Niemedyczne forum zdrowia
25-04-2024, 01:41 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 ... 4 5 [6] 7 8   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Nieprawidłowe kupki u 1,5 rocznego dziecka  (Przeczytany 169978 razy)
Poszukująca
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 39
MO: 15.02.2011-z przerwami, 04-07.2012; 01.01.2013, ostateczna rezygnacja ze względu na ciągle pogarszający się stan zdrowia
Wiedza:
Skąd: Ruda Śląska
Wiadomości: 546

« Odpowiedz #100 : 30-07-2012, 11:30 »

Tak właśnie myślę, staramy się mówić o dzidziusiu, on pokazuje maluszki w gazetach, coś po swojemu rozumie i może nie do końca mu się to podoba.
Zapisane

Poszukująca
Agnieszka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.11.2009, DP i KB 01.01.2010
Wiedza:
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 690

« Odpowiedz #101 : 30-07-2012, 21:23 »

Ale to Ty jesteś odpowiedzialna za to, by uwierzył, że wszystko jest OK. Pomóż mu w tym, nie zostawiaj samego. smile
Zapisane

Aga smile mama Mateuszka (11 l.), Jasia (8 l.) Mareczka (6 l.), Oli (4 l.) i Łukaszka (2 l.)
Kwiatuszek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1 lipca 2011
Wiedza:
Wiadomości: 335

« Odpowiedz #102 : 31-07-2012, 22:52 »

Cytat
A może to tyle toksyn w nim siedzi i czy to możliwe, żeby tak małe dziecko, dobrze karmione było już tak zatrute (znam wiele dzieci marnie karmionych, o wiele spokojniejszych)

Zatruty na pewno jest taką ilością oksytocyny, jaką otrzymał przychodząc na świat. Także  szczepienia i witaminy mu to zapewniły. I tak jest dzielny, że nie miał przy tym żółtaczki.
Jego zachowanie wiązałabym raczej z porodem, tym bardziej, że pojawia się właśnie teraz, gdy zbliżają się narodziny rodzeństwa. Dzieci, do około trzeciego roku życia, pamiętają swoje narodziny.
« Ostatnia zmiana: 01-08-2012, 13:41 wysłane przez Solan » Zapisane

Gdy brakuje łatwych rozwiązań, przychodzą rozwiązania właściwe.
Poszukująca
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 39
MO: 15.02.2011-z przerwami, 04-07.2012; 01.01.2013, ostateczna rezygnacja ze względu na ciągle pogarszający się stan zdrowia
Wiedza:
Skąd: Ruda Śląska
Wiadomości: 546

« Odpowiedz #103 : 01-08-2012, 10:41 »

Dzieci, do około trzeciego roku życia, pamiętają swoje narodziny.
Skąd możemy to wiedzieć? Szkoda, że w dorosłym życiu generalnie nie pamięta się już tego co było do 3 roku życia...
Czyli nie ma czegoś takiego jak żółtaczka fizjologiczna?
Zapisane

Poszukująca
Lilly
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.07.2011+ DP+KB
Skąd: Poznań
Wiadomości: 196

« Odpowiedz #104 : 01-08-2012, 14:33 »

Kwiatuszku jest mi bliskie wszystko, co piszesz. Aż strach myśleć, że dziecko pamięta poród do 3 roku życia. Akurat moja córka była dwa razy obwinięta pępowiną dookoła głowy i raz dookoła nóżki. Do dziś mi się włos jeży na głowie, gdy pomyślę, co mogło się stać. A później ta żółtaczka 18,9 mg.%. Zresztą jak ją rodziłam dwa lata temu to wszystkie niemal noworodki były żółte. Może rozwiń temat żółtaczki, jest taki wątek na ten temat to może tam. 
Zapisane
Lilly
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.07.2011+ DP+KB
Skąd: Poznań
Wiadomości: 196

« Odpowiedz #105 : 01-08-2012, 14:53 »

