Niemedyczne forum zdrowia
26-04-2024, 14:51 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 2 [3] 4 5   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym  (Przeczytany 92585 razy)
Asia61
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 63
MO: 06.03.2012 z przerwami na zdrowienie, KB od 01.05.2012, ZZO, bez glutenu!
Wiedza:
Skąd: łódzkie
Wiadomości: 2.360

« Odpowiedz #40 : 02-09-2012, 20:22 »

Laokoon, a może starym zwyczajem siły medyczne narobiły Ci stracha, aby zrobić z Ciebie pierwszorzędnego pacjenta? Co z tą Twoją trzustką? Nie pracuje? Masz stan zapalny? Jeśli zakwasiłeś organizm, to faktycznie możesz mieć przykre skutki, ale są one odwracalne.
Zapisane

Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #41 : 02-09-2012, 20:29 »

Laokoon, a może starym zwyczajem siły medyczne narobiły Ci stracha, aby zrobić z Ciebie pierwszorzędnego pacjenta? Co z tą Twoją trzustką? Nie pracuje? Masz stan zapalny? Jeśli zakwasiłeś organizm, to faktycznie możesz mieć przykre skutki, ale są one odwracalne.

To nie jest zakwaszenie organizmu. Nic z tych rzeczy. To nie jest odwracalne. Za tym idą konkretne skutki których nie da się odwrócić. Organizm przestaje się regenerować. Praktycznie cała regeneracja jest zależna od trzustki. Mogłem to zaobserwować na sobie, jakie dziwne rzeczy się dzieją z człowiekiem. Także nie próbuj nawet pomyśleć że coś sobie wymyśliłem.

A medycyna nie narobiła mi stracha. Medycyna mnie totalnie olała, po całości. Bo oni są ociemniali całkiem. Niczego nie kumają. Żadnych wniosków nie potrafią wyciągnąć. Wręcz przeciwnie, tępi są jak pień.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2012, 20:33 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #42 : 03-09-2012, 19:49 »

Przyznam, że dość trudno mi się czyta ostatnie i przedostatnie posty Laokoona. Czytam, czytam, czytam, chcę przeczytać wreszcie jakieś konkrety, ale tych konkretów tu jednak brakuje. Laokoon gada jak polityk - dużo straszenia, mało konkretów. Takie straszenie octem przypomina mi straszenie pewnego Wodoleja przed Koktajlem Błonnikowym, który miał rzekomo wyrywać ludziom kosmki jelitowe. Dużo strachu, mało rozsądku, mało konkretów. Było to sianie niepewności i odciąganie uwagi ludzi od drogi do zdrowia, na rzecz jakichś dziwnych metod, o których nic nie było wiadomo.

Biosłonejskie podejście do zdrowia zakłada kierowanie się zdrowym rozsądkiem, sygnałami ze strony organizmu, a przede wszystkim wiedzą. Jeśli komuś organizm sygnalizuje, że coś mu nie służy, albo że na coś jest za wcześnie, to ten sygnał organizmu trzeba uszanować, i w oparciu o wiedzę na niego odpowiednio zareagować.

Dla niektórych ocet jabłkowy jest nie do przełknięcia. Miałem przyjemność skosztowania octu jabłkowego na ostatnim zlocie w Oazie Biosłone. Poprosiłem o ocet niczym nierozcieńczany. Ocet z Oazy miał subtelny smak, smakował jak szampan. Piłem go z prawdziwą przyjemnością.  

Laokoon pisze mało konkretnie. Mam jednak poważne przesłanki, by sądzić, że Laokoon popełnił duże błędy. Otóż dochodzenie do zdrowia metodami biosłonejskimi to stopniowe, systematyczne oczyszczanie organizmu, wymienianie komórek przy wystarczającej podaży składników odżywczych. Każdy musi wyczuć swoje indywidualne tempo oczyszczania, tempo odbudowy organizmu, tempo w jakim składniki do obudowy są dostarczane razem z pożywieniem. Przyśpieszenie procesu wymiany komórek organizmu ponad możliwości jego odbudowy, przewyższające podaż budulca, którym organizm dysponuje, do niczego dobrego nie prowadzi. Będzie to takie kręcenie się w kółko, a czasem cofanie się - niepełnowartościowe komórki zostaną wymienione na kolejne niepełnowartościowe komórki.

W tym wątku Laokoon pisze mało konkretnie, i możemy jedynie z innych postów, dość fragmentarycznie, dedukować jego błędy na drodze do zdrowia. Chyba że Laokoon zacznie się wreszcie wypowiadać konkretnie i na temat, zamiast rzucać dziwnymi ogólnikami.

Jeszcze niedawno, w wątku Kwaśny-Sraśny, Laokoon narzekał, że ma trudności z zaspokojeniem swojego głodu. Że nie ma pracy stosownej do jego ambicji. W tym samym wątku chwalił się, że pije MO szklankami.

Tak ja piję dłużej za wyjątkiem okresów kiedy nie mam z czego nalać. Wtedy chodzę na głodzie MOwym. Taka łajza ze mnie.
I jeszcze z taką różnicą że ja piję szklankami. A Ty pewnie kieliszeczkiem(?). No to u mnie liczy się CZASx5. Możesz się ze mną mierzyć?
« Ostatnia zmiana: 03-09-2012, 20:06 wysłane przez Heniek » Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #43 : 04-09-2012, 12:01 »

@Heniek

Cytat od: Heniek
Biosłonejskie podejście do zdrowia zakłada kierowanie się zdrowym rozsądkiem, sygnałami ze strony organizmu, a przede wszystkim wiedzą. Jeśli komuś organizm sygnalizuje, że coś mu nie służy, albo że na coś jest za wcześnie, to ten sygnał organizmu trzeba uszanować, i w oparciu o wiedzę na niego odpowiednio zareagować.

Recz w tym że to nie jest wcale takie oczywiste. O czym już pisałem. Łatwo i wygodnie mówi się z bezpiecznej perspektywy, ale ja nie piszę o moim widzimisię ani o tym czy tobie coś pasuje lub nie. To w ogóle nie ma nic wspólnego z czyimś infantylnym podejściem do rzeczywistości.


