Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => Wziąłem zdrowie w swoje ręce => Wątek zaczęty przez: DoomGuy 27-07-2014, 19:16



Tytuł: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 27-07-2014, 19:16
Mam na imię Rafał i przedstawię wam swoje dolegliwości i co obecnie robię, aby dojść do zdrowia. Będę tu pisał efekty picia MO, diety i innych rzeczy.
Wiek: 29

Jakie są moje dolegliwości?
Dolegliwości główne:
1) Niestrawności po posiłkach
2) Bóle pleców / lewej ręki po wysiłku
3) Egzema / wysypka na prawej dłoni

Inne dolegliwości:
- łupież
- alergia na pyłki traw na wiosnę
- alergia na większość owoców (swędzenie gardła i podniebienia po zjedzeniu)
- słaba kondycja i lekko zwiększona senność (w stosunku do tego jak było kiedyś)
- kiepskiej jakości stolce (nie zawsze)

Niedużo w porównaniu z innymi, ale główne 3 dolegliwości ("triada") uparcie się trzymają mnie od ok roku z przerwami. Nastał czas oczyszczania.

Jaka jest moja historia?
Żeby być ścisłym, wypiszę wszystko co pamiętam, choć część to mało wartościowe info.
1/2 klasa podstawówki - zapalenie płuc leczone ok 2 miesiące (!), kiedy nie było mnie w szkole (przez większość tego czasu tak naprawdę czułem się dobrze, tylko miałem podgorączkę, a'la 37,4 C, więc cieszyły mnie takie "wakacje"). Leczone antybiotykami, bańkami, nawet pamiętam wizytę u bioenergoterapeuty, w końcu tak czy inaczej przeszło.
Około 19 roku życia - trądzik, który głupio leczyłem sam - najpierw eksperymentowałem z różnymi dietami (np. dieta bez tłuszczu, a potem dla odmiany dieta bez węglowodanów), różne kremy, aż w końcu skończyłem na izotretynoinie (Roaccutane / Izotek). Trądzik ustał i nigdy nie wrócił, ale tuż po skończeniu Izoteku, co śmieszne, wysypało mnie jeszcze ostatni raz. Po tym zdałem sobie sprawę, że przez cały ten czas miałem zwyczaj mycia twarzy 3 razy dziennie, przez co miałem łojotok i pryszcze, no ale było już po ptokach.
Około 20 roku życia - krótki czas po Izoteku - objawy jelitowe po raz pierwszy ("ZJD") - gazy, wzdęcia, pie**dzenie. Nie pamiętam co wtedy zrobiłem, ale przeszło.
Ok. 24/25 rok życia - pojawiły się objawy żołądkowe po raz pierwszy. Wtedy głównie polegały na zgagach. Łaziłem przez chwilę do gastro, krótko (na szczęście) brałem leki obniżające kwasowość, zrobiłem nawet gastroskopię, aż w końcu trafiłem na Biosłone. Jeszcze nie do końca przyswoiłem wtedy wiedzę, ale piłem przez chwilę MO, KB, i odrzuciłem całkowicie gluten. Prawdopodobnie to ostatnie przyczyniło się do ustąpienia objawów, czułem się znów dobrze. Niestety MO przestałem pić, a powinienem był już nigdy nie przestać.
28 rok życia - żołądek wrócił, i byłem znów w kropce, ponieważ myślałem że gluten i tylko gluten powodował dolegliwości. Poprawiłem więc znów dietę (totalnie odrzuciłem przetworzone jedzenie), po miesiącu mi przeszło, ale wróciło.
29 rok życia - teraz - problemy z niestrawnością wróciły po raz 3. Dokładnie to marzec 2014. Postanowiłem zmienić swoje życie i, już tak na serio serio, pozbyć się wszelkich dolegliwości.

Jak wyglądają dolegliwości?
Niestrawności:
- "ciężki" żołądek po większości potraw
- złe trawienie powoduje przyspieszone tętno, szybsze męczenie.
- najgorsza wersja - wtedy żołądek/górne odc. jelit są "gorące", nawet mogą boleć, sikam "gorącym" moczem, w ekstremalnym przypadku mam też "atak gazów" - również gorących.
- nie toleruję surowych warzyw (czuję się ciężko, długo czuję ich posmak, poza marchewką). Testowane warzywa: kapusta biała (fatalnie), ogórek (źle), marchewka (średnio)
- kiszoną kapustę toleruję chyba najlepiej, ale też nie zawsze
- gotowane warzywa się nie sprawdziły na ten moment (spróbowałem gotowany kalafior - fatalnie się po nim czułem, ale może to był przypadek)
- brak zgag, i nie odbija mi się pomimo dolegliwości
Egzema:
- na prawej dłoni regularnie wysypuje mnie malutkimi pęcherzykami z przeźroczystym płynem. To może okropnie swędzieć, posiadam maść od dermatologa na wszelki wypadek, kiedy świąd jest nie do zniesienia ale nie używam, smaruje to maścią z wit. A i zakładam pseudo-opatrunek (chusteczka higieniczna zaklejona plastrem). Jak to jest zaklejone to mnie nie swędzi. Chwilową ulgę daje też moczenie tego w zimnej wodzie.

Co robię?
- MO od ok. 2 tygodni
- KB niestety nie piłem, bo nie mogłem znaleźć dobrej bazy - warzywa / owocu (surowe warzywa kiepsko trawię, a po większości owoców mnie swędzi gardło). Będę testował banany.
- Byłem ok. 3 tygodnie na I etapie DP, ale mogłem to "spieprzyć" bo nie przykładałem za dużo uwagi na ilość węglowodanów (mogło być trochę za dużo kaszy).
- Zakraplanie nosa w ramach walki z alergią
- Obecnie II etap DP. Jem 2-3 posiłki dziennie.
  - śniadanie (opcjonalne) - zupa na wywarze mięsno-warzywnym (uzdatniony karczek wieprzowy). Przykładowo - zupa krem z brokułów.
  - obiad i kolacja - to taki sam posiłek: kasza gryczana palona + surówka + mięso/jajka. Surówka najczęściej kapusta kiszona (jak mam), będę testował inne rzeczy (gotowane, choć pierwszy test to porażka). Mięso - gotowana wieprzowina lub indyk (jak wieprzowina to użyta do robienia zupy).
- Jedzenie w pracy: Gdy idę do pracy, robię sobię kanapki na chlebie gryczanym (domowej roboty) z wędliną (jedyna rzecz której składu nie znam, ale toleruję w miarę, biorę zawsze jakąś lepszą, gotowaną), masłem i warzywami (sałata, ogórki). Czasem po takich kanapkach czuje się perfekcyjnie, czasem źle, więc nawet nie umiem określić co mi szkodzi. Alternatywnie mogę brać obiad z domu, tylko czekam na zamówiony termos.

Czego nie powinienem robić a robię?
W tym momencie jedyną taką rzeczą jest chodzenie na basen chlorowany. Ale nie umiem pływać, a chce się nauczyć. Koniecznie, więc póki co chodzę (raz na tydzień).

Możliwe wytłumaczenie niestrawności
- Oczyszczanie przez układ pokarmowy - jeśli tak, to powinienem jeść tak aby nie podrażniać dodatkowo jelit i żołądka. Jestem na etapie eksperymentowania z jedzeniem, co mi szkodzi a co nie.
- Zła flora (fauna) żołądka i jelit - I etap DP za mną, nawet jak nie wykonałem go dobrze to nie czułem żadnej różnicy po nim. Typowych objawów dla przerostu candidy i tak nie mam, prócz alergii. Tak czy siak - przy dobrej diecie, piciu KB równowaga powinna wrócić.
- Wyciek żółci - podrażnienie dwunastnicy? Piję MO z cytryną.
- Alergie pokarmowe - na razie nie biorę tego pod uwagę.
Różne inne teorię istnieją, m.in. to że jestem strasznie spięty (bo jestem - prowadzę siedzący tryb życia) więc moje flaki są ściskane przez mięśnie i reagują jak reagują. I tak chodzę na masaże od czasu do czasu więc problem spięcia zniknie prędzej, czy później.

Moje pytania
W tym momencie jedyna rzecz, o którą chcę spytać, to czy pić MO z cytryną czy nie? O ile mam alergię na różne owoce (jabłka, truskawki), to po wypiciu MO z cytryną nie swędzi mnie. Rozumiem więc, że nie ma przeciwwskazań do picia cytryny w MO?

