Niemedyczne forum zdrowia
20-04-2024, 09:40 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 ... 5 6 [7] 8 9   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Prelekcja Biosłone w Katowicach IV 2010  (Przeczytany 142487 razy)
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #120 : 19-04-2010, 09:48 »

Nawiasem mówiąc, ja nie wiem, jak wyglądasz,
A ja widziałem Olishe i wiem, że wygląda jak wygląda, ale nie będę się wypowiadał. Niech się sama domyśli.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #121 : 19-04-2010, 10:36 »

Jestem zmuszony nieskromnie zacytować siebie:
Nie zawsze tzw. hulaszczy tryb życia ma wpływ na długość i jakość życia, jeśli się zbytnio nie przegina, a wsłuchuje we własne sygnały, płynące z wnętrza organizmu i posiada odpowiednią wiedzę o zdrowiu (mam na myśli słynne - "4xs" Pana Jarmołowicza).

Jest taka przypowieść: Było dwóch braci bliźniaków. Jeden z nich pił, palił i używał, a drugi zaś przez całe swe życie nie wziął alkoholu do ust, ani nie kochał się z kobietą, a zmarł w trzecim roku życia... Ten pierwszy nie chodził do lekarzy, nie słuchał porad dietetyków, nie oszukiwał natury, czyli żył pełną piersią i postępował w myśl zasady: natura sanat, medicus curat, czyli natura uzdrawia, lekarz leczy.
W naszej idei Biosłonejskiej chodzi o uzyskanie homeostazy komórkowej, tj. pewnej równowagi dynamicznej, gdzie ilość podaży toksyn nie będzie przeważać nad ilością ich wydalania. Mistrz taką homeostazę dzięki swojej mądrości uzyskał. Jeśli doszedł do dobrostanu zdrowia, to nie jest jakimś cierpiętnikiem, masochistą, hipochondrykiem, żyjącym w ascezie - tylko żyje pełnią szczęścia. W swojej przeszłości również chorował i wie, jakie to miłe jest niechorowanie, ale nie może popadać w drugą skrajność. Trening czyni Mistrza mistrzem. Przecież dobrostanem zdrowia to też jest pełnia zdrowia psychicznego, czyli ogólnie rzecz biorąc bycie szczęśliwym. Co się dzieje z dzieckiem, któremu się nie pozwala odchorować co najmniej 50 razy, od narodzin do około 15 lat... U Mistrza nie ma już kumulacji toksyn, już nie musi odchorowywać infekcji, a w związku z tym aparat kopiujący swoje tempo kopiowania DNA ogranicza do swojego normalnego rytmu biologicznego. Jest osiągnięta homeostaza organizmu. Bieżące toksyny organizm wydala normalnymi drogami. I swoje zdrowie traktuje jako wartość użyteczną.

Również w moim przypadku, gdybym słuchał tych durnot, że oto bierny alkoholik, ale jednak alkoholik już jest chory do końca życia, to moje życie z tym straszakiem medycznym nie wyglądałoby na szczęśliwe. Widziałem już takich "mądrych" alkoholików z 25. letnim stażem niepicia (po wielu psychoterapiach, naukach, odwykach, klubach abstynenckich, grupach aowskich), którzy po wypiciu kieliszka szampana, nagle zalegali na oddziele odwykowym szpitala psychiatrycznego, bo mieli wpojone do głowy, że nie może do końca życia nawet powąchać alkoholu. Jeśli zacznie się sprawdzać czy już się wyleczył, to może już popłynąć rynsztokiem do mety życia. Czy gdyby jeden z drugim nie miał wypranego mózgu teoriami durnymi (na użytek farmacji i medycyny), to czy położyłby się na odwyk? A tak: biedak musi od nowa zaczynać swój staż abstynencki, już się nie pochwali, że jest tzw. mężem zaufania czy krwawym diakonem w ruchu aowskim, bo złamał abstynencję i jest czynnym alkoholikiem. No co może pozytywnego przynieść życie podszyte strachem... No, ale ten strach zafundowała mu medycyna i tzw. autorytety naukowe. W tym czasie te autorytety chlają na umór, a przed wystąpieniem w komisji przeciwalkoholowej odbywają 48. godzinne odwyki, detoxy. Dołują im w żyłę kroplówki: witaminy, glukozę, kokarboksylazę, biostyminę i inne gówno, aby ich doprowadzić do "normalnego" stanu, aby nie musieli być "dzisiejsi" dopiero jutro, bo tak byliby "wczorajsi".

