Niemedyczne forum zdrowia
16-10-2024, 00:59 *
Witamy, Gość. Zaloguj się, lub zarejestruj proszę.
Czy dotarł od Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2 3 ... 11   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Alicja, córka Glorii - duszności, kaszel  (Przeczytany 279341 razy)
Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« : 21-08-2012, 14:59 »

Opiszę krótko przypadek mojej córki.

1. wiek: 5 lat i 2 miesiące

2. historia chorowania i dolegliwości:
    a. CIĄŻA - przez pierwsze 4 miesiące zażywałam hormony na podtrzymanie ciąży (nie pamiętam jakie) - chyba zupełnie bez sensu i zapisane na wszelki wypadek, bo pół roku wcześniej poroniłam - poza tym ciąża przebiegała normalnie (nudności itp., ale bez żadnych rewelacji)
    b. PORÓD - cesarskie cięcie (za duża w stosunku do moich możliwości); 57 cm; 3365g; urodzona 2 tygodnie po terminie
    c. PIERWSZY ROK:
       * urodziła się z żółtaczką i była naświetlana lampami
       * po urodzeniu przez 4 dni dostawała dożylnie 2 antybiotyki - fortum i netromycyna (bo CRP ponad 2-krotnie przewyższało normę)
       * szczepiona wg kalendarza szczepień (od 0 do 18 m-cy wszystkie obowiązkowe + rotawirus + pneumokoki + ospa)
       * poza tym to wzór zdrowia - żadnych leków, tylko raz lekki katar, brak kolek, pogodna, spokojna, z dużym apetytem
       * jak miała prawie rok przeprowadziliśmy się i w niecały tydzień po przeprowadzce nagle w nocy dostała 40 C, potem przez ponad tydzień miała bardzo wysoką temperaturę i bardzo silną biegunkę praktycznie bez przerwy; dostawała paracetamol, który niewiele pomagał, jakieś elektrolity, smectę, potem dostała bactrim i wszystko powoli wróciło do normy; nie odwodniła się, bo poiłam ją na siłę strzykawką co kilka/kilkanaście minut
      * rok - zaczęła się choroba lokomocyjna - nie dało się przejechać 20 km bez wymiotów (w samochodzie i autokarze tylko chorowała, pociągi i autobusy, tramwaje były ok) - dostawała różne leki, które nie działały, włącznie z dipherganem - w końcu jeździliśmy tylko w razie konieczności
    d. DRUGI ROK:
       * 1 i 1/2 roku - lekkie zapalenie oskrzeli - oczywiście antybiotyk - zinnat - zupełnie przez pomyłkę podawałam 1/2 dawki smile, ambrosol
       * poza tym wszystko ok - żadnych chorób ani leków
    e. TRZECI ROK:
       * 2 lata i 4 m-ce (październik) poszła do przedszkola na zajęcia integracyjne - 2 razy w tygodniu po 2 godz.; bardzo przeżywała to przedszkole - cieszyła się, że dzieci (jest jedynaczką) i płakała, że nie ma mamy - zaczęły się choroby (w pierwszym roku przedszkolnym - 80% nieobecności)
       * listopad - silne zapalenie oskrzeli - wysoka gorączka, zły stan ogólny, dużo wymiotów, straszny kaszel - oczywiście wszystko blokowane lekami, w tym antybiotyk sumamed forte, po którym ciągle wymiotowała, ale lekarz kazał brać dalej i dawać leki przeciwwymiotne - diphergan
       * gdzieś w międzyczasie lek niby uodparniający - ribomunyl
       * grudzień/styczeń - 3 tygodnie kaszlu, głównie w nocy, raczej suchego, bez gorączki - poszliśmy do lekarza w końcu, wysłał nas na rentgena (2 dawki promieniowania, bo bała się strasznie tej maszyny i się poruszyła) i wyszło zapalenie płuc atypowe) - oczywiście antybiotyk - klacid
       * potem przez kilka m-cy tylko lżejsze przeziębienia - masa syropków, kropelek i innych syfów (podczas cięższych chorób również syropki itp - o tym nawet nie piszę)
       * koniec marca - w nocy gorączka, o świcie trudności z oddychaniem bardzo szybko się pogłębiające, klatka piersiowa już się nie unosiła, tylko brzuchem oddychała - wezwałam karetkę, bo się zaczęła dusić - karetka zabrała nas od razu do szpitala - od razu zrobili jej inhalację z ventolinu i się poprawiło na chwilę, potem rentgen płuc i wyszło zapalenie oskrzeli, zostaliśmy na tydzień w szpitalu - w tym 3 dni w sali intensywnego nadzoru - antybiotyk dożylnie augmentin, ventolin, pulmicort, solumedrol, efedryna, mucosolvan, lacidofil, płyny i.v., diphergan (6 noc w szpitalu - całą noc wymioty i nic nie pomagało)
       * kwiecień - po wyjściu ze szpitala - jeszcze przez tydzień doustnie augmentin, ventolin przez 6 dni, pulmicort przez 4 tygodnie - była w bardzo osłabiona, wyglądała jak kupka nieszczęścia, do przedszkola nie chodziła aż do czerwca
       * na nasze nieszczęście zaczęliśmy leczyć córkę u pulmonologa-alergologa, w konsekwencji czego przez jakieś 7-8 miesięcy przy każdej okazji podawaliśmy jej pulmicort i berodual, zrobiliśmy testy alergiczne, z których niewiele wynikało i zaczęła przyjmować aerius przez długi czas
    f. CZWARTY ROK:
       * lipiec - bardzo silny kaszel (mokry) - antybiotyk klacid, plus oczywiście wziewy j.w.
       * od listopada zmieniliśmy pulmonologa, który na wszystko proponował sterydy na specjalistę od odrobaczania - kolejne nieszczęście - wyszło, że ma owsicę i drożdżycę i podejrzenie glisty ludzkiej i innych dziwolągów - od listopada przeszła odrobaczanie zentelem potem nystatyna przez 14 dni i przez półtora miesiąca ścisła dieta przeciwgrzybiczna
       * w styczniu - wzmacnianie rutinaceą, isoprinosinum i przez kilka miesięcy paranil junior - niby przeciw pasożytom
