Niemedyczne forum zdrowia
28-03-2024, 17:45 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Alergia na mleko - dziecko ponad roczek  (Przeczytany 40603 razy)
Asicyna
« : 23-04-2010, 10:20 »

Teraz ja muszę się wyżalić i poprosić o pomoc, bo już nie mam pomysłów, co zrobić.

Nasz synek, Igorek ma już roczek i 2 miesiące. Gdzieś tak w lutym, gdy skończył roczek, zaczęły mu się pojawiać takie dziwne plamy na rączkach i nóżkach. Podczas okresowej wizyty u lekarza, pani doktor powiedziała nam, że to altergia i musimy uważać, co mu dajemy do jedzenia. Np. żeby mu nie dawać kakao  mad Zupełnie, jakbym była głupia. Ale fakt, z Igorkiem u lekarza był tatuś (przejął po mnie 1,5 msc. macierzyńskiego i wziął rok urlopu wychowawczego). Może sobie kobitka pomyślała, że jak to facet - dał dziecku do jedzenia/picia, co miał pod ręką.
Uściślę: nie dawaliśmy małemu kakao. Nawet kupiłam karob, żeby mu ew. zrobić mleczko kakaowe, ale nawet nie zdążyłam mu tego podać, jak się te plamy pojawiły.

Po miesiącu było jeszcze gorzej i podczas nast. wizyty zostaliśmy przekierowani do specjalisty. Tutaj dowiedziałam się, że mały ma alergię na mleko. Mieliśmy wykluczyć na 2 tyg. wszelkie prod. mleczne z jego diety i dostaliśmy jakąś tłustą maść. Zamiast mleka modyfikowanego na bazie białka krowiego, zaczęliśmy mu podawać mleko sojowe - też modyfikowane, z apteki. I coś czuję, że to był błąd.
Najpierw stan skóry znacznie się poprawił, by po ok. 2 tygodniach znowu wróciły stare problemy.

Najbardziej martwi mnie fakt, że w momencie odkrycia tych plamek u małego, odkryłam także w jego pokoju grzyba na ścianie - ale nie jakiś tam sobie czarny nalot. To wyglądało jak taki pleśniak, który w podstawówce się hodowało na chlebie w ramach eksperymentu. Koszmar.
Na razie się nie możemy niestety z tego mieszkania wyprowadzić. Doraźnie mąż zdrapał farbę i tynk do gołej ściany, a jak ta ściana już ostatecznie wyschnie (mam wrażenie, że cały czas jest wilgotna), musimy zastosować jakąś grzybobójczą chemię i zabrać stamtąd małego na parę dni.

Martwiłam się, że te plamki to grzybica, ale Pani doktor udowodniła mi, że nie.

Teraz o żywieniu:

Mały był karmiony moim mlekiem jedynie przez 4,5 miesiąca. Niestety miałam (i mam) w pracy takie chore układy, że musiałam wrócić, jak Igorek miał 3,5 miesiąca i - pomimo 2 półgodzinnych wypadów na karmienie w ciągu dnia- po miesiącu zaczęło mi gwałtownie zanikać mleko. Mały się nie najadał i musieliśmy i tak dorabiać mu mleko sztuczne. W końcu doszliśmy do wniosku, że taki styl karmienia nie ma sensu, bo i tak dorabiamy mleko i tak.  

Potem starałam się małemu gotować, żeby wprowadzić pierwsze pokarmy stałe. Ale nie za bardzo chciał jeść, to, co ja zrobiłam. Mąż za bardzo do gotowania się nie rwał i koleżanka namówiła nas na "słoiczki". Pomysł wydawał się świetny - mąż nie musiał improwizować w kuchni (co też niekoniecznie dobrze by się skończyło), a poza tym, w słoiczkach jedzenie było bardzo różnorodne: królik, indyk, kurczak, cielęcinka itp. Takiego np. królika to ja nawet nie mam gdzie kupić. Nie mówiąc już o mojej odrazie do warzyw kupywanych w dużych supermarketach (mąż tylko tam jeździ na zakupy). Wysłanie go na targ też nie ma sensu, bo znam jedną panią, która tam sprzedaje i ona doskonale wie, że i sprzedawcy na targu i wielkie sklepy zaopatrują się w tych samych sklepach w centralnej Polsce.