A kim lepiej być w życiu: nieszczęśliwym królem, czy szczęśliwym żebrakiem? Lilijka wie, co to jest bycie człowiekiem wolnym. W jej przypadku, zdaje się, że jest szczęśliwa królową. To jest to, o czym Mistrz mówił: do bycia szczęśliwym, nie potrzeba być bogatym (w kontekście zdrowia), ale trzeba nie być leniem intelektualnym.
Na temat palenia tytoniu już było wałkowane tyle razy, że nie trzeba przytruwać już. Tylko zaznaczę, że papierosy niejednego utrzymały przy życiu, podobnie zresztą jak cukier w kostkach, który jest rafinadem trucizną. Zdrowemu organizmowi (osiągnięta homeostaza) korzystanie z tego typu używek w rozsądnych ilościach w niczym nie przeszkadza, a nawet pomaga w zdrowiu psychicznym (wg teorii Freuda, która w tym przypadku potwierdza się z praktyką).

Na temat umiarkowanej formy aktywności fizycznej też był wałkowany temat. Ale młodzi zbulwersowani, gniewni, kreatywni (mają wizję swojego sposobu na dobrostan zdrowia), więc co może taki ciemnogród Biosłonejski wiedzieć na temat żurnalowskiego modelu zdrowia. Tym bardziej że się kończy dział medycyny - fizjoterapię czy kosmetologię, i co potem z tym dyplomem zrobić... a zweryfikować teorię ze swoją autopsją życiową - niezbyt się chce.

Tłumaczyłem, że uprawiałem piłkę nożną, ale w celach terapii; chodziłem na siłownię - też w celach innej terapii. A obecnie kiedy ćwiczę - wówczas domaga się tego organizm, mam pewną nadwyżkę energii, i to jest normalne. Nie ćwiczy się dlatego, że tak należy (wg instruktażu jakiegoś palanta), choć się ma zwyrodnienia stawowe, które "krzyczą": daj mi spokój - a tylko dlatego, żeby nie być niezdyscyplinowanym pacjentem tego palanta.

Ponieważ stosuję "4xs", a głównie "samoedukację" - to nie obżeram się pączkami w tłusty czwartek (tradycja nakazuje), a potem nie myślę, jaki by tu dres założyć... ten od joggingu, czy ten od biegów długodystansowych, w czym to dzisiaj palą głąbów na plaży (to nie jest do Effectusa żaden przytyk!) albo w parku miejskim. Przecież taki ruch na siłę to też maskowanie prawdziwych objawów chorobowych. Jeśli ćwiczysz intensywnie codziennie, to nie licz na to, że organizm będzie się tak samodzielnie oczyszczał, jeśli przerwiesz te ćwiczenia. Będzie czekał, aż mu na tacy zafundujesz szybkie tętno (co najmniej to 110-130), temperaturę, poty, itd. To też jest pewne maskowanie stanu faktycznego zdrowia oraz nakręcanie spirali innych chorób.