       * luty - zapalenie lewego ucha - antybiotyk klacid - sama obniżyłam dawkę z 4 do 2,5 ml, bo wydawała mi się za duża
       * potem również infekcje, każdy katar od razu przechodził w kaszel, który ciągnął się zawsze długo
    g. PIATY ROK:
       * październik - zapalenie lewego oskrzela - antybiotyk sumamed, inhalacje berodualem plus różne mucosolvany, aeriusy itp
       * mając dosyć obwiniania za wszystko biednych robaczków - ponownie zmieniliśmy lekarza - od grudnia 2011 (córka miała wtedy 4,5 roku) chodzimy do lekarza, który przepisuje naprawdę mało leków i leczy zapalenie oskrzeli bez antybiotyku, co jest rzadko spotykane wśród lekarzy
       * styczeń - zaczęło się od kaszlu krtaniowego (córka ma do tego skłonność, miała kilka razy zapalenie krtani i tchawicy, ale nie opisywałam, bo nie dostawała na to antybiotyków - głównie berodual na rozszerzenie oskrzeli w razie duszności), potem gorączka wysoka i okazało się, że ma zapalenie płuc - niestety znowu antybiotyk zinnat, pectodrill, aerius i inhalacje solą fizj.
       * luty - wysypka, czerwone grudki, trochę swędzące na klatce piersiowej, potem zeszła też na brzuch, a w marcu również na plecy - utrzymywała się 2 m-ce; oprócz tego suche czerwone łuszczące się plamy (prawie 4 m-ce) na pośladkach, udach z tyłu, łydkach z przodu i ramionach z tyłu - smarowałam różnymi kremami, robiłam kąpiele, ale nic nie pomagało - nie poszłam do dermatologa, bo wiedziałam, że to się pewnie skończy antybiotykiem
       * luty - w międzyczasie silny kaszel krtaniowy, zapalenie spojówek (córka miała zapalenie spojówek kilka razy, często trze oczy i ma zaczerwienione i podkrążone - dostawała kropelki oczywiście z antybiotykiem do oczu, ale rzadko dawaliśmy, bo stawiała straszne opory) - robiłam inhalację pulmicortem, neosine, aerius itd. 21 lutego - bioslone.pl - odstawiłam wszystko i wprowadziłam macerat z prawoślazu, siemienia i nawilżanie powietrza prawoślazem (od zawsze nawilżałam nawilżaczem, nawet czasami z mgiełką solankową, ale prawoślaz jest super przy suchym kaszlu). Po kilku dniach kaszel zmienił się na mokry, ciężki, bardzo męczący, z odkrztuszaniem - lekarz powiedział, że to stan przed zapaleniem oskrzeli, zapisał różne leki, ale daliśmy tylko trochę flegaminy i inhalacje samą solą fizj.
       * kwiecień - gorączka prawie 40 przez 3 noce, w dzień też koło 38-39, nurofen podawałam tylko w nocy jak miała powyżej 39,5, nasivin na zapchany nos na noc, żeby mogła zasnąć, kaszel sucho-mokry (czasami aż szło echo taki suchy, czasami mokry z wydzieliną - nie mógł się zdecydować jaki chce być), oprócz tego siemię, prawoślaz, krople z alocitem do nosa i okłady z szałwii na oczy, bo oczywiście chyba miała zapalenie spojówek, nawilżanie powietrza, oklepywanie (zawsze oklepywaliśmy córkę jak miała kaszel)
       * kwiecień - a-cerumen do ucha , potem płukanie ucha - córka ma skłonność do zatykania ucha woskowiną, miała już kilka razy płukane ucho lub wyciąganą woskowinę przez laryngologa, swędzą ją uszy w środku i się drapie - potrafi palcem do krwi rozdrapać całe ucho - ale zapalenie ucha miała tylko raz. Myślałam o maści tranowej, ale ona nie da sobie niczym zatkać ucha, bo wpada w panikę
       * maj - męczący kaszel szczekający całą noc, w dzień bardzo silna duszność - musieliśmy zrobić inhalację z ventolinu, bo się dusiła (było gorąco na dworze). Lekarz stwierdził zapchane prawe oskrzele i zapalenie krtani - zalecił inhalację solą fizj. i mucosolvan - zastosowaliśmy się, bo bałam się, że znowu będzie duszność. Oczywiście siemię, prawoślaz itd. Następnego dnia kaszel już mokry przez kilka dni, potem znowu suchy, bez temperatury.
    h. SZÓSTY ROK:
       * nie szczepiłam jej odkąd skończyła 18 m-cy
       * czerwiec - nie chodziła już do przedszkola - zawsze przed wyjazdem na wakacje robimy jej "kwarantannę" i nie chodzi do przedszkola, żeby była zdrowa na wyjazd. W połowie czerwca na wakacjach (ciepłe morze, gorąco i bardzo wilgotno, potem góry) zaczęła pokasływać i tak przez 3 tygodnie. Kilka razy zrobiliśmy jej inhalację z berodualu jak gorzej zaczynała oddychać.
       * lipiec - po powrocie z wakacji do przedszkola chodzi w kratkę - raz silniejszy, raz słabszy kaszel, raz suchy, raz mokry, nos czasami zapchany, że nic nie schodzi, czasami dużo żółtej wydzieliny, oczy podrażnione jak ma kaszel, czasami kaszle tylko w nocy a w dzień jest okazem zdrowia, gorączki brak
       * sierpień - miała raz silną duszność i musieliśmy berodual zastosować (było bardzo gorąco), reszta nadal jak w lipcu. Stosujemy siemię, prawoślaz, inhalacje z szałwii jak ma nos totalnie nie do odetkania (różnie wychodzi, bo czasami ucieka i mówi, że za gorąco pod ręcznikiem, ale trochę pomaga), inhalacje z soli fizj., herbaty z miodem gorącej nie chce  (generalnie nie lubi niczego gorącego ani inhalacji nad garnkiem z szałwią, ani wdychania pary z herbaty - a trudno ją do tego zmusić, bo boję się, że się to skończy poparzeniem; nie lubi też jak jest gorąco w jakimś pomieszczeniu - mówi od razu, że jej duszno), nawilżamy pokój co noc nawilżaczem, przy nasileniu kaszlu również prawoślazem, oklepujemy, dużo poimy, smarujemy nos maścią majerankową, na noc czasami nasivin, żeby mogła spać
      
