Niemedyczne forum zdrowia

BLOK OGÓLNY => Dział zdrowego rozsądku => Wątek zaczęty przez: Mistrz 18-06-2007, 11:41



Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 18-06-2007, 11:41
Ciekawe wiadomości dobiegają do nas o profesorze Relidze. Jak widomo, usunięto mu guza płuca, który okazał się złośliwy. Zwykłemu śmiertelnikowi w takiej sytuacji zaserwowanoby jakąś wściekłą chemię i wmówiono, że to jedyna szansa przedłużyć mu życie. Ale Profesor nie w ciemię bity i nie dla niego takie gadki – wie czym to grozi i poważnie zastanawia się nad zrezygnowaniem z tego zabiegu, żywcem wziętego z średniowiecza, kiedy chorego wkładano do pica na kilka zdrowasiek – albo choroba odejdzie, albo chory. Bardzo jestem ciekaw, jak dalej potoczy się ta sprawa. Może to będzie jakiś przełom w nabijaniu kabzy firmom farmaceutycznym, kosztem chorego?


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 18-06-2007, 12:19
Mysle,ze rozejdzie sie "po kosciach" tj. nie beda informowac o sposobach leczenia p.Religi.
Nie da sie ukryc,ze zachowanie ministra daje do myslenia, ale mysle,ze jeszce dluga droga do uswiadomienia ludziom o co w tym wszystkim  chodzi.Ciezko zmienic sposob myslenia ludzi, ktorzy od malego przyzwyczajani byli do "lekarstw".


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 18-06-2007, 13:18
Panie Józefie ,trudno mi się z tym zgodzić dlatego ,że  prof. Religa powiedział,że w jego przypadku nastąpi [poprawa o 5 % w jakości życia,krótko mówiąc na jego przypadek chemia jest mało skuteczna.I dlatego świadomie rezygnuje z chemii,która nie działając zamieni w koszmar dni ,które mu pozostały.Natomiast w przypadku gdzie chemioterapia działa,chorzy wracają do zdrowia.
Dość dużo przypadków zdołałam prześledzić ,gdyz temat ten interesuje mnie bardziej niż inne.
Dlatego nie wyrażałabym się niepochlebnie o tych metodach.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 18-06-2007, 13:36
No nie da sie ukryc, ze w wielu przypadkach chemia uratowala zycie, co daje szanse zadbania o dalsze zdrowie. Zalezy jakiego przypadku dotyczy sprawa. Mam dwie znajome, z ktorych jedna dzieki chemii (skonczyla terapie ok 1,5 roku temu) trzyma sie do dzisiaj i czuje sie swietnie a druga walczy z nowotworem i wplywem chemii , ktora dala sie jej mocno we znaki i daje nadal. Wydaje mi sie,ze zalezy to od stopnia zlosliwosci jak i zaawansowania nowotworu.
Swoja droga jak to sie wszystko zmienia, jak wykryto guza u Religi oglaszano wszem i wobec, ze jest to niezlosliwy guz ,ze zdiagnozowano go szybko i Religa ma bardzo duze szanse na 100% wyleczenie. Tymczasem pare tyg pozniej okazuje sie,ze musi szybko zdecydowac sie na leczenie chemia, bo guz jest zlosliwy no i pozniej ,ze  sama chemia daje mu 5 % polepszenia "zdrowia". Zastanawiam sie tez ile prawdy bylo w tym,ze ten guz nie ma kompletnie nic wspolnego z paleniem tytoniu przez profesora.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 18-06-2007, 14:10
Frytko własnie jednemu pomaga drugiemu nie.
To wszystko jest tak trudne i skomplikowane.
Co do papierosów-ostatnio u jednego z pacjentów lekarz rozpoznał guz w okolicy szyi,zrobiono biopsję! guz okazał się nie złośliwy,ale z groszka zaczął narastać arbuz.W poznaniu po pobraniu wycinku ,okazało się ,że to złośliwy nowotwór.Dostał chemię i o dziwo narośl ,która zaczęła zniekształcać juz twarz zaczęła się kurczyć.
A lekarz onkolog po zrobieniu wywiadu stwierdził ,że rak "ruszył " niedługo po tym jak po 20 latach chory rzucił palenie paierosów.Wtedy krótko po zaczął narastać guz.
i stwierdził ,ze byc może gdyby palił nadal nic by się nie wydarzyło.
Ktoś tu na forum raz powiedział każda trucizna jest lekarstwem a każde lekarstwo trucizną.
i pewnie wiele prawdy w tym twierdzeniu jest.
Nie każdy palacz ma nowotwór płuc a nie każdy nie palący tego rodzaju nowotworu nie ma.
Zatem znowu teoria i założenia,a gdzie wiedza absolutna?

[ Dodano: 18-06-2007, 15:13 ]
ps. a swoją drogą dlaczego tak doświadczony lekarz jak prof Religa poddał się biopsji?
Zastosowano u niego na pewno jedne z najnowoczesniejszych metod badania i co?biobsja.
Może w ogóle nie ma nowoczesnych metod badania jesli chodzi o diagnozę?


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: lomax 18-06-2007, 19:25
Zaobserwowałem u siebie podczas rzucania palenia znaczne pogorszenie odporności przez pierwszych kilka tygodni abstynencji. Wysypuje mi twarz, jestem blady, łatwo sie przeziębiam i szybko męczę. Do czasu gdy pacjent palił, system odpornościowy trzymał guza w szachu - drastyczna zmiana, odporność siadła i guz miał wolną drogę do rozwoju.  Taka jest moja teoria.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Eliza 18-06-2007, 21:34
Jeszcze o chemioterapii-czytałam kiedyś wypowiedź lekarza medycyny-onkologa, który powiedział, że nigdy nie poddałby chemioterapii kogoś ze swojej rodziny. Dość wymowne stwierdzenie.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 18-06-2007, 22:09
5% poprawy zdrowia – toż to właśnie jest mydlenie oczu, dlaczego minister nie chce się poddać chemioterapii... On dobrze wie, że organizm osłabiony operacją może tylko stracić na zastosowaniu chemioterapii, gdyż właśnie w tym okresie organizm potrzebuje dużo sił, a chemioterapia, jak wiadomo, czyni w organizmie niewyobrażalne spustoszenie. Wyobrażacie sobie, co by się stało, gdyby po ogłoszeniu prawdy inni, idąc za przykładem Ministra Zdrowia, przestali godzić się na chemioterapię? Niezrealizowane kontrakty z firmami farmaceutycznymi i wynikające z tego odszkodowania... Nie, na to nikt nie pójdzie!
→ Jeśli chodzi o ewidentną rozbieżność między wynikami biopsji a tym, co się okazało po wycięciu guza, to dla mnie sprawa jest jasna: profesor Religa nie dał sobie zrobić biopsji. Przecież nie jest taki głupi! Naruszać torebkę guza, narobić sobie przerzutów, by zaraz potem poddać się operacji – to dobre dla nieuświadomionych.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 19-06-2007, 13:04
Krótko mówiąc prof Religa swiadomie skazuje siebie na powolne odejscie.Mój teść ze zdiagnozowanym rakiem żoładka,bez chemii zył 3 lata,w tym okresie przebył 4 operacje.
Byc moze chemia odebrałaby mu te trzy lata życia.Ale w takim razie prof. Religa wie co go czeka.Chociaż czytałam ksiazkę osoby chorej na nieuleczalny rodzaj białaczki,która wyszła z tego i zyje już 20 lat ku zdumieniu wszystkich zainteresowanych,ale rzecz miała się w UsA gdzie są grupy wsparcia ,autohipnozy,autosugestia,nawet odbył podróż w miejsca gdzie aura jet sprzyjająca i tam pod okiem mistrza ćwiczył się w autosugestii.Stosował tez metody zapobiegania u ludzi leczących przez telefon!
Nie wiem co o tym sadzic ,bo raz ,że przecietny człowiek nie ma szans na wyjazdy.
A  i sił mało.
Kiedyś poddawałam sie takim autohipnozom,mam kilka ksiażek o tym i stwierdzam ,ze może to byc niezła broń w walce z chorobą.Energia ,która ogarnia po kilkakrotnym seansie jest wpros nie  do opisania.Ale wymaga to umiejętności skupienia się i odgonienia wszelkich mysli napływajacych do głowy.

[ Dodano: 19-06-2007, 14:09 ]
ps.Jesli Pan Józef ma racje co do biopsji to po prostu sposób w jaki traktuje się srodki masowego przekazu jest po prostu zwykłym świństwem.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: żmijka 19-06-2007, 14:44
Cytat od: "Beata M."
Krótko mówiąc prof Religa swiadomie skazuje siebie na powolne odejscie.

W jakim sensie on sam siebie skazuje ?  Bo nie chce wziąć chemii ?  
Jak to rozumiesz ?


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 19-06-2007, 14:52
Przy nowotworze tylko na jedno ,no chyba ,że guz nie dał nacieków i znajdował sie w stadium poczatkowym,choc guzy płuc po uformowaniu prawie zawsze zle rokują.
To jest rak zmijko a od tego sie umiera.

[ Dodano: 19-06-2007, 15:53 ]
ps. a skoro rozważa odejście z resortu pod koniec roku to nie jest wesoło zwazywszy na jego optymizm przed operacją.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: żmijka 19-06-2007, 21:31
Cytat od: "Beata M."
To jest rak zmijko a od tego sie umiera.

Beata, ja wiem skąd masz wiedzę na temat tej choroby. Z całego serca życzę ci, aby ten temat poszedł w zapomnienie.
Ale dziś jest tak, ze prawie wszyscy gdzieś się tam stykamy z chorobą nowotworową.
Jak nie dziś , to jutro.
Jak nie u mnie, to u kogoś  bliskiego.
Dlatego potrzebna byłaby taka pozytywna wymiana zdań na ten mało pozytywny temat.
W końcu - poznać przeciwnika, to tak prawie, jakby go zwyciężyć...
Pozdrawiam serdecznie.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 19-06-2007, 21:47
dziękuję żmijko ,jesteś kochana.

[ Dodano: 19-06-2007, 22:49 ]
Głęboko wierzę w oddziaływanie autosugestii i autohipnozy na stan naszego zdrowia .
Jutro podam tytuł i autora książki ,która jest rewelcyjna ,pomaga na wiele przypadłości niekoniecznie na te ostateczne.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-06-2007, 11:29
Niedawno profesor Religa, odpowiadając na pytanie dziennikarzy o konsekwencje strajków lekarzy na zdrowie pacjentów, posłużył się przykładem Izraela, gdzie strajk lekarzy trwał rok i w tym czasie spadła śmiertelność. To daje wyobrażenie o jego zdaniu na temat współczesnej medycyny. Mówię wam: to niegłupi facet! Szkoda tylko, że nie chce się podzielić swoją faktyczną wiedzą, tą nieoficjalną. Może nie może, albo mu nie wypada... Ale jestem pewien, że to byłaby rewolucja!


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Grzegorz 16-07-2007, 20:01
Właśnie w TVN24 wyemitowano program atakujący z zaciekłością panią Mariannę I. - promującą preparat Anry. Wypowiadał się sam minister zdrowia (raczej chorób), że nie zna tego preparatu i zamierza się stosować wyłącznie do rad "prawdziwych lekarzy". To, czy Anry jest mniej lub bardziej skuteczne na raka (oraz choroby grzybicze), zdania są podzielone. Jeśli nawet jego skuteczność wynosi 10% (to za mało, aby nazwać go lekiem), to i tak jest wart swej ceny. Atak na panią I. był argumentowany nie samym zaleceniem użycia anry, lecz tym, że jako "nie lekarz" zalecała komuś choremu na raka dietę.

[ Dodano: 16-07-2007, 22:10 ]
W programie wypowiadał się pewien doktor onkolog - wyśmiewał się z lewatyw z kawy, pytał, czy może być z kawy inki albo rozpuszczalnej...
Program zakończył się ok. 20:55 (straszono tam nawet prokuraturą) i już o godz. 21:09 sklep pani Imolczyk został zamknięty (pojawia się komunikat "przyjęcie towaru"). Kiedy otworzą? Jak wrzawa ucichnie. Tylko czekać, jak pojawi się reportaż atakujący całe wydawnictwo Biosłone.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Eliza 17-07-2007, 12:58
Grzegorzu-czy ten program był "na żywo", powtórki zapewne nie będzie?

Wielu doradców żywienia optymalnego, nie lekarzy, (p. Marianna jest takim doradcą) zaleca osobom zainteresowanym dietę, więc nic  w tym złego. Podobnie dietetycy zalecający różne inne diety też nie są lekarzami a zatem ten argument jest pozbawiony sensu. Chociażby dietetycy  Instytutu Żywności i Żywienia zapewne też nie są lekarzami, ale ich nikt sie nie czepia.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Grzegorz 17-07-2007, 14:36
Tak, to był program na żywo w ramach wieczornych wiadomości (bardziej jako przerywnik od nich). Znaleziono rodzinę, w której zmarła osoba właśnie na raka (mimo użycia anry), a rodzina argumentowała, że zbyt ostra dieta została zalecona.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Kawka 27-09-2007, 10:45
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej Minister Zdrowia, prof. Religa, powiedział, że jest całkowicie zdrowy. Nie ma w jego organiźnmie śladu po nowotworze złosliwym. Szef resortu przeszedł specjalistyczne i kompleksowe badania, łącznie z tomografią komputerową, które potwierdziły, że już nic mu nie dolega.

Konferencję transmituje na żywo TVN 24


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-09-2007, 11:33
I nawet nie wspomniał, że bez chemio- czy radioterapii. Widać nie chciał rozbić obciachu onkologom. Brać przykład z Ministra Zdrowia, czy też słuchać onkologów i poddawać się tym barbarzyńskim "terapiom" - oto jest pytanie!


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Kawka 27-09-2007, 11:42
Właśnie ;)


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-09-2007, 11:59
Widać te france mają inną prawdę dla siebie, a inną dla ciemnej masy.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 27-09-2007, 12:15
Ciekawe jakie to cudo go wyleczylo, bo o tym nie raczyl wspomniec jak sie domyslam.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Evaa8 28-09-2007, 11:48
Moze po cichu wierzy w te wszystkie "bzdury i zabobony'': ziola, diete, homeopatie... itp.- czyli wszystko co dot. med. naturalnej - a na nich dziala jak plachta na byka ?  :boisie:


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 28-09-2007, 13:56
W sumie to mysle,ze niezla sparwa byloby zadzwonic do telewizji aby zajeli sie ta sprawa. Oczywiscie nie publicznej. Moze po prostu trtzeba zapytac Pana Ministra wprost, przeciez ludzie maja prawo wiedziec w jaki sposob doszedl do zdrowia... wszak jest Ministrem ZDROWIA

Wlasciwie to od jakiegos czasu mysle o tym jak to by bylo, gdyby stworzono program w tv dotyczacy propagowanego przez Panow Sloneckiego i Janusa tutaj stylu zycia , dopchodzenia do zdrowia i utrzymywania go. Zroblo by sie glosno o ksiazkach, robiloby sie wywiady z ludzmi, promowalo by sie konkretne sklepy... to by bylo ciekawe. ja bym sie w tym swietnie odnalazla jako prowadzaca  
(http://images13.fotosik.pl/114/c95e27f3067b70abm.gif) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c95e27f3067b70ab.html)
.. z racji moich planow no i jesli by Panowie kiedys tam wyrazili chec to kto wie...kto wie... :D


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 28-09-2007, 16:06
Dobry pomysł. Chętnie bym Ci w tym pomógł przedsięwzięciu. Kiedyś, w programie u Ewy Drzyzgi był poruszany jakiś temat nadwagi. Pośród publiczności siedział jakiś facet, który usiłował się przebić ze swoją opowieścią - jak doszedł do zdrowia, jak schudł ok. 40 kg - dzięki diecie Kwaśniewskiego. Z tego co pamiętam - to zakrzyczano, czy prześmiano jego wypowiedź, i to chyba łącznie z prowadzącą.
Później wypowiadali się jacyś pajace "uświadomieni" i uważający się za znających prawdę o żywieniu, tzw. eksperci z dziedziny medycyny i dietetyki klasycznej.

