Po krótkiej przerwie, spowodowanej obowiązkami służbowymi, wracam z opisem moich doświadczeń. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt chaotycznie.
Na początku mojej relacji – dla pełnego obrazu - przedstawię pokrótce, jak wygląda moja codzienna dieta (rozpoczęta 06 stycznia 2010 r. - dzień po wizycie w gabinecie Zibiego).
DietaŚniadanie:
Jajecznica z czterech jajek – z dodatkiem cebuli, pieczarek i kawałka pokrojonego w plastry kabanosa wieprzowego (firmy Tarczyński). Całość przegryzam waflem ryżowym (posmarowanym masłem) i ogórkiem kiszonym. Początkowo wszystko smażyłem na maśle, ale ostatnio stosuję olej (ten używany aktualnie do MO).
Obiad:
Kasza gryczana (prażona – z torebki), mięso (kotlety drobiowe, schabowe, karczek lub udka kurczaka), surówka (kapusta pekińska, marchew, cebula) lub ogórki kiszone. Niekiedy jest to potrawka z kurczaka plus brązowy ryż. Od czasu do czasu ryba.
Kolacja:
Na kolację przygotowuję sobie koktajl błonnikowy. W związku z brakiem czasu w ciągu dnia, KB piję tylko raz dziennie, ale za to przygotowuję sobie wersję „XXL” (3 duże szklanki na raz)
. Niezmiennie od I etapu do teraz piję koktajle warzywne (wydaje mi się, że zawierają więcej witamin niż owoce). Codziennie przygotowuję je w takim samym zestawieniu:
- nasiona (dynia, słonecznik, siemię i ostropest),
- pół buraka,
- kawałek selera,
- pół marchewki i pietruszki,
- do tego wszystkiego dodaję pół cytryny.
Po przejściu na II etap DP za wiele nie zmieniło się w moim menu. Do codziennego jadłospisu doszły: jabłko i migdały. Od czasu do czasu jem jeszcze surówkę z buraków (lekko podgotowanych). Raz pozwoliłem sobie na dwa ziemniaki ugotowane w mundurkach.
Oprócz tego już od samego początku DP wprowadziłem zakraplanie nosa i płukanie jamy ustnej ALOcitem oraz ssanie oleju.
EfektyNa obecną chwilę trudno mi jeszcze jednoznacznie stwierdzić, ale mam wrażenie, że nieco poprawiło się moje funkcjonowanie w ciągu dnia. Wcześniej byłem bardziej senny i apatyczny (szczególnie w godzinach porannych). Teraz jest z tym trochę lepiej - niekiedy bardziej odczuwalnie, niekiedy mniej. Jednakże wciąż zdarzają mi się gorsze dni, podczas których czuję się tak jak wcześniej. Można powiedzieć, że mój organizm funkcjonuje poniekąd jak sinusoida
Zauważalnym efektem oczyszczania są pojawiające się uporczywie wypryski na twarzy (od mniej więcej miesiąca). Jest to nieco uciążliwe, ale cierpliwie czekam, aż w końcu ustąpią.
Kilka razy zdarzył mi się też efekt „zmęczonych oczu” – pojawiły się zaczerwienienia i nadmierna wrażliwość na światło.
Niestety nic nie zmieniło się w kwestii obłożonego języka. Nadal jest on biały, porośnięty lekkim kożuchem, który powoduje przykry zapach z ust. Jest to dolegliwość, która najbardziej mi dokucza i bardzo utrudnia kontakty „face to face”. Ostatnio zacząłem posiłkować się gumą do żucia, co raczej przy DP nie jest zalecane, ale po prostu nie widzę już innej możliwości. Nie pomaga ani ssanie oleju, ani płukanie jamy ustnej ALOcitem.
Rozumiem, że organizm potrzebuje czasu na oczyszczenie, ale liczyłem, że po przejściu na dietę sytuacja ulegnie poprawie. Moje oczekiwania wynikały z tego, że próbując wdrożyć kilka lat temu dietę antygrzybiczą, efekt był zadowalający już po około 10 dniach (znacząco zmniejszył się nalot i automatycznie poprawił oddech). Zastanawiam się w związku z tym, czy nie należałoby w moim przypadku dokonać jakichś modyfikacji w diecie na bardziej rygorystyczne. Chociaż, o ile dobrze pamiętam, przyjmowałem w tamtym okresie również Fluconazol (nie jestem jednak pewien, czy w czasie trwania samej diety), więc może to on dawał taki efekt. W każdym razie mam wrażenie, że ten kożuch na języku, to właśnie candida, i że nadal ma się ona dobrze (pomimo prób zagłodzenia jej w I etapie).
Odnośnie samej diety zaskoczył mnie brak „napadów” na słodkie. Spodziewałem się, że organizm będzie usilnie domagał się słodyczy (gdyż do tej pory spożywałem je w dużych ilościach), ale jak dotąd nie było z tym problemów. Przy okazji mam pytanie odnośnie miodu. Jak na razie w ogóle go nie używam (obawiam się wpływu cukru), ale skoro jest on dopuszczony w II etapie do słodzenia koktajli, to czy w takim razie można sobie podjeść tak z jedną-dwie łyżeczki dziennie? Myślę, że to w zupełności zastąpiłoby mi słodycze
Testu buraczkowego jeszcze nie przeprowadzałem, ale ostatnio po zjedzeniu pojemnika surówki z buraczków, przez cały następny dzień mocz był koloru czerwonego. Wygląda więc na to, że II etap DP jeszcze trochę u mnie potrwa.
Poza tym, o dziwo, jak na razie nie dotykają mnie żadne choroby, przeziębienia, ani infekcje.
PodsumowującWygląda na to, że organizm jest jeszcze cały czas w fazie intensywnego oczyszczania i na konkretne efekty trzeba będzie poczekać. Na plus zaliczam delikatną poprawę samopoczucia. Jednakże w kwestii, na której najbardziej mi zależy (pozbycie się nalotu z języka i odzyskanie świeżego oddechu) - nie ma niestety żadnej poprawy.
Będę wdzięczny za wszelkie sugestie.