Przepraszam koryguję poziom bilirubiny 14,8%.
Zapisane
Poszukująca
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 39
MO: 15.02.2011-z przerwami, 04-07.2012; 01.01.2013, ostateczna rezygnacja ze względu na ciągle pogarszający się stan zdrowia
Wiedza:
Skąd: Ruda Śląska
Wiadomości: 546

« Odpowiedz #106 : 30-08-2012, 18:02 »

Synuś daje mi ostro popalić, budzi się czasem kilka razy w nocy (o innych porach niż maluszek, gdyby ktoś tak myślał), wstaje niezadowolony, wręcz agresywny, bardzo muszę uważać, karmiąc małego, bo czasem znienacka go trzepnie albo uszczypnie, musiałabym mieć stołki barowe do tego karmienia... Wiem, zaraz powiecie, że zazdrosny, że ciężki czas, ale ja wysiadam. Noworodkiem poza karmieniem prawie się nie zajmuję, bo jest spokojny i większość doby przesypia, starszy domaga się uwagi non stop, a jak ją ma, to się wyżywa na mnie. Nie wiem jak go uspokoić, wyciszyć, ma niesamowitą siłę, chyba nieadekwatną do wieku. MO od porodu pije, ale nieregularnie, poza tym zaraz domaga się picia, bo jest ciepło, więc i tak mikstura nie ma szans zadziałać. KB pije codziennie. Najtrudniej jest mi znaleźć cierpliwość, od porodu jestem dość chwiejna i łatwo wytrącić mnie z równowagi. A jak widzę, że mały robi coś czysto złośliwie (np. ubrudzi się masłem i wyciera się w moją sukienkę, choć dawno wie do czego służy ścierka, jak mówię, że tak ma nie robić, to robi to z jeszcze większą przyjemnością, a ja dostaję wiecie czego) to już zupełnie wysiadam.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2012, 21:20 wysłane przez Solan » Zapisane

Poszukująca
Travis
« Odpowiedz #107 : 30-08-2012, 21:42 »

Nie wiem jak go uspokoić, wyciszyć, ma niesamowitą siłę, chyba nieadekwatną do wieku. MO od porodu pije, ale nieregularnie, poza tym zaraz domaga się picia bo jest ciepło, więc i tak mikstura nie ma szans zadziałać. KB pije codziennie. Najtrudniej jest mi znaleźć cierpliwość, od porodu jestem dość chwiejna i łatwo wytrącić mnie z równowagi. A jak widzę, ze mały robi coś czysto złośliwie (np. ubrudzi się masłem i wyciera się w moją sukienkę, choć dawno wie do czego służy ścierka, jak mówię, że tak ma nie robić to robi to z jeszcze większą przyjemnością, a ja dostaję wiecie czego) to już zupełnie wysiadam.
Ojcu też tak robi?
Może nie do takiego stopnia, ale znam taką sytuację z autopsji. Moja siostra często pozwala sobie młodemu wejść na głowę, i wówczas na jej gniew odpowiada złośliwym śmiechem, albo w ogóle ignoruje. Chociaż generalnie jest dość grzeczny. Gdy jest ze mną, jasno stawiam warunki, które nawet 4,5 letnie dziecko zrozumie. Gdy widzę, że próbuje wejść i na moją głowę, błyskawicznie i konsekwentnie sprowadzam go na ziemię, zanim się obejrzy. Istotnym jest, by nie pokazywać, że jest się wyprowadzanym z równowagi. I wówczas ucinać po prostu wszelkie oznaki terroryzmu w zarodku, zachowując kamienną twarz. Na "karnego jeża" i koniec zabawy. Dziecko musi czuć, że nie ma możliwości dyktowania warunków. Tak samo jak my nie możemy dyktować warunków naturze, a jedynie stać się jej kompanami. Ta kwestia nie jest prosta do wytłumaczenia "na sucho", a i nie jestem matką. Ale wiem, że żadnemu dziecku nie pozwoliłbym wejść sobie na głowę.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2012, 21:21 wysłane przez Solan » Zapisane
Kwiatuszek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1 lipca 2011
Wiedza:
Wiadomości: 335

« Odpowiedz #108 : 02-09-2012, 21:04 »