Odniosłem już pierwszy sukces w dochodzeniu do zdrowia, wprawdzie to jest totalna pierdoła, ale pozbyłem się ŁZS, które miałem przy nosie od roku. Znikło mi całkowicie po I etapie DP (czyli chyba coś dobrze zrobiłem).

Dużo czasu zajęło mi pisanie tego posta, więc uzupełnię go jutro jak mi się reszta rzeczy przypomni, także może nie zawierać w tym momencie wszystkich informacji.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-07-2014, 20:28
Mam dwie uwagi:
1. Na śniadanie polecałbym jednak jajka: http://portal.bioslone.pl/rozprawa_o_jedzeniu#Sniadanie
2. KB (http://portal.bioslone.pl/kb) można robić także bez owoców, z samych zmielonych ziaren ze śmietaną bądź wodą.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 28-07-2014, 21:05
W takim razie będą jajka na śniadanie, jak w domu to na miękko/jajecznica, jak do pracy to na twardo. Bardzo chętnie bym robił KB na samej śmietanie, ale nie mam dostępu do swojskiej, a w okolicznych sklepach nie widziałem jeszcze śmietany wyłącznie pasteryzowanej (kiedyś była, ale oczywiście zniknęła z półek). Jak tylko dorwę w swoje ręce dobrą śmietanę, to będzie składnikiem KB. Jeszcze jakiś czas temu piłem zmielone nasiona wymieszane z wodą (bardziej w konsystencji papka niż cocktail). Przetestowałem dziś KB na bananie, z dodatkiem prawdziwego miodu - smak rewelacja, weszło bez ekscesów. Oczywiście banan to tymczasowe rozwiązanie.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Opiotr 28-07-2014, 21:15
Przetestowałem dziś KB na bananie, z dodatkiem prawdziwego miodu - smak rewelacja, weszło bez ekscesów. Oczywiście banan to tymczasowe rozwiązanie.
Banan w KB uzależnia a jeszcze ze śmietanką (słodką) to już całkiem.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 28-07-2014, 21:23
No tak, opiaty i inne sraty graty...


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Opiotr 28-07-2014, 21:31
No tak, opiaty i inne sraty graty...
No właśnie już się uzależniłem od tłustej śmietanki. :)
Za to z chlebkiem mi nie po drodze.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Pola53 29-07-2014, 09:03
Jeśli mogę coś doradzić w kwestii smaku KB - też długo nie mogłam przywyknąć do smaku bo po prostu był dla mnie zbyt mdły. Dodawałam więc wodę z ogórków kiszonych (oczywiście domowych) a od jakiegoś już czasu kiszę buraki ćwikłowe i po 4-5 dniach mam doskonały zakwas pachnący czosneczkiem, koprem lekko posolony. Do zmielonych nasion dodaję trochę wody, trochę kwasu buraczanego i jest to naprawdę pyszne.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Udana 29-07-2014, 14:11
Cytat
Moje pytaniaW tym momencie jedyna rzecz, o którą chcę spytać, to czy pić MO z cytryną czy nie? O ile mam alergię na różne owoce (jabłka, truskawki), to po wypiciu MO z cytryną nie swędzi mnie. Rozumiem więc, że nie ma przeciwwskazań do picia cytryny w MO?

To musisz sprawdzić na sobie, jeśli nie będziesz mógł pić MO z cytryną, zostaje Ci ocet jabłkowy. 
Dodatkowo polecam KB właśnie z octem jabłkowym, wodą i odrobiną miodu, idealny na upały.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Dusiu70 30-07-2014, 09:50
Możliwe wytłumaczenie niestrawności
Różne inne teorię istnieją, m.in. to że jestem strasznie spięty (bo jestem - prowadzę siedzący tryb życia) więc moje flaki są ściskane przez mięśnie i reagują jak reagują. I tak chodzę na masaże od czasu do czasu więc problem spięcia zniknie prędzej, czy później.
Jeżeli faktycznie mało się ruszasz, to spróbuj jednak coś z tym zrobić. Rower, bieganie, spacery, może trochę poćwicz.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Asia61 30-07-2014, 11:45
Zła tolerancja stresu (patrz własne objawy) wynika nie tyle z braku ruchu, co z podwyższonego stresu (błędne koło) i silnego zakwaszenia organizmu, a w związku z tym także z niedoborów wapnia i magnezu (co najmniej). Przemyśl jak przerwać to koło. Z czego wynika ten stres, czy nie możesz go unikać, lub zlikwidować? Choćby przez akceptację sytuacji, na którą nie masz wpływu.
Umiarkowany ruch może pomóc, bo lepiej dotlenisz organizm, a tlen alkalizuje (odkwasza).


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 02-08-2014, 12:17
Tydzień pracy za mną, czułem się raz dobrze, raz źle, bez możliwości określenia co mi bardziej szkodzi a co mniej. Po zjedzeniu posiłku "A" jednego dnia mam niestrawność, a drugiego dnia już nie.
Co jadłem:
- na śniadanie (w pracy) kanapki na chlebie gryczanym z wędliną (pierwsze pół tygodnia) lub jajkami na twardo (druga połowa tygodnia), sałatą i masłem - objawy po nich różne (od złych po nieodczuwalne)
- na obiad kasza gryczana + surówka z sałaty + plaster karczka wp. gotowanego (wg. przepisu z głównej strony Biosłone) - objawy generalnie dobre, sałata to jedno z warzyw które lepiej toleruje
- jako dodatek zupa brokułowa na wywarze z karczka wp.
- koktail błonnikowy na bananie, z miodem - nie toleruje do końca dobrze, ale na razie jeszcze zostanę przy tym w ramach testu, póki nie znajdę dobrej śmietany.

Jeśli mogę coś doradzić w kwestii smaku KB - też długo nie mogłam przywyknąć do smaku bo po prostu był dla mnie zbyt mdły. Dodawałam więc wodę z ogórków kiszonych (oczywiście domowych) a od jakiegoś już czasu kiszę buraki ćwikłowe i po 4-5 dniach mam doskonały zakwas pachnący czosneczkiem, koprem lekko posolony. Do zmielonych nasion dodaję trochę wody, trochę kwasu buraczanego i jest to naprawdę pyszne.
Niestety w moim mieszkaniu w lecie panuje dość wysoka temperatura (ponad 26 st. C) i chyba nie da się w takich warunkach nic ukisić. Nie mam dostępu do żadnych innych chłodniejszych pomieszczeń. Muszę poczekać aż się ochłodzi. Kapustę kiszoną też muszę kupować na targu.

Cytat
Moje pytaniaW tym momencie jedyna rzecz, o którą chcę spytać, to czy pić MO z cytryną czy nie? O ile mam alergię na różne owoce (jabłka, truskawki), to po wypiciu MO z cytryną nie swędzi mnie. Rozumiem więc, że nie ma przeciwwskazań do picia cytryny w MO?

To musisz sprawdzić na sobie, jeśli nie będziesz mógł pić MO z cytryną, zostaje Ci ocet jabłkowy.  
Dodatkowo polecam KB właśnie z octem jabłkowym, wodą i odrobiną miodu, idealny na upały.

Po MO z cytryną raczej nie widzę różnicy, od MO bez cytryny. Ale jest szansa, że spróbuję zrobić ten ocet (choć jestem żółtodziobem jeśli chodzi o takie rzeczy i nie wiem czy mi wyjdzie). Na ten moment, jednak, dojdę do pełnego miesiąca na cytrynie.

