Adamo
|
|
« Odpowiedz #180 : 11-12-2009, 12:20 » |
|
W zakonie nagle otwierają się drzwi i z rozpędem do środka wpada młoda zakonnica. biegnie prosto do matki przełożonej: - matko przełożona, matko przełożona, zgwałcili mnie, co robić? - zjeść cytrynę - odp. matka przełożona - pomoże? - pomoże, nie pomoże...ale przynajmniej ten uśmiech zniknie...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Adamo
|
|
« Odpowiedz #181 : 11-12-2009, 12:26 » |
|
Na tylnym siedzeniu w taksówce siedzi zamyślony pasażer. Nagle pochyla się i lekko klepie kierowcę w ramię, żeby go o coś zapytać. Taksówkarz wrzeszczy jak oparzony, podskakuje pod sufit i traci panowanie nad kierownicą. Samochód z trudem mija grupkę ludzi na przystanku i uderza w latarnię. Po kilku sekundach zapada cisza. Kierowca odwraca się do pasażera wściekły. - Niech pan nigdy tego więcej nie robi. Proszę mnie nie klepać po ramieniu, gdy prowadzę samochód. Przerażony pasażer kiwa głową, nie mogąc wymówić słowa. Taksówkarz dodaje już łagodniej: - No dobra, to nie pańska wina. To mój pierwszy dzień na taksówce, przez ostatnie 25 lat byłem kierowcą karawanu....
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Adamo
|
|
« Odpowiedz #182 : 11-12-2009, 12:35 » |
|
Żydzi mają ukamienować Magdalenę. Nagle wychodzi przed nich Jezus i mówi: - Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci w nią kamieniem. Nagle leci kamień i trach... w Magdalenę! Jezus odwraca się i mówi: - Matko, jak ty mnie czasami denerwujesz...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Adamo
|
|
« Odpowiedz #183 : 11-12-2009, 12:37 » |
|
Do księdza na plebanię mial przyjechać biskup na kolację. Poszedł ksiądz na targ kupić rybke. Pyta sprzedawcy: - Po ile ta rybka? - Ksiądz pyta o tego skurwiela? 2,75. - JAK SIĘ PAN WYRAŻA?! - A nie, nie to tylko nazwa takiej ryby. - Acha, no to poprosze tego skurwiela. Wraca ksiądz i mówi do siostry zakonnej: - Siostro proszę tego skurwiela oskrobać i kazać ugotować. - Ależ proszę księdza! Jak ksiądz mowi?! - A nie, nie to nazwa tej ryby. - Acha, no dobrze. Wieczorem na kolacji, ksiądz z dumą pyta biskupa: - I jak smakuje kolacja? - Wyśmienita ryba. Skąd ją macie? Ksiądz zaczyna się chwalic: - Ja tego skurwiela kupiłem! Siostra na to: - Ja tego skurwiela oskrobałam! A kucharka na to: - A ja tego skurwiela ugotowałam! Na to biskup wyciąga flaszkę i mowi z zadowoleniem: - No, to k***a widzę sami swoi!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kasia-83
Offline
Płeć:
Wiek: 41
MO: 07.06.2008
Skąd: Bielefeld
Wiadomości: 24
|
|
« Odpowiedz #184 : 16-12-2009, 23:38 » |
|
Przychodzi facet do lekarza, wizyta jest krótka, gość wychodzi z receptą i leci do apteki za rogiem. Farmaceuta nie może rozczytać bazgrołów i intryguje go napis na recepcie: CC/NWKCMJ/DMJS/NS. Leci do szefa apteki, a ten bez namysłu wyciąga syrop na kaszel i daje go pacjentowi. Ale młody farmaceuta docieka co jest z tą receptą. Szef mówi, że takie recepty są tylko i wyłącznie do niego. Młody nie odpuszcza i pyta o ten skrót. Szef wyjaśnia: Cześć Czesiu/Nie Wiem Kurwa Co Mu Jest/Daj Mu Jakiś Syrop/Niech Spierdala. blush Hehe, dobre fajnie by tu pasowało zamiast tego syropu antybiotyk wpisać, to by się nawet z rzeczywistością pokrywało
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
tomurbanowicz
|
|
« Odpowiedz #185 : 05-03-2010, 09:26 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Szpilka
