Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #20 : 28-01-2011, 12:34 » |
|
W obozach karmiono owocami, ziarnami, orzechami, nasionami, warzywami, strączkami ? Nie byłem to nie wiem, ale przypuszczam, na podstawie wiedzy jaką mam na ten temat, że nie. Racja dzienna więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego: Białko - 33 g w tym białko zwierzęce - 4 g Tłuszcz - 22 g Węglowodany - 236 g Energia - 1302 kcal http://www.ess.uwe.ac.uk/genocide/gcpol10.htm Obóz koncentracyjny w Oświęcimiu Trzy „posiłki” dziennie. SS mani wywozili jednak z magazynów produkty więc dla więźniów było mniej. Jedzenie wydawali funkcyjni więźniowie, którzy w pierwszej kolejności dbali o siebie i znajomych. Rano było to pół litra gorzkiej namiastki kawy. Potem wydawano też zupę – około ¾ litra. Często robiono ją z brukwi, pokrzyw z dodatkiem margaryny. Generalnie większość to była woda. Kolacja to 300 g chleba (wypiekanego z mąki z trocinami) oraz dodatek w postaci ok. 25 g kiełbasy (zrobionej z mięsa sparszywiałych koni) lub syntetycznej margaryny. Czasami łyżka marmolady. Produkty te często były spleśniałe. Dodatki przy wydawaniu często zmniejszano. Ciężko pracujący dostawali trochę więcej jedzenia. Przy takim żywieniu po kilku tygodniach więzień dostawał obsesji na punkcie jedzenia – grzebał w śmietnikach i odpadkach z kuchni. Ludzie jedli obierki od ziemniaków co powodowało biegunkę głodową. Ponadto chory nadawał się tylko do gazu. Czasami aby oszukać głód więźniowie jedli glinę. Jedynym ratunkiem było „zorganizowanie” czegoś do jedzenia – kradzież z magazynów SS lub kuchni itp. http://musicmetal.org/forum/viewtopic.php?t=1682 Znalazłem następujące opinie: Przyczyną cukrzycy typu II jest dieta mieszana, w której ilość energii z tłuszczów i węglowodanów jest zbliżona. Np. po 45 "Pacjenci przymusowo trzymani na diecie wegetariańskiej (obozy koncentracyjne, czy gułag) a chorzy na cukrzycę typu II, jeśli wcześniej nie zmarli, to wszyscy zostali w ten sposób z cukrzycy typu II wyleczeni. Ta metoda leczenia cukrzycy i innych chorób została przez międzynarodowy trybunał oceniona jako zbrodnicza. http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?PHPSESSID=b8f2b324d1463e2495656a00b980d4ed&topic=1172.0Przy żywieniu pastwiskowym choroby wrzodowej żołądka być nie może. W obozach koncentracyjnych chorzy na chorobę wrzodową, szybko się z tej choroby wyleczyli. http://optymaln.republika.pl/dz272.html W obozach koncentracyjnych, w pierwszych miesiącach pobytu niektórzy ludzie doznawali wyraźnej poprawy stanu zdrowia – jeśli ich przewlekłe choroby spowodowane były uprzednim przekarmieniem. Ale oczywiście, z upływem czasu dochodziło do głodowego wyniszczenia. http://dobra-edukacja-31.info/w-obozach-koncentracyjnych/Znalazłem pracę oceniającą wpływ 24-miesięcznej diety laktowegetariańskiej i wegańskiej na stan odżywienia w polskich warunkach: http://www.almamedia.com.pl/pliki/PW/2010/2/PW_2010_2_121.pdfWspółcześnie propagowana jest dieta warzywno-owocowa, np. przez dr Ewę Dąbrowską http://www.scribd.com/doc/29400310/Cia%C5%82o-i-ducha-ratowa%C4%87-%C5%BCywieniemCo do uwag Lackiego: Zarówno twoje podejście, jak i podejście wegan jest tak samo złe i daje tak samo złe efekty, tylko w innych miejscach organizmu. Wy, ograniczając spożywanie warzyw, owoców, miodu, powodujecie, że macie wszystkie te objawy chorobowe, których weganie nie mają (brzydki zapach z ust, gazy, grzybice itp.) Ww. Twoje uwagi personalne są nietrafne, ponieważ spożywam warzywa i owoce, jestem zdrowy i nie mam objawów, które insynuujesz. Występuję tu w liczbie pojedynczej. Kim są "Wy"? Domyślam się, że to ci, którzy mają brzydki zapach z ust, itd. Bądź tak dobry i mnie do tej grupy nie zaliczaj. Pozostałe uwagi merytoryczne przyjmuję z pokorą i szacunkiem należnym ekspertowi.
