym mogła wrócić. Ja się pomału podnoszę. Gdyby było wtedy ok, to od razu bym ostro odpisała i byłoby po sprawie. Ale nawet, to była kwestia zdrowotna, po co wciągać człowieka w takie rzeczy? Nawet teraz. Mógł mi Pan pomóc, a pisze o odpuszczaniu. Ja pisałam przecież, czemu tak się ciągnie. Teraz chce to zakończyć, a okazuje się, że nikt nie czyta. Czy Pan wie, jak w takiej sytuacji utrudnia wygrzebanie się lekceważenie i atmosfera pomniejszania tego, co się stało i brak chęci zrozumienia, nawet teraz. Nie wie Pan, jak wszystko tutaj utrudni sytuację człowieka, któremu coś się złego stało. I teraz, kiedy nawet Pan mógł zrobić tak wiele, widząc, że jestem blisko wyjścia, to nie pomógł, a jeszcze stara się dogryźć słowami, czyli utrudnia mi zakończenie tego. Nie doczekałam się nawet minimum sprawiedliwości. Co dokładnie przekabacam? Dla Pana to zwykła dyskusja, a dla mnie ogromny wysiłek energii. Przecież w Pana słowach nie ma chęci wsparcia. Jakie wszyscy się boją, krytykowałam to, z czym się nie zgadzałam i złośliwości. Nie, że wszystko. A Pan wie, jak się człowiek czuje w sytuacji osaczenia. A ja tak się wtedy poczułam. Lęk, by komuś pomóc, to przy tym nic. Ale ja mówię o pomocy. Bo próbę pomniejszenia zła zawsze w takiej sytuacji odbiera się mocno. Ludzie się raczej boją nieszczęścia. Pan się nie boi. Ale Pan woli wpuszczać mnie w maliny swoimi pytaniami. Jak Pan chce podyskutować, to nie teraz, bo nie mam wolnego czasu, ale bez uogólnień. To nadal jest temat zdrowotny, a ja jestem osłabiona, bardziej, bo chcę już tym się zająć.
Mógł Pan pomóc, a nie chce Pan zrozumieć i Pan spłyca problem. Kiedy ja potrzebuję wsparcia. To raczej po Pana takiej szorstkiej wypowiedzi inni mogą nie chcieć napisać. Albo przyciągnie Pan podobne. Czy my nie moglibyśmy się choć trochę szanować? Niech Pan przeczyta, co napisałam na koniec, na niebiesko. Zlekceważono mnie, pomniejszono problem, żadnej pomocy, a było wiadomo, że wrócić po czymś takim jest ciężko. Mnie wystarczyłoby niewiele. Teraz też nie robi Pan wrażenia, że chce pomóc wrócić, wręcz przeciwne.
O samego początku pomniejsza się problem, a mnie traktuje jak coś, co przeszkadza, nie jak kogoś, kogo spotkało coś złego i komu warto pomóc. Pomóc to nie pochopnie oceniać. Chodzi o nastawienie. I ja w tej izolacji znalazłam się z powodu złośliwości, a potem żadnego realnego wsparcia. A po czymś takim wrócić jest bardzo ciężko. Znalazłam się w trudnej sytuacji.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-02-2015, 17:18
Bo w tym wszystkim nie patrzy się, jaka jest moja sytuacja.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 27-02-2015, 17:46
Mewa, wiem, że czujesz się pokrzywdzona, bo nie wszyscy zachowali się względem Ciebie taktownie i zabrakło tu magicznego słowa przepraszam. Ale mimo tego staraj się o tym zapomnieć, choćby we własnym interesie.

Krzywdę wyrządzono nam bez naszej winy, ale naszą własną odpowiedzialnością jest to, że ją utrwalamy.

Nie bierz tego osobiście, ja tak piszę z myślą, że są sytuacje, że dla własnego komfortu lepiej coś odpuścić, choćby po to, aby poczuć się lepiej psychicznie.

A poza tym nie jest tak źle, na pewno masz jakąś życzliwą duszę na tym forum. No weźmy choćby Domi. Głowa do góry!  :)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-02-2015, 17:52
Niech Pani spróbuje zacząć od tego: http://portal.bioslone.pl/slownik/zasada-wybaczania


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-02-2015, 18:09
Nietaktownie to za mało powiedziane.

A Domi5 jest życzliwa innym osobom, bo szukała przyczyny we mnie za zachowanie innych. Dla osób w mojej sytuacji to trudno, jak się z czymś takim spotkać, bo to jest forma wzmacniania zła. Życzliwa dusza to taka, która nie umniejsza tego, co się stało i potrafi zwrócić uwagę temu, co złe. Odważna, życzliwa i niezależna dusza. Ale Domi5 ok.

Ta krzywda to nie był jeden moment. Później też nie bardzo się zachowano. I cały czas tak. Jakbym nie była osobą, która znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, bo ktoś zaatakował w niewłaściwym momencie. Jakbym nie znalazła się w trudnej sytuacji zdrowotnej, bo ktoś sobie zabawę zrobił. To jednak było sponiewieranie godności człowieka. I jak sytuacja stała się dla mnie pułapką i ciężarem, to jeszcze ocenianie. Żeby te cholery jedne tak krytycznie oceniały złośliwców. Świat byłby piękniejszy. Ale nie przeszkadzaj :). Bo właśnie coś piszę ważnego.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-02-2015, 18:42
Niech Pani spróbuje zacząć od tego: http://portal.bioslone.pl/slownik/zasada-wybaczania

Ja o niej wspomniałam już w pierwszym swoim poście. Znam tę zasadę. I nie czytał Pan tego, co pisałam o linkach danych mi przez kogoś. Ja pisałam dużo i bez dokładnego czytania tego trudno było mieć pełen obraz. Pisałam już, że robiłam, co mogłam, aby się uwolnić. Znalazłam się w trudnym stanie. Załamanie nerwowe, depresja, silny stres, to nie są słowa potoczne. I walczyłam o siebie. Bo że trzeba się uwolnić emocjonalnie, to ja wiem. To wie każdy, komu takie rzeczy, silny stres niszczą życie. I dlatego też mam żal do systemu, bo jakby już nawet po napisaniu przeze mnie tego wszystkiego inaczej zadziałać, to szybciej bym z tego wyszła. Można było chociażby nie pomniejszać tego i dać mi jakieś strategie radzenia sobie z bólem emocjonalnym. To byłaby jakaś forma realnej pomocy. Nawet jakby nie zadziałało, dla mnie liczyłoby to sie jako gest. W tej zasadzie, o której Pan pisze chodzi o to, by się uwolnić emocjonalnie, odciąć od sytuacji. Jeśli chodzi o ludzi, to się patrzy na to, jak przestrzegają innych zasad. Dałam Panu już jeden mądry cytat, dam drugi. Ale będzie o pomaganiu, nie o wybaczaniu. "Pomóż dobremu, a wzmocni się i wielu ludziom pomoże, pomóż złemu, a wzmocni się i innych krzywdzić będzie". Chodzi mi o to, że ze wszystkim umiar. Nawet z dobrem.

