Niemedyczne forum zdrowia
18-04-2024, 15:06 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Przypadek Asina  (Przeczytany 36926 razy)
aSSIN
« : 02-06-2010, 10:42 »

Moja I wizyta w dniu 01.06.2010 - przypadek Assina.

Wywiad:
Wiek - 22 lata, wzrost - 187cm, waga ~ 90 kg.
Moje dolegliwości:

- spływanie gęstej wydzieliny po tylnej ścianie gardła oraz tworzenie się  "kulek ropnych" w rejonach migdałów  i
   związany z tym niesmak ( pod odchrząknięciu owych kulek, niesmak znika ).
- problemy skórne - nawrót trądziku oraz pojawiające się egzemy skórne
- problemy trawienne - silne gazy, nieregularne stolce i różne uczucia dyskomfortu z tym związane

Sugestie Pana Zbigniewa z mojej I wizyty w dniu 01.06.2010:
- MO na bazie oliwy z oliwek  - z marszu
- KB (warzywa ) - z marszu
- DP I etap         - || -
- Krople alocitowe do nosa - za 1 m-ac
- Ssanie oleju - za 1 m-ac
- KB cytrynowe - za 6 m-cy
- Na trądzik - alocit + maść z wit. A
- Kąpiele w soli z dodatkiem oleju z pestek winogron ( niestety nie mam wanny Smutny )
- odstawienie na jakiś czas treningów

Dziękuję bardzo Panie Zbigniewie za porady, poświęcił mi Pan dużo uwagi podczas spotkania i jestem zadowolony z faktu zmian jakie nastąpią w moim życiu. Nie zdecydowałbym się na wizytę, jeśli byłoby ze mną wszystko ok, a jak widać tak do końca nie jest. Dziś kupuję aloes, zapewne od jutra zacznę go pić, wprowadzam zmiany żywieniowe - dziś już nie było płatków owsianych na śniadanie:) Oczywistym jest, że nie sposób nagle w 1 dzień zmienić wszystko, koktajle błonnikowe jak tylko to będzie możliwe zacznę wprowadzać - muszę zorientować się gdzie w moim mieście najlepiej je kupić. Będę parzył mięso, 1 x w tyg karkówka, golonka, zimne nóżki lub wywar, salceson żeberka drób, ryby, gołąbki, chleb bezglutenowy. Odstawiam capivit A+E, Salfazin, Falvit, rutinoscorbin, plusz witamina i minerały. Nie kupię glutaminy i aminokwasów. Mam tylko jedno pytanie czy jeżeli naprawdę mam siłę ćwiczyć i czuje się, że jestem wstanie czy mogę to jednak robić ? Wczoraj jakoś przyjąłem to do wiadomości, ale dziś ucząc się na sesję do egzaminów nie mogłem się w ogóle skupić. Perspektywa rezygnacji z mojej "zajawki", przeraża mnie . Jedni tańczą, drudzy uprawiają sporty walki, a ja właśnie lubię sobie sprawić przyjemność treningiem siłowym. Naprawdę zastosuję się do zaleceń i priorytetowe jest dla mnie odzyskanie zdrowia, ale czy da się to zrównoważyć z aktywnością fizyczną? Po prostu za długo to już robię i ciężko mi z tego zrezygnować smile
« Ostatnia zmiana: 24-11-2010, 10:28 wysłane przez Zibi » Zapisane
aSSIN
« Odpowiedz #1 : 02-06-2010, 10:48 »

Mówiąc o kupnie KB, miałem na myśli oczywiście pestki smile
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #2 : 04-06-2010, 09:46 »

(...)
 Mam tylko jedno pytanie czy jeżeli naprawdę mam siłę ćwiczyć i czuje się, że jestem wstanie czy mogę to jednak robić ? Wczoraj jakoś przyjąłem to do wiadomości, ale dziś ucząc się na sesję do egzaminów nie mogłem się w ogóle skupić. Perspektywa rezygnacji z mojej "zajawki", przeraża mnie . Jedni tańczą, drudzy uprawiają sporty walki, a ja właśnie lubię sobie sprawić przyjemność trenigniem siłowym. Naprawdę zastosuję się do zaleceń i priorytetowe jest dla mnie odzyskanie zdrowia, ale czy da się to zrównoważyć z aktywnością fizyczną? Po prostu za długo to już robię i cieżko mi z tego zrezygnować smile (...)
Proszę poczytać (zwłaszcza wątek dotyczący uprawiania umiarkowanej formy aktywności fizycznej oraz ustalenia wspólnego mianownika - tego, co sprawia nam przyjemność a posiadanej wiedzy...):
- http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=12801.0;
- http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=11213.0;
- http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=12177.0#top;
- http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=7468.0#top; http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=6953.0.
« Ostatnia zmiana: 04-06-2010, 10:02 wysłane przez Zibi » Zapisane
aSSIN
« Odpowiedz #3 : 19-01-2011, 10:26 »

W związku z tym, że ustalenie wspólnego mianownika między sportem, a zdrowiem zostało u mnie mocno zachwiane postanowiłem zrezygnować całkowicie z treningów na siłowni. Byłem już zmęczony "działaniem na pół gwizdka  na rzecz zdrowia i na pół gwizdka na rzecz siłowni". Nie miało to sensu, bo mimo wszystko co raz bardziej kwestia zdrowia szła w odstawkę, a treningi stawały się priorytetem, niestety.