|
|
« Ostatnia zmiana: 28-01-2011, 12:36 wysłane przez Tomasz Dangel »
|
Zapisane
|
|
|
|
Laokoon
Offline
Płeć:
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510
|
|
« Odpowiedz #21 : 28-01-2011, 12:54 » |
|
Obóz koncentracyjny w Oświęcimiu Trzy „posiłki” dziennie. SS mani wywozili jednak z magazynów produkty więc dla więźniów było mniej. Jedzenie wydawali funkcyjni więźniowie, którzy w pierwszej kolejności dbali o siebie i znajomych. Rano było to pół litra gorzkiej namiastki kawy. Potem wydawano też zupę – około ¾ litra. Często robiono ją z brukwi, pokrzyw z dodatkiem margaryny. Generalnie większość to była woda. Kolacja to 300 g chleba (wypiekanego z mąki z trocinami) oraz dodatek w postaci ok. 25 g kiełbasy (zrobionej z mięsa sparszywiałych koni) lub syntetycznej margaryny. Czasami łyżka marmolady. Produkty te często były spleśniałe. Dodatki przy wydawaniu często zmniejszano. Ciężko pracujący dostawali trochę więcej jedzenia. Przy takim żywieniu po kilku tygodniach więzień dostawał obsesji na punkcie jedzenia – grzebał w śmietnikach i odpadkach z kuchni. Ludzie jedli obierki od ziemniaków co powodowało biegunkę głodową. Ponadto chory nadawał się tylko do gazu. Czasami aby oszukać głód więźniowie jedli glinę. Jedynym ratunkiem było „zorganizowanie” czegoś do jedzenia – kradzież z magazynów SS lub kuchni itp. http://musicmetal.org/forum/viewtopic.php?t=1682 Bardzo prawdopodobne. Tylko co to ma do spokojnego życia gdzie się spożywa różnorodne zdrowe produkty pochodzenia roślinnego? Przecież to jedzenie którym karmiono ludzi w obozach było obliczone na to aby oni nie przeżywali, ale tam nie było wyboru. Sam napisałeś że ludzie z głodu wariowali, jedli obierki, glinę, byle tylko zapchać się i nie czuć głodu. Porównywanie tych dwóch przypadków jest wielce nieuprawnione. Cała teoria o tym, że poziom LDL jest wskaźnikiem ryzyka chorób sercowo-naczyniowych to jest coś w stylu zabobonów, z których my już dawno się wyleczyliśmy. Wysoki poziom LDL świadczy tylko o tym, że wewnątrz organizmu występuje dużo uszkodzeń, do odbudowy których służy cholesterol transportowany przez frakcje białka LDL. Po dużych urazach poziom LDL również wzrasta a to wcale nie ma nic wspólnego z miażdżycą. Człowiek otyły ma obciążony układ krwionośny z nadciśnieniem tętniczym. Nadciśnienie powoduje pęknięcia naczyń, które są łatane z wykorzystaniem cholesterolu transportowanego przez frakcje LDL. Sama miażdżyca wnika ze zgrubień powstałych po uszkodzeniach, w których nie cholesterolu jest kilka %. Wzrost LDL może wynikać również z stanów zapalnych, które uszkadzają naczynia krwionośne. To jest sposób myślenia prawdziwie naukowego, jeżeli tak można powiedzieć. Trzeba go jeszcze rozumieć po to aby nie robić sobie i innym krzywdy.
