Wiecie, generalnie ja to wszystko rozumiem, tzn. niechęć, bądź brak umiejętności gotowania, utrudniony dostęp do produktów dobrych jakościowo, to, że jak się już te produkty znajdzie, to ludzie sami nie wiedzą, ile za nie zaśpiewać, bo przecież to zdrowe, ze wsi. Jest jednak jedno wielkie "
ALE", coś co stale powtarzam mojemu mężowi:
NA JEDZENIU SIĘ NIE OSZCZĘDZA!!!Możesz sobie nie kupić jakiegoś kosmetyku, kolejnego ciucha, zmniejszyć abonament komórki, wyłączać wszystkie wampiry energetyczne na noc (wtyczka z gniazdka, żadnego sprzętu na czuwaniu), darować sobie kupno jakiejś gazety (teraz i tak wszystko jest w internecie), ale nie można kupywać produktów żywnościowych kierując się ich ceną.
Ludzie! Przecież to powinno być karalne! Moja mama się o tym przekonała. Jako, że jest na emeryturze i z jakąś wściekłą satysfakcją zamieniła się w łowczynię okazji w supermarketach, na ostatnie Boże Narodzenie upolowała tanie kurczaki w sklepie. Efekt był taki, że po pieczonym mięsie wszystkich rozbolały brzuchy, a rosół popłynął rurami kanalizacyjnymi w nieznane. Nie dało się tego zjeść, o smrodzie nie wspomnę.
Tyle na temat oszczędzania.
Niestety, ja również mam w domu mężczyznę, którego tusza kwalifikuje się już pod otyłość.
Trudno go wywalić z domu, żeby trochę się ruszył. Miałam nadzieję, że schudnie, gdy zacznie chodzić regularnie na spacerki z dzieckiem, podczas urlopu wychowawczego. Owszem, na spacerki chodzi, ale też cały czas podjada w domu. Nie jestem w stanie wybić mu z głowy chleba, który zawsze wciska także mi. Nie wiem, to zakrawa na jakiś obłęd... Jak tylko wydaje mu się, że poziom pieczywa w domu spadł, pędzi do sklepu i kupuje z 2 szt. różnych chlebów, w tym koniecznie biały, bo "po ciemnym to się źle czuję". Czasem mam zawaloną całą szafkę chlebem, z czego ok. 0,5 do 1,5 bochenka tygodniowo muszę wyrzucić, bo robią się zielone. A wtedy zaczyna się komentowanie, że wyrzucam jedzenie i to dlatego, że po prostu tego chleba nie jadłam.
Ręce opadają.
Dobrze, że przynajmniej MO zaczął pić. Czasem udaje mi się nawet przestawić go na zjedzenie mięska i surówki, bez ziemniaków. A i to nie jest proste.