Po to Mistrz wymyślił MO, aby się nie katować bezmyślnie instruktażowymi (medycznymi) głupotami. A dla pacjenta taka miksturka to ciągle mało. Przecież to żadna fatyga przygotować i wypić tę MO. A słyszę od pacjentów, że oni są w stanie wypijać, nawet zawartość kibla, aby tylko pomogło. Pomogło w (czym?) - w wierze, że jakiś szarlatan mnie wyleczy... Przed pacjentem trzeba grać instruktora, eksperta (wg żurnala: przystojnego, pachnącego, wizualnie zdrowego i mądrego), bo jak mu dasz trochę prawdy, to cię poczyta za ekscentryka.

Specjalnie na prelekcji zagrałem sztywniaka w garniturze: bez nałogów i takiego akuratnego, więc takich nalotów nie siebie tu nie słyszę. A gdybym tak jeszcze poparł sport - to wówczas miałbym pacjentów bez liku. To byłbym wówczas tym, który zna nową metodę palenia głupa, czyli naciągacza i wyłudzacza kasy.

Dziwne jest to, że ci, którzy ładnie i z sensem piszą na Forum, w realu okazali się kompletnymi ignorantami tej wiedzy. I odwrotnie - pochodzili do mnie tacy, którzy nie są w ogóle aktywni a nawet tylko czytają Forum - zaskakiwali mnie swoją wiedzą.
   Pan, który siedział obok Oli, zadając mi pytanie, był jakby rozczarowany moją odpowiedzią na temat ćwiczeń fizycznych oraz rzekł, że to ja okazałem się być zaskoczony tego typu pytaniem. Byłem zaskoczony, bo sądziłem, że Ola zdążyła go w pewne arkana tej wiedzy już wciągnąć. Ja staram się zrozumieć to myślenie Wasze, bo wiele razy sam miałem już wiele wątpliwości z tym dochodzeniem do zdrowia, ale jednak zaufałem własnemu organizmowi.
   Jagoda 47 - również mówiła o tym zwątpieniu w jej przypadku, zaś młodzież myśli, że są wyjątkami jakimiś, że może się uda... i dawaj "okrakiem na barykadę". Jednak duch byłego lekarza na tym forum pokutuje dalej... bo co to sama miksturka... On mówił mniej więcej tak: - "pijmy samą miksturkę i czekajmy na cud (...)". Z tego wynika, że należy pić MO i zażywać suple (jedno drugie wyklucza), i czekać na podwójny cud. Pierwszy cud to ten, który nie będzie znosił dobroczynnego działania MO, mimo wpierniczania "supli", a drugi - to ten, który wyleczy "żywego" trupa czy zmumifikowane "żyjące", ale bez życia - ludzkie organizmy.

« Ostatnia zmiana: 16-12-2011, 15:29 wysłane przez Zibi » Zapisane
Jagoda47
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-12-2004
Skąd: opolskie
Wiadomości: 59

« Odpowiedz #122 : 19-04-2010, 11:09 »

Ja miałam podobny problem z mikrofonem jak Grażyna, bo pierwszy raz mówiłam i nie wiedziałam jak go trzymać, żeby nie było za głośno. Po za tym stres związany z tak liczną widownią spowodował, że nie powiedziałam wszystkiego. Zapomniałam dodać, że pierwszym objawem wyrzucenia toksyn przez organizm, było dziwne skupisko takiego jak by łupieżu we włosach, wielkości starej pięciozłotówki i było tych skupisk kilka na mojej głowie. Nic z tym nie robiłam, tylko spokojnie czekałam, aż samo zejdzie i nawet nie wiem kiedy. Było trochę sztywno, bo ludzie nie mieli śmiałości zadawać pytań.
Zapisane
Rysiek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 31-05-2008
Skąd: Stąd
Wiadomości: 1.810

« Odpowiedz #123 : 19-04-2010, 11:24 »

Cytat
Po za tym stres związany z tak liczną widownią spowodował, że nie powiedziałam wszystkiego.