Ostatnio się zawzięłam i ugotowałam dziecku pomidorową na kurczaczku. Nie chciał jej jeść. Mąż włącza dziecku bajkę w telewizji i wtedy (niepostrzeżenie  ) podkarmia go tą zupką. (A ja się tak starałam  )

Obserwując to wszystko i trzymając się wersji, że to jest alergia, postanowiłam małemu całkowicie odstawić mleko, obojętne, jakiego byłoby pochodzenia. 2 tygodnie bez mleka, a potem się zastanowimy nad jego przetworami. Oczywiście musiałam w domu stoczyć wojnę z mężem, który moje nieporadne próby zrobienia czegoś - czegokolwiek, by pomóc dziecku, skwitował: To co on będzie jadł?

Musiałam go oświecić, że poza mlekiem istnieje jedzenie.

Czytałam wątek Novalijki, bo mnie zaniepokoiło, że może i nasz synek ma tą glistę. Sama już nie wiem.
Wysypka wygląda tak:

to takie jakby skupiska drobnych, czerwonawych krostek tworzących nieregularne placki, z suchą, łuszczącą się troszkę skórą na wierzchu.
Najwyraźniej nie swędzą, bo mały się nimi w ogóle nie przejmuje - ani się nie drapie, ani nic takiego.

Poza tym - nie ma żadnych objawów. Zupełnie nic.

Kupiłam książkę Pani Bożeny Żak-Cyran i wydaje mi się, że ta Pani ma zdrowe podejście do spraw żywienia. http://sklep.ekodzieciak.pl/odzywiaj-dziecko-zgodzie-natura-p-382.html
Na razie tego będę się trzymać.
« Ostatnia zmiana: 23-04-2010, 11:31 wysłane przez Asicyna » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #1 : 23-04-2010, 11:22 »

Cytat
Ostatnio się zawzięłam i ugotowałam dziecku pomidorową na kurczaczku.
Wywal pomidorową (czerwony barwnik), zwłaszcza na kurczaku (produkowanym fermowo w trybie trzytygodniowym). Lepsza jest cielęcina, gołąbek, jagnięcina, próbuj. Wątek Novalijki (prawdziwy ekspert w tej dziedzinie ) i inne jej posty przeczytaj raz jeszcze. Nie martw się pasożytami. Zastosuj kąpiel z olejem. Pomału czytaj artykuły na Portalu, to Ci się rozjaśni.
« Ostatnia zmiana: 23-04-2010, 11:25 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Asicyna
« Odpowiedz #2 : 23-04-2010, 11:31 »

Dzięki Grażynko! (pozwolę sobie na formę bezpośrednią, bo znamy się poniekąd ze starego forum).


Właśnie z mięsem mam najgorszy problem. Nie wiem, gdzie ja mam takie rodzaje mięsa kupować. Pracuję długo, więc zakupy robi mój mąż (to wiele tłumaczy w tym temacie). Nie mogę mu przetłumaczyć, żeby się rozejrzał za sklepem, gdzie można znaleźć taki rodzaj mięsa, jak np. cielęcina. (Cielęciny podobno też nie możemy przy alergii na mleko podawać).

Nie wiem, ja jestem załamana miastem, w którym mieszkam, brakiem rodziny tutaj (moja mama, w mieście, w którym się urodziłam ma kontakty z babką ze wsi, od której bierze jaja, mięso, itp.), nieznajomością tutejszych sklepów, itd.

Np. skąd ja mam wziąć gołąbka? Dać ogłoszenie w prasie.

Przepraszam, jeśli Ci się wyda, że jestem sarkastyczna, ale to nie to. Chce mi się po prostu płakać. Chciałabym o naszego synka właściwie zadbać, ale jak? Jeszcze trochę, to depresji się nabawię.
« Ostatnia zmiana: 24-04-2010, 12:10 wysłane przez Solan » Zapisane
Asicyna
« Odpowiedz #3 : 23-04-2010, 12:16 »

Czytam Grażynko ten temat. Postaram się skorzystać z podanych tam porad. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać także męża do tych wszystkich zabiegów. On niestety traktuje te moje rewelacje z książek Mistrza, jak i z tego forum, jak niegroźny rodzaj obłędu.