Po jakimś czasie był program u tej blondynki, z włoskim nazwiskiem, do którego zaprosiła wyznawców różnych diet. Pośród nich był lekarz optymalny i doradczyni żywieniowa po Diecie optymalnej. Oboje reprezentowali Optymalnych (ortodoksyjnych). Prowadząca wraz z ekspertami sprowadziła temat Diety optymalnej do poziomu jakiegoś absurdu sekciarskiego i zrównała go z dietą dwojga reprezentantów "głęboko wtajemniczonych" - żywiących się światłem (praną), i chyba jedno z nich - żywą wodą, czy coś w tym sensie... Na koniec programu - prowadząca Odeta Moro - zaczęła się delektować jakimiś świństwami, którymi poczęstowali ją weganie. Dr Pala i doradca Optymalnych - odmówili poczęstunku, a wcześniej, zgodnie z zasadami biochemii - udowadniali, że te pozostałe modele odżywiania są niezgodne z zasadami biochemii. Finał był taki, jak opisałem wcześniej. Wszystkich "pobili" ci z tej sekty wegańskiej, bo tak było wysterowane przez redaktorów wydania tego programu.

A jeszcze wcześniej w TVP były emitowane programy z tematu medycyny komplementarnej, w których występowali lekarze z Biomola i "pokrewnych" nam instytucji, m.in. dr Krupka i inni. Czas emisji tych programów był w czasie, kiedy na innych programach były jakieś filmidełka typu "Dinozaura", czy też inny "Alfonsjo", ale w każdym razie miały one dużą oglądalność, dużo większą niż ten program.

Ja już nie wspomnę o tym - jak do Sejmu RP zgłoszono wniosek o wdrożenie w życie Diety optymalnej. Ówczesny minister, chyba Sikorski przyjął projekt do badań. Z moich ustaleń wynika, że do pana ministra "zdrowia" rozdzwoniły się telefony od firm farmaceutycznych. Były nawet i pogróżki. I dziarski minister od chorób, podczas kolejnego posiedzenia Sejmu, odpowiadając na interpelacje poselskie, skłamał 11 razy, jak oświadczył  dr Kwaśniewski. To był chyba 35 minister "zdrowia" - za czasów kariery lekarskiej dra Kwaśniewskiego, który kłamał na temat badań nad DO, oraz który siedział w "kieszeni" lobby farmaceutyczno-mendyczno-petrochemiczno-zbrojeniowego. Nie wolno było, po tym fakcie - emitować żadnych programów w tym temacie, przynajmniej w TV publicznej, jak oświadczyli niektórzy przewodniczący zarządu OSBO Optymalnych. Grażynka, chyba pamięta te sensacje XXI wieku...

[ Dodano: 28-09-2007, 17:09 ]
W każdym razie zawsze chodziło o zdyskredytowanie dra Kwaśniewskiego i jego diety.
Nie mogę o tym pisać, bo mnie krew zalewa.  :disgust:

[ Dodano: 28-09-2007, 17:21 ]
Gdybyśmy się z tym tematem przebili do TV, to pewnie podobny los by nas spotkał co dra Kwaśniewskiego. On chyba do tej pory nie może się opędzić od pozwów sądowych, złożonych przez środowiska lekarskie i "podkręconych" przez nie pacjentów-pieniaczy-oszołomów.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Evaa8 28-09-2007, 16:36
 Taaak, to wszystko prawda niestety... a moze ktos pamieta wspaniale programy w radiowej 3- ce, ktore prowadzila Grazynka Dobron? Bardzo wiele madrych rzeczy mozna sie bylo tam dowiedziec i sobie pomoc. Ludzie dzwonili, plakali dziekujac za wyleczenie. Zapraszala roznych ciekawych ludzi leczacych roznymi metodami (wskazujacych tez jak rozwijac sie duchowo)- prowadzacych ciekawe warsztaty itp. IIIII cooo???? Najpierw program przeniesli na b. pozna godz., potem okroili z 1/2 chyba godz. do .... 10 min ? obecnie ? gdzies ok. poludnia... :zalamka:


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 28-09-2007, 18:21
Ostatnio, chyba w Expresie reporterów było coś o uzdrowicielu z Małopolski. Widziałem tylko końcówkę. W programie występował też jakiś lekarz-onkolog, który jest prezesem jakiegoś Stowarzyszenia walki z rakiem czy coś w tym stylu. W każdym razie - krytykował wszelkie inne metody leczenia niż tradycyjne, ale powiedział, że w stowarzyszeniu posiadają księgę wpisów, do której można dokonywać wpisów dotyczących leczenia alternatywnego i udowodnienia takiego leczenia. Ale w przypadkach takich, należy się jednak konsultować wcześniej ze specjalistą w tej dziedzinie.
   Mówił coś takiego, że można korzystać z pomocy bioenergoterapeutów i temu podobnych, ale posiadających certyfikat i wspomagających specjalistę tradycyjnego. Najbardziej był zbulwersowany dochtórek tym, że ci znachorzy nakłaniają swoich pacjentów, żeby nie chodzili do lekarzy. Wyczułem, że w takim układzie, mendycynie oficjalnej knoci się biznes i następuje podkradanie klientów. Dochtórek był - raczej zaniepokojony tym zjawiskiem a nie mówił tego w trosce o pacjenta. Wywnioskowałem też, że ów uzdrawiacz, lecząc ziołami - miał podobny pogląd na służbę "zdrowia" do naszego.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Gosiek 28-09-2007, 21:58
A ja sobie teraz tak pomyślałam, że cały czas narzekam na lekarzy, że nie umieją "utrzymać" mnie w zdrowiu...ale gdybym zachorowała ciężko, to u nich szukałabym pomocy. Teraz sobie radzę, dzięki temu forum: angina, przeziębienie, grypa, zatoki, problemy jelitowe, skórne (troszkę można byłoby wypisać) - wystarczy mi tylko zwolnienie. Nie daj Boże,taka choroba jak minister zdrowia - szukałabym najlepszego lekarza medycyny konwencjonalnej na jakiego mnie stać. Ale mam już trochę wiedzy i  sama się troszczę o swoje zdrowie. I oby to wystarczyło.
Życzę zdrowia wszystkim.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 29-09-2007, 07:38
Macie racje co do reakcji mas na uzdrowicieli czy tez lekarzy niekonwencjonalnych, ale zauwazcie ,ze wszelkie wzmianki o nich w tym takze program Ewy Drzyzgi maja na celu konfrontacje i to ostra. Przeciez np taki sposob na zycie jaki propaguja ludzie, ktorzy nie jedza w ogole a odzywiaja sie energia slonca itp maja sie nijak do np diety niskoweglowodanowej  a w programie Ewy zaproszono wlasnie takich ludzi. No sory,ale dla mnie niejedzenie w ogole i odzywianie sie energia kosmosu to jest dopiero kosmos  :shock:  ...  CHOCIAZ nie neguje tego, niech kazdy robi co chce.Ale nie dziwie sie ,ze takie negatywne reakcje ludzi pojawiaja sie jak to mialo miejsce w programie.Takie bylo pewnie zalozenie autorow programu.To o co nam chodzi tutaj tj dieta niskoweglowodanowa czy ogolnie zdrowy tryb zycia  jest banalnie prosta sprawa, ktora nie wymaga super nakladow finansowych, dlatego odciaga sie od ludzi te forme dochodzenia do zdrowia. Sami zreszta wiecie o co w tym biega..
Jesli kiedykolwiek mialoby dojsc do stworzenia osobnego nawet kanalu telewizyjnego , dotyczacego propagowania zdrowia tj tutaj to powienien on byc raczej otoczony swobodna aura, nie majaca na celu wcbudzenia sensacji czy konfrontacji.Tak jak u Ewy to mialo miejsce.
Nie wiem czy to jest mozliwe, ale to bylaby naprawde super sprawa. Internet okazal sie strzalem w 10 , wiec moze i telewizja by nim byla. ..


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 29-09-2007, 16:02
Gdybym zachorował ciężko (np. w wyniku jakiegoś nieszczęśliwego wypadku), gdzie byłaby potrzeba szybkiej reanimacji, czy też użycia skalpela (chirurgia urazowa i te sprawy), to tylko wtedy poddałby się leczeniu mendycznemu. Po "nareperowaniu" mnie, jak najszybciej wiałbym do domu. I tylko taka mendycyna jest mi potrzebna. W innych przypadkach, prawie w ogóle bym się nie godził, żeby mnie diagnozować, nawet aparatami ze złota, czy jakimiś tzw. złotymi środkami. W tych przypadkach mendycyna może tylko zaszkodzić. Organizm, prócz walki z chorobą, musi dodatkowo jeszcze pokonać zatrucie chemią. I jak może pokonać chorobę, jeśli się go źle karmi w szpitalach i zaleca inną dodatkową truciznę...
   Co to znaczy dobry lekarz? Dobry lekarz akademicki to martwy albo na wcześniejszej emeryturze (jak np. policjant) i na prywatnej praktyce (po linii BPP), i to jeszcze "cichej", żeby "gul" nie latał konkurencji. Im lepszy, (w interpretacji pacjenta) lekarz, tym więcej użytych przez niego bezwartościowych leków, (jak ktoś już powiedział) i tym bardziej szkodzący (wg interpretacji nie-pacjenta).
   Ludzie nauczyli chwalić chirurgów jako wybawców, bo wziął i wyciął kawałek jakiegoś "flaka" z człowieka. Nie powinno się nic usuwać człowiekowi z organizmu. Chirurg tylko częściowo coś naprawia, co jego koledzy wcześniej spierniczyli, lecząc. Całość ich działań, ot nakręcanie sobie koniunktury. Lobby nie odpuści swojego "złotego" interesu.
   Media dalej będą używać pijackiego bełkotu. TV nadawać będzie ogłupiające reklamy, w których zmiana obrazu jest co 1/2 sek. Reklamy te wpajają dzieciom, jak należy się "trendy" zachowywać. Co mają zażywać, jaką dietę stosować, jak w ogóle żyć, a decydenci będą pilnować, aby stworzyć w miejsce Homo sovieticus, Homo tumanus, Homo patiens. Lekarze natomiast z braku czasu dalej nie będą zastanawiać się nad przyczyną chorób, a stosować wątpliwe w skutkach terapie oraz serwować leki "etyczne", czyli "bomby z opóźnionym zapłonem". :frusty:

[ Dodano: 29-09-2007, 17:23 ]
Albo Homo cyborgus.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Kawka 29-09-2007, 16:47
Zibi, zgadzam się z Tobą. Mogłabym napisać ksiązkę, na swoim przykładzie, jak to lekarze zamiast leczyć zaszkodzili mi, doprowadzając najpierw do pierwszej, a niedawno do drugiej operacji. A mogło być zupełnie inaczej. Dawniej ślepo ufałam lekarzom. Sądziłam, że oni lepiej ode mnie wiedzą jak mnie leczyć i czym. Teraz przejrzałam na oczy, także dzieki temu Forum. Ale zapłaciłam za to utratą tarczycy, niestety.
Bardzo dużo czytam różnych publikacji na temat zdrowia, a szczególnie chorób tarczycy. I znów sie okazuje, że lekarze np. przy niedoczynności tarczycy zwracają zazwyczaj uwagę na jeden tylko wynik badania - TSH, określony w standarcie leczenia. Poza tym nie obchodzi ich w ogóle z reguły samopoczucie pacjenta, objawy, dolegliwości. A to własnie na nich powinni operać leczenie, nie na suchych wynikach. Poza tym powinni także opierać się na innych badanich - FT3 i FT4. Dlatego, że można mieć TSH w normie, ale pozostałe hormony  w nieprawidłowej wysokości  i dlatego czuć się źle. Okazuje się, że dla jednej osoby optymalną normą jest 35 proc. normy laboratoryjnej, a dla drugiego 95 proc. i więcej. Każdy z nas jest inny i wymaga innego podejścia. Nie pozostaje nic innego jak wziąć sprawę powrotu do zdrowia we własne ręce.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Gosiek 29-09-2007, 18:04
Oj, Zibi, dużo słów.
Dobry lekarz to nie martwy lekarz, to taki, który patrzy na moją chorobę przez pryzmat całego mojego organizmu, łącznie z psychiką, który bierze pod uwagę również moje sugestie. Twierdzisz, że nie ma takich?
Potrzeba szybkiego działania istnieje również przy innych chorobach - chociażby rak czy taka modna teraz sepsa. Ja wtedy pójdę do szpitala. O ile będę miała czas na rozpoznanie, to do dobrego. A Ty gdzie - do bioterapeuty, sam się będziesz leczył, ale czy będziesz jeszcze mógł?
A ja od tego mam rozum, żeby nie  sugerować się mediami, ale swoją wiedzą i doświadczeniem. Już nie ufam ślepo lekarzom, jak napisała Kawka, ale też nie neguję wszystkiego, co związane jest z medycyną akademicką.  Powtórzę:"...sama się troszczę o swoje zdrowie. I oby to wystarczyło."
I szczerze życzę zdrowia nam wszystkim, ale lekarzom też...bo wtedy mózg lepiej pracuje.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Kawka 29-09-2007, 19:40
Gosiek,

