Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => W drodze do zdrowia - pytania, wątpliwości => Wątek zaczęty przez: iweti 01-04-2008, 10:43



Tytuł: MO a borelioza
Wiadomość wysłana przez: iweti 01-04-2008, 10:43
Mistrzu pisze poniewaz mam nietypowy problem, mam 26 lat i od kilku dobrych lat borelioze, z którą na razie jakos sobie radze. Oprocz tego mam tez nawracające grzybice i ogolnie slabą odpornosc, wiec zaczełam pic MO. Po tygodniu silna angina, odstawiłam miksture. Teraz zaczełam pic ponownie i znowu mam chore migdały, czytalam ze są rozne objawy grypopodobne, ale o czym moze to swiadczyc, ze jak tylko zaczne pic to od razu prawie ze angina , czy moze zmniejszyc dawke, ale stosowałam 1/2 dawki aloesu. Bede bardzo wdzieczna za odpowiedz i porady


Tytuł: MO
Wiadomość wysłana przez: Mama Miłoszka 01-04-2008, 12:01
Ja wprawdzie nie Mistrz ale miałam bardzo podobnie. W dzieciństwie często chorowałam na zakażenia dróg oddechowych, więc pewnie to dlatego MO wzięła się najpierw za to - mój sposób wyglądał tak, gdy tylko zaczynało się coś wykluwać [przeważnie był to katar i silny ból gardła], odstawiałam MO i czekałam, aż poczuję się lepiej. Zaczynałam i po tygodniu znowu to samo. Więc odstawiłam do całkowitego wydobrzenia. Ponowne przyjmowanie zaczęłam jednak od dawki minimalnej: po 1 mililitrze każdego ze składników - i tak przez tydzień. Jak czułam się dobrze, to kolejnego tygodnia zwiększałam - jak pojawiały się objawy "grypopodobne", to szybko wracałam do mniejszej dawki. Pomału doszłam do dawki właściwej, może też tak spróbuj?


Tytuł: MO
Wiadomość wysłana przez: Boja 01-04-2008, 15:52
Może już czytaliście? Ale polecam "Wątek Geodety", który ma silne objawy oczyszczania boreliozy.


Tytuł: MO
Wiadomość wysłana przez: arrakis 01-04-2008, 19:51
Dzięki Boja. Czytałem jak najbardziej. Z tym że Geo miał ujemne PCR-y, więc prawdopodobnie wyleczył borelkę abx-ami. Ja niestety nie wiem czy ją wyleczyłem. Antybiotyki brałem krótko w porównaniu do niego.


Tytuł: MO
Wiadomość wysłana przez: jkaj 12-05-2008, 14:48
A co to znaczy "mam od kilku dobrych lat borelioze, z którą na razie jakos sobie radze."
Ja miałem w 1989 w USA boreliozę. Miałem ponad 40 stopni, prawie umierałem, takie uczucie. Brałem tetracyklinę przez 2 tyg i od 20 lat spokój...


Tytuł: MO
Wiadomość wysłana przez: Emisia 12-05-2008, 15:27
http://pl.wikipedia.org/wiki/Borelioza
Tez nie bardzo rozumiem jak mozna jakos sobie z tym radzic  .


Tytuł: MO
Wiadomość wysłana przez: Evaa8 12-05-2008, 16:48
Ok. 15 lat temu- tez miałam stwierdzona borelioze. Po m-cu, od spaceru po lesie- pojawił mi się swędzący rumień pod kolanem. Najpierw lek. zdiagnozował to jako uczulenie, potem- inny- odparzenie /rumień powiekszał się w str. łydki i wyżej na udo- a w środku zostawało jasne pole/. W końcu wylądowałam pryw. u znanej alergolog- od razu stwierdziła boreliozę. Zrobiła mi wykład o powikłaniach- nawet po wielu latach.Wybrałam 25 zastrzyków penicyliny, po pół roku- powtórka. Ma byc ok. I będzie. Pozdrawiam!


