Niemedyczne forum zdrowia
04-12-2024, 06:38 *
Witamy, Gość. Zaloguj się, lub zarejestruj proszę.
Czy dotarł od Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2] 3 4   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Szkarlatyna - czy aż tak poważna?  (Przeczytany 109771 razy)
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #20 : 28-05-2014, 10:23 »

Cytuj
Nie taki diabeł straszny jak go malują.
To zależy, kto go maluje i po co.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mania
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 46
MO: od 2011 r.
wiadomości: 80

« Odpowiedz #21 : 12-06-2014, 11:05 »

Teraz jestem pewna, że Marysia przechodziła szkarlatynę, bo zaczęła jej się łuszczyć skóra na dłoniach. Ogólnie powiem, że jestem z siebie dumna, zachowałam zimną krew i nie poleciałam do lekarza z zamiarem podania antybiotyków. Córka poszła do przedszkola po 12 dniach od wystąpienia pierwszych objawów choroby. Wolałam ją trochę dłużej potrzymać w domu, ale pod koniec już było ciężko bo bardzo chciała iść do przedszkola. Podaje już jej znowu MO, pije KB. Czekam spokojnie na kolejne infekcje, choć już w tym roku sporo ich miała. W styczniu różyczka, w marcu ospa, no i teraz pod koniec maja szkarlatyna. Na pewno sporo jeszcze do wychorowania, bo córka śpi nadal z otwartą buzią, ma tak jakby cały czas chrypę, często odchrząka i mówi trochę przez nos.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #22 : 12-06-2014, 18:21 »

Cytuj
Czekam spokojnie na kolejne infekcje
A ten spokój udziela się dziecku, dzięki czemu każdą kolejną infekcję przechodzi ono łagodnie, oczywiście bez leczenia. Tak to właśnie działa.
« Ostatnia zmiana: 12-06-2014, 18:30 wysłane przez Machos » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Beza
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 43
MO: przerwa
Wiedza:
Miejsce pobytu: łódzkie
wiadomości: 559

« Odpowiedz #23 : 20-12-2014, 23:04 »

U nas też pani doktor postawiła diagnozę: szkarlatyna.
Janek w sobotę, tydzień temu dostał 38 z kreskami. Mała chrypka. W niedzielę to samo, zajrzałam do gardła, mocno czerwone. Herbatka z miodem przyniosła ulgę na bolące gardełko. W poniedziałek temperatura też ok. 38 stopni, dodatkowo dziwna wysypka i to gardło mocno czerwone plus język z szaro zielonym nalotem, na około równie czerwony jak gardło. Grafiki w google smile podpowiadały, że to może być szkarlatyna... Postanowiłam wezwać panią z przychodni, a jeszcze posłuchałam od pań pielęgniarek dlaczego to ja "nie mogę przyjść z dzieckiem, przecież nie jest taki mały, ma już 8 lat".
Powiedziałam krótko, nie wiem co mojemu dziecku dolega, ale nie mam zamiaru z nim w ogóle wychodzić na zgniłe powietrze, tym bardziej prowadzić do przychodni. Mając na względzie jego zdrowie i tych maluchów czekających w kolejce, których większość rodziców na pewno nafaszeruje je antybiotykami jak tylko usłyszą: szkarlatyna.
Poza tym musiałam z nim zostać w domu, a L4 samo się nie napisze.

No i przyszła... Oczywiście recepta! Antybiotyk i długa lista zagrożeń co będzie jak nie podam...
Poszła sobie, Jankowi krostki pojawiały się w bardzo różnych miejscach, oczywiście swędziały. Ocet jabłkowy w tej sytuacji dobrze się sprawdzał. Gardło bolało coraz mniej, a właściwie to już go nie boli. Temperatura obecnie to 35,4. Ale na wygłupy i kłótnie z braćmi ma mnóstwo siły, apetyt bez zarzutów. A krostki, no właśnie krostki tak jak się pojawiły tak samo zniknęły... bez łuszczącej się skóry. Czy to oznacza, że to jednak nie szkarlatyna??