Możliwe wytłumaczenie niestrawności
Różne inne teorię istnieją, m.in. to że jestem strasznie spięty (bo jestem - prowadzę siedzący tryb życia) więc moje flaki są ściskane przez mięśnie i reagują jak reagują. I tak chodzę na masaże od czasu do czasu więc problem spięcia zniknie prędzej, czy później.
Jeżeli faktycznie mało się ruszasz, to spróbuj jednak coś z tym zrobić. Rower, bieganie, spacery, może trochę poćwicz.
Właśnie, planuję więcej ruchu, w tym momencie 1 x w tygodniu basen, kupię też rower. Biegać nie lubię, za to mogę łazić - jutro się przejdę na spacer po okolicach (mieszkam w Krakowie, ale na Ruczaju a tu jest gdzie chodzić na szczęście)

Zła tolerancja stresu (patrz własne objawy) wynika nie tyle z braku ruchu, co z podwyższonego stresu (błędne koło) i silnego zakwaszenia organizmu, a w związku z tym także z niedoborów wapnia i magnezu (co najmniej). Przemyśl jak przerwać to koło. Z czego wynika ten stres, czy nie możesz go unikać, lub zlikwidować? Choćby przez akceptację sytuacji, na którą nie masz wpływu.
Umiarkowany ruch może pomóc, bo lepiej dotlenisz organizm, a tlen alkalizuje (odkwasza).
Chyba jest w tym sporo racji. Łatwo się stresuje różnymi rzeczami, a to tym, że mam na głowie nowe rzeczy jakich jeszcze nie miałem wcześniej, trochę pracą, trochę objawami, itd. Ale powoli zaczynam "luzować", uspokajać się jakoś. Jest to jednym z moich celów na teraz aby się odstresować, zamknąć niedokończone sprawy które mi jeszcze w głowie siedzą (właściwie to tylko jedna).


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 04-08-2014, 18:14
Dzisiaj czułem się dość źle, w weekend też kiepsko. W pracy standardowo kanapki na chlebie gryczanym z masłem, jajkiem na twardo i sałatą. Dwie porcje. I po każdej - dwie godziny po zjedzeniu - uderzenia gorąca w jelitach, przyspieszone tętno, uczucie ciągłego ciepła / zapalenia w brzuchu, nabrzmienie brzucha, odbijanie przynosi ulgę. Generalnie lipa. Wywalam więc to z diety - żadnych kanapek. Jajka na twardo też odpadają, będę próbował jajecznicę.

Tym sposobem dietę ograniczam na razie do:
węglowodany - kasza gryczana
białka - jajka na miękko / jajecznica, indyk, wieprzowina
surówki - kapusta kiszona z targu, sałata
inne - masło
KB - banan, aż znajdę dobrą śmietanę (w sumie już znalazłem, ale dopiero w weekend będę miał czas kupić), len, ostropest, słonecznik i miód

Do sprawdzenia:
- ziemniaki w mundurkach
- ogórki kiszone (jak będą, bo na razie nie widuje nigdzie)

Z innych rzeczy, to wprowadzam umiarkowany wysiłek fizyczny - 1 x w tygodniu basen, 1 x w tygodniu spacer (lub więcej).


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: VVV 04-08-2014, 18:42
standardowo kanapki na chlebie gryczanym z masłem, jajkiem na twardo i sałatą. Dwie porcje. I po każdej - dwie godziny po zjedzeniu - uderzenia gorąca w jelitach, przyspieszone tętno, uczucie ciągłego ciepła / zapalenia w brzuchu, nabrzmienie brzucha, odbijanie przynosi ulgę. Generalnie lipa.
Zerkniesz z dużą rezerwą i nieufnością: http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=29304.0


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 06-08-2014, 21:32
standardowo kanapki na chlebie gryczanym z masłem, jajkiem na twardo i sałatą. Dwie porcje. I po każdej - dwie godziny po zjedzeniu - uderzenia gorąca w jelitach, przyspieszone tętno, uczucie ciągłego ciepła / zapalenia w brzuchu, nabrzmienie brzucha, odbijanie przynosi ulgę. Generalnie lipa.
Zerkniesz z dużą rezerwą i nieufnością: http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=29304.0
Zerknąłem, nie koniecznie z nieufnością. Dużo tam ciekawych informacji, też dziwnych dla mnie. Będę czytał w wolnym czasie.

Z tym poprzednim postem mogłem trochę namieszać. Sęk w tym, że nie chodzę do lekarzy w ogóle. Ostatni raz byłem jakieś 3 lata temu, przez ten czas raz dermatolog i parę razy dentysta, ale tego też już opuściłem. Więc wszystkie moje dolegliwości sam sobie "diagnozuje", a moja wiedza jest wciąż marna i oparta o parę książek i internet. Wynika z tego to, że nie jestem pewny co mi jest, czasem miałem wrażenie że żołądek, a czasem że coś dalej. Ale dziś doszedłem do wniosku, że wszelkie dolegliwości moje są związane właśnie z żołądkiem, maksymalnie dwunastnicą.

Po pierwsze po zjedzeniu posiłku zazwyczaj 5-30 minut objawy nabrzmienia, wzdęcia żołądka (czuje jakby zwiększony, nie naturalny ucisk na jego ściany). Potem to mija i jest względny spokój, prócz tego że staje się bardziej senny. Potem 1h - 2h po zjedzeniu pojawiają się główne objawy - gorąco w żołądku, uczucie ciężkości, mimo tego mało mi się odbija, ale jak się uda to jest ulga. Są też lekkie bóle. Mam wrażenie, że w żołądku wtedy zalegają kwasy, ale nie mam zgagi, a beknięcie jest w miarę normalne, może być "gorące". Kiedy mam to "grzanie" w brzuchu, jak napije się zimnej wody to po paru sekundach czuje uczucie "gaszenia pożaru", schładzania na chwilę. Czasem może się zdarzyć, że objawy pojawiają się aż po 4h po zjedzeniu - dlatego obwiniałem jelita, wrażenie jednak jest w żołądku. One trudno dają się opisać - czasem są jednym ciągiem od zjedzenia, czasem po zjedzeniu nic się nie dzieje, dopiero po paru godzinach.

Dzisiaj też dziwnie. W pracy zjadłem rano plaster indyka z kapustą kiszoną i dosłownie łyżką kaszy gryczanej. Odczucie po tym kiepskie (5/10). Drugi posiłek - kasza gryczana z masłem + kapusta kiszona. To miało z indykiem być w sumie jednym posiłkiem ale nie chciało mi się rano jeść kaszy. Po drugim spoko, 8/10. W domu zjadłem dokładnie to samo, tylko razem - indor + kasza g + kapusta kiszona. I co? I zero objawów (10/10). Nie wiem jak to możliwe i jak to działa. Wieczorem wypity KB i właśnie w tym momencie odczuwam po nim niestrawność, ale znośna (6/10).

Co do jelit to wszystko dobrze, właściwie przez większość tego roku miałem perfect stolec - nawet w czasach niestrawności. Rypło się w momencie silnego przeziębienia, z gorączką parę tygodni temu. Wtedy to cały układ pokarmowy się rozregulował, niestrawność dostała kopa i stolce się popsuły. Ale wróciły do stanu całkiem niezłego i obecnie jestem zadowolony (KB też robi swoje).

Sprawa o której zapomniałem - pół roku temu pomógł mi kleik (glut) z siemienia lnianego. Przynajmniej tak mi się wydaje, że pomógł, piłem codziennie rano na czczo. Wychodzi na to, że bardzo pomaga, łagodzi o połowę większość objawów (nie od razu). Jakby taki opatrunek na żołądek. Myślę, żeby do niego wrócić, tylko czy nie będzie przeszkadzał MO? Mam na myśli to, że siemię dość solidnie pokrywa śluzem wszystko na swojej drodze - nawet trudno jest garnek potem umyć - trzeba szorować. Więc jeśli pokryje to żołądek, to czy nie przeszkodzi MO w dotarciu do nadżerek?


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 09-08-2014, 13:05
Dodaję do KB śmietanę:
https://www.e-piotripawel.pl/zakupypoznan/towar/smietana-klasztorna-18/236712


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 14-08-2014, 18:58
Ten tydzień był dosyć kiepski.

Po pierwsze, odezwały się jelita. Parę razy odczułem lekkie pobolewanie, uczucie jakbym miał wkrótce dostać biegunki, ale na takim uczuciu się kończy. Przez pół dnia czuję burczenie w jelicie grubym. Stolce się pogorszyły i są teraz bardzo kiepskie (ale nie biegunki - w skali od 1 do 10 [1-woda, 10-ideał] są na 4 lub 5).
Po drugie - odczułem też przełyk - uczucie jakby mi coś w gardle stało, jak by mi lekko spuchł fragment.
Jeśli o tym nie pisałem wcześniej - po posiłkach mam też mocne, przyspieszone tętno.
Pozostałe stare objawy wciąż obecne.