Na szczęście opamiętałem się i od dwóch tygodni nie ćwiczę. Wiadomo, że było mi przykro z tego tytułu, bo jednak przerzucałem to żelastwo ponad 3 lata i moja sylwetka cherlawego chłopca zmieniła się o 180 stopni. Jednak wiedziałem, że do tego prędzej czy później dojdzie i postanowiłem teraz to skończyć smile 

Generalnie w moim życiu teraz ważny okres następuje, ponieważ zbliża się obrona pracy licencjackiej i musiałem odciąć się od tych negatywnych myśli, od tych wyborów i rozterek na temat związku zdrowia i siłowni.

Miksturę i ssanie oleju, praktykowałem cały czas. Przeszedłem pierwszy etap diety i teoretycznie teraz byłem cały czas na drugim etapie. Chociaż nie wyglądało to do końca tak jak powinno wyglądać.

Dziś odbyłem telefoniczną rozmowę z Panem Zbigniewem, żebym nie popełnił błędów takich jak ostatnio. Spytałem się również o sprawy, których nie widziałem lub nie byłem pewien:

- ilość jedzenia, ilość posiłków, o kaszę prażoną w woreczkach, o to jak maja wyglądać te posiłki
- kwestia ćwiczeń korekcyjnych, rozciągania i gimnastyki
- zakraplanie alocitem nosa- nie byłem pewny czy mogę to już teraz wprowadzić
- kwestia związana z koktajlami ( piję je od 2 m-cy), moim ulubionym jest KB z bananem więc ustaliliśmy z Panem Zbigniewem, żeby dawać do koktajlu pół banana a nie cały i dać np. pół kiwi. Spytałem się również o warzywne koktajle, ponieważ nie bardzo mi smakują. Pan Zbigniew zaproponował koktajle z kiszonkami
- spytałem się o to czy należy odczekać trochę aż herbata ostygnie czy kawa i dopiero po czasie słodzić miodem, żeby nie stracił swoich właściwości
- spytałem się z czego robić panierkę, jeśli bułka tarta jest zakazana. Tu ciekawa odpowiedź padł - że z chrupek kukurydzianych biggrin Ciekaw jestem jak to wyjdzie, nie omieszkam spróbować ;D
- spytałem o obieranie cytryny do MO i używanie pozostałości wyciśniętej cytryny do KB
- nieśmiało spytałem o kwestię miłości oralnej, czy można. Oczywiście ze stałą partnerką, którą kocham.
- o napój z plasterkiem cytryny i korzenia imbiru. O tak dla urozmaicenia smile
- o lekarstwa, które wziąłem w czasie ostrego zapalenia pęcherza z krwiomoczem łącznie.
- o kurację slow-magiem
- kamienie migdałowe
- o kwestię psychiki i udziału nerwicy przebytej itp. Stwierdziliśmy wspólnie, że nie ma sensu się nad tym rozwodzić zbytnio, tylko dalej robić swoje.


Troszkę tych pytań pozadawałem, ale już wiem co mam robić. Zapewne większość pytań ( jak nie wszystkie ) były poruszane na forum a pewnie część z nich była oczywista, ale potrzebowałem porozmawiać telefonicznie.
Zapomniałem się tylko spytać o kwestię picia wody z plastikowych butelek ( już wielokrotnie czytałem o tym, że plastik jest zły), ale muszę się zorientować  czy jest dostępna woda w moim rejonie w szkle. Miałem też się spytać o srebrne plomby, o ich usunięcie. Nie wiem czy to jest ten słynny amalgamat, w każdym bądź razie  mają srebrny kolor i są bardzo trwałe.

Wiem, że dokonałem właściwego wyboru i musiałem się odciąć od tych dziwnych rozterek, bo to potęgowało tylko problemy. Od dziś zaczynam nowy etap msn-wink Muszę tylko pomyśleć nad jakąś nową pasją, bo jednak całe życie coś robiłem, czy to była jazda na deskorolce za dzieciaka czy tak jak teraz sport siłowy. Do siłowni się trochę zraziłem, bo wiem czego wymaga ten sport, aby być dobrym. Myślę o tańcu, albo sportach walki, choć stary chłop jestem ^^ No ale coś trzeba robić w życiu, bo samą pracą czy nauką człowiek nie żyje. Póki co w ciągu najbliższych kilku miesięcy nie zamierzam na nic nowego się zapisywać. Tak jak przeczytałem w artykule Pana Słoneckiego - aby uprawiać sport, trzeba mieć najpierw zdrowie. Więc póki co tylko zajęcia korekcyjne na kręgosłup i rozciągnę sobie nogi, żeby nabrać sprawności. Ewentualnie jak się uda to spróbuję w lato kitesurfingu jak będą fundusze biggrin Świeeeetna sprawa. Cały czas widać, że mnie ciągnie do jakiejś aktywności sportowej, no cóż taki urok biggrin Ale już wiem co jest priorytetem także to się nie zmieni.

