Jestem zmuszony nieskromnie zacytowaæ siebie:
Nie zawsze tzw. hulaszczy tryb ¿ycia ma wp³yw na d³ugo¶æ i jako¶æ ¿ycia, je¶li siê zbytnio nie przegina, a ws³uchuje we w³asne sygna³y, p³yn±ce z wnêtrza organizmu i posiada odpowiedni± wiedzê o zdrowiu (mam na my¶li s³ynne - "4xs" Pana Jarmo³owicza).
Jest taka przypowie¶æ: By³o dwóch braci bli¼niaków. Jeden z nich pi³, pali³ i u¿ywa³, a drugi za¶ przez ca³e swe ¿ycie nie wzi±³ alkoholu do ust, ani nie kocha³ siê z kobiet±, a zmar³ w trzecim roku ¿ycia... Ten pierwszy nie chodzi³ do lekarzy, nie s³ucha³ porad dietetyków, nie oszukiwa³ natury, czyli ¿y³ pe³n± piersi± i postêpowa³ w my¶l zasady: natura sanat, medicus curat, czyli natura uzdrawia, lekarz leczy.
W naszej idei Bios³onejskiej chodzi o uzyskanie homeostazy komórkowej, tj. pewnej równowagi dynamicznej, gdzie ilo¶æ poda¿y toksyn nie bêdzie przewa¿aæ nad ilo¶ci± ich wydalania.
Mistrz tak± homeostazê dziêki swojej m±dro¶ci uzyska³. Je¶li doszed³ do dobrostanu zdrowia, to nie jest jakim¶ cierpiêtnikiem, masochist±, hipochondrykiem, ¿yj±cym w ascezie - tylko ¿yje pe³ni± szczê¶cia. W swojej przesz³o¶ci równie¿ chorowa³ i wie, jakie to mi³e jest niechorowanie, ale nie mo¿e popadaæ w drug± skrajno¶æ. Trening czyni
Mistrza mistrzem. Przecie¿ dobrostanem zdrowia to te¿ jest pe³nia zdrowia psychicznego, czyli ogólnie rzecz bior±c bycie szczê¶liwym. Co siê dzieje z dzieckiem, któremu siê nie pozwala odchorowaæ co najmniej 50 razy, od narodzin do oko³o 15 lat... U
Mistrza nie ma ju¿ kumulacji toksyn, ju¿ nie musi odchorowywaæ infekcji, a w zwi±zku z tym aparat kopiuj±cy swoje tempo kopiowania DNA ogranicza do swojego normalnego rytmu biologicznego. Jest osi±gniêta homeostaza organizmu. Bie¿±ce toksyny organizm wydala normalnymi drogami. I swoje zdrowie traktuje jako warto¶æ u¿yteczn±.
Równie¿ w moim przypadku, gdybym s³ucha³ tych durnot, ¿e oto bierny alkoholik, ale jednak alkoholik ju¿ jest chory do koñca ¿ycia, to moje ¿ycie z tym straszakiem medycznym nie wygl±da³oby na szczê¶liwe. Widzia³em ju¿ takich "m±drych" alkoholików z 25. letnim sta¿em niepicia (po wielu psychoterapiach, naukach, odwykach, klubach abstynenckich, grupach aowskich), którzy po wypiciu kieliszka szampana, nagle zalegali na oddziele odwykowym szpitala psychiatrycznego, bo mieli wpojone do g³owy, ¿e nie mo¿e do koñca ¿ycia nawet pow±chaæ alkoholu. Je¶li zacznie siê sprawdzaæ czy ju¿ siê wyleczy³, to mo¿e ju¿ pop³yn±æ rynsztokiem do mety ¿ycia. Czy gdyby jeden z drugim nie mia³ wypranego mózgu teoriami durnymi (na u¿ytek farmacji i medycyny), to czy po³o¿y³by siê na odwyk? A tak: biedak musi od nowa zaczynaæ swój sta¿ abstynencki, ju¿ siê nie pochwali, ¿e jest tzw. mê¿em zaufania czy krwawym diakonem w ruchu aowskim, bo z³ama³ abstynencjê i jest czynnym alkoholikiem. No co mo¿e pozytywnego przynie¶æ ¿ycie podszyte strachem... No, ale ten strach zafundowa³a mu medycyna i tzw. autorytety naukowe. W tym czasie te autorytety chlaj± na umór, a przed wyst±pieniem w komisji przeciwalkoholowej odbywaj± 48. godzinne odwyki, detoxy. Do³uj± im w ¿y³ê kroplówki: witaminy, glukozê, kokarboksylazê, biostyminê i inne gówno, aby ich doprowadziæ do "normalnego" stanu, aby nie musieli byæ "dzisiejsi" dopiero jutro, bo tak byliby "wczorajsi".
A kim lepiej byæ w ¿yciu: nieszczê¶liwym królem, czy szczê¶liwym ¿ebrakiem?
Lilijka wie, co to jest bycie cz³owiekiem wolnym. W jej przypadku, zdaje siê, ¿e jest szczê¶liwa królow±. To jest to, o czym
Mistrz mówi³: do bycia szczê¶liwym, nie potrzeba byæ bogatym (w kontek¶cie zdrowia), ale trzeba nie byæ leniem intelektualnym.
Na temat palenia tytoniu ju¿ by³o wa³kowane tyle razy, ¿e nie trzeba przytruwaæ ju¿. Tylko zaznaczê, ¿e papierosy niejednego utrzyma³y przy ¿yciu, podobnie zreszt± jak cukier w kostkach, który jest rafinadem trucizn±. Zdrowemu organizmowi (osi±gniêta homeostaza) korzystanie z tego typu u¿ywek w rozs±dnych ilo¶ciach w niczym nie przeszkadza, a nawet pomaga w zdrowiu psychicznym (wg teorii Freuda, która w tym przypadku potwierdza siê z praktyk±).