Zacząłem pić galaretkę z siemienia lnianego - jak idę do pracy to robię wieczorem i piję rano. Trochę mi to zmniejszyło odczucie gorąca, takie mam wrażenie, ale dopiero od 2 dni piję.

Mój dzień w tym tyg. wyglądał mniej więcej tak:
1) MO 5:30
2) Len, po 30-60 minutach (od 2 dni)
3) Śniadanie ok 8 - kasza gryczana z masłem, plaster wołowiny gotowanej, surówka z kapusty kiszonej
4) II śniadanie ok 12- to samo
5) Obiad w domu ok 16 - niestety to samo
6) KB pod wieczór (śmietana/banan)

Trochę mi się ta kasza przejadła i ostatnie 2 dni zacząłem jeść na obiad ziemniaki w mundurkach zamiast jej.
Nie wykluczam tego, że kapusta kiszona mogła namieszać bo kupuje ją raz na tydzień i pod koniec jest już średnia.
Ta śmietana której używam nie pasuje do KB - sama jest bardzo smaczna, ale w KB jakoś nie za bardzo i KB robi się z nią za rzadki na mój gust - będę szukał innej, a tą może użyje do czego innego.

Coś czego nie rozumiem - takie same posiłki powodują różne objawy. Przykład z dziś: akurat skończyło mi się jedzenie i do pracy wziąłem tylko kasze gryczaną z masłem - 2 porcje. Godzina po porcji na śniadanie - włącza się do akcji żołądek, przełyk. Jak już przestały, to swoje 3 grosze dorzuca jelito. I kiedy wszystko mija, czas na II śniadanie - efekty po nim są o jakieś 80% mniej uciążliwe, bez efektów specjalnych w postaci przełyku i jelita. Porcje podzieliłem równo więc raczej nie chodzi tu o przejedzenie czy coś.

Plany na kolejne dni:
- Rozważam przejście na I etap DP znów. Swoje pierwsze podejście raczej traktuję jako nieudane, w zasadzie głównie to polegało na tym, że zamiast ziemniaków jadłem kaszę gryczaną, ale wciąż było jej dużo i 2 razy dziennie (nie nazwał bym jej dodatkiem do dań, raczej głównym składnikiem). Tym razem znacznie zmniejszę węglowodany, za to więcej białka i dozwolone gotowane warzywa.
- Ukiszenie kapuchy wg przepisu Klary - parzonka lwowska. Oby wyszło!
- Zrobienie masła klarowanego, jak tylko w sklepie będzie moje "sprawdzone" masło i dorwę odpowiedni rondel.
- Ocet do MO - choć "przeraża" mnie jego produkcja (zupełny brak doświadczenia w robieniu takich rzeczy - chłop z miasta), trzeba spróbować zrobić, jak nie wyjdzie to któryś z kolei wyjdzie.
- Bardziej świeże pożywienie - do tej pory zdarzało mi się trzymać coś do tygodnia - np kapustę kiszoną, teraz postaram się trzymać żywność max 3 dni.

Z pozytywnych rzeczy, to egzema na dłoni znacznie zmniejszyła "aktywność". Raz na jakiś czas nieziemsko swędzi i wpadam wtedy w amok drapania tego. Przez zdrapywanie uwalniam ten płyn w pęcherzykach na zewnątrz - oczyszczanie?

Poza tym bez zmian - powoli zwiększam aktywność fizyczną, przydało by mi się poprawić oddychanie (płytki oddech). I staram się coraz mniej stresować - oprócz z rana jak budzik dzwoni o 5:30 do pracy i kiedy żołądek świruje.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Zebbra 14-08-2014, 20:08
Też się kiedyś "bałam" octu i jego produkcji, a okazało się że nie ma czego, obierki do słoika, zalewasz słodzoną wodą, gazę na wierzch, gumka recepturka i do szafki, zamieszać raz dziennie (ja rzadziej czasami jak zapomnę) i tylko czekać ;) 


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: VVV 14-08-2014, 22:00
Cytat
Coś czego nie rozumiem - takie same posiłki powodują różne objawy.
Nie takie same, pierwszy popychał w przewodzie pokarmowym aktywatory oczyszczania no to miałeś objawy oczyszczania.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Fazibazi 14-08-2014, 22:42
Cytat
(chłop z miasta), trzeba spróbować zrobić, jak nie wyjdzie to któryś z kolei wyjdzie.

Mnie wyszedł za pierwszym razem a status mam podobny ;)


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 14-08-2014, 23:15
Też się kiedyś "bałam" octu i jego produkcji, a okazało się że nie ma czego, obierki do słoika, zalewasz słodzoną wodą, gazę na wierzch, gumka recepturka i do szafki, zamieszać raz dziennie (ja rzadziej czasami jak zapomnę) i tylko czekać ;) 
Cytat
(chłop z miasta), trzeba spróbować zrobić, jak nie wyjdzie to któryś z kolei wyjdzie.

Mi wyszedł za pierwszym razem a status mam podobny ;)
No to teraz ciąży na mnie presja - nie być gorszym i zrobić ten ocet za pierwszym razem ;)

Cytat
Coś czego nie rozumiem - takie same posiłki powodują różne objawy.
Nie takie same, pierwszy popychał w przewodzie pokarmowym aktywatory oczyszczania no to miałeś objawy oczyszczania.
Właśnie domyślałem się, że coś w tym stylu następuje - pierwsze posiłki zazwyczaj mają najgorsze objawy. Natomiast czasem jest inaczej, np wczoraj, kiedy po "śniadaniu" prawie nic nie czułem, a drugi posiłek wywołał całe dziadostwo. Ale to sobie wytłumaczyłem tak - żołądek był pokryty śluzem z siemienia ln, dopiero drugi posiłek "zdarł" tą osłonę. W każdym razie - "galaretka" jest spoko i lubię to pić.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 27-08-2014, 18:47
Wciąż nie udało mi się wymyślić odpowiedniej diety dla siebie - prawie wszystko co do tej pory jem wywołuje jakieś objawy. Wyłoniło się kilku "kandydatów" na produkty, które szkodzą mało albo w ogóle:
- jajka na miękko (luzem)
- schab gotowany
- fasolka szparagowa
- prawdopodobnie indyk gotowany (filet)

Do przetestowania jeszcze różne rzeczy, w tym kasza jaglana. Wstrzymuję się z I DP, na razie mam spore problemy w ułożeniu jakiegoś nieszkodliwego jadłospisu bez tego. Kieruję się w stronę lekkostrawnych produktów, bo takie mi najmniej szkodzą.

Po dzisiejszym obiedzie: kasza jaglana + kalafior + fasolka szparagowa, masło + jajka na miękko mam wzdęcia w żołądku i trochę piecze. Kalafior odpada, zawodzi już któryś raz, a szkoda bo bardzo lubię. Nie wiem co z tym masłem, czasem jak jem jajecznicę na maśle to objawy są słabe, ale coś tam czuję.

Obawiam się, że dieta, która będzie mi służyć jednocześnie może mieć mało tłuszczów i nie wiem jak to zrektyfikować (w tym momencie masło jest głównym tłuszczem + śmietana). Jeszcze na pewno w którymś momencie wrócę do np. karczku wieprzowego, by sprawdzić jak tam po nim.

Śmietana do koktajlu zmieniona na śmietanę 18% Klimeko.
Egzema ustała prawie całkowicie.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Kozaczek 27-08-2014, 19:36
Cytat
Egzema ustała prawie całkowicie.

Brawo. Skąd ja to znam?
Ale idziesz do lekarza, to mówi, że to nie uleczalna choroba, taka Twoja uroda. A tutaj proszę, półtora miesiąca  i po imprezie.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: VVV 27-08-2014, 20:59
Po dzisiejszym obiedzie kasza jg. + kalafior + fasolka szp. masło + jajka na miękko mam wzdęcia w żołądku i trochę piecze.
mam spore problemy w ułożeniu jakiegoś nieszkodliwego "jadłospisu".

Taka inspiracja do przetestowania,
skoro poszukujesz magicznego dnia
:

zamiast warzyw:
(http://www.pictureshack.us/images/7445_1.png)

zamiast (fasolka szparagowa + jajka):
mięso wieprzowe (może mielone) duszone na minimalnym ogniu
(odrobina smalcu do tego?)

zamiast masła i śmietany:
koncentrat pomidorowy + oliwa z oliwek + wrzątek (szybka zupa pomidorowa)

zamiast kaszy jaglanej:
kasza gryczana
albo lepiej - zamiast kasz - więcej soku wielowarzywnego

na śniadanie:
(bez jajka !!!)
ziemniaki gniecione + smalec / frytki domowej roboty na smalcu.