Dziękuję Panie Zbigniewie po raz drugi za poświęcony czas. Wszelkie wątpliwości, zapytania czy sukcesy będę postował w tym dziale.

Zapisane
aSSIN
« Odpowiedz #4 : 19-01-2011, 18:11 »

Właśnie mi się przypomniały jeszcze dwie kwestie, a mianowicie:

- w lewym uchu odnawia mi się cały czas tak jakby pryszcz, taka kulka z krwią i ropą, która co parę tygodni robi się większa i wyduszam ją, nic przyjemnego. Mimo wszystko zawsze po wyduszeniu jakby zostaje ten rdzeń ( czuć takie zgurbienie ) i odnawia się. Czy to się nadaje do czyszczenia chirurgicznego czy da radę to inaczej zwalczyć? W lewym uchu mam na myśli na zewnątrz ucha, dokładnie w miejscu, w którym dziewczyny noszą kolczyki ( płatek uszny)
- miałem wielokrotnie "przypalane" naczynia krwionośne w nosie ze względu częste krwawienia, później tydzień leżałem w szpitalu bo miałem robioną krzywą przegrodę nosa - tak mi wtedy wyjaśnił konował, że to od krzywej przegrody spływa mi po gardle. Operacja podobno była konieczna, chodziło o to, że narządy wewnętrzne nie były dostatecznie dotlenione przez to. Nie wiem ile w tym prawdy. Ogólnie chodzi o to, że zdarza mi się mieć mimo wszystko krwawienia z nosa, a zwłaszcza gdy jestem przeziębiony. Lekarze polecali mi zawsze rutinoscorbin, który pomagał faktycznie doraźnie bo zwężał naczynia krwionośne. Jak sobie z tym radzić teraz?  Czy może nie radzić i być cierpliwym ? Bo żeby nie brać  witamin fabrykantów to doskonale już wiem. I jak się ma taki osłabiony nos w czasie zakraplania alocitem ?
Zapisane
aSSIN
« Odpowiedz #5 : 26-01-2011, 21:47 »

I etap DP trwa biggrin Ogólnie czuję się całkiem całkiem, nie odczuwam jakichś szczególnych spadków cukru i głodu takiego na słodkie. Zmniejszyłem zdecydowanie ilość posiłków i wydłużyłem przerwy między nimi. Jem " normalnie" tzn. - śniadanie, drugie śniadanie, obiad, kolacja. Niegdyś, ćwicząc na siłowni było to 5-6 posiłków + owoce, batoniki proteinowe i inne dodatki. No i przerwy były tak co 3-3,5h max między posiłkami. Teraz już wytrzymuję 4h i dłużej i to przy znacznym zmniejszeniu objętościowym posiłków. Wiem, że mówił Pan mi o tym, żeby jeść jak niemowlę, czyli po prostu kiedy odczuwa się głód, ale celowo wydłużam te przerwy między posiłkami, przegładzając się przy tym troszkę. Jadłem kiedyś "tony" jedzenia i każdy posiłek był objętościowo (ilościowo) bardzo, ale to bardzo konkretny. Wiem, że normalnie człowiek je mniej i dlatego celowo obcinam ilość i wielkość posiłków.

Na tą chwilę najbardziej konkretnie wygląda u mnie śniadanie. Jest to prawie zawsze jajecznica z pięciu jajek. Ostatnio na boczku i cebulce, a czasem ze skwarkami i szczypiorkiem. Staram się dawać dużą ilość smalcu, na którym ją przyrządzam. Jest to póki co dla mnie nowość i przyzwyczajam się do tego, że tłuszcze zwierzęce są nieszkodliwe. Wiadomo, że żywienie kulturystyczne było inne - chude mięso z kurczaka a jak smażone to najlepiej na sprayu w puszce.

Pozostałe trzy posiłki to mięso zrównoważone surówkami + kasza jaglana + 2 łyżki stołowe oliwy/smalec. Od początku I etapu DP nawet chyba częściej udało mi się zjeść 3 posiłki zamiast 4 msn-wink Kaszy daję niedużo na tym 1 etapie, porównując do przeszłości. Daję tak 3 czubate łyżki stołowe, myślę że w ciągu dnia to nawet nie wychodzi paczka 100 gramowa. A kiedyś - 3,5 -4 paczki ryżu to na miękko wchodziło do żołądka ( 350 - 400g).

Oczywiście do tego piję jeden raz dziennie koktajl błonnikowy warzywny. Powiem szczerze, że nie jest to może dla mnie ambrozja, aczkolwiek po wypiciu czuję satysfakcję z tego. Wczoraj "wyczaiłem", że nawet nawet smakuje mi koktajl składający się ze stałego zestawu pestek + kawałek ogórka zielonego większy + kawałek mniejszy selera.
Troszkę wyszedł łagodny, więc dodałem soli. Pokombinuje coś jeszcze z tym zestawem startowym jakim jest ogórek z selerem. Robiłem wcześniej większe "mixy" tj. kawałek buraka czerwonego + kawałek marchwi + kawałek selera + kawałek ogórka kiszonego. Powiem szczerze, że to było chyba przekombinowane i w moje gusta średnio trafiało, a nawet i nie trafiało.

