Niemedyczne forum zdrowia
27-04-2024, 14:20 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2] 3 4 5   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Zdrowie, czy atrapa?  (Przeczytany 89836 razy)
Tomasz_Dangel
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 2008
Wiadomości: 1.079

« Odpowiedz #20 : 30-12-2010, 15:53 »

Cytat
Nie wiem, czy przeczytał Pan mój artykuł o lektynach
Tak, przeczytałem. Jestem bardzo wdzięczny.
Proszę jednak pamiętać, że mam Pańską zgodę na czytanie także innych źródeł.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #21 : 30-12-2010, 15:53 »

Jednak wpieranie mi, że ograniczenie węglowodanów w żywieniu nie ma działania prozdrowotnego - z pewnością do nich nie należy.
A mnie się wydaje, że stroi Pan sobie z nas żarty. Nam nie trzeba tłumaczyć, że jedzenie śmieciowe jest patologiczne. My to wiemy bez badań, bo to jest po prostu logiczne.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #22 : 30-12-2010, 15:54 »

Proszę jednak pamiętać, że mam Pańską zgodę na czytanie także innych źródeł.
Muszę się przyznać, że ja też to robię, i bez niczyjej zgody...
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Tomasz_Dangel
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 2008
Wiadomości: 1.079

« Odpowiedz #23 : 30-12-2010, 15:57 »

Cytat
jedzenie śmieciowe jest patologiczne

Przepraszam, ale nie przyswoiłem sobie jeszcze tej nomenklatury.
Czy "śmieciowe" = "wysokowęglowodanowe"?
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #24 : 30-12-2010, 16:00 »

Śmieciowe jedzenie to zaśmiecanie organizmu pustymi kaloriami, szczególnie przetworzonymi węglowodanami.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #25 : 30-12-2010, 16:06 »

Podsumowanie
W konkluzji należy stwierdzić, że udział lektyn w diecie człowieka może pełnić
różnorakie biologiczne funkcje, dlatego też żywność powinna być charakteryzowana
ze względu na obecność w niej glikoprotein.
Czy to ja jestem tak głupi, że tego nie rozumiem, czy to jest tak głupie, że tego nie rozumiem?
Czy może pan, Panie Tomaszu, pomóc mi wyjść z tej konsternacji?
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Tomasz_Dangel
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 2008
Wiadomości: 1.079

« Odpowiedz #26 : 30-12-2010, 16:17 »

Autorom chodziło chyba, żeby wyrazić następującą myśl:
Niektóre lektyny są szkodliwe, a niektóre mogą działać korzystnie (np. przeciwnowotworowo, por. str. 20). Z tego powodu należy dokonać podziału produktów żywnościowych na podstawie właściwości zawartych w nich lektyn.

Czy to słuszny wniosek, to już inna sprawa.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #27 : 30-12-2010, 16:19 »

Wątpię, żeby to coś dało, żeby nas przekonało, ale niech Pan spróbuje podać chociaż jeden argument, dlaczego mielibyśmy przestać ufać własnym organizmom, i zaufać badaniom nałukowym.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #28 : 30-12-2010, 16:26 »

por. str. 20
Porównałem, i nic mi się w głowie nie rozjaśniło. Czy chodzi o badania w menzurkach? Bo nie chce mi się wierzyć, iż Pan tak bezkrytycznie przełyka wniosek, że obecność lektyn w organizmie jest czymś normalny, a nie patologią.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Tomasz_Dangel
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 2008
Wiadomości: 1.079

« Odpowiedz #29 : 30-12-2010, 16:31 »

Dlaczego Pan sądzi, że jestem przeciwnikiem "ufania własnemu organizmowi" i zwolennikiem bezkrytycznego zaufania wynikom badań naukowych?
Tak nie jest.
Sądzę, że można wykorzystywać różne narzędzia w celu przetrwania:
1/ Pierwotny instynkt
2/ Krytyczny, antydogmatyczny intelekt
3/ Intuicję
4/ Eksperymentowanie
5/ Czytanie i myślenie
6/ Samoświadomość
7/ Empatię

A co do pomysłu, żeby "dokonać podziału produktów żywnościowych na podstawie właściwości zawartych w nich lektyn", to przecież obydawaj wiemy, że to niewykonalne.
Zapisane
Tomasz_Dangel
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 2008
Wiadomości: 1.079

« Odpowiedz #30 : 30-12-2010, 16:34 »

Przepraszam, ale muszę już kończyć.

