Agata
|
|
« Odpowiedz #40 : 30-07-2013, 14:34 » |
|
Chcieliśmy wybrać się do księdza, ale wiemy jak jest aby trafić na kogoś sensownego to będzie problem. Egzorcyści są "sensowni". I przygotowani do pracy z ludźmi z takimi problemami. Jest ich niewielu w Polsce, na wizytę trzeba trochę poczekać. Ich nazwiska są w internecie, często można poczytać wywiady z nimi lub posłuchać kazań, co jeszcze bardziej pomaga w znalezieniu odpowiedniego.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Nick555
|
|
« Odpowiedz #41 : 30-07-2013, 17:41 » |
|
Egzorcyści są "sensowni". I przygotowani do pracy z ludźmi z takimi problemami. Jest ich niewielu w Polsce, na wizytę trzeba trochę poczekać. Ich nazwiska są w internecie, często można poczytać wywiady z nimi lub posłuchać kazań, co jeszcze bardziej pomaga w znalezieniu odpowiedniego.
A to ciekawe. Księża egzorcyści kojarzyli mi się do tej pory z takim np. o. Aleksandrem Posackim, który - oprócz chwalenia się w ogólnopolskiej prasie wątpliwymi sukcesami, jak to, że dorosłą egzorcyzmowaną rodzice muszą codziennie od lat namaszczać egzorcyzmowanym olejkiem i nie ma z nią praktycznie żadnego świadomego kontaktu, o ile dobrze pamiętam (nie mogę tego wywiadu teraz znaleźć, ale dostęp w internecie i tak byłby płatny) - uważa bioenergoterapię za "zagrożenie duchowe" lub wręcz dzieło szatana. Zresztą tę egzorcyzmowaną to bioenergoterapia miała doprowadzić do takiego stanu. Według księdza. Są też świeccy egzorcyści. Jest ich pewnie znacznie mniej, przynajmniej w Polsce, ale może skierowanie się do takiego to dobry pomysł, o ile nie przeszkadza w tym komuś jego wyznanie. Jednak, jako że, jak już powiedziałem, jest ich mniej, łatwiej może będzie znaleźć do posłuchania, poczytania, jak i wybrać owego sensownego egzorcystę pośród księży. Dodam jeszcze, że sam nie miałem do czynienia z żadnym egzorcystą, świeckim bądź nie. edit: W sumie to różni ludzie deklarują się jako odprowadzający podczepiające się byty, niekoniecznie muszą to być tacy, co nazywają siebie świeckimi egzorcystami. Więc wybór jest pewnie i spory... Może pomogłoby też duchowe uzdrawianie Bruno Gröninga: http://www.bruno-groening.org/polska/.
|
|
« Ostatnia zmiana: 30-07-2013, 18:03 wysłane przez Magaut »
|
Zapisane
|
|
|
|
Bara
Offline
Płeć:
MO: nie stosuję
Miejsce pobytu: Częstochowa
wiadomości: 67
|
|
« Odpowiedz #42 : 30-07-2013, 18:00 » |
|
Myślę, że z Krakowa to najbliżej u paulinów na Skałce jest takowy. Na J. Górze jest dobry o. Anzelnm.
|
|
« Ostatnia zmiana: 30-07-2013, 19:23 wysłane przez Ania? »
|
Zapisane
|
|
|
|
Agata
|
|
« Odpowiedz #43 : 30-07-2013, 20:32 » |
|
oprócz chwalenia się w ogólnopolskiej prasie wątpliwymi sukcesami Dodam jeszcze, że sam nie miałem do czynienia z żadnym egzorcystą To może ja dodam, że miałam do czynienia z egzorcystami i ich NIEwątpliwymi sukcesami. Świeckich nie polecam (mogą tylko zaszkodzić, a kasę wyciągną) i żadnych duchowych uzdrowień Groninga też nie (bo potem to już nawet egzorcysta może nie pomóc jak człowiek się zagalopuje...)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Nick555
|
|
« Odpowiedz #44 : 30-07-2013, 22:31 » |
|
To może ja dodam [...]
Dzięki za słuszne wytknięcie nieadekwatnego sformułowania. [...] że miałam do czynienia z egzorcystami i ich NIEwątpliwymi sukcesami.
Ale chyba przyznasz, że ten co się chwalił nie bardzo miał czym, przynajmniej w opisywanym przypadku. Świeckich nie polecam (mogą tylko zaszkodzić, a kasę wyciągną) i żadnych duchowych uzdrowień Groninga też nie (bo potem to już nawet egzorcysta może nie pomóc jak człowiek się zagalopuje...)
