Tomasz D
|
|
« : 13-06-2013, 10:30 » |
|
Rzadko czytam forum, ale około 3 lata temu właśnie ten dział dodawał mi sił i nadziei, że może być naprawdę dużo lepiej. Dzisiaj ja i moja rodzina (dwie córki i żona) jesteśmy na etapie takim, który pozwala jednoznacznie stwierdzić, że wszystkie działania prozdrowotne, na czele z MO, to droga do zdrowia i szczęścia, jak się zwykle życzy innym. Nie sposób opisać w krótkim poście całej historii, dlatego ograniczę się do przedstawienia konkretów.
Zaczęło się ode mnie: 1 Od młodych lat co infekcja to antybiotyki 2 Silny łupież w wieku 10 lat 3 Depresja (przybicie) od 25 roku życia do 38 4 Nadciśnienie 5 W wieku 38 lat borelioza 6 Nadciśnienie, wysoki cholesterol, trójglicerydy
Krótko mówiąc, z człowieka pełnego życia i werwy stawałem się wrakiem.
Leczenie medyczne - przynosiło w wielu przypadkach chwilową poprawę, ale z roku na rok niemal wszystkie przypadłości nasilały się.
Nie chcę opisywać w szczegółach całego etapu wychodzenia z "pacjentyzmu", bo szkoda czasu. Ważne, że był ten dzień, w którym znajoma poleciła mi książkę Józefa Słoneckiego, bo to była jedyna nadzieja. Pierwsze symptomy oczyszczania po ok. miesiącu, a dalej to leciało samo i trzeba się psychicznie mocno nastawić, bo, wbrew temu co myślałem, ta droga nie jest wcale taka prosta i trzeba mocnego czasami wsparcia, żeby nie popełnić błędu lub nie zrezygnować. Mało tego, ludzie i przyjaciele z bliskiego otoczenia potrafią również skutecznie zamieszać. Dlatego co mogę doradzić to: zaufać temu co jest w tej książce napisane i mieć "łeb na karku".
Dołączyła po pewnym czasie moja żona i dzieci - również różne perypetie i co gorsza w wielu przypadkach, gdy idzie o dzieci, strach i niepewność potęgują się dwukrotnie.
Ale dzięki samemu autorowi i jego bezcennych bezpośrednich poradach, a także Wam moi drodzy, udało mi się wszystkie trudności owego czasu przetrwać i do dziś cała rodzina od prawie trzech lat bez żadnej tabletki.
Po 2,8 roku z MO większość dolegliwości ustąpiła całkowicie, np. ciśnienie dziś książkowe, wielu rzeczy nie badam, bo samopoczucie każe cieszyć mi się życiem. Borelioza - nie mam pojęcia czy nadal we mnie jest czy nie, ale póki co przez 3 lata czuję się coraz lepiej w całym zakresie, więc również teza zarazka i antybiotyków przestała mnie interesować. Dzieci - jedna córka po przechorowaniu zwykłych infekcji grypowych zgodnie z prawem natury, jest chodzącą elektrownią atomową. Ostatnio dopadła ją angina i tu miałem zgryza, ale wystarczyła jedna drobna konsultacja z Mistrzem (bardziej potrzebna była mnie niż córce), ale pozwoliła na zachowanie zimnej głowy. Przechorowała ok. 5 dni bez żadnej absolutnie tabletki, nawet przeciwbólowej. Migdały się wchłonęły w ciągu trzech tygodni całkowicie. Jestem po tym bardziej dumny nawet z siebie niż z córki. Mówiąc krótko trzeba przeżyć to wszystko na własnej skórze, aby wiedzieć o czym wszyscy tu piszą. Dopiero teraz doceniam wartość wiedzy zawartej w książkach Józefa Słoneckiego.
Dziś świat jest dla mnie kolorowy jak za czasów małego dziecka.
Wszystkim pragnę podziękować a tych, którzy zaczynają zdrowieć zapewnić, że metody prozdrowotne na czele z MO czynią "cuda". Wiem, bo sprawdziłem. ŻYCZĘ WSZYSTKIM DUŻO ZDROWIA.
Jeszcze jedno: po drodze dodatkowo był detox w odpowiednim czasie i nefrosept - ale trudno mi powiedzieć jakie działanie przyniosły szczególnie detox, bo nie miałem żadnych dodatkowych objawów.
|