Ostatnie wyjaśnienie:
Ja użyłem tego artykułu tylko po to, żeby przytoczyć zawarte w nim informacje na temat wpływu lektyn na trzustkę (insulinę) i lipolizę (ketony). Inne aspekty tego artykułu mnie nie interesują. Podałem go jako źródło w dyskusji z Lacky.
Nie utożsamiam się z poglądami autorów.
Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #31 : 30-12-2010, 16:42 »

.
Dieta ketogenna wielu dzieciom pomaga, więc ją stosuję, ponieważ wiem, że nie jest szkodliwa.

Mnie po pięciu latach zaszkodziła i to poważnie.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #32 : 30-12-2010, 16:43 »

Ja użyłem tego artykułu tylko po to, żeby przytoczyć zawarte w nim informacje na temat wpływu lektyn na trzustkę (insulinę) i lipolizę (ketony).
A ja jestem dociekliwy, więc pytam: czy to normalne, że lektyny pokarmowe mają wpływ na cokolwiek wewnątrz organizmu? Jak one tam wnikają? - skoro są to glikoproteiny, a więc związki białek i cukrów, a więc związki specyficzne - antygeny.

Dlaczego Pan sądzi, że jestem przeciwnikiem "ufania własnemu organizmowi" i zwolennikiem bezkrytycznego zaufania wynikom badań naukowych?
Bo wciąż podsuwa nam Pan jakieś badania naukowe, które bardzo rzadko potwierdzają to, co my wiemy, że ludzki organizm jest doskonale przystosowany do życia. Wystarczy mu tylko nie przeszkadzać. Na takich badaniach nikt nie zarobi, więc nikt nie łoży na nie pieniędzy, a media o nich nawet nie wspomną. Powodzeniem cieszą się badania, z których wynika, że ludzki organizm to pomyłka natury, więc trzeba coś pokombinować (czytaj: kupić), żeby to to w ogóle mogło istnieć. Wyniki takich badań są nagłaśniane we wszelkich mediach jako prawda objawiona, bo nałukowa. Na gawiedź to działa, bo jak już w telewizji mówili... Inaczej mówiąc: badania naukowe to zwyczajny marketing - ściema dla gawiedzi.

Natura wie, na jakiej zasadzie działa. Nas interesują te badania naukowe, które uchylają rąbka tajemnicy natury. Badania mające na celu przechytrzenie natury nas nie interesują.
« Ostatnia zmiana: 30-12-2010, 20:01 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #33 : 30-12-2010, 21:55 »

Cytat
Kiedy po zaleczneiu nastąpił nawrót objawów chorobowych? Po roku, po dwóch? Czy dopiero mogłeś odchorować, kiedy zaczęła się przygoda z MO?

Nigdy już potem nie miałem nawrotu mykobakteriozy. Mój układ odpornościowy widocznie nauczył się rozpoznawać i usuwać akurat ten typ bakterii. Później miałem inne "choroby" - tak jak pisałem - dyskretne objawy kandydozy, raz w roku jakieś zapalenie zatok i oskrzeli, refluks żoładkowo-przełykowy (zdecydowałem się na operację laparoskopową). Żywienie niskowęglowodanowe rozpocząłem w 2003 a MO w 2008. Teraz jestem zdrowy.
Tomek. Od kiedy łykacie z żoną suplementy, bądź pijecie soki? O części już napisałeś i podałeś nawet linki.

http://www.proszekdrauera.pl/
http://wodazasadowa.pl/technologia
http://wodazasadowa.pl/zamowienia
http://www.surawka.republika.pl/MZZ14.htm
« Ostatnia zmiana: 30-12-2010, 22:30 wysłane przez Machos » Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #34 : 31-12-2010, 00:53 »

Poza wszystkim Machos zarzucasz mi że nie umiem czytać, a sam nie odpowiadasz na proste pytanie, które zadałam ; Czy znasz kogoś kto został wyleczony?

Tutaj masz. Już odpowiedziałem wcześniej, więc powtarzam jeszcze raz.
W moim oczyszczaniu zaliczyłem wszystkie objawy wskazujące na gruźlicę, infekcje mykobakteriami infekcje gronkowcem, paciorkowcami i zawsze następowało to po ustępowaniu grzybicy. Infekcje gronkowcem i paciorkowcem miałem a pozostałe nie wiem bo takie były tylko objawy.
A po co miał iść do lekarza? Po antybiotyki?

