Niemedyczne forum zdrowia
20-04-2024, 11:11 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 2 3 [4] 5 6 ... 8   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Roztorih i jego gorzkie problemy żołądkowo-jelitowe  (Przeczytany 138589 razy)
piem
« Odpowiedz #60 : 10-06-2011, 09:01 »

Spróbuj pić KB jako osobny posiłek, z 2-3h po normalnym posiłku. Ja godzinę po jedzeniu bym nie mógł pić koktajlu, najnormalniej nie mam ochoty.
Zapisane
Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #61 : 10-06-2011, 10:04 »

Problem w tym, że przed 8 wychodzę do pracy i jedynie przed wyjściem mam możliwość przygotować sobie koktajl, który zabieram ze sobą do butelki i staram się go wypić w miarę szybko, żeby nie stracił właściwości. 2-3 godziny w butelce nie będzie chyba dla niego dobre.

Zauważyłem pewien objaw w ostatnich dniach, mam wzmożone wydzielanie czegoś na kształt gęstej śliny, śluzu z żołądka i przełyku z uczuciem guli w przełyku, do tego w ustach mam ciągle taką gęstą nieprzyjemną i nieładnie pachnącą ślino-śluzo-wydzielinę. Powoduje to, że ciągle muszę odchrząkiwać, bo to mi się gromadzi w przełyku. Mam niestety refluks, ale póki nie piłem MO i KB, to nie było takich objawów, jak teraz.

Czy jest to pozytywny objaw? Mam nadzieję, że to śluz patologiczny czy coś podobnego, co jest efektem oczyszczania i prowadzi w dobrym kierunku. Aha zapomniałbym, temu wszystkiemu towarzyszy gniecenie i dyskomfort od dołka w szyi, idący przez prawą stronę mostka do dołka pod żebrem i dokładnie na tym odcinku czuję taką ciężkość i gromadzenie się tego czegoś, co muszę co chwilę odchrząkiwać. Kiedyś jak miałem robioną gastroskopię, to stwierdzono, że mam rozszerzony wpust do żołądka.
« Ostatnia zmiana: 12-06-2011, 07:31 wysłane przez Apollo » Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Helusia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Wiedza:
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 749

« Odpowiedz #62 : 10-06-2011, 12:10 »

KB najlepiej wypić zaraz po przygotowaniu. Nie ma co robić nic na siłę. Ja mam najwiecej czasu wieczorem, więc przygotowuję i od ręki wypijam (1 raz dziennie). W maju piłam z pokrzywą bo była ładna, świeża z mojego ogrodu, a teraz są nasze polskie truskawki.
Zapisane

Najcenniejsze, co możesz podarować innym, to mądrość
Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #63 : 10-06-2011, 12:49 »

Niedawno skończyłem I etap DP, dopiero mija tydzień II etapu, czy mogę wrzucić do koktajlu truskawki? Obecnie wrzucam banana, myślę też o kiwi.
Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Iza38K
« Odpowiedz #64 : 10-06-2011, 13:11 »

Spróbuj. Od kilku truskawek nie umrzesz  biggrin. Lepsze polskie truskawki niż kiwi.
Zapisane
piem
« Odpowiedz #65 : 10-06-2011, 18:29 »

Niedawno miałem podobnie, z tym ślino-śluzem. Gromadziło mi się w gardle, odchrząkiwałem i wypluwałem. Było to przezroczyste. Szczególnie po wzmożonym wysiłku fizycznym. Kilkanaście dni. Ostatnio ustąpiło.
Zapisane
Oliwka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-08-2005
Skąd: Polska
Wiadomości: 94

« Odpowiedz #66 : 13-06-2011, 16:21 »

Roztorih, miewam podobne stany emocjonalne, jak Ty. Często byłam spięta, przejmowałam się drobnostkami i nie potrafiłam zapanować nad swoimi emocjami. Czułam, że sama dobijam się swoimi myślami. Niedawno trafiłam na świetną książkę "Sztuka szczęścia. Poradnik życia", są to rozmowy psychiatry z Dalajlamą o typowych ludzkich problemach. Znajdziemy tam odpowiedzi jak zmienić swoje nastawienie do życia, aby było ono szczęśliwsze. Ja jestem zachwycona książką i myślę, że gdybym przeczytała ją wiele lat wcześniej, to moje życie byłoby łatwiejsze, bo sama bym się nie dołowała. Myślę, że rady z książki dla ducha, rady z forum dla ciała i zdołasz zmienić swoje życie na lepsze.
« Ostatnia zmiana: 13-06-2011, 18:47 wysłane przez Apollo » Zapisane

nie można przyrody inaczej zwyciężyć niż przez to, że się jej słucha
Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #67 : 14-06-2011, 19:45 »

Dzięki bardzo, ja jestem spokojniejszy zazwyczaj wtedy, kiedy moje ciało i wnętrzności są w dobrym stanie i działa to również w drugą stronę, dlatego kładę teraz największy nacisk na korzystanie z zasad Biosłone.