Może i nie powiedziałaś wszystkiego, ale za to zaśpiewałaś ładnie... msn-wink
Zapisane

Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #124 : 19-04-2010, 12:52 »

Olisha. Wydaje mi się, że już przyjechaliście z pewnym nastawieniem na kontrę. Wnioskuję to po Waszym zachowaniu. Gdybym zobaczył Ciebie z uśmiechniętą buzią, jak na Forum, to wówczas poznałbym Cię, że to Ty, a tak wziąłem Cię za jakąś Jolę, bo niedosłyszałem (już wiek...), że chodzi o Olę. Stąd wynikała sztywność rozmowy, bo zacząłem Ci mówić na "Pani". Jak się kapnąłem, że to Ty, to już nie wypadało łamać pewnej konwencji (Wersalu). Ponadto miałaś mnie skontaktować ze swoją Siostrą, która ma pewne dolegliwości zdrowotne. Po prelekcji, daliście tak szybko drapaka, że nie zdążyłem do Was podejść i rozwiać Wasze wątpliwości co do tematu ćwiczeń fizycznych a zdrowia. Wcześniej, witając się ze znanymi mi Forumowiczami, Wy siedzieliście obok naburmuszeni i udawaliście, że się nie znamy, nawet wirtualnie. A może takie nastawienie na anty spowodowała nasza wymiana wiadomości na pw, przed prelekcją (niezrozumienie przez Ciebie mojego szelmowskiego poczucia humoru)...

Po drugie: starałem się być wiarygodny, bo praktycznie nie przygotowywałem się przed prelekcją, starałem się improwizować (nie obrażając Mickiewicza). Nigdzie nie robiłem sobie autoreklamy, żeby kaperować do gabinetu. Nawet tym, co chcieli przyjechać do mnie - zasugerowałem, aby dobrze wczytali się w publikację na Forum i na Portalu wiedzy.

Może dla tych z Forum byliśmy i nudni, ale prawdziwi i zdesperowani w walce o rozpowszechnianiu wiedzy o zdrowiu. Przecież my, z kadry powinniśmy być już dawno znudzeni aż do obrzydzenia od swojej ideologii, natomiast przemierzamy setki kilometrów, żeby choć słowo zamienić w realu ze sobą. Im więcej wiemy, tym mniej wiemy. Ja mam coraz więcej znaków zapytania w tej swojej wiedzy, a wydawałoby się, że jest inaczej. Czy wolelibyście, żeby Wam kłamać, tak jak to robią na prelekcjach firmy dystrybucyjne (np.: - po zjedzeniu 4. dżemów Flavonu moja teściowa wstała z wózka inwalidzkiego; a mojej ciotce Agnieszce z Częstochowy zniknął nowotwór; itd.; potem następują brawa z widowni, takie z baranim pędem po zakup cudownych dżemów i uzyskania w piramidzie handlowej czołowej pozycji; pozysk kilku frajerów i otrzymanie w nagrodę od firmy wczasów na Majorce - pokazywanie slajdów z pełni relaksu). A co tam takie ględzenie o MO i nieprzeszkadzaniu organizmowi w autonaprawie (sic! czytaj: samonaprawie).
« Ostatnia zmiana: 26-12-2010, 16:33 wysłane przez Zibi » Zapisane
Lilijka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 22.09.2009
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #125 : 19-04-2010, 12:58 »

Cytat
wczasów na Majorce
No,no. Tylko tych od dżemów nie przysyłać mi tu proszę smile.