|
|
« Ostatnia zmiana: 28-01-2011, 13:00 wysłane przez Laokoon »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #22 : 28-01-2011, 13:03 » |
|
zastanawiam się, panie Tomaszu, po co Pan je nam cytuje Chciałem wyczerpująco odpowiedzieć na Pańskie pytanie: A niby dlaczego anatomia jest nauką podstawową w medycynie? To jasny podział, który ułatwia oddzielenie nauk podstawowych (które Pan akceptuje) od tych opartych na EBM (które Pan kwestionuje). Po prostu wprowadzam trochę porządku do naszej dyskusji. Czyżby się Pan obawiał, że bez cytatów będzie niewiarygodny? Sądzę, że jest dobrym obyczajem wskazać źródło informacji. Ktoś inny może np. wykazać, że czegoś nie zrozumiałem właściwie i wprowadzić korektę. Jest też korzyść edukacyjna dla tych, którzy lubią czytać. Czy podawanie źródeł służy wiarygodności w naszych dyskusjach? Sądzę, że tak, choć przyznam, że jest pracochłonne. Tak samo, jak uprawianie ogródka wymaga znajomości botaniki, ale jakoś nie słyszałem, żeby działkowcy rościli sobie prawa do tej nauki. Oczywiście ma Pan rację. Istnieją jednak uniwersytety agrokultury, gdzie produkuje się parace naukowe, podobnie jak w medycynie. Wśród działkowców nie istnieje hierachia akademicka opierająca się na liczbie publikacji. Szczerze mówiąc nie wiem czy założyciele pierwszej placówki naukowej korzystającej z botaniki byli wcześniej działkowcami, którzy zapragnęli sławy "naukowej". A bardziej poważnie, to nie sądzę, żeby było możliwe "przywłaszczenie" sobie wybranych nauk podstawowych przez jakąś grupę zawodową lub lobby. Z wyników nauk postawowych może korzystać każdy kto posiadł odpowiednie wykształcenie (może są jakieś działy zarezerwowane przez swoje specyficzne znaczenie, np. militarne, polityczne itp.). W medycynie nauki podstawowe są wykładane studentom. Lekarze praktycy stsunkowo rzadko się nimi interesują.
|
|
« Ostatnia zmiana: 28-01-2011, 13:05 wysłane przez Tomasz Dangel »
|
Zapisane
|
|
|
|
Laokoon
Offline
Płeć:
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510
|
|
« Odpowiedz #23 : 28-01-2011, 13:06 » |
|
A bardziej poważnie, to nie sądzę, żeby było możliwe "przywłaszczenie" sobie wybranych nauk podstawowych przez jakąś grupę zawodową lub lobby. Z wyników nauk postawowych może korzystać każdy kto posiadł odpowiednie wykształcenie (może są jakieś działy zarezerwowane przez swoje specyficzne znaczenie, np. militarne, polityczne itp.). W medycynie nauki podstawowe są wykładane studentom. Lekarze praktycy stsunkowo rzadko się nimi interesują.
Tu nie chodzi o zawłaszczanie dosłowne, ale raczej o brak rzeczywistego związku z tym co się reprezentuje, a tym co się czyni. A co jest niejako samo przez się wykorzystywane niezgodnie z nauką.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Lacky
|
|
« Odpowiedz #24 : 28-01-2011, 13:13 » |
|
Co do uwag Lackiego: Zarówno twoje podejście, jak i podejście wegan jest tak samo złe i daje tak samo złe efekty, tylko w innych miejscach organizmu. Wy, ograniczając spożywanie warzyw, owoców, miodu, powodujecie, że macie wszystkie te objawy chorobowe, których weganie nie mają (brzydki zapach z ust, gazy, grzybice itp.) Ww. Twoje uwagi personalne są nietrafne, ponieważ spożywam warzywa i owoce, jestem zdrowy i nie mam objawów, które insynuujesz. Występuję tu w liczbie pojedynczej. Kim są "Wy"? Domyślam się, że to ci, którzy mają brzydki zapach z ust, itd. Bądź tak dobry i mnie do tej grupy nie zaliczaj. Pisząc "Wy" mam na myśli ludzi stosujących dietę low carb (to często jest opisywane na forach dla low carbowców, że brzydki zapach z ust to nic nie znaczy). W Twoim przypadku takie objawy nie występują, bo intensywny wysiłek fizyczny przyśpiesza proces przemiany materii, a odpady przemiany materii wydalane są z potem. Jeżeli ktoś intensywnie uprawia sport, to nie ma żadnych objawów związanych z nieprawidłowym odżywianiem. Organizm wszystko przetworzy i wydali razem z potem. Jeżeli wydali, to nie ma złogów, które zaburzają pracę organizmu. To trwa tak długo, jak długo się ćwiczy. No i przecież pijesz jeszcze MO, które przywraca równowagę w organizmie. Pozostałe uwagi merytoryczne przyjmuję z pokorą i szacunkiem należnym ekspertowi.
