Ja pracuję 9 godzin dziennie, a droga do i z pracy zajmuje mi jeszcze 3 godziny. W życiu nie miałam problemu z przygotowaniem sobie jedzenia. Mo piję nad ranem jak się obudzę na chwilę np. o 5 albo (rzadziej) o 6:30 kiedy wstaję. Zanim się wszak ogarnę, ubiorę i przyrządzę tę jajecznicę, to mija te pół godziny, więc akurat można zjeść śniadanie.
Bez śniadania z domu ani rusz! Jem jajecznicę z 3 jaj na maśle z ogórkiem lub kiszoną kapustą (na DP jadłam też z dwiema łyżkami kaszy, bo człowiek szybciej głodniał). Do pracy zabieram mięso z surówką lub warzywami (smażone, pieczone itd.). Żeby zjeść obiad w pracy, nie potrzeba przecież gotować obiadu o 5 rano, tylko wystarczy zrobić pieczeń raz na 3 dni i już cała rodzina ma co jeść... W pracy jakoś tak po 3 godzinach od śniadania i dwie przed obiadem na przekąskę jem ze dwa jabłka, a po południu ze godziny po obiedzie garść orzechów z suszoną morelką albo figą (na DP trzeba się bez nich obyć i po prostu jeść kaszę z mięsem i surówką). Po powrocie z pracy jem KB, no i tak to wygląda...
Aha, nie używam mikrofali (podobno nie jest to zdrowe), jem po prostu bez podgrzewania, ale smakuje mi tak.
Co do głupich pytań to już daaaaawno się skończyły. W końcu ponad 10 lat temu przeszłam na żywienie optymalne i miałam przed sobą kilka lat studiów.