Cytat
Obawiam się, że dieta która będzie mi "służyć" jednocześnie może mieć mało tłuszczów
smalec, oliwa z oliwek, tłuszcz kokosowy wchłaniają się nawet przez skórę,
dopóki się ich nie pomiesza z czymś co zapala jelita - musi być dobrze.

prawdopodobnie indyk
Jeśli już drób to może kaczka, może serca indycze, może serca drobiowe, wszystko lekko duszone na minimalnym ogniu z dodatkiem najlepiej po uduszeniu odrobiny smalcu czy oliwy z oliwek do smaku.

Moje sprawdzone "bezpieczne danie" danie poza domem, korzystając gościnnie z kuchni to kupić pół kilo serc drobiowych, do tego szklanka wody, zagotować powoli pod przykryciem, zdjąć z ognia, dodać 200g koncentratu pomidorowego, 100g oliwy z oliwek i mamy serca drobiowe w sosie pomidorowym. Analogicznie zamiast serc można użyć mięsa wieprzowego mielonego (najlepiej mielonego na życzenie w sklepie) i wtedy otrzymujemy, "klopsy w sosie pomidorowym", sól pieprz do smaku.
:-)


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 28-08-2014, 19:13
Taka inspiracja do przetestowania,
skoro poszukujesz magicznego dnia
:

zamiast warzyw:
(http://www.pictureshack.us/images/7445_1.png)
Hmm, soki nie są polecane w ogóle w DP, w książce napisane jest, że wywołują zaburzenia jelitowe i zakłócają oczyszczanie (str. 227). Ja soków nie piję już od paru lat.


zamiast (fasolka szparagowa + jajka):
mięso wieprzowe (może mielone) duszone na minimalnym ogniu
(odrobina smalcu do tego?)
Nie jestem na pewno żadnym "mistrzem patelni" ale czy duszenie nie zaczyna się od wrzucenia jedzenia na jakiś tłuszcz? Czyli smalec być i tak musi. Jest to ciekawa opcja (choć jak kiedyś robiłem na patelni mielone mięcho to wyszło słabo - zbite takie i brzydkie)


zamiast masła i śmietany:
koncentrat pomidorowy + oliwa z oliwek + wrzątek (szybka zupa pomidorowa)
Rozumiem, że masła (sklepowego) nie polecasz ze względu na śladową zawartość laktozy i jakichś białek?
Kurcze, tak się składa że nie lubię oliwy, ani w smaku, a nawet w MO mnie denerwuje i drapie gardło (chyba że to wina tej konkretnej oliwy której używam). A koncentrat - jako pochodna pomidorów - nie jest przypadkiem niekorzystna przy gojeniu układu pokarmowego? "Utrudniają a wręcz uniemożliwiają" - dopiero w III DP można testować.


zamiast kaszy jaglanej:
kasza gryczana
albo lepiej - zamiast kasz - więcej soku wielowarzywnego
Jest jakaś konkretna różnica pomiędzy gryczaną a jaglaną? Ostatnio cały czas jadłem gryczaną i mi się po prostu zaczęła nudzić - więc użyłem jaglaną. Fakt, smakuje gorzej, ale nie jest tragiczna.


na śniadanie:
(bez jajka !!!)
ziemniaki gniecione + smalec / frytki domowej roboty na smalcu.
Obawiam się, że takie frytki mogły by mi "udupić" żołądek na pół dnia :). Choć kiedy nie miałem problemów z nim, jadałem takie fryty na smalcu i czułem się po nich całkiem nieźle. Nie wiem czy w ogóle możliwe jest u mnie gotowanie czegokolwiek na śniadanie, musiałbym wstać o 5 rano i gotować ziemniaki... Prędzej zrobiłbym podwójny obiad, i zostawił połowę na następny dzień na śniadanie.


prawdopodobnie indyk
Jeśli już drób to może kaczka, może serca indycze, może serca drobiowe, wszystko lekko duszone na minimalnym ogniu z dodatkiem najlepiej po uduszeniu odrobiny smalcu czy oliwy z oliwek do smaku.

Moje sprawdzone "bezpieczne danie" danie poza domem, korzystając gościnnie z kuchni to kupić pół kilo serc drobiowych, do tego szklanka wody, zagotować powoli pod przykryciem, zdjąć z ognia, dodać 200g koncentratu pomidorowego, 100g oliwy z oliwek i mamy serca drobiowe w sosie pomidorowym. Analogicznie zamiast serc można użyć mięsa wieprzowego mielonego (najlepiej mielonego na życzenie w sklepie) i wtedy otrzymujemy, "klopsy w sosie pomidorowym", sól pieprz do smaku.
:-)
Brzmi smacznie, ale chciałbym się dowiedzieć o tym koncentracie pomidorowym - według DP zakazany w pierwszych etapach jako blokada gojenia. Z resztą w temacie o w.z.j.g. było porównanie gojenia skóry do gojenia jelita - po posmarowaniu ketchupem.

Dzięki za rady, nie chcę wyjść na marudę i nie mówię że z nich skorzystam, ale sugestie są mile widziane.

Co do mnie to dzisiaj znowu gorszy dzień. Jakby na złość tego co napisałem wczoraj - jajka na miękko dzisiaj nie dały rady tak jak wcześniej i było odczucie leżenia na żołądku po jakimś czasie. Na obiad wykończyłem resztę fasolki szparagowej którą miałem, kasza gryczana i masło - odczucie na początku przyspieszone tętno i trochę się gorąco zrobiło (dosłownie - w żoładku) ale jakoś w miarę się uspokoiło po czasie. Na prawdę nie wiem czy jest jakikolwiek pokarm który uspokoi ten "cholerny" żołądek. Może po prostu powinienem jeść zdrowo i bardzo cierpliwie czekać aż samo minie? Tzn nie zupełnie samo - MO, KB, DP itp. I bez kombinacji. To szukanie odpowiednich produktów jest męczące i deprymujące kiedy wydaje się że coś odkryłem, a po paru dniach okazuje się że to pomyłka.

Chętnie używałbym więcej smalcu, ale mam dostęp tylko do sklepowego - a nie wiem czy taki się nadaje? Jak nie no to mogę zrobić ze słoniny (nigdy nie robiłem) - oczywiście też ze sklepu.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: VVV 28-08-2014, 19:50
Cytat
Hmm, soki
No nie wiem, warzywa jako takie składają się z części suchej i z soku warzywnego. Na sokach warzywnych trzeba uważnie czytać skład, lepiej byłoby je robić samemu z własnych warzyw z własnego ogrodu, ale nie każdy ma czas i możliwości. Ten sok warzywny co wspomniałem ma taki dosyć ciekawy ostry smak, nie ma tendencji do bulgotania.

Cytat
czy duszenie nie zaczyna się od
To co wspomniałeś to duszenie ze wstępnym obsmażeniem, można bez. Ja rozpatruję dwie cechy duszenia, brak lub minimalny dodatek wody, temperatura do 100 stopni, pod przykryciem (atmosfera pary wodnej zapobiega kontaktowi potrawy z tlenem), wartości z potrawy nie przechodzą do wody jak przy gotowaniu, czas zależnie od efektu jaki chcemy osiągnąć, ale generalnie im krócej tym lepiej.

Cytat
A koncentrat - jako pochodna pomidorów - nie jest przypadkiem niekorzystna przy gojeniu układu pokarmowego?
Bardziej bym się zastanawiał nad nietolerancją białek zawartych jajach, a jadanych codziennie, nic tylko poczynić własne obserwacje. Wiesz, czasami ludzie dziwnie rozumują, np. chleb z szynką, zaszkodziło, znaczy wieprzowina szkodzi, chleb z żółtym serem zaszkodziło, znaczy żółty ser szkodzi, biały ser, nie zaszkodził, znaczy, że biały ser można jeść, a tu w tym przykładzie mamy chemię w szynce i gluten w chlebie. Owszem pomidory są z roślin psiankowatych i nie każdemu pasują, co do zgodności z DP to nie wiem, są kompetentniejsze osoby by się na ten temat wypowiadać.

