milek
|
|
« : 21-12-2010, 00:23 » |
|
Witam, od 3 dni uważnie czytam informacje zawarte na stronie poszukując wsparcia w leczeniu mojego dziecka. Bardzo, bardzo proszę o wsparcie. Do tej pory (Antek ma 5 lat, Hanka 3) udawało się nam przechodzić przez różne infekcje względnie bezinwazyjnie, aplikując leżakowanie, mało jedzenia i dużo picia.Czasem homeopatia albo sembioflor. 3 miesiące temu przeprowadziliśmy się do Polski z Niemiec, dzieci poszły do nowego przedszkola, bardzo tę zmianę przeżyły, i tu zaczyna się kołowrotek: Hanka zapalenie oskrzeli, oboje rotawirus, a od piątku Antek ma szkarlatynę (sama ją zdiagnozowałam, co nie było trudne bo objawy książkowe, dziś potwierdził to lekarz). Nie chciałam z nim uderzać do lekarza, bo wiem że to kończy się antybiotykiem z automatu. Jako, że był już bardzo osłabiony po tym rotawirusie (miał go tydzień temu) podałam mu homeopatyczne leki. Po dwóch ciężkich dla niego, spędzonych w łóżku dniach (wysoka gorącza, całkowite osłabienie, wysypka, ból głowy i brzucha, ból gardła i węzłów chłonnych) dziecko nagle ożyło, rzuciło się na jedzenie i do zabawy. Trudno było utrzymać go dziś w lóżku, wysypka zjaśniała, głos wrócił. Pojawił się kaszel. Zmartwiło mnie to tempo. Spodziewam się dłuższego procesu - trzech tygodni w łóżku i powolnego pojawiania się kolejnych etapów zmagań organizmu z paciorkowcem. A tu szast plast i stan co najmniej ok. Wyczytałam w mojej antropozoficznej książce, że im większe skórne objawy, tym lepuiej, bo to dowód, że organizm oczyszcza się skutecznie z toksyn. A tu tak szybko. Czy może być to skutek podania homeopatii? Dziś był u nas lekarz, żeby potwierdzić czy to szkarlatyna i czy nie ma powikłań. Jest ok. Płuca czyste, dziecko żywotne, objawy szkarlatynowe. Postraszył mnie straszliwie wszystkim,co się mojemu dziecku może stać, jeśli nie podam mu antybiotyku (nie mówię już o tym, że zapisał go bez żadnego wymazu, bez żadnego antygramu itp. Taki standard, powiada). Moja mama w panice, że zrobimy dziecku krzywdę. Ja wiem, że antybiotyk to dla niego kolejna lekcja do odrobienia, bo jak mu go teraz podamy, to mamy jak w banku kolejnych parę infekcji przed nami, jako że osłabiamy mu organizm, a on już jest słaby. Boję się tylko tych powikłań po szkarlatynie. Kiedy zachorował, był słaby po rotawirusie. Ja mam SM, u mnie w rodzinie jest sporo chorób autoimmulogicznych (stwardnienie, cukrzyca, gościec), on jest wrażliwym chłopcem, nie wiem na ile ma to znaczenie przy oszacowaniu ryzyka powikłań. Do tego sama jestem teraz w ciąży (26 tydzień) i nie wiem na ile takie obcowanie z aktywnym paciorkowcem jest ok dla mojego Brzucha neutralnym doświadczeniem. Mistrz i Pani Grażyna piszą, że antybiotyk też jest dla ludzi, jeśli jest taka konieczność. Czy w naszym przypadku to już konieczność, czy jeszcze mamy wybór i możemy spróbować bez antybiotyku? Jak mam poznać, że to konieczność? Dla lekarzy konieczność jest już od piątku. Wiedza nie uchroni mnie od ryzyka, ale może je ograniczy. Przeczytałam wszystko o szkarlatynie, co jest na forum. Proszę o wsparcie w podjęciu decyzji, czy osłabiony organizm da radę paciorkowcowi i czy ryzyko powikłań w tym przypydku bardzo odbiega od tego, jakie jest przy szkarlatynie w przypadku chorującego zdrowego dziecka. Dziękuję, Milena
|