W Krakowie zmarł wybitny mikrochirurg prof. Jacek Puchała. Ten lekarz akurat był wyjątkowo potrzebny, operował poparzenia. A zmarł na raka płuc w wieku 55 lat.
Z wywiadu
http://www.poradnikmedyczny.pl/mod/archiwum/4657_wywiad_jacek_pucha%C5%82a.htmlwyraźnie widać jakim przemysłem medycznym jest oparzeniówka. Najprawdopodobniej Profesor został ofiarą skutków ubocznych nienaturalnych/wynaturzonych metod (m.in. przeszczepy skór obcogatunkowych: osób zmarłych, świńskich), którymi ratował życie i "zdrowie". Sam J.Puchała zasygnalizował, że istnieją inne metody leczenia oparzeń:
cyt.:
Z drugiej strony chińscy lekarze chwalą się, że przy zastosowaniu pewnych metod zbliżonych do tradycyjnej medycyny ludowej, potrafią uratować człowieka ze 100% oparzeniem.
że natura wyposażyła człowieka w reakcje obronne:
Jedną z reakcji na odpowiedź ogólnoustrojową na uraz, ból jest bowiem zatrzymanie funkcji żołądka i jelit.
Najpoważniejsza i zupełnie realna jest śmierć. Wcześniej pojawiają się, zatruwające cały organizm toksyny z martwej, nieusuniętej tkanki. Są to toksyny biologiczne, ale także zakażenia bakteryjne. Poza tym kolosalna wręcz immunosupresja spowodowana naturalnym przebiegiem choroby oparzeniowej, która powoduje, że pacjent jest niemal bezbronny bo nie ma produkcji przeciwciał. Przy oparzeniach jest tak, że szpik i wątroba przestają działać, komórki krwiotwórcze się przez pewien czas nie odnawiają a w organizmie nie ma praktycznie syntezy nowego białka. Całe istniejące i dostarczane białko, cały wysiłek organizmu, przeznaczane są na gojenie rany oparzeniowej. Mogą go wtedy zaatakować nawet te bakterie, które w normalnych warunkach współżyją z człowiekiem na jego skórze.