Domowe octy owocowo-ziołowe pomocne w zdrowieniu

Zaczęty przez KaZof, 13-08-2011, 14:54

KaZof

Bardzo miłym zaskoczeniem okazał się ocet arbuzowy. Jak przypuszczałam, ocet z arbuza praktycznie "sam się zrobił". Po odcedzeniu i odczekaniu około dwóch tygodni na "odstanie", znad łososiowego osadu zlałam ocet w kolorze soku z cytryny. Zauważyłam, że przygotowany z niego napój z miodem ma właściwości moczopędne.
Do kolejnej partii nastawu octu z arbua dodam cały zestaw suszonych ziół z mieszanki ziołowej na drogi moczowe - niedługo można będzie zbierać także świeże kwiaty wrzosu na wrzosowiskach!

Otrzymany produkt natchnął mnie do przygotowania octu z jarzębiny i czarnego bzu (ostatni moment na zbiór jagód owych roślin w tym roku: najlepiej zioła zbierać do Matki Boskiej Zielnej!) - jako wspomagaczy w regeneracji wątroby i układu moczowego pod postacią wygodnych do przygotowania napoi na miodzie, na wzór "powerdrinków" z octu jabłkowego. Kurację można by przeprowadzać w ciągu roku analogicznie do kuracji Nefroseptem -  jako jego bezalkoholowym odpowiednikiem, a może wygodniejszym od parzenia ziół w termosie?

O ile mam jakieś doświadczenie z obróbką jarzębiny (należy ją przemrozić np. w zamrażalniku, aby stała się jadalna), to w ogóle nie wiem jak się zabrać za uzdatnienie (czy w ogóle jest ono niezbędne w przypadku stosowania śladowych ilości?) zawartych w bzie trujących: sambunigryny i sambucyny - substancji z rodziny amigdaliny, które po rozłożeniu uwalniają cyjanek. Wiem, że należy zbierać dojrzałe czarne owoce, w których trujących substancji, podobno, praktycznie już nie ma.
W przepisach na soki, jagody bzu czarnego poleca się obgotować około 20 minut, ale zastanawiam się, czy taka obróbka termiczna jest konieczna, bo pewnie tracimy wiele cennych substancji?

Co Mistrz sądzi, na razie "na sucho"  ;), o octach ziołowych wspomagających zdrowienie w postaci dodatkowych kuracji "powerdrinkowych"?
Czy mogę prosić o instrukcję postępowania w celu uzdatnienia niejadalnych na surowo jagód, a w szczególności bzu czarnego, jarzębiny - jakie bezwzględnie zachować środki ostrożności, aby przygotowany z nich ekstrakt w postaci octu nie okazał się ostatnim octem w życiu?  :)

Ps. Niedługo będzie można nazbierać owoców głogu i róży na "nasercowy" wspomagacz organizmu - w zeszłym roku wypraktykowałam i polecam ten udany ocet.
KaZof, "Wszystko, co mnie nie złamie, wzmocni mnie"

Iza38K

Straszą wszędzie działaniem trującym sambunigryny i sambunicyny, jednakże podkreśla się, że dotyczy to spożycia znacznej ilości owoców bzu bądź nalewki. Wniosek: wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną..wszystko zależy od dawki  :D.
CytatJednak są w bzach również i substancje trujące. Sambunigryna i sambunicyna. Zaczynają one działać dopiero po zjedzeniu większej ilości owoców lub po wypiciu większej ilości bzowej nalewki. Tak więc umiar niech będzie najlepszym doradcą w korzystaniu z dóbr oferowanych przez tę roślinę.

http://www.linia.com.pl/przyroda/10124_01.htm


Łyżka octu do powerdrinka chyba nie zabije.

Mistrz

Ciekawy eksperyment z tym octem ziołowym. Amigdaliną tudzież innymi bzdurami w ogóle bym się nie przejmował.
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

Kozaczek

KaZof - na jednej ze stron internetowych znalazłam ocet jarzębinowy, poj. 0,25, kosztuje 93 zł. Jest 5 % - owy. Robiąc samemu, szok! Jesteś WIELKA. Dziękuję.

K'lara

W ubiegłym roku, jesienią, zrobiłam octy owocowe: z jarzębiny, czarnej i czerwonej porzeczki, z borówek, z arbuza a nawet z żyworódki. Po okresie  3-4 tygodni octy były gotowe i smaczne ale dopiero w teraz (maj) są naprawdę wspaniałe: klarowne, octowe (około 5 %) aromatyczne, smaczne. Im dłużej stoi i dojrzewa ocet owocowy tym jest lepszy.
Ocet z żyworódki był jesienią nijaki a teraz jest rewelacyjny, podobnie z octem jarzębinowym. Od jesieni w szklanym słoiku przetrzymywałam pulpę jarzębinową, w spiżarni. Zapomniałam o niej i teraz gdy okazało się, że jest czysta (żadnej pleśni) to odcisnęłam ją i otrzymałam ocet jarzębinowy, gęsty i aromatyczny jak balsam.

Octy owocowe: z malin, porzeczek, borówek polecam dla dzieci - mają świetny smak, kolor i są delikatne.

scorupion

Ocet trzymasz w otwartym czy zamkniętym naczyniu?

K'lara

#6
Gotowy ocet trzymam zamknięty. Octy powinno się przechowywać w cieple (20C) nie w lodówce.  Najlepiej w kuchennej szafce (ciepło i ciemno).
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=22978.0

Mistrz

CytatOcty powinno się przechowywać w cieple (20C), nie w lodówce i w ciemnym - najlepiej w kuchennej szafce (ciepło i ciemno)
No to w końcu jak - w ciemnym czy nie ciemnym?
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

K'lara

#8
Źle to ujęłam i rzeczywiście mogą być wątpliwości. Poprawiłam.
"Ocet jest wrażliwy na światło. W handlu pojawia się w ciemnych butelkach. Powinien być przechowywany w szafkach. Idealna temperatura przechowywania to 20C. Przegrzanie i przechłodzenie nie jest dla octu korzystne" (M. Hellmiss)