Vacuum
|
|
« : 24-05-2013, 12:21 » |
|
Możliwość zniknięcia Forum z cyberprzestrzeni zmobilizowała mnie wreszcie do zarejestrowania się. Cóż, lepiej późno niż wcale. Ponieważ sukcesy są i to duże - zawdzięczam je panu Józefowi i wszystkim współtworzącym to Forum - poczucie wdzięczności nakazuje opisać jak się sprawy miały i mają. Postaram się streścić, ograniczając opis do koniecznego minimum (nie będę pisać o objawach drugorzędnych). OBJAWY GŁÓWNE 1. Przeraźliwy ból zatok, najmniejszy wiaterek znacznie pogłębiał ten stan. 2. Ból w okolicy ucha, wrażenie palenia, w okresach zaostrzeń wyraźne kłucie. Próby ustalenia przyczyn tego bólu i nazwania go przez lekarzy zakończone niepowodzeniem - klasyka. Początek bólu marzec 2005 r. (jako efekt zapalenia zatok, które rozpoczęło się miesiąc wcześniej). Koniec (mam nadzieję, że definitywny) kwiecień 2013 roku - o czym poniżej. 3. Mgła umysłowa. Momenty prawdziwego debilizmu. Problemy z logicznym myśleniem. 4. Męczliwość zamiarowa. 5. Nerwowość, brak pewności siebie. 6. Stany podgorączkowe 37,2-37,5 trwające od 2005 roku do teraz. 7. Wychudzenie. 8. Problemy ze wzrokiem, wiecznie zaczerwieniona rogówka, popękane żyłki. 9. Bóle gardła i krtani. Ropnie na migdałach. 10. Obłożony język. 11. Problemy z dziąsłami. 12. Straszliwe nocne poty (do trzech zmian piżamy w ciągu jednej nocy). 13. Bóle mięśni, głównie przykręgosłupowych (część lędźwiowa i szyjna). 14. Tachykardia.
DROGA DO ZDROWIA (w naprawdę wielkim skrócie) 2005 rok: próby pozbycia się problemu poprzez zażywanie dużych ilości antybiotyków. Jest coraz gorzej. Zjedzenie czegokolwiek słodkiego, a także nabiału potęguje objawy - zauważam to na długo zanim odkryję, że to grzybica. 2006: natrafiam na książkę Jadwigi Górnickiej, umawiam się na wizytę, czego efektem jest zmiana podejścia. Ssę olej słonecznikowy (co wreszcie uruchamia schodzenie ropy z krwią, trwa ono do dziś), obkładam się liśćmi kapusty (zatoki), co przynosi ulgę w cierpieniu, piję wywar ze skrzypu, robię masaże stóp i przeklinam świat. 2007: znajduję Forum Biosłone. Kupuję książki. MO zaczynam w marcu 2007 roku, piję KB. Rozpoczynają się kryzysy Herzheimera trudne do opisania; "umieram 100 razy". Jestem chuda jak śmierć. Ze względu na charakter pracy (wysokie góry) miksturę piję z przerwami. Zakraplanie nosa się nie udaje, wciąż obrzęk śluzówki. W lecie łapię infekcję, okolica prawego ucha boli nieprawdopodobnie, po tygodniu wszystko mija i ból już nigdy nie powraca. Pierwszy duży sukces. Na wyleczenie lewego ucha będę musiała czekać do kwietnia 2013 r. (dobrze, że wtedy tego nie wiedziałam). 2009: Jest dużo lepiej, zatoki prawie nie bolą, gardło i krtań wyleczone, ale wciąż czuję "palenie" w lewym uchu. Pocę się w nocy, bezustanne stany podgorączkowe odbierają siły. Nie mam ochoty na kontakt z ludźmi. W grudniu wreszcie rozpoczynam dietę prozdrowotną, z powodzeniem przechodzę wszystkie etapy. Do dziś nie jem glutenu. To strzał w 10! 