Cytat od: Heniek
W tym wątku Laokoon pisze mało konkretnie, i możemy jedynie z innych postów, dość fragmentarycznie, dedukować jego błędy na drodze do zdrowia. Chyba że Laokoon zacznie się wreszcie wypowiadać konkretnie i na temat, zamiast rzucać dziwnymi ogólnikami.

Chcesz powiedzieć że ten cytat który podałeś a który jest wyłącznie zabawą z nawiedzoną i natrętną użyszkodniczką Monique od potęgi podświadomości - że chcieć to móc - i innych tolle-srole oddaje rzeczywistość? Masz przekonanie zatem że ja piłem MO szklankami i wierzyłem w to że w ten sposób przyspieszę swoją drogę do zdrowia? Naprawdę w to wierzysz? Jesteś tego pewien?

Tak ja piję dłużej za wyjątkiem okresów kiedy nie mam z czego nalać. Wtedy chodzę na głodzie MOwym. Taka łajza ze mnie.
I jeszcze z taką różnicą że ja piję szklankami. A Ty pewnie kieliszeczkiem(?). No to u mnie liczy się CZASx5. Możesz się ze mną mierzyć?

A co to ma do rzeczy? Nie dostrzegłeś ironii w tych słowach? Jeśli nie to masz jakiś problem ze sobą że nie rejestrujesz takich obszarów jak ironia lub odbierasz co gorsza poważnie. Ale wyciąganie akurat tego cytatu w kontekście tego co przeżyłem jest zwyczajnie mówić głupie. Tyle że w zasadzie wcale mnie to nie dziwi jeśli o ciebie chodzi. Gdybym napisał że śpię w pałacu z piasku, co tydzień odwiedzam krewnych na księżycu i noszę ubrania z kwiatów to też byś wziął na poważnie lub za dowód na moją niepoczytalność? Dlatego ciągle ci mało, a od polityków oczekujesz czegoś czego oni nie mają i mieć nie będą. To jest dosyć poważny problem jeśli chodzi o rozpoznawanie rzeczywistości w jakiej się żyje. Ale z tym da się żyć, to nie jest problem i potrzeba pierwszej konieczności.

Cytat
Jeszcze niedawno, w wątku Kwaśny-Sraśny, Laokoon narzekał, że ma trudności z zaspokojeniem swojego głodu. Że nie ma pracy stosownej do jego ambicji. W tym samym wątku chwalił się, że pije MO szklankami.

Nic takiego nie miało miejsca. To są jedynie twoje błędne interpretacje. Wymyślasz o jakichś ambicjach o których ja nigdy nie wspominałem

Mogę to samo napisać o tobie, zresztą nie o to chodzi. Ja się ustosunkowałem do poważnego problemu i zostawiam swoje świadectwo.  Powiem wprost - twoje zdanie mnie tutaj w ogóle nie interesuje. Fakty są faktami. A że tobie się one nie podobają albo masz takiego focha że ci to nie pasuje to twój problem. Zresztą nie pierwszy i pewnie nie ostatni.

Cytat
Dla niektórych ocet jabłkowy jest nie do przełknięcia. Miałem przyjemność skosztowania octu jabłkowego na ostatnim zlocie w Oazie Biosłone. Poprosiłem o ocet niczym nierozcieńczany. Ocet z Oazy miał subtelny smak, smakował jak szampan. Piłem go z prawdziwą przyjemnością.  

Szklankami? Robisz sobie jaja. Przyrównujesz ocet do szampana i na tym budujesz swoją teorię o tym jakobym z palca wyssał moje przestrogi.

Bo jeżeli ocet według ciebie to szampan...to kto tu jest niepoważny?

Ja na pewno w tym obszarze w którym ocet uważam za ocet a szampana za szampana, a który doprowadził mnie do klęski życiowej.

Czy gdzieś w opisie octu jest powiedziane że to ma być taki tylko lekko sfermentowany płyn, który nie jest octem ale takim szampanem?

No i super no nie? Bo ciebie to przecież nie dotyczy, ty masz się dobrze i co cię obchodzi że ktoś może sobie zrobić krzywdę. Ostatecznie to przecież on a nie ty. Ty wszystko wiesz i jesteś wyluzowany.

Stało się. Niestety, to ja ponoszę konsekwencję tego co się stało. I nie są to konsekwencji tylko słowne czy jakieś tam wyimaginowane, że ja coś sobie powiem albo nie, że sobie wmówię że jest tak albo inaczej. I niezależnie od tego czy swoją opinię na ten temat i mój wyrazi jakiś mniejszy lub większy ignorant... kto nie chce nie musi przyjmować moich przestróg. Ja natomiast mówię wyraźnie, że picie octu słaborozcieńczonego, systematycznie, a do tego być może dieta uboga w warzywa a bogata w białko prowadzi w połączeniu do nieodwracalnych konsekwencji których nie da się przewidzieć. Może być tak że ktoś pijący ocet odstawi go w odpowiednim czasie a może być tak że ktoś będzie go stosować ponieważ to nie jest kwestia przyjemności ale pijemy ten ocet w założeniu że ma nam pomóc i nie ma to być smakowanie i delektowanie się... bo nikt przecież nie pije MO po to aby się delektować. No ale jak ktoś ma coś z głową to będzie imputować swoje wyobrażenia na temat o którym nie za bardzo ma pojęcie. Albo tylko po to aby sobie poczarować trochę i mieć poczucie że się nie jest tak głupim.

I jeszcze raz powtórzę, to co piszę jest sprawdzone, nie jest to wyłącznie politykowanie czy opieranie się na wiedzy niesprawdzonej jak to starasz się suponować. Szkodliwe działanie octu jest potwierdzone od dawna, a to że np. ludzie stosują czy stosowali takie metody jak picie octu nie ma tutaj nic do rzeczy. Jednym to zaszkodziło ewidentnie, inni nawet tego nie skojarzyli i gryzą ziemię, jeszcze innym to zaszkodziło ale przeszli nad tym do porządku bo nie potrafili połączyć faktów. Tak jest ze wszystkim w naszym życiu. Dzisiaj powiedziałbym że najlepiej było nie pić w ogóle tego octu i może nawet nie stosować MO, bo ta droga doprowadziła mnie do tego stanu w którym jestem. Ale tutaj ewidentnie istnieje rozgraniczenie. Ocet nie jest bezpieczny i jego stosowanie prowadzić może do poważnych problemów. A jeśli mówimy o szampanie to również nie jest to najzdrowsza rzecz, szczególnie w większych ilościach, ale wciąż nie tak niebezpieczna jak ocet.