Jego bracia mocno kaszlący od dłuższego czasu, tak jakby się ten kaszel nasilił podczas choroby Janka. Postawiłam dzisiaj bańki, bo buzie im się nie zamykały. U młodszego (36,8), aż bordowe u średniego (35,8) tylko prawa strona mocniejsza. A teraz jaka błoga cisza, śpią spokojnie... smile
Zapisane

"Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą - daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami." C.K.Norwid
Andrzej0203
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: aktualnie nie stosuję
wiadomości: 22

« Odpowiedz #24 : 10-12-2015, 10:26 »


Mało się na forum udzielam, ale staram się wszystko od jakiegoś czasu analizować ze względu na to, że zarówno ja, jak i mój syn nie jesteśmy ,,okazami" zdrowia.

Bardzo mnie dziwi fakt, że jeśli mamy wielkie prawdopodobieństwo, że dziecko złapało szkarlatynę to wcześniejsze wpisy forumowiczów pokazują, że można przejść tę chorobę bez antybiotyku, odchorowując ją. Ja jednak znalazłem wpis z portalu, że antybiotyk w takim przypadku jest konieczny.

http://portal.bioslone.pl/choroby_wieku_dzieciecego;
,,Szkarlatynę bezwzględnie leczy się antybiotykami. Zadziwiające jest, że mimo istnienia licznych szczepów paciorkowca ropnego Streptococcus pyogenes, żaden z nich nie uodpornił się na penicylinę. Jak dawniej, tak i dzisiaj wystarczy pięciodniowe wsparcie penicyliną, by organizm dziecka uporał się z infekcją i nastąpiło całkowite wyzdrowienie bez jakichkolwiek powikłań.
Nieleczona szkarlatyna nie dość, że zagraża życiu, to jeszcze zwykła pozostawiać po sobie powikłania, z których najpoważniejsze to: ogólnoustrojowe zapalenie węzłów chłonnych, zapalenie mięśnia sercowego i wsierdzia, kłębuszkowe zapalenie nerek, zapalenie stawów, gorączka reumatyczna, zapalenie ucha środkowego".

Pytam dlatego, ponieważ jestem teraz jako nadgorliwy rodzic ciekawy czy nie popełniłem błędu.
Mój syn niestety był od urodzenia faszerowany antybiotykami(ostre zapalenie krtani, zapalenie płuc) później sterydy do nosa, które zablokowały cały proces oczyszczania i od 4 do 7 roku życia nie miał żadnych objawów. W końcu gdy trafiłem na Bioslone i przeczytałem książki zrozumiałem jakie błędy popełniałem. Od tego czasu syn przeszedł słabsze i ostrzejsze infekcje, ale bez żadnych leków i blokowania.
Niestety teraz w wieku 10 lat złapał szkarlatynę(objawy książkowe) i wyczytałem z portalu, że tu trzeba zastosować antybiotyk, i że 5 dni wystarczy.

Oczywiście syn otrzymał antybiotyk dopiero w 4 dzień, bo wcześniej podejrzewałem, że złapał zwykłe zapalenie migdałków, jednak w 3 i 4 dniu objawy już pokazały , że to szkarlatyna.
Po podaniu antybiotyku(lekarz mi na siłę wdusił Dumox mówiąc, że to pochodna penicyliny) syn szybko odzyskał siły.
Z żoną się kłóciłem o przerwanie antybiotyku w piątym dniu bo lekarz namieszał jej w głowie,że 10 dni jest konieczne i tylko tak unikniemy powikłań. W końcu ustąpiła.

Mam teraz tylko wielkie obawy bo oczywiście to ja jestem odpowiedzialny za zdrowie syna, więc pytanie do najbardziej doświadczonych forumowiczów:
Czy powinien syn dostać antybiotyk a jeśli tak to faktycznie te 5 dni wystarczyło?
Czy ewentualnie jakieś objawy mogą niepokoić po przebytej szkarlatynie?

Mam dylemat bo raz jest pisane, na forum, że nie trzeba brać antybiotyków, i że to leczenie powoduje powikłania(szczególnie w wpisach powyżej dotyczących oczywiście szkarlatyny)
a w innych postach , że szkarlatyna musi być leczona antybiotykiem?