Jak to jest, że tylu ludzi rzekomo daje się zwieść rzekomym zagrożeniom duchowym, a tylko u niektórych skutkuje to nawiedzaniem przez duchy? Czy nie są to przypadkiem ponadprzeciętnie wbite w podświadomość zasady i zakazy kościelne, a przede wszystkim strach przed ich złamaniem? Stawiam też na jakąś karmę z poprzednich wcieleń. A ci księża egzorcyści choćby i byli skuteczni pewnie poznawszy metodę muru mentalnego Mistrza wsadziliby ją do wielkiego wora "zagrożeń duchowych" razem z bioenergoterapią, homełopatią, medytacją, jogą, afirmacjami... Poza tym dla przykładu stawiając karty tarota trzeba zachować swoiste zasady BHP, czyli np. nie wróżyć, gdy jest się silnie zmęczonym. Jeśli łamie się te zasady, a zapewne osoby wracające po epizodzie ezoterycznym na łono Kościoła często - przed powrotem - to robią, to powinien się liczyć z tym, że może to nieść ze sobą przykre konsekwencje.
|
|
« Ostatnia zmiana: 30-07-2013, 22:57 wysłane przez Magaut »
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #45 : 31-07-2013, 10:54 » |
|
Ludzie na ogół nie zdają sobie sprawy, jak silny wpływ na ich zdrowie mają czynniki, których "nie ma". Zajmowanie się tymi sprawami jest często źle widziane przez psychiatrów, skrajnych racjonalistów oraz równie skrajnych dewotów. My jednak odważnie, w sposób rzeczowy, spróbujemy wyjaśnić ów wpływ, a nade wszystko sposoby, jak się przed nim bronić. Bo że nie jesteśmy bezbronni, to dla mnie nie ulega wątpliwości. Natomiast skuteczność wszelkiej maści egzorcystów moje wątpliwości budzi, i to bardzo.
|
|
« Ostatnia zmiana: 31-07-2013, 11:09 wysłane przez Mistrz »
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Nieboraczek
|
|
« Odpowiedz #46 : 31-07-2013, 11:15 » |
|
Mur mentalny nie wszystkim udaje się zbudować, mnie się nie udało. Myślę, że Natasha będzie się męczyć aby sprostać temu a zadanie jest nader trudne. Pan Józef tłumaczył mi to kilkakrotnie, jednak nie ogarniam tego. Trudno jest "przełożyć to z polskiego na nasze", a co mówić wytłumaczyć w innym języku. Ta bariera językowa jest dodatkowym utrudnieniem. W zamian za to, zaczęłam pracować nad sobą, nad emocjami, nad asertywnością. Pan Józef i Heniek zrobili dużo tzn. udzielili wskazówek, efekty wypracowałam ja, bo każdy musi sam się z tym uporać. Teraz mam więcej "asertywnej energii" jak to Heniek określił. Myślę, że należałoby zacząć od rozwiązań prostszych. Dziewczyna miała trudne życie. Teraz też jest w sytuacji trudnej, w obcym kraju, nie zna dobrze polskiego. Może to jest nerwica i niekoniecznie trzeba odprawiać egzorcyzmy. Raczej, jak to mówi Kwiatuszek, należałoby "przepracować" tę przeszłość. Trudne przeżycia z przeszłości i niepewność obecnej chwili powodują, tak myślę, brak poczucia bezpieczeństwa. A to powoduje lęki. Jeśli są lęki, to brak jest asertywności, czyli też i pewności siebie. Asertywność potrzebna jest do tego, żeby walczyć ze złą energią tu i teraz. Muru mentalnego nie zbudowałam ale uczenie się asertywności spowodowało, że lęków nie mam albo mam rzadko. Może Natashy trzeba tego poczucia bezpieczeństwa, które jest bardzo ważne do osiągnięcia spokoju ducha. Nie chodzi mi o asertywność z psychologii jarmarcznej, gdzie tym mianem określa się butę i arogancję. Prawdziwa asertywność daje wewnętrzny spokój po tym, jak zostanie powiedziane "nie". Bez poczucia winy. Doszłam częściowo do tego ale wiem, że potrzebna jest pomoc innych ludzi. Dla Natashy najlepiej z najbliższego otoczenia w Polsce. Wiedza z forum też będzie Wam przydatna. Samemu pewne rzeczy trudno zobaczyć i pokonać.
