Niemedyczne forum zdrowia

Pytanie jak w tytule. Od dłuższego czasu kupuję coś co potem wyrzucam do kosza, bo przypomina gąbke. Nie mogę znaleźć w tym moim Krakowie sklepu gdzie można kupić normalną rybę.
A jakie ryby Wy jadacie ?
Proszę o propozycje.

editho - ostatnio wyrzuciłam grenadiera i solę , po rozmrożeniu były faktycznie jak stara gąbka.  :P Teraz kupuję w typowo rybnym sklepie - ryby droższe są mniej zmrożone (dorsz, mintaj,solę - morskie)  :)

Wędzone - to z tych małych rybiątek typu szprot, sardynka, które jeszcze nie zdążyły "nasiąknąć" toksynami.
 
Należy je zjadać w całości. A przy prawidłowym wędzeniu, nie mają dużych strat na wartości kwasów Omega 3.

Ostatnio tak strasznie reklamują ryby, że trzeba je jeść codziennie, a tu taki ciekawy artykuł umieścili na onecie  :]
http://wiadomosci.onet.pl/1804940,16,item.html

Editho,

my ryby jadamy niezbyt często, właśnie z tego powodu, że są one wielokrotnie mrożone i rozmrażane (a to w transporcie, a to w sklepach, czy supermarketach), a takim rybom już nic nie pomoże. Czasem, jak już nas przyciśnie, to kupujemy pangę (nie mam pojęcia, co to za ryba, bo na rynku jest może od 3 lat), a ona się w np. zapiekankach, które robimy nie rozlatuje. Jest taka sprężysta.

Ale - jak pisałam - rzadko nas tak przyciśnie. Przeważnie ryby jemy u moich rodziców w domu. Obydwoje są zapalonymi wędkarzami i zawsze w domu są jakieś ryby - jak nie świeże, prosto złowione, to jakieś pomrożone (samodzielnie) większe sztuki: okonie, szczupaki, leszcze, czasem węgorze. Właściwie to wszyscy mamy karty wędkarskie, włącznie ze mną, ale tu gdzie teraz mieszkam, na Mazurach, nie znam dobrze jezior i stanu ich zarybienia. No i moje kochanie nie przepada za "moczeniem kija".

Ale takie rybki uważam za najlepsze - własne, krajowe.

Jak nie wiesz co to za ryba, to sobie poczytaj post Maluch1 na dole strony -> http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=2928&start=0

Jadłam pangę może ze 2 razy w życiu, zanim się dowiedziałam co to za ryba i więcej jej jeść nie zamierzam :/

Aha! Tak myślałam, że to jakiś wynalazek kosmiczny. Też tego więcej nie kupię. Po raz kolejny sprawdza się moje motto, że trzeba jeść to, co się zna i co pochodzi z terenów, na których mieszkasz. Mniejsze ryzyko trafienia na jakieś potworki zmodyfikowane genetycznie lub potraktowane hormonami.

A tak w ogóle, to też może z 2 razy to jadłam. Całe szczęście :)

A ja jestem zwolennikiem jedzenia ryb, ale świeżych. Ja mój jadłospis układam w oparciu o ryby. I jeśli jem białko kilka razy w tygodniu, to staram się by to było białko z ryb. Ale wiem,że mieszkam na brzegu i o piątej rano mam świeże ryby, mieszkając głębiej na lądzie i tak szukałabym białka ryb

Zainteresował mnie temat rybek, gdyż bardzo je lubię i kiedyś jadałam bardzo dużo (niewędzonych). Zdarzało się, ze będąc nad morzem, jadałam je codziennie. Tylko niestety ze smażalni. W tym roku, podczas urlopu, będę kupować prosto od rybaków i smażyć sama. Czy ktoś się orientuje, które rybki pochodzą jeszcze z naszego Bałtyku? Czytałam kiedyś w "Podróżach", że tylko śledź zielony i dorsz. Pamiętam z zeszłego roku z pobytu nad morzem, że rybacy łowili okonie (ale tam jeziora stykały się z morzem). Są więc ryby z jezior, które oferują turystom nad Bałtykiem. Chciałabym, dostać tez do linka Kazof, ale pojawia się błąd.

Tego wątku już nie ma, a więc nie było w nim nic specjalnie godnego uwagi.
Do śledzia i dorsza dochodzą jeszcze szprotki, fląderki (płastuga), lokalnie belona, sieja, sielawa, a okresowo wędrowne: troć, łosoś, węgorz.
Rybak na plaży będzie miał tylko złowione przez siebie, ale trzeba być rano, gdy powracają z połowu.