Tak. Cała sztuka miłości w kontakcie z Dzieckiem polega na tym, by znaleźć złoty środek. Z jednej strony trzeba zdecydowanie, ale z wyczuciem wytyczać granice, aby dziecko miało orientację, a z drugiej dać przestrzeń, by dziecko mogło doświadczać. Granice wytyczamy nie z troski, nie z chęci ograniczenia, lecz by dać szansę dziecku w harmonii się rozwinąć i poznać siebie. To proste gdy rodzi się, dziecko wychodzi ze świata, gdzie każdą kończyną, każdym kawałkiem skóry dotykał kogoś, czegoś. Kopał, bawił się, a macica nawet mu odpowiadała - skurczami. Było wspaniale i nagle rodzi się... bezmiar... To główny powód potrzeby bliskości,  potrzeby, która ogranicza (choćby kołysanie na rękach, co dzieci tak lubią - lubią, bo daje im to poczucie bezpieczeństwa i przypomina to, co już znają). Wyobraźmy sobie, co by było gdybyśmy malca rzucili na głęboką wodę, przecież mieszkał w wodzie. Tak, ale w ciasnym brzuchu. Rodzi się, nadal potrzebuje tego komfortu bycia otulonym fizycznie, werbalnie. Jeśli nie daje się ograniczeń, ciągle przekracza granice, nie wytwarza się u niego poczucie umiaru ani własnej wartości. Dzieci nie są złe, czasami tylko brak im orientacji. Chodzi o to, by znaleźć złoty środek pomiędzy ograniczeniem a brakiem kierunku.
Można to zrobić z ogromną miłością, z podejściem do dziecka jak do nauczyciela, z szacunkiem, ale z granicą, która da mu poczucie siebie, własnej wartości.
« Ostatnia zmiana: 03-09-2012, 08:12 wysłane przez Klara27 » Zapisane

Gdy brakuje łatwych rozwiązań, przychodzą rozwiązania właściwe.
Kwiatuszek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1 lipca 2011
Wiedza:
Wiadomości: 335

« Odpowiedz #109 : 02-09-2012, 21:14 »

Cytat
Synuś daje mi ostro popalić, budzi się czasem kilka razy w nocy (o innych porach niż maluszek, gdyby ktoś tak myślał), wstaje niezadowolony, wręcz agresywny, bardzo muszę uważać, karmiąc małego, bo czasem znienacka go trzepnie albo uszczypnie, musiałabym mieć stołki barowe do tego karmienia... Wiem, zaraz powiecie, że zazdrosny, że ciężki czas, ale ja wysiadam. Noworodkiem poza karmieniem prawie się nie zajmuję, bo jest spokojny i większość doby przesypia, starszy domaga się uwagi non stop, a jak ją ma, to się wyżywa na mnie. Nie wiem jak go uspokoić, wyciszyć, ma niesamowitą siłę, chyba nieadekwatną do wieku. MO od porodu pije, ale nieregularnie, poza tym zaraz domaga się picia, bo jest ciepło, więc i tak mikstura nie ma szans zadziałać. KB pije codziennie. Najtrudniej jest mi znaleźć cierpliwość, od porodu jestem dość chwiejna i łatwo wytrącić mnie z równowagi. A jak widzę, że mały robi coś czysto złośliwie (np. ubrudzi się masłem i wyciera się w moją sukienkę, choć dawno wie do czego służy ścierka, jak mówię, że tak ma nie robić, to robi to z jeszcze większą przyjemnością, a ja dostaję wiecie czego) to już zupełnie wysiadam.
Ten problem wynika z braku poczucia bezpieczeństwa. Z braku kierunku. Pojawił się brat. Dziecko jest zaniepokojone. Nie wie, co ma robić, jest zdezorientowane. Może warto je zaangażować. Pokazać, że jest ważne - np. aby pomógł podać pieluszkę, pampersa, kupić mu pacynki. Najpierw z nim porozmawiać pacynkami, poprosić, aby zaopiekował się braciszkiem za pomocą pacynki, okazać mu zaufanie. Jest wiele sposobów. Każdy musi znaleźć ten swój. Problem dzieci często wynika z tego, że mama, która była w domu, znika nagle na 2-3 dni i pojawia się z kimś zwanym bratem. Co z tego wynika? Dzieci nie mają odczucia tego, że poród to nieodwracalny proces, a utrata mamy na parę dni jest wystarczającym powodem, by zanegować wszystko ("przecież on zabrał mi mamę"). To jest jeden z wielkich problemów porodów szpitalnych - znikająca z domu mama. Jedyny sposób to wytyczyć kierunek, w którym starszy chłopczyk poczuje się ważny, potrzebny, obdarzony zaufaniem, nadać kierunek jego życiu w nowej sytuacji, tak by go nie ograniczyć. On po prostu stracił orientację.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2012, 21:30 wysłane przez Solan » Zapisane