Cytat
jakaś konkretna różnica pomiędzy gryczaną a jaglaną?
Kasza gryczana nie jest zbożem.

Cytat
jadałem takie fryty na smalcu i czułem się po nich całkiem nieźle.
Brzmi zachęcająco, śniadanie to najlepiej zjeść na kolację.

Cytat
ketchupem
to nie jest koncentrat pomidorowy, tak samo jak szynka nie jest wieprzowiną, dodatek chemii to wielka różnica.

Cytat
czy jest jakikolwiek pokarm który uspokoi ten "cholerny" żołądek
Może spróbuj nie-jaja, weź pod uwagę, że reakcja po spożyciu czegokolwiek jest rozłożona w czasie, nawet może być znacząca 48h po opuszczeniu przez resztki potrawy układu pokarmowego. A przeciwciała IgG wygasają tygodniami.

Cytat
a po paru dniach okazuje się że to pomyłka.
Jedzenie czegokolwiek więcej niż dwa dni pod rząd znacząco zwiększa reakcję na dany produkt, zwłaszcza mowa tu o białkach danego gatunku zwierzęcia.

Cytat
Chętnie używałbym więcej smalcu, ale mam dostęp tylko do sklepowego - a nie wiem czy taki się nadaje?
Smalec to smalec, jeśli jest wybór to warto wybrać taki co nie ma smaku, ani zapachu, czasami zdarzają się nieśnieżnobiałe co pachną spaloną świnią i takie korzystne nie są.

Cytat
Może po prostu powinienem jeść zdrowo i bardzo cierpliwie czekać aż samo minie?
O tak, zależy czy uważasz, że zdrowe jedzenie ma nasilać cierpienie czy nie.

No to masz wyzwanie, skreślić co do ułamka grama z listy jadalnych rzeczy zboża, produkty mleczne i NADUŻYWANE jaja do odwołania, o ile mnie pamięć nie myli to DP opiera się na mięsie, warzywach, tłuszcze dozwolone, więc jakiejś piramidalnej sprzeczności nie ma.

Cytat
że masła (sklepowego) nie polecasz
To proste, jeśli masz kłopot po spożyciu masła, a tego kłopotu nie masz po spożyciu smalcu to zastępujesz masło smalcem. Ważne by ta fasolka szparagowa polana masłem lub smalcem nie była z pomijanym w rozważaniach "niewinnym z definicji" jajkiem sadzonym, bo tak to można obserwować chaos. Także, jeśli jajka zjedzone godziny wcześniej dotrą akurat wtedy do "słabszego" odcinka jelita, co przy wzjg na ten przykład znajduje się na końcu.

Owocnych poszukiwań życzę.
:-)


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 29-08-2014, 18:11
Dobra, niech będzie. Jaja odstawiam i masło odstawiam.
Na ten moment, w skrócie:
białka - indor (filet), schab, spróbuje też wołowinę bo mam ochotę od dawna
węglowodany - kasza gr, ziemniaki (gotowane w skórach)
tłuszcz - smalec
surówka - ?
Tu luka którą nie wiem czym zapełnić. Gotowane warzywa typu kalafior powodują (prawdopodobnie) wzdęcia, zakładam że kapusta biała też. Szparagowa nie jest polecana (przez właściwości wzdymające, czy co innego?). Mam problem z trawieniem surowych warzyw i alergię (a'la alergia na pyłki) na niektóre owoce. W weekend chce zrobić kapustę kiszoną "parzonka lwowska" 2 raz - pierwszy był porażką bo za mało wywaru z ziemniaków mi wyszło, i słoik kapusty poszedł się kochać.

Śmietanę mam w lodówce jeszcze, a jest taaaaaaka smaczna, więc i tak wykorzystam do KB, przynajmniej dopóki się nie skończy.

Dzisiaj z totalnego braku laku i testu jadłem SAMĄ kaszę gryczaną. Wybitnie nieatrakcyjny posiłek. Po nim jakieś 30 min troszkę ciężkości na żołądku ale szybko ustąpiło i było dosyć nieźle.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Mic 29-08-2014, 20:58
Doomguy masz prawdopodobnie problem z nieprawidłowym zasiedleniem bakterii w jelitach. Aby usunąć wzdęcia, gazy, biegunki, zaparcia itp. ja zwróciłbym uwagę aby:

Unikać lub mocno ograniczyć rzeczy, które długo zalegają w jelitach i często fermentują: buraki, por, cebule, czosnek, brokuły, brukselki, kapuste, koper, kiszonki, kalafior, różne fasolowe, grzyby, jabłka, arbuz, pistacje, nerkowce, jeżyny, wiśnie, gruszki, śliwki.

Za te rzeczy można: papryke, ogórki, marchewke, seler, kukurydze, sałate, dynie, cukinie, ziemniaki, pasternak, pomidory, rzepe, pietruszke, szczypior, szpinak, banany, winogrona, jagody, melony, cytryne, pomarańcze, migdały, fistaszki, orzechy włoskie.

Jak jesteś na DP to dostosuj to do odpowiedniego etapu i po prostu testuj na sobie. Rzeczy ograniczane włączyłbym ostrożnie po ok 6 tygodniach.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 30-08-2014, 07:08
Wciąż nie udało mi się wymyślić odpowiedniej diety dla siebie - prawie wszystko co do tej pory jem wywołuje jakieś objawy. Wstrzymuję się z I DP, na razie mam spore problemy w ułożeniu jakiegoś nieszkodliwego jadłospisu bez tego.

Po dzisiejszym obiedzie: kasza jaglana + kalafior + fasolka szparagowa, masło + jajka na miękko mam wzdęcia w żołądku i trochę piecze.

Jak chcesz cokolwiek ustalić robiąc takie miksy?

Cytat
Wstrzymuję się z I DP, na razie mam spore problemy w ułożeniu jakiegoś nieszkodliwego jadłospisu bez tego.

Więc dlaczego nie zastosujesz diety monotematycznej?







Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 30-08-2014, 10:31
Wciąż nie udało mi się wymyślić odpowiedniej diety dla siebie - prawie wszystko co do tej pory jem wywołuje jakieś objawy. Wstrzymuję się z I DP, na razie mam spore problemy w ułożeniu jakiegoś nieszkodliwego jadłospisu bez tego.

Po dzisiejszym obiedzie: kasza jaglana + kalafior + fasolka szparagowa, masło + jajka na miękko mam wzdęcia w żołądku i trochę piecze.

Jak chcesz cokolwiek ustalić robiąc takie miksy?

To było raczej przypadkowe danie, chciałem zużyć to co miałem już kupione w lodówce. Masz rację co do miksów, muszę się powstrzymać od robienia takich.

Cytat
Cytat
Wstrzymuję się z I DP, na razie mam spore problemy w ułożeniu jakiegoś nieszkodliwego jadłospisu bez tego.

Więc dlaczego nie zastosujesz diety monotematycznej?

Właśnie do tego dążę - jeśli wyjdzie kapusta kiszona - to sprawdzę jak na to reaguje. Reszta też "się ustala" - indyk, ziemniaki.

Dobra, ale jeszcze sprawa KB. Na diecie mono - dozwolony? Na bazie samej wody - bo śmietana odpadnie.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Kozaczek 30-08-2014, 18:21
Cytat
Dobra, ale jeszcze sprawa KB. Na diecie mono - dozwolony? Na bazie samej wody - bo śmietana odpadnie.

Tak, KB na diecie mono można.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 02-09-2014, 21:11
Od poniedziałku dieta mono - ziemniaki, indyk i kapusta biała (i KB).
Kapustę posiekałem i podgotowałem ok minutę. Niestety czułem się po tym fatalnie! Prawie zgagę miałem, co się nie zdarzyło już lata, no i oczywiście wszystkie inne złe objawy. Wymieniłem to dzisiaj po pracy na kapustę kiszoną "z beczki" z warzywniaka. 1000 razy lepiej się czuje po posiłku z kiszoną niż gotowaną.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 04-09-2014, 20:15
Wyjdę pewnie na jakiegoś marudę. Kapusta kiszona też do kitu. Co prawda lekkostrawna - nie leży tak na żołądku, ale dostałem od wtorku gazów, a dziś są takie że żaglowiec mógłbym ruszyć. To ja mam ochotę jeść teraz same ziemniaki z indykiem, bo na surówkę kompletnie nie mam pomysłu. Ale to nie dobrze bo zwiększenie węglowodanów w mojej diecie też na mnie wpływa "gazopędnie". No i stolce jakieś takie żółte mam. Do kitu, może mi się przyśni jakieś rozwiązanie, bo w tym momencie nie mam pomysłu. MO i KB dalej.

