Tarik: nie wiem czemu uparłeś się na M. Gersona. Metod detoksykacji jest naprawdę wiele, lecz te najskuteczniejsze mają wspólne podłoże
. Tutaj na tym forum wszyscy się skupiają na powolnym oczyszczaniu, które z założenia powinno być bardziej naturalne i nie powodować szoku dla organizmu. T
o założenie jest słuszne.
Nie każdy ma układy wydalnicze w należytym stanie
, by sobie poradzić bez odpowiednich zabiegów z nadmiernymi toksynami.
Owszem, są metody by to zrobić prędko i szybko. Pytanie tylko czy warto. Wszystkie kuracje typu: Gerson, Lebiediew, Siemionowa, Małachow, Tombak uruchamiają procesy oczyszczania organizmu i są zaliczane teoretycznie do tzw. szybkich. Skierowane te na raka jeszcze szybsze. Dlaczego napisałem teoretycznie? Bo tez jak w przypadku MO, nie każdy ma szybki efekt jakiego oczekuje.
Z moich doświadczeń przy MO stosowane ok. pół roku - efektów nie miałem żadnych, więc zazdroszczę tym co mieli
.
Może jak bym poczekał jeszcze z półtora roku. Ale też chciałem szybko.
Więc po kolei, Tombak, Małachow - efektów żadnych.
Procesy jakiekolwiek ozdrowieńcze zaczęły się u mnie od Clark. Naprawdę przeszedł pierwszy proces lepszego samopoczucia. Byłem bardzo zadowolony. Moja żona przestała mieć objawy alergii, jednak stan podgorączkowy trwał po tym u niej 2 miesiące. Pytanie czy to dobrze czy źle?
Jakby wykonała lewatywy, stan podgorączkowy natychmiast by zniknął.
Następnie w kolejkę poszła Siemionowa - i tutaj po 2 tygodniach uzyskałem tzw. pierwszy kryzys ozdrowieńczy. Aż zwijałem się z bólu. Natychmiast przerwałem. Zacząłem kurację Siemionowej od nowa jeszcze 2 razy i za każdym razem mniej więcej po 2 tygodniach zaczynały się kryzysy ozdrowieńcze. Ponieważ miałem poważne problemy zdrowotne i mniej wiedzy niż dotychczas wolałem być ostrożny.
Następny etap z takich rzeczowych to Lebiediew - w przeciwieństwie do Siemionowej końskie dawki. Schematy bardzo interesujące - połączenie japońskich metod, holenderskich, rosyjskich, gersona, medycyny ludowej i żywienia. Tak to był samogwałt. Okazało się, by organizm wszystko wytrzymał należało stosować się dokładnie do zaleceń żywieniowych.
Zmiany były owszem. Jednak dla mojego organizmu była za silna i za szybka. Nie radził sobie.
Później Gerson - efektów żadnych (co prawda nie użyłem wszystkich "leków" bo były za drogie), okazało się już później że sokami u mnie nie za bardzo.
Osobiście na mnie zadziałała metoda delikatnego detoksu - Siemionowej. Chciałem szybko - dlatego zastosowałem jak to mówisz max. detoksy typu Gerson, Lebiediew, które są ukierunkowane specjalnie na raka. Poprzez stosowanie MO nie ma czasu w przypadku raka gdzie trzeba działać szybko. Niestety w przypadku mojego organizmu się to nie udało.
I co mi pozostało? Tzw. szybkimi metodami unormowałem stan zdrowia, a teraz stosuję homeopatię i znowu MO + adekwatne odżywianie i kilka wynalazków - ponieważ lubię testować ciekawostki i sprawdzać ich wiarygodność.
Patrząc z perspektywy czasu i by nie być gołosłowny. Z racji pracy mam kontakt z wieloma ludźmi stosującymi rozmaite kuracje i to co mogę powiedzieć: nie istnieje metoda na wszystkich. W każdej są niuansy. Widziałem wiele osób, które po zastosowaniu wyżej wymienionych kuracji włącznie z MO mieli efekty, a były takie, które tych efektów nie miały wcale. Co świadczy jeszcze o jakimś nieznanym czynniku. Bo jak wytłumaczyć sytuację jeśli ktoś nie ma candidy i nadżerek, a ma fatalny stan zdrowia?
Idea MO bardzo mi się podoba. W przyszłości pewno jeszcze troszkę będzie delikatnie zmieniona na lepsze tak podejrzewam
.
Dopiero dzięki diagnostyce okazało się, iż konkretnie mój organizm wymagał wolnych metod z powodu niewydolności pewnych narządów. Być może wszystkie metody okazały by się dobre jakbym dobrał pod siebie odpowiednie preparaty i dawki co daje się zaobserwować na innych osobach.
Tak jak ktoś pisał w poście, iż wahadełkiem stwierdził że MO nie pasuje jemu w tej chwili dla organizmu. I coś w tym jest. Być może użycie innych składników już by organizmowi pasowało. Organizm wszystko wie sam najlepiej. Pewno nie na wszystkie pytania znajdziemy obecnie odpowiedź.
Muszę kończyć, bo żona za mną tęskni.