Teraz właśnie piszę sobie podsumowanie, protokół rozbieżności, aby można było to wszystko zakończyć.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Domi5 27-02-2015, 20:35
Mewa, starałam się Ciebie zrozumieć i pomóc Tobie, ale widzę, że odczytałaś to po swojemu i nie doceniłaś, że próbowałam Tobie pomóc. Przykro mi, że pomoc odczytujesz jako atak. Nieboraczek też chciał pomóc i wszystko mało. Mistrz też wyciąga do Ciebie rękę i mało. Kilka innych osób też próbowało i nic. Chciałabyś, żeby wszystko było po Twojej myśli, ale w prawdziwym życiu tak nie jest. Każdy z nas ma problemy i każdego dnia każdy rozmawia z mnóstwem ludzi, i często słyszy się nie to czego się oczekuje, i ludzie często sprawiają nam przykrości i nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Na przeprosiny rzadko można liczyć, bo czasami to co dla jednych przykre, to dla innych błahostka czy żart i nie ma tematu. Albo zmieniesz tok myślenia, albo życie i myśli Cię wykończą. Zrozum też innych ludzi, bo na razie jesteś skupiona wyłącznie na SOBIE. Poświęć odrobinę czasu innym i staraj się postawić po drugiej stronie i nie traktuj ludzi jak wrogów, a życie stanie się przyjemnością.

Mewa, czy masz męża, dzieci, przyjaciół? Jak funkcjonujesz na co dzień? Jaka jesteś w życiu codziennym?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 27-02-2015, 21:28
Cytat
Chciałabyś, żeby wszystko było po Twojej myśli, ale w prawdziwym życiu tak nie jest. Każdy z nas ma problemy i każdego dnia każdy rozmawia z mnóstwem ludzi i często słyszy się nie to czego się oczekuje i ludzie często sprawiają nam przykrości i nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Na przeprosiny rzadko można liczyć, bo czasami to co dla jednych przykre, to dla innych błachostka czy żart i nie ma tematu.

To niestety jest prawda życiowa, wiem że nieprzyjemna, ale takie są realia. Nie tylko ludzie nie zawsze postępują, tak jak oczekujemy od nich, ale my też wielokrotnie ich zawodzimy, raniąc ich swoim zachowaniem. I musimy to zaakceptować inaczej się wykończymy. Nie możemy oczekiwać doskonałości od niedoskonałych ludzi i to samemu będąc dalekim od ideału...

Tak wiem, że tu też trzeba uwzględnić Twój zły stan psychiczny, wymagający pewnej taryfy ulgowej. Ale na to w realnym życiu zdobywają się niestety tylko psychiatrzy, psycholodzy i osoby obdarzone wyjątkową wnikliwością i empatią. Dla własnego dobra warto się czasem znieczulić na zachowania innych ludzi, bo inaczej nie da się po prostu żyć!   


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 27-02-2015, 22:10
Domi5. Napisałam, że teraz robię sobie takie podsumowanie i zakończenie, było się wstrzymać z takim pisaniem. Ja się Ciebie przecież nie czepiam. Nie robię Ci psychoanalizy. Chodziło mi tylko o ten jeden aspekt Twojej wypowiedzi.
Relacje z Nieboraczek i z Mistrzem to przecież moja sprawa. Nie mieszaj mi tu do swojej wypowiedzi innych. Z tych kilku innych osób, to była tylko Misiek. Ale to nieważne, tylko po co tak pisać? Kto powiedział, że chciałabym, by wszystko było po mojej myśli? Chyba Cię coś uraziło w mojej wypowiedzi. Zwróciłam po prostu uwagę na pewien aspekt. Gdybym uważała tu wszystkich za wrogów to już by mnie nie było. A skąd Ty wiesz, czy ja nie myślę o ludziach? Może dlatego nie lubię przyzwolenia na pewne rzeczy. Nie spodobał Ci się jakiś aspekt mojej wypowiedzi i bierzesz się za psychoanalizę. W pewnym sensie też pisząc tak pomniejszasz znów wszystko. Pewne rzeczy po prostu są złe, a pomniejszając je dajemy na nie zgodę. Uważam, że moja sytuacja stała się trudna i to przez właśnie takie przyzwolenie. Ja tylko napisałam, że prawdziwym przyjacielem ten, kto umie zaprotestować. I tyle.
W tej sytuacji musiałam stanąć po swojej stronie, to nie ma nic wspólnego ze skupieniem na sobie. Coś Cię uraziło, a ja musiałam zwrócić uwagę, bo to ważne, i lecisz z psychoanalizą. W dodatku nietrafnie. Przecież ja tak o Tobie nie piszę. Musiałabym teraz od nowa napisać wszystko, bo jakbyś nie była świadkiem wszystkiego. Ale nie będę. To co się stało było wynikiem czyjegoś zachowania i mojego chwilowego osłabienia i później pojawiły się poważne konsekwencje, czego nie można było zatrzymać, z których wychodziłam długo. To wszystko miało realną przyczynę, a Ty to wszystko pomijasz. Ktoś rzeczywiście życzliwy przecież tak nie robi.
I to Twoje pytanie na zakończenie. Uparłaś się znaleźć przyczynę we mnie, a jednak ludzie postąpili źle i w jakim ja wtedy byłam stanie pisałam, co potem, też pisałam. O to mi chodziło, Ty się jasno określiłaś.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 28-02-2015, 01:59
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Pani bezustannie obrzuca nas kamieniami. Jest Pani bez winy? Zły stan psychiczny zezwala na wszystko?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 28-02-2015, 09:22
Fajnie Pani pisze. Czy nie zechciałaby Pani zająć się adiustacją książki, nad którą aktualnie się mozolę?

Ta propozycja to był żart? Przynajmniej ja tak to odebrałam. Bo może to była poważna propozycja. To było raczej nieoczekiwane, uznałam, że może Pan jakoś tak dowcipniej nawiązuje do mojego zainteresowania swoimi książkami. Gdybym wiedziała, że to propozycja, to odpowiedziałabym w innej formie. Bo jednak konkretna propozycja, to konkretna propozycja. To by tłumaczyło, dlaczego zaraz tak Pan napisał później. A ja się dziwiłam, zaczyna Pan żartobliwie, a po mojej odpowiedzi zmienia ton, dlatego napisałam o wpuszczaniu w maliny. Nie wiem, czy to była prawdziwa propozycja. Jeśli tak, to tym bardziej szkoda, że tak się to wszystko potoczyło. Ale konkretna propozycja zawsze jest miła. Tym bardziej, że zdaję sobie sprawę, ile ja bym na takiej współpracy skorzystała. Niektórzy ludzie sami są jak książki i jak się jest gdzieś w pobliżu, to samo to jest korzyścią. W każdym bądź razie, ja wtedy nie uznałam tego za propozycję.