2011: zdrowieję w oczach, zaczynam przybierać na wadze, poprawia się cera, coraz częściej słyszę, że dobrze wyglądam (zamiast wcześniejszych krępujących pytań typu: Boże, co się z tobą stało?). Kiepsko śpię, co dla mnie jest absolutną nowością. Mimo powtarzanych kuracji Slow-Magiem serce zaczyna szaleć. Przyjmuję też (czasem, ale rzadko) potas - zauważam przy okazji, że najlepiej mój organizm reaguje na chlorek potasu, serce uspokaja się prawie natychmiast. Stan ten osiąga swoje apogeum po wizycie u dentysty (znieczulenie z adrenaliną). W nocy chodzę po ścianach, serce wali jak nigdy dotąd. Szperam po necie, okazuje się, że adrenalina powoduje zwiększone zapotrzebowanie na potas. Wszystko pasuje. A zatem do kuracji Slow-Magiem dołączam produkty bogate w potas (pomidory, banany, suszone morele, jabłka - wcześniej owoce jadłam rzadko, bo następowało zaostrzenie objawów) i miesięczną kurację chlorkiem potasu (Kalipoz). Tachykardia mija jak ręką odjął. Zaczynam znów dobrze spać. 2013: stan na dziś. W okresach odstawienia MO (podczas wyjazdów związanych z charakterem pracy) rewelacyjne samopoczucie! Większość objawów opisanych wyżej to przeszłość. Utrzymuje się wciąż poranne odpluwanie grudki ropy z flegmą i z krwią, której czasem jest dość dużo (krew żylna, ciemnoczerwona). W okresie systematycznego brania MO - zaostrzenie objawów, szczególnie gdy dołączam zakraplanie nosa. Wtedy ilość odpluwanej wydzieliny się zwiększa, pojawia się w niej więcej ropy (śmierdzącej), temperatura wzrasta do 37,5-6, w okolicy serca czuję niepokój, ale nie jest to już wyraźna tachykardia. Okresowo nękają mnie jeszcze bóle mięśni przykręgosłupowych (część szyjna i lędźwiowa). W kwietniu super-kryzys, po 6 dniach zakraplania nosa (obie dziurki) zaczyna sie ostry ból lewej trąbki słuchowej, na jaki czekałam od lat. Bolą też okoliczne węzły chłonne. Trwa to około siedmiu dni. Postanawiam dołączyć picie herbaty z miodem w celu ewakuacji ropy z migdałka gardłowego, który prawdopodobnie zatyka ujście owej trąbki, powodując jej wieczne zapalenie (czyli owe osławione już w mojej rodzinie "palenie"). Dodatkowo zaczynam płukanie migdałków moczem. Po 24 godzinach totalna poprawa. Ból ustępuje bezpowrotnie.
Cóż więcej rzec. Po prostu jeszcze raz wielkie DZIĘKUJĘ.
|
|
« Ostatnia zmiana: 05-02-2021, 20:27 wysłane przez Kamil »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kamil
|
|
« Odpowiedz #1 : 24-05-2013, 12:58 » |
|
Sześć lat to długo, a nawet bardzo długo. Szczerze Ci gratuluję! My również dziękujemy, że zechciałaś się zarejestrować i napisać to wszystko. To cieszy, raduje, a nawet motywuje - tym bardziej niedowierzających.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dandi
|
|
« Odpowiedz #2 : 24-05-2013, 14:16 » |
|
Od 2005 nie miała Pani żadnych pytań i wątpliwości? Ani jednego postu? Dopiero teraz?
|
|
« Ostatnia zmiana: 24-05-2013, 14:16 wysłane przez Whena »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kamil
|
|
« Odpowiedz #3 : 24-05-2013, 14:19 » |
|
Jakiego 2005 roku? Czytałeś ze zrozumieniem?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Vacuum
|
|
« Odpowiedz #4 : 24-05-2013, 14:29 » |
|
Dzięki, Kamil, za miłe przyjęcie .
|
|
« Ostatnia zmiana: 24-05-2013, 15:04 wysłane przez Vacuum »
|
Zapisane
|
|
|
|
Kalina
Offline
Płeć:
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Miejsce pobytu: lubuskie
wiadomości: 995
|
|
« Odpowiedz #5 : 24-05-2013, 14:37 » |
|
Bardzo fajnie, że pojawiają się osoby z tak długim stażem, i dzielą się swoim doświadczeniem. Zawsze uważałam, że Biosłone jest dla długodystansowców, Ty doskonale to potwierdzasz. Życzę dalszych sukcesów.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Luki27
Offline
Płeć:
MO: maj 2011
Miejsce pobytu: Warszawa
wiadomości: 292
|
|
« Odpowiedz #6 : 24-05-2013, 15:04 » |
|
Przez cały czas piłaś MO z aloesem, czy zmieniałaś na citrosept?