Dzięki Grażynko, ktoś tu jednak pisał, że te długowieczne (np.łosoś) gromadzą dużo ołowiu. Czy to jakis mit?

Na pewno nie jest tego ołowiu tyle, żeby jednorazowe bądź nawet kilkakrotne zjedzenie takiej ryby spowodowało u jedzącego wzrost toksyn zagrażający zdrowiu. Kupuj małe ryby. Ryb pływających do góry brzuchem nikt nie łowi. Ale nigdy nie mamy 100% pewności, czego się nażarła konkretna sztuka. Aby sprawdzić świeżość ryby, należy obejrzeć skrzela, które powinny być ładne, różowe; zapach ryby - przyjemny, morski.

To cenna wskazówka, dziękuję.

Jak się mieszka na południu Polski to kombinuje się inaczej. W moim przypadku, żeby móc zjeść dobre i zdrowe ryby wybieram się po nie aż ponad 200 km i ograniczam się tylko do tych słodkowodnych.
Co miesiąc (jak się da) jeżdżę do moich teściów w okolice Zielonej Góry, tam gdzie jeszcze są czyste wody (klasy II i I). Łowimy sobie pstrągi, okonie, karpie i inne, a potem się obżeram za cały miesiąc. Pakuję resztę do lodówki, potem do lodówki samochodowej, aż w końcu rybeńki trafiają do mojej spiżarni :)
Od kiedy zjadłam tam ryby, to żadne kupione w sklepach czy zjedzone na mieście nie smakują tak dobrze.

Mają szczęście ci, co mogą zdobyć świeżą rybkę, że nasi rybacy mogą jeszcze łowić, chociaż dla siebie i klientów z miasta. Niestety dzięki UE nasi rybacy stracili możliwość połowów aż o 50%. Mam nadzieję, że nie zabronią im łowić mniej niż teraz, choć i tak jest nieciekawie :/

Editho, w Krakowie są dwa sklepy rybne godne plecenia - przy wejściu do Selgrosa i przy Almie na Pilotów, rybki są tam zawsze świeże, piękne, duży wybór i przemiła obsługa.

Tak na pewno wyglądają swieżo, zapytaj skąd przyjechały, ile czasu potrzeba im było, aby znalazły się na ladzie sklepowej. Te prawdopodobnie są napromieniowane, żeby nie zaśmiardły.
Ja mam podobny problem z kupieniem smacznej rybki w Warszawie.

Olimpia ale ja kupuję tam głównie żywe ryby (szczupak, karp, amur) i chyba one nie są napromieniowane?!  :)

Najpierw UE zlikwidowała nam rybołówstwo narzucając limity połowów, a teraz sponsoruje reklamę ryb przekonującą, jakie to te ryby są zdrowe, wręcz niezbędne (cholera wie do czego). Szczególnie chyba chodzi tutaj o pangi i "świeże" ryby aż świecące od napromieniowania.

Ale są hodowane na hormonach i antybiotykach. Nie wszystkie, ale te z hipermarketów na pewno.

Myślę, że czas powrócić do wędkowania, chociaż stawom i rzekom również nie brakuje zanieczyszczeń. Na szczęście ryby nie są podstawą mojego jadłospisu. Zastanawia mnie tylko, jak ludziska mogą w ogóle kupować ryby w marketach, przecież w obrębie tych stoisk jest zawsze taki smród, że powinno to odstraszać klientów a co się okazuje jest odwrotnie, gdzie tu logika, nie wspominając już o szkodliwości takiego towaru. Czy dzisiejszym konsumentom już na niczym nie zależy tylko żeby zapchać byle g..... żołądek?!

Ja też kupuję ryby tylko w rybnym małym sklepiku i przeważnie mirunę taką ze skórą.
Nie wiem czy to dobry wybór, ale po usmażeniu nie robi się z niej gąbka.

A ja uwielbiam rybki wędzone. Jak myślicie - zdrowsze wędzone czy raczej smażone?

Ja wędzę dość dużo ryb, na własny użytek, :)  jakość tych kupowanych wcześniej w sklepie i tych wędzonych własnoręcznie jest nieporównywalnie inna. Polecam spróbować zrobić to samemu, jest to proste i nie wymaga wiele wiedzy. Wędzę różne ryby, pstrągi, sumy, dorsze, łososie w zależności co można kupić. Ostatnio najlepszy według mnie był karp.