Panie Słonecki. To przecież nie tak. Są rzeczy, które ranią człowieka bardziej niż jakieś złe czyny. To np. aprobata dla nich. Jak Pan znajdzie się kiedyś w takiej sytuacji, to Pan zrozumie. A pewne zachowania są formą aprobaty. Ja tylko na to zwróciłam uwagę, a w odpowiedzi uzyskałam odniesienie do mnie. Uznałam, że niepotrzebne. Większość osób nie znajdzie się w takiej sytuacji, dlatego można się dowiedzieć, co się wtedy odczuwa mocniej. Przecież mam prawo zaprotestować. To nie rzucanie kamieniami. Nie ja zaczęłam pisać, jaka jest Domi5. To trochę jest tak, jakby system się bronił przede mną.
Ja tylko zadałam kiedyś pytanie, pisałam już, że było mi ciężko, byłam pod silną presją, wiem, że te słowa nic nie znaczą, ale może kiedyś to wyjaśnię. I w odpowiedzi jednak kamienie. Ze względu na mój stan, to mocno mi zaszkodziło. Opisałam wszystko, ale nie było słów, że ktoś żałuje, że przykre forumowiczka, że to Cię spotkało, nie było pytania, co można dla Ciebie zrobić. Wie Pan, czegoś, co pozwoliłoby mi odczuć, że jednak potraktował ktoś moją sprawę poważnie. Przecież byłam wtedy w bardzo złym stanie. Później przez ten czas nikt się do mnie nie zgłosił, miało się wrażenie lekceważenia, braku próby zrozumienia. Sytuacja na forum na to wyglądała. To była bardzo trudna sytuacja. Pisałam dużo, bo chciałam, by ktoś ją spróbował zrozumieć. Nawet teraz Pan się nie stara. Wie Pan jak to jest, wejść do jakiegoś miejsca. W chwili słabości ktoś skrzywdzi, ma to złe konsekwencje i potem nikt nie żałuje, nikt nie próbuje tego naprawić. Zostałam sama. Sytuacja powodowała stres. Dlaczego wracałam na forum, to pisałam. Chciałam coś skrócić, a nie byłam na powrót gotowa. I tak naprawdę nie miałam realnej pomocy, a w takiej sytuacji jak moja, wrócić jest bardzo trudno. To że zło było nieco systemowe niestety wiele mi tu utrudniło, bo to forum jest bardzo zhierarchizowane. Myślałam jednak, że pomimo tego będzie inaczej. W takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam zwykle robi się maksimum, aby komuś pomóc. A Pana zachowania mają tu największe znaczenie. Bardzo zabrakło mi zrozumienia. Czasem muszę odpisywać na rzeczy, kiedy już coś pisałam. System się przede mną broni, nie patrząc, że to ja potrzebuję obrony przed systemem :). Bo ja jestem jednostką. Pisałam, czemu to tak długo trwa. Zresztą gdyby od razu ktoś przyznał, że się źle stało, że powinno się zwracać uwagę na to, że tu ktoś może mieć zły stan zdrowia, albo nie przyznawać nawet tego, ale po prostu zapytać się, jak pomóc. Sytuacja była trudna, a nie doświadczyłam zachowań, które pokazywałyby, że jestem kimś, komu chce się rzeczywiście pomóc. Wie Pan, to są słowa. Niech spróbuje się Pan wczuć po prostu w energię, która się za nimi kryje. To nie ja pierwsza rzuciłam kamieniem. Zostałam nimi obrzucona i nie było temu przeciwwagi. Nawet teraz, niesłusznie Pan to pisze, bo ja tylko zaprotestowałam, że napisałam, co mi się nie spodobało, a nie doszukiwałam się przecież przyczyn w osobowości innej osoby, bo to nie takie proste i uznałam, że to już przesada. Mogłam po prostu czegoś nie poruszać i tyle. W sensie, że zaoszczędziłoby to wszystkim energii. I Domi5 mogła się poczuć urażona, że może nie zauważyłam przyjaźniejszych słów. A przecież nie mam zamiaru się z nią kłócić. Ale zrozumcie tym bardziej, jak mnie pewne rzeczy dotknęły. Bo i Pana pewne drobiazgi urażają, a u mnie to drobiazg nie był. Są pewne rzeczy, które szkodzą. Gdyby ktoś wtedy na początku zwrócił Wam uwagę, nie miałabym kilku trudnych miesięcy. Gdyby potem okazał mi Pan życzliwość, też byłoby inaczej. A nawet teraz nie ma w Panu zrozumienia. To ja jestem w trudniejszej sytuacji. Naprawdę trudnej. I brakuje mi kogoś, kto by to zrozumiał. A mało jest osób, które nie byłby bardzo wsiąknięte w system, czyli niezależnych i takich, które potrafią zrozumieć, że jakieś miejsce dla kogoś może być ważne.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 28-02-2015, 09:33
Pani, widzę, ocenia mnie podług własnego widzimisię. U mnie nie ma miejsca na empatię, ponieważ ja jestem terapeutą. Z takimi przypadkami, jak Pani, mam na co dzień do czynienia.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 28-02-2015, 11:52
Nieprawdą jest, że nikt nie zapytał, jak może pomóc:
Czego oczekujesz teraz od Biosłone?
Fajnie Pani pisze. Czy nie zechciałaby Pani zająć się adiustacją książki, nad którą aktualnie się mozolę?
Ta propozycja to był żart? Przynajmniej ja tak to odebrałam. Bo może to była poważna propozycja. To było raczej nieoczekiwane, uznałam, że może Pan jakoś tak dowcipniej nawiązuje do mojego zainteresowania swoimi książkami. Gdybym wiedziała, że to propozycja, to odpowiedziałabym w innej formie. Bo jednak konkretna propozycja, to konkretna propozycja. To by tłumaczyło, dlaczego zaraz tak Pan napisał później. A ja się dziwiłam, zaczyna Pan żartobliwie, a po mojej odpowiedzi zmienia ton, dlatego napisałam o wpuszczaniu w maliny. Nie wiem, czy to była prawdziwa propozycja. Jeśli tak, to tym bardziej szkoda, że tak się to wszystko potoczyło. Ale konkretna propozycja zawsze jest miła. Tym bardziej, że zdaję sobie sprawę, ile ja bym na takiej współpracy skorzystała. Niektórzy ludzie sami są jak książki i jak się jest gdzieś w pobliżu, to samo to jest korzyścią. W każdym bądź razie, ja wtedy nie uznałam tego za propozycję

Nie uznałaś, nie wiesz, nie zapytałaś. Propozycja była poważna. Mistrz nie składa takich propozycji lekką ręką, każdemu.

