W gabinecie bioenergoterapeuty

Zaczęty przez Mistrz, 14-08-2013, 09:05

Mistrz

#20
Też jestem zdania, że od okultyzmu należy trzymać się z daleka, ale nie metodą na głąba twierdząc, że to jest tak nieprawdopodobne, że to muszą być sztuczki. Akurat. Logurgia to okultyzm w czystej postaci, który ze sztuczkami nie ma nic wspólnego, podobnie jak bioenergoterapia, która nie ma nic wspólnego ani z okultyzmem, ani ze sztuczkami. To chcę ludziom uświadomić.

Dam Panu przykład, Panie Scorupion. Przychodzi do mnie chłopak z tachykardią, na którą cierpi od lat. Serce wali mu tak, że aż widać, jak klatka piersiowa podskakuje. Przykładam dłoń i po jakimś czasie serce zaczyna pracować miarowo - normalnie. I co to jest? Sztuczka? Jestem oszustem zarabiającym na ludzkiej naiwności?

A to specjalne przesłanie dla scorupionopodobnych:
Cytat:  http://klinikaduszy.pl/wp-content/uploads/2011/05/bioenergoterapia.pdf Zebrane w tym tekście ? być może najważniejszym, jaki kiedykolwiek w sygnalizowanym zakresie opublikowano w Polsce ? informacje na temat wyników badan bioenergoterapii przeprowadzonych w rożnych ośrodkach naukowych na świecie, w wielu swoich segmentach są szokujące. W konfrontacji z nimi wszyscy, którzy dowodzą, iż bioenergoterapia to oszustwo lub czysta sugestia, nie mówiąc już o bredniach kolportowanych przez grupę przykościelnych ideologów próbujących wmawiać ludziom, że wspomniana metoda terapii stanowi rezultat oddziaływania sił demonicznych, powinni zapaść się ze wstydu pod ziemię. Oczywiście, i jedni i drudzy tego nie zrobią, bo są elementarnego wstydu pozbawieni.
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

scorupion

A ja wcale nie twierdzę, że bioenergoterapia jest czymś innym niż rzemiosłem, ani tym bardziej nie posądzam Mistrza o oszustwo, bo gdybym tak myślał to by mnie tu nie było. Dyskutuję po prostu. No i niestety miałem do czynienia osobiście z kombinatorami.
CytatW konfrontacji z nimi wszyscy, którzy dowodzą, iż bioenergoterapia to oszustwo lub czysta sugestia, nie mówiąc już o bredniach kolportowanych przez grupę przykościelnych ideologów próbujących wmawiać ludziom, że wspomniana metoda terapii stanowi rezultat oddziaływania sił demonicznych, powinni zapaść się ze wstydu pod ziemię. Oczywiście, i jedni i drudzy tego nie zrobią, bo są elementarnego wstydu pozbawieni.
Piękna figura retoryczna!

Mistrz

#22
No właśnie o tym mówię, że bioenergoterapia to rzemiosło. Trudne, wymagające sporo wiedzy, wysiłku oraz czasu na dokonanie dogłębnych napraw w ciele energetycznym człowieka. Większość tzw. bioenergoterapeutów to oszuści albo okultyści. Ale aby rozeznać się w tym temacie, trzeba posiąść podstawową wiedzę. Ja ją Wam daję. A z czym się spotykam? Z malkontenctwem. Jeden pieprzy mi o prawach fizyki, inny pyta, czy wierzę w Jezusa Chrystusa. Czuję się jak ów dziad, co przemawiał do obrazu.
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

Mistrz

Cytat: Scorupion w 17-08-2013, 11:49
CytatW konfrontacji z nimi wszyscy, którzy dowodzą, iż bioenergoterapia to oszustwo lub czysta sugestia, nie mówiąc już o bredniach kolportowanych przez grupę przykościelnych ideologów próbujących wmawiać ludziom, że wspomniana metoda terapii stanowi rezultat oddziaływania sił demonicznych, powinni zapaść się ze wstydu pod ziemię. Oczywiście, i jedni i drudzy tego nie zrobią, bo są elementarnego wstydu pozbawieni.
Piękna figura retoryczna!
I to jedyna wartościowa rzecz, którą znalazłem w tym artykule. Reszta to stare farmazony, niewnoszące ani niczego nowego, ani tym bardziej istotnego, pisane przez autorkę niemającą zielonego pojęcia, o czym pisze.
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

Lena_Bilderberg

Przed laty pewien bioenergoterapeuta powiedział mi tak: "W moim fachu jest kilku mistrzów, nieco więcej czeladników i cała banda naciągaczy". Tę sama refleksję można odnieść do wielu innych profesji, niemniej najbardziej oburza mnie zawsze żerowanie na desperacji chorego człowieka. W moim wieloletnim maratonie po gabinetach bioenergoterapii spotkałam się z dwoma, może trzema rzetelnymi i skutecznymi rzemieślnikami; niestety najczęściej potwierdzały się gorzkie słowa znajomego.