Absolutnie nie potępiam równo wszystkich lekarzy.......... Tylko, miałam takie nieszczęście, że spotykałam na swojej drodze lekarzy najzwyczajniej niedouczonych, wręcz szkodzących. Ot, choćby przykład sprzed zaledwie tygodnia. Lekarz endokrynolog z przychodni przyszpitalnej zalecił mi na miesiąc odstawienie homonów wiedząc, że mam wyciętą całkowicie tarczycę. Kierował się standardem - niskie TSH, więc jest nadczynność. A to nieprawda. Po operacji poziom hormonów "ustala" sie około 6-7 tygodni, tym bardziej, że przed operacja miałam b. niskie TSH. A objawy mam ewidentnie niedoczynności. Gdy wreszcie spotkałam, lekarza myślącego głową, a nie stosującego się tylko i wyłącznie standardy leczenia i patrzenie na wyniki,  stwierdził, że rezygnacja z hormonów na tak długi okres mogło by się dla mnie skończyć tragicznie. A ilu pacjentów dostosowało by się do tego zalecenia.......... Nie chcę myśleć jakie to by przyniosło skutki dla ich organizmu..........
Tak więc są lekarze i lekarze.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 29-09-2007, 20:06
Mendycyna chwali się jakie ma osiągnięcia w diagnostyce raka. Niemcy lub inne kraje zachodnie (np. mogą go zdiagnozować na poziomie mikronów czy nawet jakiejś jego części). Z tego powodu ubolewają Polacy i myślą, co tu skonstruować lepszego... Co to ma wspólnego z prewencją, czy profilaktyką chorób raka? Nic!!!
   Mendycyna najpierw poprzez dietetyków produkuje te choroby, a później przypisuje sobie sukcesy we wczesnym ich wykrywaniu. Ja współczuję tym pacjentom, którzy się cieszą z takich zdobyczy rozwoju myśli postępowo-technicznych w mendycynie.
   Jedyna lekarka-onkolog w Poznaniu, która dopuszczała, by na jej oddziele pacjenci mogli korzystać ze stosowania Diety optymalnej. Ci pacjenci jedynie mieli lepsze rokowania i lepiej znosili skutki chemii i radioterapii. Nie wiem - czy ta pani doktor długo się utrzymała w tym szpitalu… Ta pani wiedziała, że przyczyną całego zła jest słaba odporność tych chorych, i dlatego przywiązywała największą wagę do tego - co się podaje w szpitalach do jedzenia pacjentom.
   A chemio/radioterapie musiała stosować, gdyż odszkodowania firmom za zerwanie umów płaciłaby z własnej kieszeni. To że to są przestarzałe metody leczenia i niekorzystne dla zdrowia, to już przerabialiśmy, i najlepszym dowodem tego jest ten pan minister od chorób.
   Podobnie jak Mistrz sądziłem, że chociaż w jednym momencie, tj. szczepień można pozytywnie się wyrazić o mendycynie, ale długo nie trzeba było czekać na weryfikacje poglądów. O tym już było bardzo dużo i nie chcę być monotematyczny.
   Ja też mógłbym kilka tomów napisać - jak mi skopali zdrowie lekarze, jeszcze kiedy byłem w łonie matki. A znów kilka lat temu - jak padłem ofiarą reform w służbie chorób. Proszę mnie tylko nie poprawiać! Od tej pory będę się posługiwał tylko tym terminem: - służba chorób, a nie: - służba zdrowia.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Gosiek 29-09-2007, 21:47
Witam ponownie!
Kawka, gdybym nie miała podobnych doświadczeń w służbie "chorych", nie byłoby mnie tutaj. Z tą różnicą, że jeszcze mi nic nie wycięli, ...ale chcieli. Może dzięki nam lekarze zaczną trochę myśleć?
Zibi, to tylko moje przemyślenia. Absolutnie nie chcę ich nikomu narzucać. Cały czas staram się zachować zdrowy rozsądek.
Dobrej nocy życzę.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 30-09-2007, 11:29
Ks. prof. Sedlak pisał: -"Weryfikację nowej wiedzy mogą i powinni przeprowadzić wyłącznie jej przeciwnicy. To oni powinni udowodnić, że ta wiedza jest zła, zaproponować coś lepszego i wykazać, że to coś jest lepsze..." Wg Sedlaka uczony to taki człowiek, który zgromadził szeroką, interdyscyplinarną wiedzę w takim zakresie, że potrafił popchnąć naukę do przodu.

Moim zdaniem - ks. Sedlak to był właśnie takim człowiekiem. Sedlak pisał: - "Najgorsza jest cisza, otaczała mnie przez całe lata (...). Utrzeć mu nosa, przyklepać głowę, upodobnić do nas (...)" - pisał o swoich kontaktach z uczonymi. Ponadto pisał: - " (...) Przerażająca jest zmowa  głupców. To najpotężniejszy związek, choć bez prezesa i składek (...)". Tak był niszczony przez kolegów "naukowców" nienauczonych, podobnie jak: prof. J. Aleksandrowicz,  Rybczyński i wielu innych.

Prof. Sedlak powiedział, że upadek wszelkich autorytetów musi znaleźć swoje odbicie również w nauce i dodał: - "(...) nauka stała się uczonym trupem myśli, nad którym zasiedli wytrawni gracze. Gdyby wydać encyklopedię ignorancji uznanych autorytetów w dziejach nauki, składałoby się na nią wiele brzuchatych tomów. Nic już nie zainteresuje uczonych. Są jak woły, które spokojnie żują pokarm na zagrodzonej łączce (...)".

Dr Kwaśniewski opowiada w swojej książce: - "(...) Rzeczywiście prawdziwe dramaty rozgrywały się w szpitalach. Tam triumfowała bezduszność. Pamiętam sytuację sprzed lat, kiedy pojechałem na 3. miesięczny staż do Warszawy. Trafiłem do pewnej kliniki, gdzie przeprowadzono m.in. operacje naczyniowe. Pewnego dnia zainteresowałem się bliżej pacjentem cierpiącym na chorobę Bergera, który przeszedł dotąd 27 operacji. Miał amputowane obie nogi, lewą rękę, u prawej zostały mu dwa palce, ot, żeby mógł trzymać papierosa. Straszny widok. - Panie dochtórze, jeśli pan potrafi, niech go pan ratuje - zwrócił się do mnie pewien docent. - Co pan proponuje? - zapytał profesor, szef oddziału, na który od ponad 5. lat leczył się chory. - Tłuszcz i białko - odparłem. - Na białko zgoda, na tłuszcz nie -usłyszałem... Na własną rękę zacząłem człowieka dokarmiać. Przynosiłem mu śmietanę, sery, masło, wędliny. Chłopak jadł i jadł. Po trzech tygodniach, w czasie obchodu, przy łóżku chorego profesor pyta: - Boli pana?, a chłopak odpowiada: - nie. - 24 ampułki dolarganu zaordynował profesor. - Chory nie powinien cierpieć - dorzucił. Dolargan to bardzo silny środek o działaniu narkotycznym, co to oznacza dla ciężko chorego człowieka, który od 5. lat jest na środkach uśmierzających ból, może domyślić się każdy. Dotąd chłopak brał 22 ampułki, teraz miał brać dwa razy tyle. Po kilku tyg. z 24 ampułki. Zrobiło się 48. - Szef nakazał nie ograniczać choremu dolarganu - usłyszałem na oddziale. Po 2. tygodniach chory zmarł. Zapytałem, dlaczego, skoro przez 5 lat nie zwiększano pacjentowi ilości tego środka, nagle postanowiono zaaplikować mu zabójczą dawkę. Usłyszałem: - Gdyby ten chory przeżył, to byłaby klęska dla naszej kliniki. Czym byśmy się zajmowali? Dr Kwaśniewski dalej mówił w wywiadzie: - "(...) Skądinąd muszę panu powiedzieć, że ci lekarze to byli bardzo porządni ludzie, ale - porządność - kończy się na pewnej granicy. Ów profesor był bardzo oddany chorym, potrafił 10 godz. stać przy operacji, ale ten chory nie miał prawa przeżyć. To bardzo smutne. Wiem, że może się panu wydawać to niewiarygodne (...)".

Na zachodzie, ludzie potrafią wygrywać ciężkie procesy przeciwko firmom farmaceutycznym, przez których leki "etyczne" zmarli ich członkowie rodzin. Trochę im się też w Polsce przykróciło z tym kolędowaniem po przychodniach i pozyskiwaniu lekarzy do współpracy, w zamian za wczasy na Kanarach, Majorce, itd.

Kiedyś w "W-11" - filmie opartym na faktach, w Polsce, pewien alchemik skradł dokumentacje jakiegoś leku, którego działanie było zabójcze. Ile było trupów z powodu poszukiwań tego alchemika - farmaceuty.

Ja już nie wspomnę tutaj o błędach farmacji, czy lekarskich w sztuce, czy o Pawulonie. Te błędy pokrywa najczęściej ziemia...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Kawka 30-09-2007, 12:13
Zibi, przypadek chorego mężczyzny o którym napisałeś jest szkokujący, wstrząsnął mną dogłębi. To straszne, straszne i jeszcze raz straszne!!! Jak ludzie mogą być aż tak bezduszni.  :beczy:


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Evaa8 30-09-2007, 12:59
Wiedzialam, ze jest fatalnie i koszmarnie.... ale zeby za tak!!!!!!! to jak najgorszym horrorze !!!!!! swiadome mordowanie !!! dla kretynskich celow! zgroza !


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 30-09-2007, 16:26
I to się działo dosyć dawno temu. A co się teraz może dziać...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Helusia 30-09-2007, 18:33
Zibi napisał "Za czyje pieniądze kształcimy lekarzy, którzy szkodzą"
Zibi chcę Ci powiedzieć, że mój syn rozpoczął dopiero studia na AM ale już dzisiaj wiem jakie są to ogromne wydatki/pieniądze właśnie dla mnie, dla innych rodziców zapewne też :)


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 01-10-2007, 12:37
Chciałbym, Helusiu, żeby Twój syn uzyskał "kwit", po skończeniu AM, a dzięki swojej podzielności albo wielodzielności uwagi, wchłonął wiedzę, za Twoim pośrednictwem z Tego Forum, i tak samo skutecznie wyleczał ludzi, albo i jeszcze lepiej niż dr Janus i Mistrz.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Helusia 01-10-2007, 15:53
Zboczył faktycznie bo chodzi tutaj o skuteczny sposób wyleczenia z nowotworu Ministra Zdrowia - wszyscy jesteśmy tego ciekawi  

Zibi - dzięki za szczere życzenia :)


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Kawka 01-10-2007, 16:18
Przytoczę fragment wywiadu Moniki Olejnik z ministrem "zdrowia" Zbigniewem Religą dotyczący leczenia chemioterapią nowotworów złośliwych:

Monika Olejnik: I na koniec zapytam, bo to mnie strasznie zastanowiło i zasmuciło, jak pan profesor powiedział w pewnym momencie, że zastanawia się pan nad chemioterapią, bo ona niczego nie daje, tylko przynosi.....
 
Zbigniew Religa: Pani redaktor nie, nie, dobrze, znaczy w pewnym sensie dobrze, że o tym mówimy, natomiast jestem pacjentem, który by...
 
Monika Olejnik: Czy to nie było odebranie nadziei tym ludziom, którzy decydują się.
 
Zbigniew Religa: Pani redaktor ja, bo to jest troszkę tak, jak ludzie albo nie słuchają, albo przekręcają to co ja mówiłem.
 
Monika Olejnik: A ja mam cytat z „Dziennika” – „Dlatego, że zdania w tej sprawie są podzielone a chemioterapia daje tak niewielkie korzyści, że nie wiem czy warto to robić” – to jest cytat z pana.
 
Zbigniew Religa: W moim konkretnym przypadku, w moim konkretnym przypadku. I u mnie nie ma bezwzględnych wskazań do stosowania chemioterapii. Gdyby lekarze, którzy mnie leczyli i leczą powiedzieli - są wskazania, żeby u pana zastosować chemioterapię, ja bym nie dyskutował, natychmiast bym się poddał temu. Natomiast tutaj nie ma sytuacji, w której lekarze, którzy się mną zajmują mówią musi pan bezwzględnie to wziąć.
 
Monika Olejnik: A pan mówi – to i tak nic nie da, bo to przynosi tylko szkodę a nie korzyść, czyli tak nie było?
 
Zbigniew Religa: Absolutnie nie. Ja mówię w sytuacji, bo u mnie zastosowanie chemioterapii to jest rodzaj dmuchania na zimne. Nie konieczność, tylko na wszelki wypadek dajmy chemioterapię żeby się dalej nic nie stało. I teraz trzeba to odnieść do wiedzy medycznej. Ludzie w takiej sytuacji, jak ja, którzy biorą chemioterapię – nie biorą chemioterapii i różnica prawie jest żadna.
 
Monika Olejnik: A Havel brał czy nie brał?
 
Zbigniew Religa: Nie brał.

Fragment rozmowy pochodzi ze strony http://www.radiozet.pl/gosc.php?id=7555


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Kawka 01-10-2007, 16:53
A dla IAR 13 czerwca br. prof. Religa powiedział:

"Na razie postanowiłem unikać stresu. Zastanawiam się, choć bardziej skłaniam się do tego, żeby nie robić żadnych dodatkowych zabiegów [przyp. w domyśle chemioterapii]. Decyzję podejmę w ciągu dwóch tygodni". Jako lekarz wiem, że teraz najważniejsze jest dla mnie odbudowanie systemu immunologicznego. Chcę dać możliwość temu mojemu własnemu wojsku, które jest we mnie, by samo zwalczyło chorobę. Potrzebne mi są dwa tygodnie absolutnego spokoju".

Czyli lekarze doskonale wiedzą co nas może ochronić, wyleczyć, a przynajmmniej wiemy już, że wie o tym minister Z. Religa. Smutne, że nie propagują tej wiedzy.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 01-10-2007, 16:59
Wiedzą też, co nas może dobić. Chemioterapia po operacji jest najskuteczniejsza. Czemu oni to robią? Normalnie - dla pieniędzy, które koncerny farmaceutyczne wyciągają z tzw. bezpłatnego systemu ubezpieczeń. Strajkujący lekarze żądają sprywatyzowania szpitali. Naiwni! Kto się na to zgodzi?


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Kawka 01-10-2007, 17:05
Gdzieś ostatnio przeczytałam, że pewien szpital dostał od NFZ prawie 1 mln złotych na chemioterapię, co zdziwiło nawet dyrektora szpitala. Natomiast nadal brakuje w tym szpitalu pieniędzy na podwyzki choćby dla pielęgniarek. Tak więc,  ma Mistrz rację, istnieje lobby, które zarabia na chemioterapii i zapewne także na radioterapii ogromne pieniądze. Reszta się nie liczy.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 01-10-2007, 22:43
Ta praktyka jest tak bezduszna, nieludzka, niehumanitarna, że wydaje się być niewiarygodna. A jednak... Mechanizm jest taki sam, jak w przypadku wojen. Otóż mocarstwa mają fabryki zbrojeniowe produkujące nowoczesne uzbrojenie. Ale w niedługim czasie staje się ono przestarzałe i trzeba produkować jeszcze nowocześniejsze. Ale co zrobić z tym wypełniającym magazyny przestarzałym uzbrojeniem? Trzeba po prostu sprowokować jakąś wojenkę i zużyć te przestarzałe rakiety, bomby i amunicję. Identycznie jest w przypadku chemioterapii. Firmy farmakologiczne usilnie starają się wyprodukować lek na raka i wydają na to pieniądze porównywalne do tych na zbrojenia. Jakoś im to nie wychodzi, ale co zrobić z tymi nieudanymi? Wyrzucić? Tyle pieniędzy? Przecież można sprzedać z zyskiem. I tylko to się liczy.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 08-10-2007, 17:25
do Mistrza ,no dobrze ale co w zamian Pan by zaproponował?chemioterapia nie ,radioterapia nie czyli co powolne umieranie?