Syn teraz po 14 dniach od wystąpienia pierwszych objawów oczywiście już od prawie tygodnia chodzi do szkoły a objawy jakie mu pozostały to łuszcząca się skóra najbardziej widoczna na kolanach i strasznie zapchany nos utrudniający w nocy oddychanie a wczoraj doszła chrypka)   
Zapisane
Andrzej0203
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: aktualnie nie stosuję
wiadomości: 22

« Odpowiedz #25 : 29-12-2015, 21:25 »

po 3 tygodniach od infekcji dostał skierowanie na badanie ASO, wyszło 402.

Lekarz nastraszył, że to jednak szkarlatyna i że proces chorobowy trwa i konieczne jest wdrożenie antybiotyku Ospen na 30 dni strasząc gorączką reumatyczną.
Żona mu tłumaczy, że oprócz mocno zapchanego nosa i kataru nie ma żadnych już objawów a on dalej, że choroby nie widać a za chwilę powikłania i znowu zaznaczył tę groźną gorączkę reumatyczną.

Pomóżcie mi w podjęciu decyzji bo po raz pierwszy nie wiem co zrobić. Od jakiegoś czasu staram się mu podawać miksturę, póki co z jedzeniem gorzej ale małymi kroczkami go uświadamiam antybiotyków mu nie podawałem przez 5 lat a tu nagle takie coś wybija mnie z równowagi i nie wiem co robić.

Miał ktoś już styczność z gorączką reumatyczną, bo czytałem, że najczęściej chwyta właśnie dzieci w przedziale 10-12 lat właśnie po infekcji paciorkowcami.

Zapisane
Andrzej0203
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: aktualnie nie stosuję
wiadomości: 22

« Odpowiedz #26 : 29-12-2015, 21:36 »

Mistrzu może Twoje doświadczenie mi trochę pomoże?
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #27 : 30-12-2015, 06:10 »

Należy zrobić kolejne badanie ASO w odstępie tygodnia i porównać.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Andrzej0203
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: aktualnie nie stosuję
wiadomości: 22

« Odpowiedz #28 : 07-01-2016, 14:57 »

ASO zrobiliśmy po 2 tygodniach i spadło do 307.

Jest więc tendencja spadkowa, pytanie czy to wynika z ustąpienia zakażenia?
Zapisane
Andrzej0203
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: aktualnie nie stosuję
wiadomości: 22

« Odpowiedz #29 : 12-01-2016, 21:55 »

Po tygodniu ponowiliśmy ASO i zamiast spaść podniosło się do 517.

Czy to może oznaczać zagrożenie gorączką reumatyczną? Zaznaczę, że minęło już 6 tygodni od infekcji, którą wydawałoby się przeszedł szybko i sprawnie.

Zapisane
Andrzej0203
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: aktualnie nie stosuję
wiadomości: 22

« Odpowiedz #30 : 22-01-2016, 21:09 »

Cały mój misterny plan przekonywania żony i rodziny do zasad biosłonejskich legł w gruzach, przez tę   podstępną bakterię.
Po tym jak ASO znowu wzrosło podaliśmy penicylinę i lekarka zleciła po tygodniu sprawdzenie, czy reaguje na antybiotyk i ASO wyszło znowu większe: 704.

Mam teraz w głowie totalny bałagan, bo stosuję się do zasad tego forum od ponad 4 lat, gdzie syn przechodził już dwie anginy bez lekarstw, odchorowując infekcje w łóżku, zresztą szkarlatynę też wyleżał i wydawałoby się, że przeszedł ją łagodnie i pozytywnie.

Żadnych objawów a ASO rośnie, co robić, bo lekarz stwierdził, że ten antybiotyk jest nieskuteczny i trzeba podać inny.
1.Czy jeśli już faktycznie zakażenie postępuje, to jest jakiś inny sposób walki z paciorkowcami tego typu?
2.Może zamiast antybiotyku Detox+ byłby lepszy?
3.Od infekcji przerwaliśmy też MO, czy jeśli objawów nie ma, wrócić do MO?

Co myślisz o tym Mistrzu? Bo mam Twoje wszystkie książki, jednak nie potrafię znaleźć odpowiedzi.