* INNE: czasami przechodziła 1 lub 2 dniowe oczyszczanie w postaci wymiotów; zanim zaczęła regularnie pić macerat z siemienia cierpiała na permanentny ból brzucha (szczególnie wieczorem); jak  miała chyba około 2 lat to miała okresy z zaparciami i zatwardzeniami i bardzo ją bolało przy wypróżnianiu (obecnie wypróżnienia regularne i w miarę prawidłowe); na dużych palcach u stóp kruszą i rozdwajają jej się paznokcie; jak była młodsza to czasami miała ataki złości lub wręcz histerii z byle powodu

    i. PODSUMOWANIE:
       * w sumie 10 antybiotyków
       * nieszczęsne szczepienia
       * litry syropków, suplementów i innego farmaceutycznego lub pseudo-farmaceutycznego syfu
       * miesiące sterydów wziewnych i leków przeciwalergicznych
       * leki obniżające gorączkę
       * mnóstwo badań i wizyt lekarskich, jeszcze więcej pieniędzy
       * permanentne podawanie leków, smarowanie kremami, robienie okładów, inhalacji, łykanie to tego, to tamtego
       * cała masa stresu i nieprzespanych nocy
       * cierpienie i płacz dziecka (ostatnio pyta się mnie jak jest chora i się bardzo źle czuje: mama, dlaczego jestem ciągle chora...?)
      

3. sposób odżywiania się:
    a. karmiona piersią przez 8 m-cy (przez 5 wyłącznie piersią) - potem już nie chciała, mimo że ja miałam mleka dla trojaczków
    b. potem mieszankami mlecznymi (głównie nestle) i innym jedzeniem (niestety często ze słoiczków), dużo soczków dla dzieci z butelek, jogurcików, serków itd, ale również dużo warzyw, owoców, jajek, mięsa, ryb, zup
    c. zawsze miała dobry apetyt i nigdy nie było problemu z jedzeniem - a jest bardzo szczupła (110 cm i tylko 15-16 kg)
    d. w przedszkolu jako jedyna zjada wszystkie warzywa, uwielbia krupnik (od którego inne dzieci wymiotują), inne mamy się dziwią, jak widzą, że wcina ze smakiem brokuły, oliwki itd
    e. nigdy nie dawałam jej i nie pozwalałam innym dawać słodyczy (pomijając te nieszczęsne jogurciki itp), czasami daję jej czekoladę gorzką, sezamki, żelki haribo lub z tranem, szarlotkę domową; słodycze z prawdziwego zdarzenia ma okazję jadać tylko jak jest w gościach lub ma urodziny (ale wtedy też zawsze się mnie pyta co i ile może zjeść), czasami również w przedszkolu dają np. mentosa w nagrodę (i mimo moich interwencji nie zmienili tego - dawałam dla niej suszone owoce, żeby dostawała zamiast mentosów, ale zaprzestałam, bo córka ciągle z płaczem wracała, że ona chce tak jak inne dzieci Smutny
    f. od kilku tygodni nie je glutenu (oprócz obiadów w przedszkolu, ale to jest niedużo - czasami makaron do zupy lub kasza, naleśnik albo pierogi, ewentualnie panierka) - w domu nie je glutenu wcale - przestaliśmy kupować chleb, bo córka go uwielbia i jak się dorwała, to jadła jakby przez tydzień nic nie jadła - to ciekawe, bo o słodycze się pyta a chleb chwytała i uciekała, żeby jej nikt nie zabrał smile. Do przedszkola chodzi po śniadaniu, żeby uniknąć przedszkolnych śniadań, podwieczorki też jej sami szykujemy do przedszkola (tam zawsze jest ciastko, chałka z nutellą, ciasto, kanapki, kanapki i kanapki...) - nie płacze, że ma inne podwieczorki niż dzieci, bo jej dajemy fajniejsze rzeczy i dzieci jej zazdroszczą a nie ona im smile
    g. w domu jada od kilku miesięcy mniej więcej wg ZZO, wcześniej też nie było w sumie źle (pomijając okres jogurcikowo-słoiczkowy), ale jadła gluten i nabiał, przetworzonej żywności mało jadła - żadnych fast foodów, frytek i coli wręcz nie lubi. Teraz nabiału je bardzo mało, czasami chce jogurt (daję grecki i dodaję suszonych lub świeżych owoców, wiórki kokosowe itp), je trochę sera żółtego, sporadycznie jakiś serek wiejski lub almette, ewentualnie budyń u babci. Pije głównie wodę lub bardzo rozcieńczony sok z kwiatów czarnego bzu (uwielbia), herbatę słabą, czasem jakiś kompot, żadnych soczków, napojów, coli itd
    h. diety: ma za sobą dietę przeciwgrzybiczną jak miała 3,5 roku - przez 1,5 miesiąca
    i. od marca z dużymi przerwami pije KB (ostatnio regularnie) - niestety muszę dawać więcej niż jest wskazane owoców, bo inaczej nie chce pić (daję banana, suszone daktyle i do tego różne owoce surowe, mrożone lub z własnych przetworów np. maliny lub jagody), z warzywami nie tknie (ja też...)
    j. mam problem z nakłonieniem jej do jadania surówek, dlatego je więcej gotowanych warzyw, z surowych ogórek, pomidor, czasami trochę sałaty, je też ogórki kiszone (dużo)  
      