Gdy brakuje łatwych rozwiązań, przychodzą rozwiązania właściwe.
Agnieszka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.11.2009, DP i KB 01.01.2010
Wiedza:
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 690

« Odpowiedz #110 : 03-09-2012, 21:16 »

Mnie bardzo pomogły książki Mazlich i Faber "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci mówiły" oraz "Rodzeństwo bez rywalizacji".
Poszukująca, jak się ogarniesz, po porodzie, rozejrzyj się, może w Twojej okolicy jest jakaś poradnia psychologiczna, rodzinna, w której są prowadzone warsztaty dla rodziców wg Mazlich i Faber. Ja byłam na takich warsztatach i teraz, po kilku latach znów zastanawiam się, czy nie skorzystać jeszcze raz. smile Niektóre rzeczy umykają, a są ważne.
http://rodzinna.pl/mowic-zeby-dzieci-sluchaly-p-272.html
http://www.empik.com/rodzenstwo-bez-rywalizacji,12744,ksiazka-p?gclid=CN3i0fecmrICFcYl3godh34AAA
« Ostatnia zmiana: 03-09-2012, 21:21 wysłane przez Agnieszka » Zapisane

Aga smile mama Mateuszka (11 l.), Jasia (8 l.) Mareczka (6 l.), Oli (4 l.) i Łukaszka (2 l.)
Poszukująca
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 39
MO: 15.02.2011-z przerwami, 04-07.2012; 01.01.2013, ostateczna rezygnacja ze względu na ciągle pogarszający się stan zdrowia
Wiedza:
Skąd: Ruda Śląska
Wiadomości: 546

« Odpowiedz #111 : 04-09-2012, 18:12 »

Pierwszą pozycję mam od jakiegoś czasu, ale jeszcze nie zdążyłam przeczytać. Dużo fajnych rzeczy jest też w "Język dwulatka". Dziewczyny wszystko fajnie, mały jest zagubiony bo braciszek... A cały czas wcześniej? Przecież kto czyta wątek ten wie, że problem mamy "od zawsze". Ciągłe wrzaski. Jak rano wstaje uśmiechnięty to jest rzadkość i zawsze staram się mówić mu, że pięknie się uśmiecha. Angażuję go na ile to możliwe, widzę, że dla braciszka jest coraz lepszy, nawet mnie pogania jak dzidzi płacze i mówi, że trzeba dać am (-: ale wystarczy drobiazg i wpada w szał, czasem bez powodu, nagle narywa łóżeczkiem, szczypie mnie, bije i ten wrzask... I co wtedy robić? Wyprowadzam do pokoju i mówię, że nie wolno nikogo bić i żeby pobył chwilkę sam. Na ogół zaczyna walić po drzwiach, a ja jestem bezradna. Czasem się czymś zajmie i jak wracam jest pogodny i się przytulamy i tak bez końca. Nie wiem czy takie metody są dobre, jeśli nie to co robić w takich momentach? Jak karać i nie krzywdzić? Wiem, że w nim jest jakaś niedobra energia, której nie umie wyrazić, już jako kilkumiesięczne niemowlę walił zaciśniętymi piąstkami w zabawki, zawsze był taki spięty, głowę podnosił już w szpitalu po urodzeniu. Najlepiej czuje się biegając po ogrodzie, non stop działanie inaczej jest agresywny, zabawy w domu mało go interesują. My nie mamy ogrodu, a nie chcę żeby cały czas spędzał z babciami bo to ma swoje minusy... Jedyną wydaje mi się mądrą metodą, która działa póki nie rozzłości się na dobre jest odwracanie uwagi. Zaczynam go wypytywać o jakieś rzeczy nie związane z awanturą.