Z racji, że piję jeden raz dziennie KB, to dawałem całą łyżkę stołową ostroseptu, ale wczoraj wsypałem normalną małą łyżeczkę. Może to dlatego tak mi smakował ten KB, bo ten ostrosept dawał gorycz. Nie wiem.

Surówki to zazwyczaj marchew, cebula, kapusta kiszona czy kiszone ogórki, kapusta pekińska. Ogólnie zastanawiałem się nad uczuciem niestrawności, jak to jest? Czy ja dobrze rozumuję, że po prostu to się czuje jakby ci coś siedziało w tym żołądku i nie chciało się strawić, takie obciążenie ? Bo czułem coś takiego ostatnio po KB i już się bałem, że jakieś surowe warzywko mi nie leży. Moje wątpliwości rozwiało ostatnio takie samo uczucie po normalnym obiadowym posiłku. Widocznie to normalne przy moim stanie, chociaż ciekaw jestem jednej rzeczy. Pan Józef Słonecki pisał o blanszowaniu warzyw i następnie podawaniu ich w takich zestawieniach z surowymi, aż w końcu dojdzie się do tego 100 procent, w którym można jeść same surowe warzywa. Mnie ciekawi czy np. jeśli ktoś ma niestrawność to czy można ją, że tak powiem przeboleć, czyli przeczekać i jeść normalnie aż się człowiek przyzwyczai. Jeśli nawet to uczucie, które ja miałem to była niestrawność, to powiem szczerze, że nie straszne mi to zjawisko jest.


Aktualnie spożywam przede wszystkim wieprzowinę, ponieważ rodzice zakupili całego świniaka. Uważam że to jest "mega" postęp bo wcześniej w moim jadłospisie górowały kurczaki. Wiem, że może to zabrzmi autorytarnie, ale muszę przyzwyczaić rodziców to przyrządzania różnorodnych potraw. To znaczy, ewidentnie brakuje mi w moim odżywianiu ryb. Wiem, że jak mi przyrządzają w domu obiady to raz jest to karkówka, raz łopatka czy coś innego, ale jak już trzymamy się świniaka to nie możemy go odpuścić. To mi się nie podoba. Czytałem gdzieś na forum, że jedząc cały czas to samo mięso, dostarczamy te same toksyny, dlatego należy zmieniać.

Czego mi brakuje w diecie? Z pewnością mógłbym powiedzieć, że wszystkiego co jest zakazane. Zawsze mi było tego brak, nawet jak trzymałem rygor ze względu na siłownię, a nie nasze forum. Z ochotą wypiłbym kawkę rozpuszczalną latte karmelowe czy zjadł "głupią" kajzerkę, ale wiem, że robię to w jakimś celu. Tak jak powiedział pan Słonecki, że zdrowie jest to możliwość robienia rzeczy niezdrowych. Piękne zdanie, dlatego na pewno diety nie odpuszczę. Silną wolę mam i motywację również.  

Swoją drogą jak już mówiłem o tym mięsie. Jak jem taką karkówkę to brakuje mnie w niej do smaku jakiegoś sosiku, ale mam na myśli takiego dobrego dozwolonego na diecie. Macie jakieś pomysły na takie sosy, nawet i czosnkowe ?

Jedną z rzeczy bardziej demotywujących dla mnie z pewnością, są kamienie migdałowe i spływanie tej wydzieliny. W ogóle między tym jest jakaś zależność, jak odchrząknę to świństwo to jakby wydzieliny było mniej, albo może sobie wkręcam, bo jestem zadowolony, że wyplułem to z gardła. Nie wiem.

Wiem, że jak odżywiałem się beznadziejnie i jadłem same zakazane rzeczy tj. 2 kanapki na śniadanie, cyniminis płatki na obiad itp. to problem był 5 x większy. Budziłem się zawsze rano z takim niesmakiem w buzi, straszne to dla mnie było. Ogólnie to był ten okres gdzie mieszkałem sam, ja chłopak po przejściach z nerwicą. I to był dla mnie również straszny okres pod względem psychiki. Nie zapomnę jak jeździłem w obcym mieście autobusem i dusiło mnie w gardle, męczyła ta nerwica natręctw itp., a wracając na weekendy do domu zapłakany nie potrafiłem zjeść śniadania bo myślałem, że staje mi w gardle, heh. Jak dobrze, że takie smutne schematy już za mną!