Pozostałe:
 * córka jest bardzo sprawna ruchowo, ma idealnie zdrowe zęby, umysłowo i emocjonalnie bardzo dobrze funkcjonuje, jest bystra, ciekawa świata i lubi towarzystwo
 * mieszkamy blisko lasu, wśród zieleni i ogrodów, świeże powietrze, własne warzywa i owoce, jajka od własnych szczęśliwych kur, pijemy wodę głównie z wodociągu (ozonowana), ale porządnie przefiltrowaną i przegotowaną

Mam nadzieję, że ktoś przebrnie przez te szczegóły.
« Ostatnia zmiana: 29-10-2012, 19:12 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« Odpowiedz #1 : 21-08-2012, 16:10 »


Chciałabym wiedzieć, co robić w razie duszności, które ostatnio pojawiają się coraz częściej. Bo ciągłe stosowanie berodualu mnie zniechęca a córkę chyba uzależnia. Niedługo jej organizm nie będzie umiał sobie radzić bez leków ułatwiających oddychanie.
Wiem już, że muszę MO wprowadzić powoli mimo utrzymującego się kaszlu "w kratkę", KB już stosuję, DP pierwszy etap zamierzam we wrześniu/październiku jak już nie będzie tylu owoców, bo nie będę w stanie upilnować, żeby czegoś nie podjadała w ogrodzie - a chyba jak się już 1 etap stosuje, to najlepiej bez odstępstw.
Rozumiem, że jak MO wprowadzę, to może się nasilić oczyszczanie - jestem na to przygotowana, ale bardzo się boję, że wtedy duszności też się nasilą. Czasami dostaje duszności nagle, bez ostrzeżenia - boję się ją z kimkolwiek zostawiać, również w przedszkolu - szczególnie jak jest upał.
« Ostatnia zmiana: 11-09-2012, 18:14 wysłane przez Klara27 » Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
Solan
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 32
MO: 1.08.2008
Wiedza:
Miejsce pobytu: Wrocław
wiadomości: 233

« Odpowiedz #2 : 21-08-2012, 16:21 »

Oj, dość biedne to dziecko. Dobrze, że przynajmniej ma niezablokowany organizm, który podejmuje działania, żeby się oczyścić. Właściwie to nawet gorzej by było, gdyby po tych wszystkich lekach i innych cudach mała nie chorowała w ogóle, bo to oznaczałoby, że cały ten syf się w niej kumuluje.
Spróbuj podać jej miksturę - szczelne jelita to podstawa. Dla dzieci o wadze do 20 kg jest to 1/4 zwykłej dawki. Jeśli objawy oczyszczania będą zbyt silne, odstawiacie miksturę do czasu, aż wszystko się uspokoi i będzie można ją podać ponownie. W przyszłości przydałoby się też zastosować mieszankę oczyszczającą drogi oddechowe (http://bioslone.pl/oczyszczanie/oczyszczanie-drog-oddechowych).

luty - wysypka, czerwone grudki, trochę swędzące na klatce piersiowej, potem zeszła też na brzuch, a w marcu również na plecy - utrzymywała się 2 m-ce; oprócz tego suche czerwone łuszczące się plamy (prawie 4 m-ce) na pośladkach, udach z tyłu, łydkach z przodu i ramionach z tyłu - smarowałam różnymi kremami, robiłam kąpiele, ale nic nie pomagało - nie poszłam do dermatologa, bo wiedziałam, że to się pewnie skończy antybiotykiem
Spróbujcie octu jabłkowego.
http://bioslone.pl/ocet-jablkowy
http://bioslone.pl/nieoceniony_i_niedoceniony_ocet_jablkowy
      
Bardzo dobrze, że odstawiliście gluten, tak trzymać.
DP też zrobi swoje.