Travis synek ojca ćwiczy tak samo choć ma troszkę większy respekt przed nim, ale wyraźnie widać, że jest znacznie gorzej gdy przychodzą babcie, wtedy już nawet nie chce mi się gadać... A z drugiej strony widzę, że ciągle gadam "nie wolno", przecież to chore. Ale co jak kręci kurkami od gazu, wodę odkręca na całego itd. jedyne normalne co lubi w domu to się kąpać, więc czasem tylko dolewamy ciepłej wody i delektujemy się ciszą...
Zapisane

Poszukująca
Agnieszka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.11.2009, DP i KB 01.01.2010
Wiedza:
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 690

« Odpowiedz #112 : 05-09-2012, 09:58 »

"Nie wolno" można zmienić na "wolno" co innego smile Odwracanie uwagi to bardzo dobry sposób.
Zapisane

Aga smile mama Mateuszka (11 l.), Jasia (8 l.) Mareczka (6 l.), Oli (4 l.) i Łukaszka (2 l.)
Anetak78
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 45
MO: wrzesień 2007
Skąd: Małopolska
Wiadomości: 82

« Odpowiedz #113 : 05-09-2012, 17:16 »

Dziewczyno ja wiem przez co Ty teraz przechodzisz. Ja dwa lata temu miałam podobnie, niesforną dwulatkę i małego oseska. Moja córka została zaszczepiona na wszystkie "obowiązkowe"szczepienia i efektem tego, tak mi się wydaje a raczej jestem tego pewna, były napady agresji i zatrzymała jej się mowa. Moim sposobem w tamtym czasie, jak wpadała w atak furii było jej przytulenie, po prostu brałam ją na kolana i mocno przytulałam i wtedy się uspokajała. Później to już nie wystarczało, więc powiedziałam jej, że po naszej miejscowości chodzi pan z wielkim worem i zbiera niegrzeczne dzieci. Na początku na nią to nie działało, do czasu, kiedy pewnego wieczoru jak myłam jej głowę zaczęła mocno krzyczeć, w tym momencie moja mama zapukała do drzwi w łazience i powiedziała zmienionym głosem: ho, ho a kto tu tak krzyczy, wystraszyła się i przestała płakać, wtedy ja na to, że to ten pan po nią przyszedł i powiedziałam głośno: niech pan już sobie idzie, Emilka jest już grzeczna i wyszłam z łazienki, żeby go "wygonić", tamtego wieczoru jeszcze parę razy się pytała czy już nie ma tego pana. Po tym wydarzeniu córka bardzo się zmieniła, można by powiedzieć "wydoroślała" i nie mam z nią już kłopotów.
Zapisane
Poszukująca
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 39
MO: 15.02.2011-z przerwami, 04-07.2012; 01.01.2013, ostateczna rezygnacja ze względu na ciągle pogarszający się stan zdrowia
Wiedza:
Skąd: Ruda Śląska
Wiadomości: 546

« Odpowiedz #114 : 05-09-2012, 20:09 »

Dobrze, że podziałało... Ja nigdy nie chciałam stosować takich metod, ale widać nie ma rady. Z resztą większość rzeczy trzeba egzekwować małym szantażem: "zrób to bo... nie rób tego bo..." inaczej nie ma opcji, żeby posłuchał. Dziś zupełnie straciłam cierpliwość. Wpadł w furię bo kazałam mu podnieść coś co zrzucił, prosiłam długo, po czym powiedziałam, że jak nie to idzie sam się bawić do swojego pokoju, no i zaczęło się, kopał, szczypał, a do tego wył niemiłosiernie. Ja się w takich momentach zastanawiam czy to jest jeszcze w granicach normy, zachowuje się jak opętany. A wieczorem z godzinę woła z łóżka: "mamusia, mamusia..." a mnie serce pęka, przytulam go, ale nie mogę z nim zasypiać bo nie wyrabiam już z niczym, płakać mi się chce na okrągło... Ja też podejrzewam szczepienia, drugi synek jest zupełnie inny, płacze jak jest głodny lub naprawdę coś go zdenerwuje, a starszy miał problemy ze snem od początku i płakał bardzo często.
Zapisane