Teraz niesmak się pojawia, ale w porównaniu z tym co było to i tak b. mało. Po tym etapie smutnym dla mnie, uświadomiłem sobie, że jak jem więcej cukrów to problem się nasila. Toteż zacząłem się wystrzegać tego, nie znając wtedy jeszcze forum. I faktycznie po części wtedy siłownia była dla mnie błogosławieństwem i zmieniając odżywianie naprawdę te problemy się poprawiły. Jedyny fakt jest dla mnie zastanawiający, że był okres, w którym spożywałem duże ilości gainerów tj. odżywek węglowodanowo-białkowych, które miały dużo cukru. I mimo, że spożywałem te odżywki z dużą ilością cukrów to jakby problemu nie było. W sensie, że nie potwierdzało to regułę, że jak jem więcej cukru to jest gorzej. Dziwne, nie rozumiem. Może wtedy moja fascynacja siłownią była tak duża, że te endorfiny nie pozwalały mi myśleć o tych problemach i było dobrze. Nie mniej jednak puszczałem takie gazy po tym jedzeniu, że musieli przeze mnie wietrzyć dom ;OOO Owsianka z rana + twarogi na noc to była mieszanka wybuchowa dla mojego żołądka.

Także te twory na migdałach są dla mnie zagadką. Cały czas nie wiem jaki wpływ ma u mnie psychika na to wszystko, chociaż wiem, że miałem się nad tym nie zastanawiać. Ma ktoś z forum te kamienie migdałowe ? Bo o ciągnącej wydzielinie zatok to już czytałem, że nie jedna osoba ma. Kupiłem zakraplacz do nosa, ale zapomniałem o tym, że plastikowy jest aaaaj confused  Także te problemy gardłowe są dla mnie nie fajne. Problemy żołądkowe na zmianie odżywiania są naprawdę rzadko. Pozostaje kwestia tego trądziku, ale widzę że to co było kiedyś a teraz to i tak pikuś biggrin

Tak jak już wcześniej wspominałem, jeśli chodzi o kwestie odżywiania to mogę się powstrzymać i wytłumaczyć pewne rzeczy sobie, że to mi służy czy też nie i nie mogę tego jeść. Brakuje mi jedynie "zajawki"! Czuję się "jak wyschnięty kwiat", że nic ze sobą nie robię i że nie staję się w czymś z dnia na dzień lepszy. Mówię tu oczywiście o sporcie, bo o zdrowiu wiem, że jest poprawa z dnia na dzień.

Wiem, że ustaliłem, że póki co będę prowadził umiarkowany wysiłek fizyczny. Jak skończę I etap DP to zacznę sobie o ćwiczeń na kręgosłup. Pan mówił mi, że może to nawet być aerobiczna 6 weidera. Czemu by nie. Do tego na pewno będę rozciągał sobie nogi, jak się uda to i do szpagatu. Do tego kilka skłonów, przysiadów, czy pompek. Nie dla sylwetki, bo z tym się już prawie pogodziłem, że poszło 3,5 roku się.... biggrin

Wiem i jestem tego świadom, że siłownia była najbardziej destrukcyjnym sportem jaki sobie mogłem wybrać. Właśnie ze względu na to jedzenie, które musiało być pod nią podporządkowane. Chciałbym naprawdę za te kilka miesięcy, czerwiec czy lipiec zapisać się na coś. I interesuje mnie jak to jest ze zdrowieniem, w przypadku gdy będę się odżywiał tak jak powinienem, w pełni z ideą Biosłone, ale będę uprawiał sport, na którym najzwyczajniej w świecie człowiek się męczy. Dajmy na to, że zapisałbym się na kickboxing. Nikt nie musi mówić mi, że uderzenia w twarz i po głowie są nie zdrowie. W pełni to rozumiem, nie muszę iść od razu na ring. Robiłbym to dla siebie, by stawać się w czymś lepszym, a w razie co umiejętności przydałyby się może na ulicy. Nie to żebym chciał kogoś zaczepiać i pokazywać co to nie ja, tylko naprawdę wieczorami bywa niebezpiecznie. Siłownia dawała mi tą pewność siebie, że się nie bałem. Może i złudną, bo bym mógł się na tym przejechać, ale zawsze pewność siebie. Mam kobietę, którą chciałbym umieć obronić, jeśli by zaszła taka potrzeba.

Oczywiste było, że jak ćwiczyłem na siłowni to moje odżywianie niby biosłonejskie było tak naprawdę nie takie jak powinno. Inne sporty nie wymagają tego ode mnie że będę jadł codziennie tyle i tyle tego i tego. Jedyny fakt jest taki, że treningi, załóżmy boksu czy czegokolwiek, są męczące. To jest rozgrzewka różna, jakieś pajacyki, "dżampingi" itp., później trening właściwy - nauka uderzeń, szybkości czy techniki, a na koniec do zmęczenia pompki brzuszki itp.
Wiem jak to jest bo rozmawiałem ze znajomymi. Ja lubię zmęczenie i nie boję się go, tylko wiem, że to ma wpływ wybitnie odchudzający i wtedy wiązałoby się to z jakimś konkretniejszym posiłkiem po treningu , ale wiem, że pomógłby mi Pan to ogarnąć.

U mnie, tak jak mówiłem pasja odciąga mnie od "demonów" ( przeczytałem, że Pani Grażynka pisała o aniołach kiedyś biggrin), nie myślę o kamieniach na migdałach czy spływającej wydzielinie, tak jak teraz kiedy nie mam zajęcia.