Poza wszystkim nie ma co się spierać tutaj o komunały. A czy ktoś mówi tak że mnie to zadowala czy może mi się nie podoba forma w jakiej to podaje. Może będę kręcić nosem... Fakt jest faktem, że na ocet należy uważać, jeśli w ogóle istnieje potrzeba jego przyjmowania. Moim zdaniem nie ma takiej potrzeby a nawet jeśli to jako dodatek do surówek lub w rozcieńczeniu tak jak w przypadku powerdrinka. Natomiast jeśli chodzi o MO to nie jest to rzecz nieodzowna. Można się bez niej obyć i dlatego proponują być przezornym. Bo życie ma się tylko jedno. A rzeczywistość bycia inwalidą to nie jest rzeczywistość w żadnej mierze zdrowa. Szczególnie dla kogoś kto jest w sile wieku. Choć tak naprawdę nie ma znaczenia ile mamy lat. Taki jest świat że albo zachowujemy zdrowie albo nie, wiek nie ma tutaj nic do rzeczy.
« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 13:08 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #44 : 04-09-2012, 13:06 »

No cóż, nie zrozumiałem tej ironii. Szkoda że ta ironia wygląda na ironię losu.

Przyznałem, że ciężko mi się Ciebie czyta. Zdziwiłbym się, gdybym Ciebie zrozumiał.

Twój przypadek mógłby być jakimś ostrzeżeniem, niekoniecznie przed octem - czego nie wykluczam, może przed formą jakiejś przesady octowej lub innej. Trzeba było jednak pisać metodycznie, zwięźle, tak żeby ludziom się to chciało czytać. Naprawdę źle się czyta polityczne gadanie ubogie w konkrety.
Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #45 : 04-09-2012, 13:19 »

No cóż, nie zrozumiałem tej ironii. Szkoda że ta ironia wygląda na ironię losu.

Przyznałem, że ciężko mi się Ciebie czyta. Zdziwiłbym się, gdybym Ciebie zrozumiał.

Twój przypadek mógłby być jakimś ostrzeżeniem, niekoniecznie przed octem - czego nie wykluczam, może przed formą jakiejś przesady octowej lub innej. Trzeba było jednak pisać metodycznie, zwięźle, tak żeby ludziom się to chciało czytać. Naprawdę źle się czyta polityczne gadanie ubogie w konkrety.

O jakiej metodyce mówisz? Myślisz że piłem szklankami ocet, że urządzałem sobie libacje octowe? I takie wnioski wyciągasz na podstawie jakiegoś cytatu wyciągniętego z kontekstu? Przy tym jeszcze zarzucasz mi że jestem jak jakiś zdechły polityk, patologiczny kłamca i manipulant. Rozumiem że w tej tragifarsie ty występujesz jako dziennikarz faktu lub innego superekspresu? Ciekawe co na to lekarz prowadzący, czy już postawił diagnozę czy wciąż obserwuje i analizuje.


Nie ma żadnej przesady w tym co piszę. Jest jedynie zwrócenie uwagi i przestroga. Wezwanie do ostrożności.

Ja przecież nikomu nie zabronię pić octu. Tak jak nikomu nie zabronię np. stosowanie chemioterapii. Ludzie w ogóle się nad takimi sprawami nie zastanawiają tylko bezmyślnie przyjmują wszystko co ktoś im zaleci. Tyle że jest różnica między nieprzyjmowaniem chemii a jej przyjmowaniem. Są bowiem tacy którzy wierzą w to że to jest bezwzględnie potrzebne, chociaż przecież logicznym jest że tak nie jest. Podobnie jest z octem, on też nie jest niezbędny i konieczny.


Pytasz o konkrety, ale o jakie konkrety? Chcesz coś wiedzieć to zapytaj jak człowiek, a nie robisz jakieś sabaty i odprawiasz swoje chore narracje dowolnie interpretując co i jak ci się podoba. Jednocześnie wymagając ode mnie tego abym był ścisły i jeszcze czytał telepatycznie w twoich myślach.



Piłem przez kilka miesięcy rozcieńczony ocet na czczo... tak jak MO... ocet własnej produkcji robiony na jabłkach... OCET, a nie jakiś szampan z oazy (tak jakby to miało znaczenie skąd)... rozcieńczany wodą, różnie, w granicach objętości łyżeczki (5ml) i łyżki (15ml). Wypijałem taki ocet codziennie rano po przebudzeniu się, systematycznie...

Do tego wspomniałem już kilka razy o tym że przy piciu octu dochodzi jeszcze kwestia odżywiania a pewnie też inne czynniki. Ja się odżywiałem głównie białkowo i tłuszczowo. Być może szalę przeważyło właśnie to. Tylko że to nie ma większego znaczenia, ponieważ wcześniej też tak okresami się odżywiałem i nie było problemu, a w tamtym czasie byłem na MO z aloesu lub citroseptu. Być może gdybym inaczej się odżywiał, być może gdybym pił ten ocet przez miesiąc a nie trzy, być może gdybym zjadał dużo zielonych warzyw... wszystko być może... rzecz jednak w tym że ocet jako kwas działa w sposób specyficzny na organizm, i jest to jednoznaczne ponieważ jest to kwas. Co zostało również potwierdzone w innych przypadkach... robienie różnicy między piciem octu spirytusowego a naturalnego w tym wypadku jest praktycznie bezzasadne. Bo tutaj chodzi o ten sam czynnik. Podam dla przykładu inne porównanie. To czy się upijesz robi niewielką różnicę między tym czy do upicia posłuży ci czysta czy wino wytrawne. Jednym i drugim możesz się upić i obudzić z objawami zatrucia następnego dnia. A to że wino ma jakieś właściwości zdrowotne, witaminy i minerały niczego tu nie zmienia. Podobnie wódka, nie ma minerałów i witamin ale też ma swoje działanie które ma pewne właściwości zdrowotne, ale jednocześnie szkodzi.

« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 13:26 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #46 : 04-09-2012, 13:25 »

Wiemy już ile tego octu piłeś i mniej więcej w jaki sposób.

I co ten ocet spowodował? Konkretnie. W jaki sposób pogorszyło się Twoje zdrowie przez te kilka miesięcy picia łyżki lub łyżeczki octu na czczo?
Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #47 : 04-09-2012, 13:35 »

Wiemy już ile tego octu piłeś i mniej więcej w jaki sposób.

I co ten ocet spowodował? Konkretnie. W jaki sposób pogorszyło się Twoje zdrowie przez te kilka miesięcy picia łyżki lub łyżeczki octu na czczo?

Cieszę się że już wiecie ile i w jaki sposób. W końcu staje się to oczywiste?

Dla ścisłości podkreślę że był to ocet. Najprawdziwszy ocet naturalny. Ocet a nie szampanskoje igristoje lub inne popłuczyny które się pije i wesoło mlaska delektując smakiem. Octu nie pije się ze smakiem, bo ocet to ocet - kwas. Jeśli piłem ocet to nie z powodu delektowania się nim ani też dla jakiejś hedonistycznej przyjemności tylko ze względu na profilaktykę. Jeśli ktoś nie ma tyle wyobraźni aby to sobie uświadomić to proponuję przynajmniej tyle zrobić dla swojej ułomności że zamiast pleść od rzeczy udać się do kuchni lub innego miejsca w którym się przechowuje ocet i posmakować jak smakuje ocet. A nie wino, wódka, szampan. Bo do tej pory pisałem ocet a niektórym się w oczach mieni szampan. I to w dodatku ci sami zarzucają mi fałsz, brak jasności przekazu i domagają się trzymania faktów.

I znowu dla ścisłości, nie tylko nie piłem go z gwinta, nie piłem też ze szklanki lecz nie piłem octu czystego tylko rozpuszczałem go w wodzie, w stosunku mniej więcej 1:1. Piszę mniej więcej bo przecież nie robiłem tego ani przy pomocy strzykawki ani też nie cyzelowałem jakimś wysokiej czułości odmierzaczem. Po prostu nalewałem odrobinę octu i dopełniałem wodą w kieliszku o poj. 50 ml, który napełniałem nie do końca, do poziomu tak ok. 30ml,  i tak jak zawsze to robiąc czy to wcześniej z aloesem i oliwą i cytryną czy bez któregoś składnika lub z citroseptem. Po prostu piłem ocet rozcieńczony wodą codziennie rano, na czczo, przez kilka miesięcy. Czasami z olejem ale w większości przypadków bez, ponieważ z olejem to już w ogóle smakował niezbyt dobrze. Nie robiłem więc sobie jakichś jaj i durnej zabawy takiego typu jak np. tu: http://www.youtube.com/watch?v=GJCzxgIIPfU ani też nie urządzałem seansów vinegarystycznych.

Nie zauważyłem przy tym jakichś niepokojących zmian, jakiegoś złego samopoczucia, np. że robiło mi się niedobrze albo że mnie coś swędzi lub tym podobnych objawów alergicznych etc. Nic takiego nie mało miejsca. Dopiero po fakcie przypomniałem sobie że w lecie kiedy się opalałem czułem pewien niewielki dyskomfort, ale nie był to dyskomfort jakiś wyraźny, ostry, po prostu ogólnie jakoś tak niezbyt naturalnie czułem się na słońcu chociaż akurat bardzo chciałem nałapać słońca, czego przeważnie normalnie nie robiłem. Do tego później zauważyłem jeszcze że mam "ubrudzone" zęby... ale to już było jakby po fakcie, później. Zresztą wtedy niestety nie kojarzyłem tego z octem i w sumie jeszcze przez jakiś czas piłem go bo podchodziłem do tego jako do czynności prozdrowotnej i moja wiedza na ten temat była tego typu. Z takiego więc założenia wychodziłem. Nie piłem tego szklankami, ale piłem w rozcieńczeniu, małą ilość - tylko jako profilaktyka. Więc nie zwracałem szczególnie na to uwagi, bo nie myślałem żeby taka ilość mogła powodować kłopoty. Przy tym może być na miejscu dodanie że ogólnie co do swojego stanu byłem trochę zdystansowany, ponieważ od dosyć dawna czułem się niezbyt dobrze i różne słabości mnie się imały, tak że byłem niejako zaprawiony w złym samopoczuciu. Dlatego nie zwracałem zbytnio uwagi na to że jakiegoś dnia jestem bardziej zamulony niż innego. Taka sytuacja wyjściowa w której są ludzie można powiedzieć chorzy jest dodatkowym jakbym obciążeniem jeśli chodzi o stosowanie octu. Gdybym tego octu nie mógł przełknąć, gdybym miał jakieś boleści to też nie wiem czy bym z niego zrezygnował wiedząc przecież że coś w moim organizmie może być nie tak, że mogą być jakieś nadżerki i inne atrakcje które muszę odchorować i odcierpieć. Ale tutaj nic takiego nie miało miejsca.

Być może to nie ocet tutaj przeważył szalę, ale pomimo to ma on bodajże podstawowe znaczenie - wpływa na stan organizmu .Znalazłem bowiem szukając odpowiedzi na to co się ze mną dzieje taki głupawy opis że w niektórych przypadkach dieta białkowo-tłuszczowa może spowodować uszkodzenie trzustki. Tyle że właśnie głupota tego polega na tym że jest to informacja zakopana a nie podana jako przestroga, a powinna być wyraźnie wyszczególniona jeśli coś takiego może mieć miejsce. Sam fakt twierdzenia że w jakichś niewiadomych przypadkach coś takiego ma miejsce. Z pewnością autorowi brakowało rozeznania a że promuje swoją dietę jako dietę cud to nie bardzo wypada mu pisać o takich niewiadomych. Bo to margines no i mówi się trudno. Dla jednych dieta czyni cuda innych zabija. Wychodzi na to że tak się po prostu dzieje czasami a od czego to zależy to już nie wiadomo... wiecie rozumiecie, wy czasami nie możecie i my też nie.

