Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => Przypadki zdrowotne forumowiczów => Wątek zaczęty przez: Monella 15-10-2009, 14:28



Tytuł: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 15-10-2009, 14:28
Witam,

Chciałabym podzielić się z Wami swoja historią i poprosić o wsparcie w procesie zdrowienia, głównie duchowe, ale także merytoryczne.

Wiek: 23 lata

Rodzaj dolegliwości:
Przede wszystkim psychiczne. To one mnie skłoniły (a wręcz zmusiły) do poszukiwań źródeł problemu.

Objawy fizyczne nie wzbudzały moich podejrzeń i nie wiązałam ich ze sobą prze lata. Spisywałam je na karb innych dolegliwości i leczyłam osobno metodami konwencjonalnymi. Bez skutku, jak można się domyślać. Nie były też specjalnie dokuczliwe. Obejmowały:

zaburzenia miesiączkowania, trądzik, zapalenie mieszków włosowych na skórze ramion (wyglądają jakby poparzone), upławy z pochwy, swędzenie i pieczenie oczu, alergia na szkła kontaktowe, niewydolność wątroby (problem z wydalaniem żelaza), wzdęcia, częste gazy o mocnej woni, permanentne wory i cienie pod oczami, zapchane zatoki, krwawienia i zapalenia dziąseł, klucha w gardle (głównie w momentach stresu), zimne dłonie, moczenie nocne do późnego  okresu dzieciństwa.

Jeśli zaś chodzi o problemy psychiczne, to mam ich szerokie spektrum. Objawy z pogranicza autyzmu (diagnoza Zespołu Aspergera), ADHD, dysleksja rozwojowa, nerwica natręctw, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne i border-line, zespół stresu pourazowego, stany maniakalno-depresyjne. Ogółem wszystkiego po trochu na podłożu lękowym. Czyli tak naprawdę jedno i to samo, ale w różnych odsłonach.

Historia choroby:
Wieloletnia pielgrzymka po psychologach i psychiatrach nie przyniosła żadnego efektu oprócz różnorodnych diagnoz i leków, które nie tylko mi nie pomagały, ale wręcz szkodziły. Trwało to od liceum aż do teraz, zabierając mi parę ładnych lat życia i obfitując w różne traumatyczne doświadczenia z systemem medycznym. Dopiero w tym roku wzięłam sprawy w swoje ręce i zaczęłam drążyć. Uzmysłowiłam sobie, że aż 3 razy po dość drastycznych dietach (prawie głodówkach) moje dolegliwości całkowicie znikały na pewien czas, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zaczęłam grzebać na forach i odkryłam powiązania między nietolerancją glutenu, cukrów i kazeiny a stanem psychicznym. W ten sposób, po nitce do kłębka, trafiłam na drożdżaki. Z początku nie dowierzałam i bagatelizowałam ta kwestię, ale stopniowo coraz bardziej do mnie dociera jej ranga i destruktywny wpływ na moje życie.

Jednakże mimo tej świadomości nie posuwam się do przodu w leczeniu. Przyczyną jest ogólna skłonność do uzależnień, przejawiająca się najbardziej w sferze jedzenia. Mogę śmiało powiedzieć, ze mój stosunek do jedzenia jest podobny, jeśli nie ten sam, jak w alkoholizmie, dlatego też są mi bliskie wątki na temat nałogów na forum, głównie: http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=8153.0. Są dla dużym oświeceniem i nadzieją, bo do tej pory jedyną słuszną i możliwą drogę widziałam w AŻ (wspólnocie Anonimowych Żarłoków, na wzór AA). Podjęłam tez terapię zaburzeń odżywiania metodą psychologii procesu. Wciąż jednak czegoś mi w tym wszystkim brakuje i nadal się szamoczę. Od ponad 2 miesięcy próbuję bezskutecznie wdrożyć dietę prozdrowotną ,ale mechanizm uzależnienia wciąż jest bardzo silny i sabotuje moje działania. Jestem tym bardzo sfrustrowana i zniechęcona, dlatego też piszę tego posta, licząc na wsparcie i zrozumienie osób z podobnymi doświadczeniami. Sądzę, że w  przeciwnym razie  poradziłabym sobie samodzielnie na podstawie informacji z książek pana Słoneckiego i forum.

Poza dietą stosowałam przez pewien czas leki przeciwgrzybiczne (Ketokonazol), ale odstawiłam , gdy trafiłam na forum. Brałam też preparaty z czosnku, tran i w ogóle chciałam się mocno suplementować, ale  zrezygnowałam z tego pomysłu na rzecz mikstury.

Sposób odżywiania się (w dzieciństwie, młodości i aktualnie), a także stosowane diety:

Jako że od małego miałam niezdrowy stosunek do jedzenia , zawsze odżywiałam się mniej lub bardziej niezdrowo. Oprócz domowych, tradycyjnych posiłków opychałam się po kątach słodyczami, traktując je jako "lek na całe zło". Przez kilka lat wraz z rodziną byłam na diecie dr Kwaśniewskiego, która  ewidentnie mi służyła z racji małej ilości węglowodanów. Zostało mi parę dobrych nawyków z tamtych czasów, np poranna jajecznica na boczku, unikanie białego pieczywa i picie niesłodzonych napojów.
Z wiekiem zaczęłam coraz częściej opuszczać posiłki w domu i jadłam na mieście, głównie tzw "śmieciowe jedzenie" (junk food). Przez ostatnie 2 lata moje pożywienie to głównie słodycze i produkty mączne, różnego rodzaju "zapychacze". Ważne, by było łatwo, szybko , przyjemnie i do tego tanio. Ale w ten sposób doprowadzałam się do ogromnego głodu komórkowego i niedoborów, co kończyło się wielkimi napadami obżarstwa raz na jakiś czas. Potem były oczywiście wyrzuty sumienia, poczucie winy i katowanie się dietami i tzw "zdrową żywnością" prowadzące w linii prostej do ponownego ataku żarłoczności. Tak więc próbowałam już wszelkiego rodzaju diet, ale zawsze w celu odchudzania. Wyniszczałam i zatruwałam w ten sposób siebie w dwojaki sposób - przez niedojadanie i przejadanie się. Ciężko powiedzieć, co gorsze. Nie mogę wprost uwierzyć z dzisiejszej perspektywy, że żyłam tak długo w takiej nieświadomości i błędnym kole. Co najgorsze, nadal w nim tkwię, choć w o wiele mniejszym stopniu i jedną nogą jestem już po drugiej stronie.

Rodzaj wykonywanej pracy

W tym momencie nie pracuję z racji swoich licznych problemów  nasilających się w sytuacjach stresowych i kontaktach interpersonalnych. Jestem jednak głęboko przekonana, że dzięki usunięciu toksyn i nadżerek wrócę w pełni do formy i będę mogła się realizować twórczo i zawodowo, tak jak to już bywało w niektórych okresach życiowych, gdy byłam oczyszczona po głodówkach i odżywiałam się w odpowiedni sposób. Czuje to podskórnie i ta początkowa intuicja stopniowo przemienia się w pewność.

Inne niekorzystne czynniki środowiskowe: 

Największym problemem jest dla mnie kuchnia, bo mam wybitną awersję i antytalent do spraw kulinarnych. Nie nauczyłam się za młodu, bo mama nie pracuje, a teraz ciężko nadrobić zaległości. Co więcej, mam bardzo nieregularny tryb życia i ciężko zaplanować posiłki, zwłaszcza ich regularność. Staram się to zmienić, lecz przyzwyczajenie drugą naturą człowieka i idzie opornie. Jednak się nie poddaje. Nie mogę. Nic innego mi nie pozostaje. To moja ostatnia deska ratunku. Program Bioslone i Wy, drodzy forumowicze.





Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 16-10-2009, 01:22
Zapewne w tym trudnym, a zarazem dość typowym przypadku zechcą wypowiedzieć się Grażyna, Zibi oraz Lacky. Według mnie istotą trudności przejścia na DP, a także innych problemów, jest brak pewności siebie, czego ewidentnym objawem jest efekt marznięcia w stopy. Tej sprawy nigdy nie należy bagatelizować, toteż pierwsze moje zalecenia dotyczą właśnie tej kwestii. A więc doradzam okłady z soli na kość krzyżową oraz polewanie nóg do połowy łydek zimną wodą, po w miarę gorącej kąpieli.

Cytat
Największym problemem jest dla mnie kuchnia, bo mam wybitną awersję i antytalent do spraw kulinarnych.
To tak jak ja. Ale to naprawdę nic trudnego. Moje koronne danie na kolację to karczek pokrojony w kostkę, do tego cebula, no i tylko usmażyć. Można jeść z rondelka z dodatkiem jakiegoś warzywa, albo chrzanu ze słoika.

Cytat
Co więcej, mam bardzo nieregularny tryb życia i ciężko zaplanować posiłki, zwłaszcza ich regularność.
A po co jakaś regularność? Tego doprawdy pojąć nie mogę. Je się akurat wtedy, gdy jest się głodnym.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Bromba 16-10-2009, 09:43
Cytat
Cytat
Co więcej, mam bardzo nieregularny tryb życia i ciężko zaplanować posiłki, zwłaszcza ich regularność.
A po co jakaś regularność? Tego doprawdy pojąć nie mogę. Je się akurat wtedy, gdy jest się głodnym.
Ja to trochę rozumiem. Ludzie o niezaspokojonych potrzebach emocjonalnych we wczesnym dzieciństwie (przykładem jestem ja sama) bardzo często nie ufają swoim odczuciom, ale chcą potwierdzenia z zewnątrz. Szukają różnych szablonów, planów, chcą wprowadzić zewnętrzny porządek, aby choć na chwilę mieć poczucie bezpieczeństwa. Ale ja już doszłam do tego, że żaden porządek zewnętrzny nie da mi ukojenia. To nie o to chodzi. Życie według planu (obojętnie, czy własnego, czy zapożyczonego) to tylko atrapa, kolejna tapeta. To tak jakby przyjmować suplementy dla załagodzenia objawów. Tym bardziej że pragnienie uporządkowanego życia nieustannie wprowadza w frustrację i obwinianie się, gdyż osoba myśląca tym schematem nie daje rady sprostać swoim oczekiwaniom. Choćby się nawet starała. Pojawiają się oskarżenia: "ale jestem do niczego, skoro nawet nie potrafię zrobić na czas obiadu...itp". I żyje się w błędnym kole.
Mnie się udało wyjść z tej pułapki samooskarżania się. Prawie ( ;) ) potrafię powiedzieć za  Mistrzem : "jem kiedy jestem głodna", ale aby dojść do tego, że jedzenie i inne czynności mają być zaspokajaniem moich potrzeb, a nie spełnianiem jakichś powinności, czy reguł, minęło bardzo dużo czasu. Wiele, wiele lat...
Mam nadzieję Monello, że Ty dojdziesz do takich wniosków szybciej niż ja. Ja zaczęłam po trosze akceptować siebie dopiero po 30 - stce.