|
|
« Ostatnia zmiana: 05-02-2021, 20:27 wysłane przez Kamil »
|
Zapisane
|
|
|
|
Vacuum
|
|
« Odpowiedz #7 : 24-05-2013, 15:07 » |
|
Dandi, na początku byłam jedną chodzącą wątpliwością... która z biegiem czasu zamieniła się w pewność co do dokonanego wyboru. Na pytania znajdywałam odpowiedzi w postach, ewentualnie metodą prób i błędów dochodziłam do tego co mi szkodzi, a co pomaga. Cierpliwość to podstawa sukcesu. I wyciszenie, tylko tak można usłyszeć głos intuicji. Branie udziału w dyskusji, gdy nie jest się czegoś pewnym i walczy się o przeżycie nie jest w moim stylu. A narzekać na zły los, brak zdrowia, czy popełnione błędy nie lubię. Odezwałam się wtedy, gdy nadszedł stosowny moment - bo każdy głos wspierający pana Józefa i Forum jest ważny. W moim przypadku dochodzenie do formy trwało bardzo długo, w jakiejś mierze było to spowodowane trybem życia jaki prowadzę - wciąż w wysokich górach, często na najwyższych obrotach, bez możliwości odchorowania infekcji. Ryzyko, że kryzys ozdrowieńczy dopadnie mnie wtedy, gdy nie będę mogła położyć się do łóżka było duże, więc przerywałam branie mikstury na 2-3 miesiące. Gdybym nie przerywała proces zdrowienia przebiegałby o wiele szybciej. To jest rodzaj pocieszenia dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z MO i są przerażone, że oczekiwanie na rezultaty trwa tyle czasu - może w waszym przypadku będzie to krótszy okres. W każdym razie, jeśli zastanawiacie się czy ją wdrożyć, to nie zwlekajcie. MO naprawdę działa! Przez cały czas piłaś MO z aloesem, czy zmieniałaś na citrosept?
Zmieniałam. Początkowo stosowałam się do zaleceń zawartych w książce, później była to trochę "wolna amerykanka", stosowałam to, co było akurat pod ręką (nie mieszkam w Polsce). Generalnie wolę aloes, citrosept bywał zbyt silny. Biorąc pod uwagę przerwy w braniu MO, o których wspominam wyżej, na przyzwyczajenie do środka gojącego mój organizm raczej dużych szans nie miał, więc zamienianie aloesu na citrosept nie uznawałam za rzecz o najwyższej wadze. Bardzo fajnie, że pojawiają się osoby z tak długim stażem, i dzielą się swoim doświadczeniem. Zawsze uważałam, że Biosłone jest dla długodystansowców, Ty doskonale to potwierdzasz. Życzę dalszych sukcesów. Dzięki, Kalina, i wzajemnie - jak najmniej wyboistej drogi do celu Ci życzę.
|
|
« Ostatnia zmiana: 05-02-2021, 20:27 wysłane przez Kamil »
|
Zapisane
|
|
|
|
Dandi
|
|
« Odpowiedz #8 : 24-05-2013, 19:20 » |
|
Jakiego 2005 roku? Czytałeś ze zrozumieniem?
Pomyliłem się, od 2007. Vacuum, dzięki za opis i opinię.
|
|
« Ostatnia zmiana: 05-02-2021, 20:27 wysłane przez Kamil »
|
Zapisane
|
|
|
|
Dusiu70
|
|
« Odpowiedz #9 : 24-05-2013, 19:41 » |
|
Ryzyko, że kryzys ozdrowieńczy dopadnie mnie wtedy, gdy nie będę mogła położyć się do łóżka było duże, więc przerywałam branie mikstury na 2-3 miesiące. Stety/niestety postępuję podobnie. Czasami praca bierze górę. Oczywiście wiem, że każdy zasługuje na swoje choroby. Mój syn podobnie działa, tylko on ma silne efekty oczyszczania i teraz (matura) musiał przerwać MO. Wracając do swego postępowania, oprócz tego, że czasami przerywam MO, to zdarza mi się zjeść kromkę chleba czy kawałek pizzy, a tego posta piszę przy lampce Porto. Mało tego, zauważyłem u siebie, że (prawdopodobnie) potrafię psychicznie wpłynąć, na zablokowanie oczyszczania własnego organizmu. Napisałem to, by w razie kiedy mi popieprzy się w głowie, jak niektórym niewdzięcznikom i zacznę wypisywać jakieś bzdury na temat metod tu promowanych, to proszę mi ten post przypomnieć.
