Synek nie toleruje surowych jabłek, warzyw, a nawet jajek.
Szkoda, że tak szybko zaczęłaś je wprowadzać.
Dobrze trawi kaszę jaglaną z dynią, delikatne zupy. Nie mogę jeść dużej ilości mięsa, warzywa tylko gotowane. DP niestety nie jestem w stanie kontynuować, bo nie wykluczyłam całkiem chleba (synek dobrze go toleruje, więc nie cuduję z chlebem na zakwasie). Te ograniczenia powodują, że wróciły u mnie zaparcia, także u mojego Synka kupki nie są za częste.
Z chleba zrezygnowałabym, pomijając fakt glutenu, który jest szkodliwy, w chlebie na pewno znajdzie się wiele innych składników. Nie zawsze kłopot pojawia się od razu.
W kwestii zaparć warto:
- rozpocząć dzień od kubka ciepłej wody
- przyrządzać kompoty jabłkowe
- przygotowywać duszone jabłka podawane z kaszą jaglaną, ryżem lub jako deser
- zjadać jabłka pieczone w piekarniku nadziewane mielonymi obranymi migdałami
- po południami zjadać lekko duszona marchew z olejem lnianym
- można ostrożnie wprowadzać mielone lub prażone nasiona posypując dania
- dzień można rozpocząć od zup
Mogę zaświadczyć na sobie, nie ma żadnego znaczenia, co je matka, organizm tworzy mleko o określonym chemicznym składzie, nie ma w nim ani mięsa ani surówek.
Reneti, a skąd niby bierze się ten określony skład chemiczny mleka? Oczywiście, że pokarm spożywany przez mamę ma znaczenie i wpływa zarówno na funkcjonowanie układu pokarmowego mamy jak i dziecka. W celu wytworzenia pokarmu jak i substancji odżywczych dla naszego ciała organizm korzysta właśnie z tego co jemy, a właściwie tego co jesteśmy w stanie przyswoić. Kondycja organizmu mamy, zarówno w ciąży jak i w trakcie karmienia piersią ma znaczenie, co zaś uzależnione jest bezpośrednio od tego co spożywamy.
Zrobiłam doświadczenie, kolki pojawiały się bądź nie, bez względu na to, co jadłam.
Nie polecam robić doświadczeń na dzieciach. Dlatego, jeżeli mama miała w ciąży kłopoty zdrowotne powinna zwracać uwagę na właściwe odżywianie, a nawet stosować dietę.
Ile trwało to doświadczenie? Czy wiesz, że na uspokojenie nietolerancji, bądź alergii pokarmowej potrzeba wyeliminować podejrzany produkt na minimum dwa tygodnie (zdarza się, że od razu jest poprawa, ale czasami potrzeba aż dwóch tygodni, aby tą poprawę można było zauważyć). Ponad to, jeżeli od początku jadłaś wszystko: śledzie, surówki, jajka, to rozumiem, że doświadczenie polegało na rozpoczęciu od jałowej diety (czyli samej kaszy) bo jak inaczej sprawdzić na co reaguje dziecko skoro od początku karmienia piersią spożywa się wszystko, nie przywiązując wagi do reakcji oseska.
Czy wyobraża sobie Pani, że kobiety karmiące w czasach plemiennych albo w prymitywnych społeczeństwach przygotowują sobie specjalne posiłki, z których eliminują np mięso albo surowe owoce czy warzywa?
Tak wyobrażam sobie, że nie jadły czosnku, cebuli, chili itd. Do dzisiaj istnieją plemiona,w których kobiety rodzą dzieci lotosowo, podchodzą duchowo do narodzin, po porodzie piją zioła na wzmocnienie itd. W związku z czym śmiało można powiedzieć, że plemienne kobiety (przynajmniej wśród niektórych plemion) odżywiają się inaczej. Plemienne kultury spożywają zioła, znają ich działanie, wiedzą co działa przeciwwzdęciowo.
W wielu kulturach kobieta i jej dziecko traktowane są z ogromnym szacunkiem. Najbliższe otoczenie dba o ich potrzeby nie tylko w zakresie spożywania posiłków. Nie będę tu tego szczegółowo opisywać wspomnę tylko, że przez pierwsze miesiące życia dziecko jest zawsze w bezpośrednim kontakcie z ciałem matki. Takie dzieci nie wiedzą co to kolka.
W naszej kulturze nie wyobrażam sobie akuszerki, wiele lat temu mówiącej, zjedz zupę z czosnku, czy cebuli. Praprapra... babki, która uważa że wszystko można zjeść. Wiem, że ludzie żyjący bliżej natury dużo bardziej znali i znają oddziaływanie na organizm owoców, warzyw, ziół.
Kolki mają zupełnie inną przyczynę, są różne hipotezy, chyba, że synek albo Pani ma alergię?
Wtedy faktycznie, dobrze byłoby odstawić alergizujący pokarm.