Jemu samemu też się MO przyda i wierz mi, że je dostanie i koniec. Przez prawie rok czasu pił ze mną wodę z miodem i cytryną, więc i to wytrzyma. Natomiast ja nie wytrzymam jego "problemów trawiennych" i nie chcę, żeby nasz synek też zapychał się np. białym chlebem z kapustą kwaszoną i majonezem Smutny

W ten weekend wybierzemy się gdzieś na spacer, na łono natury to poszukam m.in. pokrzywy.

A co do stanu żywności, którą musimy obecnie spożywać, to mi normalnie ręce opadają. Moi rodzice nie mieli takich problemów. Mięso w sklepach może i było rzadkością, ale na pewno było świeże i pozbawione chemii, moi rodzice mieli działkę owocowo-warzywną, na targu też można było kupić zdrowe warzywa, a teraz...
No wiem, jojczę. Z miłą chęcią zainwestowałabym w ogródek działkowy, tyle, że planujemy przeprowadzkę do innego miasta. A to potrwa.

Uffff... Zeszło ze mnie trochę powietrze. Wracam do czytania wątku Nowalijki.
Zapisane
Emisia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 50
MO: 01-12-2006
Skąd: Italia
Wiadomości: 612

« Odpowiedz #4 : 23-04-2010, 12:29 »

Cytat
Nie wiem, gdzie ja mam takie rodzaje mięsa kupywać.
Asicyno, jest wiosna. Ja pamiętam Olsztyn jako piękne miasto w centrum natury. W weekendy może warto pojeździć z mężem po okolicach i pytać. Być może znajdziecie kogoś, kto chętnie sprzeda Wam i jajka i świeżo ubitego zwierzątka (taki zapas można robić sobie raz na jakiś czas). Nie wierzę, że nie masz możliwości. Męża najlepiej przekonać właśnie przez żołądek, czyli dając mu na talerz wspaniały rostbeef z takiej farmy. Różnica w smaku jest powalająca i każdy facet to zauważy. Trzymam kciuki i nie trać cierpliwości. No i czytaj dużo w dziale dla brzdąców. Mleko, szczepienia i wiele cennych informacji tam znajdziesz, również kulinarne porady dla niejadków. Pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: 24-04-2010, 12:12 wysłane przez Solan » Zapisane
Asicyna
« Odpowiedz #5 : 23-04-2010, 12:38 »

Właśnie poruszyłam temat z kolegą z pracy. Kupię od niego królika, ale będzie dopiero w maju. Już mi takiego obrobionego przywiezie. Nawet zaofiarował się, że mi go przechowa w zamrażarce. (Niestety, warunki lokalowe nie pozwalają nam na posiadanie dużej lodówki z zamrażalnikiem. Mamy tylko małą chłodziarkę).

On mi też radził, żeby kogoś na wsi zagadać o np. jajka. Tyle, że ja tak nie umiem. Smutny Tak iść do kogoś obcego i się wypytywać. Ale, że tak powiem - ten typ tak ma. (Jak szukałam pierwszej stancji w Olsztynie, to koleżanka musiała dzwonić w moim imieniu do ludzi, bo ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Zatykało mnie.)

Czekam na tego królika. I postaram się jutro wyskoczyć do takiego poleconego przez znajomą panią mięsnego. Kupujemy też małemu szynkę przygotowaną tradycyjnymi metodami - bez chemii i dziwnych dodatków. Bardzo mu smakuje.