Aha, no i drugi słoik "parzonki lwowskiej" mi nie wyszedł - spleśniał :D dałem więcej wody z ziemniaków tak że zalało wszystko, ale i tak zawsze wypływają na powierzchnie. Zalałem w niedziele i zapomniałem wczoraj schować do lodówki, no ale już dziś spleśniało. Nie poddam się - w niedziele trzecia próba!

Pozytywne jest to, że od października będę miał totalne wolne. Czyli w końcu będę miał czas zaczytać się w tym forum, znaleźć jakieś "inspiracje", uzupełnić braki w wiedzy, itp.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 05-09-2014, 19:09
Dziś jadłem same ziemniaki (w mundurkach) i gotowany filet z indyka i i tak miałem wzdęcia, ale mniejsze. Żołądek oczywiście do kitu. Zobaczę jak w weekend to się będzie sprawdzać, ale kiedyś przez ziemniaki własnie miałem gazy. Jak się nie będą sprawdzać to zamiana na kaszę. Opcje zamiast kapusty: marchewka gotowana, groszek, sałata. Sałata się średnio sprawdzała ale lepiej niż inne surowe. Ewentualnie jak bym wymienił ziemniaki na kaszę, to spróbuje jeszcze raz kiszonej. Ogólnie mam wrażenie, że nie ma znaczenia co jem, i tak mam niestrawności. Gotowane, smażone, tłuste, chude, itd...nie widzę wielkiej różnicy.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Darek 05-09-2014, 19:20
Moze sie przyda ...

Probiotyki i prebiotyki czyli życie karmi się życiem
http://www.akademiawitalnosci.pl/probiotyki-i-prebiotyki-czyli-zycie-karmi-sie-zyciem/

Nie jesteś tym co jesz, lecz tym, co przyswajasz
http://www.akademiawitalnosci.pl/nie-jestes-tym-co-jesz-lecz-tym-co-przyswajasz/



Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 13-09-2014, 18:36
Myślę, że może się przydać i coś wykorzystam z tych linków, dzięki. Na razie tylko rzuciłem tam okiem. Od kilku lat jem wolno, żuję itp. No ale nie zawsze.

Od około 2 tygodni jestem na diecie monotematycznej, w której zmieniałem kapustę na inne.
1) Pierwsze 2 dni: ziemniaki + indyk + kapusta biała podgotowana. Efekt - niestrawności silne.
2) 2-4 dzień: ziemniaki + indyk + kapusta kiszona. Niestrawności słabe-średnie. Silne gazy w jelicie grubym.
3) 5-7 dzień: ziemniaki + indyk. Dla testu. Niestrawności słabe lub średnie. Gazy w jelicie grubym się uspokoiły trochę.
4) 8 dzień do teraz: ziemniaki + indyk + marchewka. Niestrawności słabe lub średnie. Gazy i wzdęcia w jelicie grubym się pojawiają ale nie codziennie. Najlepsza kombinacja z dotychczasowych, ale nie idealna. Raz miałem prawie perfekcyjny dzień na tym (praktycznie 0 niestrawności cały dzień) a potem miałem dzień gorszy.
Dodatki - KB, smalec do polewania ziemniaków.

Co teraz? Ano do końca nie wiem, nie chcę długo zastępować surówki gotowaną marchewką. Ziemniaki powodują u mnie większą produkcje gazów, kiedy jadłem kaszę gryczaną to było ich 0. Możliwe, że spróbuję groszek zielony (z mrożonek) i ewentualnie zamiast ziemniaków - kasza gryczana.

Jakieś wnioski?
Na pewno jeden - praca mnie stresuje, w pracy cokolwiek zjem to czuje się po tym gorzej niż w domu. Mimo, że staram się nie spieszyć i gryźć wszystko porządnie, to zawsze po posiłku mam niestrawności. Pracowałem w tym tyg. 9 godzin dziennie i 12 w piątek, i takie będą kolejne 2 tygodnie, a potem koniec. Urlop, a może nawet odejdę.
Drugi - możliwe, że to jednak nie w żołądku jest "burdel", tylko trochę dalej, bo objawy ostatnio bardziej przypominają wzdęcia które wędrują do góry do żołądka, aż beknę. Ale to nie ma znaczenia w odżywianiu się teraz, co najwyżej mogę sobie darować galaretkę z siemienia lnianego (nic nie dawała i tak).

Podsumowanie stanu obecnego:
Dieta: ziemniaki + indyk + ??? (marchewka gotowana którą prawdopodobnie zmienię na coś w przyszłym tygodniu). KB raz dziennie. Dodatki - smalec. Nic poza tym!
Objawy ze strony górnych części przewodu pokarmowego - odrobinę lepiej
Objawy ze strony dolnych części przewodu pokarmowego - odrobinę gorzej
Czyli sumując, poprawy za bardzo nie ma. Ale w domu czuje się nieco lepiej, czekam na wolne.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: G4H 15-09-2014, 07:47
DoomGuy - Twoja sytuacja bardzo przypomina mi moją. Ja też ostatnio mocno kombinowałem, żeby znaleźć "bezpieczny zestaw". U mnie poza opisanymi przez Ciebie wszelkimi objawami ze strony układu pokarmowego doszły jeszcze plamy na języku, o których piszę tutaj: http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=29324.0

Z moich ostatnich obserwacji wynika, że ziemniaki momentalnie mnie wzdymają, kapusta obojętnie w jakiej postaci też mnie "pompuje". Myślę, że monodietę mimo wszystko też obowiązuje zasada, że "jeśli wiemy o czymś, że ewidentnie nam szkodzi to tego nie jemy" - raczej bym się skłaniał własnie ku temu, żeby każdy (w takiej sytuacji jak nasza) znalazł te kilka bezpiecznych produktów i na nich "pociągnął" jakiś czas. Kolejna rzecz jaką zaobserwowałem (a co pewnie dla wielu jest oczywiste) to, żeby jeść tylko wtedy kiedy jestem głodny. To znaczy jeśli do wyjścia do pracy nie jestem głodny to nie jem na siłę przed wyjściem, tylko zjem w pracy, choćbym miał to zrobić zaraz po przyjściu. Nie wiem jakie są u Ciebie warunki w pracy. I tak samo mam taką manię, że muszę zjeść wszystko to co na talerzu bo mi szkoda - więc po prostu od niedawna nakładam sobie mikro porcje, a jak mi mało to "załaduję" dodatkowo KB i jestem spełniony.

Co jeszcze Ci mogę powiedzieć patrząc po sobie to, że u mnie bezpieczne w tym momencie wydają się być:

- jajka
- kurczak
- KB + miód

Jak widzisz, też największy problem wydaje się być w warzywach. Nie mam pojęcia jakie jadać, a testować się wręcz boję, bo dolegliwości są dokuczliwe.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 02-10-2014, 23:02
Dobra, wróciłem po ponad dwóch tygodniach. Praca się skończyła, można porządnie zacząć dbać o siebie. Przez ten czas częściowo olałem zasady, byle tylko przeżyć jakoś te ciężkie czasy.

Od wtorku dieta monotematyczna / 3-składnikowa:
- ziemniory (gotowane w mundurkach)
- indyk, filet(uzdatniony, gotowany, podany w plastrach - bardzo smaczny)
- warzywko

Warzywko = ogórki kiszone, są już dostępne w moim warzywniaku (robione przez nich, a nie z torebki lub słoika). Jak na surowe, to znoszę to w miarę OK.

Dodatki: smalec do okraszania ziemniaków (ze sklepu), odrobina oleju rafinowanego do surówki (w śladowych ilościach raczej nie powinien przeszkadzać, ale w razie czego odstawie), sól, pieprz świeżo mielony.
Poza tym KB bez miodu na wodzie i MO. Piję też herbatę czarną w umiarkowanych ilościach (od niedawna - wcześniej nie piłem herbaty kiedy te dolegliwości miałem takie same).

