najlepsze co można zrobić to uspokoić się, położyć z maleństwem do łóżka i pozwolić mu ssać nawet co 10 minut.
Popieram, sama to robiłam. Wiem, że to nie łatwe, że trzeba poświęcić dużo czasu na leżenie z dzieckiem. Ale to tylko teraz, na początku. Zresztą odpoczynek w okresie połogu jest ważne też dla matki. Wszyscy w około powinni chodzić wokół niej i jej we wszystkim pomagać. tzn. obiad postawić pod nos, by nie musiała gotować, itd. To wcale nie wynika z lenistwa. Jak poczuje się lepiej i wszystko się unormuje, sama wstanie i zacznie fruwać po domu szczęśliwa.
A tak w ogóle, czytam Wasz wątek i myślę, (tylko się nie obraźcie, mogę się mylić) że tak naprawdę nie do końca chcecie walczyć o własny pokarm dla maluszka. Trochę próbowaliście, ale nie wychodziło i się poddajecie. Słuchacie bardziej położnej, niż naszych rad.
Położne są różne, wiele z nich same karmiły w 80-latach sztucznym mlekiem, bo tak było łatwiej i wygodniej. Była wtedy taka moda, pamiętam u mojej siostry. Najłatwiej było powiedzieć, że nie ma pokarmu.
Możliwe, że jestem trochę niesprawiedliwa, bo wiem, że na naszej drodze życia stają rożne osoby, które na nas wpływają.
Jeśli żona ma choć trochę nawet tego żółtego pokarmu, połóżcie dzidzię na długo do łóżka i niech sobie śpi przy cycu. Mama w tym czasie też może podsypiać, oglądać telewizor lub czytać dobrą książkę przy relaksacyjnej muzyce. Najważniejsze byście nie myśleli stale o tym pokarmie, bo się nawzajem nakręcacie, denerwujecie i pokarm się buntuje, a to ma samo przyjść, naturalnie.
Kryzys w karmieniu pojawia się teraz w 3 tygodniu, bo maleństwo rośnie i zaczyna potrzebować więcej pokarmu. Piersi muszą się na to przestawić.
Kolka jelitowa pojawiała się u moich dzieci około 4 tygodnia.