|
|
« Ostatnia zmiana: 24-05-2013, 19:42 wysłane przez Dusiu70 »
|
Zapisane
|
(20)Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie badacz wieku tego? Czyż Bóg nie obrócił w głupstwo mądrości świata? (21) Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie. (1Kor)
|
|
|
Denver
Offline
Płeć:
Wiek: 37
MO: 1.01.2013
Miejsce pobytu: Łódzkie
wiadomości: 285
|
|
« Odpowiedz #10 : 24-05-2013, 19:47 » |
|
Nic tylko się cieszyć i pogratulować cierpliwości na tak wyboistej drodze do zdrowia. Vacuum odnalazła swoje Eldorado poprzez Biosłone. A powiedz nam jeszcze jak się odżywiałaś przez ten okres 7 lat? Stosowałaś zasady ZZO czy raczej frystyle prócz glutenu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Vacuum
|
|
« Odpowiedz #11 : 24-05-2013, 20:42 » |
|
Dzięki Denver. O cierpliwość łatwiej, gdy WIESZ, że to wszystko działa i że to, co Ci się właśnie przytrafia (czyli jeszcze jeden kryzysik) to tylko kolejny meander rzeki. Oczywiście - czasem są momenty zwątpienia i prawdziwej rozpaczy, ale cóż. Takie życie. Go hard or go home jak powiadają starzy górale. A co jadłam? Osoba, która walczy z grzybicą o freestyle musi zapomnieć. Ciągła samoobserwacja i wyciąganie wniosków - tylko to może ją uratować. W początkowym okresie było naprawdę ciężko. Wszystko co wiązało się z cukrem, glutenem, nabiałem powodowało ból zatok, "palenie" trąbki słuchowej (tzn. dziś wiem, że to była trąbka lub okolice, wtedy nie potrafiłam nazwać tego miejsca, co jeszcze bardziej demonizowało całą tę chorobę), pogorszenie widzenia, pamięci... A gdy sobie pofolgowałam (patrz: np. zjadłam opakowanie jogurtu dwa dni pod rząd) rozpoczynało się n-te zapalenie gardła. Jadłam więc to, co przynosiło pewną ulgę: warzywa, grejpfruty, mięso. Piłam sok z cytryny z wodą wedle wskazań Janusowych. Oczywiście jadłam gluten (niewiedza boli), z którym pożegnałam się dopiero pod koniec 2009 roku, czyli po prawie 4 latach katorgi (w tym ponad 2 latach z MO). Wtedy też przeprowadziłam wszystkie etapy DP, bez specjalnych "skoków w bok". KB głównie warzywne i z grejpfruta, po nim się lepiej czułam. Największy problem miałam ze słodszymi owocami typu banan, jabłko, śliwki, gruszki, itp. Zjedzenie większej ilości wciąż generowało to "palenie", więc wprowadzałam je bardzo powoli. W miarę zdrowienia mogłam jeść "bezkarnie" coraz więcej produktów: czekoladę, ser żółty, ziemniaki, moje ulubione jabłka, etc. Teraz nastały czasy rozpusty, z umiarem mogę jeść WSZYSTKO.
|
|
« Ostatnia zmiana: 05-02-2021, 20:27 wysłane przez Kamil »
|
Zapisane
|
|
|
|
Bazyli
Offline
Płeć:
Wiek: 43
MO: 01.10.2010
wiadomości: 18
|
|
« Odpowiedz #12 : 25-05-2013, 11:02 » |
|
A jak długo byłaś na poszczególnych olejach w MO? Pewnie teraz jesteś na winogronowym. Czy wracałaś z powrotem do jakiegoś oleju i na jakim były największe "jazdy"? Żeby dojść do ładu trzeba raczej wygoić i oczyścić cały przewód pokarmowy. Czy dopiero po zastosowaniu winogronowego, który dociera najniżej miałaś wyraźne postępy w zdrowieniu?