Zresztą po tygodniu od infekcji syna i mnie rozłożyło, dostałem ponad 40 gorączki i nic nie biorąc wyleżałem w łóżku infekcję. Sobie ASO nie badałem, ale o siebie się nie martwię.
« Ostatnia zmiana: 22-01-2016, 21:45 wysłane przez Gloria » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #31 : 22-01-2016, 23:45 »

Nie potrafię w tej sprawie doradzić przez Internet.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Kko
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 47
MO: 7.6.2012
wiadomości: 47

« Odpowiedz #32 : 21-04-2016, 11:46 »

Napiszę parę słów jak przebiegała szkarlatyna w mojej rodzinie.

Najpierw zachorował syn (7 lat). W środę, 17.03, nie poszedł do szkoły, bo miał 38 stopni (później 39), bolało go gardło. W klasie (zerówka) jedno dziecko chorowało na szkarlatynę. W czwartek pojawiła się wysypka, a w piątek rano już mu spadła temperatura. Poszliśmy do lekarza coby potwierdzić naszą diagnozę i zyskać prawo do opieki nad dzieckiem.
Lekarka uznała, że to szkarlatyna, chociaż powiedziała, że objawy nie są bardzo poważne. Stwierdziła, że przy szkarlatynie powinno się brać antybiotyk przez 10 dni. Za chwilę dodała, że ponieważ tak nie lubimy antybiotyków (kiedyś raz nie podaliśmy dziecku antybiotyku i powiedzieliśmy jej wtedy o tym), to może podamy chociaż przez 3 dni. Na koniec sama stwierdziła (bez żadnej dyskusji z żoną), że może podamy mu chociaż jakiś przeciwzapalny lek, np. nurofen, bez antybiotyku smile. Nie mieliśmy zamiaru nic podawać, więc taki obrót sprawy był nam na rękę. Przez weekend gorączka czasem wracała, do 38 stopni. Po niedzieli było już lepiej.

W poniedziałek rano podobne objawy miała córka (4,5 roku): gorączka 38 stopni, ból gardła, wysypka. Więc stwierdziliśmy, że nie ma po co iść do lekarza, bo pewno będzie to samo.
We wtorek dopadło żonę. W jej przypadku objawy były znacznie poważniejsze. Przez 3 dni temperatura 39 stopni, bardzo ostry ból gardła. Do tego wysypka. 3 dni żona prawie nie wychodziła z łóżka. W środę poszedłem do pani doktor po opiekę, bo żona już sama wymagała opieki. Pani doktor była ciekawa, jak się syn miewa, więc powiedziałem, zgodnie z aktualnym stanem, że syn już wygląda na zdrowego.

W nocy z środy na czwartek córkę zaczęło boleć ucho. Jest to podobno dosyć częste przy szkarlatynie, więc trochę się przestraszyliśmy. W czwartek poszedłem z nią do pani doktor coby ocenić stan dziecka, bo nie chcieliśmy tego odkładać na święta. Pani doktor stwierdziła, że stan ucha nie jest poważny, gardło też nie najgorsze. A że wysypka już zbladła i nie wyglądała zbyt czerwono, więc stwierdziła, ze to nie szkarlatyna i nie trzeba antybiotyków. Nie kłóciłem się z taką diagnozą, chociaż byłem na 99% pewien, że to szkarlatyna. Poza wpisem w statystyce i tak by to nic nie zmieniło.

Święta oczywiście spędziliśmy w domu. Syn poszedł tylko z koszyczkiem do święcenia (10 dni od początku choroby, brak objawów), ale był to błąd. W niedzielę wróciła mu temperatura 38 stopni, więc nie był jeszcze zdrowy, choć raczej nie wiązałbym tej temperatury z wyjściem w sobotę. Przez około tydzień córka skarżyła się na ból ucha, więc kilka razy musieliśmy jej podać małą dawkę nurofenu, gdy zaczynała wpadać w histerię. Miała bardzo zmienny nastrój. Czasem ładnie się bawiła, za chwilę ciężko było ją uspokoić.