Tutaj mój chłopak, któremu postawili dwie diagnozy zapalenia płuc. Straszyli że ho ho. W nawrocie choroby nie podałem antybiotyku. Kontrolowałem tylko jego objawy, kiedy byłoby to uzasadnione. Nawet gdyby miał stwierdzoną gruźlicę, też opierałbym się tylko na obserwacji objawów infekcji. http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=10738.0

Najlepiej to podać Ci wypis pacjenta ze szpitala, któremu napisali "wyleczony z gruźlicy". Nie znam takiego, ale wiem, że przy pomocy BPP można wyjść i to nie z takich chorób.

Z pewnością nie mam takiej wiedzy jak Ty. Skoro jednak wiesz tak wiele wyjaśnij mi proszę skąd bierze się wirus agresji, który czuje w Twoich wypowiedziach? A może za dużo żółci?
A może warto zacząć myśleć, niż oskarżać mnie takimi podłymi wypowiedziami?!

Lekarza w jego gabinecie też tak opierniczacie z mężem, czy potulnie słuchacie, jakie mąż ma łykać leki?

Ja tu się staram pomóc, a tu taki ze mnie niewdzięcznik. Najlepiej wszystko podać na tacy.
« Ostatnia zmiana: 31-12-2010, 00:55 wysłane przez Machos » Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
Lacky
« Odpowiedz #35 : 31-12-2010, 01:48 »

Staram się wytłumaczyć, że nie ma sprzeczności w połączeniu czterech elementów prozdrowotnych:
1/ uszczelnienia przewodu pokarmowego
2/ detoksykacji
3/ dobrego żywienia
4/ ograniczenia węglowodanów

Ten czwarty element ma określony wpływ na metabolizm (normalizacja hormonów np. insuliny; metabolitów np. trójglicerydów, glukozy, itd. - zostało to zbadane, tzn. nie można kwestionować faktów dotyczących biochemii i fizjologii), którego nie można tłumaczyć usunięciem z pożywienia szkodliwych lektyn.

Są dwa rodzaje biochemii: ta właściwa opisana przez Harpera i ta interpretowana przerobiona przez twórców diety optymalnej i diety niskowęglowodanowej. Prawdopodobnie opierasz się na interpretacji optymalnych, chociaż patrząc na to, czym się zajmujesz, powinieneś opierać się na tej Harpera.

W biochemii nie ma nic o tym, że jedzenie węglowodanów ma działanie szkodliwe dla organizmu. W biochemii pokazano procesy zachodzące podczas łączenia tłuszczy i węglowodanów w większych ilościach, co może wywoływać procesy szkodliwe dla organizmu. Na podstawie tego optymalni opracowali swoje proporcje, które powinny być właściwe, aby organizm prawidłowo działał. Biochemia nie określa, jakie powinny być proporcje, ale określa, że ograniczenie tłuszczy przy dużym spożyciu węglowodanów ma taki sam wpływ na organizm jak ograniczenie węglowodanów przy dużym spożyciu tłuszczy. Optymalni wybrali tylko jedną opcję i uznali ją za właściwą. W biochemii nie ma takich opisów, że człowiek jest mięsożerny (pomimo że jest), bo to są wszystko twory optymalnych informujących, że tak zostało to opisane w biochemii.
A teraz dowód na to, że interpretacja biochemii przez optymalnych jest błędna.

Śmierć Adama Jany (wiesz, kto to jest).

Cytat I ze strony DobraDieta. (podaję tylko cytaty GURU diety niskowęglowodanowej)
„Wg zasad DO żywił się co najmniej od 12 lat. Uczestniczył w badaniach prof. Pilisa, które wykazały, że Pan Prezes rzeczywiście przestrzegał zasad DO i był trzy lata temu człowiekiem sprawnym fizycznie, w pełni sił.”


Cytat II ze strony DobraDieta.

Jedyne, na co uskarżał się Zmarły, to dna moczanowa, z której, jak twierdził, wyleczyła go DO i uratowała przed inwalidztwem. Był naprawdę sprawny fizycznie, z badań prof. Pilisa wyszło rzeczywiście, że miał trochę podwyższony poziom kwasu moczowego, o jakąś 1/3 ponad normę. Poza tym był okazem zdrowia do czasu wystąpienia tej strasznej choroby.”


Cytat III ze strony DobraDieta.

„Przecież napisałem, że w badaniach wyszło, że Zmarły żywił się optymalnie, na co wskazywały takie parametry krwi jak poziom ciał ketonowych, insuliny i jakieś jeszcze wskaźniki. Taki był werdykt prof. Pilisa wtenczas, kiedy to przedstawiał w Katowicach. Nie jest tak, że wszystkim wyszło to samo, bo były osoby, którym badania wykazały, że nie żywili się optymalnie. Najsłabsze wyniki wydolności fizycznej osiągnął wtenczas młody prezes bardzo ortodoksyjny oraz jeden z prezesów starszych. Prezes Jany wykazał się wówczas dobrą kondycją fizyczną.”