Cytat
Jestem tym bardzo sfrustrowana i zniechęcona, dlatego też piszę tego posta, licząc na wsparcie i zrozumienie osób z podobnymi doświadczeniami.
Monello, to, co napisałaś o sobie jest mi bardzo bliskie. Wiele z tego odczuwam "na własnej skórze".
Rozpoczęłyśmy oczyszczanie w podobnym czasie i tak jak napisała Grażyna w moim wątku: możemy się wspierać nawzajem. Ja jestem otwarta na kontakt.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Isa 16-10-2009, 10:04
Monello Ty też podobnie ja Bromba wykonałaś dużą pracę w głowie, a to najważniejsze. Lepiej późno niż wcale zadbać o siebie, a robisz to wcześniej niż ja, więc jesteś lepsza – gratulacje!
Będzie dobrze, moje wsparcie już masz, a myślę, że Mądrzy tego portalu też są z Tobą :thumbsup:



Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 16-10-2009, 10:22
Brombo! Pięknie to napisałaś. Pięknie zdefiniowałaś. Myślę, że wiele osób ma taki problem tylko nie mają odwagi tego sobie uświadomić. Jak czytam Mistrza o marznięciu stóp to pomyślałam o sobie. Ja też miałam i problemy emocjonalne i wiecznie zmarznięte stopy. Gdy  "uporządkowałam głowę " zapomniałam o tym. Dopiero teraz to czytając sobie to przypomniałam. Monella ! Jesteś taka młodziutka ! ( To komplement ). Dasz radę ! Kto ma dać jak nie Wy - Młodzi adepci filozofii Biosłone. Niech Moc będzie z Tobą. A Eksperci poprowadzą ku zdrowiu.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Bromba 16-10-2009, 11:49
Cytat
Ja też miałam i problemy emocjonalne i wiecznie zmarznięte stopy. Gdy  "uporządkowałam głowę " zapomniałam o tym.
W moim przekonaniu istnieją dwie metody porządkowania Człowieka - istoty psycho - fizycznej. Można zacząć od pracy z psychiką, co da zmiany także w sferze fizycznej, ale też można zabrać się od sfery fizycznej (ciała) co wpłynie na zmiany na płaszczyźnie psychiki (mówię o uczuciach, emocjach).
Pierwszą metodą ja osobiście osiągnęłam mało. Było tak, że podczas terapii rósł mój intelekt, wiedza, natomiast nie dostałam się do sfery uczuć. Dzisiaj myślę, że wiele metod terapeutycznych skierowanych jest jak medycyna: na zablokowanie, a w najlepszym wypadku na załagodzenie objawów. Nie pracuje się z uczuciami, z autentycznym przeżywaniem i cierpieniem.
Dlatego też dla wielu osób (ja jestem tego przykładem) skuteczniejszym sposobem jest praca z ciałem. Uczciwa praca z ciałem. Odczuwanie bólu, dyskomfortu oczyszczania, biegunek, etc.
Ja dałam ciału przyzwolenie, że jak boli, to boli, trudno. Przeczekam. Nie wezmę tabletki, aby żyć w nieświadomości. Natomiast z psychiką nie umiałam tak. Nieustannie zadawałam sobie gwałt przebywając z toksycznymi ludźmi, słuchając toksycznych opinii na swój temat, a co gorsza, w swojej głowie produkując jakieś samozatruwacze. Jakbym jadła swoje kupy. Nic więc dziwnego, że przez tyle lat nie przyjmowałam pokarmu i wymiotowałam. Ciało pokazało dosłownie co jest na rzeczy. Ale przyznam, że żaden z moich terapeutów nie umiał mi w tym pomóc. Obecnie praktykowana jest metoda rozczłonkowania człowieka na kawałeczki: jeden zajmuje się okiem, inny kolanem, a jeszcze inny prawą półkulą mózgu (bo od tej lewej to już są ci drudzy). Holistyczne podejście nie jest popularne wcale. Pomimo, że są tacy ludzie. Osobiście mi pomogli.

Ja zaczęłam zdrowieć psychicznie dopiero jak zaczęłam powoli wybierać to, co dobre dla mojego ciała. Potem, ale prawie równocześnie przeniosłam taką troskę na płaszczyznę psychiczną.
Nie jem tego, co mi nie smakuje i nie znęcam się nad sobą robiąc rzeczy, które całkowicie nie pasują do mnie. Chyba, że mam na coś wyraźną ochotę.

Pisząc "Nie jem tego, co mi nie smakuje" pomyślałam "chyba, że jest w tym jakiś wyższy cel". Nawet to z rozpędu napisałam. Ach, te wyuczone powinności, ta grzeczność, pozorna uległość, ta chęć podobania się i potrzeba bycia lubianą...To tkwi. Tyle, że dzisiaj już świadomie.
Jednak jak zobaczyłam to okropne zdanie, skasowałam je. Nie ma wyższych celów. To złudzenie. Nic nie usprawiedliwia gwałtu na sobie samym!


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Tequila 16-10-2009, 14:58
Monella.
Musisz się przełamać, nie ma innego wyjścia. Nasze zdrowie zależy od tego, co jemy. Od razu powiem, że nie będzie łatwo. Przyzwyczajenie, to bardzo silne uczucie! Chociaż?, sporo przeszłaś, więc powinno być trochę łatwiej, bo dużo rozumiesz. Trochę Cię pocieszę, dużo czasu minęło, zanim zakupiłam blender do robienia koktajlów. Nawet nie powiem ile, bo to wstyd, a byłam cały czas świadoma, że jak zacznę i dietę i koktajle, to będzie tylko lepiej, a jednak. Zawsze miałam coś na usprawiedliwienie. Dlaczego? nie wiem.
Pomyśl o jednym! O efektach jakie będziesz miała (na 100%) w przyszłości! Pomyśl, o jakże ważnym dla nas kobiet, wyglądzie zewnętrznym i porządku emocjonalnym! A może i w odwrotnej kolejności ? Nie wspominam nawet o Zdrowiu, bo od tego się wszystko zaczyna.
Dobrze trafiłaś.
Moje życie już się zmieniło, a jestem dopiero na początku tej drogi i wiem, że dużo przede mną.  .
Zaczęłaś pić MO. Zapraszam na odważnie wejście przez „te” drzwi, a nie tylko ich uchylenie!. Życzę powodzenia!


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 16-10-2009, 22:31
Dziękuje wszystkim za ciepłe słowa - są jak balsam na moją udręczoną duszę. Przyznam na wstępie, że mam w tej chwili problem z pisaniem tej wiadomości, ale mimo to nie poddaję się i brnę dalej. Przyczyną jest tzw "mgła mózgowa", która często pojawia się w opracowaniach na temat wpływu drożdżaków na umysł. Nie kojarzę, czy to określenie padło też gdzieś u Mistrza, ale oddaje ono najlepiej to, co się ze mną dzieje.

W postach Bromby i wielu innych padały konkretne problemy emocjonalne i nerwowe, których to ja nawet nie wyliczam, bo wszystkie zamykają się w szerszych zespołach i zaburzeniach. Ale najbardziej chyba dokucza mi właśnie ten dziwny stan, kiedy to czuję, jakbym miała spowolnione i ograniczone myślenie, jakbym nie mogła  kontrolować procesów zachodzących w moim umyśle, jakbym miała blokadę przeszkadzającą mi wyrażanie siebie, czy to ustnie, czy pisemnie....

 I co najciekawsze, stany te nie są permanentne, pojawiają się i znikają, nasilają  się i ustępują z minuty na minutę. A ja "biedna" nie znam dnia ani godziny, kiedy znów coś mnie chwyci, a mówiąc obrazowo - "rzuci mi się na umysł". Stąd też moje lęki i ich konsekwencje. Przez tyle lat czułam się jak ofiara tyranii swego mózgu, nie chcącego ze mną współpracować i robiącego mi zawsze pod górkę.

A teraz dopiero zaczynam wyciągać wnioski i  uświadamiać sobie, że ja sama sobie fundowałam ta "mgłę"- że byłam zarazem katem i ofiarą. Niestety od teorii do praktyki długa droga, więc dziś znów powtórka z rozrywki - po całym dniu modelowego trzymania się diety, wieczorem znów tama pękła. Mama zrobiła moją ulubioną potrawę z dawnych czasów i uległam słabości.

Wieczory i noce to moje newralgiczne momenty. Zmęczenie i emocje skumulowane w czasie dnia biorą górę i zachowuję się jak zniewolony automat. Ale nie chcę się tutaj rozgrzeszać ani spowiadać - to byłoby znów błędne koło, a już nie mam siły bawić się ze sobą w kotka i myszkę. Jak długo można siebie oszukiwać? Wiem Bromba, że mnie rozumiesz, bo mechanizm był u nas ten sam i na pewno możemy sobie nawzajem wiele pomóc!

To szczęśliwy zbieg okoliczności, że pojawiłyśmy się obie na forum w tym samym momencie. Czuję, że to znak, iż jestem w końcu na dobrej drodze do wyjścia z wieloletniego impasu i paraliżu decyzyjnego. Że w końcu jestem we właściwym czasie we właściwym miejscu. Tak, wiele już przeszłam i wiem, że od zdrowia i jasności umysłu dzieli mnie tylko jeden mały krok - tyle że rozciąga się on nad przepaścią uzależnienia. Ale dzięki wam go pokonam. Nie mam wyjścia.

To moje być albo nie być. Cały czas staram sobie przypominać i uzmysławiać, ile mam do zyskania, gdy zacznę w końcu leczenie, a ile tracę, że tego (jeszcze) nie robię, ale to nie wystarczy. Tak jak Bromba, mam wrażenie, że nie tędy droga, więc zaczęłam również pracę z/nad ciałem. Może w ten sposób skontaktuję się ze swoimi uczuciami, zagubionymi mi gdzieś w tej mgle mózgowej. Poki co czuję się jak "zombie" czy mumia. To znaczy nic nie czuje ...

