Szczepienia z nagonką

[Zosia_]

Ale co to wogóle ma być? Obowiązkowe szczepienia ochronne mają się odbywać w przychodniach a nie w szkołach. Prawo się zmieniło i teraz szkoły nie mają nic do obowiązkowych szczepień, nie mają nawet nic do informacji o tym, czy dziecko było szczepione i na co.
Mają w szkole wystarczajacy zapas zestawów przeciwstrząsowych (obowiązkowe w punktach przeprowadzających szczepienia)?
A ten papier "Informacja..." to co to jest? Coś zamiast prawem wymaganej, pisemnej zgody rodzica?

Ja bym napisała na tym papierze, że nie zgadzam się na szczepienie dziecka, dziecko jest zapisane do przychodni, tam jest jej karta szczepień i lekarz znający dziecko. I tyle. No i oczywiście nie puściłabym dziecka tego dnia do szkoły, tak dla pewności (bo potrafią szczepić wbrew woli rodzica).

Gdyby komuś się chciało, to można im przytoczyć odpowiednie przepisy prawne, które wyrażnie wskazują, że szczepienia obowiązkowe nie powinny się odbywać w szkole. Po prostu działają wbrew prawu.
Spotkałam się z podobną próbą wprowadzania na powrót szczepień do szkoły, tylnymi drzwiami. Tyle, że w  tamtym przypadku, rodzice dostawali papier, który był jednocześnie deklaracją do lekarza (innego, niż już raz zdeklarowany lekarz rodzinny/przychodnia). Szczepienia w tamtej szkole miały się odbywać jako w filii tego nowego, zadeklarowanego lekarza. Coś jak wynajęcie lokalu na szczepienia na terenie szkoły. Takie próby obejścia prawa. Jednak, również niezgodne  z prawem, bo nie można mieć jednocześnie dwóch lekarzy rodzinnych, NFZ nie powinien płacić podwójnie za jednego ubezpieczonego.

[Machos]

Gdyby komuś się chciało, to można im przytoczyć odpowiednie przepisy prawne, które wyrażnie wskazują, że szczepienia obowiązkowe nie powinny się odbywać w szkole. Po prostu działają wbrew prawu.

To jest dobre! Najlepiej z tymi przepisami do dyrekcji szkoły. Ja bym tak zrobił.

No i oczywiście nie puściłabym dziecka tego dnia do szkoły, tak dla pewności (bo potrafią szczepić wbrew woli rodzica).

Lenka, chyba nie masz już wątpliwości. Z nimi nie ma żartów, wszyscy z klasy pójdą, bo pani kazała, bo to takie (łoj) "humanitarne" i dziecko pokaże ci miejsce po kłuciu.

[Lenka]

Dziękuję za podpowiedzi.
Ten papier to druk z pieczątką przychodni.
Mam ochotę to napisać: W związku z oszukańczym procederem "szczepień profilaktycznych", odmawiam zaszczepienia mojego dziecka i żądam zaprzestania późniejszego nękania w tej sprawie, bo sprawę skieruję do sądu.
Mam nadzieję, że mnie tam nie "zakraczą" potem. Ja tam pracuję.

[Machos]

Mam nadzieję, że mnie tam nie "zakraczą" potem. Ja tam pracuję.

Pewnie już nie masz, ale za chwilę dodruk broszur robimy. Dasz tym wronom po broszurze i powiesz im, że zanim zakraczą, niech dowiedzą się, dlaczego sprzeciwiasz się procederowi, a za parę lat niech zobaczą twoje, nieszczepione dziecko.

Nie ma się co pierniczyć. Świat mamy zakłamany, lekko nie jest, ale lepiej mieć argumenty, niż później ktoś ma snuć domysły i brać normalnego człowieka za dziwaka.

[Lenka]

Córka zostaje w domu.

[Kozaczek]

"Australijski premier Kevin Rudd oświadczył, że rodzice odmawiający szczepienia swoich dzieci zostaną pozbawieni dopłat w wielkości 726 dolarów australijskich rocznie przysługujących na każde dziecko. Politycy uważają, że będzie to wystarczająca sankcja, która zmusi rodziców do przemyślenia swojej postawy".