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 08-10-2007, 19:53
Cytat od: Mistrz
Jakoś nie widać, by Havel i Religa byli umierający.


no ale wedlug takiego myslenia mozna dojsc do wniosku,ze szpitale onkologiczne sa miejscem masowej zbrodni. Bez przesady. Beata pytala o ludzi, ktorzy sa zdani sami na siebie , ktorzy nie posiadaja owego cudownego srodka, ktorym Religa sie NIBY wyleczyl


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 08-10-2007, 20:23
Cytat od: "Frytka"
szpitale onkologiczne sa miejscem masowej zbrodni
Według mojej wiedzy - nie ma w tym aż takiej przesady, jak się z pozoru wydaje. W każdym bądź razie schemat: operacja + chemio-, czy radioterapia to zabójcza kombinacja. Jest wiele głosów za tym, by postępować odwrotnie - najpierw chemioterapia, by zniszczyć ewentualne przerzuty, a potem operacja. Dlaczego nie stosuje się tego schematu? Po prostu - przed laty system taki został przyjęty od klinik amerykańskich, które są wyrocznią w medycynie konwencjonalnej, i nikt nie śmie tego zmieniać, bo jak wykańczać ludzi, to tylko zgodnie z tzw. sztuką lekarską, cokolwiek to znaczy...

Przecież gdyby onkologia była tak skuteczna, jak mówi propaganda, to czy mnożyłoby się aż tyle alternatywnych metod leczenia nowotworów?


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Einstein 08-10-2007, 20:52
Mocne to porównanie z koncernami zbrojeniowymi. I trafne niestety.

Ale podobno jeszcze bardziej wykańczające od chemioterapii są wysokowęglowodanowe i beztłuszczowe diety szpitalne.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 09-10-2007, 04:07
Przyroda wymyśliła cytostatyki, czyli tzw. trucizny jądra, tj. substancje blokujące podział jąder komórkowych, co ma istotne znaczenie w przypadku szybko dzielących się komórek nowotworowych. Najwcześniej odkrytym cytostatykiem jest wyciąg z zimowitu wiosennego, czyli wciąż niedoceniana kolchicyna. Jednak firmy farmaceutyczne ubzdurały sobie prześcignąć naturę i stworzyć syntetyczną substancję, która by nie tylko blokowała podział komórek nowotworowych, ale także niszczyła je. Teoretycznie to nic trudnego, tylko że zdrowe komórki organizmu są tak samo podatne na zniszczenie, jak komórki nowotworowe. I tak współcześni alchemicy przez lata poszukują ten kamień filozoficzny. Już, już go mają, co jakieś pół roku dokonują wiekopomnego odkrycia... i nic.

Niech sobie szukają, nie ma w tym niczego złego. Wszak zadaniem naukowców jest poszukiwać. I problem nie jest w tym, że niczego nie wynaleźli. Tak bywa. Problem w tym, że produkty, które nie spełniły pokładanych w nich nadziei – za ciężkie pieniądze aplikuje się chorym! A że umierają... No cóż – nowotwór jest chorobą śmiertelną.

Ergo: mimo że nie ma chemicznego leku skutecznego w chorobach nowotworowych - chorym takie leki aplikują się powszechnie. Co silniejsi owszem przeżywają. Ale to nic nowego. Dane historyczne potwierdzają, że po włożeniu do pieca na trzy Zdrowaśki też niektórzy przeżywali i zdrowieli...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 09-10-2007, 07:58
Cytat od: Mistrz
Dane historyczne potwierdzają, że po włożeniu do pieca na trzy Zdrowaśki też niektórzy przeżywali i zdrowieli...


hehe dobre..  

dzisiaj w prograie Kawa czy herbata znowu mowili o jakims cudownym leku na raka i badaniach nad tym lekiem. Nie wiem o co konkretnie chodzilo,bo za pozno wlaczylam tv.
Tez wlasnie mnie taka mysl naszla, ze skoro znowu cos wymyslili to dla czego nikt do cholery nie zdrowieje i masa ludzi umiera na te "chorobe"?
Mi po prostu jest ciezko pojac, jak mozna tak oszukiwac spoleczenistwo i oglupiac ludzi i siebie    . Mowili tez o cukrzycy ,ze tez cos wymyslili "cudownego" na wyleczenie sie z tej choroby.
Pani prowadzaca miala usmiech na twarzy. :/
Ktos zna wiecej szczegolow?

[ Dodano: 09-10-2007, 09:01 ]
Cytat od: Mistrz
Jest wiele głosów za tym, by postępować odwrotnie - najpierw chemioterapia, by zniszczyć ewentualne przerzuty, a potem operacja.


No to jest logiczne, zwazywszy na to,ze wycinajac guza w tym samym momemncie prowokujemy  jego przerzut .


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Evaa8 09-10-2007, 11:09
Dostali Nobla- badali myszy, geny odpowiedzialne za dziedziczenie chorob, jesli dobrze zrozumialam- znowu beda trabic, ze wszystkie choroby dziedziczymy- tu - cukrzyce ( nie sklonnosci ale choroby!)- wiec za wczasu musimy sie :bac , badac, szczepic...itp- wiec znow w/w beda mieli co robic. I o to chodzi!
Dlaczego mnie juz nie dziwi, ze nikt nie zajaknie sie, jak bardzo wazna jest dieta w tych konkretnych przypadkach- cale zycie, zamiast czekac na rozwoj choroby!?? Juz dzieci powinny to wiedziec.


Tytuł: Religa poddał się chemioterapii
Wiadomość wysłana przez: Kawka 02-03-2008, 14:47
Profesor Zbigniew Religa przyznał w TVN, że znowu musiał walczyć z rakiem. Właśnie skończył kolejną chemioterapię. Chemioterapię, jak również zabieg usunięcia nadnercza, były minister zdrowia przeszedł w Instytucie Chorób Płuc w Warszawie.

- W końcu roku wystąpiła komplikacja, miałem przerzut do nadnercza. Zostało ono usunięte i uznałem za słuszne poddać się chemioterapii - powiedział Religa.

- Pan profesor otrzymał dwa kursy chemioterapii. Pierwszy kurs zniósł bardzo dobrze, natomiast po drugim wystąpiły poważne powikłania. Komplikacje były na tyle poważne, że zagrażały życiu profesora - powiedział reporterowi TVN prof. Kazimierz Roszkowski dyrektor Instytutu Chorób Płuc.

- Chemioterapia ma czasami fatalne skutki. U mnie te fatalne skutki wystąpiły łącznie z całkowitym brakiem białych krwinek. Ale teraz jestem w okresie odbudowywania tego - opowiada Religa.

Dramatyczna walka o życie byłego ministra zdrowia wg TVN rozegrała się tydzień temu. Prof. Roszkowski przyznaje, że nie podjąłby się przeprowadzenie kolejnej chemioterapii, bo mogłaby ona spowodować zgon toksyczny.

Informację zaczerpnęłam z dzisiejszego portalu interia.pl


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 02-03-2008, 17:18
Tak jak się spodziewałem, chyba ten człowiek nawet na jotę nie posiada świadomości o tym, że istnieją inne sposoby alternatywne... Widać - on i jego "nałukowa" świta lubią sobie "powalczyć" z chorobami, swoimi "nałukowymi" sposobami. To znaczy może wie... ale nie ma wiary w tę wiedzę.

Dodano 2 minut temu:

 
Cytat od: kawka
Dramatyczna walka o życie byłego ministra zdrowia wg TVN rozegrała się tydzień temu. Prof. Roszkowski przyznaje, że nie podjąłby się przeprowadzenie kolejnej chemioterapii, bo mogłaby ona spowodować zgon toksyczny

Teraz będą się chwalić swoimi zdobyczami "nałukowym" w medycynie.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: hajdi 02-03-2008, 17:30
Cytat od: zibi
Tak jak się spodziewałem, chyba ten człowiek nawet na jotę nie posiada świadomości o tym, że istnieją inne sposoby alternatywne... Widać - on i jego "nałukowa" świta lubią sobie "powalczyć" z chorobami, swoimi "nałukowymi" sposobami. To znaczy może wie... ale nie ma wiary w tę wiedzę.
Może być też inny powód.
Co by się stało, gdyby Religa skorzystał z metod alternatywnych i się wyleczył? Później mógłby mieć np. wypadek samochodowy albo zostać napadnięty przez niezidentyfikowanych sprawców.
A gdyby się nie wyleczył? Chociaż wtedy nie miałby nic do stracenia...
I tak źle i tak niedobrze.
Ale sygnał poszedł wyraźny: "Masz raka? Nawet nie próbuj szukać innych sposobów pozbycia się go niż nasza chemioterapia"


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Magda 02-03-2008, 17:30
Jacek Kaczmarski podobno postawił na vilcacorę i inne metody naturalne i też przegrał - chyba nie ma nic pewnego.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: hajdi 02-03-2008, 17:37
Cytat od: "Magda"
Jacek Kaczmarski podobno postawił na vilcacorę i inne metody naturalne i też przegrał - chyba nie ma nic pewnego.

Pewna jest tylko śmierć i podatki.
A tak poważnie. Raka trzeba leczyć zdecydowanie i nie mieszać metod.
Dobra jest głódówka. Jednak przy rozległych przerzutach może być wyniszczająca.
Moim zdaniem warta rozpatrzenia jest metoda Maxa Gersona.
http://video.google.com/videoplay?docid=6169050139483021263
W Meksyku jest klinika, którą prowadzi córka Gersona, Charlotte. Ma ona znakomite wyniki w leczeniu raka i nie tylko.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 03-03-2008, 15:13
Tak ,o ile słaby wycieńczony człowiek przeżyje to głodowanie i wlewanie lewatyw .
A co do dr Religi to spodziewałam się takiego przebiegu zdarzeń.
Co do nowotworu to chyba nigdy nie ma pewnośći co do metody .Pewne jest jedynie to ,że w bardzo wczesnym stadium ,gdy rak nie da nacieków jest szansa ,że operacja wyeliminuje zagrożenie .
Natomiast zgodnie z moimi obserwacjami ,wszystkie inne przypadki to jedna wielka niewiadoma.I choć chemioterapia wydawać by się mogła ,barbarzyństwem to jednak dzięki niej ludzie żyją,i takich ja znam.
Ale znam również takich ,którzy próbują innych metod ,ale jak na razie ,nie znam takich ,którym pomogło to całkowicie zwalczyć nowotwór.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: hajdi 04-03-2008, 11:55
Cytat
Tak ,o ile słaby wycieńczony człowiek przeżyje to głodowanie i wlewanie lewatyw .

Nie mieszajmy metod.
Głodówka to zmuszanie organizmu do szukania paliwa wewnątrz. Najpierw organizm spala tłuszcz a potem wszystkie śmieci i zdegenerowane komórki. Zresztą przy głodówce lewatywa z kawy nie zaszkodzi. Stosujemy ją po to, żeby kofeina spowodowała otwarcie przewodów żółciowych i wyciek żółci wraz z toksynami. To daje zmeczonej wątrobie oddech.
W terapii Gersona podczas stosowania soków warzywno owocowych uzyskanych w specjalny sposób (nie odwirowanie a wyciśniecie) następuje uwolnienie olbrzymich ilości toksyn i bez wspomagania wątroby skończyłoby sie to zatruciem i zgonem. Gerson wspominał o tym w licznych wykładach. Zdarzało mu się ulec namowom pacjentów i odpuścić lewatywy tylko na jeden dzień i już były problemy. Lewatywa z kawy nie jest zabójcza. Sam ją stosowałem i żyję.
Cytat
Pewne jest jedynie to ,że w bardzo wczesnym stadium ,gdy rak nie da nacieków jest szansa ,że operacja wyeliminuje zagrożenie .

Po co czekać na wczesne stadium choroby? Należy wydać ustawę nakładajacą obowiązek poddawania się raz na 2 lata profilaktycznym "otwarciom" organizmu za pomocą operacji. Jeżeli bedzie wszystko OK to pacjenta sie zaszyje a jeżeli lekarze stwierdzą wystepowanie guzów to od razu je wytną. Myśle, że w ten sposób wyeliminujemy raka bezpowrotnie.
Cytat
I choć chemioterapia wydawać by się mogła ,barbażyństwem to jednak dzięki niej ludzie żyją,i takich ja znam.

W tej wypowiedzi zamieniłbym tylko słowo "dzięki" na "pomimo" i wszystko bedzie OK. Rozumiem, że tych co zmarli nie liczysz do tych których znasz tylko do tych, których znałaś.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 04-03-2008, 12:34
Hajdi ,oczywiście masz rację ,i Garson jest bardzo przekonywujący.
Jednak nie zapominaj ,że Józef Slonecki swoje słowa i wszelkie rady kieruje do ludzi zdrowych.Ja natomiast nie opieram się na zdarzeniach zaczerpniętych z filmików i książek ,ale na własnych obserwacjach.Które widzę na własne oczy.Ile znasz osób ,ktore wyleczyły się z raka ?ale to mają być Twoje własne znajomości ,lub takie które wiesz na pewno ,ze się wyleczyły?


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Agna 04-03-2008, 14:36
Hajdi napisałeś, że metoda Gersona jest warta rozpatrzenia. Ale chyba niewykonalna w warunkach domowych. Podstawą tej metody jest podawanie dużych ilości soków warzywnych (też ze świeżej wątroby cielęcej) sporządzonych w specjalnym urządzeniu - rozcieracz grinder (młynek rozdrabniacz) i osobna prasa i podawanie dużych ilości potasu płyn Lugola i suchą tarczycę. Pomijam lewatywy bo to jest wykonalne


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Pablo 05-03-2008, 07:17
Na prośbę hajdiego dołączam plik z opisaną metodą Gersona: http://www.plikus.pl/zobacz_plik-Terapia_Gersona-127520.html


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Piotr 17-09-2008, 08:15
Leczenie proponowane przez "służbę zdrowia" jednak zaszkodziło:
Religa: mam chorobę popromienną
http://wiadomosci.wp.pl/kat,9916,title,Religa-mam-chorobe-popromienna,wid,10365561,wiadomosc_prasa.html


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 17-09-2008, 08:53
No coz, nikomu choroby nie zycze, ale jest tak,ze wiele osob ma ja na wlasne zyczenie.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 17-09-2008, 13:32
To znaczy tylko tyle ,ze na raka nie ma metody innej niz ta okropna i wyniszczajaca chemioterapia i radioterapia.
Jesli ktos nie wierzy to będąc chorym niech spróbuje wyleczyć się naturalnie.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: hajdi 17-09-2008, 13:58
Cytat od: "Beata M."
To znaczy tylko tyle ,ze na raka nie ma metody innej niz ta okropna i wyniszczajaca chemioterapia i radioterapia.

Beato, czy chcesz powiedzieć, że choroba popromienna  ministra Religi świadczy, że tylko chemio- i radioterapia są skutecznym lekiem na raka? Bo mi wydaje się, że to świadczy dokładnie o czymś wręcz przeciwnym.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 17-09-2008, 14:25
Mysle,ze jesli chodzi o tak daleko zaawansowana chorobe to obydwie metody tj ta standardowa(chemia i radioterapia) jak i ta naturalna biora w leb. W tym wypadku wszystko zalezy od stanu organizmu. Sa osoby jeszzce na tyle silne , ze zniosa chemie czy ulecza sie ziolami. Ale sa w wiekszosci tacy., ktorych chemia dobila i tez Ci , ktorym rowniez ziolka nie pomogly.

Dlatego najlepsza metoda na raka jest jemu zapobieganie.Kiedy jest na to jeszcze czas.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 17-09-2008, 15:30
Cytat od: "Beata M."
To znaczy tylko tyle ,ze na raka nie ma metody innej niz ta okropna i wyniszczajaca chemioterapia i radioterapia.
No, co to za brednie!