Tytuł: MO
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 13-05-2008, 09:26
Odporność na boreliozę, jak i inne choroby infekcyjne, mamy wówczas, gdy w naszym organizmie nie ma toksyn. Natomiast gdy są, to w zasadzie każdy drobnoustrój narobi nam poważnych kłopotów zdrowotnych, chociażby łagodny ze swej natury oportunista Candida albicans*. Toteż celem samym w sobie jest pozbycie się toksemii, czyli postawienie na zdrowie, bowiem tylko ono jest alternatywą dla chorób. W przeciwnym razie sami robimy z siebie jakieś sztuczne twory, niezdolne do funkcjonowania w warunkach naturalnych, a tylko w sterylnym bunkrze. Jaki jest sens w tym, by po każdym ugryzieniu kleszcza poddawać się wyniszczającej kuracji antybiotykowej, która rzekomo zmniejsza ryzyko zachorowania na boreliozę „aż” dwukrotnie?

* Gwoli przypomnienia (i przynudzenia): Grzyb Candida albicans nie jest przyczyną choroby, lecz objawem ogólnej kondycji organizmu!


Tytuł: MO
Wiadomość wysłana przez: Evaa8 13-05-2008, 09:49
Tak, Mistrzu - teraz to wiem. Ale 15 lat wstecz - nie wiedziałam  :(  . Wystraszyłam się po prelekcji nt. powikłań i uległam. Dziękuję za pouczający - i ważny dla wszystkich, myślę - odzew. Pozdrawiam!


Tytuł: Odp: MO a bolerioza
Wiadomość wysłana przez: KaZof 01-05-2010, 15:46
Szukając informacji o naturalnych wrogach kleszczy, natknęłam się o ten artykuł:
http://www.eioba.pl/a83472/pasozyt_wrog_czy_przyjaciel
który przytaczam dla przypomnienia i potwierdzenia innymi słowami tego wszystkiego czego uczy nas Tutaj Mistrz.

Naturalnych wrogów kleszczy nadal ustalam i poszukuję. Pobliskie nam łąki notorycznie  na wiosnę wypala się z suchych traw i naturalny ekosystem został z pewnością poważnie zakłócony przez lata. Od zeszłego roku kleszcze w moim rejonie to istna plaga i chociaż wiem, że:

"Kleszcz też nie zacznie się pożywiać każdym osobnikiem. Kleszcz wybiera swojego żywiciela. To małe stworzenie, nawet kilka dni może spacerować po naszym i szukać odpowiadającej mu tkanki. To nie jest losowa konsumpcja. Boleria, której nosicielem, może być kleszcz też nie wprowadzi się byle gdzie.
Wiecej: http://www.eioba.pl/a83472/pasozyt_wrog_czy_przyjaciel#ixzz0mgh8NTnZ
oraz
"Wykorzystanie pasożytów może być częścią strategicznego planu działania układu odpornościowego naszego organizmu. W poszczególnych przypadkach te lub inne pasożyty (również bakterie, wirusy i grzyby) były po prostu potrzebne do produkcji określonych substancji chemicznych, usuwania chorych komórek, wspomagania organizmu w przywracaniu zdrowia.
Wiecej: http://www.eioba.pl/a83472/pasozyt_wrog_czy_przyjaciel#ixzz0mghZ9Vty
"

- to jednak wyciąganie z sierści i ciała psa, po każdym powrocie ze spaceru (3xdziennie), średnio po 5-6 kleszczy jest naprawdę męczące i kleszcz staje się mimowolną obsesją. 
Może znacie takich naturalnych wrogów tych uciążliwych pajęczaków, z pomocą których można byłoby spróbować przywrócić równowagę populacji kleszczy na łące?


Tytuł: Odp: MO a bolerioza
Wiadomość wysłana przez: Antonio 01-05-2010, 21:18
Warto może poprawić tytuł niniejszego wątku?

A ja pierwszy raz w życiu zobaczyłem dziś na własnym rękawie dwa galopujące kleszcze. Wyrzuciłem je w trawę. Mam nadzieję, że nie było poza nimi innego desantu na moją osobę ;).