Nic się przecież nie potoczyło nieodwracalnie. Od Ciebie zależy, czy jednak skorzystasz.

Ponieważ prosiłaś o nieujawnianie treści wiadomości, resztę napiszę na PW.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 05-03-2015, 23:40
Propozycja była po innym krótkim kontakcie, więc to mogłam uznać i za żart. Biorąc pod uwagę nasze relacje propozycja raczej byłaby zaskakująca.
Ten tekst, po którym się Pan odezwał, nie wiem, czy to coś zmienia, ale to nie była metafora, ale analogia. Bo Pan mi coś w związku z nim zarzucił, więc prostuję. To miała być obrazowa analogia.
Tak Panie Słonecki, ja wiem, że trudno od Pana pewnych rzeczy oczekiwać. Tak tylko napisałam, że to by sporo zmieniło. Ale to nie znaczy, że czegoś takiego od Pana oczekiwałam.

Pomieszało się na koniec bardzo. Tak naprawdę to tylko we mnie trafiło, bo będę chciała krótko pewne kwestie poruszyć. Więc się pewne rzeczy opóźnią. Później ten tekst, o którym wspomniałam, ale w końcu nie powstał. Później będę się chciała króciutko cofnąć do czegoś. Potem pójdzie ten temat właściwym torem, a później, jak inne, spadnie na dalekie pozycje.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 18-03-2015, 20:52
Jeżeli kogoś interesuje ta cała sytuacja, to proszę, aby przeczytał uważnie. Moja sytuacja była bardzo, bardzo ciężka. I nie ma w tym przesady. Obecnie jest już tylko bardzo trudna. Teraz chcę uniknąć kontaktów, które utrudniają wydostanie się z tego i spychają z pokładu, dlatego muszę to precyzyjnie wyjaśnić. Trudno, zaakceptowałam już fakt, że w tym temacie, to ja jestem ekspertką.

Są trzy rodzaje konfliktów psychicznych:
Konflikt między dążeniem a dążeniem
Konflikt między unikaniem a unikaniem
Konflikt między dążeniem a unikaniem

Ten trzeci jest najsilniejszy i najbardziej wyniszczający. Powoduje największy stres, a więc wyniszcza fizycznie, utrudnia, często uniemożliwia podjęcie decyzji, dokonanie wyboru, trudno podjąć działanie. W konflikcie tym coś jawi się jako atrakcyjne, ale z innego powodu jest odpychające.

Jest wersja agresywniejsza tego konfliktu, jak zresztą w przypadku jakiegokolwiek problemu jakiegokolwiek rodzaju. Uraz psychiczny w wyniku traumatycznego zdarzenia, kiedy łączy się z koniecznością powrotu do środowiska, którego ten uraz psychiczny dotyczy, to taka wersja agresywna. To co napisałam w powyższym akapicie jest wtedy jeszcze zwielokrotnione.

Uraz psychiczny to nie jest pojęcie z gazetkowej psychologii. To temat, na którym zna się niewielu ludzi. Często używa się pewnych pojęć potocznie i to spłyca ich znaczenie. I to niedobrze. Bo kiedy powstaje taki problem, jak w moim przypadku, to też jest to spłycane.

Cdn.

Panie Słonecki. Tak krótko tylko. Coś odeszło, nie wróci. Pana propozycja po prostu pokazała mi najlepszy układ zdarzeń, jaki mógł był zaistnieć. W tym sensie to było niesamowite. Może się Pan skontaktować ze mną przez PW, gdyby powody mojej decyzji nie były dla Pana jasne czy z innych powodów.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 21-03-2015, 02:19
Mój problem od dłuższego już czasu to tylko i wyłącznie ten uraz. Piszę, bo niektóre słowa tutaj wskazują, że nie jest to wiadome i jasne, że co innego ma się na myśli. Cały mój problem to ten uraz i leży on na linii ja i tutaj. Wszystkie emocje, całe obciążenie psychiczne, momenty załamania, stres, to miało związek z sytuacją tutaj. Problem jest silny, bo i silny uraz psychiczny, i silna chęć bycia. Była mowa o moim zadbaniu o zdrowie, o zdrowiu, ale to tylko kwestia tego urazu i relacji z tym miejscem. Nie jest to problem jakiś ogólny, który uwidacznia się tu, ale związany z tym miejscem i ten cały stres i problem, i ta cała kwestia wpływa i na inne obszary życia. Padły słowa, czy ja nie mam własnego życia, więc piszę, że to chodzi o to miejsce, z nim wiąże się mój problem. Wspominałam już, że stres związany z sytuacją tutaj wpływa negatywnie na wszystko inne. I to od wielu już miesięcy. I to też było dla mnie przykre. Słowa, że ja mam taką czy inną naturę, to ta sytuacja tutaj mnie zamęczała, i nie można czegoś pisać bez brania tego pod uwagę. Może z dalszej części tego tekstu stanie się to jaśniejsze.


Uraz psychiczny pojawił się w wyniku traumatycznej sytuacji. Pisałam skąd wzięła się ta traumatyczność. Powtórzę tylko, że kwestia, że zadałam pytanie na forum, a w efekcie zachowania, że wpadłam w załamanie nerwowe, potem w depresję, już samo to wystarczyłoby, aby uczynić sytuację traumatyczną. To nie była sytuacja, że komuś było przykro po jakiejś wypowiedzi, ale ja się rozchorowałam. A nie mogło być inaczej, ponieważ w tamtej chwili od tygodnia czy dwóch żyłam w silnym stresie związanym z tym pytaniem, bo była pewna sytuacja bardzo poważna, gdzie musiałam mieć odpowiedź, co robić w kwestii diety, by sobie z tym problemem poradzić. Byłam jak napięta struna, a w tej sytuacji wiele nie trzeba. A tam jednak było wiele. I biorąc wszystko pod uwagę wiele w tym było niesprawiedliwości, ale to też już pisałam. A jak się podniosłam, to kolejne działania. Kiedy ktoś przeciążony załamie się, dojdzie do siebie, a potem podobne zachowania się napotyka, to musi to mieć konsekwencje. Tu nie można nic wnioskować, czy ktoś się przejmuje w życiu wiele, czy nie, jaki jest. Bo w sytuacji nadwyrężenia i siłacz się załamie, jak spadnie na niego jakiś ciężar.
Na załamanie miało też wpływ, że nie mogłam tak odpowiedzieć ludziom, jak w takiej sytuacji, uważam, że powinnam. A nie mogłam, bo nie chciałam stąd odchodzić i ze względu zdrowotnego. Zablokowanie gniewu też bardzo szkodzi i walnie przyczyniło się do załamania. Sytuacja była i jest traumatyczna i dlatego, że jednak wcześniej, przed tą sprawą, kawał drogi przeszłam z Biosłone, choć nie było mnie tu widać, bo sił na uczestnictwo nie miałam, działałam samodzielnie, i dla mnie zostawić to wszystko to było za dużo. Poza tym kwestia wiedzy, na innym forum nie miałabym z kim wymieniać poglądów na temat tego wszystkiego, co jest tutaj. Odciąć się i nie byłoby żadnego problemu. By się uwolnić, musiałam jednak pogodzić się z tym, że wszystko zakończyć się może bardzo różnie.