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 17-09-2008, 16:12
Tak Szpilko i tu się zgadzam.
Reszta opini niestety mnie nie przekonuje .W tym temacie raczej pozostane przy swoich przekonaniach.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 17-09-2008, 16:48
Moj wujek trzy lata temu zachorował na złośliwy nowotwór pęcherza ,miał delbetową chemię i najwyższą ilość lamp,oprócz utraty włosów nie ma zadnych dolegliwości ,pracuje ,jeżdzi za granicę ,w sierpniu minęły trzy lata .Za to jeden mój znajomy ,który uwierzył w moc anry,terapię dr.Budwing ,mało nie wylądował na tamtym świecie,jakiś litościwy lekarz odradził mu chemioterapię,w tej chwili po 5 kursie chemii ,ma się dobrze i wraca do zdrowia ,jest mu ciężko ,ale żyje.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 17-09-2008, 16:51
Cytat od: "Beata M."
w tej chwili po 5 kursie chemii ,ma się dobrze i wraca do zdrowia
Już to sobie wyobrażam...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: fiona50 17-09-2008, 16:51
Mnie osobiscie takie zabiegi na organizmie przypominaja lutowany garnek.
 To chemia, to radioterapia, to cos tam i stale i naokraglo.
To samo z lutowanym garnkiem.Kiedy raz byl dziurawy to i tak juz z niego nic nie bedzie. To pusci lut, to przyrdzewieje a i tak w koncu skonczy tam gdzie jego miejsce czyli smietnik.
Zdrowie mamy jedno i najcenniejsze i cale zycie nalezy o nie dbac.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 17-09-2008, 16:57
Tak Fiono masz stu procentową rację ,na szczęście my jesteśmy póki co zdrowi.I możemy działać .
ps. miałam nadzieję i to wielką ,że te terapie działają ,w tej chwili pozbyłam się złudzeń.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: kerstink 17-09-2008, 17:15
Ja natomiast jestem przerazona, jak sie mierzy 'skutecznosc' chemii i podobnych terapii. Sukces czesto oznacza tu, ze umieralnosc spada o 2-3 % liczone w okresie 5 lub 10 lat. Czy to na pewno jest sukces ? Czy to nie raczej oznacza, ze nie poznalismy zrodla problemu ?

A czemu sie nie pisze o tym w mediach:
http://www.aerztezeitung.de/medizin/krankheiten/krebs/default.aspx?sid=371865
ze wysokie dawki witaminy C zabijaja komorki rakowe. Patrz Codex Alimentarius - sa starania aby ograniczyc spozycie witamin i mineralow. Ostatnia wersja projektu ogranicza maksymalna dzienna dawke witaminy C do ok. 1800 mg, a w powyzszym artykule dawka byla 8-10 g, dozylnie.

Czemu ksiazka o terapii Gersona nie jest lektura dla lekarzy ?

Czy  sa ludzie, ktorym zalezy na ukrywaniu faktow ?

Moj ojciec trzymal sie dobrze nawet 10 lat, mimo operacji, chemii, immunoterapii. Mial silny organizm, chcial zyc. Jednak zastanawiam sie teraz, czy nie moglby zyc do tej pory, gdyby nie mial amalgamatu w zebach, nie bralbyc lekow na alergie co roku przez jakis czas. Czytajac forum sie zastanawiam, czy nie mial wlasnie kompletna grzybice - ja mam analogiczne objawy (pewnie, ze to 'genetyczne').


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: KaZof 17-09-2008, 18:11
Cytat od: "kerstink"
wysokie dawki witaminy C zabijaja komorki rakowe.

Z vit.C radzę być ostrożna, bo może uszkodzić układ moczowy, nerki ... Ostatnio zaszkodziłam mojej suni (chorej na czerniaka) podaniem raptem przez trzy dni podwójnej dawki Vit.C OLIMPU  :zalamany: , na szczęście już wyprowadziłam ją z tego...Przy obciążonych toksynami nerkach nie wskazane jest stosowanie takich preparatów. Dodaję natomiast do koktajli błonnikowych owoce dzikiej róży - teraz ich sezon mamy  :) .
Zdradzę Wam, że utrzymuję psicę w dobrej kondycji podając jej dwa razy dziennie mega koktajle błonnikowe na bazie jabłka i pomidora, liście selera, nasturcji, pietruszki, jarmużu, szpinaku + nasiona wraz z ostropestem i 4 surowymi zółtkami na dzień, olejem lnianym 4 łychy na dzień i surową wątróbką. Ostatnio nawet nieco łoju cielęcego także zjada. Siły jej nie opuszczają  :)  chociaż ciągle zmagamy się z chorobą...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 17-09-2008, 19:05
Tę metodę wprowadził Linus Pauling i nawet otrzymał nagrode Nobla w dziedzinie Chemii ,ta metoda przedłużała jedynie zycie pacjentom w osatnim stadium o kilka miesięcy.
To były eksperymentalne metody i czasem skuteczne.Jak każda inna metoda.Prawda jest taka,że gdy juz zachorujemy ,to tracimy panowanie bo zjada nas strach,dlatego warto jest przygotować się psychicznie i alternatywnie i zdobyć wiedzę ,która pozwoli nam na podjęcie skutecznej decyzji.Dlatego to forum  przynajmniej dla mnie jest znakomitą alternatywą i cieszę się ,że tu trafiłam.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: KaZof 17-09-2008, 19:20
Cytat od: "Beata M."
tracimy panowanie bo zjada nas strach,dlatego warto jest przygotować się psychicznie i alternatywnie i zdobyć wiedzę ,która pozwoli nam na podjęcie skutecznej decyzji

Właśnie w chorobie bliskiego najgorsza jest nasza bezradność ... dopóki mamy jeszcze jakieś możliwości do wdrożenia, dopóty stajemy się spokojniejsi i widzimy jeszcze sens działania...a to daje temu choremu (nawet zwierzęciu) chęć walki z chorobą ...
Dzieki TEMU Forum jeszcze mam "ręce otwarte" ... Za co SERDECZNIE  DZIĘKUJĘ .


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: kerstink 18-09-2008, 06:13
Cytat od: "Grażyna"

Wpływ genetyki jest tu wątpliwy.


Ja tez mam watpliwosci. Moglabym uznac, ze genetyczna jest sklonnosc do naszych slabych miejsc, ale to tez w pewnym przyblizeniu tylko. Czy rozwinie sie konkretna choroba zbyt mocno zalezy od srodowiska, ktore zafundujemy naszemu organizmowi.

No ale wdlg. 'nowoczesnej medycyny' to powinnam sie bac, tym bardziej, ze babcia tez umarla na raka ...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 18-09-2008, 11:29
Cytat od: Mistrz
Cytat od: "Beata M."
To znaczy tylko tyle ,ze na raka nie ma metody innej niz ta okropna i wyniszczajaca chemioterapia i radioterapia.
No, co to za brednie!
Zna  Pan jakąś inną metodę ,ale gdy już jesteśmy chorzy nie zanim zachorujemy .


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Żabka 18-09-2008, 11:46
Myślę, że Religa kieruje się bardziej obserwacją przebiegu chorób u pacjentów niż wiedzą na temat zdrowia. No, ale przy postępowaniu takim jak jego można domniemywać, że dokształca się jednak na boczku i dobre rady daje tylko rodzinie.
Swoja droga jestem ciekawa ilu lekarzy w Polsce świadomie oszukuje pacjentów. Zawsze wydaje mi się, że oni po prostu nie znają prawdy, sami łykają tabletki przy byle okazji.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Loret 18-09-2008, 11:49
Poruszając temat dbania o zdrowie wśród moich znajomych i nie tylko, jestem często ignorowana i spotykam się ze stwierdzeniem, że "na coś trzeba umrzeć" ... no i jakie to jest mylne...! Czy w ogóle zastanawiają się co mówią.. ? nie... tylko jak już zachorują to człowiek musi wysłuchiwać jacy to oni nieszczęśliwi , ach szkoda słów... :mur:


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 18-09-2008, 13:16
Cytat od: "Beata M."
Cytat od: Mistrz
Cytat od: "Beata M."
To znaczy tylko tyle ,ze na raka nie ma metody innej niz ta okropna i wyniszczajaca chemioterapia i radioterapia.
No, co to za brednie!
Zna  Pan jakąś inną metodę ,ale gdy już jesteśmy chorzy nie zanim zachorujemy .


tak myślałam.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 18-09-2008, 14:04
Myślę, że jest metoda na raka - nie dopuszczać do choroby. Podobnie, jak z niedopuszczeniem do kaca - nie pić w przeddzień. Do tego potrzebna jest rzetelna wiedza. Kiedy organizm daje odpowiednie sygnały, to albo się to bagatelizuje, albo uważa, że dopiero, jak lekarze zdiagnozują, to się należy zabrać za likwidację choroby, i dalej się śpi spokojnie, bo się ma zaufanie do naukowców.
    Relidze wydawało się, że ma immunitet jako poseł, i na choroby również. A jeszcze do tego doszło - brak pokory przed naturą, bo się jest wszak profesorem, a to wg niego, z urzędu (obligatoryjnie) - przesądza o jego niezachorowalności. Profesora - nie imają się choroby - a już kardiologiczne - w szczególności. Gdyby profesor nie ufał do końca nienauczonej nauce, to powinien skojarzyć zawały u swoich operowanych pacjentów i raki serca (statystycznie jest mało), z "niewinną" antybiotykoterapią czy innymi terapiami medycyny chemicznej, które w przeszłości zapobiegały w odchorowaniu chorób infekcyjnych (głównie grypa i angina - jako wentyl bezpieczeństwa zdrowia).
   Ten ma pecha, kto nie chce posłuchać informacji dotyczącej profilaktyki - wg naszej interpretacji, i mówi: - na coś trzeba umrzeć... Jeśli zachoruje na raka, to i Gerson mu może nie pomóc. Już wielokrotnie o tym pisaliśmy, że najpierw się takie sygnały i informacje olewa, bo się żyje w błogiej nieświadomości, że medycyna dysponuje skutecznymi środkami zaradczymi (ta naturalna medycyna również), a jak się zachoruje (to znaczy zdiagnozują mu raka), to wówczas jest panika. Jest pewna różnica między zachorowaniem na raka, a zdiagnozowaniem jego.
   Gdybym wierzył w teorię dziedziczenia chorób genetycznych i ciągle się diagnozował, to pewniedawno bym się załamał i to by mi pomogło, już dawno zachorować na raka złośliwego. Ponieważ nie wierzę w te brednie i mam na to dowody, żeby nie wierzyć, usuwam źródło wszelkich chorób, a w tym i komórki quasi-nowotworowe oraz nowotworowe, stosując profilaktykę, która ma biologiczne przełożenie zwrotne. I niezbyt mnie to interesuje, w którym momencie działa profilaktycznie, a w którym terapeutycznie.
   A więc, czy nie jest znana metoda na niechorowanie na raka? Uważam, że my ją znamy, a kto jej nie zna albo nie chce znać, to ma problem.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 18-09-2008, 14:43
Ale to wciąż nie jest odpowiedz na moje pytanie,zapytałam czy oprócz chemioterapii i radioterapii ,jest inna skuteczna metoda ?chodzi mi już o stan ,gdzie człowiek jest chory na nowotwór i ma w perspektywie ten rodzaj terapii,Mistrz wielokrotnie podkreslił,że te metody są kiepskie i nie działają ,dlatego pytam ,może zna jakąś skuteczną ?i może coś doradzi osobie chorej .


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 18-09-2008, 16:41
   Mistrz, chyba przez wrodzoną skromność, nie mówi, że należy zastosować jego MO + Koktajle z błonnikiem + paralek Detox + Zasady zdrowego odżywiania, połączone wspólnym mianownikiem z odpowiednią dietą niskowęglowodanową + wiedzą o zdrowiu (prawdziwa alternatywa dla chorób). Mistrz, o tym cały czas mówi zdrowym, a chorzy też nie mają nic do stracenia, jeśli spróbują tej metody. Po co szukać pasty Dr Butwig, jak koktajle zawierają lepsze substancje prozdrowotne i antyrakowe, niż chudy ser w owej cudownej paście...
   A co do sposobów medycyny klasycznej, lepiej się nie wypowiadać, bo mi się nóż w kieszeni otwiera, na samą myśl.
   Ja nie znam innej metody - ani na remont, ani tym bardziej na remont przyspieszony organizmu.
Nawet terapie Garsona i inne - mogą pomóc w oczyszczaniu z toksyn, ale nic mi nie wiadomo, aby zapobiegały one wnikaniu toksyn w ilościach ponadprogramowych.
    Wątpię w to, czy po zastosowaniu samego detoxu, organizm sam się uszczelni, czy nie będzie nawrotu chorób...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: KaZof 18-09-2008, 16:52
Cytat od: "Zibi"
chorzy też nie mają nic do stracenia, jeśli spróbuja tej metody.

Cytat od: "Zibi"
koktajle zawierają ... substancje prozdrowotne i antyrakowe,

to miałam na myśli pisząc:
Cytat od: "kazof"
Zdradzę Wam, że utrzymuję psicę w dobrej kondycji podając jej dwa razy dziennie mega koktajle błonnikowe

To działa ...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 18-09-2008, 16:55
Tak, wiedziałem, co miałaś na myśli, Kazofie...
 ;)


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: hajdi 18-09-2008, 16:57
Cytat od: Zibi
Nawet terapie Garsona i inne - mogą pomóc w oczyszczaniu z toksyn, ale nic mi nie wiadomo, aby zapobiegały one wnikaniu toksyn w ilościach ponadprogramowych.
    Wątpię w to, czy po zastosowaniu samego detoxu, organizm sam się uszczelni, czy nie będzie nawrotu chorób...
Słusznie Zibi. Terapia Gersona jak sama nazwa wskazuje jest terapią, czyli metodą leczenia a nie metodą dbania o zdrowie. Można się zadetoksować na śmierć a nie uzyskac zdrowia.
Niemniej uważam i dr Janus także, że na dzisiaj metoda Gersona jest najlepszą metodą leczenia raka.
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=3301&postdays=0&postorder=asc&start=0
Szkoda tylko, że nie ma kliniki w Polsce. Leczenie się w domu (przynajmniej na początku terapii) jest trudne.
Inną metodą są głodówki, ale w przypadku zaawansowanego raka z przerzutami mogą pogłębić stan chorobowy.
W kazdym bądź razie nie dam sobie wmówić, że chemio- i radioterapia to najlepsze metody. Ci, którzy je przeżywają robia to wbrew, pomimo tej metodzie a nie dzięki niej! Tak samo jest z wkładaniem do pieca, o którym Mistrz pisze. Ci, którzy zdrowieli robili to wbrew tej barbarzyńskiej metodzie a nie dzieki niej. Po prostu mieli jeszcze tak silne organizmy, że piec ich nie zabił.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 19-09-2008, 10:53
Dobrze się mówi i radzi ,gdy nie dotyczy nas ten problem .
Z tego dalej nic nie wynika.Bo nic wyniknąć nie może ,bo nie ma lekarstwa na raka.
Ja jestem zdrowa i dlatego spokojnie mogę poszukiwać ,obserwować ,pytać ,żeby sobie znależć wyjście ,gdy zajdzie taka potrzeba,oczywiście moja wiara w Mo jest tak wielka ,ze nawet na myśl mi nie przychodzi choroba .
Ale z przykrością stwierdzam,że w obliczu tej choroby porady szukałabym jednak u specjalistów.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Emisia 19-09-2008, 14:23
Pare dni temu 42 letnia znajoma mamy zmarla na raka( zaczela  ok. 10 lat temu od raku jelita z nastepnymi przerzutami) po paru chemio terapiach ktore zle znosila przeszla na jakies ziololecznistwo( nie mam pojecia o jakie chodzi)no i zmarla. Moja znajoma ( 60 pare lat)Tez od 10 lat ma przeskoki raka i 6 cyklow chemioterapii( za kazdym raze te same problemy; czyli wymioty, brak apetytu, wypadajace wlosy itd. itp.)Zmarla na wiosne. Byla to silna( umyslowo) i aktywna kobieta, ktora dogladala wnuczki( blizniaki) i miala pelne rece roboty. Niestety tez sie nie udalo( no chyba ze dla statystyki to byla ona 6 razy wyleczona). Wnioski nasuwaja sie same. Wiec uwazam ze jest nie sluszne oczekiwac od Pana Jozefa jakiejs Magicznej terapii, ale wezmy sie za nasze zdrowie i starajmy sie je przekazac jak najlepiej na nasze dzieci. A co do osob, ktore zachorowaly dzisiaj? Tez nie mam pojecia i jesli by sie zdazylo w moje rodzinie to na pewno bym zrobila wszystko co w mojej mocy, aby pomoc takiej osobie. Ale jak? Sama nie wiem? Mysle ze instynkt by mi w tym pomogl. Ale ja nie mam wplywu na czyis instynkt. Wiec jak by zachowal sie inny? Tego nie wiem. I mysle ze Mistrz tez tego nie wie!