Chciałbym, żeby ustosunkował się pan, Panie Zbigniewie do tego co napisałem, po urlopie oczywiście. Chyba, że ktoś inny chciałby ze mną porozmawiać, to śmiało proszę, będę zadowolony. Dziękuję Lakoon, że odpisałeś mi ostatnio na poprzednie tematy. Byleby myśleć optymistycznie smile
« Ostatnia zmiana: 26-01-2011, 21:57 wysłane przez Assin » Zapisane
Sting
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 41
MO: 3.08.10 (Break od 01.10)
Skąd: Warszawa/UK
Wiadomości: 617

« Odpowiedz #6 : 29-01-2011, 14:13 »

Assin, tak jak Ty, mam kamienie migdałowe. Nie wiedziałem, że to się tak nazywa. Szukam dopiero informacji o tym. Mam je dosyć długo. Wcześniej miałem tylko powiększone migdały. Oczywiście rano też gęsta wydzielina. U mnie jest problem skórny, głównie twarz i szyja. Teraz widzę powiązanie. Chyba czas oczyścić zatoki. Rozumiem, że proponujesz mi krople z alocitu? Zakraplacz już mam.
« Ostatnia zmiana: 29-01-2011, 17:03 wysłane przez Apollo » Zapisane

Pragmatism
aSSIN
« Odpowiedz #7 : 29-01-2011, 15:41 »

No wg medycyny akademickiej, to się nazywa fachowo kamienie migdałowe, ale nie wiem jak to nasi eksperci by określili. Może po prostu jako ropę, toksyny. Na pewno warto zakraplać nos alocitem. Ciężko mi proponować, ponieważ sam dopiero zacząłem to robić, ale myślę, że Zibi czy pozostali eksperci, również poleciliby Tobie tą metodę. smile
« Ostatnia zmiana: 29-01-2011, 17:48 wysłane przez Apollo » Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #8 : 06-02-2011, 13:18 »

Wiem i jestem tego świadom, że siłownia była najbardziej destrukcyjnym sportem jaki sobie mogłem wybrać. Właśnie ze względu na to jedzenie, które musiało być pod nią podporządkowane. Chciałbym naprawdę za te kilka miesięcy, czerwiec czy lipiec zapisać się na coś. I interesuje mnie jak to jest ze zdrowieniem, w przypadku gdy będę się odżywiał tak jak powinienem, w pełni z ideą Biosłone, ale będę uprawiał sport, na którym najzwyczajniej w świecie człowiek się męczy. Dajmy na to, że zapisałbym się na kickboxing. Nikt nie musi mówić mi, że uderzenia w twarz i po głowie są nie zdrowie. W pełni to rozumiem, nie muszę iść od razu na ring. Robiłbym to dla siebie, by stawać się w czymś lepszym, a w razie co umiejętności przydałyby się może na ulicy. Nie to żebym chciał kogoś zaczepiać i pokazywać co to nie ja, tylko naprawdę wieczorami bywa niebezpiecznie. Siłownia dawała mi tą pewność siebie, że się nie bałem. Może i złudną, bo bym mógł się na tym przejechać, ale zawsze pewność siebie. Mam kobietę, którą chciałbym umieć obronić, jeśli by zaszła taka potrzeba.
I to jest argument (podkreślenie tłustym drukiem) do tego, aby ćwiczyć fizycznie, jeśli się nie ćwiczy zawodowo (źródło utrzymania). Ale można w Pana przypadku uprawiać pod kontem praktycznym (np. aikido), czyli sztukę uników, czyli także sztukę walki bez walki... (analogia do uprawiania BPP, czyli sztuki leczenie bez leczenia, a właściwie sztuki wyleczenia bez leczenia). Wiem, że przez kilka lat uprawiania tej dziedziny sportu - to nauka kroków, chodzenia, schodzenia z linii ciosu (jak nauka tańca); następnie dopiero, żeby rzucać kogoś, trzeba być rzucanym o matę kilka tysięcy razy. Przy takich ćwiczeniach to już organizm ma co naprawiać/regenerować. Generalnie chodzi o to, by nabierać z czasem techniki. Owa technika ma brać górę nad siłą napastnika osiłka; żeby siłę bezwładności osiłka obrócić przeciwko temu osiłkowi. W boksie jest (pewnie?) większe poświęcenie własnego zdrowia. I znów: aby nauczyć się obijać głowę przeciwnika, trzeba przez pewien czas dawać obijać swoją (zabezpieczenia - trochę lipne).