Te teksty pokazują dokładnie, że biochemia dobrze opisuje, jak organizm wykonuje procesy i to, że źle zostało opisane przez optymalnych po co wykonuje niektóre procesy. Organizm przez optymalnych został potraktowany jak maszyna przetwarzająca substancje bez żadnej inteligencji (no chyba że biochemia się myli).

Istnieje różnica pomiędzy zaleczeniem a wyleczeniem.

Zaleczenie to proces usuwający objawy chorobowe i dający poczucie przyrostu siły. W zaleczeniu defekty przybierają postać ukrytą i rozwijają się bardzo powoli pomimo idealnych parametrów optymalnych, tj. poziom ciał ketonowych we krwi. Zaleczenie to proces, który powoduje szybkie ustąpienie objawów chorobowych.

Wyleczenie to proces polegający na pozbyciu się chorej tkanki i zalegających w niej złogów. W wyleczeniu proces polega często na kilkukrotnym nasileniu objawów chorobowych, które same w sobie są obroną organizmu przed uszkodzeniem. Podana tutaj dna moczanowa w procesie wyleczenia nasila się kilkukrotnie w celu pozbycia się zalegających kryształków w stawach.  Natomiast proces zaleczenia to dobranie tak pożywienia, aby nie tworzyły się nowe kryształy kwasu moczowego. W procesie zaleczenia kryształy kwasu moczowego nieusunięte tworzą patologię, która da swoje objawy po kilkunastu latach (objawy, które nie dają się już zaleczyć). W przypadku dny moczanowej widziałem proces polegający na zaleczeniu i widziałem proces wyleczenia (efekt końcowy jest całkowicie różny).

Cytat IV ze strony DobraDieta.

„Co do spożywania dużych ilości błonnika, żeby obficie rozwinąć florę bakteryjną i mieć dużo witamin.
Prosta samoobserwacja pokazuje, że spożywanie dużej ilości błonnika powoduje dyskomfort w brzuchu, produkcję gazów jelitowych w ilości przekraczającej naszą cierpliwość, różnego rodzaju przelewania, bóle, wzdymanie, kał o konsystencji krowiego, który u człowieka nie jest naturalny, nadmiernie wydęty brzuch z powodu dużej ilości masy kałowej. Taki nadmierny rozwój fauny bakteryjnej (fauny, bo przecie nie są to organizmy samożywne) musi prowadzić do wytwarzania toksyn takich, jakie bakteriom pasują a nie nam.
U osób podatnych pojawia się zespół jelita drażliwego, który medycyna leczy objawowo poprzez podawanie "leków" neuroaktywnych wpływających na perystaltykę jelit i nic poza tym.
Taki stan stopniowo prowadzi do utrwalenia stanów zapalnych śluzówki, po wielu latach prowadzących do rozwoju raka.”


Takie coś występuje tylko u optymalnych i niskowęglowodanowców ze względu na to, że przewód pokarmowy nie daje objawów chorobowych. Można to porównać do powiedzenia, że picie zimnej wody na rozgrzane gardło powoduje, że boli gardło. I oczywiście boli gardło tylko tych, co mają zdefektowaną górną część układu pokarmowego. Po wyleczeniu gardła taki proces nie występuje, a po zaleczeniu - występuje. Błonnik dobrze oczyszcza jelita z zalegającej masy kałowej. Jeżeli układ pokarmowy jest zdrowy a niezaleczony, to bakterie gnilne nie potrafią się w nim rozwinąć. Optymalni nie zdają sobie sprawy z tego, że można jeść dużo błonnika i nie mieć wcale gazów.

Odwołując się do ograniczenia węglowodanów, które są uważane za szkodliwe, to Mistrz napisał artykuł, w którym opisał, że spożywane produkty nieprzetworzone (owoce, warzywa) oprócz tego, że dostarczają wartości odżywcze, to dostarczają również substancje, które pozwalają wydalić produkty przemiany materii po ich spożyciu, jak i również zawierają substancje, które regulują ich proces wchłaniania. Procesy opisane w biochemii dotyczą ilości związków wchłoniętych, a nie ilości związków dostarczanych w pokarmie. A to jest duża różnica w proporcjach.