Przeczytałam na forum wątek o braku energii na skutek złego odżywiania i zatrucia, co z kolei powoduje brak siły na wprowadzanie diety i zmiany nawyków. Tak też jest u mnie. Cała moja energia jest pożerana przez mój organizm na walkę z toksynami i drożdżakami, a przez moja psychikę na walkę z samą sobą. Muszę jednak ostatkiem sił popchnąć te drzwi, bo inaczej skonam na progu nie mogąc dosięgnąć klamki.

Co do regularności, to rzeczywiście potrzeba planów i schematów jest bardzo silna we wszystkich sferach życia, a tzw plan jedzenia jest jednym z narzędzi zdrowienia w AŻ. Regularność jest fundamentem, bo inaczej bym jadła non-stop. Ale wiem, że to nie jedyny sposób i że dzięki DP i MO mam szansę na dialog z ciałem, a nie dyktaturę z jego strony ;)

To na razie tyle. Napisałabym więcej w odniesieniu do postów w moim wątku, ale nie mam siły. Rano będzie lepiej, więc ustosunkuję się do pozostałych wypowiedzi. Raz jeszcze bardzo wam za nie wszystkie dziękuję i może gdybym przeczytała je wcześniej, nie byłoby wieczornej wpadki. Ale teraz będę do nich wracać, jak tylko poczuję, że się łamię. "Nie łam się, przełam się", jak było kiedyś w pewnej reklamie ;)

Mam nadzieję na rozwój wątku, zwłaszcza wespół z Brombą, z którą mam tak wiele wspólnego. Ale także Nikena, bo łączy nas problem z tarczycą. Ja mam wrodzoną niedoczynność tarczycy, na dobrą sprawę  jej zanik, jakbym była po operacji - a paradoksalnie wygląda jakbym miała nadczynność. Biorę od małego Euthyrox, właśnie miałam robione USG w tym tygodniu i wyszła marskość - czyli zwłóknienia na tym, co się ostało. Wczytam się w wątek Nikeny i może w końcu zrozumiem o co w tym wszystkim chodzi - bo 20 lat chodzenia do endokrynologa jak widać nic nie dalo ;) Poziom hormonów tarczycy i tak ciągle skacze i się zmienia, mimo leków....No coz - moje zdrowie, moja odpowiedzialność.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 19-10-2009, 08:54
Cytat
No coz - moje zdrowie, moja odpowiedzialność.
Dokładnie tak jest. Piszesz, Monello, jak artystka, gdyby to, co przeżywasz, nie było takie trudne, byłoby piękne. A może jest...
Odniosę się do paru fragmentów Twojej opowieści, żeby małymi kroczkami dojść do celu. Małymi kroczkami, bo nie o zrywy tu chodzi ani o cudowne uzdrowienie - wiesz, że czeka Cię praca. Spróbujemy Ci ją ułatwić.

Twoje objawy fizyczne zaczęły się już w dzieciństwie. Zrozumienie tego, to początek zrozumienia siebie. Możliwe, że zadecydowały jakieś przeżycia z okresu dzieciństwa, ale chyba przede wszystkim niewłaściwa opieka nad dzieckiem - zastanów się, jak wyglądały u Ciebie dziecięce infekcje, które każde dziecko musi przechorować, żeby nabyć odporności. Jak wyglądały one w Twoim wypadku. Przeczytaj  ten post (http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=6418.0) wraz zawartym tam innym przekierowaniem.

Sama chyba doszłaś już do wniosku, że tylko reperacja otwartych wrót do organizmu, jakimi są nadżerki w śluzówkach - za pomocą Mikstury oczyszczającej - oraz systematyczne samooczyszczanie się organizmu z toksyn - za pomocą tej samej Mikstury oczyszczającej - pomoże Ci się przedrzeć przez różne ograniczenia i blokady psychiczne.

Jak sobie poradzić z efektem marznięcia - Mistrz Ci napisał. Czy wiesz co robić, czy to jest dla Ciebie jasne?
Tej sprawy nigdy nie należy bagatelizować, toteż pierwsze moje zalecenia dotyczą właśnie tej kwestii. A więc doradzam okłady z soli na kość krzyżową oraz polewanie nóg do połowy łydek zimną wodą, po w miarę gorącej kąpieli.

Sprawa posiłków jest w tej chwili czymś, co Cię kosztuje wiele stresu i z tym musimy sobie zacząć radzić
Cytat
Co więcej, mam bardzo nieregularny tryb życia i ciężko zaplanować posiłki, zwłaszcza ich regularność.
A po co jakaś regularność? Tego doprawdy pojąć nie mogę. Je się akurat wtedy, gdy jest się głodnym.
Dla Ciebie Mistrza słowa mogą się wydawać dziwne po metodzie AŻ. Ale widzę, że jesteś otwarta na metodę Biosłone:
Cytat
Co do regularności, to rzeczywiście potrzeba planów i schematów jest bardzo silna we wszystkich sferach życia, a tzw plan jedzenia jest jednym z narzędzi zdrowienia w AŻ. Regularność jest fundamentem, bo inaczej bym jadła non-stop. Ale wiem, że to nie jedyny sposób i że dzięki DP i MO mam szansę na dialog z ciałem, a nie dyktaturę z jego strony
Otóż ludzie odżywiający się "lekkostrawnie" muszą jeść regularnie, 5 razy dziennie, żeby nie oddać władzy nad sobą głodowi. A i tak, na skutek niedoborów wynikających z przyjmowania "pustych kalorii" w postaci potraw mącznych i słodkich, prędzej czy później rzucają się na to, czego jeść nie powinni, gdyż takie odżywianie wzmaga chęć na mączne i słodkie - błędne koło. Ludzie jedzący racjonalnie, dostarczający w pożywieniu te składniki odżywcze, których organizm potrzebuje, np. zaspokajając rano naturalne zapotrzebowanie organizmu na wartościowe białko, sięgają po jedzenie wtedy, kiedy są głodni.

Może na początek:
Cytat
Mama zrobiła moją ulubioną potrawę z dawnych czasów i uległam słabości.
opisz potrawę, która jest tą Twoją ulubioną, a my postaramy się ją jakoś przerobić albo znaleźć alternatywę.

Czy już zapoznałaś się z ramami wytyczonymi w Diecie prozdrowotnej i czy próbowałaś ją wykorzystać dla swoich celów? Krótko mówiąc, co jesz? Opisz po kolei swoje codzienne posiłki.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 21-10-2009, 09:35
Witam moi drodzy,

Przepraszam za zastój w reakcjach na wasze cenne porady i komentarze. Dużo się u mnie działo przez ostatnie dni i nie mogłam się pozbierać. Brakowało mi siły i energii, by się skupić i napisać porządnego posta. Muszę powiedzieć, że ta „ultra" poprawność językowa jest dla mnie nie lada wyzwaniem, bo choć ponoć piszę jak artystka ( dziękuję za komplement :)), to robię to dość niedbale i chaotycznie.

Zatem formułowanie wypowiedzi na forum wymaga ode mnie dużo uwagi i koncentracji, co z kolei powoduje stres, napięcie i lęk przed reakcja na mojego posta, które to nasilają tę „mgłę mózgową” i blokadę myślenia. No i koło się zamyka. Ale nie mam zamiaru prosić o żadną taryfę ulgową – to dla mnie niezbędna lekcja dokładności, której brak odbija się szerokim echem we wszystkich sferach mojego życia, na czele z żywieniową.

Chciałabym jeszcze uzupełnić swego poprzedniego posta o fragment z innego wątku który przedstawia bardziej obrazowo i bezpośrednio to, co starałam się wyrazić. 

Cytat
co najgorsze nie mogę mysleć. Zanikły myśli, osobowość, odczucie przyjemności

jakieś zamroczenie w głowie oprócz szczątkowych myśli. Dziwne przeciążenie całego ciała i zamglenie wzroku, senność, głowa opada.

Najbardziej niepokoi mnie stan układu nerwowego!Miałem rezonans głowy i nic nie wyszło.A w głowie takie zamglenie że tylko szczątkowe myśli,głównie pustka.Odczuwanie emocji,przyjemności-upośledzone!Ciężki kask na głowie,nie wiem jak to opisać?!

Przejrzałem niezbędnik w obecnym stanie ciężko jest czytać i pisać poprawnie. A byłem kiedyś wszechstronny.

Powiem tylko, że choć dalej czuję się w ten sposób, to i tak jest już mi o niebo lepiej dzięki świadomości, skąd bierze się to wszystko i jak mogę wyjść z tej matni.

Cytat
gdyby to, co przeżywasz, nie było takie trudne, byłoby piękne. A może jest...

Muszę przyznać, że mimo wszystko jest piękne – doszukuję się w tym głębszych znaczeń  duchowych i twórczych inspiracji. Próbuję przez to lepiej poznać i zrozumieć siebie.  Staram się traktować to doświadczenie z dystansem i jak najwięcej się z niego nauczyć. Widać jest mi potrzebne do rozwoju i osiągnięcia wyższych celów życiowych.

Cytat
Małymi kroczkami, bo nie o zrywy tu chodzi ani o cudowne uzdrowienie - wiesz, że czeka Cię praca.

Tak, nie mam co do tego złudzeń. Przestałam się już żywić iluzją. Pora na właściwy pokarm dla ciała i dla ducha :)

Cytat
Twoje objawy fizyczne zaczęły się już w dzieciństwie. Zrozumienie tego, to początek zrozumienia siebie. Możliwe, że zadecydowały jakieś przeżycia z okresu dzieciństwa, ale chyba przede wszystkim niewłaściwa opieka nad dzieckiem

Co to, to tak...Podejrzewam, że dostałam to przez łożysko od mamy, wraz z niedoczynnością tarczycy, metalami ciężkimi, nadmiernym apetytem i innymi atrakcjami nadzwyczajnymi. Ale oczywiście za to jej nie winię.  Gorszym przewinieniem była jej skrajna nadopiekuńczość i wręcz sterylizacja wszystkiego naokoło w obawie przed infekcjami, co przynosiło przeciwstawne skutki. Ale mimo wszystko na nikogo nie zrzucam ciężaru odpowiedzialności za aktualny stan rzeczy, bo sama walnie się do niego przyczyniłam.

Cytat
Jak sobie poradzić z efektem marznięcia - Mistrz Ci napisał. Czy wiesz co robić, czy to jest dla Ciebie jasne?