|
|
« Ostatnia zmiana: 31-07-2013, 12:56 wysłane przez Nieboraczek »
|
Zapisane
|
|
|
|
Ania_aaaaa
|
|
« Odpowiedz #47 : 31-07-2013, 12:01 » |
|
Mistrzu, czy mógłbyś odpowiedzieć mi na króciutkie pytanie? Otóż, wczoraj postanowiłam po raz pierwszy przed snem zbudować mój mur mentalny. Postąpiłam dokładnie tak jak opisałeś to w swoim artykule. Zbudowałam mur ale wydał mi się niewystarczający więc wyobraziłam sobie do tego jeszcze szklaną kopułę pod którą także się schroniłam. Nigdy zbytnio nie wierzyłam w siłę umysłu, ale zmieniłam zdanie. Dosłownie chwile po zbudowaniu muru i odprężeniu się (może trwało to 5 minut) przed oczyma zaczęły ukazywać mi się różne twarze, było ich ok. 10. Pierwsza ukazała mi się czarnowłosa dziewczyna, na której dłużej się skupiłam, miała dziwny wyraz twarzy, była jakby trochę poirytowana. Dalsze twarze ukazywały mi się już dość szybko i były różne: zadowolone, uśmiechnięte, wściekłe. Niektóre wyglądały jakby chciały mnie skrzywdzić. Zastanawiam się co mogłaby oznaczać ta wizja? Czy ukazały mi się te wszystkie byty które nawiedzały mnie we śnie? Dodam, że już od dawna nie spało mi się tak dobrze! Wstałam wcześnie i byłam wypoczęta jak nigdy oraz dzisiaj mam wyśmienity humor
|
|
« Ostatnia zmiana: 31-07-2013, 12:18 wysłane przez Kamil_Niemcewicz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Marcin
Offline
Płeć:
Wiek: 47
MO: 10-03-2007
Miejsce pobytu: Kraków
wiadomości: 578
|
|
« Odpowiedz #48 : 31-07-2013, 12:19 » |
|
Mur mentalny potrafię zbudować i o dziwo bardzo szybko mi to wychodzi. Jednakże nie wiem, na ile jest on skuteczny i czy budując go dla kogoś innego, będzie to prawidłowo wykonana operacja gdyż robię go wg własnych upodobań. Nie wiem dokładnie jak testować schron, czy jest wszystko ok, czy budować go od nowa a może tylko zreperować?
|
|
« Ostatnia zmiana: 31-07-2013, 12:46 wysłane przez Kamil_Niemcewicz »
|
Zapisane
|
"Dziewięć dziesiątych naszego życia polega na zdrowiu"
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #49 : 31-07-2013, 12:42 » |
|
Nigdy zbytnio nie wierzyłam w siłę umysłu, ale zmieniłam zdanie. Dosłownie chwilę po zbudowaniu muru i odprężeniu się (może trwało to 5 minut), przed oczyma zaczęły ukazywać mi się różne twarze, było ich ok. 10. Pierwsza ukazała mi się czarnowłosa dziewczyna, na której dłużej się skupiłam, miała dziwny wyraz twarzy, była jakby trochę poirytowana. Dalsze twarze ukazywały mi się już dość szybko i były różne: zadowolone, uśmiechnięte, wściekłe. Niektóre wyglądały jakby chciały mnie skrzywdzić. To, niestety, jest skutek uboczny wchodzenia w nieznany nam świat. Nie będę rozpisywał się na ten temat teraz głębiej, może kiedyś, ale to świadczy, z iloma bytami ma do czynienia nasza podświadomość, pomimo że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Przed nimi właśnie chronimy się, budując mur - i przed tymi wyglądającymi przyjaźnie, i przed tymi wyglądającymi nieprzyjaźnie. Co powinniśmy w takim przypadku zrobić? Nic. Nie zwracać na nie uwagi, to odejdą. Gdy się to nie udało, to za jakiś czas proszę o tym napisać. Poradzę, jak się ich pozbyć, bez kretyńskich egzorcyzmów czy równie kretyńskich psychiatrów.
|
|
« Ostatnia zmiana: 31-07-2013, 17:47 wysłane przez Ania? »
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #50 : 31-07-2013, 12:47 » |
|
Mur mentalny potrafię zbudować i o dziwo bardzo szybko mi to wychodzi. Jednakże nie wiem, na ile jest on skuteczny i czy budując go dla kogoś innego, będzie to prawidłowo wykonana operacja gdyż robię go wg własnych upodobań. Nie wiem dokładnie jak testować schron, czy jest wszystko ok., czy budować go od nowa a może tylko zreperować?