Jeśli chodzi o przebieg choroby, to u syna do końca drugiego tygodnia pojawiała się gorączka, po tygodniu od początku powiększyły się węzły chłonne. Po dwóch tygodniach od rozpoczęcia zaczął kaszleć. Podobnie było z córką, z tym, że nie miała powiększonych węzłów chłonnych, tylko ból ucha. Żona przez jakieś 10 dni miała temperaturę do 38 stopni, ból gardła parę dni, a później mocno bolesne powiększone węzły chłonne (powiększenie wędrujące po szyi). Dzieci cały czas w nocy mocno się pociły.

W sobotę, 2.04 (2,5 tygodnia od początku choroby syna) poszliśmy zrobić całej trójce podstawowe badania: morfologię, ASO, CRP. Morfologia u wszystkich była blisko normy. U syna ASO 866, CRP 17. U córki ASO 1235, CRP 66. U żony ASO 1695, CRP 32.
ASO potraktowaliśmy raczej jako potwierdzenie szkarlatyny, niż jakiś wskaźnik mówiący o poważności choroby. Z tego, co czytałem na różnych forach, to jedni lekarze przepisują w takiej sytuacji antybiotyk, inni zaś mówią, że leczy się pacjenta, a nie wskaźniki. Nam bliższe jest to drugie podejście smile. Poza tym ludzie pisali, że podwyższone ASO utrzymywało się nawet kilka lub kilkanaście tygodni po zakażeniu paciorkowcem. Na jakiejś medycznej stronie przeczytałem też, że maksymalny wynik ASO pojawia się między 3 a 6 tygodniem od zakażenia. Czyli u nas mogło jeszcze wzrosnąć.

Dla mnie najbardziej miarodajnym wskaźnikiem jest CRP, robiliśmy już dzieciom w przeszłości i zazwyczaj potwierdzało nasze obserwacje. U syna było już bliskie normy i rzeczywiście, wyglądał najbardziej zdrowo. Więc od wtorku poszedł do szkoły. Była piękna pogoda, a w domu ciężko było go utrzymać. Żona od poniedziałku poszła do pracy, chociaż czuła się jeszcze osłabiona. Natomiast córka jeszcze przez tydzień była w domu. Z jednej strony miała dobry humor, apetyt, w dzień nie było widać po niej choroby. Natomiast w nocy ciężko kaszlała, rano wypluwała flegmę. Podwyższone CRP nie było bez powodu. Po tygodniu od poprzedniego badania zrobiliśmy córce CRP i ASO. CRP spadło do 16, natomiast ASO wzrosło do 1625. Uznaliśmy, że możemy uznać koniec choroby. Córka wyglądała na zdrową, więc poszła do przedszkola od poniedziałku. Przez ostatnie 2 tygodnie dzieci jeszcze trochę kaszlą, rano wypluwają flegmę. Więc coś tam jeszcze się dzieje. Dodatkowo kilka razy po pójściu spać trzeba było je przebierać, bo tacy byli spoceni.

Kończąc to przydługie sprawozdanie napiszę jako podsumowanie: u nasz szkarlatyna, chociaż nie była bardzo ostra (u dzieci), to jednak raczej była poważna. Świadczy o tym chociażby długi okres utrzymywania się temperatury oraz to, jak długo dzieci w nocy się pocą i kaszlą. A nie była to ich pierwsza infekcja bez lekarstw. Córka nie brała jeszcze w życiu swoim antybiotyku, syn ostatni raz 4 lata temu. A oczyszczań przeszli już w swoim życiu naprawę dużo.

Jako uzupełnienie dodam, że z rodziny nie chorowałem ja oraz najmłodszy syn, 16 miesięczny, chociaż przez cały okres choroby dzieci bawił się z nimi, a żona karmiła go w nocy. Gdzieś pisali, że na szkarlatynę nie chorują dzieci poniżej roku. Może załapał się na promocję smile.
« Ostatnia zmiana: 21-04-2016, 12:37 wysłane przez Gloria » Zapisane
Jacek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: lipiec 2007
Miejsce pobytu: Antwerp
wiadomości: 211

« Odpowiedz #33 : 15-07-2019, 22:02 »

Zadziwiające ile osób ze szkarlatyną bagatelizuje to co napisał w tej tematyce Mistrz: https://portal.bioslone.pl/istota-chorob-infekcyjnych/choroby_wieku_dzieciecego#szkarlatyna__plonica_

Cytuj
Szkarlatynę bezwzględnie leczy się antybiotykami. Zadziwiające jest, że mimo istnienia licznych szczepów paciorkowca ropnego Streptococcus pyogenes, żaden z nich nie uodpornił się na penicylinę. Jak dawniej, tak i dzisiaj wystarczy pięciodniowe wsparcie penicyliną, by organizm dziecka uporał się z infekcją i nastąpiło całkowite wyzdrowienie bez jakichkolwiek powikłań.