Będziesz zbłąkane owieczki nawracać... msn-wink
« Ostatnia zmiana: 19-04-2010, 13:41 wysłane przez Zibi » Zapisane
Aga22
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 51
MO: 08.11.2008r przerwa od 2015. 11. do 2017 .11.
Skąd: śląskie
Wiadomości: 18

« Odpowiedz #126 : 19-04-2010, 13:04 »

Mnie się podobało. Spotkanie w Katowicach uważam za udane. Temat astmy, który mnie najbardziej interesował był omówiony w konkretny i dość wyczerpujący sposób. Było kamerowane, może doczekamy się nagrania?
Zapisane
Oak
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-09-2008
Wiadomości: 151

« Odpowiedz #127 : 19-04-2010, 13:56 »

Bardzo żałuję, że nie udało mi się dotrzeć na prelekcję, bo od dłuższego czasu planowałem przyjazd, zwłaszcza że nie miałem daleko. Niestety dopadł mnie "jakiś" rota wirus - wymioty/wc jednocześnie :-( a oddalenie się dalej niż 20metrów od WC groziło katastrofą %-)
Mam nadzieję, że może następnym razem się uda.
Wracając do palenia fajek, siedzenia godzinami przed kompem, robieniem czegokolwiek, co sprawa  nam przyjemność, itd. - uważam, że wszystko w nadmiarze może szkodzić - zgodnie z zasadą, że "wszystko jest trucizną i nic nią nie jest... "
Zakres tolerancji mamy zróżnicowany indywidualnie. Nie sądzę natomiast by to, co Mistrz mówił o 19h przy kompie - odnosiło się do codziennego 24/7.
Jeśli przynosi mu to radość, podobnie jak palenie fajek, to OK. Ważne, że jest szczęśliwy i czuje się zdrowy, to jest najważniejsze - przynajmniej widać, że jest szczerym do bólu człowiekiem bez kompleksów.
« Ostatnia zmiana: 19-04-2010, 14:26 wysłane przez Solan » Zapisane

Sztuka Zycia polega na tym By umierac Młodo... ale tak pozno jak to tylko mozliwe ...
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #128 : 19-04-2010, 14:36 »

Zgadza się. Gorszym od tzw. pijaka lub pijaka tytoniowego jest już tylko beznadziejny abstynent.
Znana jest różnica między pijakiem nałogowym a patologicznym nałogowcem. W przypadku uzależnienia od alkoholu - pijak to nie to samo co alkoholik. Pijący codziennie herbatę nie jest tak samo uzależniony, jak ten który parzy czaj, aby mieć jazdy. Ale to nie znaczy, że dla przeciętnego zjadacza chleba, który ma chorą somę, polecać należy pewne kompensacje dożywienia komórkowego używkami, aby mu maskować faktyczne objawy chorobowe.

Tak samo, nie można popadać w taką oto skrajność, że My tutaj polecamy celowe jakieś przeziębianie się, aby to potem odchorować. Bo może zdarzyć się tak (obciążony system odpornościowy), że w ekipie sprzątającej znajdzie się jakiś Koń Trojański (np. zarazek toksoplazmozy lub zarazek boreliozy itp.). My przekazujemy wiedzę o zdrowiu, aby organizm nie musiał wpuszczać takiego Konia Trojańskiego. Podobnie jak w życiu, jeśli nie chce się nam sprzątać domu, z różnych przyczyn obiektywnych i w puścimy ekipę sprzątającą, to nie wiemy kogo wpuściliśmy. Po wykonaniu zadania: wyczyszczeniu pomieszczeń - "wyczyszczą" nam sejfy i skrytki. Jeśli jest chora somatyka i jednocześnie choruje psychika, to jest kwestia tylko czasu i przypadku - na co zachorujemy.
  
Człowiek czysty (bez kumulacji toksyn) nie musi się przeziębiać, aby odchorować to na zdrowie, bo zdrowie już ma. Tak więc w rzeczy samej - nie zachoruje. A jeśli w innym przypadku zachoruje, to organizmowi nie należy w tym przeszkadzać. A najlepiej przeszkadza w tym medycyna z całą swoją "mądrością". No, ale to już truizm. Może jestem zmuszony - tak w kołomacieju... może być nudno, byleby było w ostatecznym rozrachunku - skutecznie i zdrowo.
« Ostatnia zmiana: 17-12-2011, 18:53 wysłane przez Zibi » Zapisane
Zofia
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 26.12.2009
Wiadomości: 123

