Proszę o ocenę mojej diety. Wydawało mi się, że jestem już umiarkowanie zaawansowanym użytkownikiem tego forum, ale zaczynam mieć wątpliwości. Po odchorowaniu ostatniej infekcji miałem całe 2 dni przerwy ... dziś dopadła mnie gorączka na poziomie 38 stopni. Co prawda nie mam kataru, ale to marna pociecha. Wolę nawet nie liczyć, która to w tym roku.
Zdaję sobie sprawę, czym są infekcje, ale wiem też że pewne błędy żywieniowe mogą do nich prowadzić, stąd wolę upewnić się, że moje postępowanie jest słuszne. Choroby co dwa tygodnie, czy też jak w tym wypadku, co 2 dni budzą moje podejrzenia.
Oto moja dieta:
znak "/" - oznacza "lub"
śniadanie:
boczek/2 jajka sadzone/mieszane
kasza gryczana
ogórek kiszony
sałata lodowa/zwykła
groszek zielony
oliwa z oliwek/olej z pestek winogron
KB:
jabłko/gruszka (na razie jest mały wybór, ale wkrótce się to zmieni)
marchewka
słonecznik
orzech laskowy/migdał
siemię lniane
pestki z dyni
pestki słonecznika
1 obiad:
kasza gryczana
surówka z marchewki i pietruszki/surówka z buraka
natka pietruszki/koperek
sałata lodowa
oliwa z oliwek/olej z pestek winogron
okazyjnie kiełki słonecznika/gotowany czosnek/gotowana cebula
mięso - głównie wołowina, wieprzowina, okazyjnie cielęcina lub kurczak - sposób przyrządzenia - zwykle duszone, czasami smażone
2 obiad:
często powtórka pierwszego z inną kombinacją surówek, czasem z dodatkiem siemienia lnianego do kaszy/okazyjnie zupy gotowane na kościach z kaszą gryczaną
kolacja:
zależnie od apetytu surówka z szynką, często z dodatkiem kaszy gryczanej raz na dwa/ trzy tygodnie (zależnie od ochoty) twaróg
napoje:
woda mineralna
gorzka, lekka herbata (mocnej nie lubię), czasem z dodatkiem miodu (wiem, że jest lekka przeciwstawność
)
woda z miodem i cytryną (dobrze gasi pragnienie)
desery (zjadane w czasie tych "lepszy dni", czyli mniej więcej raz w tygodniu):
słonecznik z miodem
orzechy laskowe (około 20 - 30) z miodem (reweeeelaaaacja)
jakiś owoc - jabłko/gruszka
Dodatkowe uwagi odnośnie diety:
80-90% moich posiłków jest dodatkiem kaszy gryczanej, czasem jem też ziemniaki i ryż (ostatnio niestety zwykły, a nie brązowy, ale tak jak mówię to ma wymiar mocno okazyjny)
nabiał - nie lubię, nie jest tak, że za nim specjalnie tęsknię, gdy mam ochotę to jem
Na koniec napiszę, że pozorna monotematyczność diety w ogóle mi nie przeszkadza, kiedy czuję się dobrze, posiłki bardzo mi smakują, a dzięki KB i "deserom" własnej roboty nie tęsknię za słodkim. Jem wtedy kiedy mi się chce, zdarza mi się opuścić 1 z "obiadów". Niestety czasem zdarzają mi się ataki wilczego głodu, które dosłownie muszę zaspokoić, jest to zwykle podczas tych lepszych dni i wtedy właśnie jem desery, bądź piję drugie KB.
Uwagi dodatkowe ogólne:
- test buraczkowy cały czas negatywny (pisałem o tym powyżej, ale nikt przecież nie ma w obowiązku czytania moich postów
- załatwiam się regularnie, zaraz po przebudzeniu(tak jest przez 90% dni), mam przez to mniejsze wzdęcia, które można powiedzieć, że zredukowały się o około 50% - 60%
- nie biorę żadnych lekarstw
- od jakichś 2 tygodni jestem na oleju z pestek winogron (troszkę wcześniej zrezygnowałem z lnianego, ponieważ akurat mi się skończył)
- od ponad tygodnia stosuję kelp
- za około 2 tygodnie skończę citrosept (chyba, że ciągle będę chorował) i zmienię go na aloes
- staram się więcej spać
- kąpię się około 5-10 minut w wodzie stosunkowo letniej
- gluten jak widać po diecie, w moim słowniku nie istnieje
Zdaję sobie sprawę, że słowa "około", "stosunkowo", "umiarkowanie" mogą nieco dyskwalifikować mój opis, ale inaczej nie potrafiłem opisać zdrowego rozsądku. Ponadto w tym co robię nie ma żadnego zmuszania się, tak wyrobiłem sobie nowe nawyki, że są dla mnie naturalnym, nowym stylem funkcjonowania. Oczywiście post nie ma mieć charakteru autoreklamy. Chciałem tylko nadmienić, że nie spotyka mnie sytuacja, w której mam ochotę na czekoladę i jej nie zjem, ponieważ jest niezdrowa. Z góry dziękuję za uwagi odnośnie popełnianych błędów. Uciekam się wygrzewać.