„- Kiedyś tu wrócę, Angelino. Spotkamy się znowu. - To nie będzie łatwe, Antonio. Chcę, aby moje plemię, to co z niego zostało, odeszło głębiej w dżunglę. Pójdziemy na Dzikie Ziemie. Znajdziemy tam nowe kobiety i zbudujemy nowe wioski. Zbierzemy całą resztę Carapana. Tak daleko od Białych, jak się da. Kiedy powrócisz, nas już tu nie będzie. - Dlaczego? Źle wam tu? - Jesteśmy zbyt blisko świata. Niedawno byli tu doctores. Przeszli za pierwszą kataraktę. Zaszczepili moich ludzi i wyjechali. Zostawili katar. My tu nigdy wcześniej nie mieliśmy kataru, chyba że ktoś płakał albo się ślinił z gorączki. A szczepionki to ja mam własne. Nawet lepsze. Małe dzieci szczepi się jadem mrówek. Dorosły Carapana, kiedy zostanie ukąszony, to go po prostu boli, ale ani noga nie puchnie, tak jak tobie, ani nie dostaje maligny. Tak samo szczepię na węże. Nacinam skórę i wcieram jad zmieszany z popiołem. Codziennie po odrobince. Carapana pokąsany przez wężą skręca się przez parę dni, ale nie umiera. Ty byś umarł w siedem sekund. - I to jest powód do odejścia? Kilku dochtórów? - Byli też misjonarze. Wykarczowali pole za wioską, postawili kaplicę, a potem zaprosili Carapana na pogadankę. Okazało się, że ten ich nowy Bóg jest taki sam jak nasza Pachamama i że kaplica niepotrzeba, bo my już się modlimy jak należy. Ale oni nie popuszczą. - Co to znaczy? - Będą wracać i napierać. Dlatego pamiętaj, zrób tak, by nikt, kto usłyszy twoje Opowieści, nie odnalazł drogi na Dzikie Ziemie. Mitú łatwo znaleźć. Zaczną węszyć, szukać. Przywiozą aparaty fotograficzne, ubrania, proszki, co piorą i trują ryby. Lekarstwa, które leczą te kilka chorób, na które ja nie mam sposobu, a przy okazji wiele innych chorób, na które oni sami nie mają rady. Zacznie się Czas Umierania. Pamiętaj, zatrzyj ślady, zmień ułożenie terenu, a naszą rzekę nazywaj Anaconda.”
http://lubimyczytac.pl/cytat/2457