Tu nie chodzi o to, żeby coś przyjmować czy nie. My dyskutujemy, podajemy argumenty. My staramy się nie bazować tylko na teorii medycznej. Staramy się sobie sami udowodnić, że nasze twierdzenia są właściwe przez stosowanie się do nich. Gdyby nam z doświadczeń wynikało co innego, to byśmy tego nie bronili. Co do miażdżycy, to jest to choroba jedna z prostszych w leczeniu i nawet nie trzeba zmieniać diety, żeby się jej pozbyć (do momentu aż nie zostaną wykonane jakieś zabiegi medyczne). Przykładem jest mój ojciec, który był po zawale, jadł kilkanaście tabletek, a teraz wszystkie parametry ma idealne i nie może brać tych tabletek, bo organizm od razu sygnalizuje, że go trują. Sam lekarz kazał mu je odstawić, bo widział, że mu szkodzą, a nie pomagają. Temat zawału już nie istnieje i nie ma czegoś takiego jak profilaktyka po zawale.
|
|
« Ostatnia zmiana: 29-01-2011, 13:45 wysłane przez Solan »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #25 : 28-01-2011, 13:16 » |
|
Tylko co to ma do spokojnego życia gdzie się spożywa różnorodne zdrowe produkty pochodzenia roślinnego? Przecież to jedzenie którym karmiono ludzi w obozach było obliczone na to aby oni nie przeżywali, ale tam nie było wyboru. Sam napisałeś że ludzie z głodu wariowali, jedli obierki, glinę, byle tylko zapchać się i nie czuć głodu. Porównywanie tych dwóch przypadków jest wielce nieuprawnione. 1/ To była odpowiedź na Twoje pytanie. 2/ Nie, tych, ktorzy mieli umrzeć, zabijano bezpośrednio. Informacje, które podałem dotyczą więźniów obozów pracy. Wielu z nich przeżyło (np. Stanisław Grzesiuk, Tadeusz Borowski). 3/ Wybór był zawsze (vide: rtm. Witold Pilecki, o. Maksymilian Kolbe). 4/ Ja nie przeprowadzam porównania. Podałem konkretne dane. Porównać możesz sam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #26 : 28-01-2011, 13:19 » |
|
Nauki podstawowe medycyny: Anatomia Biochemia Biofizyka Biologia medyczna Embriologia Fizjologia Histologia Immunologia
Z tego wynika, że lekarze nie są lekarzami, tylko jakimiś nałukowcami, bo nigdzie nie ma, że uczą się o lekach, a tylko nauki podstawowe wbijają im do głów. Właściwości leków to pewno uczą się z ulotek.
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Laokoon
Offline
Płeć:
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510
|
|
« Odpowiedz #27 : 28-01-2011, 13:20 » |
|
1/ To była odpowiedź na Twoje pytanie. 2/ Nie, tych, ktorzy mieli umrzeć, zabijano bezpośrednio. Informacje, które podałem dotyczą więźniów obozów pracy. Wielu z nich przeżyło (np. Stanisław Grzesiuk, Tadeusz Borowski). 3/ Wybór był zawsze (vide: rtm. Witold Pilecki, o. Maksymilian Kolbe). 4/ Ja nie przeprowadzam porównania. Podałem konkretne dane. Porównać możesz sam.