Ja tego też nie wiem. Każdy z nas ma swój unikalny mur, tak samo jak każdy z nas jest unikalny. Masz, Marcinie, ogólną instrukcję. Ona w zupełności wystarczy do zbudowania Twojego muru. Nikt za Ciebie tego nie zrobi.
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Agnieszka_B
|
|
« Odpowiedz #51 : 31-07-2013, 16:58 » |
|
Ostatnio, obca mi osoba z którą musiałam spotkać się kilka razy i coś ustalić, ni z gruchy ni z pietruchy, zapytała mnie czy nie stawiam przypadkiem tarota i nie bawię się we wróżby. Osoba ta interesowała się bioenergią i stwierdziła cytuję: że jestem bardzo dobrze chroniona. Co to może oznaczać? Czy to zasługa mojego muru? Nigdy świadomie nie budowałam go wokół siebie. Może to moja głęboka wiara? Trochę się pogubiłam w tym wszystkim. Co myślicie?
|
|
« Ostatnia zmiana: 31-07-2013, 19:42 wysłane przez Kamil_Niemcewicz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Zosia_
Offline
Płeć:
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
wiadomości: 1.049
|
|
« Odpowiedz #52 : 01-08-2013, 22:02 » |
|
Nieboraczku, może tej dziewczynie w jakiś sposób mogłoby pomóc pisanie o swoich przeżyciach, sprawach, lękach, marzeniach? Może niech zacznie pisać coś w rodzaju pamiętnika, tak tylko dla siebie. Niech sobie spisze swoje wspomnienia z dzieciństwa. I te dobre i te złe. Nie tylko wydarzenia ale przede wszystkim swoje odczucia. Tak samo sprawy terażniejsze. Wiem z własnego doświadczenia, że takie pisanie może bardzo pomóc. Dla mnie było bardzo pomocne. Trudno było mi zmusić się do pisania, ale z czasem stało się tak ważnym i dobrym elementem życia, że trwało wiele lat. Pomogło "przerobić" traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa, pozbyć się poczucia winy (dzięki temu dowiedziałam się, że dziecko będąc ofiarą ma właśnie bardzo obciążające poczucie winy) a potem poradzić sobie z trudnymi innymi wydarzeniami. Dzieki takiemu pisaniu, łatwiej złapać dystans, spojrzeć z innej strony. Emocje spisane są czytelniejsze ale ma się też wrażenie, że zostają "oddane papierowi".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Nieboraczek
|
|
« Odpowiedz #53 : 05-08-2013, 11:36 » |
|
Myślę, że tak. Niepojęty jest ten mechanizm wpędzania się w poczucie winy przez dzieci wtedy, kiedy rodzic czy rodzice zachowują się agresywnie albo w inny sposób niewłaściwie. Ale niestety tak jest. Poczucie winy jest strasznie destrukcyjne i może taki pamiętnik byłby pomocny. Jednak na to pytanie odpowiedzi musi udzielić Marcin, bo on wie najwięcej z nas wszystkich tutaj.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Marcin
Offline
Płeć:
Wiek: 47
MO: 10-03-2007
Miejsce pobytu: Kraków
wiadomości: 578
|
|
« Odpowiedz #54 : 07-08-2013, 22:51 » |
|
Co do pamiętników itp., Natasha coś tam sobie pisze ale to jej wiele nie pomaga. Jednak aby nie mieszać wprowadzając kilka metod naraz, zastosowałem zgodnie z zaleceniami Mistrza mur mentalny. W pierwszej kolejności zrobiłem go sam dla Natashy. Nic jej nie mówiłem, co wieczór budowałem schron. Od momentu kiedy pierwszy raz zbudowałem schron nie pojawiły się już koszmary nocne. Po kilku dniach powiedziałem Natashy aby sama budowała go dla siebie. Jak na razie pełny sukces, koszmary minęły jedynie ma problem z zasypianiem, czasem to trwa nawet do dwóch godzin. Tak więc Mistrzu co teraz na to zasypianie, bo dziewczyna się tym męczy. Może coś nie tak robiliśmy? Co ciekawe, od momentu kiedy stawiałem schron Natashy ja wstaje bardzie zmęczony, i niewyspany. Być może straciłem sporo energii na to? Albo coś się do mnie doczepiło? Koszmarów nie mam ale wstaję jakbym nie spał.