W trakcie karmienia i ciąży jadłam absolutnie wszystko, łącznie ze śledziami i surówką, to, czego domagał się mój organizm.
I co z tego wynikło: kolki do 8 miesiąca życia dziecka? O to naprawdę trzeba się postarać. Prowadziłam wiele dzieci z tzw. kolkami i w najgorszym przypadku kończyły się one około 3 miesiąca życia dziecka. A nawet, gdy się pojawiały Rodzice umieli szybko zaradzić i przynieś dziecku ulgę, a sobie wytchnienie, dając tym samym obraz radosnego macierzyństwa. Jednak w większości przypadków po dwóch tygodniach od zmiany diety rodzice zapominali, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce.
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=23842.0 - przyczyny wzdęć i kolek.
Również zatwardzenia u dziecka nie mają nic wspólnego z tym, co Pani je, skład mleka organizm genialnie dostosuje do potrzeb dziecka.
No proszę, a może mają coś wspólnego z niedoborami krwi i płynów w organizmie? Może drożdżycą, która rozpoczęła się już w życiu płodowym, a właściwie nawet wcześniej? Skoro pozyskane z przyswojonego pokarmu substancje odżywcze krążą w organizmie, to w jaki sposób nie mają wpływu na pokarm? Jeżeli by tak było to:
- zjadanie dużych ilości fermentowanych produktów nie wpływałoby na ilość pokarmu i nie wywoływałoby podrażnień wokół odbytu noworodków, a wywołuje
- picie kawy i innych używek nie działałoby pobudzająco na dziecko, a działa
- nadmiar smaku gorzkiego nie ograniczałby pokarmu, a zdarza się, że ogranicza
- dzieci karmione piersią nie miałyby alergii bo przecież skład mleka byłby niezależny od spożytego pokarmu i stanu zdrowia mamy
- spożywanie czosnku, cebuli oraz ostrych przypraw typu chilli też by nie wpływało na zdrowie i zachowanie dziecka
- duża ilość nagle wypitej wody nie powodowałaby napływu pokarmu, a powoduje.
Po prostu układ trawienny i wydalniczy noworodka jest niedojrzały i takie problemy mogą się zdarzać.
Natomiast Pani powinna dbać o wypróżnienia.
Nie zauważyłaś związku między sytuacją mamy, a dziecka? Mama i dziecko mają zaparcia.
Kolki mają zupełnie inną przyczynę, są różne hipotezy, chyba, że synek albo Pani ma alergię?
Przyczyny wzdęć i kolek:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=23842.0Warto pamiętać, że na dojrzałość układu pokarmowego dziecka ma wpływ ciąża, a więc i dieta podczas ciąży. Przyczyną kolek może być też suplementacja, zażywane leki oraz stres.
Tak, karmię piersią, ale nie od dziś wiadomo, że zjadane przez matkę produkty przenikają do pokarmu i od oseska zależy, jak będzie go tolerował. Mój synek nie był na nic szczepiony, a mimo to często popłakuje, nawet gdy jest nakarmiony. Stąd moje pytanie odnośnie diety, koktajlu.
No dziewczyny, czy któraś z Was karmiła i popijała koktajle błonnikowe? Jestem bardzo ciekawa reakcji maluchów.
Na początku karmienia zjadałam np. kaszę jaglaną z duszonym jabłkiem zasypywaną niewielką ilością prażonych bądź mielonych ziaren, około 5 miesiąca po porodzie (karmiąc piersią) wprowadziłam koktajle błonnikowe. Reakcja w porządku jak na każdy pokarm u nas w domu. Stolec prawidłowy, bez potrzeby specjalnego wycierania pupy.
Po co ten wykrzyknik- od razu bulwersacja, złość?
Ja nie miałam takiej intencji. Po prostu budzi to moje zdumienie, bo niby jak mięso czy "surowizna" jak piszecie ma przeniknąć do mleka, to jakiś zabobon, organizm rozkłada w trakcie trawienia pokarm a następnie "produkuje" mleko o ściśle określonym składzie chemicznym, dopasowanym do potrzeb dziecka w danej chwili, to jest zawierającego witaminy, białko, minerały, substancje odpornościowe itp, tam nie ma surówek ani smażonego ani czekolady ani jajek itp. Być może do mleka przenikają ewentualnie jakieś alergeny czy chemiczne konserwanty, aczkolwiek podejrzewam, że organizm ma bardzo dobrze wykształcone mechanizmy obronne i chroni dziecko, podobnie jak łożysko matki, przez które nie przenikają toksyczne substancje.
Ciekawe dlaczego rodzą się dzieci z FAS i innymi zaburzeniami rozwojowymi skoro dziecko jest tak bardzo chronione?
A propos kolek, moja pediatra powiedziała mi kiedyś: czy widziała Pani kiedyś płaczące cygańskie niemowlę?, A wie Pani dlaczego? Bo matka cygańska bez przerwy nosi dziecko przy sobie. Faktycznie, jedyne co pomagało na kolki mojemu dziecku, to było noszenie i bujanie na rękach.