Oczywiście odnosiłem się do tego co napisałeś wcześniej. Zrównałeś odżywianie wegańskie z tym co było w obozach. Kompletnie bez sensu. Weganie żyją i twierdzą, że są zdrowi. To już ich problem. Mój ojciec przeżył na takiej "diecie" 5 lat w obozach koncentracyjnych (był twardzielem). Niemcy nie stosowali jej przypadkowo, ale celowo. Chodziło im o przekształcenie człowieka wolnego w niewolnika. Metoda ta jest współcześnie stosowana w autorytarnych sektach.
|
|
« Ostatnia zmiana: 28-01-2011, 13:24 wysłane przez Laokoon »
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Lacky
|
|
« Odpowiedz #29 : 28-01-2011, 13:45 » |
|
Zgadzam się z tym, że używam takiego stylu. Ja przestanę używać takiej argumentacji i będę się odnosił do meritum a Pan nie będzie opierał się tylko na linkach i zaprezentuje wiedzę wynikającyą z własnych doświadczeń lub przekonań. Ten styl jest tylko dodatkiem do moich treści. Zawsze potem go uzasadniam i odnoszę się do meritum sprawy. Dlatego nie można mówić, że zmieniam treść aby odwrócić uwagę od tematu. Etykietowanie ludzi jest bardzo nieeleganckie. http://pl.wikipedia.org/wiki/StygmatyzacjaPrzyjmij proszę do wiadomości, że Twoje przypuszczenia na mój temat są nietrafne. Rzeczywistość czasem jest inna niż nam się wydaje. Wiem tyle ile zostało przez Pana napisane i na podstawie tego wyciągam wnioski. Jeżeli wcześniejsze informacje były prawdziwe to wnioski są właściwe. Nie wiem co ma wspólnego etykietowanie z określaniem stanu zdrowia, wynikającego ze schematycznego postępowania. To już jest jakaś nadinterpretacja tej definicji.
|
|
« Ostatnia zmiana: 28-01-2011, 14:07 wysłane przez Rysiek »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #30 : 28-01-2011, 14:27 » |
|
Zrównałeś odżywianie wegańskie z tym co było w obozach. Nie zrównałem, tylko napisałem, że mój ojciec przeżył na diecie wegańskiej w obozie 5 lat. Żeby porównać te dwa rodzaje żywienia trzeba zrobić proste zestawienie (sam nie potrafisz?): Obóz koncentracyjny: Białko - 33 g (135 kcal) 10,3% Tłuszcz - 22 g (204 kcal) 15,6% Węglowodany - 236 g (967 kcal) 74,1% Energia - 1306 kcal Polscy weganie: Białko - 56 g (229 kcal) 10,7% Tłuszcz - 60 g (557 kcal) 26,1% Węglowodany - 329 g (1350 kcal) 63,2% Energia - 2136 kcal (Energia - 34,4 kcal/kg m.c.; masa ciała - 62,1 kg) http://www.almamedia.com.pl/pliki/PW/2010/2/PW_2010_2_121.pdfJak z powyższego wynika: 1/ Dieta więźniów była znacznie uboższa (zawierała znacznie mniej energii) 2/ Białko stanowiło w obydwu dietach podobny odsetek (10-11%) 3/ Więźniowie spożywali procentowo więcej węglowodanów, a mniej tłuszczu
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #31 : 28-01-2011, 14:48 » |
|
Wiem tyle ile zostało przez Pana napisane i na podstawie tego wyciągam wnioski. Lacky, Gdybym napisał 3 razy więcej, czy mógłbyś z tego wyciągnąć trafny wniosek w sprawie zapachu z moich ust? Pan nie będzie opierał się tylko na linkach i zaprezentuje wiedzę wynikającyą z własnych doświadczeń lub przekonań. Moje doświadczenia: 1/ Po blisko 57 latach życia i 8 latach świadomych poszukiwań dostosowałem żywienie do swoich potrzeb 2/ Utrzymuję stała masę ciała, BMI 21,8 3/ Jestem szcześliwy, żyję w harmonii z Bogiem i ludźmi 4/ Jestem sprawny fizycznie 5/ Mój przewód pokarmowy (dzięki MO, KB, i spożywaniu naturalnej żywności) działa prawidłowo 6/ Jestem sprawny intelektualnie 7/ Interesuje mnie poszukiwanie prawdy Czy posiadłem jakąś szczególną wiedzę? Raczej nie. Dochodziłem do tego drogą pracy nad sobą, obserwacji, lektur i prób. O przekonaniach mogę Ci napisać prywatnie jeśli chcesz.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #32 : 28-01-2011, 14:55 » |
|
Z tego wynika, że lekarze nie są lekarzami, tylko jakimiś nałukowcami, bo nigdzie nie ma, że uczą się o lekach, a tylko nauki podstawowe wbijają im do głów. Właściwości leków to pewno uczą się z ulotek. Niezupełnie. Farmakologię zaliczono do tzw. dziedzin (specjalizacji), a nie nauk podstawowych. Chyba słusznie, bo przecież opiera się na EBM. Studenci medycyny uczą się farmakologii z podręczników. Lekarze rzeczywiście często korzystają z leksykonów, które podają informacje producentów. Jeżeli mam podać silnie działający lek dożylnie, zawsze sprawdzam dawkowanie w ulotce (oczywiście z wyjątkiem kilku leków anestezjologicznych, które stosuję na codzień).