Odnośnie silnych reakcji, duszności - te wątki mogą być pomocne, zajrzyj:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=8883.0
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=6838.0
« Ostatnia zmiana: 21-08-2012, 19:20 wysłane przez Solan » Zapisane

Piszemy "naprawdę", a nie "na prawdę"!
Asia61
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 63
MO: 06.03.2012 z przerwami na zdrowienie, KB od 01.05.2012, ZZO, bez glutenu!
Wiedza:
Miejsce pobytu: łódzkie
wiadomości: 2.360

« Odpowiedz #3 : 21-08-2012, 16:41 »

 Gloria,
 Moja pierworodna (przedwczoraj ukończyła 26 l.) miała ataki duszności (stany spastyczne oskrzeli) na tle alergicznym od 1 roku życia. Połączone to było z częstymi zapaleniami płuc, następnie oskrzeli, tchawicy i na koniec krtani. Na zapaleniach gardła zakończyła chorować infekcyjnie w 5 klasie podstawówki. Oczywiście lekarze aplikowali na początku antybiotyki (gentamycyna). Na szczęście w 3 roku życia córki trafiłam na panią dochtór z dużym doświadczeniem rodzicielskim i wyobraźnią. Stosowała jedynie robione w aptece leki objawowe, o bardzo prostym składzie, na rozszerzenie oskrzeli Salbutamol w syropie, ale tylko w pilących sytuacjach. Nie dawała żadnych sterydów, antybiotyków, antyhistaminowo -zyrtec, i wspomagała ziółkami typu Echinacea (wyciąg z jeżówki). Pamiętam, że kontrole (stetoskopem) odbywały się codziennie, aby sprawdzić, czy czasem nie trzeba podać antybiotyku. Najczęściej obywało się bez tego.
Wówczas wydawało mi się, że to nic nie daje, bo córka była chora co trzy tygodnie. Po kilkunastu latach takiego prowadzenia powiedziała mi, że udało się uchronić córkę od astmy. To fakt. Szkoda, że nie miałam wtedy kontaktu z Biosłone. msn-wink
Co z tego wynika dla Ciebie?
Naucz się podchodzić z dystansem do objawów córki. Wiem, że to trudne, ale konieczne. Inaczej wykończysz się psychicznie. 'Sadzaj' ją wysoko w nocy, niech śpi przy uchylonym oknie, i podawaj jak najmniej leków ogólnie działających. Przede wszystkim staraj się dziecku nie szkodzić. Jej organizm wie co robi. Na kaszel - syrop z cebuli. Jeśli uda mi się odnaleźć receptę na leki robione, to podam skład.
Jeśli ktoś w domu pali papierosy, to z nim na balkon!
Aha! Bardzo ważne jest nawilżanie śluzówki we wszelki możliwy sposób.
« Ostatnia zmiana: 26-10-2012, 19:51 wysłane przez Agnieszka » Zapisane

Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna
Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« Odpowiedz #4 : 21-08-2012, 16:57 »


Ocet już mam nastawiony i czekam, pierwszy mi spleśniał. Ale w tej chwili nie ma żadnych zmian skórnych, a chyba zdrowej skóry profilaktycznie nie trzeba smarować. A do picia wodę z octem zamierzam wprowadzić jak tylko będzie gotowy. Czy pół szklanki dziennie wody z octem na 15 kg dziecko wystarczy czy można więcej - są jakieś ograniczenia ilościowe?        



Cytuj
Co z tego wynika dla Ciebie?
Naucz się podchodzić z dystansem do objawów córki. Wiem, że to trudne, ale konieczne. Inaczej wykończysz się psychicznie. 'Sadzaj' ją wysoko w nocy, niech śpi przy uchylonym oknie, i podawaj jak najmniej leków ogólnie działających. Przede wszystkim staraj się dziecku nie szkodzić. Jej organizm wie co robi. Na kaszel - syrop z cebuli. Jeśli uda mi się odnaleźć receptę na leki robione, to podam skład.
Jeśli ktoś w domu pali papierosy, to z nim na balkon!

Z dystansem trudno mi podchodzić, to fakt, ale odkąd czytam Biosłone, to przynajmniej wiem, co się dzieje z jej organizmem.
W nocy śpi z materacem uniesionym po jednej stronie. Okno jest uchylone, ale nie zawsze, bo córka nie uznaje przykrywania i po prostu by marzła; czasami budzi się w nocy i mówi, że jej zimno, ale się odkrywa jak tylko zaśnie. Za dużo warstw też nie chcę na nią zakładać na noc, żeby skóra oddychała, szczególnie jak miała zmiany skórne - jak zakładałam na noc rajstopki zimą i jeszcze piżamkę na to, to zmiany się pogarszały - chyba z przegrzania. Ale otwieram drzwi jak szeroko i okno w pomieszczeniach sąsiadujących i w nocy ze dwa razy jej wietrzę porządnie.
Nikt nie pali na szczęście i nigdy nie palił.
« Ostatnia zmiana: 11-09-2012, 18:15 wysłane przez Klara27 » Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
Asia61
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 63
MO: 06.03.2012 z przerwami na zdrowienie, KB od 01.05.2012, ZZO, bez glutenu!
Wiedza:
Miejsce pobytu: łódzkie
wiadomości: 2.360

« Odpowiedz #5 : 21-08-2012, 17:21 »

To super! Poczytaj wątki na temat duszności, które podała Solan. Tam znajdziesz sporo wskazówek, jak traktować ze spokojem objawy i jak postępować mądrze.
« Ostatnia zmiana: 25-10-2012, 22:11 wysłane przez Agnieszka » Zapisane

Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Miejsce pobytu: Kraków
wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #6 : 21-08-2012, 18:31 »

