No sęk w tym, że wziąłem się i dlatego tak restrykcyjnie do tego podchodzę, że nie zjem kabanosa, pieczywa, ani nie wypiję soku, który także w DP jest nie polecany. Owoce mi w większych ilościach nie służą.
DP nie jest po to, żebyś stał się jej niewolnikiem, ale po to żebyś doprowadził organizm do takiego poziomu równowagi, że powyższe produkty i ich ewentualny niekorzystny wpływ zostanie zminimalizowany do takiego stopnia, że ich spożywanie nie czyni Tobie w zasadzie żadnej większej szkody. U mnie przed DP jedzenie takich produktów było wykluczone (zaraz jakieś rewelacje), jednak teraz, jeśli nie mam innego wyboru mogę zjeść dosłownie wszystko i nic się nie dzieje. I coś Ci powiem. To jest właśnie normalne. To, że mogę - jeśli chcę/muszę - zjeść te rzekomo normalne produkty i nie martwić się, że coś się zaraz stanie. Myślisz, że np. Mistrz jest "święty"? Ewidentnym jest, że nie napisze nam tutaj o tym, czego w DP nie zaleca, ale jako człowiek rozsądny i zdrowy wie, że gdyby chciał może sobie pozwolić na to, o czym chory może tylko pomarzyć i nie mieć z tego tytułu większych nieprzyjemności. I to jest piękne. To jest stan odporności, który na dłuższą metę może osiągnąć każdy biosłonejczyk, tak sądzę. Jednakże największą korzyść w tym zakresie odniesiesz przy dłuższym stażu picia MO.
niewolnictwo - społeczne uzależnienie od trendów żywieniowych - wydaję mi się, że gybyś się "czuł w pełni zdrowy", jadł tak jak wcześniej ( zakładam, że wcześniej jadłeś "normalnie") - to byś gdzieś miał jakieś DP,KB i ograniczanie się. Wypiłbyś sobie piwo, zjadł snickersa, schabowe w panierce z bułki tartej i czuł się przy tym wspaniale.
To prawda, ale nieświadomość niczego nie tłumaczy, a nawet nie usprawiedliwia. Często jest tak, że ludzie zaczynają interesować się tematyką zdrowotną, gdy w pewnym sensie jest już za późno, ale po to istnieje profilaktyka zdrowotna, a także inni, mądrzy ludzie (przecież możemy informować innych zanim nie będzie za późno), żeby takich nieświadomych przypadków było jak najmniej. Swoją drogą wszystkie organizmy mają skończoną odporność i jest to kwestią raczej nie długiego czasu, że gość zalewający schabowego piwem i zagryzającego snickersem będzie się czuł wspaniale. Wówczas może trafić np. na DP, do lekarza medycyny lub w ogóle nic z tym nie zrobić. Wbrew pozorom to ostatnia postawa jest właśnie najczęstsza, więc nadal podtrzymuję, że żyjemy w swoistym niewolniczym systemie odpowiednio manipulującym naszymi potrzebami, gustami, reakcjami etc.
Byłoby na pewno Tobie łatwiej, ja też chciałbym, żeby na mieście, na stacjach, w żabkach, biedronkach, było jedzenie jakie tu się propaguje.
No właśnie, ale to tylko potwierdza to, co przed chwilą napisałem. Pamiętaj jednak, że w tych sklepikach, w których nie możesz znaleźć niczego na ząb jest multum produktów, z których można stworzyć w domu jedzenie, jakie tu się propaguje. Nie jest, więc chyba aż tak tragicznie. Odnoszę wrażenie, jakbyś usiłował żywić się wyłącznie poza domem. Na dłuższą metę to może być trudne, ale może znajdziesz jakiś prosty bar z prostymi posiłkami a 'la DP? - to już nie takie trudne (w swoim mieście znam takie cztery).
Mógłbym tak długo dyskutować o postrzeganiu tego niewolnictwa żywieniowego, ale wiem, że w Waszych oczach się tylko pogrążam i mówię od rzeczy.
Nie przesadzaj. Po to jest forum, żeby dyskutować i ewentualnie korygować swoje postrzeganie.
Ja próbuję patrzeć z dwóch stron na to. Przez siłownie już dawno się ograniczyłem, teraz po prostu się to zaostrzyło.
Mimochodem wspomniałeś o siłowni. Może Twój trening jest nazbyt intensywny przez co organizm częściej potrzebuje większych dawek składników odżywczych? Może mógłbyś ćwiczyć nie wychodząc z domu? Przemyśl to. W wątku:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=7922.msg110662#msg110662radzę pewnemu ćwiczącemu na masę forumowiczowi, jak przytyć. Poczytaj sobie. Efekt, który wypracowałem osobiście osiągnąłem bez chodzenia na siłownię i zapewniam, że jest to możliwe. Odeszło, by Tobie kilka godzin na mieście, które mógłbyś spędzić w domu, jedząc normalny posiłek.
Moja frustracja wynika chyba z tego, że nie mogę sobie zrobić takiej odskoczni - "grzeszku" bo zaraz pokutuje to u mnie w postaci nieprzyjemnych objawów. I nie, wcale nie liczyłem, że podacie mi gotowe produkty w stylu - snickers z napojem energetyzującym
Wierzę na słowo, że ćwiczysz na czysto. Chcę, żebyś wiedział, że na konsekwentnej DP połączonej z długim stażem picia MO i KB wyzbędziesz się lęku przed grzeszkami pokutującymi nieprzyjemnymi objawami, jak to ująłeś. Nawet, jeśli zgrzeszysz nie będziesz pokutował. To kwestia czasu i silnej woli we wdrażaniu zaleceń, których więcej znaleźć możesz w książkach Mistrza, a które mam nadzieję przeczytałeś.