Na taki 'wyczyn' Pana organizm będzie gotowy, kiedy Pan wyraźnie otrzyma od niego sygnał, że oto sam radzi sobie z regeneracją, a nie poprzez stymulowanie go jakimiś wyczerpującymi ćwiczenia fizycznymi (zbudowaną atrapą zdrowia); że posiada pewną nadwyżkę energii, którą chce dobrze spożytkować.
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4753.msg43757#msg43757
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4753.msg43888#msg43888
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4753.msg61974#msg61974

Co do posiłków: to również należy postępować wg formuły "4 x s". Należy zapomnieć o wynaturzonych posiłkach sportowców z siłowni czy z bieżni, bo one doprowadzają do uprawiania sportu na wózku inwalidzkim (na tzw. emeryturze sportowej, jeśli się do niej dożyje - jako np. paraolimpijczyk), i po drodze do cukrzycy i innych skutków z hiperinsulinemii. Po treningu - można wypić KB w wersji mega, a za około 1-2 h zjeść regularny posiłek, pamiętając o tzw. buforze bezpieczeństwa nasycenia głodu (białko wartościowe biologicznie).
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=6944.0
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=16979.msg124104#msg124104
« Ostatnia zmiana: 06-02-2011, 13:56 wysłane przez Zibi » Zapisane
aSSIN
« Odpowiedz #9 : 06-02-2011, 14:48 »

Dobrze, chociaż sądzę, że na początku nauka boksu polega również na nauce techniki, szybkości itp; a jedynym przeciwnikiem, z którym walczymy to worek. Oczywiście, że nieustannie tej techniki i szybkości się uczymy, ale zapewne trochę czasu należy spędzić jakby to powiedzieć na takiej "suchej nauce", a nie sparingach.

Mimo wszystko rozumiem, że to wciąga i pewnie chciałbym jak najszybciej wyskoczyć na tą matę czy ring, bo bardzo nastawiam się na efekty jak coś robię i znów mogłoby to mnie za bardzo pochłonąć i ćwiczyłbym do wyczerpania, ale wnioskuję po Pana odpowiedzi, że to jeszcze nie czas, w którym mogę pozwolić sobie, a dokładniej swojemu organizmowi na tego typu wyczyny.

Także na chwilę obecną jedyną aktywnością fizyczną, którą zamierzam podjąć to te ćwiczenia korekcyjne na kręgosłup, jakieś wymachy, przysiady, krążenia niczym ze zwykłej rozgrzewki WF w szkole. Pisał Pan również o tych ćwiczeniach, w ramach kuracji antydepresyjnych czy antynerwicowych, toteż myślę, że dla mnie byłoby to w porządku. Pompki i rozciąganie i to wszystko.

Cały czas próbuję to sobie wszystko wyważyć, po feedbacku jaki otrzymuję z forum. Jeśli chodzi o zasadę "4 x s", to kieruję się nią, chociaż czasami, jeśli chodzi o ten aspekt "smaku" jest różnie. Potrawy, które należy jeść i jem to mięso zrównoważone surówkami, kasze jako dodatek, czy jaja na śniadanie, zupy na kościach. Wszystkie potrawy jakie jem to potrawy robione w domu, smażone na smalcu czy robione w parowarze, gotowane. Odgrzewam w pracy w mikrofali, ale coś mi się obiło o uszy o termosach obiadowych.  Wszystkie posiłki są smaczne, tylko po prostu już się nimi przejadłem. Jak widzę jak ktoś je zwykłą kajzerkę to mi się oczy świecą, nawet jestem już wyczulony na zapach rzeczy, których nie jem. Mam wtedy węch, jak pies tropiciel z sekcji antynarkotykowej

Wierzę w to, że dam radę i że ogarnę to wszystko, bo wpłynie to na poprawę jakości mojego życia. Czytam forum, chociaż bardziej wolę te pozytywne wątki  np. dział "korzyści uzyskane dzięki forum" czy "dział kulinarny", niż "blok biadolenia i płaczu" biggrin Staram się poprawiać u siebie motywację i walczyć z tą tendencją do "dołowania się", pracować nad szeroko rozumianym rozwojem osobistym. Myślę, że to także jest bardzo ważne.
« Ostatnia zmiana: 06-02-2011, 15:02 wysłane przez Assin » Zapisane
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Skąd: Kraków
Wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #10 : 06-02-2011, 15:00 »

Także na chwilę obecną jedyną aktywnością fizyczną, którą zamierzam podjąć to te ćwiczenia korekcyjne na kręgosłup, jakieś wymachy, przysiady, krążenia niczym ze zwykłej rozgrzewki WF w szkole. Pisał Pan również o tych ćwiczeniach, w ramach kuracji antydepresyjnych czy anty nerwicowych, toteż myślę, że dla mnie byłoby to w porządku. Pompki i rozciąganie i to wszystko.

Polecam Ci, w takim przypadku, Nordic Walking.  Pracują wszystkie mięśnie, stawy są odciążone, nie masz zakwasów, jesteś dotleniony, zrelaksowany. Możesz chodzić wszędzie.
Zapisane

aSSIN
« Odpowiedz #11 : 06-02-2011, 15:09 »

Dzięki Klara za podpowiedź, ale akurat Nordic Walking kompletnie do mnie nie trafia Nie z tego tytułu, żebym podważał jego korzystny wpływ na funkcjonowanie organizmu, tylko po prostu to nie dla mnie. Mieszkam w mieście uzdrowiskowym, z tężniami i jest tu masę starszych ludzi spacerujących NW lub też ćwiczących jakieś wymachy itp; przy użyciu tych kijków. Nie wyobrażam sobie, siebie w wieku niespełna 23 lat, spacerującego z tym, ale kto wie, może za 30 lat biggrin
« Ostatnia zmiana: 06-02-2011, 15:14 wysłane przez Assin » Zapisane
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Skąd: Kraków
Wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #12 : 06-02-2011, 15:17 »