A co do doceniania smaku mięsa i przyrządzania, to wiesz, u nas w domu jest trochę świat na głowie postawiony. To mąż zajmuje się przygotowaniem mięsa, bo ja mam wstręt. Jak dotknę surowego mięcha, to mnie na wymioty szarpie, niestety. (Nawet jak o tym myślę, to mam śmieszne wrażenie w brzuchu). Mąż się zajmuje mięsem, a ja tylko komenderuję, co ma zrobić  
« Ostatnia zmiana: 23-04-2010, 13:35 wysłane przez Asicyna » Zapisane
Emisia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 50
MO: 01-12-2006
Skąd: Italia
Wiadomości: 612

« Odpowiedz #6 : 23-04-2010, 12:57 »

Cytat
On mi też radził, żeby kogoś na wsi zagadać o np. jajka. Tyle, że ja tak nie umiem.
Pierwszego chłopa, którego spotkasz, zagadaj o piękne okolice i klimat, itp. Przy okazji mów, jak to byś chętnie kupiła od kogoś tutejsze mięso czy warzywa. Jeśli nie on, to być może poda Ci jakiś adres. A nie ma u Ciebie w mieście jakiegoś bazaru? Tam też i mąż może zagadać jakąś osobę sprzedającą mięsko. Tylko trzeba być bardzo czujnym (było o tym na forum) gdyż wiele osób kombinuje i sprzedaje industrialne jajka jako swojskie. Asicyno, jeśli o zdrowie dziecka chodzi, to nie ma się czego obawiać. Ty przecież nie masz się pytać ludzi, żeby Ci nowy samochód kupili i nie masz się wypytywać o ich konto w banku, a jedynie czy mogliby Ci doradzić, gdzie i jak można kupić takie mięso czy warzywa, itp.
« Ostatnia zmiana: 24-04-2010, 12:07 wysłane przez Solan » Zapisane
Asicyna
« Odpowiedz #7 : 23-04-2010, 13:33 »

No właśnie Emisiu, jest u nas targ, a raczej targowisko oszustów. Wiem, bo właśnie znajoma Pani tam warzywa i owoce sprzedaje. Tyle, że ona nie utrzymuje, że to z własnego ogródka. M. in. właśnie ta Pani oświeciła mnie, że jajka, które kupiłam są fermowe, a nie, jak utrzymywał sprzedający - eko. Warzywa i owoce z własnego, naprawdę ekologicznego ogródka ma tylko taka parka Jechowców. Ale mają tych warzywek mało i przez dość krótki okres czasu. Wtedy, gdy ja byłam na targu, akurat ich nie było. A potem wróciłam do pracy Smutny
Ta sama Pani uczuliła mnie też na to, żeby się nie nabierać na parki starszych ludzi sprzedających warzywka z własnej działki. Tacy to ludzie mieli bowiem 2 działki. Z jednej pozyskiwali warzywa i owoce na swoje potrzeby - czyli nie stosowali żadnej chemii, na drugiej - stosowali, co się tylko dało. Wszystko, byle rośliny szybko przyrastały i nie były jedzone przez robale.

I jak tu komukolwiek wierzyć?

Ja już dawno doszłam do wniosku, że chciałabym prowadzić spokojne życie na wsi, prowadząc jakąś agroturystykę i gotując wyhodowane przez siebie warzywa. Byłabym za nie odpowiedzialna od początku do końca i wiedziałabym, co jemy. A tak - normalnie rosyjska ruletka.
(Znam się na uprawie roślin, bo moi rodzice mieli działkę. Przeciw mszycom stosowali np. macerat z pokrzywy. Ale kto tak teraz robi, jak można sobie coś w sklepie kupić, zamiast rwać, a potem kisić w beczce pokrzywę, w deszczówce.)
Po raz kolejny przybija mnie świadomość, że urodziłam się o kilka dekad za późno. Jestem nieprzystosowana do takiego życia, do pędu za pieniądzem, stresu, podłości i złośliwości.
Oj, odbiegłam od tematu, przepraszam. Przeżywam dzisiaj Międzynarodowy Dzień Użalania się nad Sobą.
Zapisane
Rafiki
« Odpowiedz #8 : 23-04-2010, 13:50 »

