Zbigniew Osiewała (Zibi)
|
|
« Odpowiedz #84 : 25-10-2011, 18:12 » |
|
Zmarł kolejny mój kolega z byłej firmy, którego pocieszałem jako dobry omen, że wiem jak może przedłużyć sobie życie w dobrej kondycji. Było to około 6 miesięcy temu. Wówczas, raczej nie uskarżał się na żadne choroby, prócz drobnych dolegliwości związanych z układem krążenia. Od tamtej pory widziałem się z nimi na ulicy kilka razy. Zawsze podkreślał, że należy kontrolować i badać, jak się skończy 50 lat. On miał 61. Kiedy mu tłumaczyłem - na czym polegają ściemy medyczne, a na czym prawdziwa wiedza o zdrowiu, to zawsze mnie musiał lekko wykpić. Kilka dni temu, dowiedziałem się, że miesiąc przed śmiercią - ujawniono u niego raka jelita grubego. Zaczął spadać na wadze i żadne terapie nie wybroniły go przed tą śmiercią.
Ostatnio, inny koleś mi mówi, że jest po zabiegu kolonoskopii, w wyniku której usunięto mu polipy i żylaki z jelita grubego. I cieszy się, że tym razem diagnoza i badania medyczne - uratowały mu życie. On uważa, że ja właśnie taką profilaktyką się zajmuję, tylko bardziej od strony medycyny "naturalnej", bo zaznacza mi, że musi sobie wzmacniać odporność, aby nie dać się pokonać rakowi jelita grubego, którego mu ujawniono przy okazji, ale że jest on w formie "uśpionej". Ową odporność wzmacnia - jedząc co dziennie duże ilości czosnku. A czosnek to przecież naturalny antybiotyk - wg niego. Jak mu usiłowałem wyjaśnić istotę odchorowania chorób infekcyjnych, a w jego przypadku wybawienie (pozbycie się przez organizm komórek rakowych i quasi-rakowych), to mi oznajmił, że lepiej nie wiedzieć, co tam w człowieku siedzi i żyć normalnie. Bo, gdyby nie krew (jak oświadczył) na papierze toaletowym, po załatwieniu się, to by się nie badał i unikał lekarzy, jak mu kiedyś tłumaczyłem. Tylko że zapomniał o małym szczególe: Zalecałem mu czytanie portalu Biosłone i nabywanie wiedzy o zdrowiu, bo to, że unika toksemii od-medycznej - to dobrze, ale źle - że prowadzi nierozsądny tryb życia. I to jest kwestią czasu, kiedy poważnie zachoruje i nie będzie czasu na żadne terapie, nawet te "naturalne". Słyszałem jak pokasływał a nie mógł wykasłać flegmy, czyli ujawniłem u niego symptom "cudownej" protezy odpornościowej, którą sobie wybudował na skutek przewlekłego jedzenia czosnku. Aż się boję pomyśleć, co będzie z nim - jeśli nie zaprzestanie faszerować się nim. Średnio będę się czuł, jak będę musiał mu powiedzieć przed śmiercią: - "a nie mówiłem...".
Ostatnio, zaczynam się obawiać sam siebie, bo w kontaktach z potencjalnymi nieboszczykami - usiłuję być dobrym omenem dla nich, ale jednocześnie ostrzegam ich o konsekwencjach braku reformowalności na zdroworozsądkowy tryb życia. Czasem, kiedy zaczynają drwić sobie ze mnie, to im nakreślam termin zejścia i niewiele się mylę - co do tego terminu. Jestem przerażony, jeśli się dowiaduję od osób trzecich, że umarł znajomy, z którym wcześniej rozmawiałem i ostrzegałem, że to się może dla niego tak skończyć. I nie że umrze z bliżej nieokreślonych przyczyn, ale konkretnie - na dany pośredni efekt toksemii. Mam takie przeświadczenie, że umierający mógł sobie uświadomić, iż podczas wcześniejszych z nim spotkań - byłem dla niego złym omenem; że może byłoby dla niego lepiej nie spotykać się ze mną...
|