Mój mały alergik pije MO, koktajle, wygląda na to, że z jelitami coraz lepiej, kupy już nie są takie cuchnące i silne gazy zdecydowanie ustąpiły. Powolutku, powolutku widzimy, że jest lepiej, małymi kroczkami do przodu
Dieta nadal z eliminacją wielu pokarmów, które uczulają, mimo to jednak swędzenie nadal dokucza a skóra raz lepsza raz gorsza. Może nadal coś w diecie szkodzi, jeżeli tak to niestety nie potrafimy stwierdzić na 100% co to może być, czasami coś jeszcze eliminujemy ale wiadomo, wszystkiego nie da się usunąć z diety.
Zdecydowanie dalej mamy problem z drapaniem, noce z pobudkami, w dzień ataki drapania.Czasem jest lepsza noc i lepszy dzień ale potem znów trochę gorzej i tak w kratkę. Ze skórą na pewno tragedii nie ma jak to jeszcze rok temu bywało, w wyglądzie i w dotyku jest zdecydowana poprawa, jednak z drapaniem nadal ciężka sprawa.
Od grudnia daję Kacprowi przed pójściem do przedszkola kropelki przeciwświądowe Fenistil, po nich potrafi wytrzymać bez drapania ok 3 godziny i tyle jest w przedszkolu, wcześniej prawie codziennie pani przedszkolanka po mnie dzwoniła bo jechał ostro z drapaniem i już nawet po godzinie musiałam go zabierać. Nie chcę regularnie używać tego leku, synek dostaje go tylko kiedy idzie do przedszkola bo te trzy godziny dziennie jako przerwa od drapania bardzo są potrzebne i małemu i mnie również.
Ciągle tłumaczymy synkowi, żeby nie drapał się tak mocno, do krwi, niestety on nad tym nie panuje jak na razie. Na pewno kiedy synek drapie skórę bardzo się przy tym denerwuje, płacze, krzyczy, że bardzo go swędzi, wiadomo swędzenie potrafi doprowadzać do szału.Tak się zastanawiam czy podczas tych ataków można podać małemu coś na uspokojenie, coś z leków homeopatycznych, może to pomogłoby złagodzić trochę te ataki drapania. Kiedyś, jeszcze jak synek był mały lekarze przepisywali jakieś tam specyfiki na uspokojenie ale Kacper źle na to reagował, tzn odwrotnie zamiast się uspokoić był pobudzony więc nie faszerowaliśmy tym.
U syna duża poprawa w wyglądzie i kondycji skóry, od czasu kiedy stosuję dziegicieć swędzenie jest sporadyczne, są dni kiedy nie ma drapania, a jeśli nawet skóra swędzi, to po posmarowaniu dziegciem zmieszanym z maścią cholesterolową świąd ustępuje. Myślę, że największy wspływ na poprawę miała przechorowana przez syna różyczka, ospa i jedno przeziębienie minionej jesieni i zimy. Podczas ospy ropa się dosłownie miejscami lała, pozostało nawet sporo małych blizn na brzuszku u syna, ale miejsca widoczne takie jak twarz czy ręce nie mają śladów po ospie. Dziecko zrobiło się pogodne, szybciej zaczęło się rozwijać, mówić, bawić, interesować otoczeniem, lepiej spać od kiedy te choroby wirusowe zakończyły się, dziegieć też ma na to wpływ, nie smaruję często, zazwyczaj przed snem miejsca najbardziej zaognione. Zaczęłam też stosować na nóżki okłady z kapusty, dzięki temu skóra w tych miejscach wygląda dużo lepiej (tam stan skóry jest najgorszy), nadal ropa się jeszcze trochę sączy, ale, że kapusta zmiękcza skórę i rozpuszcza ropę pod skórą, ten proces nie jest uciążliwy dla synka. Duży wpływ na wygląd skóry mają emocje, w czasie świat było ich sporo, m.in. Mikołaj, skóra trochę się pogorszyła, ale już jest lepiej.
Jeśli chodzi o jedzenie, nadal unikamy glutenu, owoców i warzyw czerwonych, cytrusów, słodyczy (ciasteczka z kaszy jaglanej i marchwi są jego przysmakiem) ale syn ma duży apetyt na wszystko, więc nie obawiam się, że czegoś w jego pokarmie brakuje. Udaje mi się czasem przekonać syna do wypicia kilku łyżek koktajlu (siemię+ostropest+banan), myślę o wprowadzeniu MO, ale teraz syn ma katar, więc jeszcze się wstrzymam.