Niemedyczne forum zdrowia
29-03-2024, 02:32 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 ... 5 6 [7]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Denver - utracone zdrowie z powodu narkotyków. Co dalej?  (Przeczytany 118448 razy)
Denver
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
MO: 1.01.2013
Skąd: Łódzkie
Wiadomości: 285

« Odpowiedz #120 : 21-06-2013, 17:50 »

Oh przepraszam Kamilu jak mogłem być taki samolubny smile. Jutro też zrobię tą potrawę i zamieszczę przepis łącznie ze zdjęciem msn-wink. Tymczasem mam coś innego, zaraz piszę przepis. Niby proste, ale bardzo smaczne.
Zapisane
Denver
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
MO: 1.01.2013
Skąd: Łódzkie
Wiadomości: 285

« Odpowiedz #121 : 11-07-2013, 18:39 »

Minęły 4 tygodnie, od kiedy jestem na DPI. Postanowiłem przedłużyć etap pierwszy m.in. z tego powodu, iż moje serce bardzo się uspokoiło. Wcześniej w wyniku jakiejkolwiek nerwowej sytuacji chciało rozedrzeć klatkę piersiową i uciec. Teraz jest kilka lekkich subtelnych mało odczuwalnych uderzeń, po czym po kilku sekundach akcja serca wraca do normy. Dodam jeszcze, że codziennie śpię na uziemionej poduszce, co też może (ale wcale nie musi) mieć jakiś wpływ na moje uspokojenie. Czuję się codziennie jak bym wypił szklankę naparu z szyszek chmielu i melisy. To jest aż wręcz dla mnie dziwne, bowiem już dawno się tak nie czułem.

Przy DPI pomimo picia dwóch koktajli dziennie stolec jest tylko przeważnie jeden raz z rana. Nie przeszkadza mi to, bowiem jest to pełne wypróżnienie, takie jak należy. Ale jeszcze lepiej było by załatwiać się dwa razy dziennie no, ale być może potrzeba na to troszkę czasu zanim metabolizm się usprawni i trawienie będzie przebiegać szybciej.

W czasie trwania DPI byłem często osłabiony i nie miałem energii, jak widać brak podaży cukrów, do której mój organizm był przyzwyczajony zrobił swoje, ale otrzymałem w zamian ten wewnętrzny spokój, z którego bardzo się cieszę, (oby tylko nie minął). Większych zmian nie zdołałem zauważyć, co nie znaczy, że ich nie ma.

Przed wprowadzeniem Diety Prozdrowotnej miałem problemy dotyczące niedoboru magnezu, o których również chciałem napisać. Nękały mnie skurcze mięśni oraz drżenie powiek. W przeciągu 2 miesięcy zjadłem 3 opakowania Slow-Magu (kuracja przy niedoborze), ale nie przyniosło to rezultatu, za co obwiniam wchłanianie poprzez stan moich jelit. Postanowiłem się nie męczyć, przy okazji wyrzucając kolejne pieniądze w błoto i zastosowałem Slow-Mag z b6. Po zjedzeniu całej puszki problemy natychmiast ustały i póki, co ani razu nie wróciły, co też mogło się z kolei przełożyć na ten chillout, który teraz odczuwam.

Test buraczkowy robiłem trzy krotnie, wynik wyszedł za każdym razem negatywny. Jednakże nie przejmuję się tym i przechodzę dalej do etapu drugiego.

Zdarzyło mi się popełnić dwa grzechy w trakcie trwania DP. Walczyłem z moimi nałogami jak mogłem, ale dwu krotnie poległem. Na grillu w ubiegłym tygodniu wypiłem dwa piwa i wypaliłem 1,5 papierosa. Myślę, że moje samozaparcie w czasie trwania DPI i tak było bardzo silne i starałem się wykorzystać ten okres jak najlepiej, przy okazji jedząc dużo mięsa i surówek.

Odżywiałem się przeważnie wiejskimi jajkami, boczkiem, wieprzowiną, wołowiną, kaszą jaglaną, surówkami własnej roboty na bazie kapusty kiszonej i ogórków kiszonych a także pozostałych warzyw spełniających kryteria na owym etapie diety. Nie służyło mi łączenie mięsa(zwłaszcza boczku z jajkami) wówczas dochodziło w brzuchu do burczenia i przelewania, zatem musiałem dokonać podziału, co poskutkowało pozytywnie.

Od jutra wprowadzam etap drugi diety, pomału będę wprowadzał owoce i zobaczymy, co będzie się działo dalej.

Moim marzeniem jest poprawa funkcji umysłowych, zwłaszcza dobija mnie ta derealizacja, przymglenie świadomości, szumu w uszach, oraz problemy z koncentracją czy pamięcią. Jak coś zacznie się zmieniać na tych płaszczyznach nie omieszkam was poinformować. Brakuje mi tu nasion kakaowca, bo pomimo krótkiego ich stosowania moje samopoczucie się bardzo poprawiło no, ale cóż na wszystko przyjdzie czas. Ja ostatecznie przetrwam, choroba nie. Jak sam z nią nie wygram to piach ją wyciągnie, gdy kostucha zapuka do mych drzwi. Póki, co walczę i trzymam się jakoś, walkower nie wchodzi w rachubę…
Zapisane
Strony: 1 ... 5 6 [7]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!