« Odpowiedz #129 : 19-04-2010, 14:57 »

Prawda to, czy kłamstwo?
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #130 : 19-04-2010, 15:07 »

Prawda to, czy kłamstwo?
Co takiego Zosiu?
Zapisane
Zofia
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 26.12.2009
Wiadomości: 123

« Odpowiedz #131 : 19-04-2010, 15:25 »

A no to, że gorszy od  pijaka jest beznadziejny Abstynent.
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #132 : 19-04-2010, 15:36 »

A no to, że gorszy od  pijaka jest beznadziejny Abstynent.
Czy należy popadać w takie skrajności, by patologicznie uzależniać się od niepicia, a potem wygłaszać za pomocą "mądrych" prelekcji przez nienauczonych naukowców o tym, jakie to zdrowe jest trzymanie się ortodoksji abstynenckiej... czy nie widać tutaj ślepej uliczki (starszaka medycznego)? Przecież niejeden z tych abstynentów, żeby wiedział że właśnie medycyna jest tylko nieuleczalna, to nie wziąłby się na linę, po tzw. zapiciu, czyli wypiciu (aż!) jednego kieliszka szampana. A z jakich powodów skoczył na linę? A no z takich, że wcześniej go straszono, że ponownie będzie przechodził przez swoje piekło alkoholowe i już nie ma szans na ponowne odbicie się od dna. Komu zależy na tym, żeby nie myśleć samemu, jak dojść do zdrowia, tylko aby się oddać w ręce (tfu!) funkcjonariuszy fabryki chorób. Po co są te wszystkie organizacje wyszkolone (czytaj: wytresowane propagandowo) kadry terapeutów? Aby nakręcać koniunkturą biznesową poprzez produkcję chorób i chorych.
« Ostatnia zmiana: 26-12-2010, 16:49 wysłane przez Zibi » Zapisane
Emisia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 50
MO: 01-12-2006
Skąd: Italia
Wiadomości: 612

« Odpowiedz #133 : 19-04-2010, 15:43 »

Zastanawiam się, czy jeśli Mistrz by powiedział, że czyta książki przez 19 godzin dziennie, to inni byliby tak samo oburzeni, jak jego siedzeniem przed komputerem?
« Ostatnia zmiana: 19-04-2010, 16:18 wysłane przez Solan » Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #134 : 19-04-2010, 15:54 »

E. Fromm - potrafiący myśleć i spojrzeć na ludzkość z zewnątrz mówił tak: - "Patrząc z zewnątrz, jesteśmy bandą szaleńców, których właściwie należałoby izolować, ale kto kogo ma izolować,  skoro wszyscy są  szaleni, a każdy swoje szaleństwo uważa za normę?".
Zapisane
Solan
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 31
MO: 1.08.2008
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 233

« Odpowiedz #135 : 19-04-2010, 16:16 »

A ja jestem ze spotkania zadowolona, miło było zobaczyć Was wszystkich na żywo. Szkoda tylko, że musiałam wyjść przed końcem, w najciekawszej części. Niestety tak się złożyło, że tego samego dnia koleżanka obchodziła swoje osiemnaste urodziny i liczyła na moją obecność... Ale ponieważ bardzo zależało mi na prelekcji, przyjechałam mimo wszystko, uprzedzając wcześniej znajomą, że się spóźnię biggrin. Gdyby nie to, że jedyny pospieszny pociąg odchodził wówczas o 17:20, to zostałybyśmy z mamą dłużej... A tak, szkoda gadać confused. Cieszę się jednak, że w ogóle tam byłam. No, ale może dosyć już o mnie. Co się tyczy samego wykładu, to uważam, że czymś naturalnym było omówienie podstaw - publiczność nie składała się przecież z samych forumowiczów i nie każdy od razu musiał wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Dokładniejsze dyskusje prowadzi się raczej na zlotach. Podobała mi się również wypowiedź Zibiego i naturalność, z jaką mówił. Poruszenie, jakie wywołał temat zdrowego stylu życia, wynikało chyba z różnych interpretacji zdrowia oraz z pewnych stereotypów o osobach zdrowych. Może dla niektórych nastąpił czas, by uświadomić sobie, że w zdrowiu można sobie na pewne rzeczy pozwolić? Wszakże to jedna z jego zalet.
« Ostatnia zmiana: 19-04-2010, 16:20 wysłane przez Solan » Zapisane

