Ludzki organizm jest bardziej złożony niż proste arytmetyczne obliczenia.
Ja na to patrzę inaczej. Błąd polega na tym, że patrzymy po medycznemu - wdajemy się w szczegóły po to, by ogarnąć nieogarnione, by coś poprawić w tym bublu, jakim jest ludzki organizm. Jeśli nam to nie wychodzi (a wyjść nie może), to zwalamy, że to takie skomplikowane.
A przecież możemy pójść drogą o wiele prostszą - podzielić role. Organizmowi pozostawić to, co leży w jego atawistycznej gestii, a zająć się tym, co leży w naszej gestii, popartej wiedzą. Ale jaką wiedzą? Nie musimy być lekarzami, żeby leczyć samego siebie, ale wręcz nie musimy leczyć samego siebie. Wystarczy nie przeszkadzać - primum non nocere.
Wnioski wyciągamy raczej z doświadczenia...
Owszem, tylko że te wnioski wynikają bezpośrednio z naszej wiedzy. Inne wnioski (i korzyści) z grypy wyciągnie
Homo patiens, a inne
Homo sapiens.