Offline
Płeć:
MO: 6.06.2007
Wiadomości: 171
|
|
« Odpowiedz #186 : 05-03-2010, 09:36 » |
|
Przychodzi niedźwiedź do zająca i rozpaczliwym tonem mówi: - Zając, ty się mnożysz jak nie wiem co, a ja nic, pomóż przyjacielu. Zając na to: - A marchewkę żresz ? - Nie ! - No staaaaaaary ! Pół roku niedźwiedź je marchew no i nic nie pomogło. Znowu przychodzi do zająca i mówi: - Zając pomóż, nie bądź taki. A zając na to: - A marchewkę żresz ? - Tak! - A tartą - Nie ! - No staaaaaaary ! Więc kolejne pół roku niedźwiedź je tartą marchewkę i nic. Znowu przychodzi do zająca i błaga go o pomoc. Zając: - A marchewkę żresz ? - Tak ! - A tartą ? - Tak ! - A z groszkiem - Nie ! - No staaaaaaary ! No i znów kolejne pół roku niedźwiedź je tartą marchewkę z groszkiem i nic. Przychodzi do zająca i mówi: - Zając ja cię bronię przed wilkiem i lisicą a ty mi się tak odpłacasz. Pomóż mi bo lata lecą, a ja dzieci nie mam. - A marchewkę żresz ? - Tak ! - A tartą ? - Tak ! - A z groszkiem - Tak ! - A dupczysz ? - NIE ! - No staaaaaaary
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
tomurbanowicz
|
|
« Odpowiedz #187 : 16-03-2010, 20:03 » |
|
Reklama: "Jąkasz się? Nie wymawiasz "r"? Pomożemy Ci. Pytaj w aptekach o cyklopentanoperhydrofenaltren."
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
adam
|
|
« Odpowiedz #188 : 21-03-2010, 22:12 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Stamar
|
|
« Odpowiedz #189 : 24-03-2010, 22:48 » |
|
Z życia wzięte:
Siedzi dwóch kompanów w pociągu. Jeden zagląda drugiemu do gazety i, z poważną miną, pyta: "Na czym on jedzie?" Drugi, z jeszcze bardziej poważną miną, odpowiada: "Ma ogon, cztery nogi, musi być pies! Tak! Na psie jedzie!"
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
tomurbanowicz
|
|
« Odpowiedz #190 : 26-03-2010, 08:50 » |
|
W ciągu ostatniej doby nikogo nie zastrzelono, nie wysadzono w powietrze, żaden samolot się nie rozbił, żaden statek nie utonął. Nie zdarzyło się żadne nieszczęście. Redakcja TVN24 serdecznie przeprasza i prosi telewidzów o wybaczenie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
tomurbanowicz
|
|
« Odpowiedz #191 : 25-04-2010, 11:08 » |
|
- Panie doktorze nikt mnie nie traktuje poważnie. - Żartuje pani!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
tomurbanowicz
|
|
« Odpowiedz #192 : 28-04-2010, 09:14 » |
|
- Komputer to taka wspaniała rzecz! Zupełnie nie rozumiem, jak nasi przodkowie mogli bez niego żyć. - Nie mogli. Przecież wszyscy poumierali.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kalina
Offline
Płeć:
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992
|
|
« Odpowiedz #193 : 12-06-2010, 21:41 » |
|
PRZY SZABASOWYCH ŚWIECACH HORACY SAFRIN
”Żyd wpada do komnaty rabina z krzykiem i płaczem - Rabbi! - woła. - Pomóżcie! Syn zwariował! - Uspokój się, człowieku - mityguje rabin. – Dlaczego miałby zwariować? - Wy sobie, rabbi, wyobraźcie: wchodzę ja do niego a tam, tfu! szynka, na psa urok, leży na talerzu, a chrześcijańska dziewczyna w łóżku! - I ty sądzisz, że on zwariował? - uśmiecha się rabbi. Gdyby szynka leżała w łóżku, a dziewczyna na talerzu, powiedziałbym, że masz rację. A tak, możesz być zupełnie spokojny syn twój jest całkiem normalny. ------------- Do rabina w Berdyczowie zgłasza się młody kandydat do stanu małżeńskiego, prosi o radę: żenić się czy też nie? : - Ojciec