Chciałem się Was zapytać o jedną rzecz. Jakiś czas temu zacząłem zakraplać sobie nos alocitem, potem przerwałem ze względu na silne objawy oczyszczania. Od wczoraj znów do tego wróciłem i mam pewien problem. W momencie, kiedy kładę się na brzegu łóżka i odchylam głowę do tyłu i tak trzymam ją 1-2 minutym dostaję specyficznych odczuć.

Kiedy wracam z powrotem do pionu (niezależnie od tego czy nos zakroplę czy nie) w głowie mam uczucie jakby w mojej prawej półkuli coś się gotowało dosłownie. Czuję dyskomfort w okolicach prawej skroni oraz w górnej prawej części głowy. To uczucie jakby mi coś tam wybuchało i to daje odczucie jakby mi ktoś głowę przesuwał w lewo lub w prawo. W skroni mam takie uczucie pulsowania lub stały ucisk. Jest mi przy tym też delikatnie niedobrze. To uczucie pojawia się właśnie przy odchylaniu głowy w momencie, kiedy krew spływa mi do głowy a potem jak już się spionizuję to zostaje ze mną na parę godzin i jest bardzo nieprzyjemne.

Do tego wszystkiego pojawia się często całkowicie lub częściowo zatkana prawa dziurka od nosa.

Czy ktoś z Was miał coś takiego? W związku z kuracją mam trochę podniesione ciśnienie i trochę mnie to martwi. Póki co daruję sobie zakraplanie nosa i ogólnie odchylanie w tył.

« Ostatnia zmiana: 20-04-2012, 10:50 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Sobol
« Odpowiedz #68 : 15-06-2011, 08:51 »

Rozważ wizytę u dobrego masażysty, który mógłby rozbić złogi umiejscowione wzdłuż kręgosłupa, ze szczególną uwagą na karku i szyi. Ważne! To nie ma być "łamacz", "nastawiacz" kręgosłupa, tylko masażysta znający się na głębokim masażu.
« Ostatnia zmiana: 20-04-2012, 10:51 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane
Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #69 : 15-06-2011, 09:43 »

Hm wiesz chyba coś w tym jest, co mówisz, bo zauważyłem, że jak sobie rozmasuję, nawet trochę, kark i szyję samemu przez parę minut, a zwłaszcza w jednym miejscu po prawej stronie, to czuję lekką ulgę, tym bardziej, że często strzela mi w szyi.

Swoją drogą, to zadziwiające, jak u rzekomo zdrowego człowieka, w przeciągu krótkiego czasu, zaczyna siadać tak wiele rzeczy naraz w różnych miejscach, od głowy przez kręgosłup, aż po układ pokarmowy.



szyja-szyi a nie szyji  biggrin.
« Ostatnia zmiana: 15-06-2011, 14:49 wysłane przez Iza38K » Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #70 : 20-06-2011, 14:28 »

Witam Was wszystkich, chwilkę nie pisałem.

Kontynuuję naturalnie dietę, aktualnie jem bardzo monotonnie, na śniadanie zwykle jajecznica, jajecznica na boczku albo gotowane jajka, do pracy zabieram prawie codziennie gotowaną niepaloną kaszę gryczaną z uduszoną żółtą papryką cebulą i cukinią, do tego jakiś kawałek kiełbaski lub kabanos, na obiad zwykle mięso w różnych konfiguracjach z surówkami, a na kolację kasza lub ciemny ryż.

Zjadam też czasami ziemniaki, ale mało, ponieważ bardzo się od nich odzwyczaiłem i ciężko przechodzą mi przez gardło, i czuję się po nich ociężały.

Piję jeden koktajl błonnikowy dziennie z połówką banana i oczywiście MO w porcji 1/2.