"Zabawnie brzmi też argumentacja urzędników australijskich, którzy stwierdzają, że unikanie szczepień wystawia na niebezpieczeństwo dzieci zaszczepione. Nikt nie zauważa w tym jednak oczywistego absurdu, bo skoro dzieci zaszczepione mogą zachorować przy zetknięciu z czynnikiem chorobotwórczym, to po co w ogóle były szczepione? Czyżby chodziło nie o ochronę tylko o samo zaszczepienie? To są poważne pytania bez odpowiedzi".

 - http://prawdaxlxpl.wordpress.com/2013/10/28/ciecia-ulg-podatkowych-dla-rodzicow-ktorzy-nie-szczepia-dzieci-3/

A ja się pytam, gdzie wolność, gdzie konstytucja? Brak słów!

[Tomasz_Dangel]

Każdy "socjal" demoralizuje i jest narzędziem manipulacji społecznych w rękach polityków.
Ci mądrale zapewne kalkulują, że rodzice "szczepiący" dadzą się skorumpować i będą na nich głosowali w kolejnych wyborach.
Najprostsze rozwiązanie: znieść dopłaty dla wszystkich i obniżyć podatki.

[Bart-ender]

Najprostsze rozwiązanie: znieść dopłaty dla wszystkich i obniżyć podatki.

Niby to takie proste rozwiązanie ale niestety ciężkie do wdrożenia.

[Lenka]

Było drugie szczepienie w szkole dla tych co nie byli na pierwszym. Córka uświadomiona poszła do szkoły w dniu szczepienia i powiedziała, że rodzice nie zgadzają się na szczepienie. Jako jedyna była nie zaszczepiona. Teraz otrzymaliśmy takie samo pisemko na szczepienia z terminem na końcowy dzień listopada tym razem do przychodni. Oczywiście z czerwonym dopiskiem "szczepienie obowiązkowe".
Chcę wypełnić to pisemko w punktach jakie podali:
Czy u dziecka po poprzednich szczepieniach wystąpiły: wysypka lub inne powikłania?
Mam wątpliwości czy dziecko może być szczepione: nie, tak - podać jakie
Podpiszemy je z mężem i zaniosę to osobiście do przychodni w dniu szczepienia.
Zobaczymy co z tego wyniknie.
Możemy iść na wojnę z sanepidem. Niech tylko spróbują.

[Bitwoman]

W jakim wieku jest córka? Myślałam, że już teraz nie szczepią w szkołach a tu jednak.

[Lenka]

III klasa szkoły podstawowej - 9 lat.

[Leszek_B]

Lenka, myślę że powinnaś się osobiście pofatygować do przychodni, i poinformować że kategorycznie nie zgadzasz się na szczepienie własnego dziecka. Ja tak zrobiłem. Oczywiście, pielęgniarki podsunęły mi odpowiedni formularz do wypełnienia i miałem pogadankę z panią doktor aby mnie jeszcze "nawrócić". Formularz wypełniłem, z panią doktor sympatycznie pogadałem. Wyszło na to, wprawdzie nie stwierdziła tego na głos, w świetle moich argumentów nie była w stanie ich podważyć. Nawet po tej rozmowie, umówiłem się z panią doktor na pogawędkę o metodach prozdrowotnych. Już pierwsze takie spotkanie mam za sobą. Dwie godziny, i tematu nie wyczerpałem. Myślę że jeszcze z panią doktor sobie pogadam. Może nie sprawię, że na receptach będzie wypisywała jak zrobić MO... choć, może .
A wracając do sprawy odmowy szczepienia, to oczywiście moja wizyta z przychodni odbiła się zawiadomieniem z Sanepidu o obowiązku zaszczepienia. Tam też wybrałem się osobiście wraz z napisanym oświadczeniem o niewyrażeniu zgody, w dwóch egzemplarzach. Też miałem pogadankę w temacie szczepień, ale nie dałem się złamać. Bo i nie było na czym. Może gdybym miał więcej czasu, to panie w Sanepidzie przekonałbym, że szczepienia są ewidentnie szkodliwe. Ale na pewno zasiałem w nich ziarno niepewności. Poprosiłem o podpis moich oświadczeń i jeden egzemplarz zabrałem ze sobą do domu.
Nie ma się czego obawiać. Dobrze, że masz męża po swojej stronie.     