Poszukująca
Agnieszka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.11.2009, DP i KB 01.01.2010
Wiedza:
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 690

« Odpowiedz #115 : 06-09-2012, 07:49 »

Ja jestem daleka od takiego zastraszania, przepraszam bardzo. Dziecku należy bezwzględnie pokazywać konsekwencje jego czynów i pomóc w ich naprawie (w zależności od wieku). Gdy rozleje kubek mleka, to nie krzyczymy, tylko spokojnie mówimy: No, zobacz, rozlało się. Co trzeba teraz zrobić? Trzeba wziąć ścierkę i powycierać. Idź, weź ściereczkę i powycierasz.
Ja wiem, że targają nami różne emocje, te trudne też, ale w końcu to nasze dzieci, nie możemy na nie nieustannie krzyczeć, bo kogo wychowamy? Jest takie powiedzenie - siejesz wiatr, zbierasz burze.
Jak wychodzicie na dwór, a w pokoju bałagan - możesz poprosić o powkładanie klocków do pudełka. Jeśli nie, dajesz mu czas (dobry jest minutnik), jeśli nie - potem mówisz spokojnie, że jeśli nie powkłada tych klocków, to będziecie na dworze krótko. Jeśli znów nie - że czas ucieka i w końcu nie pójdziecie. I mówisz spokojnie. Jak znów moje dzieci nie chciały się słuchać, a chciałam mieć czysty pokój przed wyjściem na dwór, to urządzałam wyścigi na sprzątanie pokoju (można dać jakąś nagrodę potem temu, kto więcej klocków wrzuci do pudełka, więcej zabawek odłoży na półeczkę...) i śpiewałam w takt wesołej melodii: Będę pierwsza, będę pierwsza tu, sialalalala.....
Ważne jest też mówienie dziecku, co konkretnie ma zrobić: powkładać klocki do pudełka, odłożyć samochody na półkę, włożyć spodenki do szuflady. Dziecko nie rozumie: posprzątaj, nie zachowuj się źle - to zbyt ogólne dla niego pojęcia, i nie rozumie co do niego mówisz. Trzeba pokazywać i mówić co konkretnie ma zrobić.
Poszukująca, życzę duuuużo spokoju i wytrwałości smile
« Ostatnia zmiana: 06-09-2012, 08:12 wysłane przez Agnieszka » Zapisane

Aga smile mama Mateuszka (11 l.), Jasia (8 l.) Mareczka (6 l.), Oli (4 l.) i Łukaszka (2 l.)
Kwiatuszek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1 lipca 2011
Wiedza:
Wiadomości: 335

« Odpowiedz #116 : 06-09-2012, 22:37 »

Agnieszko masz rację, strachem nic nie zdziałamy. Poszukująca prawdopodobnie Twój synek miał wzmożone napięcie mięśniowe (główka do góry, zaciskanie pięści w okresie niemowlęcym). Prawdopodobnie stąd wasze kłopoty. Szkoda. Odpowiednio prowadzony w wieku niemowlęcym, teraz nie sprawiałby takich kłopotów, ale stało się. W tej chwili musi zostać zrozumiany! Metody, o których pisze Agnieszka, są zdecydowanie lepsze niż kary. Poza tym potrzebuje wszechstronnego (nie oznacza chaotycznego, ani przeładowanego bodźcami) rozwoju.
Mam pytania:
Czy w wieku około 6 tygodni dłonie były swobodne, rozprostowane?
Czy często zaciśnięte (kciuk był wówczas pod palcami, czy na zewnątrz)?
Czy Synek czworakował?
« Ostatnia zmiana: 07-09-2012, 06:37 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Gdy brakuje łatwych rozwiązań, przychodzą rozwiązania właściwe.
Poszukująca
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 39
MO: 15.02.2011-z przerwami, 04-07.2012; 01.01.2013, ostateczna rezygnacja ze względu na ciągle pogarszający się stan zdrowia
Wiedza:
Skąd: Ruda Śląska
Wiadomości: 546