Mój przypadek pasuje do tego właśnie opisu. Wprawdzie ten opisu jest ogólny bardzo, a nie mówi o jakichś szczegółach ale tu chodzi o fakty a nie o to żeby się bawić w szczególarstwo. Nikt normalny bowiem nie lata z pipetą, miarką i wagą, ani też z innymi narzedziami żeby za każdym razem sprawdzać ile co ma tłuszczu a ile węglowodanów albo białka.

Wyjaśniam w tym miejscu że nie bylem nigdy na ścisłej diecie Kwaśniewskiego, nigdy nie miałem z tym nic wspólnego od strony ideologicznej, nie stosowałem się do jakichś wytyczonych przez nią zasad czy przepisów tam podanych co do tego ile i jak jeść. Po prostu jadłem systematycznie jajka, wędliny, trochę mięsa. Poza tym jadłem też inne rzeczy, nie ograniczałem się jakoś specjalnie, tyle tylko że starałem się unikać pieczywa (w końcu przestałem w ogóle jeść chleb i mąkę) oraz słodyczy. Akurat tak się złożyło że w tamtym okresie jak już wspominałem spożywałem w sumie bardzo mało warzyw.
W roku 2009 zacząłem się odżywiać tak właśnie bardziej w stronę tłuszczowo-białkową. Nie żebym wcześniej nie jadł tłuszczu czy białka, ale przedtem jadłem chleb, ciastka i ogólnie odżywiałem się śmieciowo-nadmiarowo a nie dawałem organizmowi tego co potrzebował. Byłem więc osłabiony i można powiedzieć chory. A szukając drogi do uwolnienia się od słodyczy i chleba oraz problemów właśnie poszedłem w tym kierunku, przez moment odżywiałem się nawet głównie tak i to mi bardzo pomogło. Np. zjadałem jajecznicę na boczku z 6 żółtek i czułem się po tym dobrze, tak że poza tą jajecznicą niewiele więcej jadłem.
Poza tym stosowałem systematycznie MO, ale w żadnym razie nie zamierzałem i nie rezygnowałem z warzyw czy owoców. Po prostu moje menu wcześniej było mało przemyślane i głównie nastawione na węglowodany i produkty przetworzone. A kiedy zacząłem szukać drogi do zdrowia to bardziej zwracałem uwagę na to co jem.
« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 14:34 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #48 : 04-09-2012, 13:41 »

Cytat
Pytasz o konkrety, ale o jakie konkrety?
No, najlepiej konkretne.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Slawekgo
*

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 03-04-2009
Wiedza:
Skąd: Poznań
Wiadomości: 349

« Odpowiedz #49 : 04-09-2012, 14:15 »

W całym tym długim wywodzie jest bardzo mało na temat pogorszenia stanu Twojego zdrowia. Opisz objawy oraz stan obecny - jeśli oczywiście chcesz i możesz.
Zapisane
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #50 : 04-09-2012, 14:20 »

W całym tym długim wywodzie jest bardzo mało na temat pogorszenia stanu Twojego zdrowia. Opisz objawy oraz stan obecny - jeśli oczywiście chcesz i możesz.

Ale co komu po objawach i stanie obecnym? Rzecz polega na tym aby do takiego stanu nie doprowadzić a nie żeby wiedzieć że ktoś coś takiego już ma. Po fakcie jest już za późno.

Tak jak napisałem być może to takiej sytuacji nie przyczynił się sam ocet, ale połączenie octu ze specyficznym odżywianiem i innymi jakimiś mniejszymi czynnikami. Jednak jest to dla mnie niemalże oczywiste że ocet miał tutaj wpływ i znaczenie. Dlatego więc zwyczajnie wyciągam wnioski, zresztą zważywszy na różne inne informacje dotyczące octu że to jednak nie jest zbyt właściwy sposób postępowania.

Cóż tak jest że popełniamy błędy. Wielu ludzi jest święcie przekonanych o tym że witaminki są zdrowe i podają je swoim dzieciom i sami zażywają. Potem kiedy pojawi się jakaś choroba, rak czy coś innego w ogóle nie biorą tego pod uwagę, wręcz są pewnie że wszystko robili jak najlepiej a jeszcze więcej bo przecież dbali o zdrowie a nie tak jak inni którzy nie zwracają na to uwagi i witaminek nie przyjmują.
« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 14:38 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Slawekgo
*

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 03-04-2009
Wiedza:
Skąd: Poznań
Wiadomości: 349

« Odpowiedz #51 : 04-09-2012, 14:37 »

W całym tym długim wywodzie jest bardzo mało na temat pogorszenia stanu Twojego zdrowia. Opisz objawy oraz stan obecny - jeśli oczywiście chcesz i możesz.

Ale co komu po objawach i stanie obecnym? Rzecz polega na tym aby do takiego stanu nie doprowadzić a nie żeby wiedzieć że ktoś coś takiego już ma. Po fakcie jest już za późno.

Pytasz co komu po objawach i stanie obecnym. A no choćby tyle, żeby w porę zaprzestać. Nie sądzę, żebyś był jedyną osobą pijącą ocet, jako jedyny za to zgłaszasz problem z tym związany. Dokładny opis przebiegu narastania problemu zdrowotnego oraz skutku końcowego jest istotny w całym procesie ostrzegania. To tak, jakbyś chciał kogoś postraszyć lwem nie dając mu wcześniej poznać, co to za zwierzę.
Zapisane
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #52 : 04-09-2012, 14:41 »

Pytasz co komu po objawach i stanie obecnym. A no choćby tyle, żeby w porę zaprzestać. Nie sądzę, żebyś był jedyną osobą pijącą ocet, jako jedyny za to zgłaszasz problem z tym związany. Dokładny opis przebiegu narastania problemu zdrowotnego oraz skutku końcowego jest istotny w całym procesie ostrzegania. To tak, jakbyś chciał kogoś postraszyć lwem nie dając mu wcześniej poznać, co to za zwierzę.