Jeżeli odnosimy się do produktów wysoko przetworzonych, to węglowodany dostarczane w tych produktach mogą pokrywać się z proporcjami ustalonymi przez optymalnych i wywoływać takie procesy.



Szkodliwe lektyny (np. fasoli) wywierają m.in. taki efekt:
1/ lipoliza (wzrost WKT i ketonów)
2/ zaburzenie trzustkowego wydzielania i syntezy insuliny
3/ obniżenie masy ciała
http://www.pttz.org/zyw/wyd/czas/2008,%206(61)/02_Wocior.pdf

Zwróć proszę uwagę, że te same ww. efekty występują zarówno w wyniku działania szkodliwej lektyny jak również ograniczenia węglowodanów.

A zatem obniżenie poziomu insuliny i wzrost poziomu ketonów obserwowany u ludzi żywiących się niskowęglowodanowo nie może być wyjaśniony przez fakt zmniejszenia spożycia szkodliwych lektyn. Gdyby tak było (jak twierdzisz) - po odstawieniu szkodliwych lektyn - poziom insuliny powinien wzrosnąć, a ketonów obniżyć się.


Z Twojego tekstu wynika, że czynnik szkodliwy niszczący organizm powoduje takie same efekty jak coś, co ma ratować zdrowe. Lektyna niszczy, więc jej działanie nie jest takie samo jak ograniczenie węglowodanów.

Fasola nie ma tu nic wspólnego z zaburzeniami soku trzustkowego (źle dobrane przykłady).  Prawie nikt nie spożywa surowej fasoli, dlatego ten przykład to taka abstrakcja.  Z punktu widzenia diety, głównym czynnikiem zaburzającym wydzielanie insuliny jest pieczywo i słodycze, które zawierają węglowodany i są pozbawione dodatkowych substancji odżywczych. One powodują wzrost poziomu insuliny, więc po ich odstawieniu poziom insuliny zmniejsza się. W przypadku lektyn zaburzenie insuliny wynika głównie z uszkodzenia wysp trzustkowych, a co za tym idzie, zmniejszenia ilości insuliny w organizmie. Po odstawieniu lektyn zachodzi to, w co Ty wątpisz (poziom insuliny powinien wzrosnąć, a ketonów obniżyć się). Tu działanie lektyn i węglowodanów nie pokrywa się. Obniżenie masy ciała wynika z zaburzeń w przyswajaniu pokarmów, a nie z tego, że nie tworzy się tkanka tłuszczowa.

Nie wszystkie procesy związane z zaburzeniami organizmu wynikają z lektyn, duża część wynika ze śmieciowego jedzenia i innych toksyn.

To wynika z biochemii i fizjologii - takie są fakty.
Przykro mi, że nie chce Pan przeczytać tego co wskazałem powyżej. Może chociaż ten jeden artykuł, który podsumowuje wyniki 93 badań: http://www.ajcn.org/content/86/2/276.full.pdf+html

Te badanie pokazują tylko, jakie uzyskuje się parametry, jak wygląda stan organizmu i jak je interpretują ludzie. Na przypadku Pana Adama Jany pokazuje, że to nie ma nic wspólnego z faktycznym stanem, w jakim organizm w danym momencie się znajduje. Pokazuje tylko określony stan zaleczenia organizmu.

Cytat
Jeżeli ktoś ma padaczkę bo ma uszkadzany przez toksynę układ nerwowy to normalnym procesem będzie ustąpienie padaczki jak się odstawi tą toksynę.

Lacky,
Czy udało Ci się wyleczyć jakieś dziecko z padaczki za pomocą MO?
Mnie, niestety nie, chociaż z uporem próbuję.
Dieta ketogenna wielu dzieciom pomaga, więc ją stosuję, ponieważ wiem, że nie jest szkodliwa.
Zapewne istnieją też inne przyczyny padaczki oprócz tej, którą wymieniłeś.

Ja nie leczę ludzi, a jedynie obserwuję procesy u ludzi, którzy stosują się do zasad z tego forum. Z moich obserwacji u jednej osoby z padaczką, jak jeszcze miałem kontakt z tą osobą, proces zdrowienia powodował okresowe nasilenie padaczki (częstsze i mocniejsze ataki), które z czasem stawały się coraz rzadsze. Nie wiem, czy ta osoba całkowicie wyzdrowiała, bo wyjechała i nie mam z nią kontaktu.