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 19-09-2008, 15:11
Jasne ,że nie można oczekiwać od nikogo ,nie tylko od Pana Józefa ,ale od nikogo,bo jedyne co mamy to niestety te bardzo drastyczne metody.
Jednym pomagają innym nie .


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 19-09-2008, 16:08
Cytat od: Beata M.
Jednym pomagają innym nie .
Ani jednym, ani drugim - nie pomagają :(.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 19-09-2008, 16:30
:(


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zibi 19-09-2008, 16:39
Żebyś się nie smuciła, to powiem inaczej: jeśli komuś pomogło, to jest to dziełem przypadku, ale na pewno niemedycznego... ;)


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 19-09-2008, 16:44
Odpowiem na to sentencją z pięknej i wartościowej książki ,którą otrzymałam od naszej koleżanki Patrycji.

...Bóg nie tworzy, lecz się przygląda twojemu życiu. Chętnie ci pomoże, ale nie w sposób zgodny z twoimi oczekiwaniami...

coś w tym jest ...


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: MarekS 15-10-2008, 16:21
Tak do tematu
http://www.reiki-usui.pl/inni03.php
Cytat
To właśnie przerzuty zabijają, podczas gdy oryginalne nowotwory, zwłaszcza piersi, mogą być stosunkowo mało szkodliwe. Te ustalenia zostały potwierdzone przez najnowsze badania, które dowodzą, że interwencje chirurgiczne, nawet te nie związane z rakiem, mogą wyzwolić gwałtowny proces formowania się przerzutów i prowadzić do przedwczesnej śmierci. Jeszcze wcześniej ukazały się doniesienia mówiące, że operacyjne leczenie raka prostaty może również prowadzić do przerzutów.

Cytat
Epidemiologiczne badania potwierdzają wątpliwa wartość konwencjonalnej terapii. W ich konkluzji mówi się: "medyczne interwencje związane z rakiem maja marginalny wpływ, jeśli w ogóle jakikolwiek, na przeżywalność". Nawet konserwatywny periodyk medyczny New England Journal of Medicine zamieścił artykuł pod znamiennym tytułem "Rak niepokonany".

Pospolity sposób przekształcania medycznych statystyk na bardziej korzystne wygląda następująco: pacjenci, którzy umierają w czasie przedłużonej terapii przy zastosowaniu chemioterapii lub radioterapii, nie są włączani do obliczeń statystycznych pod pretekstem nieuzyskania pełnego zakresu terapii, natomiast w grupach kontrolnych liczeni są wszyscy, którzy umierają.

Cytat
Chemioterapia w przypadkach białaczki u dzieci i choroby Hodgkina (ziarnica złośliwa) stanowi typowy przykład jedynie pozornego sukcesu ortodoksyjnej terapii antyrakowej. Prowadzone obecnie kolejne długoterminowe badania dowodzą, że w późniejszym okresie u takich dzieci powstaje osiemnaście razy więcej wtórnych złośliwych guzów. Co gorsze, u dziewczynek występuje 75-krotny wzrost ryzyka (7500%) zachorowania na raka piersi w wieku około 40 lat. Głównym problemem wydaje się być rozwój głębokich lub układowych infekcji bakteria Candida aibicans (bielnik biały) wkrótce po rozpoczęciu chemioterapii. Jeśli ta infekcja nie jest odpowiednio leczona, następuje pogorszenie lub jest bardzo prawdopodobne wystąpienie w przyszłości problemów ze zdrowiem.

Badania raka jajników dowodzą, że ryzyko wykształcenia się białaczki po chemioterapii rośnie 21-krotnie. czyli o 2100 procent. Chemioterapia wykazuje prosta zależność od dawki - podczas gdy występowanie pobudzonej leukemii podwaja się miedzy grupami, w których zastosowano niska i umiarkowana dawkę, to między grupami o umiarkowanej i wysokiej dawce wzrasta czterokrotnie. Po zastosowaniu chemioterapii w celu leczenia złośliwych guzów rozwijają się również inne guzy." W próbach ze szpiczakiem (myeloma) nie stwierdzono żadnych zalet stosowania chemioterapii w stosunku do braku jakiegokolwiek leczenia.

Cytat
O autorze: Walter Last, obecnie na emeryturze, pracował jako biochemik i chemik na medycznych wydziałach wielu niemieckich uniwersytetów oraz w Laboratoriach Bio-Science w Los Angeles w USA, a później jako żywieniowiec i terapeuta wykorzystujący naturalne metody leczenia w Nowej Zelandii i Australii, gdzie obecnie przebywa. jest autorem licznych artykułów dotyczących zdrowia publikowanych w różnych czasopismach, jak również kilku książek, w tym Heal Yourself (Uzdrów się sam), Heaiing Foods (Uzdrawiające potrawy) i The Natural Wav to Heal (Naturalny sposób uzdrawiania!. W numerze 32 (6/2003) Nexusa opublikowaliśmy jego artykuł "Nowa medycyna doktora Hamera". Zainteresowanych dalszymi informacjami na temat zdrowia odsyłamy na jego stronę internetowa poświęconą zdrowiu, nauce i duchowości zamieszczoną pod adresem www.health-science-spirit.com

Artykuł pochodzi z czasopisma Nexus [numer 5/(38) 2004]


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: hajdi 15-10-2008, 17:04
Cytat od: "MarekS"
Tak do tematu
http://www.reiki-usui.pl/inni03.php

Marku, dzięki za ten link. Potwierdza on to, o czym mówimy.


Tytuł: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zbyszeik 16-10-2008, 14:50
Religa: Nie wygrałem z rakiem
   
Z kraju; 2008-10-06 ["Dziennik"]

To ciężka, nierówna i osobista walka, ale Zbigniew Religa się z nią nie kryje. "Rak strasznie wykończył mnie w sierpniu. Po naświetlaniu wystąpiły straszne efekty uboczne" - opowiada "Faktowi". "Dziś czuję się dobrze. Ale za tydzień może być źle. Nie mam na to wpływu" - dodaje.
 
No cóż każdy orze jak może. Jeśli sie ma świadomość wykształconą na poziomie medycyny szkolnej, to niestety jest się jak ślepiec poruszający sie po omacku, nawet jeśli ma sie tytuł profesora i było się ministrem zdrowia. Bo tu walka idzie o świadomość siebie, a nie procedur: chemioterapia, chirurgia, naświetlania, które zostały wymyślone po to aby pomóc ludziom w pozbyciu się nadprogramowej gotówki. Szczerze mu współczuję, ale każdy powinien czuć sie osobiście odpowiedzialnym za swoje zdrowie, nawet ludzie wykształceni, tak mówi Germańska Nowa Medycyna. Ale aby przyjąć tą odpowiedzialność trzeba trochę pokory i otwartości, przecież wszyscy jesteśmy "lekarzami",  i postudiować , poobserwować się i sprawdzić jak się sprawy mają. Bo bajdurzenia medycyny klasycznej o raku, już najwyższy czas schować między bajki. Cała ta wiedza o leczeniu raka opiera sie na dogmatach, czyli średniowiecze, nie obrażając nikogo.Strzela się z armaty do komara.
I wiadomo jaki będzie wynik. Wcześniejsze posty mówią , że nieleczony "rak" daję dwukrotnie większą szanse przeżycia.

cytat
Czemu oni to robią (przez "oni" rozumiem medyczny "establishment raka")? Wydaje mi się. że odpowiedzi na to pytanie udzielił medyczny komentator i byty redaktor magazynu New Scientist. dr Donald Gould. w ponadczasowym artykule zatytułowanym "Cancer: A Conspiracy of Silence" ("Rak - zmowa milczenia"). Jego podtytuł podsumowuje pogląd autora: "Najpospolitsze rodzaje raka są dziś równie odporne na leczenie, jak 40-50 lat temu. Nic nie zyskamy, udając, że szala zwycięstwa w walce z rakiem powoli i systematycznie przechyla się na nasza stronę''.

Powyższa prawda jest rozmyślnie ukrywana przed społeczeństwem. Według Goulda ta zmowa milczenia ma związek z pieniędzmi. Społeczeństwo musi postrzegać medyczny establishment specjalizujący się w raku jako ten, któy wygrywa, inaczej nie da mu pieniędzy. Jeden z wcześniej cytowanych naukowców stwierdził, że przy dziesiątkach tysięcy radiologów i milionach dolarów zainwestowanych w sprzęt, wciąż aplikuje się radioterapię, mimo iż badania wskazują, że powoduje ona więcej szkód, niż daje korzyści.

Gould uważa również, że pacjenci, którzy czuliby się dobrze bez leczenia aż do nieuniknionej śmierci, podawani terapiom staja się z powodu tych bezsensownych prób odwleczenia ich zgonu o kilka tygodni nieszczęśliwi. Rzecz w tym. że na tym etapie zarabia się najwięcej. Gould uważa, że lekarze trują swoich pacjentów lekami i promieniowaniem i okaleczają ich niepotrzebnymi zabiegami chirurgicznymi w desperackiej próbie leczenia czegoś, co jest nieuleczalne. Od roku 1976, w którym Gould napisał ten artykuł, niewiele się zmieniło. W ostatnim wydaniu The Moss Repom można przeczytać, że długoterminowe przeżycie w przypadkach pospolitych raków, takich jak rak prostaty, piersi, jelita grubeao i płuc, "ledwie drgnęło od lat siedemdziesiątych". W ostatecznym rozrachunku oznacza to, że w ostatnich 70-80 latach nie nastąpiło znaczące wydłużenie okresu przeżywalności w następstwie konwencjonalnego leczenia raka.

nic dodać nic ująć


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Piotr 31-10-2008, 11:43
Chyba choroba Religi dobiega końca. Najnowsza medycyna nic nie pomogła. Najgorsze, że na podstawie złych założeń wyciąga złe wnioski:

"Nie widzi pan na świecie cudów? Ręki Boga?
-Nie. Obserwacja życia i doświadczenie lekarskie utwierdzają mnie, że Boga nie ma."

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Religa-utwierdzam-sie-w-przekonaniu-ze-Boga-nie-ma,wid,10523341,wiadomosc_prasa.html

Zamiast dojść do wniosku, że tam medycyna jest nic nie warta, to dochodzi do wniosku, że Boga nie ma.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 31-10-2008, 12:26
W końcu przeczytałam to co,już dawno wiedziałam .Chodzi o artykuł ,który umieścił Marek .Przykre jest to ,ale chyba prawdziwe, rak jest niepokonany i zadna metoda go nie powstrzyma ,ani naturalna ani konwencjonalna.
Wszystko jest próbą ratowania zycia ,aby je wydłuzyć.
Mam swoje obserwacje i wiem ,że to jest właśnie sedno sprawy jeśli chodzi o tę straszną chorobę.
Tylko ,ze każdy czlowiek ma ogromną chęć zycia w sobie i aby ratowac siebie podejmie każde wyzwanie ,każdą metodę ,aby dać sobie nadzieję.
Myślę ,że mało osób ma w sobie odwagę by zaakceptować ten fakt i nie robić nic tylko czekac na śmierć.Bo to ,ze ona nastąpi jest już pewne.Pytanie tylko kiedy?
Ważne jest by mieć swiadomość tej choroby, żeby paniczny strach ,nie odebral nam rozsądku .
Ja bardzo uwierzylam w działanie Mo ,powtarzam to z resztą zawsze.
Tylko ona daje nadzieję ,ze być może to jest słuszne założenie.
I codziennie modlę się by tak było.



Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: hajdi 31-10-2008, 12:35
Cytat
W końcu przeczytałam to co,już dawno wiedziałam .Chodzi o artykuł ,który umieścił Marek .Przykre jest to ,ale chyba prawdziwe, rak jest niepokonany i zadna metoda go nie powstrzyma ,ani naturalna ani konwencjonalna.
Beato, przecież ten artykuł wyraźnie potępia klasyczne sposoby leczenia raka i zarzuca kręgom medycznym fałszowanie statystyk.
Jeszcze niedawno pisałaś peany na rzecz klasycznej medycyny, że tylko ona daje nadzieję na skuteczne pozbycie się raka a teraz piszesz, że ten artykuł mówi to, co już dawno wiedziałaś.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 31-10-2008, 13:23
Jak zwykle rozumiesz to co chcesz rozumieć,napisałam wyraznie ,ze metody klasyczne jak i naturalne są tylko próbą ratowania czegoś ,czego uratować nie można.
Ze ta choroba pomimo wielu zapewnień to jednak wyrok.
I wiesz co nie chce mi się z Tobą rozmawiać.



Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zbyszeik 31-10-2008, 14:37
Droga Beato

metody klasyczne jak i naturalne są tylko próbą ratowania czegoś ,czego uratować nie można.
Ze ta choroba pomimo wielu zapewnień to jednak wyrok.
Ktoś kiedyś powiedział: Wszystko można co nie można , tylko z wolna i ostrożna.
W życiu wielokrotnie mi sie to sprawdziło, także dziwie się , że Ty doszłaś do innych wniosków. Nasze choroby to przede wszystkim choroby naszego umysłu, który nie radzi sobie ze wszechobecnym strachem. Gdyby się uwolnić od tego pierworodnego grzechu, to wiedlibyśmy rajskie życie, bez chorób.
A po za tym jednego nie możemy zmienić, życie to śmiertelna choroba, ale pomiędzy narodzinami i naszym odejściem można wiele się nauczyć i zrozumieć tak , aby móc bez lęku przeżywać kolejne lekcje.
 Nie wierze w takie wyroki jak tzw. "rak", ponieważ jest to wynik dyletantyzmu medycyny i braku naszej świadomości. :clap: :)


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Emisia 31-10-2008, 14:39
Zbyszeik. Wspaniale to napisales i podpisuje sie pod twoimi slowami na 100 %.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 31-10-2008, 15:27
Tak to prawda.
Kiedyś gdzies w jakiś cytatach przeczytałam ,że dopóki nie zaakceptujemy śmierci i nie pozbędziemy się strachu przed nią ,dopóty będziemy martwi za życia.
Coś w tym jest .
Najfajniejsze jest to ,ze ludzie jednak potrafią dodać otuchy i wiary  drugiemu czlowiekowi .