« Odpowiedz #117 : 07-09-2012, 15:59 »

Też podejrzewam to wzmożone napięcie, ale wtedy nie miałam pojęcia o temacie. Żaden lekarz nie zwrócił uwagi na to. Niestety nie bardzo pamiętam czy w wieku 6 tygodni rączki były swobodne, myślę, że gdy spał, albo był spokojny po jedzeniu to tak. Choć z karmieniem były też problemy pierwsze 2 miesiące, dużo płaczu. Co do raczkowania, to najpierw zaczął się czołgać, pełzał po podłodze, robił to bardzo szybko i zwinnie, typowe raczkowanie (rozumiem jako podpieranie się na rękach i kolanach?) było bardzo króciutko, szybko rwał się do chodzenia, na 8miesięcy wstał, ale samodzielne kroczki postawił 2 tygodnie po skończeniu roku. Z Agnieszką się zgadzam całkowicie, muszę więcej pracować nad sobą. Synek wspaniale się czuje, gdy może działać np na dworze i staramy się zapewnić mu jak najwięcej ruchu, ale mimo to nie chce spać. W dzień czasem kładzie się na ziemi, a do łóżka musiałabym go przywiązać, żeby zasnął, wieczorem też długo zasypia.
Zapisane

Poszukująca
Poszukująca
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 39
MO: 15.02.2011-z przerwami, 04-07.2012; 01.01.2013, ostateczna rezygnacja ze względu na ciągle pogarszający się stan zdrowia
Wiedza:
Skąd: Ruda Śląska
Wiadomości: 546

« Odpowiedz #118 : 11-09-2012, 13:33 »

Odpowiednio prowadzony w wieku niemowlęcym, teraz nie sprawiałby takich kłopotów, ale stało się. W tej chwili musi zostać zrozumiany!

Kwiatuszku czy możesz doradzić jak postępować z takim dzieckiem, co jest dla niego najlepsze? Jak mam nie tracić cierpliwości, kiedy karmiąc maluszka jestem nieustannie szczypana (i to nie jest takie delikatne, tylko naprawdę bolesne), albo co gorsza maleństwo. Nie mam tylu rąk... Staram się dawać starszemu zajęcie, ciągle go zagaduję, żeby odwrócić uwagę, ale on chce być obok i ciągle w ataku )-: jest dobrze tylko wtedy, gdy bawię się z nim na 100%, siedzimy na ziemi i się bawimy. Każda odmowa, każde zajęcie się czymś innym przeze mnie kończy się złością. Widzę jaki jest napięty, często nagle zaciska zęby, pięści, wydaje dzikie okrzyki. Przy zabawie złość jak tylko coś mu nie wychodzi. Nasz dom jest jednym rykowiskiem. Czasem puszczają mi nerwy choć naprawdę się staram i potem płaczę z bezsilności. Niewyspanie też sprawia, że jestem słabsza psychicznie, w dzień nie odeśpię bo starszy mimo zmęczenia nie daję się uśpić. Może masz też jakieś szczególne wskazania co do żywienia dziecka nadpobudliwego? Bardzo proszę o radę.

Dodam jeszcze, że jako niemowlę nigdy nie mogłam go utulić, nie lubił noszenia na rękach inaczej niż w pozycji do odbicia, głowa ciągle do góry. Kiedy próbowałam przytulić odpychał się ze wszystkich sił i krzyczał, przy przebieraniu kopał. Gdy widziałam inne dzieci wdrapujące się mamom na kolana, żeby się przytulić nie mogłam opanować płaczu, mój nigdy tego nie chciał. Dlaczego? Teraz od jakiegoś czasu po naszych staraniach zaczyna się przytulać, ale i tak w międzyczasie klepie albo uszczypnie.