I na to wskazywałaby logika. Jeżeli w układzie nerwowym nagromadziły się toksyny, które niszczą tkanki mózgu, to usuwanie ich wywołuje ataki padaczki. Im mocniejsze usuwanie, tym częstsze ataki. Jeżeli zaleczymy objawy chorobowe, to padaczka minie i jej nie będzie tak długo, jak długo będzie stosowana metoda likwidująca objawy (w tym wypadku dieta). U dzieci może to mieć inny wpływ, bo ich zdolności regeneracyjne są większe niż u dorosłych, dlatego pod wpływem wzrostu i powiększania się tkanki proces zaleczenia może przejść w wyleczenie. U dorosłych proces regeneracji jest słabszy i tkanka się już nie rozwija, dlatego zaleczenie nie przejdzie w wyleczenie bez usunięcia problemu, czyli nasilenia objawów.

Z moich doświadczeń przez 3 lata powrotu do zdrowia wynika, że czas, w którym dobrze się czułem to czas, w którym nic się nie działo i był czasem straconym, bo wtedy organizm się nie regeneruje (może wtedy nabiera siły). W czasie 3 lat przez 2 lata cały czas odchorowywałem rożne defekty. Pomimo tego, że ciągle odchorowuję, wystarczy mi 5 godzin snu dziennie, aby funkcjonować bez problemu w ciągu całego dnia.


A co do pomysłu, żeby "dokonać podziału produktów żywnościowych na podstawie właściwości zawartych w nich lektyn", to przecież obydawaj wiemy, że to niewykonalne.


A to właśnie robi dieta niskowęglowodanowa - ogranicza lektyny aktywne, więc jest to wykonalne.


Czy Ty Machos znasz jakieś przypadki wyleczenia gruźlicy, czy mykobakteriozy przez MO?
Bo jak widzę Tomasz Dangel wyleczył się ( skutecznie) przez 9 miesięczną antybiotykoterapię.


Jest dużo przypadków, gdzie ludzie przechodzili podczas picia MO gruźlicę bezobjawową, o której dowiadywali się, że ją kiedyś mieli przy badaniach kontrolnych.
Na pytania, które postawiłaś, musisz sobie sama odpowiedzieć na podstawie tekstów, które zostały napisane. Jeżeli nie umiesz to znaczy, że jeszcze nie rozumiesz czym jest zdrowie i nie potrafisz jeszcze wziąć zdrowia we własne ręce. Jeżeli nie potrafisz wziąć zdrowia we własne ręce, to musisz je oddać w ręce medycyny. Przy takim stanie wiedzy wcześniej czy później i tak byś to zrobiła po wytępieniu gwałtowniejszych reakcji ze strony organizmu.
« Ostatnia zmiana: 01-01-2011, 15:07 wysłane przez Solan » Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #36 : 31-12-2010, 09:36 »

Każda dieta jest tylko składową terapii, czyli leczenia. Każde leczenie nieprzyczynowe jest tylko usuwaniem objawów. Później musi dojść do nawrotów starych objawów chorobowych plus objawy chorobowe wynikające z maskowania tych objawów, czyli powikłania (uszkodzenia ważnych układów i organów) z nowotworzeniem włącznie.

Zasady zdrowego odżywiania, do których w sposób płynny można dojść za pomocą DP plus picie MO - to leczenie przyczynowe (jeśli używamy słowa: "leczenie", to trzeba dodać: "przyczynowe"; jeśli używamy samego słowa:"leczenie" - to mamy na myśli terapie medyczne, a więc przeciwieństwo dochodzenia do zdrowia).

Porównując to do dziurawego poszycia łodzi płynącej po akwenie, medycyna przy pomocy różnych terapii usiłuje to poszycie uszczelnić za pomocą gumy arabskiej lub w najlepszym przypadku lepiku, ale jest to nieskuteczne. Po jakimś czasie, znów trzeba wybrać wodę z dziurawej łodzi. Tak można z łodzią postępować w nieskończoność, ale niekoniecznie z organizmem. Na dłuższą metę dno łodzi zgnije i pójdzie na dno akwenu. My, za pomocą BPP całe poszycie łodzi wymieniamy na nowe (szczelne).

