Tytuł zobowiązujący, mam nadzieję, że komuś posłuży w drodze do zdrowia.
MO i koktajle pijemy z całą rodziną ponad 5 lat, z krótkimi przerwami w chwilach nadmiernego oczyszczania.
Moje dzieciaki i mąż są doskonałym przykładem na to, że MO działa cuda.
Mój przypadek też to potwierdza, ale ja potrzebowałam dodatkowych działań (więcej w dziale NIA -
Przypadek Marlenki).
Kiedy zaczynaliśmy przygodę z Biosłone moje dzieci miały 14, 15 i 21 lat.
Najstarsza córka stosowała MO i koktajle z bardzo dobrym skutkiem tylko trzy lata, jednak kiedy poszła "na swoje" zaprzestała. Od jakiegoś czasu nabiera z powrotem chęci do sprawdzonych przez swoją rodzinę metod na odzyskanie zdrowia i wraz ze swoim partnerem (po zapoznaniu się z lekturą) zamierzają pójść tą drogą. Koktajle już piją, więc jest nadzieja, że dołączą pozostałe elementy układanki.
"Maluchy", bo tak ich cały czas nazywamy, na początku miały sporo objawów oczyszczania: anginy, nawracające katary, zapalenia oskrzeli, krwawienie z odbytu (córka-18 lat). Dodam, że wszystko przechodziły bez leków.
Bardzo uciążliwy był trądzik u obojga, jednak po spotkaniu z Mistrzem na zlocie, młodzież podjęła świadomą decyzję o odstawieniu glutenu. To był strzał w dziesiątkę. Żadne odczulania, okłady z cebuli czy kapusty nie przebiły efektów tej decyzji. Młodszy, z większymi problemami skórnymi, zrezygnował z glutenu na prawie dwa lata, starsza - na ponad rok. Dzisiaj w ogóle nie wiedzą co to zaognione, ropiejące wypryski.
Jak ostatnio "chorują"?
Ma to miejsce bardzo rzadko, zwykle jest to dość wysoka temperatura, katar, rzadziej kaszel, trwa to zwykle 1-2 dni. Wtedy łóżko, gruba kołdra i to wszystko.
Nadmienię jeszcze, że ja o moje dzieci "bardzo dbałam" i z każdą pierdołą biegałam do lekarza i bardzo się zaleceń słuchałam, bo uważałam, że tak postępuje dobra matka. Antybiotyk trzeba - no to trzeba, a zapotrzebowań na to badziewie było ogrom u moich dzieci. Szczerze mówiąc, to się dziwię, że tak szybko tym moim biedakom udało się wyjść na prostą, po tym czym nieświadoma matka im serwowała.
Wielu znajomych moich dzieci bardzo się dziwi, że one tak rzadko i krótko chorują. Przerabiam więc wielokrotnie uświadamianie tych młodych, podsuwam lekturę, forum, spędzam godziny z ich rodzicami na wałkowaniu idei Biosłone. Wszystko wygląda super, zaczynają, widzą pozytywne efekty i ... nie wiadomo czemu... się zniechęcają. Ja to widzę tylko jako objaw typowego lenistwa, niestety. I co dziwne, dzieciaki chcą dalej, ale jak kolejny raz nie ma mikstury i koktajlu, to jeszcze działają same, ale to trwa niezbyt długo, bo same się zniechęcają, nie mają wzorców. Przerabiam to już kolejny raz...
Mąż, obecnie prawie 47 lat, od pięciu lat MO i KB i... nic ponad to, no jeszcze zapomniałabym, od dwóch lat rano woda z octem jabłkowym i miodem i oczywiście rytuały tybetańskie. To jego zestaw.
W przeszłości miał różne, może niezbyt uciążliwe dolegliwości, a jednak.
Dzisiaj "choruje" dzień, dwa i to wszystko. Zwykle jest to paskudny katar i kaszel. Niczym się nie wspomaga. A że nie stroni od smacznych i mniej smacznych uciech życia, to już nie wspomnę.
Dodam, że mąż przez ostatni rok miewa sporadyczne, kilkudniowe i lekkie krwawienia z odbytu, ale to prawdziwy efekt zdrowienia, goją się nadżerki w jelitach i odpadają strupy.
Mam nadzieję, że pomogłam komuś wejść na właściwą ścieżkę, która zwie się "Droga do zdrowia".