Ale ja o tym napisałem. Nie było żadnych szczególnych objawów. Nie wiem czego się spodziewasz, że co napiszę, że mnie skręcało, że sikałem na fioletowo, że mi drętwiały nogi, ręce... nie, nic takiego się nie działo. O to chodzi że do czasu kiedy zaczęły się problemy nic się nie działo. Potem już później owszem pojawiły się pewne objawy, takie jak budzenie się w nocy, co było bardzo dziwne bo nigdy tak nie miałem a mój sen od czasu stosowania profilaktyki zdrowotnej wyregulował się i poprawił. W ogóle byłem całkiem zdezorientowany bo tyle szukałem, walczyłem i małymi kroczkami, w zasadzie niezauważalnie mój stan się stabilizował i polepszał a tutaj nagle zaczęło się coś i zupełnie nie miałem pojęcia jaka jest tego przyczyna. Jeśli nawet coś przeczuwałem, że jest gorzej, to przypisywałem to nie temu że coś złego się dzieje ale że przechodzę kolejne perturbacje związane z odchorowywaniem tego co wcześniej napsułem. Tak więc moja czujność można powiedzieć była uśpiona, nie podejrzewałem że ocet naturalny może być tutaj problemem bo wszystko co robiłem to robiłem dla zdrowia. I tak jak napisałem, udało mi się zrezygnować całkiem z chleba, słodycze odstawiłem całkowicie, bo mnie do nich nie ciągnęło i byłem z tego powodu bardzo zadowolony... po prostu starałem się robić wszystko żeby jak najlepiej zadbać o organizm aby go w żaden sposób nie nadużywać poprzez dogadzanie sobie jakimiś delikatesami, ale żeby normalnie dać mu jeść.
Tak więc starałem się jak mogłem i na ile mogłem, dbałem o to jak się odżywiam i postępowałem zgodnie z wytycznymi prozdrowotnymi.
« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 14:49 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Slawekgo
*

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 03-04-2009
Wiedza:
Skąd: Poznań
Wiadomości: 349

« Odpowiedz #53 : 04-09-2012, 14:55 »

Laokoon widzę, że jedynym objawem o jakim wyraźnie wspomniałeś jest budzenie się w nocy oraz zmiana zabarwienia zębów. I co, to właśnie spowodowało, że znalazłeś się w objęciach kalekarzy? Czym objawia się to uszkodzenie trzustki? Stanami zapalnymi, niestrawnością? Dlaczego tak ciężko z Ciebie to wyciągnąć. Pytam tak dociekliwie bo mam przeczucie, że w panice pewnie zwierzyłeś się kalekarzom i ci porządnie Cię nastraszyli. Zapytam wprost: kto i na jakiej podstawie orzekł Twój stan jako beznadziejny i nieodwracalny?

O to chodzi że do czasu kiedy zaczęły się problemy nic się nie działo.
No właśnie - o jakie problemy chodzi?
« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 15:05 wysłane przez Slawekgo » Zapisane
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #54 : 04-09-2012, 15:26 »

Laokoon widzę, że jedynym objawem o jakim wyraźnie wspomniałeś jest budzenie się w nocy oraz zmiana zabarwienia zębów. I co, to właśnie spowodowało, że znalazłeś się w objęciach kalekarzy?

Robili mi różne podstawowe badania... stanu zapalnego nie stwierdzili. Trafiłem do kalekarzy z bardzo prostego powodu, nie poleciałem do nich od razu ale dopiero kiedy już nie byłem w stanie wytrzymać... nie mogłem spać przez wiele dni, tak że w końcu w ogóle nie spałem... w dalszym ciągu nie było żadnych szczegolnych objawów, może poza jakimiś problemami trawiennymi - tłuste stolce - a ja czułem się jednocześnie tak fatalnie i bezobjawowo że nie było wyjścia, coś trzeba było robić. A że kalekarze maja jakieś urządzenia to jedynym wyjściem było udać się do nich i skorzystać z tego co tam mają. Nie zamierzałem w zadnym razie poddawać się ich zabiegom ani terapiom.

Potem okazało się że tak czy inaczej te badania są właściwie psu na budę bo niczego nie muszą wykryć. No i wcale mnie to nie dziwiło, właściwie dobrze już o tym wiedziałem, tyle tylko że jednak nie wiedziałem co się ze mną dzieję więc próbowałem coś z tym zrobić... chwytałem się czego mogłem, ale niestety kalekarze nie chcieli mnie przyjąć na oddział ani zrobić też żadnych poważniejszych diagnostyk.... już byłem umówiony na Rezonans prywatnie ale zacząłem się sam diagnozować i właściwie wszystko było jasne... na co mi jeszcze taki rezonans skoro to już nic nie pomoże a i tak niczego nie musi pokazać... potem znalazłem jeszcze że jest jakieś inne badanie, dużo pewniejsze - endoskopowe. Czemu nie ma się co dziwić, ale to już sobie darowałem. Zbadają mnie, stwierdzą co stwierdzą, to co wiem, i dalej zostanę z tym samym. Medycyna może się puszyć i pokazywać co to nie ona... ale jej możliwości są ściśle ograniczone.

Czym objawia się to uszkodzenie trzustki? Stanami zapalnymi, niestrawnością? Dlaczego tak ciężko z Ciebie to wyciągnąć. Pytam tak dociekliwie bo mam przeczucie, że w panice pewnie zwierzyłeś się kalekarzom i ci porządnie Cię nastraszyli.