Są dwie kwestie.
1. Jedna, że ja nie mogłam się wtedy nie załamać, bo nie miałam, na czym się oprzeć. Było chwilowe osłabienie. W kwestii patrzenia na różne zachowania każdy ma swoje zdanie, więc to zostawmy. Zresztą mi nigdy nie chodziło o to, by kogoś tak czy inaczej oceniać, ale o zwrócenie na coś uwagi. O siebie jednak mam prawo się upomnieć. Bo całą sprawę sprowadzono, że mam naturę za bardzo się przejmującą, pomijając ten bardzo ważny aspekt.
2. Miałam/mam bardzo silny w związku z tym uraz psychiczny wobec tego miejsca.

Nie można robić analiz, jak się nie bierze tych dwóch rzeczy pod uwagę. W ogóle nie można robić analiz psychologicznych, jak się nie ma wiedzy i empatii. Te dwa warunki muszą być spełnione łącznie, są konieczne, ale też jeszcze niewystarczające. Trzeba też np. wziąć pod uwagę unikalność tej sytuacji. Nie można nadawać etykietek, które nie są prawdziwe, bo to już z człowiekiem zostaje. I ja mam tego świadomość i jest to coś, co mnie oddzieliło od niektórych osób, a wprowadza dystans wobec innych. Tę pierwszą kwestię wyjaśniłam już na początku i okazuje się, że nie brano tego pod uwagę. O drugiej też pisałam.

W chwili, kiedy to się stało, ja znalazłam się w pułapce. A od początku było zwracania uwagi na moją reakcję, że przesadna, i że ja w ogóle za bardzo się przejmuję, więc wytłumaczyłam, że byłam wtedy jak napięta struna. I stale widziałam pomniejszanie wagi całego zdarzenia, uznawanie, że nic się nie stało. I niezrozumienie, pomijanie tych dwóch ważnych kwestii. Lekceważenie, które objawiało się tym, że to, co pisałam i pewne aspekty były pomijane. Jakieś orzeczenia z góry i krytyczne, a nie próba zrozumienia. A w sytuacji urazu, to wszystko to jest najgorsze, co można człowiekowi zrobić. I jak się zaczęło, tak jest do dziś. To zwiększało uraz i nie pozwalało się wydobyć. Bo przy urazie odbiera się mocno pomniejszanie i spłycanie tego, co człowieka spotkało, i brak próby zrozumienia aktualnej sytuacji. Szczególnie jak dzieje się to w środowisku, z którym ten uraz się wiąże. Pomijanie rzeczy, o których już pisałam nie świadczy o chęci zrozumienia. Nie da się bez tego wyrokować na czyjś temat. Było sporo takich momentów, kiedy już mogłam się wydobyć, ale pojawiała się jakaś wypowiedź spłycająca albo nie biorąca pod uwagę rzeczy, o których już wiele razy pisałam. To nie świadczyło o chęci zrozumienia, a to z kolei opóźniało zakończenie problemu. Bo tak jest przy urazach. A ja jeszcze podejmowałam ogromne wysiłki, by wrócić, a to wszystko utrudniało.

Nie miałam na tej drodze wsparcia. Jeśli ktoś myślał, że miałam, to jest w błędzie. Nie mogę mieć pretensji, bo ludzie zwykle omijają trudne sytuacje, to forma ochrony. Ale było spłycanie problemu, pomniejszanie pewnych rzeczy, orzekanie na mój temat bez brania pod uwagę kwestii zasadniczych. Jednak usłyszałam na koniec tu i w ogóle słowa, które świadczą o chęci orzekania, ale nie o braniu pod uwagę całości sytuacji, nie o chęci zrozumienia tej sytuacji, w jaką wpadłam. Agresywny/wojujący styl pisania też szkodzi. Okoliczności były tego rodzaju, że wciągnęło mnie jak w wir i zwaliło z nóg. Nie branie tego pod uwagę, pomijanie okoliczności, spłycanie, to spycha, utrudnia wydostanie się z problemu, a potem zarzuca się mi, że nie mogę się wydostać i wyciąga jakieś pochopne wnioski. I stwarzanie wrażenia, że nic się nie stało odbierałam negatywnie. To było za dużo nawet jak na to forum, a ja akurat byłam wtedy osłabiona. Pisałam to, pisałam wiele razy. A od początku jest zastanawianie się nade mną. Nie krytyka swoich, choć zasłużyli, nie zwrócenie uwagi jak to musiało być dla mnie straszne, że tak się stało w sytuacji, kiedy nie mogłam dać sobie z tym rady. To wszystko pomniejszało całe zdarzenie. Oni nic na tym nie zyskali, a mnie taka solidarność bardzo zaszkodziła. Bo robiono wrażenie, że nic się nie stało. A to nie była sytuacja błaha i konsekwencje nie były błahe. Ja się nie muszę przejmować tym, że ktoś coś zrobił, ale nie mogę udawać, że nic się nie stało. A po tym, co zaszło, jak wtedy wspomniałam o konsekwencjach, naprawdę spodziewałam się innej reakcji.

Takie postawy i takie podejście do tematu to utrudniało mi powrót. Było to dokładne przeciwieństwo tego, jak się traktuje kogoś, kto ma uraz psychiczny związany z jakimś miejscem, a chce wrócić. I się przedłużało, a robiono mi z tego zarzut. Gdybym wiedziała, trzymałabym się z dala od forum, aż do pełnego dojścia do siebie, bo to wszystko mi wyzdrowienie opóźniało. To była sytuacja wymagająca zrozumienia i wnikliwości, nie spłycania

Widziałam te słowa, czego oczekuję, ale to było później i ja przez silny uraz odczytałam jeszcze później, zresztą miałam na myśli coś innego. Już wiem, że to było niemożliwe. Po prostu każde miejsce funkcjonuje na swój własny sposób.