Tak, zrozumiałam i od paru dni praktykuję z pozytywnym skutkiem. Tylko jedno pytanie – jak długo ma trwać to polewanie?

Cytat
Ludzie jedzący racjonalnie, dostarczający w pożywieniu te składniki odżywcze, których organizm potrzebuje, np. zaspokajając rano naturalne zapotrzebowanie organizmu na wartościowe białko, sięgają po jedzenie wtedy, kiedy są głodni.

Muszę powiedzieć, że w tym tygodniu na własnej skórze doświadczam dobrodziejstw takiego solidnego białkowego śniadania. Odkąd wdrożyłam jajka sadzone z porządną ilością boczku, nie mam ochoty na żadna inną potrawę. Mój hit numer jeden :) Do obiadu mam spokój, ale niestety zazwyczaj jestem o tej porze poza domem, więc albo opuszczam posiłek, albo idę do jakiegoś baru mlecznego na zupę, mięso i surówki. Na wieczór zaczynają się jednak  schody, bo o ile staram się zjeść porządną mięsną potrawę za radą Mistrza, to potem i tak chwyta mnie głód „niefizyczny”. Ale muszę przyznać że coraz lepiej sobie z nim radzę. Oby tak dalej. Staram się wejść na forum, gdy tylko czuję „ssanie”. Działa jak zimny prysznic :)

Cytat
opisz potrawę, która jest tą Twoją ulubioną, a my postaramy się ją jakoś przerobić albo znaleźć alternatywę.

Akurat w tym wypadku to były placki z jabłkami, a to ulubiony smak mojego dzieciństwa. Ale z ta potrawą nie ma aż takiego problemu, by trzeba ją wspólnie rozpracowywać, bo jest u nas w domu rzadko. Najgorzej jest z innymi daniami lub produktami mącznymi, typu pierogi, naleśniki, makarony, biały ryż, pieczywo ziarniste.....Wiem, że alternatywą jest kasza jaglana i gryczana, ale to nie jest „to”. Kiedyś byłam na 2 tygodniowej monodiecie, gdy jadłam tylko i wyłącznie czystą kaszę jaglaną i choć mi smakowała i schudłam na niej ok 15 kg, to źle mi się kojarzy - przywołuje nieciekawe wspomnienia z tamtego okresu.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 21-10-2009, 10:14
Cytat
Najgorzej jest z innymi daniami lub produktami mącznymi, typu pierogi, naleśniki, makarony, biały ryż, pieczywo ziarniste.....Wiem, że alternatywą jest kasza jaglana i gryczana, ale to nie jest „to”.
Nie ma więc innego wyjścia, jak przestać je jeść. Przepisy na potrawy stosowane w pierwszych etapach DP znajdziesz w dziale kulinarnym. Stosując je, w końcu zapomnisz o mącznych.
Cytat
Do obiadu mam spokój, ale niestety zazwyczaj jestem o tej porze poza domem, więc albo opuszczam posiłek, albo idę do jakiegoś baru mlecznego na zupę, mięso i surówki.
Opuszczanie posiłków - nie, jedzenie zup, mięs i surówek - tak.
Cytat
Tak, zrozumiałam i od paru dni praktykuję z pozytywnym skutkiem. Tylko jedno pytanie – jak długo ma trwać to polewanie?
Powinnaś czuć - dopóki to daje efekty.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 21-10-2009, 12:17
Cytat
Powinnaś czuć - dopóki to daje efekty.

Chyba źle się wyraziłam - chodziło mi o to, jak długo ma trwać jednorazowe polewanie po kąpieli, a nie cały proces.

Cytat
Opuszczanie posiłków - nie, jedzenie zup, mięs i surówek - tak.

Zdaje sobie z tego sprawę, ale niestety nie zawsze jest to możliwe z racji nieprzewidywalnego rozkładu dnia, który najwidoczniej muszę zmienić, jeśli stawiam sobie za priorytet zdrowie, a nie lekkoduszny styl życia.

Cytat
Nie ma więc innego wyjścia, jak przestać je jeść.

Dążę do tego. Ale wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że coś, co uważałam przez całe życie za zdrowe, jak np zboża, pieczywo i makarony pełnoziarniste, wcale takie nie jest. A wręcz przeciwnie, przynajmniej na ten moment, a może i całe życie. To całkowita rewolucja w myśleniu, a jak wiadomo, rewolucja długo zapuszcza korzenie.....Ten proces to raczej ewolucja świadomości.

W ogóle to mam wrażenie, że trochę za bardzo skupiam się na warstwie emocjonalnej i psychicznej tego całego procesu, a za mało na stronie praktycznej.  Mam naturę refleksyjną , podobnie jak Bromba, ale uważam, że powinnam zejść na ziemię (oby nie zbyt boleśnie ;)) i zacząć pisać tak jak inni forumowicze. Od wynurzeń natury duchowej są inne miejsca, jak np forum AŻ. Tyle że mam lekki opór przed forami  i teraz dopiero go przełamałam na Bioslone. Może pociągnie to za sobą dalsze otwieranie się i udzielanie w innych miejscach. Mistrz ma rację - kwestia pewności siebie to podłoże moich problemów!

Stąd też chciałam  podziękować Brombie za opis sposobu żywienia. Twój przykład bardzo mnie podbudował i zainspirował. Co prawda na forum pojawia się bardzo wiele indywidualnych jadłospisów, ale akurat ten wydał mi się najbardziej przystępny i przyjazny. Jak widać wspólnota doświadczeń robi swoje.

Próbuję się aktywizować kulinarnie, i choć na razie nie mam jeszcze błysku w oku w kuchni, robię postępy w przełamywaniu awersji. Zaczęłam od wariacji jajecznych, do przygotowania mięsa jeszcze się nie zabrałam - bo może trudno w to uwierzyć, ale NIGDY tego nie robiłam. Tak jak i zup. O bardziej złożonych potrawach, jak np gołąbki, nie wspominając. No cóż - wychowano mnie na kalekę w niektórych sferach i teraz muszę na hurra nadrabiać zaległości. Póki co poruszam się po kuchni jak słoń w składzie porcelany, ale może wkrótce nauczę się obsługi poszczególnych urządzeń i nie będę panikować, że puszczę z dymem nie tylko potrawę, ale i całe mieszkanie :)

Póki co nie mam jeszcze blendera, a moja rodzina uważa, że wydziwiam, a jak już, to do zrobienia koktajlu wystarczy mikser, więc na kupno na razie się nie zanosi....

Cytat
Myślę, że błędami było to, że:
-zrobiłam zupę z mieszanki różnych odmian fasoli i okazało się, że jednym ze składników był pęczak

No własnie - to tez mój problem - gdy zjem potrawę ogólnie zgodną z zasadami DP, ale prócz jednego składnika, to potem ten element nie daje mi spokoju i psuje krew. Wiem, że tak małe ilości nie powinny mi zaszkodzić, ale mimo to czuję presję absolutnego przestrzegania zasad. Mechanizm: wszystko albo nic. Dieta prozdrowotna jest chyba pierwszą, która nie straszy, że jak ją złamię małym "grzeszkiem", choćby nawet śladowym, to już po ptakach i trzeba zaczynać proces  od nowa. Czy dobrze to interpretuje?

Cytat
gdy dopadał nas głodo – niepokój wraz z mężem jedliśmy orzechy włoskie, ale także ziemne (lekko solone); nie zwróciłam uwagi, że orzechy są chyba wykluczone.

Właśnie od wczoraj jem sporo orzechów włoskich, ale w łupinach z działki, nie kupnych w sklepie. Gdzie na forum padło takie zdanie, które zdaje egzamin w moim przypadku:

Cytat
  Jeśli zrezygnowałeś z jednego nałogu, po który pozostała "dziura", to zastąp go początkowo innym "bardziej bezpiecznym", np. gryzieniem ziaren słonecznika, czy orzechów itp.- w myśl zasady, że "przyroda nie lubi próżni".

Mistrz odp, że to:

Cytat
raczej mały grzeszek, jeśli nie jest popełniany permanentnie.

ale jednak zawsze grzeszek, tym bardziej że jem je w znacznych ilościach i nie mogę przestać...Gdzieś czytałam, że wg medycyny naturalnej orzechy włoskie są dobre na mózg, jako że przypominają kształtem ten organ - ale wiem, że co za dużo, to niezdrowo. Postaram się przerzucić na podgryzanie ziaren dyni i słonecznika.

Cytat
- ja wypiłam na dworcu kawę z cukrem a innym razem z mlekiem
Błahostka.

Czy odrobinka mleka do kawy parzonej (też dopiero niedawno przerzuciłam się  z rozpuszczalnej) jest dopuszczalna? Dosłownie naparsteczek....Bez tego kawy ani rusz.

Cytat
Jednak ja z najstarszym synem wyjeżdżamy na 4 dni i będziemy na żywieniu stołówkowym. Obawiam się, że możemy nie mieć wyboru i będziemy musieli jeść ziemniaki i zupy, a także chleb

Będę miała ten sam problem w ten weekend. Jadę od piątku do niedzieli na szkolenie do innego miasta i będę tam zdana na catering. Mam jednak nadzieję, że uda się wykrzesać z tego coś prozdrowotnego i przy tym pozostać, nie zaśmiecając się chlebem, cukrem i glutenem. Będę musiała wyekstraktować też trochę oleju i alocitu z butelek domowych, bo u nas MO pije cała rodzina. Macie jakieś patenty na przyrządzanie mikstury na wyjazdach, w warunkach lekko niesprzyjających?











Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Isa 21-10-2009, 12:46
Cytat
W ogóle to mam wrażenie, że trochę za bardzo skupiam się na warstwie emocjonalnej i psychicznej tego całego procesu, a za mało na stronie praktycznej.  Mam naturę refleksyjną , podobnie jak Bromba, ale uważam, że powinnam zejść na ziemię (oby nie zbyt boleśnie ) i zacząć pisać tak jak inni forumowicze. Od wynurzeń natury duchowej są inne miejsca, jak np forum AŻ. Tyle że mam lekki opór przed forami  i teraz dopiero go przełamałam na Bioslone. Może pociągnie to za sobą dalsze otwieranie się i udzielanie w innych miejscach. Mistrz ma rację - kwestia pewności siebie to podłoże moich problemów!
Uważam, że każdy powinien wywnętrzać się, jeśli ma potrzebę, to pomaga.
Natomiast nie każdy ma taki obowiązek. Pewnie ktoś jeszcze zgodzi się ze mną, że to wszystko, co dzieje się z nami po zastosowaniu porad z Biosłone to zmiany i psyche i somy, które są od siebie zależne. Dla Ciebie ma to moc terapeutyczną to i dobrze, że przełamujesz swe słabości i nieśmiałości. Potrzebujesz wsparcia, prosisz o nie i otrzymujesz.
O to chodzi, jeśli jasno wyrażamy swe potrzeby otrzymujemy to, czego nam trzeba.
Trzeba być troskliwym dla siebie, bo co by tu nie mówić my dla siebie jesteśmy najważniejsi i sami wiemy, co dla nas najlepsze. Cieszę się, że zaczynasz to wiedzieć.  Howgh!
 :)


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Witalia 21-10-2009, 14:56
Macie jakieś patenty na przyrządzanie mikstury na wyjazdach, w warunkach lekko niesprzyjających?

