Aktualności:

Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij

Poszukująca - nadużywanie ingerencji medycznej

Zaczęty przez Poszukująca, 28-07-2012, 13:57

Amelia

Cytatpołożna nie może nam kazać np przeć tak jak to zwykle każą przez wstrzymywanie powietrza i przyciśnięcie brody do klatki piersiowej. U mnie przy pierwszym parciu już zwrócono mi uwagę, że źle prę.
Wydaje mi się, że to ciało podpowiada jak przeć. Czy są jakieś ćwiczenia, które przygotowują do tej czynnośći?

Lu6

Tak, to ciało nam podpowiada. Ale jednej kobiecie łatwiej się prze przez wstrzymanie powietrza a drugiej jak wydaje dźwięki przez otwarte usta (nie mówię o krzyku).
Ćwiczeń uczących przeć chyba nie ma. Są ćwiczenia uczące oddychać na skurczach i pomiędzy nimi.
Lussi

"Jeśli będziesz myślał tak jak teraz, to będziesz miał to, co masz. Jeżeli zmienisz swoje myślenie, zmienisz to, co masz" Nikodem Marszałek

Aggula

Cytat: Lu6 w 04-12-2012, 14:21
(nie mówię o krzyku).
A dlaczego nie??? Ja się "darłam" bo właśnie to mi pomagało ;)

Aggula

A tak w ogóle to ile mniej więcej kosztuje pomoc położnej przy porodzie domowym, czy ktoś się orientuje w obecnych stawkach?

Lu6

Cytat: Aggula w 04-12-2012, 14:33
Cytat: Lu6 w 04-12-2012, 14:21
(nie mówię o krzyku).
A dlaczego nie??? Ja się "darłam" bo właśnie to mi pomagało ;)

To było w znaczeniu "nie mówię nawet o krzyku".Bo ja np tylko sobie "stękłam" i już się jej nie podobało i kazała przeć inaczej.
Lussi

"Jeśli będziesz myślał tak jak teraz, to będziesz miał to, co masz. Jeżeli zmienisz swoje myślenie, zmienisz to, co masz" Nikodem Marszałek

Asia61

Ja uczestniczyłam w zajęciach szkoły rodzenia i tam uczono mnie jak przeć, a jak nie przeć. Szczegółów już nie pamiętam. Jak organizm mi się bardziej oczyści, to może sobie przypomnę.:)
Poród był wprawdzie szpitalny, ale za to rodzinny. :)
Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna

Aggula

Cytat: Lu6 w 04-12-2012, 15:18
Cytat: Aggula w 04-12-2012, 14:33
Cytat: Lu6 w 04-12-2012, 14:21
(nie mówię o krzyku).
A dlaczego nie??? Ja się "darłam" bo właśnie to mi pomagało ;)

To było w znaczeniu "nie mówię nawet o krzyku".Bo ja np tylko sobie "stękłam" i już się jej nie podobało i kazała przeć inaczej.
A... ok, rozumiem, mnie też tam trochę uciszali, ale tak z wyczuciem, a po wszystkim, jak przepraszałam za te wrzaski to i tak stwierdzili; nie było źle, w skali 1 - 10, "4"!
Ale tak naprawdę trzeba mieć w nosie co mówią, przecież takiego bólu nie sposób znieść w milczeniu i z uśmiechem na twarzy ;)

Asia61

Wszystko jasne, tylko, ważne, żeby cała para nie poszła w gwizdek (krzyk) tylko w parcie.
Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna

Aggula

Cytat: Jusder w 03-12-2012, 23:45
Gdyby nie byłoby mi dane urodzić moich dwóch córek w domu
Jusder, rodziłaś sama czy z położną?

Jusder

Cytat: Aggula w 04-12-2012, 23:52
Cytat: Jusder w 03-12-2012, 23:45
Gdyby nie byłoby mi dane urodzić moich dwóch córek w domu
Jusder, rodziłaś sama czy z położną?

Pierwszą córkę urodziłam z położną. Chodziliśmy do jej szkoły rodzenia, około szóstego miesiąca, po wizycie w na oddziale uświadomiłam sobie, że nie chcę rodzić w szpitalu. Po szczerej rozmowie uzgodniłyśmy, że będzie ze mną w domu przy porodzie. Przyjechała około dziewiątej, po 2 godzinach od rozpoczęcia się regularnych skurczy, trochę poplotkowałyśmy, ciasto, kawa i około 11tej akcja zaczęła się na całego. Córka urodziła się przed 14tą. Cały czas był z nami mąż. Ich obecność pamiętam jako wspierającą bardziej niż przeszkadzającą, gdy chciałam być sama odchodzili, gdy potrzebowałam masażu byli, ani przez chwilę nie czułam, że są niepotrzebni. Córka rodziła się twarzyczkowo i położna lekko mnie nacięła.
Druga córka urodziła się bez położnej. Mąż prowadził telefoniczne konsultacje z pędzącą z innego miasta położną a ja jakoś bardziej już sobie ufałam i za pomocą śpiewu radziłam sobie ze skurczami. Przy tym porodzie miałam lekkie pęknięcie. Całość trwała dość długo jeśli za pierwszy skurcz przyjąć pobolewanie w dole brzucha około godziny 18tej dnia poprzedniego. Potem jeszcze parę mini skurczy przed północą, w nocy i od 9 rano już na całego. Do tej 9tej nie byłam przekonana, że to już bo to nie były bóle tylko takie ciągnięcie jak przed miesiączką. Przespałam noc i dopiero jak wstałam rano poczułam, że nie ma odwrotu. ;-)
Gdybym miała urodzić jeszcze jedno dziecko, to o ile nie byłoby przeciwwskazań miałoby to miejsce w domu i na dodatek lotosowo.