Tytuł: Odp: MO a bolerioza
Wiadomość wysłana przez: Lilijka 01-05-2010, 23:49
Z kleszczami, Antonio, jestem mocno zaprzyjaźniona. Zwierzaki znoszą mi do domu, czasem do łóżka. Kiedyś trochę się ich bałam - teraz cierpliwie się ich pozbywam. Ostatnio żaden nie wbił się we mnie, ale za to mojej kotce wyrwałam wczoraj cztery zza uszu… Brrr. Tłumaczę sobie, że te moje kleszcze to na pewno nie są zakażone, a jeżeli już, to jestem przecież na nie odporna, każdego dnia bardziej :).


Tytuł: Odp: MO a borelioza
Wiadomość wysłana przez: Patronix 02-05-2010, 11:27
"Może znacie takich naturalnych wrogów tych uciążliwych pajęczaków, z pomocą których można byłoby spróbować przywrócić równowagę populacji kleszczy na łące?"

Może żaby :)
"Żaby zielone odżywiają się głównie owadami, takimi jak: muchy, komary, meszki, ważki oraz chrząszcze, ponadto zjadają dżdżownice, pajęczaki i ślimaki i inne drobne zwierzęta np. turkucie podjadki, ryjówki, a nawet inne żaby, traszki, jaszczurki i pisklęta ptaków. Są przy tym bardzo żarłoczne.
Żaby wodne a także pozostałe zielone są masowo odławiane i eksportowane do Francji gdzie ich udka uznawane są za przysmak."


Tytuł: Odp: MO a borelioza
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 02-05-2010, 11:39
Żaby też mogą być, ale najlepsze są psy, które w swoją sierść łowią kleszcze, a właściciele je usuwają. Za pomocą jednego psa można oczyścić z kleszczy jeden kilometr kwadratowy, a za pomocą dużego nawet dwa.


Tytuł: Odp: MO a borelioza
Wiadomość wysłana przez: Antonio 02-05-2010, 12:26
Co tam kleszcze... takie niepozorne są jak gwiezdny pył :). Ale pijawki to już coś. Kiedyś miałem przyjemność brnąć przez knieje podmokłe. Pijawki nie były wybredne. Rzucały się na ludzi jak dzika horda hien na padlinę ;). Właziły w buty, wspinały się po trzymanym w garści kiju, byle dostać trochę krwi ;).


Tytuł: Odp: MO a borelioza
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Osiewała (Zibi) 02-05-2010, 16:14
Co tam kleszczę... takie niepozorne są jak gwiezdny pył :). Ale pijawki to już coś. Kiedyś miałem przyjemność brnąć przez knieje podmokłe. Pijawki nie były wybredne. Rzucały się na ludzi jak dzika horda hien na padlinę ;). Właziły w buty, wspinały się po trzymanym w garści kiju, byle dostać trochę krwi ;).
Nic to... Ja kiedyś konsumowałem obiad w restauracji, w ogródku gastronomicznym, pod gołym niebem. Podczas jedzenia zupy, przelatująca wrona narobiła mi do talerza. Po zgłoszeniu kelnerowi reklamacji, ten mi ze zdziwieniem odparł: - "ciesz się pan, że tu krowy nie latają". Obecnie wiem, że gdybym nie jadł zupy (w niektórych sferach się nie jada zup), to by mnie ptaszek nie skarcił albo gdybym miał lepszy refleks (a wówczas byłem chorym pacjentem), to uniknąłbym tej bomby z nieba.


Tytuł: Odp: MO a borelioza
Wiadomość wysłana przez: Marita03 08-05-2010, 20:48
To trzeba mieć Zibi szczęście z nieba do talerza.  :D


Tytuł: Odp: MO a borelioza
Wiadomość wysłana przez: Cytrynka_5 08-05-2010, 21:54
To było mocne, Zibi! Uśmialiśmy się z mężem do łez   :lol:.