Niemedyczne forum zdrowia > INFORMACJE > Często zadawane pytania > Jak przygotować Miksturę oczyszczajacą na kilka dni     
http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=186.0

Teraz jest już na tyle chłodno, że nawet bez lodówki można sobie poradzić.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 21-10-2009, 21:57
Witalia, wielkie dzięki za podesłanie tej rady, na pewno wykorzystam. A już po swojemu chciałam sobie odpuścić ten weekend. Po raz pierwszy w życiu staram się być w pełni konsekwentna i odpowiedzialna. Zawsze robiłam wszystko na pół gwizdka.

Isa, dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Znacznie zwiększają tą moc terapeutyczną :) W takim razie czuję się swobodna, by poruszać temat swojego uzależnienia od jedzenia i komplikacji psychicznych i emocjonalnych wynikających z zatrucia organizmu. To dla mnie najważniejsze kwestie, bo dolegliwości fizycznych na dobrą sprawę nie odczuwam. Co nie znaczy, że ich nie ma, ale nie dokuczają mi tak mocno i są jakby na drugim miejscu. Wiem, że i tak ustąpią dzięki diecie i MO, a nie dezorganizują i nie utrudniają mi tak życia, bym się miała o nich rozpisywać.

Mam potrzebę poruszenia szerzej tematu zaburzeń odżywiania i być może zakończyć go raz na zawsze, bo inaczej będzie się za mną ciągnął i nie da mi spokoju. Byłam dziś na mitingu AŻ i uczestniczyłam w nim z innej perspektywy za sprawą szerokiej wypowiedzi Zibiego w wątku o tzw chorobach "uzależnieniowych" http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=8153.20#quickreply. Przyjęłam to z humorem i z dystansem, bo nie należę do ortodoksyjnych "aowców" i zawsze podchodziłam trochę sceptycznie do idei "abstynencji" w kontekście jedzenia i innych używek. Czułam podskórnie, że coś tu nie gra, ze czegoś tu brakuje. Teraz w końcu rozumiem, ale żal mi, że nie będę mogła do tego przekonać swoich "współtowarzyszy niedoli", bo są zbyt przywiązani do programu 12 kroków i wiary w cudowne uzdrowienie poprzez silę wyższą. Uważają, że spróbowali już "wszystkiego" i AŻ jest ostatnią deską ratunku, której się kurczowo trzymają , jak tonący brzytwy. Nie wykluczam duchowego aspektu zdrowienia, wręcz przeciwnie, ale ograniczanie się do tego to ciągle igranie z ogniem - przymus ciągłej samokontroli i autorefleksji, by bron Boże nie podwinęła się noga i nie doszło do "zajedzenia". A gdyby oczyścić organizm, to takiego ryzyka w ogóle by nie było! To dla mnie przełomowe odkrycie, kamień milowy.


Cytat
nie wiedzą, że przyczyna wszystkich chorób jest toksemia ponadprogramowa i cała kaskada pośrednich następstw tego stanu. Nie wiedzą, że uzyskując homeostazę podaży toksyn, a ich wydalaniem, uzyskują homeostazę komórkową, a więc mózg, będąc dobrze dożywiony, a cały organizm odciążony walką na x frontach z utylizacją toksyn, nie wydatkuje po próżnicy swojego "prądu” - nie musi kompensować sobie w swojej prawidłowej funkcji używkami pt. kawa, herbata, alkohol, tytoń, itp. Mózg tych ludzi chce, ale nie musi; u ludzi z patologiczną funkcją mózgu, organizm nie toleruje, a mózg chce i musi.

Jak dobrze już to wiedzieć :) Ale mówią, że wiedza to odpowiedzialność. Być może nie każdy jej tak naprawdę chce, bo osiąga jakieś korzyści ze stanu "zniewolenia". Daje to poczucie tożsamości, oparcia w grupie, współczucia innych i wiele innych, o których pisał Zibi, więc nie będę się powtarzać.

Cytat
nieświadomość ich i niewiedza przyczyn istoty rzeczy najważniejszych dla człowieka, a także lenistwo, brak szukania sposobów na ustalenie przyczyn rzeczy najistotniejszych dla człowieka skazuje ich na miano Homo patiens.

Otóż to. Dzięki Bogu obudziłam się w porę, zanim bym zmarnowała kolejnych parę lat na jałowe trwanie we wspólnocie uzależnionych, gdzie misternie budowana konstrukcja  w jednej chwili nieuwagi może obrócić się w proch i pył.

Cytat
Jeszcze kilka m-cy wstecz, kiedy panowała psychoza candidy, jako monstrum czasów cywilizacyjnych, również szukałem ścisłego i bezpośredniego związku między grzybem candida, a uzależnieniem alkoholowym, ale z przekonaniem, że ten w gruncie rzeczy, powiązany z człowiekiem, na dobre, i na złe, od wieków sprzątacz organizmu, jest przyczyną całego zła na Ziemi plus przyczynkiem do ZZA. Sugerowałem się przy tym wiedzą zaczerpniętą od pewnej pani doktor n. med. – przechrzty, która stanowczo twierdziła, że „… grzyb, szukając sobie źródła pożywienia, czyli cukru, zaczyna penetrować głębiej tkanki ustroju, zaczyna przyklejać się do ścian jelit i czerpać glukozę z krwi, i stąd gotowa hipoglikemia…”. O podobnych bzdetach pisali kiedyś też inni przechrzty, być może, sugerując się „autorytetem” dr n. med….


Cytat
mieli zakodowany strach przez medycynę, a życie podszyte strachem to nie życie. Podobnie jest ze straszakami w leczeniu somatyki. Straszaki te, jak wiemy działają odwrotnie, napędzając koniunkturę biznesową owego przemysłu chorób. Znamy jeszcze przemysł pomocniczy, czyli przemysł „antycukrzycowy”, czy „antyglutenowy”, itp., wspierający zbrodniczy przemysł chorobotwórczy.

I pomyśleć, że przez jakiś czas nabierałam się też na bujdę antyglutenową, bo czytałam w wielu tekstach o drożdżakach, że to ich pożywka , tak jak cukier, nabiał, produkty zawierające drożdże etc.
Zanim trafiłam na Bioslone, a po tym, jak już odkryłam powiązanie między drożdżakami a moim stanem ( i wykazały to badania pomiarowe z kału)  żyłam ponad 2 miesiące w ogromnym stresie. Czytałam mnóstwo artykułów w Internecie, oglądałam pod lupą etykietki na produktach, chodziłam po sklepach ze "zdrową żywnością" i do barów wegetariańskich. Tak się frustrowałam  że dokarmiam "cichych zabójców"  mojego organizmu, że z napięcia i nerwów raz po raz się obżerałam. Tak się cieszę, że w końcu zrozumiałam ten mechanizm i przestałam się nabierać na wszelkie straszaki. Właśnie padły ostatnie bastiony autorytetu i zaufania , jakie kiedykolwiek żywiłam dla systemu medycznego.

Swietnie skwitował to KaZof:

Cytat
Najlepszym fachurą jesteśmy sami dla siebie ... bo kto cię zna lepiej niż ty sam? ...
Tylko wewnętrzne przekonanie i motywacja, niewymuszona przez nikogo decyzja, wreszcie chęć dotrzymania sobie samemu danego słowa ... to podstawa powodzenia w rzuceniu nałogu ...

To było o uzależnieniu od używek wszelakich. A co z pracoholikami, komputeroholikami z Biosłonoholikami włącznie (jest ich paru  msn-wink), hazardoholikami oraz innymi pacjentoholikami z lekoholikami włącznie?

Mechanizm powstawania uzależnienia jest  identyczny, a skutek taki sam: "betoniara" i na końcu wszechobecna destrukcja...

A na koniec: o mało nie wpadłam w tą pułapkę. Byłam bardzo blisko przegięcia w tę stronę, ale dzięki Bioslone uratuję swój zdrowy rozsądek i nie dam się zwariować modzie na zdrowe odżywianie. Jadę od paru dni na mięsie i jajach i czuję, że żyję. Nie mam zamiaru kłaść swego życia na ołtarzu abstynencji od głównych przyjemności, które się nań składają. Nie tędy droga....

Cytat
Ludzki organizm ma mnóstwo tajemnic i ciągle potrafi nas zaskakiwać. Są ludzie którzy odżywiają się w ich mniemaniu zdrowo, piją jogurty, wzmacniają odporność, jedzą "zdrowe" pieczywo, unikają tytoniu, alkoholu, piją 2 litry albo więcej płynów m.in. pod postacią zielonych herbat, unikają "szkodliwych tłuszczy", na wszelki wypadek łykają kompleksik witaminek i minerałów. Czesto jednak okazuje się, że tylko pozornie prowadzili zdrowy tryb życia a ich stan zdrowia (oraz poziom satysfakcji życiowej) jest gorszy od przeciętnego imprezowicza, który nie brzydzi się kieliszkiem, fajką oraz konkretnym tłustym jedzeniem.

