Wyjazd do Egiptu pod względem wyżywienia może być znacznie ciekawszy i zdrowszy niż wyjazd gdzieś np. na Pojezierze Drawskie i stołowanie się w restauracjach.
Mam odmienne zdanie
.
To przecież nie zależy od tego, jakie mamy zdanie, a od tego, na co trafimy - rosyjska ruletka.
Staram się jeść w domu. Jadąc w 35-stopniowe upały nad morze do mamy, której mieszkanie jest cieplejsze od mojego o dobrych kilka stopni, a temperatura w kuchni podczas gotowania wzrasta do 40 st., zabrałam z sobą ugotowany chłodnik w słoikach i upieczony filet mięsny.
Któregoś dnia wybrałyśmy się jednak z mamą wczesnym popołudniem do parku jelitkowskiego. Oprócz wczesnego śniadania przegryzłam w domu jakieś drugie śniadanie, mama nie. Za to tam zgłodniała i zamówiła sobie dorsza w budce należącej do restauracji Parkowa. Nie było kolejki, raz po raz ktoś kupił coś do picia albo gyros, wydawałoby się, że całe zainteresowanie dwuosobowej obsługi skupiło się na tej rybie, ale efektu nie było. Po 20' mama poszła spytać o swoją porcję i dowiedziała się, że dorsz właśnie się rozmroził, kazano więc czekać jeszcze 10'. Widząc, że nadal nic się nie dzieje, poszłam porozmawiać z parą młodych, którzy tam stali nad patelnią. Okazało się, że nie mają nawet mikrofalówki, więc najpierw musieli filet po wierzchu rozmrozić w wodzie (!), a dopiero potem zabrali się za panierowanie i smażenie. Szczęśliwie ryba naprawdę była smaczna, świeża, a i surówka dobrze doprawiona i nie było żadnych skutków zdrowotnych.
Wybór tego dorsza był najlepszy (cena ponad 20 zł), poza tym do wyboru były tańsze: gyros i hamburgery, a na to żadna z nas w tych warunkach by się nie zdecydowała. Warto przed zakupem wypytać o szczegóły.
Mniej szczęścia miałyśmy innego dnia, gdy moja rodzicielka wymyśliła, że skoro w LECLERCU widziała reklamę 7 restauracji, to chyba coś dla siebie wybierzemy. Okazało się, że dumne nazwy "restauracja" nadano m. in.: dwu pizzeriom, naleśnikarni, trzem lodziarniom (wszystko to omijam wielkim łukiem) i tylko jedno miejsce mniej więcej odpowiadało nazwie, gdyż oprócz pizzy podawano tam dania mięsne - schabowe i filet z kurczaka. Jedzenie świeże, ale surówki podobno bez smaku. Ja zjadłam sam filet z grilla, surówki kazałam zapakować (zostały w domu przyprawione i już po moim wyjeździe zjedzone ze smakiem), a mama zajadała się filetem z ananasem, zapieczonym żółtym serem i frytkami - w nocy gniotło i kłuło ją w jelitach - dobrze, że tylko tyle. Ja wstałam od stołu lekko głodna, ale uszłam ze zdrowiem.
Zupełnie inne wrażenia miałyśmy po wizycie w restauracji na wsi pod Chwaszczynem. Miłe, chłodne pomieszczenie, czyściutko, smaczne i świeże jedzenie, ceny niewygórowane. Osobom przebywającym w okolicy Trójmiasta polecam
restaurację PATRJAN 3-4 km za Chwaszczynem (droga "20" w kierunku Żukowa i Kościerzyny). Jadałam tam wielokrotnie w ostatnich latach, nawet imieniny były tam kiedyś wyprawiane, i nigdy się nie zawiodłam, polecam chłodnik i w ogóle wszystko z karty.
Oprócz tego mogę z czystym sumieniem polecić
bar rybny PRZYSTAŃ na plaży sopockiej, wjazd od ulicy Emilii Plater, pyszną zupę rybną, różne ryby z rusztu, dodatki, barszczyk (bardzo intensywny smak), a także rybny garmaż. Obok kawiarnia. Napoje wszelakie. Widok na zatokę, miejsca w salach i na zewnątrz, także na tarasie na piętrze (głośnik wzywa według numeru zamówienia, gdy danie jest gotowe). Wieczorem niesamowita atmosfera (oświetlone statki na redzie, światła nabrzeży, mola w Sopocie, Brzeźnie i Orłowie, przy dobrej widzialności światła Helu).
Polecam smaczne i niebanalne jedzenie w
restauracji RUKOLA. Lokalizacja: w budynku Muzeum Sopotu
http://www.gastronauci.pl/3833-restauracja-rucola-sopot - można poczytać opinie. W paru innych miejscach
http://www.trojmiasto.pl/Rucola-o10589.html miejscach m. in. koło meczetu w Gdańsku przy Abrahama. Zastrzeżenie: to nie bar, idźcie tam, gdy macie dużo czasu i chcecie dłużej posiedzieć w miłym towarzystwie, w pomieszczeniu o ładnym wystroju (kilka salek) albo pod parasolem w otoczeniu drzew i z widokiem na nadmorską promenadę.