Mój 3,5 roczny syn też ba bardzo silną alergię na mleko i jego przetwory oraz na białko jaja kurzego.
Kupuję mu jaja przepiórcze i jest ok. A mleko jeszcze pije z puszki na receptę, robię mu na tym kaszki rano i wieczorem.
Myślałam, szybko z tego wyrośnie, niestety w tej chwili nawet jak zje ciastko, gdzie może być mleko, masło lub jaja, ma na drugi dzień rano wodny katar, żadnej wysypki, od razu wysięk.
Po dwóch dniach suchy, uporczywy kaszel, najczęściej w nocy.
Nie podaję żadnych leków, robię inhalacje z soli fizjologicznej, napar z korzenia prawoślazu na zmianę z maceratem z siemienia lnianego. I to świetnie pomaga.
I pomyśleć, że to samo przechodziła kiedyś moja starsza dwójka dzieci (12 i 14 lat), a dostawały za każdym razem antybiotyk. Żaden lekarz nie stwierdził alergii, dopiero jak zasugerowałam, że to może alergia to wysłali mnie na testy. Od tej pory były leczone pod kątem alergii. Zamiast antybiotyków dostawały sterydy. I nie wiem co gorsze.
W tej chwili mają astmę oskrzelową, niestety.
Ale nie załamałam rąk, już do alergologa nie chodzę, leków nie biorą, piją MO, KB a niedługo DP. Trzeba posprzątać po lekarzach. confused
Zapisane
Asicyna
« Odpowiedz #9 : 23-04-2010, 14:21 »

Mój 3,5 roczny syn też ba bardzo silną alergię na mleko i jego przetwory oraz na białko jaja kurzego.
Kupuję mu jaja przepiórcze i jest ok. A mleko jeszcze pije z puszki na receptę, robię mu na tym kaszki rano i wieczorem.
Myślałam, szybko z tego wyrośnie, niestety w tej chwili nawet jak zje ciastko, gdzie może być mleko, masło lub jaja, ma na drugi dzień rano wodny katar, żadnej wysypki, od razu wysięk.
Po dwóch dniach suchy, uporczywy kaszel, najczęściej w nocy.

Rafiki, widzisz, a u mojego synka nie ma żadnych innych objawów poza tą wysypką. I jestem przekonana, że to przez mleko, bo jak przeszliśmy na mleko sojowe, z apteki, to praktycznie wszystko mu poznikało, a po paru dniach - wszystko wywaliło na nowo. (Matko, biedne dziecko, ten Twój synek, tak się męczy. Miejmy nadzieję, że wkrótce się polepszy dzięki MO).

Ostatnio z taką babką rozmawiałam, też mamą małego chłopczyka i ona mi powiedziała coś, co mnie powaliło na łopatki. Jej synek miał też uczulenie na mleko modyfikowane krowie, więc przeszły na mleko modyfikowane sojowe. A alergia, jak była, tak została. W końcu przestały mu w ogóle dawać mleko proszkowe i podały zwykłe mleko 2% z kartonika. Dziecku nie jest nic. Widziałam, to wiem. Nie jestem co prawda zwolenniczką mleka krowiego w ogóle, ale na pewno odstawimy proszkowane mleko.
« Ostatnia zmiana: 01-03-2011, 17:32 wysłane przez Heniek » Zapisane
Novalijka
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 05-01-2008
Wiedza:
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #10 : 23-04-2010, 21:30 »

Asicyna na szczęście synka te zmiany nie swędzą, to jest bardzo dobra sytuacja kiedy są zmiany ale nie ma świądu, wierz mi ciągłe drapanie to jest koszmar.
Mam do Ciebie pytanie, czy synek miał szczepienia?
Kombinuj z dietą, jakbyś miała jakieś konkretne pytania to śmiało, my już sporo przeszliśmy  z powodu alergii, tak że doświadczenia trochę mamy  smile

Teraz doczytałam w wątku o szczepieniach, ze Twój synek był programowo szczepiony, piszesz, że problemy zaczęły się po roczku, o ile się nie mylę szczepienie MMR jest w 13 miesiącu życia, więc pewnie synek był szczepiony a jego jelita zostały uszkodzone co spowodowało alergię.
« Ostatnia zmiana: 23-04-2010, 22:47 wysłane przez Grażyna » Zapisane

Wczoraj to już historia, jutro to tajemnica, a dziś to dar losu, z darów należy się cieszyć smile
Emisia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 50
MO: 01-12-2006
Skąd: Italia
Wiadomości: 612

« Odpowiedz #11 : 23-04-2010, 21:46 »

Cytat
Mam do Ciebie pytanie, czy synek miał szczepienia?