Ok, to się wyżyłam ;) Trochę mi się nazbierało przez ten dzisiejszy miting i musiałam to z siebie wyrzucić, by się nie przeczyścić. Dzięki dla wszystkich, którzy rozumieją i współodczuwają mój problem. Mam nadzieję na odpowiedz i poparcie Zibiego.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 21-10-2009, 22:08
Aha, i jeszcze dodam jedną dobrą wiadomość - a mianowicie od paru dni trzymam dietę i muszę powiedzieć, że "mgła" coraz bardziej ustępuję, co przekłada się wprost proporcjonalnie na długość i obfitość moich postów ;) Ale nie martwcie się - wyjeżdżam na weekend i dam wszystkim odsapnąć od moich wypocin i przetrawić je :)


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 21-10-2009, 23:33
Jeszcze jedno: nie wiedziałam, jak dobrze oddać moje problemy z regularnością posiłków i z nieopuszczaniem ich, aż tu nagle natrafiłam w Internecie na ciekawe określenie, trafiające w sedno rzeczy. Mam nadzieję, że teraz jeszcze łatwiej wam będzie sobie wyobrazić, jak ciężko mi zmienić nawyki żywieniowe

"Anarchia żywieniowa"

Zaburzenie to oznacza odżywianie się przez pojadanie, chrupanie, zwane “chaosem" albo właśnie “anarchią" żywieniową. Polega na częściowym lub całkowitym zrezygnowaniu z tradycyjnych, spożywanych o właściwych porach posiłków na rzecz jedzenia małych porcji w nieregularnych odstępach czasu.

Osoby odżywiające się w ten sposób najczęściej zastępują gotowane potrawy produktami niewymagającymi dłuższego przygotowania. Anarchiści żywieniowi  nie posługują się sztućcami, nie jedzą przy stole, ale bezpośrednio palcami, w najróżniejszych miejscach - stojąc, maszerując lub leżąc w łóżku.

Specjaliści tłumaczą przypadki anarchii żywieniowej nie tyle zaburzeniami psychiki, ale wpływem cywilizacji świata zachodniego, która zmusza do szybkiego tempa życia, wyzwala uczucie samotności i pragnienie zamknięcia się w sobie lub też dla odmiany powoduje tendencję do "włóczęgowskiego", archaicznego sposobu odżywiania."

To na tyle. Ciężko się dobrze odżywiać, będąc człowiekiem drogi, ale cóż. Nie mam innego wyjścia, bo inaczej wkrótce zabraknie mi sił do tej "tułaczki" przez życie.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 22-10-2009, 00:38
Cytat
Póki co nie mam jeszcze blendera, a moja rodzina uważa, że wydziwiam, a jak już, to do zrobienia koktajlu wystarczy mikser, więc na kupno na razie się nie zanosi....
Rodzinie warto opowiedzieć o "żywym błonniku" z nasion, w których tli się życie (Niezbędnik, s.17, streścić Rozdział 17 "Oświecenia" - Sok czy błonnik.

Cytat
Gdzieś czytałam, że wg medycyny naturalnej orzechy włoskie są dobre na mózg, jako że przypominają kształtem ten organ - ale wiem, że co za dużo, to niezdrowo. Postaram się przerzucić na podgryzanie ziaren dyni i słonecznika.
Podgryzaj to, na co masz zapotrzebowanie, a nie to, co Ci się wydaje, że powinnaś. Przyjdzie czas na tamto. Teraz orzechy są rewelacyjne.

Cytat
powiązanie między drożdżakami a moim stanem ( i wykazały to badania pomiarowe z kału)
:lol: :lol: :lol: A gdzie one mają być, jak nie w kupie...

Cytat
Byłam bardzo blisko przegięcia w tę stronę, ale dzięki Bioslone uratuję swój zdrowy rozsądek i nie dam się zwariować modzie na zdrowe odżywianie. Jadę od paru dni na mięsie i jajach i czuję, że żyję. Nie mam zamiaru kłaść swego życia na ołtarzu abstynencji od głównych przyjemności, które się nań składają. Nie tędy droga....
Prawda, jaka ulga?


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Boja 22-10-2009, 08:35
Cytat
Ale oczywiście za to jej nie winię.  Gorszym przewinieniem była jej skrajna nadopiekuńczość i wręcz sterylizacja wszystkiego naokoło w obawie przed infekcjami, co przynosiło przeciwstawne skutki.
Nadopiekuńczość matek, niemożność odcięcia pępowiny od własnego dziecka, to w prostej linii zaszczepianie lęku i niepewności przed światem i przed samym sobą, to niemożność podejmowania decyzji, to lęk podjęcia decyzji bez potwierdzenia innych, o czym pisała Bromba
Cytat
bardzo często nie ufają swoim odczuciom, ale chcą potwierdzenia z zewnątrz.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: KaZof 23-10-2009, 15:37
Monella, jesteś taka młoddziutka i TAAAAAka dojrzała. Widać masz za sobą KAWAŁ CIĘŻKIEJ PRACY ZE SOBĄ. Trzymam za Ciebie kciuki! Z filozofią Biosłone i mądrością Tutaj przekazywaną nam - na pewno DASZ RADĘ, "nie bój żaby",  ;)


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Bromba 09-11-2009, 00:07
Witaj, Monello!
Ciekawi mnie jak sobie radzisz z dietą, z jedzeniem, z nieobjadaniem się...Mało Cię było ostatnio na forum. Ja też wpadam w między - czasie, bo mam wiele innych spraw, ale u mnie ogólnie dobrze. Nadal popełniam błędy w żywieniu, ale jakichś większych uchybień nie zrobiłam (pominę fakt, że parę dni temu zjadłam czekoladę, sama, w ukryciu przed dziećmi   - po kilku miesiącach niejedzenia).
Męczyły mnie przez trzy tygodnie biegunki, miałam częste rewolucje w jelitach i moja kupa jest nadal dziwnie jasna, ale w ostatnim tygodniu biegunek nie było.
Powiem ci jeszcze coś strasznego: ja też nadal nie mam blendera i nie piję koktajli...Bardzo mnie to przygnębia, ale na razie nie mam ruchu w tej kwestii. Może coś się ruszy w przyszłym tygodniu. Będzie wypłata i wiadomo, nowe możliwości :) .
Co do przyrządzania posiłków mam i sukcesy i wpadki. Sukcesem jest to, że ani razu się nie poddałam i nie kupiłam chleba. Jemy kasze, ryż i zupy. Dużo jajek i kiełbasa, gdy chce się czegoś "na ząb". Ale słabą stroną jest to, że znudziły mi się warzywa i  surówki, ostatni tydzień pod tym względem był kiepski. Szczególnie mój mąż i dzieci mają już dość diety, ale prawda jest taka, że mają dość mojej kuchni :( . Córka w weekend przechodziła kryzys i śniła (we śnie i na jawie) o gofrach z marmoladą. Płakała, że nie możemy tego jeść. Ja wobec córki mam mieszana uczucia, bo ona naprawdę nie cierpi kasz i wytrzymać jej w tych ograniczeniach jest trudno. Trochę schudła i wydaje mi się niekiedy, że robię coś niezbyt dobrze. Ulegam myśli, że robię jej krzywdę. Poza tym spotykam się z ogromną krytyką. Nie mówię już o obcych osobach, bo na to nie zwracam uwagi, ale stało się tak, że z powodu diety jestem niejako odrzucona przez rodzinę. Teściowa bardzo mi dokucza, że "zmarnuję dzieci" i "wprowadzę w anemię". Jasne, że nie boję się tych "pogróżek" ale jest mi bardzo ciężko.
Ja z moją rodzinką zaczęliśmy DP 1 października, więc w tym tygodniu weszliśmy w II etap. Po sobie widzę, że DP bardzo mi służy, więc mam zamiar wytrwać. Ale nie jest łatwo. Szczególnie, że nie piję koktajli i odczuwam głód komórkowy. Ale już zbliża się 10 - ty ;) .
Napisz co u Ciebie. Pozdrawiam. B.  :heart: .


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 09-11-2009, 10:08
Dużo jajek i kiełbasa, gdy chce się czegoś "na ząb". Ale słabą stroną jest to, że znudziły mi się warzywa i  surówki, ostatni tydzień pod tym względem był kiepski. Szczególnie mój mąż i dzieci mają już dość diety, ale prawda jest taka, że mają dość mojej kuchni :( . Córka w weekend przechodziła kryzys i śniła (we śnie i na jawie) o gofrach z marmoladą. Płakała, że nie możemy tego jeść. Ja wobec córki mam mieszana uczucia, bo ona naprawdę nie cierpi kasz i wytrzymać jej w tych ograniczeniach jest trudno. Trochę schudła i wydaje mi się niekiedy, że robię coś niezbyt dobrze. Ulegam myśli, że robię jej krzywdę. Poza tym spotykam się z ogromną krytyką.
Na krytykę - stosując metody Biosłone - musisz się stać odporna. Koniecznie jednak trzeba się wysilić w kuchni. Jedzenie kiełbasy to nie jest racjonalne odżywianie. Należy skorzystać z przepisów Działu kulinarnego (http://bioslone.pl/forum2/index.php?board=7.0) i przygotowywać mięso w domu, zasadniczo po uzdatnieniu. Możemy ten temat poruszyć w Twoim wątku.
    Dołączam się do apelu Bromby. Monello, napisz, jak Ci idzie! Jakie metody już wdrożyłaś, jak Ci idzie z  Dietą prozdrowotną i Koktajlami błonnikowymi?


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 10-11-2009, 21:36
Witajcie ponownie,

Wycofałam się z uczestnictwa w forum, a nawet samego programu, gdyż zniechęciłam się brakiem odzewu na moje dość liczne posty. Prawdę powiedziawszy, miałam do samej siebie wyrzuty, że znów nie zapanowałam nad pototkiem słów i przekroczyłam jakąś granicę, za którą jest już tylko milczenie.

Ale wasze posty, Brombo i Grażyno, pomagają mi wrócić na łono Biosłone. Już tak mam - szybko się zapalam, ale też i zniechęcam. I tak na przemian, góra dół, góra dół....Już dość mam tego diabelskiego młyna, ale póki co nie umiem jeszcze z niego wysiąść.

Jeśli chodzi o moje postępy, to jestem wciąż na etapie zerowym (nawet nie pierwszym). Codziennie zmagam się z tymi samymi oporami, ale mam wrażenie, że stają się one z każdym dniem coraz mniejsze i słabsze, więc jestem dobrej myśli. Im mniej na siebie naciskam i coś wymuszam czy narzucam, tym mniejszy opór stawiają moje ciało i umysł.

Sporym ułatwieniem jest to, że moja siostra też przeszła na diete prozdrowotną i mobilizuje mnie, oraz że cała rodzina pije miskturę, więc ja siłą rzeczy też, bo pewnie sama bym jej nie przyrządzała. Ale mimo całego tego wsparcia i dobrodziejstwa inwentarza, ciągle jestem na etapie pierwszego kroku. Pociągnijcie mnie please!!!!