No, fakt. Nie spojrzałam na wiek. biggrin
Zapisane

scorupion
« Odpowiedz #13 : 06-02-2011, 16:14 »

Zawsze jak widzę kogoś z tymi kijami to nie moge powstrzymać się od śmiechu.
Zapisane
aSSIN
« Odpowiedz #14 : 13-02-2011, 10:10 »

Jestem na II etapie DP, póki co wprowadziłem jedynie KB z połówką banana i połówką kiwi oraz nieco mocniejszą kawę. Czeka mnie w poniedziałek walentynkowy "wypad" do kina i na kolację, i zastanawiam się czy wyjątkowo mógłbym zjeść prażoną kukurydzę tj. popcorn w kinie?
« Ostatnia zmiana: 13-02-2011, 13:05 wysłane przez Apollo » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #15 : 13-02-2011, 12:03 »

zastanawiam się czy wyjątkowo mógłbym zjeść prażoną kukurydzę tj. popcorn w kinie?
Można.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
aSSIN
« Odpowiedz #16 : 13-02-2011, 21:59 »

Praktykuję od kilkunastu dni zakraplanie nosa kroplami i kilka dni temu bolała mnie trochę głowa. Dziś znów mnie boli i czuję jakby nagrzaną tą głowę  (zaznaczam, że u mnie zjawisko bólu głowy zawsze bywało b. rzadkie i nigdy nie brałem żadnych tabletek przeciwbólowych na to). Czuję, że jest to powiązane z zakraplaniem nosa, kontynuować czy zrobić chwilę przerwy aż przestanie boleć? Zaznaczam, że jest to ból do przetrzymania.
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #17 : 15-02-2011, 20:44 »

Spróbuj odstawić na kilka dni zakraplanie, to się przekonasz...
Zapisane
aSSIN
« Odpowiedz #18 : 23-05-2011, 20:33 »

Aktualnie cały czas standardowo MO+DP (II)+KB. Schudłem ok. 9 kg ( 84kg teraz), choć waga trzyma się już w miarę w miejscu. Spożywam trzy posiłki (konkretne) + 1 koktajl owocowy. Nie ćwiczę na siłowni cały czas, jedynie 3 x w tygodniu po 15-20 min jakieś delikatne ćwiczenia bez sprzętu, tak na lepsze samopoczucie. Troszeczkę stresu, bo egzaminy, obrona tuż tuż, ale daję radę. msn-wink

Od jakiegoś czasu, powiedzmy 2 miesięcy mam takie chwile suchego kaszlu, ale dość silnego - dostaję wtedy odruch wymiotny. Ponadto mam większy wysyp tych czopów ropnych z migdałów, czuję, że bardziej z lewej strony gardła to wychodzi i tak samo przy myciu zębów z lewej strony dostaję odruch wymiotny i zaczynam wypluwać gęstszą ślinę (wydzielinę). Ciekawe. Tłumaczę sobie, że to efekt oczyszczania, bo nie miałem z tym takiego problemu, odżywiając się wcześniej gorzej. Co Pan o tym myśli? Oddechu shreka nie mam, ale te kulki ropne nie pachną za fajnie, więc na pewno ten oddech mógłby być świeższy. Są jakieś metody nieinwazyjnego odświeżenia oddechu, kiedyś żułem paczkę gum dziennie, teraz żuję w ostateczności - bardzo rzadko. Czytałem na forum wypowiedzi Pana Słoneckiego, że jakieś tam płukanki szałwią nie wchodzą w grę, bo blokują uwalnianie ropy, zatem moje pytanie jest takie, czy można zrobić tak, by nie blokować, ale neutralizować jej zapach?

Kolejna rzecz nad którą się zastanawiam, to jaką metodę oczyszczania wprowadzić w najbliższym czasie, ponieważ tak jak mówiłem - jadę standardową trójcą + cały czas ssanie oleju. Odstawiłem zakraplanie nosa, ale wrócę do tego. Zastanawiam się, czy w moim przypadku powinny to być koktajle cytrynowe czy mieszanki ziołowe na drogi oddechowe/moczowe?

Aaa, no i cera robi mi się coraz ładniejsza ^_^
« Ostatnia zmiana: 24-05-2011, 16:28 wysłane przez Apollo » Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #19 : 17-06-2011, 13:23 »

Proponuję te ropne czopy wyciskać drewnianą szpatułką i płukać alocitem, naprzemiennie z octem jabłkowym (domowej roboty).

Nie podpowiem Panu w temacie - jaka kolejna metoda ma być wdrożona u Pana, bo nie znam Pana organizmu (niuansów jego funkcjonowania); pragnę tylko zwrócić uwagę, że KBC (Koktajle błonnikowe cytrynowe) - to dosyć silna metoda oczyszczania.
Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!