Odpowiedź na to pytanie jest nader oczywista, zawarta m.in. w tym artykule:
http://portal.bioslone.pl/kto_i_po_co_ustalil_normy_witaminy_d, a także poświęconej mu dyskusji:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=29699.0, my zaś regularnie na tego typu pytania nie odpowiadamy, uznając je za banalne, czyli niewarte odpowiedzi. Tym razem jednak uczynię wyjątek, jako że sprawa jest na topie, a to ze wzgledu na Jerzego Ziębę, który straszy wapniem wespół z lekarzami. Tego dawno nie było, żeby przedstawiciele medycyny naturalnej (cokolwiek to znaczy) ogłupiali społeczeństwo, tak ścisłe współpracując z medycyną akademicką. Ostatnią głupawką na tak szeroką skalę była akcja utrzymania cholesterolu w "należytych" normach, z tą różnicą, że jedni zalecali robić to za pomocą statyn, drudzy metodami naturalnymi (cokolwiek to znaczy).
Że to jest naprawdę groźne, przekonałem się czytając tę krótką notatkę:
http://www.optymalni.org.pl/index.php?dzial=gazeta&idart=1167. Tym oto sposobem Optymalni zeszli na psy. I kogo to dziwi? Nie nas. My wiemy i powtarzamy to do znudzenia, że każda dieta na dłuższa metę jest szkodliwa. Musieli przekonać się o tym także Optymalni, skoro postanowili maskować niedostatki tej ichniej diety suplementami.
Autorka Jerzego Ziębę zachwala takimi oto słowy:
Dzięki wyjątkowemu talentowi "szperacza", otrzymujemy dobrze udokumentowaną pozycję, bogatą w niezwykle istotne, a skrzętnie pomijane wyniki badań.
Ja takich szperaczy nazywam manipulatorami, a to dlatego, że ich "odkrycia" polegają na manipulacji. Trzeba sobie zdać sprawę z ilości ośrodków badawczych, które notorycznie przeprowadzają jakieś badania. W Polsce w roku 2009 było ich 1176 i przeprowadziły one 469 badań klinicznych, co stanowi niespełna 3% wszystkich badań klinicznych na świecie:
http://www.badaniaklinicznewpolsce.pl/badania-kliniczne-w-polsce/badania-kliniczne-w-polsce/polska-w-porownaniu-z-innymi-krajami/. Nie jestem dobry w rachunkach, więc policzcie sobie sami, ile tych badań w skali światowej przeprowadza się każdego roku. Potem pomnóżcie to przez dziesięciolecia, a uzmysłowicie sobie, że liczba dotychczas przeprowadzonych badań klinicznych jest tak duża, że nikt tego ogarnąć już nie potrafi.
No, i tutaj przydatny jest ów talent szperacza, jaki niewątpliwie przejawia Zięba, żeby z tej astronomicznej mnogości wyłuskać akurat te badania, które pasują do głoszonych przezeń tez, a pozostałe oczywiście zbyć milczeniem. Zajęło mu to 20 lat żmudnego szperania i - co tu dużo gadać - manipulowania, czytaj: dopasowywania konia do chomąta.
Tyle tytułem wstępu do pytania:
Jeżeli jem codziennie 1/4 łyżeczki tych skorupek, to mogę przedawkować?
Wbrew obiegowej opinii, człowiek nie składa się z tego, co zjada, tylko z tego, co wchłania:
http://portal.bioslone.pl/odzywianie/dieta-prozdrowotna. W normalnych warunkach ludzki organizm nie wchłonie wapnia więcej, niż zdoła go przyswoić, czyli wykorzystać na potrzeby metabolizmu oraz do utylizacji toksyn, a także do uzupełnienia zapasów tkankowych, jeśli wcześniej brakło wapnia pokarmowego, w związku z czym konieczne było naruszenie zapasów celem utylizacji toksyn. Człowiek odżywiający się po ludzku, czyli wg
ZZO, nie musi się tym kłopotać, ponieważ dostateczną ilość wapnia dostarcza organizmowi z pożywieniem, toteż nie potrzebuje żadnej suplementacji wapnia, także tego naturalnego ze skorupek jaj, a co dopiero preparatów wapnia w tabletkach. Niemnie jednak bywają sytuacje wyjątkowe, gdy wzrasta zapotrzebowanie organizmu na wapń, w związku z czym jego zwiększona podaż jest ze wszech miar uzasadniona. Typowymi wyjątkami są objawy toksemii:
http://portal.bioslone.pl/oczyszczanie/reakcje-zwane-oczyszczaniem, czy też złamanie kości.
Inne sytuacje, dotychczas wyjątkowe, obecnie stały się już, niestety, regułą. Mam tu na myśli osoby po pięćdziesiątce, a coraz częściej młodsze, nawet dzieci karmione żywnością przemysłową. Naukowcy odkryli, że ich organizmy mają rzekomy defekt, bo nie wchłaniają wapnia, mimo że w owej żywności przemysłowej jest go w bród (nawet więcej niż w normalnej żywności, z racji czego okrzyknięto ją be). Mimo to ten głupi organizm go nie wchłania. Nie wspominają tylko, że jest to wapń nieorganiczny, którego organizm po prostu nie powinien wchłonąć. Ale co to dla poprawiaczy natury - jest defekt, trzeba go usunąć. I znowu: Naukowcy odkryli, iż suplementacja witaminy D ogłupia organizm do tego stopnia, że wchłania także wapń nieorganiczny. Tak o tym "fenomenie" mówi Zięba: "Wapń, który zostanie wchłonięty z układu pokarmowego, on, im więcej witaminy D mamy, tym łatwiej on się wchłania. Wapń, jak już jest obecny we krwi, on za bardzo nie wie, co ma ze sobą zrobić. I to jest problem."
https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=3CA8pJ11rxQ#t=1895. Jak widzimy, dla Zięby i jemu podobnych problemem nie jest to, że zadaje się organizmowi gwałt, wymuszając wchłanianie wapnia ponad potrzebę, w dodatku nie tego wapnia, który jest mu potrzebny, tylko to, że ów wapń, jak powiada: za bardzo nie wie, co ma ze sobą zrobić... Ale nie bójcie się, bo Zięba wie, więc powie wam, co począć z tym durnym wapniem, co to nie za bardzo wie, co ma ze sobą zrobić.
Można i tak - dalej traktować swój organizm jak niespotykany we Wszechświecie bubel, ale to jest sprzeczne ze stanowiskiem Biosłone - przeciwnika medycyn wszelakich, także tej naturalnej bardziej od natury, a więc mądrzejszej od tego durnego, w ich mniemaniu, wapnia, który nie za bardzo wie, co ma ze sobą zrobić. Jeśli nowy członek naszego ruchu naniszczył sobie zdrowie wg zaleceń Instytutu Żywności i Żywienia, to potrzebuje nie tylko uzupełnienia zapasów tkankowych wapnia, ale nade wszystko wymiany wapnia nieorganicznego na organiczny, czyli ze wszech miar jest wskazana u niego suplementacja wapnia w postaci skorupek z jaj jako dodatkowe źródło wapnia organicznego.
Edit:
Zastanawiacie się zaprawne, co jeszcze można wyszperać, szperając zawzięcie w badaniach. Otóż w zasadzie wszystko, nawet cholesterol omega-6:
https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=3CA8pJ11rxQ#t=2089