Boże, a mnie nawet nikt nie zapytał, czy chcę dziecko szczepić, czy nie. Od razu, w szpitalu, zaraz po urodzeniu był szczepiony na gruźlicę, a do teraz to już nawet nie zliczę ile tych szczepień było. Nie dałam natomiast małego zaszczepić na żadne rotawirusy, czy inne pneumokoki. Ale już od jakiegoś czasu podejrzewam, że problemy ze zdrowiem naszego synka mogą mieć związek z tymi szczepieniami, które rzekomo miały mu pomóc.
Zapisane
Asicyna
« Odpowiedz #12 : 24-04-2010, 09:47 »

Teraz doczytałam w wątku o szczepieniach, ze Twój synek był programowo szczepiony, piszesz, że problemy zaczęły się po roczku, o ile się nie mylę szczepienie MMR jest w 13 miesiącu życia, więc pewnie synek był szczepiony a jego jelita zostały uszkodzone co spowodowało alergię.

Cześć wszystkim! Novalijko, no właśnie miał szczepienie, ale jemu się objawy zaczęły przed szczepieniem w 12 miesiącu życia. Miał być szczepiony w lutym, ale wtedy dostał tej całej trzydniówki i lekarka nie chciała go szczepić zaraz po chorobie. Wtedy już miał początek tych zmian skórnych. Co niestety wcale nie wyklucza uszkodzenia jelit przy poprzednim szczepieniu. (Mój mąż jest niestety nieprzejdnany w sprawie szczepień. Ja mam zdecydowane wątpliwości, ale męża nie przekonam.)
Dzisiaj zaczęliśmy pić MO, tzn. dałam małemu tak z może 3  kropelki na łyżeczce. Mleko sojowe modyfikowane już nam się kończy i nie kupiliśmy następnej puszki. Stopniowo dziecko od tego świństwa odzwyczajam. Wysłałam właśnie męża po migdały i zrobię mu mleko migdałowe, żeby nie czuł się pokrzywdzony (on generalnie nadal nie chce zbyt dużo pić, troszkę soczku czasem po obiedzie, toszkę wody, mleko jest jego ulubionym jedzeniem i piciem w jednym).
Już mnie tutaj pouczono, żeby nie robić dziecku pomidorowej, więc nie będę jej robiła. Chcę mu ugotować 2 rodzaje zupki na cielęcinie (o ile mężowi uda się ją kupić), oraz takie pieczone paszteciki z soczewicy, płatków owsianych i pestek słonecznika.
Mam jedno ważne pytanie: czy można przy takiej alergii podać dziecku jajko przepiórcze?

Aha! Jeszcze jedno - nastawię dzisiaj hodowlę kiełków dla małego, sezamowych. Warzywom typu sałata, pomidor, czy ogórek na razie nie ufam.
Zapisane
Novalijka
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 05-01-2008
Wiedza:
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #13 : 24-04-2010, 13:15 »

Jasne, że możesz ostrożnie spróbować podać jajka przepiórcze, może przejdą,  kiełki to bardzo dobry pomysły, wypróbuj też rzeżuchę, pokrzywę. Zacznij myśleć o kaszach, możesz poszukać tez swojskiej kaczki na rosół. smile
Zapisane

Wczoraj to już historia, jutro to tajemnica, a dziś to dar losu, z darów należy się cieszyć smile
Asicyna
« Odpowiedz #14 : 26-04-2010, 07:34 »