Nie ma różnicy czy rybę kupisz w małym czy wielkim sklepie lub supermarkecie. Wszyscy kupują w tych samych hurtowniach.To tak jak z paliwem, obojętne czy stacja markowa czy nie i tak wszyscy biorą od tych samych hurtowników.

A to nieprawda.

Jeżeli chodzi o paliwo, to produkt bazowy jest ten sam (bo nie opłaca się wozić pół świata ze swojej rafinerii), ale różnicę robią domieszki. I rzeczywiście ta różnica jest.

A zwłaszcza zawartość wody. 

Kiedyś, krotko, ale jednak jeździłem cysterną w jednej Firmie transportowej. Polegało to na tym, że się podjeżdżało do rafinerii w Neustadt an der Donau (Bawaria) tankowało cysternę i dalej w świat. A później to zależnie od zamówienia albo Shell albo Aral albo noname albo stacja przy Markecie. Podczas tankowania zbiornika, Kierowca rozplombowuje i zaplombowuje zbiorniki. Nikt nie ma prawa podejść. Gdzie te domieszki ? Gdzie te różnice?
Ryby jak inne produkty tego typu to dokładnie to samo. Bo niby jak by to miało być inaczej? Myślicie, ze ktoś z południa PL. pojedzie wieczorkiem nad morze żeby mieć na jutro 5kg świeżych ryb dla klientów. :)

Nie prawda to Ty się miałeś nazywać. :)
I zmień koszulkę, bo ta się już ubabrała. :)

Nie każdy jest w stanie poznać się na dyskretnej elegancji.
Miło poczytać kogoś, kto ma taki świetlany obraz rzeczywistości.

Dyskretna elegancja jest cool! Ale reszta wypowiedzi to już cieniutko. Brak argumentów. :)

A co to za "mieszadło"?
Kolejna Krakowianka?

A Ty czego spamujesz! Trochę wstydu!

Kiedyś byłem dyspozytorem terminalu nalewczego pewnej petrochemii i z obserwacji, które dokonałem, wyszło, że większość (nie generalizuję) kierowców autocystern - to gbury i prostaki. W tym przypadku 100% trafność.

Miało być o rybach... a zawadziliśmy o kilka spraw, z których koszulka Scorupiona zdaje się być najbardziej cool!

Tez tak słyszałem, wiec ulotniłem się jak najszybciej się dało po 3miesiacach.
Ale podobno jeszcze większymi debilami są  dyspozytorzy, no ale Ty się tez chyba ulotniłeś? Albo?

Ja nie zbaczałem z tematu o Rybach. Ale są tu nieomylni, prawdopodobnie potomkowie Omnibusa, którzy na każdą wypowiedz nowych reagują agresywnie, mówią  zawsze NIE ! Czy to jakiś sposób wychowania?

Ja uwielbiam łososia pieczonego bądź smażonego. Kupuję świeże plastry na stoiskach rybnych i jeszcze nigdy nie trafiłam na zepsuty kawałek. Ponadto łosoś jest zdrową rybą raczej.

W mojej okolicy można kupić super ryby, zarówno słodkowodne jak i morskie (raz w tygodniu). Pstrąg, sum, a z morskich dorsz i inne. Jeżeli ktoś będzie w okolicy polecam wjechać. Ja tam kupuję świeże rybki i wędzę osobiście, ale można też kupić wędzone.
http://www.rybolowka.pl/

Dzięki za namiary - pewnie wiele osób ze Śląska skorzysta :)

Jeśli chodzi o ryby, to będąc na Malediwach, zobaczyłem, że tam ludzie są wszyscy młodzi. Osoby mające po ponad 20-30 lat wyglądają wszyscy tak samo, czytaj: jak nastolatkowie. Piszę to tutaj bo ich jadłospis opiera się mocno na rybach, co pewnie ma jakieś znaczenie. Jedzą ryby najczęściej na ostro.

Z czystym sumieniem mogę polecić polskiego dorsza (ze sprawdzonego sklepiku rybnego).

Bardzo ciekawy film:

 - https://www.youtube.com/watch?v=XomF1er9mLc

Skąd są ryby, które są w sklepach? Kolejna mafia!!!!

Oglądałam jakiś czas temu ten film w telewizji faktycznie prawda ujawniona od podszewki, ale cóż liczą się tylko pieniądze, a nie nasze zdrowie. Łososia nie jem jak już to dzikiego albo dorsza atlantyckiego.

Przy okazji i to warto zobaczyć - kwas omega-syf: https://www.youtube.com/watch?v=LCW7-4p26Fg