Mam jednak ostatnio spore problemy z żołądkiem, jest niesamowicie wydelikatniony, zaognił mi się bardzo refluks, odbija mi się, czuję ciężkość w żołądku i podrażnienie, do gardła podchodzi mi biała gęsta wydzielina i mam bardzo nieprzyjemny zapach z ust, taki od żołądka, do tego bardzo często chodzę do toalety oddawać mocz.

Do tego wszystkie mam takie dławienie w przełyku typowo refluksowe i gniecenie w okolicach żeber.

Tak jak wspomniałem, moje jedzenie jest dość monotonne i w sumie trzymam się diety, a mimo wszystko mam takie sensacje. Jedno co zauważyłem, mimo tych dolegliwości, to to, że mam więcej energii, jestem mniej senny, zmniejszyła się taka mgła umysłowa, mam więcej energii i witalności, ale ten ból żołądka i pieczenie całego przełyku mnie dobija.

Czy powinienem na parę dni odstawić MO i koktajl? W jaki sposób mogę jeszcze sobie pomóc? Piję oczywiście 2 razy dziennie siemię lniane rano i wieczorem.
« Ostatnia zmiana: 20-06-2011, 17:46 wysłane przez Apollo » Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Iza38K
« Odpowiedz #71 : 20-06-2011, 21:00 »

MO możesz odstawić. Musisz sam szukać co Ci szkodzi. Może ta żółta papryka z cebulą i cukinią? Nie wiem. Szukaj.
Zapisane
Helusia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Wiedza:
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 749

« Odpowiedz #72 : 20-06-2011, 22:17 »

No cóż, chociaż mamy podobne problemy zdrowotne, to każdy z nas ma inną wrażliwość, zarówno tę psychiczną, jak i fizyczną. Jak pisałam wcześniej, ja czuję się źle po jajecznicy, a mogę np. zjeść kaszę z duszonym mięskiem i cebulą lub wymieszaną z dobrym bigosem.
Pokombinuj, pyszna jest jajecznica na maśle z cukinią (cukinia to delikatne warzywo) może odpuść sobie, póki co, ten boczuś.
Mnie ostatnie dwa dni również męczył bardzo refluks, zgaga, dławienie w przełyku (ale pozwoliłam sobie, bo byłam na parapetówie) jednak z MO nigdy nie rezygnuję, tak bardzo weszło mi to już w krew. Oj, długa jest ta droga do zdrowia i bardzo wyboista.
« Ostatnia zmiana: 21-06-2011, 16:07 wysłane przez Apollo » Zapisane

Najcenniejsze, co możesz podarować innym, to mądrość
Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #73 : 21-06-2011, 07:49 »

Tak teraz jadam dokładnie, jajecznica na maśle i cukinia duszona, bardzo lekkie śniadanie. Już jest odrobinę lepiej, wczoraj i dzisiaj zalałem się solidnie lnem. smile
« Ostatnia zmiana: 21-06-2011, 16:07 wysłane przez Apollo » Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #74 : 25-11-2011, 00:02 »

Witam wszystkich,

dawno mnie tu nie było, można powiedzieć, że wracam jako skruszony syn marnotrawny

Tak po krótce, stosowałem w miare ściśle biosłonejskie zasady DP + KB + MO do wakacji tego roku. Niestety od sierpnia zaczęły się wyjazdy, spędziłem dużo czasu poza domem gdzie miałem niewielki wpływ na kuchnię jak również kiepskie możliwości żeby sobie zaaplikować pozostałe elementy. Zresztą bez sensu się tłumaczyć, rozleniwiłem się na dobre a później poszło już z górki, w odstawkę poszła dieta, koktajle i MO, zacząłem jeść wszystko w zasadzie. Przez jakiś czas czułem się względnie dobrze, nie był to idealny stan ale w porównaniu do jazd jakie przechodziłem w trakcie oczyszczania miałem powiedzmy "święty spokój".

Od jakiegoś czasu jednak znowu powróciły problemy jelitowe. Aktualnie czuje się zdecydowanie lepiej pod kątem psychicznym, zdecydowanie wyluzowałem, jestem spokojniejszy, moja rzekoma nerwica chyba się uspokoiła. Mam natomiast nieustannie problemy z jelitami i cykliczne nawroty problemów z żołądkiem.
W sumie to można powiedzieć, że ciągle jestem obolały albo opuchnięty jakbym miał pod żebrami po kilogramie cementu.

Teraz zdecydowałem się na powrót do tutejszych zasad. Będę stopniowo wprowadzał wszystkie elementy bo poprzednio chyba troche przegiąłem z dawkami chociażby MO.