Cały weekend gotowałam, jak szalona. Wysłałam męża w sobotę do tego polecanego sklepu. Kupił jagnięcnę smile Zrobiłam z tego młodemu trzy rodzaje obiadków: pulpeciki koperkowe z cukinią, coś w rodzaju spaghetti i potrawkę z warzywkami i ziemniaczkiem. Wczoraj dostał te pulpeciki, a do tego pasztecik z soczewicy. Bardzo mu smakowało. Oprócz tego zrobiłam mu jeszcze mleko migdałowe i dzisiaj (z samego rana) słonecznikowo-sezamowe. Ciekawe, czy wypije.
Na karmienie o 10:00 mleko zmiksowałam z bananem. Mały bardzo lubi banany, więc mam nadzieję, że nie będzie tatusiowi szalał, tylko wszystko ładnie wypije.
Na śniadanie dostał dzisiaj: bułeczkę z masełkiem sklarowanym i jajecznicę z 3 jajeczek przepiórczych z gałązką szczypiorku (własnego, z parapetu msn-wink ) usmażoną też na odrobinie sklarowanego masełka. Zjadł tą jajecznicę i prawie cały kawałek naszykowanej przeze mnie bułki.
Mleko sojowe z puszki się skończyło wczoraj i nie kupiliśmy nowego. Mam zakupiony cały kg migdałów, sezam niełuskany, słonecznik, a w drodze jest jeszcze paręnaście produktów zamówionych przez internet. Damy radę. biggrin

Dzisiaj wstawię w końcu też te kiełki, bo przez to całe gotowanie zupełnie wyleciało mi to z głowy.
Zapisane
Monika
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 44
MO: 01-03-2008
Skąd: Bełchatów/Irlandia
Wiadomości: 200

« Odpowiedz #15 : 26-04-2010, 09:44 »

Asicyna, podaj proszę przepis na te pulpeciki koperkowe z cukinią.
Zapisane

Filip ur. 16-05-2007, Marta ur. 24-10-2013
Asicyna
« Odpowiedz #16 : 26-04-2010, 11:53 »

Lepiej dążyć do odzwyczajenia od mleka niż szukać zamienników. Migdały często uczulają (może nie od razu), a poza tym nie wiemy, co się z nimi dzieje, zanim dotrą do nas. Raczej przyzwyczajaj do koktajlu. Przepraszam, nie chcę Cię zniechęcać, widzę, jak się ładnie postarałaś, ale tak uważam smile.

Oj, Grażynko, koktajlu to on mi nie wypije. Już ja go znam. Francuski piesek. Jak mu coś nie posmakuje, to koniec. Co do migdałów, to się zgodzę, że pewności nie ma, ale muszę mu coś dać do picia. Już chyba pisałam, że nasz synek niechętnie pije wodę, czy jakieś soki, a coś pić przecież musi. Już teraz ma zatwardzenia, gdy ograniczyłam mu tą resztkę mleka modyfikowanego od piątku. Wodę to chce pić tylko z 1,5l butelki, bo tak tata robi. I też nie wiadomo, czy on coś naprawdę wypija, czy się wygłupia i moczy język. Po prostu muszę go stopniowo przestawić z tamtego mleka na jego zamiennik - mleko migdałowe, na przemian z sezamowo-słonecznikowym, potem przejdziemy na zbożowe (taka papka zbożowa na dobrej wodzie, ryż jest w drodze), a potem pomyślimy o koktailu. MO pije. Krzywi się i mu wycieka (musiałam łapać na łyżeczkę) ale pije.
Na razie zrobimy te 2 tyg. bez białka zwierzęcego, czy sojowego, potem chcę jeszcze wypróbować opcję z ew. kozim mlekiem. Ale tutaj, to jeszcze pomyślę. A potem spróbuję z koktailem, na śmietanie. Jak będzie biały, to może go przełknie np. zamiast kaszki. Cwaniak jeden. msn-wink

Przepis dla Moniki przenoszę do wątku Jedzenie dla maluszków.
Sprawdzaj pisownię w słowniku, Asiu http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=koktajl&od=&from=os //Grażyna
« Ostatnia zmiana: 26-04-2010, 14:16 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Aniela
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 73
MO: 11-01-2007
Skąd: Kraków
Wiadomości: 59

« Odpowiedz #17 : 27-04-2010, 14:40 »

     
Cytat od Asicyna:

"Na śniadanie dostał dzisiaj: bułeczkę z masełkiem... Zjadł tą jajecznicę i prawie cały kawałek naszykowanej przeze mnie bułki."