Piszemy "naprawdę", a nie "na prawdę"!
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #136 : 19-04-2010, 20:29 »

E. Fromm - potrafiący myśleć i spojrzeć na ludzkość z zewnątrz mówił tak: - "Patrząc z zewnątrz, jesteśmy bandą szaleńców, których właściwie należałoby izolować, ale kto kogo ma izolować,  skoro wszyscy są  szaleni, a każdy swoje szaleństwo uważa za normę?".

Zależy z której strony się przyglądać i jakich narzędzi użyć. czasami wygodnie jest powiedzieć, wszyscy są przecież źli, ja nie jestem więc gorszy. Och, dialektyka mon amour heart O muerte msn-wink
Zapisane
Marianna
« Odpowiedz #137 : 19-04-2010, 22:05 »

Na prelekcji poznałam naszych mądrych ekspertów z czego się bardzo cieszę. Poznałam pozostałych niektórych forumowiczów. I jestem pod wrażeniem naprawdę. Moja kuzynka, która była ze mną powiedziała, że zupełnie inaczej jest, jak sie czyta ksiażkę na tematy zdrowia a inaczej jak się jest tak bezpośrednio na wykładzie. Wróciłysmy szczęśliwe z prelekcji, powiedziałam kuzynce co my jesteśmy takie zadowolone a ona, może Pan Słonecki nas doładował jakąś energią?
Zapisane
Balbina
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 2.11.2008
Skąd: Kraków
Wiadomości: 116

« Odpowiedz #138 : 21-04-2010, 00:55 »

Voldin zadał proste pytanie - Kto zda raport co się działo na prelekcji? i zamiast konstruktywnego podsumowania wywiązała się niepotrzebna moim zdaniem dyskusja pełna roszczeń i pretensji. Zawsze najłatwiej jest krytykować innych, a najtrudniej zrobić coś samemu i udowodnić, że potrafię lepiej. Tak to jakoś w naszej polskiej mentalności jeszcze pokutuje. Wiem z własnego doświadczenia zawodowego ile pracy trzeba włożyć w przygotowanie spotkania, seminarium czy szkolenia, żeby wszystko przebiegło sprawnie i wiem też jakie trudne są początki kiedy musimy wystąpić publicznie i coś powiedzieć /nawet wtedy kiedy temat jest nam znany perfekcyjnie/. Dlatego rozumiem zdenerwowanie Grażynki czy Zibiego i nadal uważam, że posiadają niesamowitą wiedzę i cieszę się, że chcą się nią dzielić. O Mistrzu już nie wspomnę bo jest skarbnicą wiedzy i doswiadczenia. Padło tutaj wiele zarzutów między innymi, że nie było przykładów od osób stosujących zasady Biosłone. Ale wynikło to może z samego faktu, że nie było dokładnie takiego punktu programu, może następnym razem /myślę, że będą następne/ trzeba to będzie jasno sprecyzować. Po drugie jak już wszyscy się "rozkręcali" to skończył się czas. To nie to samo co na Zlotach gdzie można siedzieć do późnej nocy i rozmawiać bez końca. Mimo wszystko był jednak poruszony temat astmy i to dość przekonywująco i Jagoda mimo zaskoczenia ładnie nam "odśpiewała" odzyskanym głosem swój powrót do zdrowia. Z takich uwag praktycznych według mnie zabrakło troszkę gospodarza lub gospodyni spotkania i tutaj ukłon w kierunku Szpilki bo była w jakiś sposób organizatorką. Zawsze jest sprawniej jak na takim spotkaniu jest zarządzający programem i wtedy wszyscy wiedzą co, jak i kiedy. Ale uczymy się zawsze na własnych błędach chociaż czasami można troszkę skorzystać z doświadczenia innych. Jeżeli chodzi o kwestię chyba najbardziej "zapalną" w tej dyskusji to ja mam taką małą swoją teorię na ten temat. Jeżeli wykonywanie różnych czynności zawodowych, domowych lub czysto relaksujących /np. tańce do białego rana :-)/ nie powodują, że przydeptuję sobie język z zadyszki to nie staram się na siłę poprawiać mojej kondycji fizycznej. Aczkolwiek jestem z natury niespokojnym duchem i nie lubię siedzieć przed telewizorem i wogóle długo w jednym miejscu więc jak mam tylko siłę i nie jestem akurat w trakcie kolejnego rzutu oczyszczania organizmu to lubię wsiąść na rower i pojechać przed siebie lub iść na długi spacer. To nie tylko szalony pościg za kondycją czy wspaniale ukształtowaną sylwetką, ale sposób na relaks i oderwanie od codziennych problemów. Taka mała psychoterapia  Zamykając ten mój długawy wywód to cieszę się bardzo, że mogliśmy się spotkać w tak dużym gronie. Miło było spotkać już znane osoby jak również poznać osobiście te znane tylko z Forum i liczę, że odbędą się kolejne takie spotkania.
« Ostatnia zmiana: 21-04-2010, 00:59 wysłane przez Balbina » Zapisane