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 10-11-2009, 21:51
Rzeczywiście, paradoks. Ty  boksujesz się na zmianę ze swoimi nadziejami i zwątpieniami, a Twoja rodzina połknęła bakcyla Biosłone. Więc cała Two ja rodzina pije Miksturę oczyszczającą! Poczytaj wątek Propagowanie idei Biosłone (http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=9596.0) i popatrz na Machosa, na innych. Doświadcz i daj świadectwo!
   Powiedz, jak mam Ci pomóc, a zrobię to.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Bromba 11-11-2009, 19:15
Cytat
zniechęciłam się brakiem odzewu na moje dość liczne posty. Prawdę powiedziawszy, miałam do samej siebie wyrzuty, że znów nie zapanowałam nad pototkiem słów i przekroczyłam jakąś granicę, za którą jest już tylko milczenie.
Monello, niepotrzebnie się zniechęciłaś. Sama zobacz na spokojnie, na każdy Twój post są odpowiedzi. Naprawdę się Tobą interesujemy. Natomiast jeśli chodzi o dbanie o zdrowie, to Twój wkład musi być największy. Wszak to właśnie Twoje zdrowie, nikogo innego. Napisałaś, że całą rodziną pijecie MO i powoli wdrażasz DP. W moich oczach to sukces, to na pewno pierwszy krok, nie zerowy.
Jeszcze raz napiszę: nie ma co się zniechęcać, całe życie przed Tobą! Warto o nie dbać. O jego jakość.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Zazula 12-11-2009, 19:38
Już tak mam - szybko się zapalam, ale też i zniechęcam. I tak na przemian, góra dół, góra dół....Już dość mam tego diabelskiego młyna, ale póki co nie umiem jeszcze z niego wysiąść.

Pociągnijcie mnie please!!!!

Monella, jesteś WIELKA!!!
Piszę to świadomie i wiem, co mówię. Wiem jaką walkę w sobie toczysz i doskonale rozumiem Twoje zmagania. Też mam taką niestałą naturę - można nauczyć się z tym żyć - to mnie tylko wzmacnia, bo wymaga większego wysiłku woli, niż od przeciętniaka ;)

Podziwiam Cię w Twojej otwartości, że tak pięknie umiesz i chcesz pisać nam o Swoich uczuciach. Naprawdę jesteś WIELKA. Bo wielkość człowieka jest w jego wnętrzu. Piszesz, że Twoja rodzina pije miksturę, a Ty się zastanawiasz. Bo w Tobie jest MOC! Bo Twoje decyzje mają być tylko i wyłącznie Twoje, nie jesteś owieczką w stadzie, masz własne zdanie! Bo jesteś Wielka!

Niewielu takich spotykałam w życiu, no, najwięcej właśnie tu na Biosłone :)


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 13-11-2009, 00:25
Dziękuję z całego serca za te słowa, zwłaszcza Tobie, Zazula. Jestem naprawdę głęboko poruszona i na pewno da mi to pozytywnego kopa do dalszych zmagań z sobą i z losem.

Cieszę się, że tak wiele osób rozumie i zna z autopsji proces, przez który przechodzę. Gdy się zagłębiłam w forum, odszukałam podobne doświadczenia  nie tylko u Bromby, ale także Kubaszki, Violentynki, Kasi, Laokona, Zazuli.  Nic tak do mnie nie przemawia, jak to, że tylu osobom udało się pokonać własną słabość i wyzwolić się z niewoli złych nawyków żywieniowych, prowadzących w linii prostej do objadania się, nadwagi i uzależnienia.

 Pewnie jest jeszcze więcej krzepiących przykładów, ale z powodu "mgły mózgowej" objawiającej się m.in. dysleksją, mam duże opory w czytaniu i ogrom tekstu mnie przerasta. Wiem jednak, że nie musi tak być, że to nie jest wyrok dożywotni, że były okresy gdy nie miałam z tym problemu, pokrywające się z okresami detoksykacji. Cóż za zrządzenie losu, czyż nie? ;)

Rzeczywiście cała moja rodzina jest bardziej lub mniej zaangażowana w Biosłone. W sumie to pomysł wyszedł ode mnie, ale inicjatywa do wdrażania ze strony mojej siostry. Ja to się do wszystkiego zapalam i mam tysiące pomysłów, ale to trochę słomiany zapał. Tak więc z siostrą doskonale się uzupełniamy. Jest ona już w 3 tyg I etapu diety i ma zamiar niedługo otworzyć swój wątek. Żeby było ciekawiej, studiuje medycynę. Ale nie będę zdradzać więcej szczegółów ;)

To, że mi nie idzie na razie, to nie kwestia zastanawiania się, bo jestem już na milion procent przekonana o skuteczności i sensowności metod Bisołone, zarówno intelektualnie, jak i intuicyjnie. Czuję się, jakbym dotarła do długo poszukiwanego domu i utknęła na progu, a jak już, to na korytarzu. Candida zabrała mi tak wiele energii, że brak siły na otworzenie drzwi i przejście przez nie. Gdy już jestem jedną nogą w środku i czuję to ciepło, błogość, bezpieczeństwo, to za chwilę znów coś mnie wypycha na zewnątrz. I tak stoję jak taka  dziewczynka z zapałkami, patrzę tęsknie przez okna , gdzie widzę wasze przykłady i wizje swego życia na DP. Zesztywniała z zimna, bólu i zmęczenia, ledwo stoję i drepczę w miejscu. Ale nie poddaję się, bo towarzyszy mi zdanie; "pukajcie, a będzie wam otworzone". Czuję, że niczego nie przyspieszę na siłę i jedyne, co mogę zrobić, to poddać się temu procesowi, który i tak się toczy w moim wnętrzu, czy tego chce czy nie.  Zdaje się powoli na zdanie swojego organizmu, a nie widzimisię mojego umysłu opanowanego przez drożdżaki, którym wcale nie w smak wyprowadzka i starają się ze wszystkich sił do tego nie dopuścić  :)

No to znów sobie trochę pofolgowałam twórczo, ale zachęciłam się znów pozytywnymi słowami:

Cytat
Podziwiam Cię w Twojej otwartości, że tak pięknie umiesz i chcesz pisać nam o Swoich uczuciach

Nic nie działa na mnie tak dobrze, jak takie autorefleksje. Może to zbytnie "rozkminianie" na tle innych postów na forum, ale nie chodzę już na mitingi AŻ, więc muszę się tym gdzieś podzielić.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Isa 13-11-2009, 08:51
Cytat
Czuję się, jakbym dotarła do długo poszukiwanego domu i utknęła na progu, a jak już, to na korytarzu.
No widzisz, to już sukces. To powinno Cię napawać spokojem. Reszta sama przyjdzie, zaufaj.
Zbierzesz siły i pójdziesz dalej. Jesteś wbrew pozorom silną osobą. Ja też w Ciebie wierzę. Widać w Tobie ducha walki, to dobry objaw. Jak będziesz potrzebować wsparcia pisz. Posyłam Ci ciepłe myśli :)


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 13-11-2009, 09:26
Cytat
No to znów sobie trochę pofolgowałam twórczo
Rzeczywiście, masz talent literacki, tym cenniejszy, że bierze się z autentycznych przeżyć. Może masz przed sobą karierę w tej dziedzinie...
Cytat
Candida zabrała mi tak wiele energii
Nie zapominaj, że przyczyną są toksyny, przez nieszczelne jelita przenikające w nadmiarze do wnętrza organizmu i z powodu nadmiaru niemożliwe do sprawnego wydalenia. Candida to tylko objaw. Dieta prozdrowotna to sposób na jelita (wraz z MO i KB pozwala na ich uszczelnienie) i na niedostarczanie nadmiaru toksyn. Sięganie po jedzenie, które służy człowiekowi, które Tobie służy, ma ogromny wpływ na wyeliminowanie mgły mózgowej. Bądź wytrwała, stosuj DP, a zobaczysz efekty.
Póki co nie mam jeszcze blendera, a moja rodzina uważa, że wydziwiam, a jak już, to do zrobienia koktajlu wystarczy mikser, więc na kupno na razie się nie zanosi....
Czy w domu jest już odpowiedni sprzęt do robienia koktajli, czy zasmakowaliście w koktajlach?
W ogóle to mam wrażenie, że trochę za bardzo skupiam się na warstwie emocjonalnej i psychicznej tego całego procesu, a za mało na stronie praktycznej.
 
Mam pytanie - jak Ci idzie robienie okładów z soli i polewań wodą, które wskazał Ci Mistrz jako sposób na usunięcie objawu marznięcia stóp. Chcielibyśmy, abyś relacjonowała swoje osiągnięcia w stosowaniu tych metod, a przez to pamiętała o ich wykonywaniu i miała impuls do systematyczności.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 13-11-2009, 12:00
Dzięki Grażyna, potraktuję to jako dobrą wróżbę, by odczarować dzisiejszy piątek trzynastego ;) Rzeczywiście mówiono mi od małego, że mam dobre pióro, ale niestety zamiast rozwijać talent, biję się z własnymi myślami i blokuje swój potencjał. Ale może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu doświadczeniu pustki, zwątpienia, desperacji i "zamglenia", mam inne spojrzenie na rzeczywistość. Więc chyba powinnam być sobie wdzięczna za to, że przetrwałam taki trudny okres, bo stanowi on w sumie  niezły kapitał mądrości życiowej, której nie da się zdobyć inaczej niż na własnej skórze...

Dzięki też za sprostowanie, że candida to objaw, a nie przyczyna moich problemów. Zdaję się o tym zapominać, bo przywykłam do myślenia o drożdżakach jako o zbirach siejących spustoszenie w moim organizmie za moim niemym przyzwoleniem mimo dramatycznej walki. Jak to jest, że negatywne skojarzenia wchodzą nam do głowy o wiele silniej niż te pozytywne...

Staram się wprowadzić taka zasadę poleconą mi przez koleżankę, dzięki której trafiłam na Biosłone. Jeśli mam tzw "głoda" -  ochotę na "małe co nieco", staram się sięgać po coś z diety prozdrowotnej, a nie z moich dawnych przysmaków. I tak powoli przestawiam się na marchewki jak słone paluszki, poszatkowaną kapustę jak czipsy, zielony groszek jak cukierki - i nawet działa ! A jak to jest z warzywami strączkowymi? Chyba nie są za bardzo mile widziane na DP, przynajmniej na początku...A szkoda, bo przepadam na ich punkcie...