Pisałam już o kwestii rozmów na mój temat. Pisałam, że domyślałam się, ale nie było mi to przyjemne. Bo nigdy nie lubimy, jak ktoś gdzieś rozmawia na nasz temat. Nic o nas, bez nas. Szczególnie tutaj i w tej sytuacji. Szczególnie, że ja nie miałam wpływu na jej rozwój. Przecież o co innego chodziło na początku, a problem zszedł na zupełnie inny kierunek, ja tego nie planowałam. Tu inaczej być nie mogło, musiały być rozmowy, ale mnie było przykro biorąc pod uwagę jak to się zaczęło i jaka była na to reakcja. Ja mogę tylko napisać, że byłoby mi przyjemniej, gdyby ktoś wtedy na początku odezwał się bezpośrednio do mnie na PW i zapytał, jak pomóc. Zresztą bez tego, bez próby zrozumienia, dopytania się, nie da się komuś pomóc. To jakby próbować operować z zamkniętymi oczami. Można mieć dobre intencje, ale to nic nie da. Gdyby ktoś tak postąpił, a nie rozmawiał z innymi, byłoby to lepiej. Tym bardziej, że nie brano pod uwagę spraw istotnych dla sprawy. Jeszcze jedno jest w tym ważne, że cała ta sprawa postawiła mnie w opozycji, nie z mojej inicjatywy, a sytuacja była bardzo nierównorzędna, a nie było kogoś z systemu, kto byłby dla mnie w tym wszystkim wsparciem, czyli pilnował brania pod uwagę tych rzeczy, o których wspomniałam, kto mógłby się przeciwstawić grupie w jej orzeczeniach na mój temat i na temat całej sytuacji, ktoś bezkompromisowy wobec systemu i ludzi z systemu, wszystkich bez względu na funkcję. W takiej sytuacji ktoś taki jest bardzo potrzebny, to nie tylko ja bym skorzystała. Tu jest silna konsolidacja i to się wyczuwa. Wewnętrznie może być różnie, ale na zewnątrz jest. Nie twierdzę, że nikt nie chciał dobrze. A jednak jest przykre, że można było pisać czy mówić coś pod moim adresem pomijając fakt, że nie mogłam wtedy nie wpaść w załamanie, pomijając fakt, że słowa zdarzenie traumatyczne i silny uraz psychiczny to nie jest jakaś drobnostka, a ja nie mogłam zareagować.

Mogę napisać z perspektywy, jakiej nikt tutaj może nie ma, gdyby ktoś kiedyś chciał coś zrobić w podobnej sytuacji. Z reguły jest nie wczytywanie się, bo się to lekceważy. Musiałam powtarzać pewne kwestie, więc wiem. Ale i nie tylko stąd wiem. A wtedy z drugiej strony chce się tym dokładniej przekazać pewne rzeczy i się pisze za dużo. I powstaje błędne koło. Bo im więcej piszesz, tym mniej się to bierze pod uwagę. A każdy taki tekst to masę włożonej energii. To nie było pisane, by się wygadać czy wywalić emocje.:( Chodziło o znalezienie zrozumienia.

Nie wydaje mi się, by wiele było takich osób, że dałyby sobie z tym wszystkim radę. Już początkowa sytuacja wymiotłaby większość. Już same słowa jednej z osób, by to zrobiły. A później w takiej sytuacji i późniejszych okolicznościach mało kto by wytrwał. Gdyby nie chęć pozostania, cały problem byłby o wiele mniejszy. I jeszcze, bo było i że się skupiam na sobie. Gdyby nie to, że w chwili największego załamania myślałam i o innych byłoby mi o wiele łatwiej. Np. te moje wnioski co do forum to dlatego.

Już nie chcę wracać, więc tylko trzy rzeczy krótko ad sytuacji początkowej. Czasem wydaje się pytanie bezsensowne komuś, ale to może być tylko dlatego, że osoba je zadająca jest w silnym stresie. Słowa o silnej woli były nieadekwatne, bo ja pisałam w czym problem. A pytanie zadałam, bo ludzie o to przecież pytali, różne padały odpowiedzi. Zresztą to oczywiste, że będą padać różne. Bo było, że skoro się nie udało, to przecież trzeba przerwać. Nie, odpowiedzi w zależności od sytuacji były różne.

Długo na coś czekałam. Teraz chcę to zakończyć, odciąć się. W dużym stopniu uwolniłam się z tego, ale niestety to było coś za coś. Cały ten problem zaczął się od zawyrokowania i spłycania bez próby zrozumienia i kiedy wpadłam przez to w bardzo przykrą sytuację, to nadal było to samo. Pomijało się nawet istotne szczegóły. Tam było wiele rzeczy, ja nie będę powtarzać. Ja zauważałam pewne rzeczy pozytywne, to nie jest tak, że nie. Doceniałam też pewne drobiazgi. Jest we mnie mniej krytyki, niż może wynika to ze stanowczości moich słów. Pewne rzeczy jednak mi zaszkodziły, a nie musiało ich być. Niektóre z nich to efekt niezrozumienia mojej sytuacji, dlatego ją wyjaśniłam. A opisałam to wszystko głównie ze względu na to, by wyjaśnić pewne kwestie w odniesieniu do mnie, a nie by krytykować innych. By wyjaśnić, że to nie pewne kwestie, ale uraz i zachowania nieadekwatne, by wspomnieć o tym, że nic nie mogłam zrobić na początku. By wyjaśnić, że pewne sformułowania w odniesieniu do mnie są niesłuszne i nie mogły być stawiane na podstawie takiej sytuacji. Jest w tej sprawie jednak wiele rzeczy dla mnie przykrych, o niektórych nie chcę już tutaj pisać. Nikt nie chciałby być w takiej sytuacji w centrum uwagi, a biorąc pod uwagę początek, gdzie ja naprawdę nie mogłam nic zrobić, to było kluczowe, a nie znalazło zrozumienia, to dla mnie za wiele. Jestem już blisko otrząśnięcia się i nie chcę tego zmarnować. Blisko, bo uraz nadal jest i nadal bardzo silny, ale widać szansę na zakończenie tego. Teraz nie chcę kontaktów, bo sama dałam sobie radę i dam lepiej niż z radami, które mogłyby nie być oparte na empatii (współodczuwanie, nie tylko współczucie), wiedzy zdrowotnej i wiedzy o tej sytuacji. Przy końcu zawsze jest najtrudniej, więc nie chcę. Z kimś z poza osób z centrum i z pobliża centrum mogę w przyszłości o tym porozmawiać. To ze względu na początek sytuacji takie zastrzeżenie. Z osobami z centrum to o innych kwestiach i w bardzo dalekiej przyszłości. I dalej tego ciągnąć nie ma co. To był bardzo trudny dla mnie czas i chcę go zakończyć. Odizolować się, odciąć – inaczej się tego nie zakończy. To była trudna droga i samotna. Sytuacja była nietypowa, a dla mnie osobiście bardzo przykra. I uważam, że zważywszy, jak silne coś było z początku i na inne rzeczy późniejsze, dobrze sobie poradziłam. Błędy popełniłam jedynie na końcu, to z przemęczenia sytuacją. I trochę mnie jednak kosztowały. Muszę to zostawić, bo kosztowało mnie wiele. I chcę uratować to, co się da. Może kiedyś będzie można pogadać z kimś, kto ma dużą wiedzę na takie tematy i wysoką inteligencję emocjonalną, a takich osób znowu nie ma tak bardzo dużo. I nie ma co brać tego za spłycanie swoich kompetencji odnośnie wiedzy zdrowotnej. Nie wszyscy są specjalistami w każdej dziedzinie i mają wszystkie uzdolnienia. Po prostu wiem, kto może to zrozumieć. Teraz chcę to zakończyć, przeciąć. Zakończyć nie oznacza, że odejść z forum. Będę sobie na peryferiach, innych kontaktów nie szukam. To wszystko, to było za dużo. Nie chodzi o to, by zacząć od nowa, bo się nie da. Coś się zakończyło. Potrzebuję ciszy i spokoju, by dojść do siebie i zająć się sprawami, które przez to wszystko zostały zaniedbane. Coś jak wewnętrzna emigracja. Teraz, jeśli ktoś mi dobrze życzy, niech zaprzestanie rozmów na mój temat, i zrozumie, że potrzebny mi odpoczynek. I niech nie patrzy z góry, że sam by sobie łatwo poradził. Bo nie, to nie była łatwa sytuacja. Odpoczynek jest mi potrzebny tym bardziej, że nadchodzi okres przypominający mi tamten czas. Najlepiej dla mnie by było, jakby zostawić już ten temat.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-03-2015, 06:22
Ja z tego nic a nic nie rozumieć...


