Niemedyczne forum zdrowia
29-03-2024, 09:13 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 ... 3 4 [5]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Baran=pacjent  (Przeczytany 87936 razy)
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #80 : 06-03-2011, 19:58 »

Panie Andżeliko!*

Wcześniej pisał pan, ze homeopatia nie działa, bo to placebo. Teraz, że działa. Jak to z panem jest panie Heniek?

Nic takiego nie pisałem. Cytaty, które Pan przytoczył także tego nie potwierdzają. Medycyna konwencjonalna działa i jest ściemą. Medycyna homełopatologiczna także działa i także jest ściemą.

Przytoczę Panu pierwsze słowa ze strony klasyka homełopaty:
Witajcie. Medycyna jest jedna.


* alias Michael27
Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
Tom
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 09.2010
Wiadomości: 249

« Odpowiedz #81 : 16-03-2011, 12:21 »

Witam, przypadkiem zacząłem czytać ten wątek i przeraziło mnie takie zamieszanie o jedną literkę!!!

Oświadczam wszem i wobec, że popełniłem literówkę. Zibi mi zalecił Nervoheel N i to tylko w przypadku kiedy uznam, że potrzebuję takiego wsparcia po odstawieniu leków psychotropowych. Ale żeby z tego TAKĄ sprawę robić eek. Nie lepiej było się mnie po prostu zapytać, czy nie nastąpiła pomyłka? W razie czego na poparcie moich słów mogę załączyć skan oryginalnej kartki od Zibiego.

A tak na marginesie to MO, zdrowe odżywianie, KB i kąpiele robią swoje, więc homeopatię uznałem za niepotrzebną smile.

Tak trzymaj!  thumbsup
« Ostatnia zmiana: 16-03-2011, 18:57 wysłane przez Machos » Zapisane

Jestem tu i teraz, nie spieszę się do jutra, nie tęsknię za wczoraj smile
Piotr
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiedza:
Wiadomości: 1.354

« Odpowiedz #82 : 07-04-2011, 21:16 »

Pacjent (łac. Homo patiens) – specjalny gatunek człowieka, który dzięki indoktrynacji propagandy medycznej stał się bezwolnym nabywcą leków i usług medycznych. Pojawił się na początku XXI wieku jako zabezpieczenie przed niedoborem pacjentów grożącym bankructwem farmaceutyczno-medycznego kartelu, więc hodowla tego gatunku stała się priorytetem współczesnej medycyny.
 

Nie ma co się dziwić, skoro teraz pacjentów wychowuje się od dziecka, poprzez bajki dla dzieci, gdzie wychwala się chodzenie po lekarzach, poprzez indoktrynację w przedszkolach jak tutaj:
http://www.aktualnosci.umk.pl/?dzial=Aktualnosci&id=20110407113625

Cytat
Akcja "Szpital Pluszowego Misia" realizowana jest od wielu lat przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Medycyny (IFMSA). Przyszli lekarze odwiedzają przedszkola i badają zabawki przyniesione przez dzieci. Zabawa ma pokazać najmłodszym na czym polega praca lekarza i jak należy dbać o zdrowie, ale także przekonać ich, że wizyta w przychodni czy szpitalu nie musi być strasznym przeżyciem, a badania lekarskiego nie trzeba się bać. 7 kwietnia akcja prowadzona jest w Toruniu. Dziewięcioro studentów Wydziału Lekarskiego odwiedza dwa przedszkola miejskie: nr 16 i 17.
Zapisane
eljot
« Odpowiedz #83 : 08-04-2011, 12:21 »

Żeby mieć barana, trzeba zacząć od owieczki.  disgust
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #84 : 25-10-2011, 18:12 »

Zmarł kolejny mój kolega z byłej firmy, którego pocieszałem jako dobry omen, że wiem jak może przedłużyć sobie życie w dobrej kondycji. Było to około 6 miesięcy temu. Wówczas, raczej nie uskarżał się na żadne choroby, prócz drobnych dolegliwości związanych z układem krążenia. Od tamtej pory widziałem się z nimi na ulicy kilka razy. Zawsze podkreślał, że należy kontrolować i badać, jak się skończy 50 lat. On miał 61. Kiedy mu tłumaczyłem - na czym polegają ściemy medyczne, a na czym prawdziwa wiedza o zdrowiu, to zawsze mnie musiał lekko wykpić. Kilka dni temu, dowiedziałem się, że miesiąc przed śmiercią - ujawniono u niego raka jelita grubego. Zaczął spadać na wadze i żadne terapie nie wybroniły go przed tą śmiercią.