Chciałem opisać pewien schemat, który powtarza się u mnie w zasadzie codziennie. Natchnął mnie do tego dzisiejszy dzień kiedy wszystkie elementy ułożyły się w pewien chronologiczny ciąg.

Wstałem rano jak codzień do pracy, poranek jest tym momentem dnia kiedy mniej lub gorzej ale czuję się względnie dobrze, w miarę wypoczęty, zjadłem śniadanie - jajecznicę i pojechałem do pracy. Po tym śniadaniu było ok, żadnych sensacji, generalnie po jajkach to mało kiedy cokolwiek mi jest.
W pracy, jako, że zaraz po porannej gonitwie samochodem przez miasto dostałem strasznego wora, opadły ze mnie siły wypiłem kawę. Ta poranna przyjemność zakończyła się jak wielu się domyśla wypróżnieniem dość konkretnym, po którym poczułem ulgę, lekkość. W takiej chwili ta pustka, która wypełnia moje trzewia jest daje z jednej strony uczucie lekkości z drugiej strony jednak odczuwam lekkie znużenie.

Zabrałem się więc do swojej pracy, z upływem czasu stopniowo zacząłem odczuwać jak moje jelita tak jak do tej pory były puste i lekkie zaczynają się stawać ciężkie. Ja już tak jestem przyzwyczajony do tego stanu, że nie wiem jak może być inaczej, w każdym razie odczuwam jakby ktoś mnie wypychał watą od jednego boku do drugiego stopniowo, zwłaszcza pod żebrami. Tym reakcjom zaczyna towarzyszyć senność, opad z sił, brak koncentracji, mam ochotę położyć się spać, ale jestem w pracy więc muszę się przełamać i wykonywać swoje obowiązki. Opornie bo opornie ale daję radę, w międzyczasie obszar mojego brzucha od pasa po żebra jest już w pełni wypchany watą, czasem coś się bardziej wypełni np z prawej strony i muszę się dobrze wyprosować, żeby złapać oddech, czuję też sztywność w plecach jakbym ubrał jakiś kombinezon. Po chwili zaczyna doskwierać mi prawe podżebrze, nie czuję żadnego bólu ale czuję od spodu parcie, kolejno zaczynają mi marznąć ręce, czasem nogi. Zwłaszcza ręce, są jak z lodu, czasem mniej lub bardziej, do tego odczuwam we wnętrzu swoim coś na kształt telepania takiego jak człowiek się trzęsie jak stoi nieubrany na mrozie ale nie odczuwam poza rękoma większego zimna. Chcąc powiedzieć coś więcej, bardziej się nagadać do kogoś muszę przeponą przesuwać swoje flaczki w dól, co kosztuje mnie sporo wysiłku.

Schemat taki przechodzę w zasadzie codziennie, głównie gdy jestem w pracy (mam pozycję siedzącą), łatwiej jest kiedy chodzę wtedy wszystko się rozciąga ale i tak jestem opuchnięty.

Zaznaczam, że te dolegliwości nie mają charakteru typowych wzdęć, które powodują gazy i można je upuścić, nie czuję też parcia na stolec tak żebym mógł się np. po chwili wypróżnić. Kiedyś ta dolegliwość dotyczyła wyłącznie dolnej partii jelita grubego u mnie, zwykle czułem dyskomfort w lewym dolnym boku, teraz odczuwam to na całym odcinku poniżej mostka jak również powyżej pasa.

Jest to bardzo dokuczliwa dolegliwość do której troche przywykłem. Wspomniałem, że dokucza mi to szczególnie jak siedzę, ale jak chodzę to mam uczucie jakbym w brzuchu nosił coś ciężkiego co obija mi się o żebra.

To co mi zwykle najbardziej pomaga na jakiś czas to zjedzenie obiadu po przyjściu z pracy do domu, ale dwóch trzech godzinach wszystko wraca.

Piszę to, być może ktoś z Was ma podobne problemy i mógłby mi coś podpowiedzieć.

Dodam, że w/w dolegliwości powodują u mnie senność i osłabienie jak również niekiedy otępienie, brak koncentracji. Jest to dość upierdliwe, zwłaszcza w pracy gdzie liczy się refleks i szybkość działania.

Kiedyś jeszcze dawno temu byłem u pewnej lekarki, która badała mnie aparatem mora i zdiagnozowała u mnie lamblie, dostałem wtedy metronidazol i jeszcze jakieś inne specyfiki, które szybko odstawiłem, bo zaczął mi po nich siadać żołądek.