Asicyna, spróbuj nie dawać synkowi wyrobów z glutenem. Z moją wnusią było tak, że po jakimś czasie jak zaczęła jeść pieczywo (miała ok. pół roku) pojawiała się jej na nóżkach szorstka skórka, potem krosteczki swędzące, szczególnie pod kolankami i w zgięciach łokci. Bardzo się drapała. Po odstawieniu  glutenu wysypka znikała. Teraz ma 2,5 roku i nadal nie je glutenu. Jeśli czasem zje coś mącznego pojawia się wysypka, chociaż już teraz z dużo mniejszym nasileniem. Wcześniej była reakcja momentalna. MO pije od trzeciego miesiąca życia, a koktail jak tylko zaczęła jeść zwykłe jedzenie. Koktajl zaczynała pić z łyżeczki od bardzo małej ilości. Teraz pije przez rurkę, bo tak się jej podoba. I nigdy nie piła żadnego mleka, ani wyrobów mlecznych; oczywiście oprócz maminego do 13 miesięcy. 

Oczywiście wyrobów mlecznych typu serki, jogurty itp., bo masełko oczywiście wcina i tłustą  kwaśną śmietanę też, a teraz czasami robiony przeze mnie serek biały z prawdziwego krowiego wiejskiego mleka nie pasteryzowanego.
« Ostatnia zmiana: 27-04-2010, 15:12 wysłane przez Aniela » Zapisane
Asicyna
« Odpowiedz #18 : 27-04-2010, 14:59 »

Spróbuję, bo troszkę tutaj sobie poczytałam i tak mnie też tknęło, że to może chodzić o gluten. Co do mleka, to dawaliśmy mu modyfikowane, bo niestety był bardzo malutki, gdy moje mleko zaczęło znikać. Teraz już mleka nie dostaje, staram się mu te zamienniki podawać, ale mu nie smakują. Innych płynów też za bardzo nie chce przyjmować. Ja już nie wiem, co ja mam mu dać do tego picia. Przecież nie może w ogóle nic nie pić. Herbatki ziołowe - nie, soczki - nie, woda - może ciut i koniec.
Rano zjadł kaszkę orkiszową (podobno ma mało glutenu) z tartym jabłkiem i posiekanymi rodzynkami, oraz śladową ilością cynamonu. Zjadł połowę, po czym zaczął się domagać mleka. Na szczęście tatuś wymyślił, żeby zatkać dziecko bananem i podstęp się udał. Banan zniknął z prędkością światła.
Zapisane
Asicyna
« Odpowiedz #19 : 24-05-2010, 11:51 »

Minął miesiąc. Bilans wygląda tak:
1. Gotuję dla małego sama.
2. Mały dostaje mleko kozie - nie uwierzycie, udało mi się kupić od rolnika takie mleko. W sobotę kupiliśmy takie świeżo udojone. Było jeszcze ciepłe.
3. Mięsko kupujemy ze sprawdzonego źródła - ostatnio kupiliśmy schab cielęcy.

Plamki z nóżek i rączek zniknęły. Niestety nie na długo.
Zrobiło się tak pluszowo, że postanowiłam dodać dziecku do obiadku pomidora. I to był błąd. Poza tym - tatuś się nie mógł opanować i dał dziecku bułki. Takiej kupnej. Wkurzyłam się, bo teraz narzeka, że dziecko znowu ma te suche plamki, a ja znowu nie wiem, co wywołało tą reakcję - gluten, pomidor, czy jeszcze inna zaraza.

Poza tym, tatuś pobiegł z dzieckiem na szczepienie. Smutny 4 z serii Infamix Hexa, czy jak tej szczepionce było.

Efekt jest taki, że od soboty dziecko ma spuchniętą rączkę z zaczerwienioną i gorącą w dotyku skórą. Robiłam okłady z wody z sodą oczyszczoną, ale nic to nie dało. W sobotę mały miał też gorączkę.

Nie przetłumaczę mężowi, dlaczego jestem przeciwna szczepionkom. Nie ma szans. Jak na razie skupiłam się na naprawianiu szkód. Zamówiłam te leki homeopatyczne, które poleciła Grażynka (Thuia w 3 różnych potencjach) na odtrucie organizmu z tych szczepionek. Nadal będę też podawać małemu MO. Mąż dostał zakaz podawania naszemu synkowi bułek, chleba etc. A do obiadków nie użyłam pomidorów w żadnej postaci. Powinno się znowu poprawić.

Mam nadzieję.
Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!