Na temat umiarkowanej formy aktywno¶ci fizycznej te¿ by³ wa³kowany temat. Ale m³odzi zbulwersowani, gniewni, kreatywni (maj± wizjê swojego sposobu na dobrostan zdrowia), wiêc co mo¿e taki ciemnogród Bios³onejski wiedzieæ na temat ¿urnalowskiego modelu zdrowia. Tym bardziej ¿e siê koñczy dzia³ medycyny - fizjoterapiê czy kosmetologiê, i co potem z tym dyplomem zrobiæ... a zweryfikowaæ teoriê ze swoj± autopsj± ¿yciow± - niezbyt siê chce.
T³umaczy³em, ¿e uprawia³em pi³kê no¿n±, ale w celach terapii; chodzi³em na si³owniê - te¿ w celach innej terapii. A obecnie kiedy æwiczê - wówczas domaga siê tego organizm, mam pewn± nadwy¿kê energii, i to jest normalne. Nie æwiczy siê dlatego, ¿e tak nale¿y (wg instrukta¿u jakiego¶ palanta), choæ siê ma zwyrodnienia stawowe, które "krzycz±": daj mi spokój - a tylko dlatego, ¿eby nie byæ niezdyscyplinowanym pacjentem tego palanta.
Poniewa¿ stosujê "4xs", a g³ównie "samoedukacjê" - to nie ob¿eram siê p±czkami w t³usty czwartek (tradycja nakazuje), a potem nie my¶lê, jaki by tu dres za³o¿yæ... ten od joggingu, czy ten od biegów d³ugodystansowych, w czym to dzisiaj pal± g³±bów na pla¿y (to nie jest do
Effectusa ¿aden przytyk!) albo w parku miejskim. Przecie¿ taki ruch na si³ê to te¿ maskowanie prawdziwych objawów chorobowych. Je¶li æwiczysz intensywnie codziennie, to nie licz na to, ¿e organizm bêdzie siê tak samodzielnie oczyszcza³, je¶li przerwiesz te æwiczenia. Bêdzie czeka³, a¿ mu na tacy zafundujesz szybkie têtno (co najmniej to 110-130), temperaturê, poty, itd. To te¿ jest pewne maskowanie stanu faktycznego zdrowia oraz nakrêcanie spirali innych chorób.
Po to
Mistrz wymy¶li³ MO, aby siê nie katowaæ bezmy¶lnie instrukta¿owymi (medycznymi) g³upotami. A dla pacjenta taka miksturka to ci±gle ma³o. Przecie¿ to ¿adna fatyga przygotowaæ i wypiæ tê MO. A s³yszê od pacjentów, ¿e oni s± w stanie wypijaæ, nawet zawarto¶æ kibla, aby tylko pomog³o. Pomog³o w (czym?) - w wierze, ¿e jaki¶ szarlatan mnie wyleczy... Przed pacjentem trzeba graæ instruktora, eksperta (wg ¿urnala: przystojnego, pachn±cego, wizualnie zdrowego i m±drego), bo jak mu dasz trochê prawdy, to ciê poczyta za ekscentryka.
Specjalnie na prelekcji zagra³em sztywniaka w garniturze: bez na³ogów i takiego akuratnego, wiêc takich nalotów nie siebie tu nie s³yszê. A gdybym tak jeszcze popar³ sport - to wówczas mia³bym pacjentów bez liku. To by³bym wówczas tym, który zna now± metodê palenia g³upa, czyli naci±gacza i wy³udzacza kasy.
Dziwne jest to, ¿e ci, którzy ³adnie i z sensem pisz± na Forum, w realu okazali siê kompletnymi ignorantami tej wiedzy. I odwrotnie - pochodzili do mnie tacy, którzy nie s± w ogóle aktywni a nawet tylko czytaj± Forum - zaskakiwali mnie swoj± wiedz±.
Pan, który siedzia³ obok
Oli, zadaj±c mi pytanie, by³ jakby rozczarowany moj± odpowiedzi± na temat æwiczeñ fizycznych oraz rzek³, ¿e to ja okaza³em siê byæ zaskoczony tego typu pytaniem. By³em zaskoczony, bo s±dzi³em, ¿e
Ola zd±¿y³a go w pewne arkana tej wiedzy ju¿ wci±gn±æ. Ja staram siê zrozumieæ to my¶lenie Wasze, bo wiele razy sam mia³em ju¿ wiele w±tpliwo¶ci z tym dochodzeniem do zdrowia, ale jednak zaufa³em w³asnemu organizmowi.
Jagoda 47 - równie¿ mówi³a o tym zw±tpieniu w jej przypadku, za¶ m³odzie¿ my¶li, ¿e s± wyj±tkami jakimi¶, ¿e mo¿e siê uda... i dawaj "okrakiem na barykadê". Jednak duch by³ego lekarza na tym forum pokutuje dalej... bo co to sama miksturka... On mówi³ mniej wiêcej tak: - "pijmy sam± miksturkê i czekajmy na cud (...)". Z tego wynika, ¿e nale¿y piæ MO i za¿ywaæ suple (jedno drugie wyklucza), i czekaæ na podwójny cud. Pierwszy cud to ten, który nie bêdzie znosi³ dobroczynnego dzia³ania MO, mimo wpierniczania "supli", a drugi - to ten, który wyleczy "¿ywego" trupa czy zmumifikowane "¿yj±ce", ale bez ¿ycia - ludzkie organizmy.