Chciałam podzielić się z Wami, jak można bez leków radzić sobie z grypą i innymi infekcjami. Po leczeniu szpitalnym na zatoki i uszy (ponad 30 lat temu) nadmiar antybiotyków spowodował u mnie alergię na niektóre antybiotyki, salicylany i przeciwbólowe środki. Problem powiększył się, gdy jako nastolatka rozchorowałam się na serce. Wtedy przechodziłam ciężkie grypy dwa razy do roku. Mogły one źle wpłynąć na serce, więc moja pani kardiolog (wspaniały lekarz, dzięki niej wróciłam całkowicie do zdrowia) zleciła mi leczenie naturalne - gorący sok z malin, zioła przeciwgorączkowe i głównie leżenie w łóżku. Miałam leżeć jeszcze trzy dni po ustaniu gorączki, aby nie osłabić serca i nie spowodować powikłań. Pewnego razu wystąpiła gorączka ponad 40 stopni. Było już nawet zaklepane miejsce w szpitalu, ale poradziłam sobie sama. Mama nacierała mnie też spirytusem bursztynowym i wtedy gorączka spadła o jeden stopień. Było to przełamanie, po czym szybko doszłam do zdrowia. Z czasem uodporniłam się, później chorowałam tylko raz na dwa, trzy lata i nigdy nie miałam powikłań. Przez ostatnie 30 lat brałam tylko dwa razy antybiotyk: po zapaleniu piersi i przy zapaleniu przydatków. Jak widzicie, można żyć całkiem nieźle bez antybiotyków
. Ostatnio sprawdziłam sposób na bolące gardło. Należy wziąć pół ząbka czosnku do ust i, pomału go rozgryzając, łykać sok. Nie próbujcie rozgryzać go od razu, bo można dostać bólu żołądka i ślinotoku.