|
|
« Ostatnia zmiana: 08-08-2013, 11:24 wysłane przez Nieboraczek »
|
Zapisane
|
"Dziewięć dziesiątych naszego życia polega na zdrowiu"
|
|
|
Bernadette
|
|
« Odpowiedz #55 : 27-09-2013, 07:06 » |
|
Panie Józefie, chciałam się zwrócić z trochę nietypowym problemem, bo chyba nikt na forum o to nie pytał, a mianowicie chodzi o sprawy sercowe i powodzenie. Dodam, że niestety długi czas tkwiłam w toksycznym związku. Cieżko mi się z niego uwolnić, chciałabym poznać kogoś nowego i tu się własnie pojawia problem - po prostu nie mam powodzenia Ja chyba mam wbite do podświadomości, że jestem nieatrakcyjna. Nawet kiedy zwyczajnie rozmawiam z jakimś kolegą, który mi się podoba to niemal czuję jak stawiam między nami jakiś mur i kurczę się w sobie. Otoczenie też to na pewno czuje. Wiem, że to co się ludziom podoba to emanacja pewnścią siebie, swobodą. Czy można sobie jakoś pomóc w tej materii (np. wyobrażać sobie w takich sytuacjach, że moja aura zamiast się kurczyć, rozszerza się)? Jak przekonać podświadomość o swojej wartości? Afirmacje to chyba głupi pomysł. A może pozostaje czekać aż w miarę oczyszczania psychika się uspokoi i wszystko wróci do normy. Proszę o zrozumienie tego delikatnego, ale ważnego dla mnie problemu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #56 : 27-09-2013, 07:39 » |
|
Tak, to jest poważny problem, ta niska samoocena. Afirmacja, czyli ogłupianie samego siebie, jest rzeczywiście głupim pomysłem. Sztuczne to sztuczne. Poczucie własnej wartości powinno być odzwierciedleniem naszego stanu ducha, ten zaś może zamieszkać tylko w zdrowym ciele.
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Tomasz_Dangel
Offline
Płeć:
MO: 2008
wiadomości: 1.079
|
|
« Odpowiedz #57 : 27-09-2013, 09:35 » |
|
Poczucie własnej wartości Wynika z samoświadomości (ang. self-awareness), czyli umiejętności introspekcji. Tę umiejętność można zdobyć. samoocena Bardzo silnie wpływa na nasz nastrój i zachowania. Są dwie możliwości: samoakceptacja albo samoodtrącenie (przepraszam za slang psychologiczny). Samoakceptacja to inaczej miłość własna (nie mylić z egoizmem lub narcyzmem). Św. Augustyn: "Kto nie umie kochać siebie, nie umie też kochać bliźniego". Św. Tomasz: "Miłość jaką ktoś darzy drugą osobę, wynika z miłości, jaką ma wobec samego siebie". Inne myśli na ten temat http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87_w%C5%82asna
|
|
« Ostatnia zmiana: 27-09-2013, 10:32 wysłane przez Kamil_Niemcewicz »
|
Zapisane
|
|
|
|
Asia61
Offline
Płeć:
Wiek: 63
MO: 06.03.2012 z przerwami na zdrowienie, KB od 01.05.2012, ZZO, bez glutenu!
Wiedza:
Miejsce pobytu: łódzkie
wiadomości: 2.360
|
|
« Odpowiedz #58 : 27-09-2013, 10:36 » |
|
Ja tę teorię znałam i stosowałam w praktyce przez wiele, wiele lat. Nie na wiele mi się zdała. Pomogła mi BPP. Wzrosła samoocena, poprawiła się asertywność, i mimo wciąż trwającego w organizmie remontu jest już o niebo lepiej.
|
|
|
Zapisane
|
Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.
- Awicenna
|
|
|
Bernadette
|
|
« Odpowiedz #59 : 27-09-2013, 15:00 » |
|
Mnie też się wydaje, że po prostu trzeba poczekać, a w miarę jak będę dochodzić do zdrowia zmieni się też moje nastawienie do ludzi i samej siebie, ale to na pewno trochę potrwa. Myślałam, że może są takie doraźne metody radzenia sobie na co dzień z nieśmiałością, czy poczuciem samotności. Miałam nadzieję, że może Pan Józef ma jakąś skuteczną, doraźną metodę (np. coś w stylu mentalnego schronu), ale chyba rzeczywiście nie tędy droga. Ja naprawdę staram się na co dzień myśleć pozytywnie. Powtarzam sobie, że wszystko będzie dobrze, ale nic się nie zmienia. Afirmacje, nawet modliwa, raz mi pomogą psychicznie, częściej nie, ale nie zmieniają sytuacji. Chyba zostaje mi przyłożyć się do diety, a różne napady smutku, skrępowania w kontaktach z innymi po prostu przeczekać.
|
|
« Ostatnia zmiana: 27-09-2013, 15:14 wysłane przez Bernadette »
|
Zapisane
|
|
|
|
|