Z tego co napisałaś wynika, że objawy od strony układu oddechowego pojawiły się po przeprowadzce do nowego domu (w niecały tydzień po). Jeżeli dom był nowo wybudowany to trzeba też wziąć pod uwagę ogromną liczbę toksyn uwalniającą się ze ścian (farby, tapety, kleje), podłóg (lakiery, kleje) a nawet mebli i tapicerki (obicia mebli, zasłony, dywany). Jeżeli wszystko to było w domu nowe to mamy niezły aerozol toksyn. Przy osłabionej śluzówce układu oddechowego (nadżerki po lekach) objawy alergiczne, w tym duszności, są bardzo prawdopodobne. Tutaj, jak pisała Solan, konieczna będzie MO i w perspektywie mieszanka na drogi oddechowe. Jak będziesz miała swój ocet jabłkowy to możesz próbować inhalacji octowych.
Zapisane

Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« Odpowiedz #7 : 21-08-2012, 19:52 »

Dom nie był nowy. Remont był przeprowadzany stopniowo i w późniejszym terminie. Meble były stare z poprzedniego domu i te, które zastaliśmy w nowym domu. Ale późniejszy remont i część nowych rzeczy (cała kuchnia i łazienki) na pewno dołożył swoją dawkę toksyn, szczególnie lakier do podłogi (na czas lakierowania wywiozłam córkę na tydzień z domu, potem też do czasu wywietrzenia mieszkała na dole u dziadków, ale czuć było zapach lakieru).
Seria chorób zaczęła się zaraz po pójściu do przedszkola. Jeszcze zapomniałam dodać, że jak miała niecałe 4 lata, to zmieniliśmy jej przedszkole i po pójściu do nowego przez moment mniej chorowała i lżej - już myśleliśmy, że do takiego ciężkiego chorowania przyczynił się zły klimat w pierwszym przedszkolu (zalewało dolną kondygnację i czuć było wilgoć, co próbowano zamaskować różnymi pachnidłami), ale potem znowu zwiększyła częstotliwość.
Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
Asia61
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 63
MO: 06.03.2012 z przerwami na zdrowienie, KB od 01.05.2012, ZZO, bez glutenu!
Wiedza:
Miejsce pobytu: łódzkie
wiadomości: 2.360

« Odpowiedz #8 : 21-08-2012, 23:28 »

Twoja córcia ma pewnie uczulenie na grzybki mieszkające w domach. Cladospory lub Alternarie. Nie pamiętam już dokładnie które, ale pospolicie występujące grzyby, potrafią one tak bardzo uczulać, niestety.
« Ostatnia zmiana: 26-10-2012, 19:52 wysłane przez Agnieszka » Zapisane

Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Miejsce pobytu: Kraków
wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #9 : 22-08-2012, 07:19 »

Dom nie był nowy. Remont był przeprowadzany stopniowo i w późniejszym terminie. Meble były stare z poprzedniego domu i te, które zastaliśmy w nowym domu.
Możemy zatem wykluczyć, choć nie całkowicie, alergenny wpływ otoczenia (mieszkania) jako głównego sprawcę duszności.

Ważna uwaga, o której zawsze trzeba pamiętać.
Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz w rzeczywistości leczą one choroby. Wszystkie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w zależności od miejsca, w którym występują.
Zapisane

Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« Odpowiedz #10 : 23-08-2012, 18:50 »

Czy 1 KB dziennie (około 200 ml) dla mojego dziecka wystarczy?
Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
Asia61
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 63
MO: 06.03.2012 z przerwami na zdrowienie, KB od 01.05.2012, ZZO, bez glutenu!
Wiedza:
Miejsce pobytu: łódzkie
wiadomości: 2.360

« Odpowiedz #11 : 23-08-2012, 21:25 »

W zupełności. smile
Zapisane

Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna
Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« Odpowiedz #12 : 15-10-2012, 12:52 »

Co nowego u nas:

* kaszel cały czas od czerwca w większym lub mniejszym natężeniu, ale nie było chyba dnia bez chociażby jednego napadu kaszlu suchego lub mokrego (o różnych porach dnia i nocy);

* wszystko odbywa się bez gorączki (poza jednym epizodem, kiedy bolał ja brzuch - w nocy się budziła i narzekała na brzuch i rzucała się po całym łóżku; miała max 38,6 i się pociła, rano wszystko już było ok, w dzień jeszcze trochę mówiła o brzuchu a potem zapomniała - chyba zatrucie, bo panie w przedszkolu mówiły, że inne dzieci też narzekały na brzuchy);

* we wrześniu mocne nasilenie kaszlu, aż poszliśmy na obsłuchanie do lekarza - zapalenie oskrzeli - podaliśmy przez kilka dni mucosolvan i inhalacje z soli fizjologicznej 3%;

* po wyleczeniu, 1 dzień w przedszkolu i wróciła z podpuchniętymi oczami i cały czas je tarła, nos też tarła, ale nie było wydzieliny - takie wrażenie miałam, jakby miała w nosie obrzęk i suche śluzówki, cały czas pociągała nosem, ale nic tam nie było; trochę więcej kaszlu - poszliśmy do lekarza, bo się strasznie męczyła z tymi oczami (dosłownie wydłubywała je sobie z oczodołów) i nos nie pozwalał jej spać (bo było w nim za sucho) - lekarz zapisał aerius i flixonase. Aerius podajemy a flixonase nie podałam. Aerius tylko trochę złagodził objawy;