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mewa 09-04-2015, 00:26
Pominęliście w tej całej sytuacji to, co było dla mnie najstraszniejsze, co czyniło mi tamte trudne miesiące jeszcze trudniejszymi. Tak było na początku, więc opisałam, jak było, ale jakbym nic nie pisała, bo nadal to było pomijane i tak jest do teraz. I to, że to było pomijane czyniło moją sytuację jeszcze trudniejszą, bo dodatkowo musiałam stawiać temu czoła. Po takiej sytuacji, jaka miała miejsce, i tym jak straszna była wtedy świadomość, że przyszłam sobie, zapytałam się o coś, a tak to się skończyło. I takie późniejsze unikanie tej informacji, tego, co było dla mnie w tym wszystkim najgorsze, że wtedy byłam osłabiona i tak musiało się to zakończyć, to było w tym wszystkim najstraszniejsze. I pomniejszanie wszystkiego, robienie wrażenia, że nic się nie stało, zrozumiałabym obronę swoich, ale tu od razu było nawet spychanie odpowiedzialności na mnie, nawet wtedy jak opisałam, w jakiej szczególnej byłam wtedy sytuacji. To wszystko nie pozwalało pozbyć się stresu i urazu, a zaogniało sytuację. Bo tylko tego dotyczył już później mój problem. Relacji z tym miejscem. Wystarczyłoby tylko, że nie byłoby tego wszystkiego i jakieś proste słowa typu – to przykre, co cię spotkało. A nie robienie wrażenia, że nic się nie stało i nikt nie postąpił źle. Bo to utrudniało mi powrót. Mogę tu zostać jedynie, jeśli się odetnę od wszystkich, którzy kojarzą mi się z tą sprawą, bo inaczej byłoby trudno. Odpowiem na jakieś pytania pana Słoneckiego, tu czy przez PW, ale to wszystko. Z reguły ludzie w takiej sytuacji odchodzą, bo jednak obciążenie jest zbyt silne. I nie jest to przeszłość. Cała sytuacja może zakończyć się teraz. Mnie zależy jedynie na kontakcie z osobami zainteresowanymi wiedzą, jaka jest tu podawana. A jakby się udało jeszcze coś, to by było fajnie. Tego czegoś nie łączę w żadnym wypadku z systemem, Biosłone to co innego.

To jeszcze muszę dopisać, bo napisałam wcześniej panu Słoneckiemu, że się do tego odniosę. Wtedy napisałam tę analogię o grupce i kamieniach, bo to miało być pokazanie obrazowe. Analogią najłatwiej coś wytłumaczyć. Chodziło, że można być w pewnym momencie z jakiegoś powodu osłabionym i wtedy jakieś zachowania zaszkodzą, nie można wnioskować nic ogólnie o tym, jaki ktoś jest, skoro był w szczególnej sytuacji. Tu nie ma znaczenia, fizycznie czy emocjonalnie, zasada jest ta sama. Więc, jeśli pisałam o panu Nadzorcy, to miałam na myśli hipotetycznego nadzorcę tej grupy. Tak najprościej było mi nazwać kogoś najważniejszego. To była analogia, nie metafora. Gdybym chciała wprost napisać o Panu, to nie użyłabym takiego terminu.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 09-04-2015, 09:25
Tak się zastanawiam, czy tylko ja nic z tego nie rozumiem...


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: VVV 09-04-2015, 10:02
Nigdy nie jechał Pan samochodem,
nie po to by gdzieś dojechać,
tylko by sobie pojeździć.

Analogicznie,

albo się gdzieś idzie,
albo po prostu spaceruje.

IMHO
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 09-04-2015, 10:29
Jeśli to miało coś rozjaśnić, to u mnie nie zadziałało. Ale nie dziwię się, że Was dwoje doskonale się rozumie...


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 09-04-2015, 11:22
U nikogo nie zadziałało. Kalambury, rebusy, swoiste wszystko i nie dla m(n)as.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 09-04-2015, 11:53
Wydaje mi się, że tu chodzi o to, że nie zawsze robi się coś w określonym celu. Np. jedzie się dla samej przyjemności jechania, a niekoniecznie aby dojechać do sklepu, czy do pracy. Chodzi się, dla samego delektowania się spacerem, a nie po to aby np. wpaść do kolegówki.