Niestrawnością na pewno. A zatem i szybkim chudnięciem. Dalej z nieprzyswajaniem składników odżywczych. Znowu z niewłaściwą regeneracją komórek - strukturami dysypatywnymi, co w zasadzie jest równoznaczne z rakiem. Najmniejsze zadrapanie pozostawia blizny lub właśnie taką strukturę nieuporządkowaną która nie przepuszcza, nie działa prawidłowo. I w ogóle ma to po prostu ogólny wpływ na cały organizm... najgorzej jest z tym że zmieniło się moje widzenie świata... stałem się bardziej przyziemny, przytępiony... ewidentnie popsuła mi się pamięć, zdolność rozumowania... mój sen jest płytki, a raczej należałoby powiedzieć uciążliwy... co jeszcze się z tym wiąże to podwyższenie poziomu cukru i wszelkie objawy związane z cukrzycą... zapadły się żyły... łatwo drętwieją mi przez to kończyny... itd. wszystko jest ze sobą powiązane, bo trzustka to organ nadrzędny w stosunku do całego organizmu, organ który odpowiada za trawienie a przez to za tworzenie substancji, takich jak chociażby ślina... jednym z objawów jest suchość w ustach... suchość która nie mija... tak jakbyś miał wiecznego kaca...
no jest tego sporo, ale to w zasadzie nie ma żadnego znaczenia, bo po fakcie już się z tym nie da nic zrobić. Liczy się profilaktyka tylko i wyłącznie. Jak się przyjrzysz organizmowi to zrozumiesz że trzustka gra tutaj nadrzędną rolę. Dlatego każdy kto chce mieć zdrowe i dobre życie powinien mieć na uwadze wszystko to co szkodzi trzustce i ją eksploatuje. Począwszy od słodyczy którymi tak chętnie karmi się dzieci...

Kalekarze mnie nie nastraszyli niczym, oni mnie nie mogli po prostu nastraszyć... próbowali owszem podporządkować sobie i zakneblować, ale nie diagnozą tylko swoją wulgarną głupotą, swoim bezwzględnym postępowaniem wobec pacjentów. To co widziałem, ta obojętność i nieczułość, wręcz wrogość i agresja, arogancja u 95% personelu to mnie nie przestraszyło, to mnie przeraziło, ale też w sumie wcale nie zdziwiło... w ślad za niekompetencją podąża arogancja jeśli nie potrafi się zwyczajnie powiedzieć - nie wiem, nie mogę panu pomóc, nie jesteśmy kompetentni, nie rozumiemy... Nawet jeśli wśród grona tych palantów znalazła się jedna bardziej wrażliwa i zwracająca uwagę istota przejawiająca ludzkie uczucia do drugiej istoty, a tym bardziej człowieka w potrzebie, to nie miała ona żadnego wpływu na pozostałych trwających w dziwnej wrogości, sprzeczności...a jej prośby nie skutkowały, udawano że ich nie ma. W swojej głupocie zamiast mnie szybko przyjąć i pomóc to dali mi jakąś tabletkę na uspokojenie, straszyli że mnie wyrzucą, a kiedy nalegałem że nie mogę wytrzymać to zamiast przyspieszyć badania oni je celowo przeciągali... tak że musiałem czekać wiele godzin aż w końcu trafiłem na głupie USG... nie mówiąc już o tym że odprawili mnie z niczym... musiałem wracać do domu bez najmniejszej pomocy. Nic. Jeszcze pamiętam że młoda lekarka pytała się czy piję alkohol albo czy nie stosuje jakichś narkotyków.


Zapytam wprost: kto i na jakiej podstawie orzekł Twój stan jako beznadziejny i nieodwracalny?

A to potrzeba tutaj orzecznika? Nie wystarczę ja? Muszę jeszcze mieć do tego jakiegoś przydupasa który mi powie - słuchaj ty umierasz. No cóż, faktycznie bywa tak czasami że ludzie nie mają swiadomości, ale czy jakaś osoba druga może wiedzieć więcej niż ty sam o sobie?

Skoro już tak sieję to opowiem ci coś. Kiedyś poszedłem do lekarza, to znaczy na badanie diagnostyczne, tak bez żadnego skierowania, po prostu... lekarz mnie badał, badał... czas mijał a on nic nie mówił... w końcu ja otworzyłem buzię i mówię w formie pytającej że to pewnie to i to... na co on się zdziwiony odwrócił a potem opowiadał swoim kolegom jak to pacjent (ja) przyszedł do niego i nie mając wcześniej robionych badań wiedział co mu jest.


O to chodzi że do czasu kiedy zaczęły się problemy nic się nie działo.
No właśnie - o jakie problemy chodzi?

Piszę o nich cały czas. Napisałem bardzo wyraźnie - uszkodzenie trzustki. Jeśli ktoś nie ma pojęcia co to znaczy, z czym się wiąże to może powinien udać się do jakiegoś nauczyciela.

Zwróć uwagę na jedną kwestię, że tutaj nic nie dzieje się natychmiastowo, że to nie jest kwestia jednego dnia czy godziny. Tu nie chodzi o ból, ucisk czy innego typu ostry objaw... cały widz polega na tym że dochodzi do takiego ukrytego wyniszczenia które dopiero po pewnym czasie daje efekt w postaci bardzo niejasnej tak że zwykły człowiek zupełnie nie wie co się z nim dzieje a większość kalekarzy nie potrafi tego w ogóle zdiagnozować bo nie ma wystarczającej wiedzy na ten temat i nie potrafi wyciągać logicznych wniosków. Zresztą co się dziwić skoro ich ludzie nie obchodzą.
« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 16:24 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Spokoadam
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 42
MO: 07-04-2011 do 01-06-2013
Wiedza:
Skąd: Świat
Wiadomości: 960

« Odpowiedz #55 : 04-09-2012, 15:55 »

Ja spożywałem ocet w postaci power drinków przez 2 tygodnie i zaczęły mnie stawy boleć.
Ponadto stan zdrowia jakby cofnął się o około pół roku wstecz, tak to jest z  przyspieszaniem.
Dałem sobie spokój z octem, bo objawy oczyszczania stawały się nieznośne. Powoli do przodu, czego Tobie też życzę.
Pytanie Lakoonie - w jakie tarapaty się teraz pakujesz odstawiając MO i stosując niewiadome metody?
Zapisane

Dopadło mnie zdrowie.
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #56 : 04-09-2012, 16:00 »

Ja spożywałem ocet w postaci power drinków przez 2 tygodnie i zaczęły mnie stawy boleć.
Ponadto stan zdrowia jakby cofnął się o około pół roku wstecz, tak to jest z  przyspieszaniem.
Dałem sobie spokój z octem, bo objawy oczyszczania stawały się nieznośne. Powoli do przodu, czego Tobie też życzę.