panny -powiada -Jest człowiekiem wykształconym i powszechnie szanowanym. - Więc żeń się. - Ale panna jest brzydka jak wielbłąd. - Więc nie żeń się. - Ojciec panny daje w posagu dwadzieścia tysięcy rubli srebrem. - Więc żeń się. - Ale panna utyka na jedną nogę - Więc nie żeń się. - Ojciec panny chce mnie przyjąć na wspólnika do swego interesu. " - Więc żeń się - Ale panna jest okropną złośnica. - Więc nie żeń się. - A zatem - jak mi radzicie? - Sądzę – mówi po głębokim namyśle rabin - że tyś powinien się wychrzcić - Aj, rabbi, dlaczego! - Bo wtedy będziesz zawracał głowę księdzu, a nie mnie... ----------------- Żyd przychodzi do rabina ze skargą: - Aj, pomóżcie mi, rabbi! Mam ciężkie kłopoty z zięciem! On nie umie pić ani grać w karty. - No, to przecież dobrze. - Jak to - dobrze?... On nie umie pić, i pije. On nie umie grać, i gra!”
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kalina
Offline
Płeć:
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992
|
|
« Odpowiedz #194 : 20-06-2010, 14:07 » |
|
Może stary dowcip o wyborach
Towarzysz Kowalski poszedł na wybory, dostał zaklejoną kopertę. Odszedł na bok i próbuje otworzyć, podbiega Przewodniczący Komisji i strofuje Towarzysza Kowalskiego, co robicie. Towarzysz odpowiada, chcę zobaczyć na kogo głosuję. Przewodniczący to nie wiecie, że wybory są tajne?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kalina
Offline
Płeć:
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992
|
|
« Odpowiedz #195 : 24-06-2010, 17:24 » |
|
Jaś wraca ze szkoły ze świadectwem szkolnym, cieszy się, podskakuje. Kolega pyta z czego się tak cieszysz przecież nie zdałeś do następnej klasy.
Jaś jeszcze tylko jedno lanie i wakacje.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
tomurbanowicz
|
|
« Odpowiedz #196 : 23-07-2010, 11:15 » |
|
- Jak jest po hawajsku "Chodź spać"? - Honolulu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Maciass26
Offline
Płeć:
MO: 1.05.2008
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 168
|
|
« Odpowiedz #197 : 09-08-2010, 00:09 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz. WIEDZA OCHRANIA, IGNORANCJA ZAGRAŻA!
|
|
|
Kalina
Offline
Płeć:
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992
|
|
« Odpowiedz #198 : 15-08-2010, 17:12 » |
|
BOJKI STAREGO BACY Władysław Bułka
U dentysty
Hanusia ze Skotnie posła do dyntysty, bo jom slrasnie boloł zomb. — Panie doktorku! Tak się bojym jak mi bydziecie wiertać, ze wolałabyk rodzić. — To niek się Hanusia zdecyduje i powie, zebyk wiedzioł jak fotel ustawić.
Skuteczne lekarstwo
Baca Kopyrciok strasnic był mondry, som se lecył swoje łowiecki jak mu zachorzyły. Hyr się nios po całej dziedzinie. — A godali lyz, ze ludzi potrafi lycyć. W niedziele wybrali się do niego na hole gazdowie, a z nimi stary Ludwik Bandytka, co to był tyz najmondzyjsy we wsi. Stary Ludwik pyto się Kopyrcioka, zeby go sprawdzić, co un wort: — Bacosku! Slasecniek chory, ni mom ani smaku, ani powonie-nio, ani tyz prowdy nie godom. Może byście co poraili? — Co byk nie poraił, dyć porajym -- zagodoł Kopyrciok. — Dom wom Ludwicku takie Trzy pastylki, co wom pomogom. Jednom se zazyjecie teroz, a dwie poły m. jakby się wom choroba nawróciła. Stary Ludwik zagryz i godo: — Baco! Przeca to som bobki łowcę. — No dyć prowda — rzek baca — widzym żeście wyzdrowieli — i smak mocie i powonienie, no i prowde godocie.