* tydzień niecały w przedszkolu i znowu kaszel mocny suchy na początku - tym razem nie pozwoliłam mężowi zaciągnąć jej do lekarza i sama wyleczyłam bez żadnych leków (chyba zapalenie oskrzeli, bo w środku wszystko furczało i świszczało). Gdyby było lato i upały, to chyba bym spanikowała, że będą znowu duszności, ale jak nie ma upałów, to duszności się nie zdarzają ostatnio;

* oczy podczas ostatniego nasilenia kaszlu znowu zaczęły piec i zaczęło się nasilone drapanie, pocieranie itd. Dodam, że córka ostatnio nie ma nawet rano śpiochów w oczach, ale jak tylko się budzi, to żąda wacika mokrego i zaczyna sobie przecierać. Stosowałam okłady z szałwii, rumianku i nic na dłuższa metę nie pomagało. Ostatnio zaczęłam stosować srebro koloidalne - nasączonym wacikiem przecierałam jej oczy 3 razy dziennie i po półtora dnia była ogromna poprawa. Teraz przecieram jej oczy rano i wieczorem;

* srebro koloidalne zaczęłam jej również wkraplać do nosa (przez 2 dni - 2 razy dziennie, teraz tylko wieczorem). Również jest ogromna poprawa. Wcześniej córka próbowała sobie czasami dosłownie wyrwać nos, cały czas go brutalnie traktowała, mówiła, że ją boli, dłubała w nim itp. - porobiła sobie rany w środku i krew zaczęła coraz częściej lecieć. Budziła się w nocy z płaczem i mówiła, że nos ją bardzo boli i go po prostu maltretowała ręką. W nocy ma mocno nawilżone powietrze w pokoju, często wietrzony pokój, a wciąż miała suchy nos i obrzęknięte śluzówki. Kropli z alocitem nie pozwalała sobie wkraplać, bo ja strasznie szczypało i był wielki krzyk i wyrywanie się i uciekanie, wiec nie miało to sensu. Srebro ją nie szczypie i sama się kładzie, żeby jej wpuścić kropelki, bo chyba czuje, że jej to przynosi ulgę;

* przed ostatnim bezlekarzowym zapaleniem oskrzeli zaczęła pić MO - niestety tylko 4 dni piła, od jutra znowu chcę jej wprowadzić. KB pije mniej więcej 5 razy w tygodniu (bo czasami jej nie smakuje i odmawia wypicia). DP 1 etap chcę wprowadzić od listopada. Cały czas nie je glutenu (poza niewielką ilością na obiad w przedszkolu);

* odkąd nie je glutenu (około połowy lipca), nie ma problemu z woskowiną w uszach. Nadmiar sam wypłynął i nie zbiera się nowa  - przynajmniej grzebanie w uszach mamy na razie z głowy. Skórę też ma wyjątkowo ładną. I jest dużo grzeczniejsza i mniej marudna. Niestety bardzo tęskni za chlebem - dlatego przymierzam się do zrobienia chleba gryczanego.
« Ostatnia zmiana: 25-10-2012, 22:19 wysłane przez Agnieszka » Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
Agnieszka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.11.2009, DP i KB 01.01.2010
Wiedza:
Miejsce pobytu: Warszawa
wiadomości: 690

« Odpowiedz #13 : 25-10-2012, 22:16 »

Gdyby smak był za ostry, spróbuj zrobić chleb z mąki jaglanej i ziemniaków. Przepis znajdziesz w dziale kulinarnym.
Jeśli krople z alocitu bardzo szczypią (są za mocne), trzeba zwiększyć rozcieńczenie. To znaczy - jeśli stosowałaś 1 ml alocitu i np. 3 ml wody, to teraz dolej więcej wody (nawet do 10 ml).
« Ostatnia zmiana: 26-10-2012, 19:56 wysłane przez Agnieszka » Zapisane

Aga smile mama Mateuszka (11 l.), Jasia (8 l.) Mareczka (6 l.), Oli (4 l.) i Łukaszka (2 l.)
Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« Odpowiedz #14 : 26-10-2012, 08:58 »

Moja córka właśnie przechodzi anginę (chyba). Ja się od niej zaraziłam. W niedzielę wieczorem wzrosła temperatura. Około 21.00 było już 39,5 była w złym stanie i majaczyła. Dałam nurofen, zwymiotowała, potem znowu dałam, ale temperatura nie spadła przez długi czas. W nocy bardzo się wypociła, piżamę zmieniałam, bo była całkowicie przemoczona.
Cały następny dzień gorączka utrzymywała się w granicach 38,5 - 39. Córka chciała sama jeść, więc jej dawałam i mnóstwo picia. Poszła w dzień spać na jakieś 2 godziny.
Następna noc też ciężka, bo ją bardzo gardło bolało, nie mogła spać i płakała, więc znowu jej dałam nurofen - zasnęła na parę godzin, a potem obudziła się z płaczem, bo ją bardzo bolały stopy - kazała się masować. Gorączkę miała w nocy około 39.
Wtorek był już lepszy. W środę zaczęła kaszleć mokro, czwartek i dzisiaj też kaszle, ale umiarkowanie.
Gardło od niedzieli wieczorem, kiedy pierwszy raz tam zajrzałam, bardzo czerwone - na powiększonych migdałkach i w okolicach na podniebieniu było pełno czerwonych kropek. Ropy tylko troszeczkę miała na migdałkach. Około środy gardło zaczęło stopniowo blednąć, ale nadal nie jest normalne. Migdałki wciąż powiększone. We wtorek powiększyły jej się węzły chłonne na szyi i bolały, teraz są już mniejsze.