To prawda jeszcze niedawno było tak w Indiach i Tybecie. Dzieci potrzebują bliskości, jej brak jest jedną z przyczyn kolek, ale nie jedyną, prawdopodobnie dzieci tulone również miewają te dolegliwości natomiast mając poczucie bezpieczeństwa nie manifestują tego tak bardzo, a może miłość jest dla nich lekarstwem, ale to tez nie bywa regułą.
W końcu w układzie pokarmowym wszystkie składniki pokarmowe rozkładają się na proste substancje.
O, naprawdę? To po co tutaj jesteśmy?
Czy sądzicie, że w prymitywnych społeczeństwach matki karmiące mają specjalną dietę?
Prymitywne społeczeństwa trzymają się z dala od cywilizacji i jej cudownych zdobyczy. Dlatego też, składniki pokarmowe rzeczywiście rozkładane są na proste substancje.
Co nie zmienia faktu, że pewnych rzeczy te kobiety nie jadły.
niby jak mięso czy "surowizna" jak piszecie ma przeniknąć do mleka, to jakiś zabobon, organizm rozkłada w trakcie trawienia pokarm a następnie "produkuje" mleko o ściśle określonym składzie chemicznym, dopasowanym do potrzeb dziecka w danej chwili, to jest zawierającego witaminy, białko, minerały, substancje odpornościowe itp, tam nie ma surówek ani smażonego ani czekolady ani jajek itp.
Czyli że co? Karmiąca matka może sobie chlać i ćpać, bo dziecko jest chronione?
Nie, nie mówiłam o wódce i używkach zmieniających stan świadomości. Mówiłam o normalnym jedzeniu, czyli mięsie, surówkach, którego rzekomo kobiety karmiące nie mogą jeść.
Czy ktoś napisał, że kobiety karmiące nie mogą jeść mięsa? To chyba Twoja kolejna nadinterpretacja. Surowe warzywa i owoce zdarza się, że są przyczyną zaparć lub wzdęć u dzieci. Rozumiem, że do używek zaliczysz też kawę i kakao, bo działają pobudzająco na dziecko? Nie chodzi o zmianę stanu świadomości, a wpływ na jak to nazywasz "chemiczny skład mleka".
Tak, są pokarmy, które ewidentnie szkodzą karmionemu dziecku. Nie każdemu, rzecz jasna, i nie wszystkim te same. Są to mianowicie: orzechy (prawdopodobnie ze względu na potencjalną zawartość pleśni), kiszona kapusta, owoce pestkowe, fasola i groch, truskawki, pomidory i chyba coś jeszcze, ale w tej chwili nie pamiętam co. Tutaj raczej nie chodzi o to, w jaki sposób wymienione produkty w postaci niestrawionej przenikają do mleka matki, lecz o to, jaki wpływ wywierają na funkcjonowanie przewodu pokarmowego karmiącej.
Warzyw, które mogą szkodzić jest więcej np. kalafior, cebula, czosnek itd. W jaki sposób można sprawdzić reakcję dziecka na pokarm? Sądzę, że zaczynając we właściwy sposób, czyli zaczynając od prostych gotowanych pokarmów, sukcesywnie zwiększając różnorodność produktów. W przeciwnym razie, gdy pojawi się problem będziemy zmuszeni eliminować wszystko i zaczynać jak napisałam. To nie ma sensu, zdrowy rozsądek nakazuje ostrożność. Nikt nie mówi, że należy jeść przez rok ograniczając się. Chodzi o to, by dania komponować tak, by łatwo było zorientować się co jest przyczyną wzdęć, kolek, i innych dolegliwości maluszka i spokojnie z radością odkrywać macierzyństwo.
Teraz w okresie połogu rozleniwiły się całkowicie moje jelita. Próbowałam ostrożnie wprowadzić KB, ale skutek nie jest zadowalający, chyba też dlatego, że bazą mojego koktajlu były same ziarna bez dodatków warzyw i owoców. U synka zauważyłam wzmożone napięcie, tak więc KB trzeba ostrożnie wprowadzać, kiedy się karmi piersią.
Asia pisała o oleju z konopi, który dobrze działa na przewlekłe zaparcia oraz pomaga przy niedoborach, może spróbuję wzbogacić swój jadłospis w większą ilość dobrych olei.
Amelio, jeżeli jest problem, to nie szukałaby w nowościach wsparcia. Pisząc "wzmożone napięcie" masz na myśli wzmożone napięcie mięśniowe? Jeżeli tak, to za nie odpowiada ośrodkowy układ nerwowy, więc przyczyna może nie leżeć w diecie. Potrzebna jest odpowiednia pielęgnacja dziecka. Biorąc pod uwagę Twój stan zdrowia (w czasie ciąży) dieta ma tu ogromne znaczenie i wymaga zaangażowania. Jeżeli połączysz odpowiednią pielęgnację dziecka i dietę będziesz mogła cieszyć się macierzyństwem, trzymam kciuki.