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Laokoon
Offline
Płeć:
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510
|
|
« Odpowiedz #33 : 28-01-2011, 15:35 » |
|
Zrównałeś odżywianie wegańskie z tym co było w obozach. Nie zrównałem, tylko napisałem, że mój ojciec przeżył na diecie wegańskiej w obozie 5 lat. Żeby porównać te dwa rodzaje żywienia trzeba zrobić proste zestawienie (sam nie potrafisz?): Obóz koncentracyjny: Energia - 1306 kcal Polscy weganie: Energia - 2136 kcal Jak z powyższego wynika: 1/ Dieta więźniów była znacznie uboższa (zawierała znacznie mniej energii) 2/ Białko stanowiło w obydwu dietach podobny odsetek (10-11%) 3/ Więźniowie spożywali procentowo więcej węglowodanów, a mniej tłuszczu No dobrze, tylko co z tego ma wynikać. Chodzi o ilość kalorii?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Lacky
|
|
« Odpowiedz #34 : 28-01-2011, 16:00 » |
|
Wiem tyle ile zostało przez Pana napisane i na podstawie tego wyciągam wnioski. Lacky, Gdybym napisał 3 razy więcej, czy mógłbyś z tego wyciągnąć trafny wniosek w sprawie zapachu z moich ust? Teraz wyczuwam ironie. Co dokładnie oznacza ten tekst: Czy posiadłem jakąś szczególną wiedzę? Raczej nie. Dochodziłem do tego drogą pracy nad sobą, obserwacji, lektur i prób.
Nie mogę tego rozszyfrować a nie chciałbym być znowu odebrany, że zmieniam temat. "Raczej nie" wskazuje, że wiedza jest niezweryfikowana i oparta na artykułach. Natomiast obserwacja i próby wskazują na pewien zakres wiedzy specyficznej. Moje doświadczenia: 1/ Po blisko 57 latach życia i 8 latach świadomych poszukiwań dostosowałem żywienie do swoich potrzeb 2/ Utrzymuję stała masę ciała, BMI 21,8 3/ Jestem szcześliwy, żyję w harmonii z Bogiem i ludźmi 4/ Jestem sprawny fizycznie 5/ Mój przewód pokarmowy (dzięki MO, KB, i spożywaniu naturalnej żywności) działa prawidłowo 6/ Jestem sprawny intelektualnie 7/ Interesuje mnie poszukiwanie prawdy
Mnie nie chodziło o takie doświadczenia. Mnie chodziło o doświadczenia w postępowaniu przy powrocie do zdrowia, które są zgodne lub niezgodne z badaniami naukowymi. Zawsze odwołujesz się do artykułów a nie piszesz jak ty uważasz. O przekonaniach mogę Ci napisać prywatnie jeśli chcesz.