I powiedz proszę co można było zrobić w niemowlęctwie, żeby mu pomóc? Pytam bo synek koleżanki niedawno urodzony zachowuje się dokładnie tak samo i chciałabym jej jakoś pomóc, u niego lekarze ostatnio stwierdzili jednak obniżone napięcie bo nie podnosi główki trzymany za rączki z pozycji leżącej na plecach (swoją drogą mój młodszy też tego nie robi).
« Ostatnia zmiana: 11-09-2012, 13:35 wysłane przez Poszukująca » Zapisane

Poszukująca
Kwiatuszek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1 lipca 2011
Wiedza:
Wiadomości: 335

« Odpowiedz #119 : 15-09-2012, 01:06 »

W kwestii Twoich Dzieci.
Nie ma dzieci nadpobudliwych.
Są dzieci źle kochane, źle dotykane.
I nie jest to ocena Twojej osoby, a jedynie metod lekarzy, położnych, którzy opiekowali się Twoim Dzieckiem (Starszym Synem) po porodzie. O ile dobrze pamiętam (popraw, jeżeli popełniam błąd) w pierwszych chwilach po narodzinach nastąpiła separacja matki i dziecka. To tak jakby pozbawić ich bezcennego kleju. Nie oznacza to, że ponowne sklejenie jest niemożliwe. Jest zawsze możliwe. Wymaga miłości i cierpliwości. Dobrze, jest mieć tą świadomość. Dzieci pamiętają swoje narodziny.
•   Można czytać z rysunków dziecka, to trzeba czuć i umieć zrobić.
•   Można porozmawiać, poprosić by pokazało swoją drogę do nas (ale to też trzeba umieć zrobić lub zauważyć w zwykłej zabawie dziecka), dzieci elementy narodzin przejawiają w codziennej zabawie
•   można przeprosić informując, że nie wszystko było tak jak być powinno (często przynosi to ulgę obu stronom)
•   zastosować prawdziwy masaż shantala (to pomaga nie tylko masowanym Dzieciom, ale i Rodzicom, wzmacnia więzi, zerwane odbudowuje)
Jak chodzi o starszego chłopca, ja stymulowałabym obie półkule mózgowe przez zabawę i ruch.
Jest wiele ćwiczeń, które możesz już wykonywać z Chłopcami. Jednak ograniczyłabym bodźce zewnętrzne, a skupiła się na byciu "w centrum" siebie. Pamiętając, że nadmiar bodźców powoduje rozproszenie.
W kwestii diety mało realne jest trafić na odległość. Każde dziecko jest inne i przejawia inne cechy. Ma inne wymagania żywieniowe. Rodzice powinni dobierać dietę tak, aby nie narzucać dziecku własnych nawyków żywieniowych, a poznać jego potrzeby. Na pewno wysoko przetworzone produkty, biały cukier należy bezwzględnie wyeliminować. Należy dbać o układ pokarmowy tak, aby nie dochodziło do zaśluzowania i wychłodzenia organizmu. Dać naturalną słodycz, zdrowe tłoczone na zimno tłuszcze, być może ograniczyć białko zwierzęce.
Jak chodzi o pojawiające się kłopoty przy karmieniu mogą być sygnałem mówiącym o nieprawidłowym napięciu mięśniowym, asymetrii, krzywo pochyleniu miednicy lub zwykłą reakcją na stres. Wszystko to możesz wyprowadzić sama:
- dbając o zmienne strony spania maluszka,
- podchodzenie z różnych stron do łóżeczka i wózka,
- układanie na zmianę na bokach,
- masowanie metodą shantala
- pielęgnowanie metoda ndt- bobath
- przez wszelkie zabawy wymagające udziału obu stron
« Ostatnia zmiana: 15-09-2012, 09:23 wysłane przez Klara27 » Zapisane

Gdy brakuje łatwych rozwiązań, przychodzą rozwiązania właściwe.
Strony: 1 ... 4 5 [6] 7 8   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!