Dlatego w pierwszych Twoich, Tomku, postach - zaniepokoiłem się, czy aby Twoje subiektywne odczucie na temat Twojego stanu zdrowia, nie jest tylko (przepraszam za określenie) atrapą zdrowia. Z Twojej informacji wynikało, że ćwiczysz fizycznie na dość wysokich obrotach a to też forma maskowania faktycznego stanu zdrowia, czyli celowe ogłupianie organizmu. Następnie dostarczanie mu niby naturalnych odżywek, które de facto stanowią dla niego dodatkowy balast - żeby miał co naprawiać. Jak go przyzwyczaimy do tego, by czyścił się poprzez uruchomienie tzw. trzeciej nerki, to on tylko będzie czekał na podanie na tacy: przyspieszonego tętna co najmniej 130/sek, podwyższonej temperatury ciała, potów itd. Ale po usunięciu tych toksyn, natychmiast wtłoczymy te, które mają rzekomo zadziałać wspomagająco na organizm (np. owe odżywki).

Tutaj nie popisujemy przechwałkami na temat skuteczności metod dochodzenia do zdrowia przy pomocy BPP, ale opisujemy  doświadczenia empiryczne, które potwierdzają prawdę o zdrowiu wg Hipokratesa (już dla nas nie jest to teoria).

Ja nie mogłem dojść do takiego zdrowia, jakie mam obecnie, a stosowałem "najskuteczniejsze" diety świata, w tym DO. Już sama nazwa jakiegoś modelu odżywiania jest nieporozumieniem. To niefortunna pomyłka wszystkich wyznawców danej diety, która wydaje się być uniwersalna w celu leczenia wszystkich chorób oraz w zdrowiu również. Jest ona uniwersalna, ale tylko w maskowaniu faktycznego stanu zdrowia oraz w budowie zmumifikowanej atrapy zdrowia.

Niejednego Optymalnego obserwowałem, któremu wydawało się subiektywnie, że jest zdrowy, bo po pierwsze zadziałała podświadomość, nawet po przejściu na najśmieszniejszą, najgłupszą (najbardziej wynaturzoną) dietę cud - pacjent odczuwał pozytywne zmiany. Na pewien czas stare męki związane z detokesm utylizacją, neutralizacją toksyn w starych szlakach metabolicznych jakby ustają, bo organizm zajmuje się nowymi. Doradcy tych diet czy dietetycy wtedy twierdzą, że "odbagniają" się stare szlaki metabolicznie. Czy aby na pewno się "odbagniają"?

Po drugie na podświadomość działa maskowanie medycyny "naturalnej", która pokazuje jak inni pacjenci zostali "wyleczeni" (chodzi de facto o zaleczenie). Potem taki gość, jak go energia rozpiera, to dawaj ją upuszczać. Wtedy go się trzymają różne dziwaczne, ćwiczenia. A on myśli, że taka ogólna kondycja organizmu jest dzięki tym ćwiczeniom. Finał jest taki najczęściej, że był chłop i nie ma chłopa, albo z miesiąca na miesiąc, albo z dnia na dzień.

Takie fakty osobiście obserwowałem wśród Optymalnych czy NeoOptymalnych. Chyba w roku ubiegłym, jeszcze przed zejściem pana prezesa Janego - odbyła się cała czarna seria zejść nieodwracalnych wśród Optymalnych. Osobiście w dwóch przypadkach ostrzegałem ich o takim finale. Jeden z nich twierdził, żebym mu nie mieszał w głowie innymi teoriami, bo on jest wierny tylko jednej (DO). Tak więc biedak za około pół roku od naszego spotkania obudził się z przysłowiową ręką w nocniku. Rak przełyku. Uderzenie w potułę do dra Kwaśniewskiego, ale ponieważ sam guru był w dość złym stanie zdrowia, więc przyjął go jego asystent, który w takich przypadkach zalecił ich "panacum" na wszelkie choroby: - "więcej żółtek...". Za miesiąc gość zmarł. O drugim przypadku już pisałem kiedyś w innym wątku. Wracając do prezesa Janego - sam ostro zakazywał członkom OSBO aby edukowali się z innych publikacji niż dra Kwaśniewskiego.
(Przepraszam za nieskromność i podam link do swojego postu, w którym też niestety cytuję siebie, ale w owym czasie pisałem trochę niepoprawnie, przynajmniej jeśli idzie o zasady dobrego pisania na forach: - http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4686.msg43794#msg43794).
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=6789.msg65946#msg65946

Tutaj mi przychodzi na myśl Dieta optymalna - w interpretacji pani dr Witoszek. To jest dieta wybitnie maskująca faktyczny stan zdrowia. Jest to DO bis do kwadratu. Ta ostatnia potrafi w 3 dni wyleczyć prawie każdego pacjenta, prawie z każdych objawów chorobowych. Oczywiście, chodzi tutaj o zaleczenia, jak mówi Lacky. Taki euforyczny zaleczony pacjent, często gęsto jest zawiedziony, kiedy powrócą stare objawy chorób  i nabędzie nowych. Wówczas udaje się do autorki diety, a ona mu każe zamienić kolejność rotacji produktów spożywczych w przeprowadzanej rotacyjności, albo zaleca zamianę kaszanki na czarne, albo zamianę szpiku kostnego żółtego na szary, albo czarny salceson Włoski na ozorkowy, itd. itp.