Cóż póki co tyle.

Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #75 : 18-04-2012, 21:14 »

Chwilę mnie tu nie było, dziś postanowiłem odnowić wątek żeby nie zaśmiecać innych miejsc.
Co prawda formalnie stosuję MO od maja tamtego roku, lecz w praktyce wygląda to trochę inaczej. Pewne perturbacje życiowe sprawiły, że musiałem przerwać na jakiś czas dietę i wpadłem w wir można powiedzieć jedzenia tego co każdy inny śmiertelnik nie znający Biosłone.

Do DP wróciłem od stycznia 2012, nie stosuję jej jednak bardzo radykalnie ponieważ zdarzają mi się małe upadki. Stosuję natomiast regularnie MO i koktajle błonnikowe. Jakiś czas temu zaopatrzyłem się na targu w Rzeszowie w nasiona u pewnego pana i postanowiłem je sprawdzić pod kątem kiełkowania, ku mojemu zdziwieniu rewelacyjnie zakiełkował słonecznik, len i ostropest, z dynią muszę jeszcze powalczyć bo coś nie bardzo chce się uaktywnić, być może potrzebuje więcej czasu albo trzeba będzie jej pomóc się przebić.

Posta piszę jednak z innych pobudek ponieważ od 6 dni przechodzę pierwszą poważną infekcję, dodam, że nie chorowałem od 4 lat. Wszystko zaczęło się w ubiegły piątek, początkowo dreszcze, zimno, później stopniowo rozbicie, bóle mięśni i stawów, stan podgorączkowy, osłabienie, ból głowy, uczucie dyskomfortu w jelitach, przyśpieszone bicie serca, opuchnięcie węzłów chłonnych i gardła aż wreszcie przeogromny katar. Wziąłem L4 i tydzień zwolnienia i położyłem się do łóżka. Przyznam, że takiego kataru jeszcze nie przerabiałem, cieknie mi z nosa hektolitrami gęsta śluzowata wydzielina a rano (przepraszam za obrazowość) moje szpiki są tak ogromne i twarde, że można z nich układać klocki! Całość od czasu do czasu okraszona jest krwią. Dodam, że dwa dni przed infekcją zaczęło mi się coś dziać z oczami, dostałem jakby wylewu w lewym i prawym oku na brzegach połączonego z bólem, pieczeniem i swędzeniem oczu. Miałem uczucie jakby moje oczy płonęły od środka obejmując zatoki i czoło. Zaznaczam, że z oczami mam problem od dawna, wiecznie przekrwione zmęczone, piekące oczy, opuchnięte ciężkie powieki i ta nieustanna konieczność mocnego zaciskania powiek i przecierania oczu bez której ma się wrażenie, że człowiek zaraz oszaleje.
Mój stan przeszedł bez wyższej temperatury ponieważ ta utrzymywała się na poziomie nie przekraczającym 37,4 i krótko mówiąc czułem się tak jakbym nie mógł się do końca rozłożyć.

Infekcja pomału ustępuje, ja natomiast przechodzę aktualnie przeróżne stany psychiczne od melancholii po euforię. Mam fazy w ciągu dnia kiedy odczuwam niewytłumaczalne poddenerwowanie i każda nawet najdrobniejsza rzecz mnie irytuje a perspektywa zrobienia czegoś więcej lub zaplanowania sobie jakiegoś wyzwania powala mnie z nóg. Moja żona mówi, że jestem strasznie zgorzkniały, na wszystko narzekam i chodzę osowiały. Swoje stany łączę z aktualną pozycją pokarmu w moich jelitach ponieważ mam głupie wrażenie, że czuję się lepiej, ba nawet odczuwam chwilowo jakąś radość kiedy treść opuszcza jakiś bliżej nieznany fragment i przemieszcza się do innego....

W/w dolegliwości najbardziej przeszkadzają mi w pracy kiedy widzę kolegów popijających 5 z rzędu kawę rozpuszczalną na wpół z mlekiem z 5 łyżeczkami cukru, którzy emanują energią do pracy a ja ten co je zdrowo z wierzchu nie wykazujący żadnych oznak - w środku się spalam bo nie mogę nic zrobić, po prostu nie potrafię tego opisać, ogarnia mnie nieraz niewytłumaczalna bezsilność wobec konieczności wykonania
najprostszych rzeczy. To jakaś masakra. Nie poddaję się jednak, dalej DP + KB + MO. Przymierzam się też do zakrapiania nosa kroplami z Alocitu ponieważ ta infekcja dała mi do zrozumienia, że mój nos i oczy z dużą dozą prawdopodobieństwa mają mieszkańców z grupy Candida.