Nieleczona szkarlatyna nie dość, że zagraża życiu, to jeszcze zwykła pozostawiać po sobie powikłania, z których najpoważniejsze to: ogólnoustrojowe zapalenie węzłów chłonnych, zapalenie mięśnia sercowego i wsierdzia, kłębuszkowe zapalenie nerek, zapalenie stawów, gorączka reumatyczna, zapalenie ucha środkowego.
Zapisane
Pinezka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 31.08.2015
wiadomości: 92

« Odpowiedz #34 : 23-01-2020, 10:44 »

No to ja już zgłupiałam, szczerze mówiąc. To na szkarlatynę bezwzględnie antybiotyk, czy jednak przechorować po biosłonejsku? Artykuł swoje, rodzice swoje, a Mistrz nie oponuje...

https://forum.bioslone.pl/index.php?topic=16930.0
Zapisane
Skorupion
*


Offline Offline

MO: nie stosuję
wiadomości: 1.122

« Odpowiedz #35 : 23-01-2020, 21:47 »

Szkarlatyna nie jest żadną chorobą prozdrowotną, jest groźną patologią. Na szczęście stosunkowo łatwo leczy się ją antybiotykiem.
Ale jak ktoś chce to może przechorować po biosłonejsku, powodzenia hehehe.
Zapisane
Pinezka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 31.08.2015
wiadomości: 92

« Odpowiedz #36 : 24-01-2020, 08:18 »

Skorupion, właśnie syn przechodzi szkarlatynę i daliśmy antybiotyk, tak jak Mistrz sugeruje w swojej publikacji.
Objawy raczej łagodne, tylko umiarkowanie bolące  gardło (z czerwonymi kropkami) i gorączka, później malinowy język z widocznymi kubkami smakowymi, natomiast wysypki brak.
Z tego co  słyszę, koledzy z przedszkola mają mocniejsze objawy.
Jak zwykle liczę, że zrobiliśmy to, co najlepsze.

Podobno syn mojej znajomej przechodził szkarlatynę osiem razy. W konsekwencji wszyscy byli badani na obecność/nosicielstwo paciorkowca w szpitalu zakaźnym. Kilka ostatnich szkarlatyn przechodził bardzo skąpo objawowo, czego dowodem (śladem) był tylko złuszczający się naskórek dłoni i stóp.
Zapisane
Piotr
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiedza:
wiadomości: 1.362

« Odpowiedz #37 : 24-01-2020, 08:49 »

Szkarlatyna nie jest żadną chorobą prozdrowotną, jest groźną patologią. Na szczęście stosunkowo łatwo leczy się ją antybiotykiem.
Ale jak ktoś chce to może przechorować po biosłonejsku, powodzenia hehehe.

Czy na anginę też antybiotyk?
Zapisane
Jacek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: lipiec 2007
Miejsce pobytu: Antwerp
wiadomości: 211

« Odpowiedz #38 : 24-01-2020, 11:14 »

Cytuj
Podobno syn mojej znajomej przechodził szkarlatynę osiem razy.
Nie wiem czy jest górny limit - póki rodzice puszczają chore dzieci do przedszkola / szkoły, to mogą się zarażać w koło Macieju.
Zapisane
Pinezka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 31.08.2015
wiadomości: 92

« Odpowiedz #39 : 25-01-2020, 11:12 »

Choroba wykluwa się 3-5 dni, więc zaraźliwość w takim skupisku może być duża.
Pamiętam, jak u córki w szkole była wszawica. Druga klasa, wszystkie dziewczynki z długimi włosami, problem nawracał przez cały semestr. Dopiero po feriach się uspokoiło. Dwa tygodnie separacji wystarczyły, żeby u wszystkich ?zarażonych? wystąpiły objawy oraz leczenie.
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!