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Zbyszeik 31-10-2008, 15:54
Primum Non Nocere, po pierwsze nie szkodzić, myślę , że to dobra zasada też w kontaktach międzyludzkich. A jeśli ktoś potrafi wziąć coś dobrego dla siebie z tego spotkania tzn, że sobie na to zasłużył. :). Dobrze jest dla wszystkich, gdy może sie podzielić tym z innymi. :). Darmo wziął, darmo oddał. :)


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 31-10-2008, 16:06
Chyba sobie zasłużyłam :) bo poczułam się  podniesiona na duchu .


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 20-01-2009, 07:52
Coś więcej o tym wywiadzie? Chciałam go obejrzeć,ale się przysnęło.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Rysiek 20-01-2009, 08:22
Tutaj możesz obejrzeć --> http://www.tvp.pl/publicystyka/polityka/tomasz-lis-na-zywo/wideo/oliver-stone-o-bushu-i-obamie-19012009


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 20-01-2009, 08:31
Faktycznie ma problemy z  wymową. Po tylu operacjach ,z których ostatnia najcięższa ponoć była to nic dziwnego. Ciężko było go zrozumieć. Widać ,że  walczy.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 20-01-2009, 12:41
Bardzo współczuję Panu Relidze.Cztery operacje w ciągu tak krótkiego okresu czasu.oznaczają,że choroba bardzo szybko postępuje.Wczoraj w programie było widać,że zrobił już rachunek sumienia i pogodził się z tym co ma nadejść wkrótce .
Dla mnie to oznacza jedno,jesli w pore za pomocą badań diagnostycznych nie wykryjemy choroby,to potem możemy już tylko liczyc na cud.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-01-2009, 13:13
Cytat
esli w pore za pomocą badań diagnostycznych nie wykryjemy choroby
W ramach profilaktyki, rzecz jasna... Czy ja już porównałem Pani inteligencję do karalucha?


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: LenaG 20-01-2009, 16:44
Cytat
Nie lubię Lisa ani go nie cenię,
A ja wręcz nie cierpię! Ale wywiad obejrzałam ze względu na pana Religę. Współczuję mu bo domyślam się jego cierpień. Mam dla niego ogromny szacunek za fachowość jaką prezentował. Szkoda, że tak zaniedbał swoje zdrowie, swoje życie. Patrzę na wielu moich znajomych, teraz młodych ludzi, którzy wręcz maltretują swój organizm alkoholem, papierosami, sztucznym jedzeniem i niewyobrażalną ilością leków na wszystko, a kiedyś bardzo się zdziwią, dlaczego to ich włąśnie dotknęło takie nieszczęście jak nowotwór, za co i prawdopodobnie jedyne co im przyjdzie do głowy to: "Szkoda, ze wcześniej nie zrobiłem badań".


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Paweł 20-01-2009, 16:58
Cytat
maltretują swój organizm alkoholem, papierosami

Oj tam, zależy jaki alkohol. Uważam, że wódka/ whiskey wcale nie są szkodliwe. Papierosy chyba też są przesadnie potępiane. Złe żarcie i ćpanie leków na wszelkie dolegliwości o wiele bardziej dewastuje organizm. Wiem coś o tym.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-01-2009, 17:14
Cytat
Oj tam, zależy jaki alkohol. Uważam, że wódka/ whiskey wcale nie są szkodliwe. Papierosy chyba też są przesadnie potępiane. Złe żarcie i ćpanie leków na wszelkie dolegliwości o wiele bardziej dewastuje organizm. Wiem coś o tym.
Dokładnie tak jest! Zdrowie rujnuje właśnie to żarcie no i rzecz jasna leki - wszystkie; chemiczne, naturalne, bardziej naturalne i homeopatyczne. Alkohol w małych ilościach czy papierosy z umiarem nie mają zawsze negatywnego wpływu, aczkolwiek przy toksemii ta dodatkowa porcja toksyn jest siłą rzeczy niekorzystna. Natomiast ta nagonka na papierosy jest po to, by przyćmić rzeczywistą przyczynę permanentnego pogarszania się stanu zdrowia społeczeństwa, co leży w interesie farmaceutyczno-medycznego lobby pracującego nad wyhodowaniem Homo patiens - gatunku człowieka uzależnionego całkowicie od leków i usług medycznych, popisującego się inteligencją karalucha.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: LenaG 20-01-2009, 17:40
Jasne, nie miałam na myśli że sobie popijają ale raczej że codziennie ładują nie małe dawki. Jak to mój dziadek mówił: "Nic nie jest trucizną, ważna jest tyko dawka" ;). Faktycznie mam na myśli przede wszystkim te wszystkie leki n zgagę, na wzdęcia, na zaparcia, na rozwolnienia, na bóle głowy, na zawroty głowy, na spanie, na niespanie itd, itd to jakieś szaleństwo! U mojego męża w warsztacie samochodowym są niektórzy panowie (lat około 30) mają zawsze pełną apteczkę na wszelkie dolegliwości. To jest żałosne.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-01-2009, 10:11
Cytat
jesli w pore za pomocą badań diagnostycznych nie wykryjemy choroby
W ramach profilaktyki, rzecz jasna... Czy ja już porównałem Pani inteligencję do karalucha?
Ja muszę to przyrównanie Pani do karalucha odwołać. One są jednak inteligentne, gdyż doskonale potrafią przystosować się do warunków środowiska zgodnie ze swoją naturą. Jeśli Pani także postępuje zgodnie ze swoją naturą, tj. naturą Homo patiens, to czego Pani szuka na forum nie-medycznym, gdzie uczymy się, jak zapobiegać chorobom, a nie... w porę wykrywać... Nie pojmuje Pani różnicy?

Dodano: [time]śro, 21 sty 2009, 10:21:32[/time]
To jest właśnie podejście biznesowe; medyczne do zdrowia - wyciągać odpowiednie, koniunkturalne wnioski. Jeśli ktoś zachorował na raka i jeśli w porę zostanie on wykryty, to medycyna odnosi sukces, a jeśli poniesie porażkę, to oczywiście winy jest pacjent, gdyż zaniedbał swoje zdrowie, bo (uwaga)... nie zgłosił się na badania. Czyli że przyczyną raka jest brak badań! Osoby myślące w ten sposób niech idą na fora podobnie myślących, a mnie niech nie zawracają dupy, bo już nie mam cierpliwości!


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 21-01-2009, 11:37
Pana to bawi? Obrażanie innych jest pana priorytetem?
Nie znajduję słów,którymi mogłabym określić pana osobę.Po namyśle doszłam do wniosku,że absolutnie nie zniżę się do pańskiego poziomu,aby odpowiedzieć.Obraziłabym wtedy samą siebie.



Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-01-2009, 11:51
Cytat
Pana to bawi?
Bynajmniej! Wcale mnie to nie bawi! Wprost przeciwnie!

Dodano: 21-01-2009, 11:59
Żeby mnie rozbawić, wypowiedź musiałaby być dowcipna, albo przynajmniej zabawna. Żałosne wypowiedzi wcale mnie nie bawią.

Dodano: 21-01-2009, 12:00
A tym bardziej głupie!


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 21-01-2009, 12:26
Kto tu jest żałosny to już widać od dawna.A jak pan nie ma co zrobić z wolnym czasem to proponuje znaleść sobie hobby.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-01-2009, 12:51
Moim hobby jest zwalczanie kretynów.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 21-01-2009, 12:53
Acha no widzi pan,to już może pan zacząć od siebie ,powodzenia życzę.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Helusia 21-01-2009, 13:37
Mistrzu, zapytam z ciekawości   czy Pan nigdy nie korzystał z jakichkolwiek badań? Czy faktycznie nie miał Pan nigdy takiej potrzeby? :/ Bo jeżeli to prawda, to tylko pozazdrościć zdrowia :thumbup:


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 21-01-2009, 14:07
Helusiu tu nie chodzi bynajmniej czy korzystał, czy nie. Rozmawiamy o tym jak utrzymać organizm w zdrowiu, co to jest profilaktyka zdrowotna. Po poście Beatki wiele osób potwierdziłoby sobie , że dbanie, profilaktyka to badania robione w porę, ale nie o badania chodzi w zdrowiu. Beatka bardzo długo jest na forum i dziwię się , naprawdę dziwię się, że jeszcze nie odróżnia prawdy, nie oddziela ziarna od plew  :( 


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Helusia 21-01-2009, 14:21
Olimpia myślę, że z grubsza to wszyscy dobrze wiemy o co chodzi. Tylko że nie każdy organizm jest taki odporny, aby utrzymać go w zdrowiu i dlatego czasami jakieś badanie jest niezbędne(co wcale nie oznacza, że od razu trzeba faszerować się lekami) Nie wiem tylko dlaczego większości tak trudno przyznać się do tego, że autentycznie sprawdzają własne zdrowie. Jakiś strach?, przed czym?


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-01-2009, 14:33
Mistrzu, zapytam z ciekawości   czy Pan nigdy nie korzystał z jakichkolwiek badań? Czy faktycznie nie miał Pan nigdy takiej potrzeby? :/ Bo jeżeli to prawda, to tylko pozazdrościć zdrowia :thumbup:
Tak. Ja nigdy nie miałem robionych żadnych badań, ale doprawdy nie rozumiem, czego tu zazdrościć? Nie miałem ich robionych, bo na nie nie poszedłem, bo nie dałem się otumanić, że są do czegokolwiek mi potrzebne. No, niech mi ktoś wytłumaczy, po co one?

Dodano: 21-01-2009, 14:34
Cytat
Nie wiem tylko dlaczego większości tak trudno przyznać się do tego, że autentycznie sprawdzają własne zdrowie.
Może Pani to rozwinąć? To autentyczne sprawdzanie zdrowia?


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Rysiek 21-01-2009, 14:36
Cytat
No, niech mi ktoś wytłumaczy, po co one?

Po to, żeby dostać kwit dla pracodawcy, że zdolny do pracy ;)


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-01-2009, 14:38
No, ale to jest coś zupełnie innego. Ja w takich badaniach rzecz jasna uczestniczyłem. Ale co ma jedno do drugiego?


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 21-01-2009, 14:38
Ja sprawdzam. Właśnie zapisuję się do endokrynologa na banie usg tarczycy. Później lecę do ginekologa. Wszystko w celu sprawdzenia czy mikstura sobie radzi. Różnica polega na tym,że ja sama staram się sobie pomóc zawczasu zamiast pozostawić sprawę "profilaktycznym " badaniom. Bo to,że mam się systematycznie badać w celu "uniknięcia choroby" to w ogóle mnie ani przekonuję ani uspokaja. Nie rozumiem wręcz jak można w ogóle być spokojnym profilaktycznie badając się i wierzyć ,że w ten sposób uniknie się choroby.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-01-2009, 14:46
Oczywiście, że jeśli się ma kłopoty zdrowotne, to badania są potrzebne, a także ginekologiczne. Ale my tu właśnie mówimy o badaniach profilaktycznych, czyli o czystej durnocie.
Nie rozumiem wręcz jak można w ogóle być spokojnym profilaktycznie badając się i wierzyć, że w ten sposób uniknie się choroby.
Zwłaszcza że prognozy wyraźnie wskazują, iż coraz więcej osób na raka zachoruje i umrze. To naprawdę trzeba być chyba dinozaurem, żeby pleść takie bzdury. A może to dlatego dinozaury wyginęły, że nie były inteligentne? No i dobrze!

Dodano: 21-01-2009, 14:48
Cytat
Tylko że nie każdy organizm jest taki odporny, aby utrzymać go w zdrowiu i dlatego czasami jakieś badanie jest niezbędne
.. aby utrzymać go w zdrowiu...

Ja chyba trafiłem na nieodpowiednie forum.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Rysiek 21-01-2009, 14:51
Cytat
Wszystko w celu sprawdzenia czy mikstura sobie radzi.

Ale to, w sumie, też niewiele Ci daje, bo nie wiesz na ile te badania pokazują rzeczywisty stan organizmu. Czytałem jakiś czas temu w gazecie, że kobieta robiła sobie mammografię kilka razy, w kilku różnych gabinetach, nic u niej nie wykryli, więc radośnie żyła sobe dalej. I jak się później się okazało, ma zaawansowanego raka.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 21-01-2009, 14:54
Cytat
Czytałem jakiś czas temu w gazecie, że kobieta robiła sobie mammografię kilka razy, w kilku różnych gabinetach, nic u niej nie wykryli, więc radośnie żyła sobe dalej. I jak się później się okazało, ma zaawansowanego raka.
Dobrze,ale mam czyste sumienie,że robię co mogę by sobie pomóc a nie, latam po przychodniach sprawdzać czy już mam raka czy jeszcze nie. Pewnie babka bardzo wierzyła właśnie w badania.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-01-2009, 14:57
Cytat
Wszystko w celu sprawdzenia czy mikstura sobie radzi.

Ale to, w sumie, też niewiele Ci daje, bo nie wiesz na ile te badania pokazują rzeczywisty stan organizmu. Czytałem jakiś czas temu w gazecie, że kobieta robiła sobie mammografię kilka razy, w kilku różnych gabinetach, nic u niej nie wykryli, więc radośnie żyła sobe dalej. I jak się później się okazało, ma zaawansowanego raka.
Ale to było właśnie badanie (tfu!) profilaktyczne. Przypominam, że my respektujemy profilaktykę Hipokratesowa, opartą na zdrowiu, a nie profilaktykę biznesowo-medyczną, opartą na badaniach w celu wykrycia choroby i jej leczenie, skierowaną do idiotów. Natomiast śledzenie ustępowania chorób ewidentnych przy pomocy MO nie budzi moich zastrzeżeń.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 21-01-2009, 15:00
Właśnie jestem tu tak długo,dlatego wyciągam wnioski.Czytam ,słucham,obserwuje,rozmawiam z ludzmi chorymi.Po pierwsze to skupiam sie na obserwacji jednej choroby.Choroby zwanej nowotworem.
Wszystko co zaobserwowałam,sprowadza się do jednej podstawowej sprawy.Olimpio czy Ty myślisz ,że ja biorę leki na katar,albo biegam do lekarza,bo mnie boli gardło?
Chyba nie rozumiemy się.

Gdy byłam rok temu na usg tarczycy,lekarz stwierdził,że mam niedoczynność i bez namysłu przepisał mi jakis lek.Oczywiście ani myslałam go brać.Stwierdziłam ,ze zbyt szybko postawił diagnozę.Za radą p.Słoneckiego przez miesiąc zazywałam podwójnie kelp.i po 2 miesiącach powtórzyłam badanie .Wszystko było ok.Wczoraj zrobiłam ponownie badanie usg tarczycy ,wszystko jest ok.
Na nerce wyszedł złóg wielkości 5 mm.Lekarz powiedział ,ze muszę duzo pić.
Gdyby przepisał mi leki ,najpierw próbowałabym stosowac się do rad zawartych na tym forum.
Rozumiesz już Olimpio róznicę?