Od dłuższego czasu córka ma problemy ze swędzącymi oczami, często je trze i mówi, że szczypią. Od wczoraj trze oczy mocniej - wygląda jakby jej ktoś limo nabił. Zaczęły jej też na twarzy wyskakiwać małe rany - w okolicach ust, na brodzie, na nosie, na policzkach, w okolicach oczu (w sumie z 10). Trochę mnie martwią te ranki, bo nie mam pojęcia co to może być. Czym jej to przemywać, żeby nie podrażnić? I co zrobić z oczami - wiem, że docelowo zakraplać nos rozcieńczonym alocitem, ale teraz jej tego nie zrobię, bo ją wszystko boli.
« Ostatnia zmiana: 30-10-2012, 16:31 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Miejsce pobytu: Kraków
wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #15 : 26-10-2012, 09:50 »

Bardzo ładnie przebiega infekcja. Wytrzymać to, nie szaleć a wyjdzie na zdrowie. smile
Swędzące oczy i buzię delikatnie przemywać alocitem a nawet czystym aloesem, bez rozcieńczenia. Na oczy, w takim przypadku, dobrze robią kompresiki z płatków kosmetycznych nasączonych aloesem.
« Ostatnia zmiana: 30-10-2012, 16:32 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane

Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« Odpowiedz #16 : 26-10-2012, 11:35 »

Jeszcze zapomniałam napisać, że za jednym uchem zrobiła się jej drugiego dnia choroby sącząca rana. Przyklejają się jej do tego włosy i cały czas się otwiera i sączy się płyn - wygląda na bezbarwny, ale jak zasycha to jest żółty. Rana jest bolesna i córka sobie zdrapuje z ucha zaschnięte kawałki i jeszcze bardziej wszystko podrażnia.
Ze dwa razy przemyłam jej to srebrem koloidalnym, a potem przez 2 dni niczym, bo sama miałam prawie 40 stopni, a mężowi nie pozwoliła się dotknąć. Po kilku dniach nic się nie zmieniło i rana wygląda tak samo. Zacznę jej to przemywać aloesem i zobaczę, czy jakaś poprawa będzie.

Za tym uchem już wcześniej jej się łuszczyła skóra często, ale nigdy nie było rany.
Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Miejsce pobytu: Kraków
wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #17 : 26-10-2012, 15:02 »

Jeżeli mała mądrze przechoruje obecną infekcję, z gorączką, bez blokowania to powinna być poprawa w tym względzie.
Twoje dziecko, wskutek wcześniejszego podtruwania lekami, ma tak dużą ilość toksyn do wydalenia, że organizm nie radzi sobie z tym, stąd te sączące się rany.
Przyznasz, że to dobrze, że organizm podjął się oczyszczenia tego stanu, bo co by było gdyby to wszystko zostało w środku?
Podjęcie przez organizm tej infekcji świadczy, że jest on silny, mimo tego wszystkiego zła, które mu zafundowano.
Teraz tylko pozwolić mu (organizmowi) na to co robi. Skorzystać z tej mądrości natury. Nie zablokować oczyszczania.
« Ostatnia zmiana: 26-10-2012, 15:12 wysłane przez Klara27 » Zapisane

Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
wiadomości: 394

« Odpowiedz #18 : 26-10-2012, 18:44 »

Bardzo się cieszę z oczyszczania, a jeszcze bardziej z gorączki, bo dawno jej nie miała. I nawet mąż już zrozumiał w końcu, że to wszystko trzeba wydalić a nie trzymać w środku. Chociaż w chwilach najsilniejszych objawów chce ją natychmiast "wyleczyć". Staram się jak mogę powstrzymywać od blokowania infekcji, ale czasami muszę doraźnie coś zrobić np. z oczami, bo córka cały czas je trze i pogarsza ich stan i płacze cały dzień, że ją szczypie i nawet w nocy z tego powodu się budzi.

Mam jeszcze takie pytanie: czy I etap DP mogę teraz u niej wprowadzić, czy poczekać aż wydobrzeje? Teraz by było łatwiej logistycznie, bo jeszcze co najmniej przez tydzień nie będzie chodziła do przedszkola i problem menu przedszkolnego byśmy trochę skrócili.
« Ostatnia zmiana: 30-10-2012, 16:35 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Miejsce pobytu: Kraków
wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #19 : 26-10-2012, 19:13 »

Oczywiście, że jak objawy bardzo dziecku dokuczają to trzeba je łagodzić. Stres spowodowany, na przykład bólem czy swędzeniem, nie pomaga a dodatkowo obciąża. Dlatego tutaj trzeba mieć to wyczucie matczyne i łagodzić.
Teraz nie wprowadzaj DPI. Niech mała je to, na co ma ochotę i tylko jeśli ma ochotę. Niech często pije, małymi porcjami.
Jeśli masz dostęp do zdrowych jabłek, to gotuj jej teraz kompot z jabłek lekko tylko osłodzony a jeśli jabłka są słodkie (tego roku są wyjątkowo słodkie) to nawet bez cukru. Wypróbowałam to na sobie, że taki lekki kompot doskonale, delikatnie oczyszcza. Niech mała taki kompocik sobie popija.
A jak córeczka ma na imię?
« Ostatnia zmiana: 26-10-2012, 19:16 wysłane przez Klara27 » Zapisane

Strony: [1] 2 3 ... 11   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!