|
|
« Ostatnia zmiana: 25-05-2013, 12:37 wysłane przez Whena »
|
Zapisane
|
|
|
|
Savage7
Offline
Płeć:
Wiek: 48
MO: 01.01.2007
Wiedza:
Miejsce pobytu: Granica małopolski i śląska
wiadomości: 951
|
|
« Odpowiedz #13 : 25-05-2013, 20:34 » |
|
Vacuum bardzo się cieszę, że takie osoby jak Ty pojawiają się na forum. Twój przykład jako kolejny pokazuje, że istnieje droga do zdrowia, nawet w ciężkich przypadkach. To przykład dla niedowiarków, że tylko konsekwencja daje szansę na zdrowie.
|
|
|
Zapisane
|
Teoria jest wtedy, kiedy wiemy wszystko, a nic nie działa. Praktyka jest wtedy, kiedy wszystko działa, a nikt nie wie dlaczego.
|
|
|
Vacuum
|
|
« Odpowiedz #14 : 26-05-2013, 08:42 » |
|
Bazyli, w pierwszych latach z MO przeszłam grzecznie przez wszystkie oleje, później wróciłam do kukurydzianego, na którym pojawiały się najostrzejsze kryzysy. Generalne założenie jest takie, że zmieniamy olej w momencie ustania objawów oczyszczania, z czym w moim przypadku był problem, gdyż codziennie rano odpluwałam ropę, często z krwią (ilościowo było tego czasem ok 5-6 dużych łyżek, czyli naprawdę sporo). Trwa to, jak już pisałam, do dziś - tzn. prawie ustaje gdy odstawiam MO, ale gdy jestem na miksturze nie ma dnia bym o poranku nie "wisiała" nad muszlą klozetową. Podejrzewam, że organizm wybrał tę drogę do usuwania nie tylko zastarzałych usterek, ale również toksyn, będących produktami metabolizmu. Nie jest to ani miłe, ani estetyczne, ale nie boli, więc nie marudzę, mimo, że czasem (kiedy nocuję poza domem) trochę mi głupio na myśl, że wydawanymi dźwiękami mogę przerażać gości z sąsiednich pokoi. Do oleju kukurydzianego postanowiłam wrócić po pierwsze dlatego, że na nim oczyszczanie wyraźnie się wzmaga, a poza tym zauważyłam jego duży wpływ na poprawę stanu skóry, która obecnie wygląda naprawdę świetnie (o wiele lepiej niż 10 lat temu, znajomi uważają, że podpisałam pakt z diabłem ). Dzięki, Savage7 . Niestety ludzie z trudnością uczą się na cudzych błędach i cudzym doświadczeniu, a wiara w wiedzę i zaangażowanie konowałów zbiera wciąż obfite żniwo. Polecałam MO wielu osobom, najpierw z poczuciem misji, potem z coraz mniejszym entuzjazmem, obserwując marne efekty swoich altruistycznych poczynań. W końcu machnęłam ręką - zrozumiałam, że każdy musi przejść własną drogę. Ja przestałam wierzyć lekarzom dość wcześnie, w okresie liceum, pamiętając czasy podstawówki naznaczone nieustannymi zapaleniami oskrzeli i płuc, na które lekarz rodzinna odpowiadała zawsze w ten sam deseń: biseptol, ampicylina, wibramycyna, penicylina. Trzeba być niespełna rozumu, by przez lata tak faszerować dziecko. Gdy miałam 15 lat mama zabrała mnie do zielarki i po roku brania ziół przeróżnych przestałam chorować. Od tamtej pory ani razu nie miałam zapalenia oskrzeli. Cóż, kiedy potem "złe" przeniosło się na zatoki... Proszę o używanie funkcji "edytuj" w celu dodania treści, a nie pisać dwóch postów jeden pod drugim. //Kamil
|
|
« Ostatnia zmiana: 05-02-2021, 20:27 wysłane przez Kamil »
|
Zapisane
|
|
|
|
Vacuum
|
|
« Odpowiedz #15 : 26-05-2013, 14:46 » |
|
Ma ktoś z Was pomysł skąd tyle krwi dzień po dniu, od tylu lat? A może miał ktoś podobne doświadczenia (chodzi mi o krew z okolic migdałka gardłowego i wrażenie palenia w okolicy pomiędzy uchem, a gardłem; co do reszty objawów z przeglądania postów wiem, że wielu się z nimi męczy )? Kamil: czy te pytania mogę umieścić w tym wątku, czy trzeba założyć nowy, w odpowiednim dziale? Może zostać. //Kamil
|
|
« Ostatnia zmiana: 05-02-2021, 20:27 wysłane przez Kamil »
|
Zapisane
|
|
|
|
|