Co do koktajli, to radzimy sobie za pomocą młynka do kawy (nasiona) i miksera. Tyle że nie robimy KB regularnie. Jeszcze nie mam tego nawyku, by jak poczuję "chętkę słodyczową", pobiec sobie zrobić koktajl, ale do tego zmierzam. Tyle że często takie napady zdarzają mi się na mieście i wtedy jestem skłonna wejść jak w transie do pierwszego z brzegu sklepu i zapchać się czymś, by podnieść poziom cukru i endorfin. Co byście mi radzili nosić w zanadrzu, by zapobiec takim sytuacjom? Zwłaszcza na pierwszym etapie...

Okładów z soli nie robię, ale polewanie wodą - owszem, ale od czasu do czasu. Trochę sobie odpuściłam w ostatnich tygodniach, gdy nie było mnie na forum. Straciłam początkowy zapał, ale teraz po okresie przejściowym znów go odzyskuje i mam nadzieję, że tym razem utrzymam go na w miarę stałym poziomie. Z chęcią będę relacjonować nie tylko moje stany duchowe, ale też postępy w sferze praktycznej. Ale ciężko jest zejść na ziemie, kiedy tak przyjemnie się buja tam w obłokach ....;)


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 13-11-2009, 12:51
Z chęcią będę relacjonować nie tylko moje stany duchowe, ale też postępy w sferze praktycznej. Ale ciężko jest zejść na ziemie, kiedy tak przyjemnie się buja tam w obłokach ....;)
Fakt, coś o tym wiem  :P
Cytat
Tyle że często takie napady zdarzają mi się na mieście i wtedy jestem skłonna wejść jak w transie do pierwszego z brzegu sklepu i zapchać się czymś, by podnieść poziom cukru i endorfin. Co byście mi radzili nosić w zanadrzu, by zapobiec takim sytuacjom?
Po pierwsze - zapewnić stały poziom cukru w podstawowych posiłkach.
Po drugie - wprowadzić sobie zakaz takich niekontrolowanych zakupów - zakupy robić według kartki, na podstawie wcześniejszych planów, i tylko takie. Poza tym do sklepu spożywczego nie wchodzić.
Po trzecie - nosić pojemniczek z legalną przegryzką, a jeśli już jeść na mieście, to w barze, gdzie można wrzucić na ruszt coś konkretnego.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Isa 19-11-2009, 11:41
Monella, jak się czujesz, jak postępy z dietą? Czy udało sie przekroczyć próg, a może zaraz się uda? Napisz jak sobie radzisz :). Pamiętaj! Jesteś silna!


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 24-11-2009, 10:55
Póki co nie piszę, bo nie mam się czym pochwalić :( Wciąż balansuję na krawędzi. Moja psychika mocno się broni przed wprowadzaniem zmian. Najgorzej, że wracają mi myśli dziwnej treści, typu głodówka albo jakaś monodieta, np jeść tylko jajka albo tylko kaszę.  Nie potrafię sobie poradzić ze zróżnicowaniem diety, bo wtedy od razu poszerzam zakres różnorodności o różne zakazane produkty. A potem pojawia się od razu głód komórkowy w postaci obsesyjnych myśli o jedzeniu, bo mój organizm nie ma jak tego strawić. I koło się zamyka.

Myślę, że zmiany zachodzą, ale baaaardzo powoli. Ostatnio przez 2 tygodnie dosładzałam sobie życie miodem, choć wiem, że jest zakazany w pierwszym etapie. Ale na sezon grypowy w sam raz. Wszyscy wokoło chorzy, a ja się trzymam...Zauważyłam, że łyżka miodu tak mnie zasładza, że nie mam ochoty na więcej, choć jest to dość ryzykowna gra na dłuższa metę, bo przyzwyczajam się do pewnego stężenia cukru, a powinnam się raczej odzwyczajać od słodkiego i starać się go wyeliminować.

Byłam też u ginekologa i przepisał mi leki na drożdżaki w pochwie, Ginalgin i Trioxal, ale tego nie biorę....Poszłam za radą mamy i siostry, które obawiały się, że upławy są spowodowane czymś poważniejszym, jakąś nadżerką czy coś. Uważam, że usunięcie grzybów z układu pokarmowego wyprosi od razu nieproszonych gości z całego organizmu, czyż nie?


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 24-11-2009, 11:06
A wracając jeszcze do cukru, to co miałaś na myśli Grażyna poprzez:

Cytat
Po pierwsze - zapewnić stały poziom cukru w podstawowych posiłkach.

Chodzi o kaszę? Jakie inne źródła cukru są dla mnie dozwolone w pierwszym etapie, by uniknąć napadów apetytu na słodkie?

Cytat
nosić pojemniczek z legalną przegryzką

Jaka może być ta przegryzka? Bo próbowałam parę razy surówkę na bazie kiszonej kapusty, ale potem miałam problemy z gazami na mieście, więc wolę nie ryzykować. Nosiłam ze sobą też jaja na twardo. Czy to dobry pomysł? Co jeszcze można mieć? Byle nie mięso na zimno, bo mi nie służy...A kasza na zimno jest zbrylona i też mi nie smakuje. Może pestki dyni w razie chęci poskubania czegoś i uspokojenia się - bo taką funkcję spełnia moje podjadanie na mieście.

W ogóle to inspiruję się zasadami Ayurvedy. Jestem typem Vata, a zatem:

http://www.mantra.pl/styl-zycia/dla-kazdego-cos-innego-jak-odzywiac-sie-wedlug-zasad-ajurwedy.html

Czy ktoś z was również wprowadza te zasady w życie i żywi się według tego klucza?





Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 24-11-2009, 15:29
Cytat
Chodzi o kaszę?
Tak - o kaszę, o warzywa, a także koktajl błonnikowy -warzywny i owocowy. Uwierz w koktajl. To działa! Wygoisz i przywrócisz homeostazę w jelitach, to i w pochwie grzybica zniknie. Radziłam to dzisiaj Kroko na chory żołądek (http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=10498.msg87334#msg87334) jak również Kasi (http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=8434.msg87297#msg87297).

Cytat
Jaka może być ta przegryzka?
Mamusiu! No każde jedzenie dozwolone, sycące, plaster pieczonego lub gotowanego mięsa, pasztetu, kawałki jakieś z obiadu, sałatki - nie odpowiedziałaś mi, czy zajrzałaś do moich przyklejonych przepisów w kulinarnym (http://bioslone.pl/forum2/index.php?board=7.0).


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Osiewała (Zibi) 25-11-2009, 11:01
Z braku czasu i trochę z niedbalstwa nie zaglądałem do tego działu, gdzie panuje raczej babiniec.
  
Monello! Faktycznie, wielki szacun dla Ciebie. Pomimo młodego wieku, a jaka dojrzałość życiowa...  
  
Już wiesz, co jest dla Ciebie najistotniejsze w życiu, i tą drogą krocz do celu. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Osiągnięcie celu składa się z drobnych sukcesów. Brak przywiązywania wagi do drobiazgów, które są pewnymi składowymi, przyczyniającymi się do osiągnięcia głównego celu jest nieracjonalne. W Twoim przypadku, te drobne sukcesy na drodze dochodzenia do zdrowia powinny być przez Ciebie również jakoś uczczone. Ale nie tak, że popadniesz w samozachwyt i zaczniesz się wynagradzać (np. śliwkami kalifornijskimi w czekoladzie), a potem znów będziesz "chlać". Nie jest sztuką przestać żreć, ale sztuką jest nie zaczynać żreć od nowa. Może dobrze zrobiłoby Tobie ponowne odwiedziny grupy ażowskiej, i odgadanie (podzielenie się) przez Ciebie z innymi Twoimi radościami, czyli korzyściami, tymi drobnymi sukcesikami, odniesionymi na drodze dochodzenia do zdrowia...
    
Kiedyś słyszałem taką opowieść o drzewie, o starym silnym dębie, który rósł sobie gdzieś nad brzegiem zatoki morskiej. Ów dąb był tak silny, że potrafił przetrwać dziesiątki lat, przy silnych nawałnicach, burzach, wiatrach, gradobiciach, uderzeniach piorunów, itp. ciężkich warunkach. Pewnego razu, stary silny dąb rozsypał się na drobne drzazgi. Okazało się, że malutkie, niewinne mrówki go rozpracowały od środka... Cieszmy się więc drobnymi sukcesami, ale i uważajmy na składowe drobne czynniki, które mogą być przyczyną naszej porażki życiowej. My wiemy, że chodzi tutaj o toksemię. Przy czym nie chodzi tutaj o jakiś skrajny estetyzm psycho-fizyczny, ale o odpowiednie nabycie wiedzy, jak dojść do zdrowia i jak to zdrowie potem utrzymać.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 29-11-2009, 18:52
Wielkie dzięki Zibi za te słowa. Właśnie na to czekałam :) Musze się pochwalić wszem i wobec że wytrzymuję już czwarty dzień na zaleceniach I etapu! Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale coś czuję, że nastąpił w końcu długo oczekiwany przełom. Złożyło się na niego wiele czynników, ale chyba przede wszystkim czas. Czasami trzeba dać czas czasowi ;)
Tak się składa, że to nie ja wróciłam do AŻ, ale AŻ samo upomniało się o mnie ;) Więc wróciłam trochę jak córka marnotrawna, ale tez bogatsza o nową wiedzę i doświadczenie. Już wiem że napady obżarstwa nie są tylko sprawą ducha i umysłu, ale też organizmu (toksemia).

Póki co jeszcze trudno cieszyć mi się z małych sukcesów, bo wciąż niedowierzam, że mi się udało, a skoro tak, to zaraz musi się  popsuć. No i ten lęk wywołuje to, czego się obawiam, czyli załamanie. Ale wiem że i to przyjdzie z czasem, więc nie tupię już nóżką i zgadzam się, że ten proces musi trwać aż tak długo....Cena zdrowia jest wysoka, ale jego braku jeszcze wyższa...


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Osiewała (Zibi) 29-11-2009, 19:10
Tak, trzeba dać czas czasowi! Święte słowa.


Tytuł: Odp: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA
Wiadomość wysłana przez: Monella 29-11-2009, 21:11
Tak - święte. Zarazem w przenośni jak  i  dosłownie :) Jak mówi biblijna Księga Koheleta:

 "Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem [...]"

Żeby nie było, że to jakaś indoktrynacja. Po prostu miałam świetną polonistkę w liceum i dużo pamiętam z zajęć ;)


 :thumbsup: Wiem!//Zibi