Porada lekarska
Posła Hanka do doktora ze swojom potrzebom. Miała jus dziesięcioro dziecyskow i więcej nie kciała mieć, — Panie doktorku, dejcie mi to prec, usuńcie mi tom cionze, bo mom lyle dziecyskow. — Niestety nie mogym, cionza jest mocno rozrośniynto. — - Panie lykarzu, tak wos prosym, bo to pewnikiem bydzie syn, zbój i złodziej... — Eee, głupio godocie, skond możecie wiedzieć? — Bok się wcora wiecora kompała i łun mi mydło porwoł.
U weterynorza
Franek z Koryta poseł ze swojim koniym do weterynorza, bo mu zachorzoł. Weterynorz z Rajcy dół mu łogromny zastrzyk, taki prawie ze koński. Koń tak się zerwoł, ze uciyk. Gazda się pyto: — Kiela się należy, panie weterynorzu? — Dwie slowki! — Panie, niech bydom śtyry, ale mi tyz dejcie taki zostrzyk, cobyk dogonił mojigo konia.
Malarz doktorem
Posłe gorolka Hanka do doktora, tego co to babskie choroby lycy, do ośrodka zdrowia w Zwardoniu. Bardzo ji było śpiesno i godo: — Panie doktorze! Bardzok choro, tu mię boli, tam mie boli, pewnikiym mi się macika porusała, — Rozbierać się! Zbadoł jom jak trza i godo: -•' — Wiycie co, gaździnko, przyjdźcies za tydzień, bo doktor wtedy bydzie, a jo tu ino malujym.
Stary doktor
Stasek Miśny poseł do doktora, bo go pchało w boku. Doktor był już stary i trochę przygłuchy. — Co wom jest? - - pyto doktor. — Ano, bolom mie jajka. — Jak godocie — dopytuje się doktor. — Nie jak godom, ino jak się miłujym ze swojom starom.
Niełatwa sprawa
Poseł gorol do doktora. Po wstympnyk badaniak doktor godo tak: — Wojciechu, trzeba oddać moc, butelki stojom na sofce. — Jo na kwilę wyjdym, a wy to sobie załotwcie. Po kwili wraco lykorz, patrzy, a tu wsytko mokre, łod wierchu na doł, wiync się zdziwiony pyto: — A cozeście to Wojciechu narobił? — No, nic takigo. Myślicie panie lykarzu, ze to tak łatwo najscać z dołu do wierchu, zeby trafić do flaski co stoi na sofce?
Wizyta u lykarza
Ludwik Zajoneek łod Wojciny poseł do doktora i godo: — Panie doktorze, cosik mi się zdoje ze tracym słuch. Nawet nie słysem, jak pierdzym. Doktor zacon wypisywać recypte. — To co, bydym lepij słysoł? —- dopytuje się Ludwik. — - Niy, gazdo, bydziecie głośnij pierdzieć,
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Adamo
|
|
« Odpowiedz #199 : 25-08-2010, 10:41 » |
|
Wykładowca: - Opowiem wam teraz anegdotę, którą opowiadam prawie wszystkim grupom. Otóż w czasach PRL, wiecie, ścisła cenzura, w pewnej wsi koncert chciał dać zespół o pięknej nazwie "Przejebane". Niestety, źle by to wyglądało na plakatach, więc sprytny sołtys tejże wsi postanowił zmienić nazwę na "Nie Jest Dobrze". Historyjka kończy się happy endem, zespół się zgodził, koncert był udany. A teraz przechodzimy do głównego powodu, dla którego to słyszycie. Moi drodzy, sprawdziłam wasze prace. Nie jest dobrze.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|