Błonnik dobrze oczyszcza jelita z zalegającej masy kałowej. Jeżeli układ pokarmowy jest zdrowy a niezaleczony to bakterie gnilne nie potrafią się w nim rozwinąć. Optymalni nie zdają sobie sprawy z tego, że można jeść dużo błonnika i nie mieć wcale gazów.
Nie zdają sobie sprawy, bo guru im wmówił, że objętość stolca w jednorazowym wypróżnieniu powinna się = objętości "kupy" kury. Zaś pojemność/objętość żołądka człowieka Optymalnego powinna się = jego pięści. Tak że jedzenie bogato resztkowe odpada, żeby nie rozpychać żołądka, no i sprawa tej "kupy"... Natomiast tłuszcze twarde - one zrobią swoje. W tym wypadku nie potrzeba jeść błonnika, bo nasycone kwasy tłuszczowe rozpuszczą ewentualne złogi i organizm łatwo je wydali. Dopuszcza się jedzenie błonnika, ale z warzyw gotowanych (w myśl zasady, że pokarmy powinny być jak najbardziej nadtrawione poza organizmem oraz powinny "odkwaszać" organizm po tzw. ewentualnym przebiałczeniu).
« Ostatnia zmiana: 31-12-2010, 12:32 wysłane przez Zibi » Zapisane
Tomasz_Dangel
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 2008
Wiadomości: 1.079

« Odpowiedz #37 : 31-12-2010, 15:09 »

Cytat
Tomek. Od kiedy łykacie z żoną suplementy, bądź pijecie soki? O części już napisałeś i podałeś nawet linki.
Machos,
Wyciskarkę do soków kupiłem żonie na urodziny 9.11.2010.
Wcześniej piliśmy soki z dzikiej róży i żurawiny.
Suplementy zacząłem stosować w związku z intensywnym uprawianiem sportu (ok. 3 lat):
Mg, Se, wit. B-15, L-karnityna, wit. D, wit. C, proszek Auera (tak jak już pisałem) dodaję do wody i piję podczas treningu. Chia - to bardziej ciekawostka przyrodnicza, dowiedziałem się o niej niedawno i nie miałem jeszcze okazji wypróbować na zawodach.
Bierzemy też Detox. Chodzimy do sauny.
Nie mam kontuzji! Wcześniej, gdy grałem w koszykówkę ciągle miałem kontuzje.
Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #38 : 31-12-2010, 16:13 »

Cytat
Suplementy zacząłem stosować w związku z intensywnym uprawianiem sportu (ok. 3 lat):Mg, Se, wit. B-15, L-karnityna, wit. D, wit. C, proszek Auera (tak jak już pisałem) dodaję do wody i piję podczas treningu. Chia - to bardziej ciekawostka przyrodnicza, dowiedziałem się o niej niedawno i nie miałem jeszcze okazji wypróbować na zawodach.Bierzemy też Detox. Chodzimy do sauny.Nie mam kontuzji! Wcześniej, gdy grałem w koszykówkę ciągle miałem kontuzje

Też tak robiłem kiedy po kilku latach stosowania DO zaczęły mnie nękać kontuzje, głównie mięśni i ścięgien, pojawiło sie koszmarne znużenie i ogólna słabość. Suplementy na chwilę pomagały, tak było z zasadowym proszkiem, chlorellą, aminokwasami itp. Niestety, po niezadługm czasie poprawy następowało znaczne pogorszenie. Wygłupiałem się w ten sposób ponad cztery lata. Kiedy znalazłem to forum doznałem oświecenia. Powoli jest coraz lepiej, żadnej kontuzji, szybsza regeneracja, lepsze wyniki.
Suplementy to śmieci, żeby nie napisać bardziej dosadnie.
« Ostatnia zmiana: 31-12-2010, 16:19 wysłane przez Scorupion » Zapisane
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #39 : 31-12-2010, 16:47 »

Suplementy zacząłem stosować w związku z intensywnym uprawianiem sportu (ok. 3 lat):
Co Ci daje intensywne uprawianie sportu?
Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
Strony: 1 [2] 3 4 5   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!