Badania służą mi do monitorowania swojego zdrowia.Nie do leczenia .
Ale niech mi nikt nie próbuje wmawiać,że na nowotwór zadziała mikstura,a badania nie są potrzebne by wczesnie zdiagnozować poczatek choroby.,bo to jest nieprawda.A jesli ktos mysli inaczej to znaczy ,że nie ma pojęcia o czym mówi.





Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Editho 21-01-2009, 15:05
Badania są w mojej rodzinie już sporadyczne.To znaczy prosimy czasem lekarza o osłuchanie , kiedy nie jestem pewna czy przeraźliwy kaszel to efekt oczyszczania czy też zapalenie oskrzeli na przykład.Ostatnio już nie prosimy bo przychodnia się na mnie obraziła gdyż dowiedziałam się ,że wizyta domowa jest dla obłożnie chorych , a nie takich co to mają 3 latka , 40 stopni gorączki, kaszel powodujący wymioty, omdlenia itd.To skurczy..ach...
A co do innych badań to owszem  poszłam sobie na biorezonans w chwili słabości ogólnej , a zwłaszcza  umysłowej,biorezonans, którego wyniki wykończyły mnie psychicznie na 2 tygodnie i wyłączyły z logicznego myślenia.I nic mi nie dały bo jak mam to WSZYSTKO co wyszło łącznie z boreliozą to co, i tak prócz MO nic mi sensownego nie przychodzi do głowy.
A pani , która robi te badania powiedziała ,że jej koleżance to dało.....garść antybiotyków na borelioze każdego dnia od dwóch lat....ta pani dogorywa.

U mnie w domu badania nie popłacają .

Dodano: 21-01-2009, 15:07
Cytat
Nie wiem tylko dlaczego większości tak trudno przyznać się do tego, że autentycznie sprawdzają własne zdrowie. Jakiś strach?, przed czym?

Mój strach: Uświadomienie sobie swojej własnej głupoty


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 21-01-2009, 15:13
Może badania nie popłacają.Ale mi poprawiają humor.Raz w roku zawsze się badam.I to dość dokładnie.Chodzę do stomatologa,ginekologa.Robie sobie okresowe badania krwii,usg tarczycy i jamy brzusznej.Czy to znaczy,że jestem z ciemnogrodu?


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 21-01-2009, 15:14
Badania służą mi do monitorowania swojego zdrowia.Nie do leczenia .
Ale niech mi nikt nie próbuje wmawiać,że na nowotwór zadziała mikstura,a badania nie są potrzebne by wczesnie zdiagnozować poczatek choroby.,bo to jest nieprawda.A jesli ktos mysli inaczej to znaczy ,że nie ma pojęcia o czym mówi.
Tego już za dużo! To znaczy, że ja nie mam pojęcia, o czym mówię? Pani jest po prostu bezczelna. Jeszcze dzisiaj Panią zbanuję, jeśli nie przedstawi Pani żadnego argumentu na poparcie swoich słów, a tylko powołując się na rozmowy z osobami chorymi na nowotwór. Też mi autorytety...


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 21-01-2009, 15:30
Cytat
Wiem, że to jej w dużej mierze zawdzięczam, ze czuję się o niebo lepiej, niż przez poprzednie 10 lat i czuję, że sposób, w jaki teraz dbam o zdrowie, przynosi efekty.
Z tą różnicą Grażyno ,że Ty pijesz MO 4 lata a ja dopiero zaczęłam i niestety ,ale chcę wiedzieć czy MO pomaga na dość silne schorzenia, których się nabawiłam przez lata.A nie zapominaj,że nie na wszystkich mikstura działa, no przynajmniej nie tak rewelacyjnie jak na Ciebie. Piszesz,że nie widzisz różnicy między tzw Profilaktycznym badaniem  (kiedy człowiek powierza swoje zdrowie wyłącznie badaniom a później konowałom) a badaniem w celu kontroli wpływu MO na organizm. Dla mnie ona jest kolosalna.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 21-01-2009, 15:32
O jakich argumentach Pan mówi?Może o takich,że dzięki badaniu usg,wykryto guz u mojego 33 letniego męża,że dzięki operacji,mój mąż  żyje już 4 lata,od diagnozy?
Jest zdrowy.Teraz co rok jeżdzimy na tomograf,biochemie krwi,markery.
Pan sobie zdaje sprawę z tego co przezywa taki czlowiek?
A Pan mi tu opowiada o bezsensownosci badan?
My zyjemy od badania do badania.I fakt ,ze są dobre,pozwala mi zyc następny rok,a wczesniej 3 miesiące,pół roku.

Nie znaczy bynajmniej to to,że faszerujemy się lekami i pozwalamy ogłupiać się propagandowym reklamom.
Ale czy Pan w ogóle jest w stanie to zrozumieć?
Panie Słonecki?



Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Helusia 21-01-2009, 15:38
Cytat
Ja sprawdzam. Właśnie zapisuję się do endokrynologa na banie usg tarczycy. Później lecę do ginekologa.
, no właśnie. Ja też endokrynolog ( no niestety guzki były i są nadal), mimo to nie robię oprócz badania nic, nie stosuję żadnych leków, obserwuję, piję MO, koktajle, cały czas mam nadzieję że nie dam się kroić.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 21-01-2009, 15:45
Jedyny powód dla którego zrobiłabym badanie to taki ,żeby udowodnić mamie, koleżance, mężowi ,że mikstura i racjonalne odżywianie i koktajle pomagają mojemu organizmowi dokonywać cudów. I badania te  przekonałyby moich znajomych do dbania o zdrowie za pomocą MO,racjonalnego odżywiania i koktajlów :)



Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 21-01-2009, 16:23
Grazynko,gdyby nie to badanie usg,do dziś moze jeszcze nie bylibysmy swiadomi zagrozenia,może do dziś,zylibyśmy w błogiej niewiedzy.Gdy tymczasem choroba poczynilaby nacieki,a potem przezuty.Wtedy nie bylo by już szansy.A tak ją dostalismy.Szansę,dzięki zwykłemu badaniu usg.
To prawda po tym wszystki zmienilam wszystko w naszym zyciu co było do naprawienia,między innymi dlatego sie tutaj znalazłam i może dzięki temu pozwalam się obrażać,gościowi,ktorego widziałam jedynie na fotografii.
Jednak trauma uczy jednego,odporności psychicznej i człowiek nie jest małostkowy.Przyjmuję te wszystkie inwektywy z ironią i nie przejmuję się nimi bo nie ma czym.Znam ważniejsze rzeczy na swiecie,niż dziecinadę w postaci pyskówek.
A co do Marka Zwierza.

Pracuje w Kenii.Kraju pozbawionym cywilizacji w szerokim tego słowa pojęciu.Żadnych wygód,niedobór leków.Brak konserwantów,barwników.Brak lekarzy.itd,itp.a jednak tam ludzie chorują na nowotwory,jakim cudem?


(http://mikstura.kei.pl/forum/Themes/default/images/warnmute.gif) Forumowiczka nie pisze żadnych sensownych postów zgodnych z  ideą forum Biosłone. Krytyczne uwagi o MO na innych forach wskazują, że jej obecność tutaj ma charakter prowokacji // hajdi


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 21-01-2009, 16:45
Cytat
Pracuje w Kenii.Kraju pozbawionym cywilizacji w szerokim tego słowa pojęciu.Żadnych wygód,niedobór leków.Brak konserwantów,barwników.Brak lekarzy.itd,itp.a jednak tam ludzie chorują na nowotwory,jakim cudem?

Kenia to kraj rolniczy z rozwijającym się przemysłem przetwórczym  wyczytałam z wikipedii.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 21-01-2009, 17:21
PIĘKNE PODSUMOWANIE.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Editho 22-01-2009, 08:04
Cytat
Krytyczne uwagi o MO na innych forach wskazują, że jej obecność tutaj ma charakter prowokacji // hajdi

Hajdi może to odbieganie od tematu, ale muszę zadać Ci pytanie : Na jakich innych forach Beata pisze źle o MO. ?
Wiem ,ze nigdy nie ganiła MO,wręcz przeciwnie nawet kiedyś w rozmowie mówiła ,że MO jest naprawdę super, natomiast w świetle raka ma inne zdanie niż Mistrz na temat MO .
Pytam bo nie lubię rzeczy tabu kiedy dotyczą jakby nie patrzeć oskarżenia innej osoby.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 22-01-2009, 10:45
Cytat
w świetle raka ma inne zdanie niż Mistrz na temat MO
No nie! To teraz wyjdzie, że ja tępię ludzi mających inne zdanie ode mnie. Skoro mówimy o tabu, to proszę mi wskazać wypowiedź Beaty M., w której wyraża ona owo zdanie. Bo inaczej to jest po prostu nie w porządku! Delikatnie mówiąc...


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Halisia 22-01-2009, 12:08
Ja jestem na początku tej drogi, którą wielu z was przebyło już dość dawno. Nie zadaję pytań zbyt wielu ponieważ nie bardzo mam czas śledzić wcześniejsze wątki, a nie chcę abyście w kółko odpowiadali na pytania zadawane przez każdego początkującego. Coś tam zrozumiałam z książek Pana Słoneckiego- również na temat powstawania raka, poza tym piję miksturę i widzę, ze jest ze mną lepiej niż parę m-cy temu(jeszcze nie rewelacja ale widzę zachodzące zmiany). Wierzę, ze picie mikstury wpływa korzystnie na moje zdrowie.
Nie rozumiem co Beata robiła na tym forum tyle czasu(zaznaczam, ze nie przejrzałam jej wszystkich wypowiedzi-forum zaczęłam czytać ok.0,5 roku temu) i po co piła miksturę, biorąc pod uwagę cytowaną wyżej wypowiedź.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Editho 22-01-2009, 12:42
Cytat
Cytat
w świetle raka ma inne zdanie niż Mistrz na temat MO
No nie! To teraz wyjdzie, że ja tępię ludzi mających inne zdanie ode mnie. Skoro mówimy o tabu, to proszę mi wskazać wypowiedź Beaty M., w której wyraża ona owo zdanie. Bo inaczej to jest po prostu nie w porządku! Delikatnie mówiąc...

Mistrzu i czemu Mistrz się wkurza .Napisałam tak ponieważ odkąd sięgam pamięcią temat raka i wypowiedzi czy też utarczek słownych miedzy Mistrzem a Beatą na ten i nie tylko ten jest wszechobecny na forum.

Mistrzu nie mam teraz czasu szukać wszystkich wypowiedzi Mistrza i Beaty, ale jest tak Beata leczyła raka u męża, a Mistrz nie leczy chorób ponieważ Mistrz uważa ,ze MO samo się upora .Ona ma inne zdanie .
O czym świadczy Jej wypowiedź z ENER _MEDU
"Muher,zeby stosować miksturę,najpierw musisz się wyleczyć u dobrego lekarza.A gdy zapomnisz już o swoich dolegliwościach wtedy w ramach dobrego samopoczucia możesz stosować miksturę."
 I o to mi chodziło.
Nie wiem czy Mistrz to właściwie odczyta, niestety trudno pewne rzeczy napisać ....łatwiej je wytłumaczyć.

Dziwię się natomiast ,że zamiast spędzać czas na forum , które coś wnosi jak wszyscy "nie leczący" się twierdzą , część z nich wchodzi na forum Doktora i śledzi wypowiedzi innych .Czy to jest zgodne z przesłaniem naszego forum..ciątać po forum medycznym? Po co ? Jeśli celem jest pokazywanie wyższości tych , którzy piją MO  świadczy to o niskich pobudkach, a jeśli szukanie rad to wyklucza to w jakiś sposób bytność na tym forum

Cytat
Czy musimy się zajmować wypowiedziami, które z ideą forum Biosłone nie mają nic wspólnego. Trudno mówić o oskarżaniu, ale trzeba mieć nielichy zamęt w głowie, żeby twierdzić to: http://www.ener-med.pl/node/623#comment-3157

No właśnie czy musimy?
Beata otrzymała kare za prowokacje .Nie może pisać postów.
Toteż   temat się wyczerpał, jak dla mnie.


Dodano: 22-01-2009, 12:45
Cytat
Coś tam zrozumiałam z książek Pana Słoneckiego
Coś tam to stanowczo za mało.
Jak widać  Beata tez zrozumiała coś tam i nikt nie powiedział ,ze zrozumiesz więcej nawet po takiej bytności jak Ona na forum.
Może nie osądzajmy innych zbyt pochopnie, nigdy nie wiadomo co nas samych czeka.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: hajdi 22-01-2009, 13:02
Cytat
Dziwię się natomiast ,że zamiast spędzać czas na forum , które coś wnosi jak wszyscy "nie leczący" się twierdzą , część z nich wchodzi na forum Doktora i śledzi wypowiedzi innych .Czy to jest zgodne z przesłaniem naszego forum..ciątać po forum medycznym? Po co ? Jeśli celem jest pokazywanie wyższości tych , którzy piją MO  świadczy to o niskich pobudkach, a jeśli szukanie rad to wyklucza to w jakiś sposób bytność na tym forum
Nie wiem dlaczego zaglądanie na sąsiednie forum miałoby być wyrazem niskich pobudek. Nikogo w taki sposób nie osądzam.
Jeśli chodzi o mnie, to jestem zalogowany na forum Ener-Medu, ale nie napisałem tam żadnego postu i nie zamierzam. Nie śledzę też niczyich wypowiedzi. Szkoda mi na to czasu. Zrobiłem to tylko ten jeden raz, aby upewnić się, że moja decyzja jest obiektywna.
Już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem ograniczenia wypowiedzi Beaty M., ponieważ niczego sensownego nie wnosiła do istoty forum, którą jest dbanie o zdrowie niezależnie od okoliczności. I to jest główny powód ograniczenia jakie nałożyłem. Nie ma tam drugiego dna, ani podlizywania się komukolwiek, o co zostałem oskarżony. Brzydzę się podlizywaniem  i nigdy tego nie zrobię.
Beata M., jak sama twierdzi, zagląda na to forum tylko z przyzwyczajenia, więc krzywda Jej się nie stała.


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: Chamomillka 22-01-2009, 13:37
Witaj Editho  :)!
Myślę, że samo szukanie rad na innym forum chyba nie wyklucza bytności na forum Biosłone, przecież Zibi służy radą zarówno na forum Ener-Med jak i na forum Biosłone.
A wypowiedź Beaty na forum Ener-Med rzeczywiście wprowadza w lekkie zakłopotanie  ;).


Tytuł: Odp: Choroba Ministra Zdrowia
Wiadomość wysłana przez: KaZof 22-01-2009, 14:09

A wypowiedź Beaty na forum Ener-Med rzeczywiście wprowadza w lekkie zakłopotanie  ;).
Powątpiewam, czy Beata w ogóle pije Miksturę. Przykre jest to, że zmarnowała z nami tyle czasu, bo na pewno nie zrozumiała, że każda choroba zaczyna się od toksemii - nowotwór także, a nawet przede wszystkim ! Na nowotworowy efekt końcowy "pracuje się ciężko" latami :/