A swoją drogą tajemniczy VVV, dlaczego piszesz takim szyfrem? Czy to test na inteligencję, czy też służyłeś w KBG, albo CIA? ;)



Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Melinda 09-04-2015, 12:07
Czytam ten wątek i chętnie bym Ciebie Mewa pocieszyła; powiedziała, tak jak sugerujesz - przykro mi, że Ciebie to spotkało, nie martw się, napisz po prostu, ktoś Cię zrozumie.
Tak myślałam, że trafiłaś na forum, bo spotkało Cię w życiu coś niedobrego, z czym się nie możesz pogodzić, więc szukasz tu pociechy.
Myślę, że znalazłabyś, gdybyś to jasno napisała. Jest kilka zdarzeń w życiu, które wywołują taki stres.
Należą do nich:
-śmierć bliskiej osoby,
-zmiana miejsca zamieszkania,
-zmiana lub utrata pracy,
-gwałt /napad, kradzież/,
-rozwód.
Co spowodowało, że załamałaś się i szukasz pomocy?
Mam nadzieję, że odpowiesz szczerze o co chodzi, nie będziesz obwiniała mnie, że coś wypisałam i Ci sugeruję, bo tak nie jest. Być może nie spotkała Cię żadna z tych strasznych rzeczy, a tylko jakiś zawód. I żeby było jasne - nie musisz opowiadać o sobie jak nie chcesz, każdy człowiek ma wolna wolę i nic nie musi.
Jeszcze raz napiszę - przykro mi, że jest Ci ciężko w życiu i życzę, aby było lżej.
A może i Ty napiszesz do mnie "przykro mi, że masz w życiu ciężko, życzę ci, aby było ci lżej"?
 


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 09-04-2015, 12:16
Brawo Melinda! Najważniejsze, aby poznać przyczynę smutku Mewy i może wspólnie będziemy mogły coś pomóc. Wydaje mi się, że czasem łatwiej zwierzyć się obcej osobie niż komuś bliskiemu...


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 09-04-2015, 12:19
Próbowałam, na PW też. Nie udało się a wręcz przeciwnie, raczej odzewem atak na forum.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Luciano 09-04-2015, 12:22
I co, złapiecie się za ręce i będziecie tańczyć w kółko śpiewając piosenkę? To ma pomóc? Gdyby Mewa chciała to już dawno napisałaby w czym problem i szukała rozwiązania. A tak, woli tonąć w pretensjach do nie wiadomo kogo, nie wiadomo o co, i nie wiadomo po co.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: VVV 09-04-2015, 12:34
Jeśli to miało coś rozjaśnić, to u mnie nie zadziałało. Ale nie dziwię się, że Was dwoje doskonale się rozumie...
Próbowałem kulturalnie zasugerować,

że można pisać dla samej czynności pisania,
przelewania myśli na ekran
,

nie żeby to miało osiągnąć jakiś konkretny cel w postaci reakcji, odpowiedzi.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)
 


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 09-04-2015, 13:06
Próbowałem kulturalnie zasugerować
Widać mamy diametralnie inne pojecie kultury, bo dla mnie bełkot jest przejawem, że wypisujący go ma w dupie czytelnika, co kulturalne raczej nie jest.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 09-04-2015, 13:35
Cytat
Próbowałem kulturalnie zasugerować,

że można pisać dla samej czynności pisania,
przelewania myśli na ekran,

Tak, też to odebrałam VVV. Ale jednego nie mogę zrozumieć, dlaczego piszesz w tak zakamuflowany sposób, że wszyscy musimy główkować co chciałeś wyrazić w swoich komentarzach?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: VVV 09-04-2015, 13:49
?
Skoro pytasz.

W tym konkretnym przypadku, chciałem zbliżyć postrzeganie "pisania dla samego pisania", do pozytywnie odbieranego "chodzenia dla samego chodzenia" - zwanego spacerowaniem, a oddalić od negatywnie postrzeganego "gadania dla samego gadania".

Dla porównania, można przywołać, moim zdaniem, mało empatyczną wypowiedź dotyczącą podobnej sytuacji:

"Skoro pisze to znaczy, że czuje potrzebę pisania, przecież obowiązku takiego nie ma."
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 09-04-2015, 14:18
Mnie zastanawia jedno: po co wypisywać głupoty, z których nic nie wynika?

A propos wierszowania: kto napisał poniższy tekst?

Cytat
Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:
A czasem był jak piorun jasny, prędki,
A czasem smutny jako pieśń stepowa,
A czasem jako skarga nimfy miętki,
A czasem piękny jak aniołów mowa...
Aby przeleciał wszystka ducha skrzydłem.
Strofa być winna taktem, nie wędzidłem.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Misiek 09-04-2015, 14:46
Mój ulubiony wieszcz - Juliusz Słowacki ( Beniowski). VVV nareszcie napisałeś po ludzku! Myślę, że jesteś wnikliwym forumowiczem, tylko nieco zablokowanym. :)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: VVV 09-04-2015, 16:15
A czasem był jak piorun jasny, prędki,
A czasem smutny jako pieśń stepowa,
A czasem jako skarga nimfy miętki,
A czasem piękny jak aniołów mowa...

Pierwsze A to styl MistrzA.
Dwa następne A to Autorka wątku.

Zablokowany to byłem, ale Pan Mistrz mnie odblokował,
ale trzyma krótko, dla dobra forum,
żebym nie bredził i nie wypisywał głupot z których nic nie wynika.

Więc się będę wypowiadał, czasami, raczej ściśle,
jak zobaczę pytajnik niedotyczący procedur Bioslone,
a w sferze moich zainteresowań.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Melinda 09-04-2015, 17:36
A może, niech się Mewa wypowie?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: scorupion 09-04-2015, 17:45
O pewnie, bo dotychczasowe posty są za krótkie.
Z tego co pamiętam, ona rozpacza z powodu bardzo skromnego, ale treściwego wierszyka.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Kozaczek 09-04-2015, 22:00
Cytat
A może, niech się Mewa wypowie?

Melinda, hamuj piętą! Pięć stron to Tobie mało?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 10-04-2015, 09:29
Z tego co pamiętam, ona rozpacza z powodu bardzo skromnego, ale treściwego wierszyka.

Wypowiedział się wreszcie przyczynek zamieszania. Ja to miałam lepiej z tym wierszykiem: Mewa już się obraziła, jak ja jeszcze nie zrozumiałam o co chodzi.



Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Melinda 10-04-2015, 14:01
Mój post miał spowodować wypowiedź Mewy - jakakolwiek by ona nie była.
Rozumiem Kozaczek i nie muszę hamować; rozumiem Skorupion...
Nie rozumiem tylko, dlaczego ten wątek ma 5 stron?


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Luciano 10-04-2015, 20:51
Poniekąd dlatego, że Mewa ma w sobie z jakiegoś dziwnego powodu dużo żalu do wszystkich dookoła i wylewa go na łamach tego wątku.


Tytuł: Odp: Mewa
Wiadomość wysłana przez: Dużagosia 11-04-2015, 09:32
Cytat
Nie rozumiem tylko, dlaczego ten wątek ma 5 stron?
No właśnie dlatego, że wypowiedz Mewy jest niekończąca się.