Ja nie piłem powerdrinków tylko ocet w MO. Żadne stawy mnie nie bolały. Nie dwa tygodnie tylko kilka miesięcy. Opróżniłem dobry litr jak nie więcej. Mój stan nie cofnął się o 0,5 roku wstecz tylko totalnie się rozwalił. A trwa to już dobre pół roku, wziąwszy pod uwagę wcześniejsze objawy to jest już dobry rok... nie rozumiesz jednej podstawowej rzeczy, że od trzustki zależy regeneracja... jeśli trzustka nie pracuje lub nie pracuje tak jak należy to koło się zamyka i jest Goodbye. To że teraz tutaj piszę i daję świadectwo, pomimo widocznej wielkiej ignorancji niektórych którzy sami wystawiają sobie w ten sposób świadectwo jest tylko zasługą tego że mając obszerną wiedzę na temat zdrowia i leczenia zastosowałem jedyne właściwe wyjście które mogło jeszcze uratować resztki jakie mi zostały. I to niestety ale zasługa w zasadzie jest farmacji. Nie powiem że przez to ją polubiłem, nie o to chodzi, ale fakt faktem że produkują oni takie preparaty które pozwalają zatrzymać szybką degenerację... chociaż z drugiej strony to jest to gorsze niż sytuacja w której człowiek miałby pożegnać się ze światem. Bo życie w takim stanie staje się wielce uciążliwe. Z jednej strony zachowujesz świadomość i chęci a z drugiej jesteś zawsze przegrany, już nigdy nie wrócisz do stanu sprzed, do zdrowia i możliwości.

Racjonalnie rzecz biorąc nie ma co liczyć że będzie dobrze i żadne życzenia tego nie zmienią, trzeba stawić czoła prawdzie. Jaka by ona nie było.

Pytanie Lakoonie - w jakie tarapaty się teraz pakujesz odstawiając MO i stosując niewiadome metody?

A kto ci powiedział że ja stosuję jakieś niewiadome metody albo że zrezygnowałem z MO?
Skąd takie wnioski wyciągasz?

Póki co to do MO zalicza się stosowanie octu, a w profilaktyce picie powerdrinków, a to nie jest właściwa droga. Tak więc starajmy się być precyzyjni.
« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 16:25 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Spokoadam
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 42
MO: 07-04-2011 do 01-06-2013
Wiedza:
Skąd: Świat
Wiadomości: 960

« Odpowiedz #57 : 04-09-2012, 16:29 »

Cytat
Natomiast jeśli chodzi o MO to nie jest to rzecz nieodzowna.  Można się bez niej obyć i dlatego proponują być przezornym.
Cytat
Nie powiem że przez to ją polubiłem, nie o to chodzi, ale fakt faktem że produkują oni takie preparaty które pozwalają zatrzymać szybką degenerację
Na raka się leczysz czy co?
Zapisane

Dopadło mnie zdrowie.
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #58 : 04-09-2012, 16:32 »

@Spokoadam


Ja się na nic nie leczę. W dodatku nie miałbym nawet za co się leczyć.

Myślę że na etapie jakim jestem udało mi się zatrzymać do pewnego stopnia przynajmniej postępy degeneracji. To znaczy teraz one nie postępują już tak szybko, być może teraz organizm jest w stanie do pewnego stopnia utrzymać status quo...Z tego co wnioskuję, z obserwacji, to wychodzi prawdopodobnie na to że ten stan będzie stanem przewlekłym... to co już się stało nie powróci do normy... a czy dalej będą jakieś poważne postępy... cóż, jestem potencjalnie młody, mam silną genetycznie pulę... aż do przysłowiowej usranej śmierci... ale wcześniej lata - wieki całe - przesranego żywota. Można powiedzieć że życie emeryta... ale tu nie ma porównania... zresztą emerytura to nie jest jakiś wyjątek... ten kto właściwie postępuje w życiu nawet na emeryturze nie musi się czuć odcięty od świata i jego radości. Na emeryturze nie ma też przymusu bycia chorym i zgrzybiałym... wszystko zależy od tego jak żyjemy i co siejemy.

Myślę że jeśli jest piekło jest ono właśnie niczym innym jak tym... jest to taki stan że coś w tobie chciałoby, jest jeszcze w tobie jakaś żywotna siła... ale już nie możesz... diabły cię trzymają, już nie wyjdziesz z tego grobu, jesteś pogrzebany na zawsze... żywcem. Jest to typowy obraz więzienia wewnętrznego... W dawnych czasach przecież nie było takiej wiedzy a co więcej nazewnictwa jakie mamy dzisiaj. Nie było choroby Alzheimera, chociaż przecież te same objawy dotyczyły ludzi których stan właśnie do tego prowadził... nie było Schizofrenii ale byli ludzie którzy mieli ze sobą takie problemy... nie było nowotworu ale ludzie umierali na raka... i byli jeszcze w o tyle lepszej sytuacji że nie było wtedy sterydów, antybiotyków i innych wynalazków sprzedawanych pod pozorem dobra a niszczących zdrowie. Tyle tylko że ocet to jednak znali, alkohol i inne świństwa też... w tym cukier i mąkę. Więc teoretycznie na to samo wychodziło. Tyle że 2000 lat temu pojawiła się jeszcze obietnica wybawienia z tarapatów poprzez nawrócenie się i odrodzenie duchowe.
« Ostatnia zmiana: 04-09-2012, 16:47 wysłane przez Laokoon » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #59 : 04-09-2012, 17:18 »

Laokoon, ty jesteś chaos nieogarniony i bezkresny, ale co do jednego masz rację. Mnie ocet też przebarwił zęby, konkretnie dwa, mają takie czarne smugi w poprzek.
Zapisane
Strony: 1 2 [3] 4 5   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!