Ostatnio, inny koleś mi mówi, że jest po zabiegu kolonoskopii, w wyniku której usunięto mu polipy i żylaki z jelita grubego. I cieszy się, że tym razem diagnoza i badania medyczne - uratowały mu życie. On uważa, że ja właśnie taką profilaktyką się zajmuję, tylko bardziej od strony medycyny "naturalnej", bo zaznacza mi, że musi sobie wzmacniać odporność, aby nie dać się pokonać rakowi jelita grubego, którego mu ujawniono przy okazji, ale że jest on w formie "uśpionej". Ową odporność wzmacnia - jedząc co dziennie duże ilości czosnku. A czosnek to przecież naturalny antybiotyk - wg niego. Jak mu usiłowałem wyjaśnić istotę odchorowania chorób infekcyjnych, a w jego przypadku wybawienie (pozbycie się przez organizm komórek rakowych i quasi-rakowych), to mi oznajmił, że lepiej nie wiedzieć, co tam w człowieku siedzi i żyć normalnie. Bo, gdyby nie krew (jak oświadczył) na papierze toaletowym, po załatwieniu się, to by się nie badał i unikał lekarzy, jak mu kiedyś tłumaczyłem. Tylko że zapomniał o małym szczególe: Zalecałem mu czytanie portalu Biosłone i nabywanie wiedzy o zdrowiu, bo to, że unika toksemii od-medycznej - to dobrze, ale źle - że prowadzi nierozsądny tryb życia. I to jest kwestią czasu, kiedy poważnie zachoruje i nie będzie czasu na żadne terapie, nawet te "naturalne". Słyszałem jak pokasływał a nie mógł wykasłać flegmy, czyli ujawniłem u niego symptom "cudownej" protezy odpornościowej, którą sobie wybudował na skutek przewlekłego jedzenia czosnku. Aż się boję pomyśleć, co będzie z nim - jeśli nie zaprzestanie faszerować się nim. Średnio będę się czuł, jak będę musiał mu powiedzieć przed śmiercią: - "a nie mówiłem...".

Ostatnio, zaczynam się obawiać sam siebie, bo w kontaktach z potencjalnymi nieboszczykami -  usiłuję być dobrym omenem dla nich, ale jednocześnie ostrzegam ich o konsekwencjach braku reformowalności na zdroworozsądkowy tryb życia. Czasem, kiedy zaczynają drwić sobie ze mnie, to im nakreślam termin zejścia i niewiele się mylę - co do tego terminu. Jestem przerażony, jeśli się dowiaduję od osób trzecich, że umarł znajomy, z którym wcześniej rozmawiałem i ostrzegałem, że to się może dla niego tak skończyć. I nie że umrze z bliżej nieokreślonych przyczyn, ale konkretnie - na dany pośredni efekt toksemii. Mam takie przeświadczenie, że umierający mógł sobie uświadomić, iż podczas wcześniejszych z nim spotkań - byłem dla niego złym omenem; że może byłoby dla niego lepiej nie spotykać się ze mną...


« Ostatnia zmiana: 25-10-2011, 18:15 wysłane przez Zibi » Zapisane
Spokoadam
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 42
MO: 07-04-2011 do 01-06-2013
Wiedza:
Skąd: Świat
Wiadomości: 960

« Odpowiedz #85 : 25-10-2011, 18:33 »

Mój teść też jest już na prostej drodze do zamknięcia rozdziału zwanego życiem.
Kupiłem mu książki, jednak do niego nic nie trafia.
Mówi mi tak: jak bym miał wypić ten twój koktajl - to bym się pożygał, a olej to piją stare baby jak się nie mogą wysr....
Przypadek skrajnie trudny, szanuję to i nie wtrącam się.
Zapisane

Dopadło mnie zdrowie.
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #86 : 25-10-2011, 21:30 »

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=16039.msg143626#msg143626
Żeby zmienić klimat tego wątku - z horroru na tzw. czarny humor, przypomniało mi się pewne zdarzenie. Kiedyś, jadąc samochodem, czarny kot przebiegł mi drogę i nie wpadł pod koła samochodu. Jadąc w drodze powrotnej, zauważyłem, że ów kot leży "pokotem", bez "ducha" w przydrożnym rowie. Prawdopodobnie jakiś inny kierowca go śmiertelnie potrącił.

I tak sobie analizuję to zdarzenie przez pryzmat czasu i dochodzę do wniosku, że w tym moim "czarnowidztwie", chyba jest coś na rzeczy: Kiedy czarny kot przebiegnie mi drogę - staje się nieszczęście - nie dla mnie, lecz raczej dla kota...
Zapisane
Strony: 1 ... 3 4 [5]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!