Możesz napisać, może lepiej to wszystko zrozumiem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #35 : 28-01-2011, 16:02 » |
|
No dobrze, tylko co z tego ma wynikać. Wynika z tego, że nawet weganie powinni unikać pobytu w niemieckich obozach koncentracyjnych.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #36 : 29-01-2011, 07:14 » |
|
Najwidoczniej medycyna przywłaszczyła sobie anatomię, a Leonardo da Vinci przewraca się w grobie. Nauki podstawowe medycyny: Anatomia Biochemia Biofizyka Biologia medyczna Embriologia Fizjologia Histologia Immunologia http://pl.wikipedia.org/wiki/MedycynaW medycynie rozróżnia się nauki podstawowe i dziedziny (specjalizacje), tak jak napisałem powyżej. Anatomia jest nauką, a medycyna sztuką leczenia chorób. Jedno z drugim nie ma nijakiego związku. Otóż ma: uprawianie chirurgii (sztuka leczenia = dziedzina) wymaga znajomości anatomii (nauka podstawowa). Wciąż nie rozumiem, panie Tomaszu, owego manieryzmu wklejania linków. Ja, zanim wkleję jakiś link, najpierw go otwieram i czytam, i jeśli zgadzam się z treścią - linkuję. Dlatego raczej nie linkuję. A jak jest u Pana? Czy zgadza się Pan z zalinkowaną z Wikipedii definicją medycyny? Medycyna (łac. medicina „sztuka lekarska”) – nauka empiryczna (oparta na doświadczeniu) obejmująca całość wiedzy o zdrowiu i chorobach człowieka oraz sposobach im zapobiegania oraz ich leczenia. W medycynie rozróżnia się nauki podstawowe i dziedziny (specjalizacje), tak jak napisałem powyżej.
Poszukiwanie prawdy opiera się głównie na obnażaniu kłamstw. Otóż kłamstwem jest, że w medycynie rozróżnia się jakieś nauki. Co to w ogóle za brednie?
|
|
« Ostatnia zmiana: 29-01-2011, 10:59 wysłane przez Mistrz »
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #37 : 29-01-2011, 12:36 » |
|
nie rozumiem, panie Tomaszu, owego manieryzmu wklejania linków. To proste: link to przypis. Czy zgadza się Pan z zalinkowaną z Wikipedii definicją medycyny? Nie podałem tego linku z uwagi na definicję, ale na podział: nauki podstawowe / dziedziny. To jest definicja medycyny, którą ja uprawiam: Pediatryczna domowa opieka paliatywna polega na zapewnieniu, w miejscu zamieszkania pacjenta, czynnej i całościowej opieki dzieciom z chorobami nieuleczalnymi, obarczonymi wysokim ryzykiem przedwczesnej śmierci. Ma na celu ochronę godności dziecka, poprawę jakości jego życia oraz ochronę przed uporczywą terapią i działaniami jatrogennymi. Obejmuje leczenie objawowe oraz wsparcie psychologiczne, socjalne i duchowe. Otóż kłamstwem jest, że w medycynie rozróżnia się jakieś nauki. Czy: anatomia, biochemia, biofizyka, biologia medyczna, embriologia, fizjologia, histologia, immunologia - to nie są nauki? Podałem już definicję nauki wg Bocheńskiego, więc nie chcę się powtarzać. Nie mam tu nic do dodania. Poszukiwanie prawdy opiera się głównie na obnażaniu kłamstw. Tych kłamstw możemy poszukiwać w dziedzinach medycyny, które opierają się na metodach statystycznych i wiarygodności badań (o tym też już pisałem poprzednio).