[Bitwoman]

Czy jest opcja, by nie rozmawiać z lekarzami, z Sanepidem, nie podpisywać niczego i generalnie ich unikać? Dopóki dzieci nie chodzą do szkoły to mi się udaje, jednak co potem?

[Leszek_B]

Być może unikniesz rozmowy z lekarzem, ale raczej nie unikniesz napisania jakiegoś pisma, jak również podpisania jakiegoś dokumentu. Są pewne procedury i nie da się ich uniknąć. W takim ustroju żyjemy.

[Anetak78]

Mnie ostatnio odwiedziła w domu pani pielęgniarka. Przyniosła pisma do podpisania, że nie wyrażam zgody na szczepienie moich dzieci. Zapytałam ją dlaczego znów muszę coś podpisywać, ponieważ już wcześniej podpisałam takie oświadczenia w "ośrodku zdrowia". A ona mi na to, że mieli kontrolę z sanepidu i muszą mieć czysto w papierach. Więc pytam ją znowu, czy będę ścigana przez sanepid, a ona na to, że nie, bo teraz rodzić sam sobie decyduje czy dziecko ma być szczepione czy nie. Nie wiem ile w tych jej słowach było prawdy, ale minął już miesiąc po podpisaniu tych świstków a ja mam dalej spokój. Zobaczymy co będzie dalej.

Ostatnio usłyszałam też od pewnej osoby, że mój nieszczepiony syn zagraża innym. Normalnie to jest jakaś paranoja. Wiec ja pytam tej osoby, to po co są te szczepienia, przed czym one chronią. Nie odpowiedziała nic.

[Bitwoman]

Ostatnio usłyszałam też od pewnej osoby, że mój nieszczepiony syn zagraża innym. Normalnie to jest jakaś paranoja. Wiec ja pytam tej osoby, to po co są te szczepienia, przed czym one chronią. Nie odpowiedziała nic.

Najlepsze jest to, że wszyscy wokół klepią tą samą gadkę a zapytani wprost przed czym chronią te szczepienia albo nie mówią nic, bo nie mają argumentów; albo powtarzają to samo, czyli gdyby wszystkie dzieci były zaszczepione to nie byłoby się od kogo zarazić, więc choroba nikomu nie grozi. Ponadto producenci szczepionek często bronią się informacją, że zawsze jest 2-3 % szansy na zarażenie pomimo szczepienia, więc taka bezsensowna rozmowa może toczyć się bez końca.

[Zosia_]

Lenka, chodzi o szczepienie HPV? Ono nie jest obowiązkowe. Nie jest nawet zalecane.
Rada Konsultacyjna Agencji Ochrony Technologii Medycznych stwierdziła, że nie należy finansować tych szczepionek z pieniędzy publicznych. Głównie ze wzgledu na nieudowodnioną skuteczność w zapobieganiu rakowi szyjki macicy. Nas mało to może obchodzić, ale szkołę i przychodnię powinno.

[Lenka]

Byłam w przychodni. Wypisałam oświadczenie, że nie zgadzam się na szczepienie córki. To pójdzie do Sanepidu. Zobaczymy co przyślą. Odpowiedź mam już przygotowaną.

[Domi5]

Proszę zamieść może tę odpowiedź na forum - pomoże innym rodzicom.

[Dusiu70]

http://www.zyciekalisza.pl/?str=116&id=165042

Koncern farmaceutyczny GSK zorganizował w Kaliszu spotkanie dla pielęgniarek i położnych, by nauczyć je rozmów z rodzicami na temat szczepień. Sprawdziliśmy jak wygląda takie szkolenie.