Aggula

#50
Pięknie, bardzo zazdroszczę kobietom, którym udało się przeżyć te wspaniałe chwile w domu, wśród bliskich i zaufanych osób.

Whena

CytatPotem jeszcze parę mini skurczy przed północą, w nocy i od 9 rano już na całego. Do tej 9tej nie byłam przekonana, że to już bo to nie były bóle tylko takie ciągnięcie jak przed miesiączką. Przespałam noc i dopiero jak wstałam rano poczułam, że nie ma odwrotu. ;-)

Juster, a od 9 rano jak zaczęło się na dobre, to ile trwał jeszcze twój poród? I tak z ciekawości - czy gorsze było dla Ciebie ogólnie nacięcie przy pierwszym porodzie czy pękniecie przy drugim?
Moja mama była przy moim porodzie i porodzie mojego brata nacinana i zrobiono to niestety niewłaściwie (w złym miejscu i za długie cięcie) i na dodatek źle ją potem zszyli. Szczególnie źle było przy mnie, a byłam pierwszym jej dzieckiem. Potem przy drugim porodzie i tak wszystko jej popękało w miejscu złego cięcia z pierwszego porodu. Ma z tego bardzo złe wspomnienia i na dodatek fatalnie się goiła rana i bardzo bolała. Mama w ogóle nie mogła siedzieć po porodzie przez bardzo długi czas.

Jusder

#52
Cytat: Whena w 06-12-2012, 00:40
Juster, a od 9 rano jak zaczęło się na dobre, to ile trwał jeszcze twój poród? I tak z ciekawości - czy gorsze było dla Ciebie ogólnie nacięcie przy pierwszym porodzie czy pękniecie przy drugim?
Moja mama była przy moim porodzie i porodzie mojego brata nacinana i zrobiono to niestety niewłaściwie (w złym miejscu i za długie cięcie) i na dodatek źle ją potem zszyli. Szczególnie źle było przy mnie, a byłam pierwszym jej dzieckiem. Potem przy drugim porodzie i tak wszystko jej popękało w miejscu złego cięcia z pierwszego porodu. Ma z tego bardzo złe wspomnienia i na dodatek fatalnie się goiła rana i bardzo bolała. Mama w ogóle nie mogła siedzieć po porodzie przez bardzo długi czas.

Druga córka urodziła się o 10:20.
Jeśli chodzi o nacinanie, to prawie go nie czułam, szycie też prawie niewyczuwalne. Przez kilka dni miałam problem z siadaniem ale i tak przez większość czasu leżałam więc nie było to tak dotkliwe. Najbardziej z tego wszystkiego źle wspominam zdejmowanie szwów. :-) Sposób nacięcia i zszycia spotkał się z wielkim uznaniem mojego ginekologa na wizycie kontrolnej w 6 tygodniu po porodzie.
Natomiast pęknięcie czułam jako pieczenie. Nie było głębokie. Położna założyła mi 2 szwy. Po tym porodzie chodziłam i siadałam prawie od razu bez problemu. Pęknięcie było mniejsze niż nacięcie.
To wszystko zależy kto jest przy rodzącej w czasie porodu. Osoba zaufana chce dla niej jak najlepiej, w szpitalu rodzące są anonimowe i czy się chlaśnie taką na 2 czy 10 cm to co to za różnica, przecież zagoi się w końcu.
Nie mogę o tym pisać nawet, od razu mi się ciśnienie podnosi, jaka znieczulica panuje na porodówkach. Najpiękniejszy moment, intymny moment narodzin traktowany jest w szpitalach jak zabieg, indukowanie porodów żeby mieć pacjentkę z głowy, bo to już za długo trwa, traktowanie rodzących bez szacunku. Nie mówiąc już o tym jak traktowane są dzieci.  Ehh ...

Lilia8

https://youtu.be/lZG0T7xHy6A

Ciekawe porównanie seksu do porodu - w warunkach szpitalnych.
Nie jest miarą zdrowia być dobrze przystosowanym do głęboko chorego społeczeństwa. Krishnamurti.