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #38 : 29-01-2011, 13:21 » |
|
Otóż kłamstwem jest, że w medycynie rozróżnia się jakieś nauki. Czy: anatomia, biochemia, biofizyka, biologia medyczna, embriologia, fizjologia, histologia, immunologia - to nie są nauki? Podałem już definicję nauki wg Bocheńskiego, więc nie chcę się powtarzać. Nie mam tu nic do dodania. Napisał Pan wyraźnie, cytuję: "W medycynie rozróżnia się nauki..." Jestem prostym człowiekiem, więc gdzie mi tam do finezyjnego odczytywania finezyjnych myśli. Dla mnie czarne to czarne, a białe to białe, z tego zaś wynika prosty i logiczny wniosek - jeśli coś rozróżnia się w czymś to znaczy, że to coś wchodzi w skład tego czegoś. Inaczej być nie może! Dlatego nadal twierdzę to, co wprzódy: kłamstwem jest, że w medycynie rozróżnia się jakieś nauki. Cytaty z Wikipedii mojego twierdzenia nie podważają, ani link do Bocheńskiego. nie rozumiem, panie Tomaszu, owego manieryzmu wklejania linków. To proste: link to przypis. Ja nie napisałem, że nie rozumiem, co to jest link, tym niemniej dziękuję, że pośpieszył Pan z wyjaśnieniem, gdybym przypadkiem nie rozumiał. Mam wrażenie, że obaj kierujemy się inną semantyką: http://pl.wikipedia.org/wiki/Semantyka_%28j%C4%99zykoznawstwo%29 Zapewne to wynik mojego niedopatrzenia, ponieważ nie podałem stosownego linku, co czynię niniejszym: http://portalwiedzy.onet.pl/33688,,,,manieryzm,haslo.htmlTo jest definicja medycyny, którą ja uprawiam: Pediatryczna domowa opieka paliatywna polega na zapewnieniu, w miejscu zamieszkania pacjenta, czynnej i całościowej opieki dzieciom z chorobami nieuleczalnymi, obarczonymi wysokim ryzykiem przedwczesnej śmierci. Ma na celu ochronę godności dziecka, poprawę jakości jego życia oraz ochronę przed uporczywą terapią i działaniami jatrogennymi. Obejmuje leczenie objawowe oraz wsparcie psychologiczne, socjalne i duchowe.
Proponuję przeczytać to mądre skądinąd zdanie: "Ma na celu ochronę godności dziecka, poprawę jakości jego życia oraz ochronę przed uporczywą terapią i działaniami jatrogennymi." z tym oświadczeniem: "To jest definicja medycyny, którą ja uprawiam" Przed jakąż to uporczywą terapią i działaniami jatrogennymi chroni Pan podopiecznych uprawiając swoją medycynę, jeśli nie medycznymi? A w ogóle co to są owe "działania jatrogenne"? Mógłby Pan podać link?
|
|
« Ostatnia zmiana: 29-01-2011, 15:43 wysłane przez Rysiek »
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
Wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #39 : 30-01-2011, 12:50 » |
|
Uporczywa terapia jest to stosowanie procedur medycznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z nadmiernym cierpieniem lub naruszeniem godności pacjenta. Uporczywa terapia nie obejmuje podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenia bólu i innych objawów oraz karmienia i nawadniania, o ile służą dobru pacjenta. (linku nie podaję)
jatrogenny = pochodzący od lekarza (spowodowany przez lekarza) gr. ιατρός (iatrós) → lekarz + -genny
Analizę psychologiczną postępowania lekarzy reprezentujących tę postawę (a także rodziców nieuleczalnie chorych dzieci) przeprowadził Rubén Bild. Opisał on reakcje emocjonalne lekarzy i rodziców w sytuacji nieuchronnej śmierci dziecka, określonej przez niego jako katastrofa. Doświadczają oni strachu, bólu, rozgoryczenia, żalu i poczucia winy. Brak świadomości tych uczuć prowadzi do kontynuowania działań wobec dziecka, które stają się okrutne, inwazyjne i szkodliwe. Stanowią one mechanizm obronny, mający na celu zredukowanie za wszelką cenę własnego cierpienia. Bild konkluduje, że bez zrozumienia i uświadomienia sobie, co dzieje się z uczuciami człowieka (tj. lekarza, rodzica), nie jest możliwa próba przekształcenia działań inwazyjnych w towarzyszenie umierającemu. Inną konsekwencją braku samoświadomości lekarzy (ang. self-awareness), pracujących z nieuleczalnie chorymi i umierającymi dziećmi, jest zespół wypalenia zawodowego. Bild podaje następującą definicję: Zespół wypalenia zawodowego w pediatrii to proces psychiczny, który powoduje ciągłe wzmacnianie i usztywnianie mechanizmów obronnych. Straty doświadczane w życiu zawodowym prowadzą do fałszywej egzystencji, w której omnipotencja lekarza maskuje jego ograniczenia emocjonalne. Brak akceptacji tego specyficznego typu zespołu wypalenia zawodowego jako poważnej choroby powoduje, że lekarz odrzuca możliwość zmiany swojej postawy, a jego zachowanie staje się szkodliwe dla pacjenta i jego rodziny. (linku nie podaję)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|