Jak się czuje - objawy nie ustępują, ale teraz w zasadzie czuje je w jednolity sposób (wcześniej opisywałem to na 100 różnych sposobów). Wzdęcia w górnej części, głównie 2-3 a nawet 4 godziny po posiłku, "idące" w górę aż mam fale niemiłego (czasem kwaśnego) odbijania się. Przez to czuje długo nieprzyjemne uczucie napchania do 5 godzin po posiłku aż nagle "znienacka" robię się głodny.

Będę jeszcze sprawdzał inne warzywa i kaszę gryczaną zamiast ziemniaków. Możliwe odstawienie smalcu. Wciąż z diety wykluczone jest masło i jajka, dla testu, choć przeczucie mówi mi że to nie ma znaczenia (przynajmniej masło). Żeby nie było - stosuje się do oczywistych zasad typu rozdrabnianie jedzenia w ustach, nie picie podczas posiłku, itp.

G4H - u mnie nie istnieje coś takiego jak "bezpieczny" zestaw - po każdym jedzeniu czuje się gorzej niż powinienem. Wybieram jednak kombinacje które są najbardziej znośne. Poza tym na Twoim miejscu wywaliłbym te kurczaki - chyba, że masz je z pewnego źródła. Ja się tego nie tykam już od dawna.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 21-11-2014, 23:31
Nie pisałem tu bardzo długo, bo spotkała mnie "tragedia mieszkaniowa" czyli zalanie przez sąsiada z góry. To mi zupełnie zdezorganizowało życie, także ostatnie 1,5 miesiąca starałem się po prostu przeżyć, olewając ZZO, MO i inne. To co mnie spotkało to była ostatnia rzecz której się mogłem spodziewać, no ale mniejsza z tym. Jedyny plus, to mogłem sprawdzić, jak organizm reaguje na różne rzeczy, w tym badziewia. Dziwne, że w trakcie ciężkiego stresu czasem czułem się lepiej niż w czasie spokoju. Adrenalina, czy co.

Ponieważ problemy z trawieniem zostały niezmiennie, wprowadzam od początku zasady:
- MO
- KB jabłko + miód + nasiona
Dieta:
- 100% wykluczenie glutenu
- 100% wykluczenie laktozy (w tym masło)
Na przyszły tydzień może to będzie wyglądać tak:
- białko - wołowina lub indyk
- węgle - ziemniaki
- surówka - np z ogórków kiszonych
Możliwe że będę sobie podjadał chleb gryczany. W tym momencie w diecie głównie chodzi mi o 3 tygodnie stuprocentowego odstawienia glutenu i laktozy. Wcześniej jakoś nie pomyślałem, żeby laktozę odstawić (było masło).

Jestem optymistą. Teraz pracuję w domu, już nic nie przeszkadza mi w robieniu odpowiednich posiłków.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Misiek 22-11-2014, 07:02
Pociesz się DomGuy, mnie te tragedie mieszkaniowe ze strony sąsiada spotkały 10 razy. I na dokładkę gość był członkiem rady nadzorczej i byłym milicjantem, stąd wyegzekwowanie od AM, aby zastopował z potopami - to naprawdę była droga przez mękę...Nie masz tak źle, niestrawność szybko przejdzie.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 25-11-2014, 18:19
Dzięki Misiek. To było moje 2 zalanie, nabieram doświadczenia w tego typu sprawach, hehe.

Co do niestrawności, 3 rzeczy:

1) W końcu kupiłem sobie wagę. Przez ostatnie 1,5 roku schudłem znacznie, ale tego się nie spodziewałem, co zobaczyłem na liczniku. Ważę, uwaga uwaga...54 kg! Jak to możliwe? Jeszcze 1,5 roku temu było koło 71, straciłem prawie 20 kg. Trudno mi uwierzyć, że to sama dieta spowodowała taki spadek wagi. Przecież jem wciąż przynajmniej 2 dość duże posiłki dziennie. Wzrost - około 173 cm.

2) Ok 2 godziny po jedzeniu kiedy pojawiają się niestrawności, często bardzo chce mi się pić, znienacka. Wypijam wtedy 2-3 herbaty w przeciągu 1-2 godzin.

3) Moje stolce od ostatnich 2 tygodni są w zasadzie wzorcowe - ocena 10/10. Mimo tego niestrawności wciąż mocno odczuwalne.



Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: G4H 14-12-2014, 13:42
Cytat
Ważę, uwaga uwaga...54 kg! Jak to możliwe? Jeszcze 1,5 roku temu było koło 71, straciłem prawie 20 kg. Trudno mi uwierzyć, że to sama dieta spowodowała taki spadek wagi. Przecież jem wciąż przynajmniej 2 dość duże posiłki dziennie. Wzrost - około 173 cm.

2) Ok 2 godziny po jedzeniu kiedy pojawiają się niestrawności, często bardzo chce mi się pić, znienacka. Wypijam wtedy 2-3 herbaty w przeciągu 1-2 godzin.

3) Moje stolce od ostatnich 2 tygodni są w zasadzie wzorcowe - ocena 10/10. Mimo tego niestrawności wciąż mocno odczuwalne.

Jakbym czytał o sobie - zupełnie.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 19-02-2015, 20:02
Dobra czas w końcu napisać co tam u mnie.
Po ostatnim poście była dość widoczna poprawa (odpoczynek i brak stresu zrobił swoje, czułem się całkiem nieźle codziennie). Potem przyszły święta więc odstąpiłem od wszystkich restrykcji i jadłem dużo różnych rzeczy, przez ok. tydzień. Piłem trochę alkoholu itp. Generalnie było gorzej, ale nie jakoś bardzo. Sytuacja wróciła do "średniej / przeciętnej" dopiero gdzieś w połowie stycznia, więc znów wróciłem do stopniowej eliminacji szkodliwych produktów, zaczynając od laktozy i jajek. Na razie nie ma takich dobrych efektów jak w listopadzie-grudniu. Parę dni temu odstawiłem też wszystkie przyprawy prócz soli i pieprzu. Jeśli nadal będzie "średnio", to odłączę kolejną rzecz. Ale summa summarum i tak jest lepiej niż było do października 2014.

Co do mojej wagi, to stwierdziłem że zrobię sobie za darmo badanie krwi, w tym TSH, i co mnie zdziwiło, jest duże. Powtórzyłem to potem i było jeszcze większe (7). Nie wiem o co z tym biega, będę musiał mieć to na uwadze.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 17-06-2015, 15:21
Kolejny "update". Wszystko wyglądało jakby miało iść w dobrym kierunku - trzymałem się kilku zasad - brak glutenu, laktozy itd. W pewnym momencie zacząłem 1 etap DP i to był moment kiedy się czułem najlepiej, "niestety" dostałem wtedy zaproszenie na imprezę, więc zaprzepaściłem ten tydzień, + wypity alkohol = pogorszenie. Przy okazji badania poziomu TSH które się unormowało, zrobiłem testy na inne pierdoły, w tym enzym amylaza mam 2 x ponad normę. Dlatego mówię sobie dość, teraz bez pieprzenia. Od dzisiaj (od połowy dnia) 1 DP i kropka. Żadnego zatrzymywania się, jadę z tym koksem.
Na początek ograniczam to do mięsa i surówek:
mięso mam ze wsi, swojska świnia - zamrożona duża ilość, co jest niebywałym szczęściem bo przy moich bardzo ograniczonych kontaktach to, że udało mi się taką świnię zdobyć to sukces.
Surówki z ogórków na start. Do tego dla uzupełnienia zmielone siemię lniane i dynia (bez "bazy" w postaci owocu czy śmietany).
MO od tygodnia piję z olejem z kukurydzy (byłem dużo ponad pół roku na oliwie).


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: Udana 18-06-2015, 07:42
Cytat
Na początek ograniczam to do mięsa i surówek:
Dodaj jajka i nie zapominaj o tłuszczach.
Cytat
(bez "bazy" w postaci owocu czy śmietany).
Na I DP (http://portal.bioslone.pl/dp) nie jedz owoców.


Tytuł: Odp: DoomGuy - Niestrawność
Wiadomość wysłana przez: DoomGuy 23-06-2015, 10:52
Jajka dodam wkrótce, chciałem zacząć od minimum składników.
W tym momencie ważę 50 kg. Nie za ciekawie.