« Ostatnia zmiana: 19-04-2012, 07:25 wysłane przez Klara27 » Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Lavenda22
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 35
MO: 9.07.2011, z przerwami
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 375

« Odpowiedz #76 : 18-04-2012, 22:07 »

Cytat
...w środku się spalam bo nie mogę nic zrobić, po prostu nie potrafię tego opisać, ogarnia mnie nieraz niewytłumaczalna bezsilność wobec konieczności wykonania
najprostszych rzeczy

Brzmi bardzo znajomo. Nie cierpię tego uczucia, ale jednak pojawia się czasem, a przed okresem ze zdwojoną siłą. Wtedy to już naprawdę nic nie jestem w stanie zrobić.
Zapisane
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Skąd: Kraków
Wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #77 : 19-04-2012, 07:38 »

Jeszcze jedna (co najmniej) infekcja, ale z większą gorączką, powinna pomóc.
Zakraplanie nosa - konieczne.

Infekcja pomału ustępuje, ja natomiast przechodzę aktualnie przeróżne stany psychiczne od melancholii po euforię. Mam fazy w ciągu dnia kiedy odczuwam niewytłumaczalne poddenerwowanie i każda nawet najdrobniejsza rzecz mnie irytuje a perspektywa zrobienia czegoś więcej lub zaplanowania sobie jakiegoś wyzwania powala mnie z nóg. Moja żona mówi, że jestem strasznie zgorzkniały, na wszystko narzekam i chodzę osowiały. Swoje stany łączę z aktualną pozycją pokarmu w moich jelitach ponieważ mam głupie wrażenie, że czuję się lepiej, ba nawet odczuwam chwilowo jakąś radość kiedy treść opuszcza jakiś bliżej nieznany fragment i przemieszcza się do innego....
W/w dolegliwości najbardziej przeszkadzają mi w pracy kiedy widzę kolegów popijających 5 z rzędu kawę rozpuszczalną na wpół z mlekiem z 5 łyżeczkami cukru, którzy emanują energią do pracy a ja ten co je zdrowo z wierzchu nie wykazujący żadnych oznak - w środku się spalam bo nie mogę nic zrobić, po prostu nie potrafię tego opisać, ogarnia mnie nieraz niewytłumaczalna bezsilność wobec konieczności wykonania najprostszych rzeczy. To jakaś masakra. Nie poddaję się jednak, dalej DP + KB + MO. Przymierzam się też do zakrapiania nosa kroplami z Alocitu ponieważ ta infekcja dała mi do zrozumienia, że mój nos i oczy z dużą dozą prawdopodobieństwa mają mieszkańców z grupy Candida.

Taki stan może powodować nadmierna liczba toksyn krążąca w organizmie i nie znajdująca ujścia. W tej sytuacji proponuje pić więcej czystej wody (mało a często), skorzystać jeszcze z możliwości odtruwających mniszka lekarskiego (sałatki ze świeżych młodych liści z olejem), zwiększyć ilość KB do dwóch dziennie (?).

Zapisane

Roztorih
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 39
MO: 3.05.2011
Skąd: Rzeszów
Wiadomości: 70

WWW
« Odpowiedz #78 : 19-04-2012, 12:34 »

Myślę coraz poważniej nad zastosowaniem metody NIA, oczywiście w powiązaniu z DP, KB i MO. Od długiego czasu mam nieustanne wrażenie że coś we mnie krąży.
Zapisane

Bitwa O Zdrowie - Dziennik Pokładowy Biosłonejczyka http://www.bitwaozdrowie.pl
Whena
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 44
MO: 01.10.2009
Wiedza:
Skąd: Łódź
Wiadomości: 1.254

« Odpowiedz #79 : 19-04-2012, 14:33 »

Roztorih ja tez miewam takie stany jak ty opisałeś. Czasem jest lepiej a czasem gorzej, a jak do tego dodać wahania hormonów u kobiety to jest jeszcze gorzej. Uważam, że Klara dobrze napisała. Tak trzeba trzymać.
Zapisane
Strony: 1 2 3 [4] 5 6 ... 8   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!