"Jeżeli nie jesteś gotowy do zmiany swego życia, nie możesz oczekiwać pomocy" – Hipokrates
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #139 : 21-04-2010, 08:04 »

Aby rozładować sztywną atmosferę należało może uderzyć w ten deseń, podczas krótkiego wykładu:

- Mały Zbyś urodził się z alaktazją. Rodzice nie wiedzieli o tym, i pomimo odruchu wymiotnego i całkowitej nietolerancji mleka oraz jego przetworów wmuszali w niego kaszkę mannę, zupy mleczne z ryżem itp. Matka Zbysia (niejadka) nie mogła sobie z nim poradzić. Ciągle go przymuszała, często przy użyciu "dyscypliny" do jedzenia kaszki manny.
   Pewnego razu, brakło jej cierpliwości i poprosiła ojca Zbysia, aby coś zrobił z tym jego niejedzeniem, grymaszeniem przy jedzeniu kaszy manny. Ojciec szepnął Zbysiowi na uszko kilka słów... Matka oniemiała z wrażenia skutecznej interwencji męża. Bowiem Zbyś, szybko zjadł pełny talerz kaszki manny, poprosił o dokładkę, zjadł ją bardzo szybko, wylizał talerz, postawił na suszarce. Zaskoczona zmianą Zbysia matka pyta męża: - "co takiego mu powiedziałeś na ucho?"; mąż odparł: - " (...) że jak nie będzie jadł kaszki, to mu ptaszek nie urośnie"; na to żona: - "a Tyś czemu nie jadł...".

   Można sobie tylko wyobrazić, jak musiał być zdesperowany mały chłopiec, który aby wyrosnąć na prawdziwego mężczyznę, poświęcił utratę zdrowia... jadł na siłę potrawy, których organizm ewidentnie nie tolerował.
   Tak to jest z tymi straszakami, wymyślonymi przez wielopokoleniową indoktrynację propagandy medycznej, opartej na fałszywych paradygmatach medycznych.
« Ostatnia zmiana: 21-05-2010, 11:12 wysłane przez Zibi » Zapisane
Strony: 1 ... 5 6 [7] 8 9   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!