Dopiszę jeszcze parę zdań jak widzę tą infekcję z perspektywy czasu. Po półtora roku widzę to tak.
Organizm córki zaczął się oczyszczać. Częste siusianie było tego objawem.
Zaczęłam podawać córce zioła. Zioła przyspieszyły jeszcze oczyszczanie. Pojawił się stan ostry, czyli infekcja.
Doprecyzuję jeszcze, jeżeli chodzi o krew. To nie było tak, że była krew w moczu, tylko takie zakrzepy krwi. Pojawiło się tak dwukrotnie.
Dalej znowu gorączka i wielki węzeł chłonny. Czyli dalsze oczyszczanie.
Podczas infekcji oczywiście nie podawałam mieszanki na drogi moczowe (moje pierwsze pytanie było trochę głupawe, a odpowiedź oczywista, ale wtedy nie miała jeszcze doświadczenia).
Węzeł się wchłonął po jakimś miesiącu czy dwóch. W czasie infekcji nie podawałam żadnych lekarstw, nie było żadnego wspomagania infekcji. W czasie gorączki leżenie w łóżku i woda. To wszystko.
Teraz raczej bym już nie poszła to tego lekarza