Mistrz

Tym niemniej równowaga energetyczna człowieka jest fundamentalnym warunkiem zdrowia, którego nie radzę lekceważyć. Źle się to kończy.
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

Kamil

#26
CytatDam Panu przykład, Panie Scorupion. Przychodzi do mnie chłopak z tachykardią, na którą cierpi od lat. Serce wali mu tak, że aż widać, jak klatka piersiowa podskakuje. Przykładam dłoń i po jakimś czasie serce zaczyna pracować miarowo - normalnie. I co to jest? Sztuczka? Jestem oszustem zarabiającym na ludzkiej naiwności?

W sumie to przykład dotyczy mnie. Od ponad trzech lat miałem problemy z sercem: to tachykardia, to arytmia, a również kiedy podpierałem głowę łokciem o stół, albo podnosiłem rękę do góry, to zdarzało się że serce zabiło o pół sekundy do sekundy później, z tym że dwa razy mocniej. Teraz bije normalnie, arytmie i tachykardie ustąpiły, te nienormalne silniejsze uderzenia również, a tylko czasem trochę szybciej zabije jak się zestresuję. ;)
No i warto dodać, że to się stało po jednym zabiegu, po wyjściu z gabinetu pana Józefa. Już w trakcie trzymania dłoni na sercu serce zaczęło normalniej funkcjonować, aż w końcu zaczęło bić normalnie. Jak to się mówi - poprawa nastąpiła od ręki, podczas seansu.

Iza38K

Panie Józefie, a jak Pan dba o równowagę energetyczną?

Nieboraczek

#28
Cytat: Kamil w 17-08-2013, 17:26
CytatDam Panu przykład, Panie Scorupion. Przychodzi do mnie chłopak z tachykardią, na którą cierpi od lat. Serce wali mu tak, że aż widać, jak klatka piersiowa podskakuje. Przykładam dłoń i po jakimś czasie serce zaczyna pracować miarowo - normalnie. I co to jest? Sztuczka? Jestem oszustem zarabiającym na ludzkiej naiwności?

W sumie to przykład dotyczy mnie.

Jak to w sumie? Dotyczy Ciebie czy nie dotyczy?

Yasmine

#29
Kochani, byłam dzisiaj na pierwszej wizycie u bioenergoterapeuty Filipińczyka.
W dużej mierze zdecydowałam się na nią po przeczytaniu artykułu pana Józefa, który dużo mi wyjaśnił.
Postaram sie opisać swoje odczucia, oraz jak to wszystko wyglądało.

Najpierw poszłam do jednego pokoju zapłacic za wizytę (dosyć sporo), zapytał mnie tam młodzieniec z czym przychodzę, co mi dolega, zapisał, chyba po łacinie i poprosił przejść do pokoju obok, gdzie przyjmował ten Filipińczyk. Wypytałam tego młodzieńca o kilka spraw, na przykład ile wizyt może być potrzebnych, żeby terapia zadziałała, i po co on to wszystko pisze na kartce, a on na to, że tamten bez tego będzie wiedział, co mi dolega, ale takie mają zasady. Spytałam też, czy sądzi, że Filipińczyk mógłby pomóc dziecku (13 lat), które z niewiadomych powodów traci wrok - według lekarzy - wadliwy gen. Młodzieniec się zirytował, że pytam o to, że trzeba przyjść, to się okaże czy jest możliwa pomoc czy nie. W ogóle to chyba nikt go o nic nie pyta, tylko grzecznie płaci, a ja się "wyłamałam".  (Filipińczyk nie mówi po polsku).
Trochę mnie zaskoczyło jego zachowanie, to, że był taki nieuprzejmy, ale w sumie też już uprzejma nie byłam...

Chwilę zaczekałam, (byłam ze znajomą, która weszła pierwsza).
Weszłam .... pan poprosił abym się rozebrała i położyła na plecach. Z tego co zdążyłam zauważyć był bardzo skupiony, jakby trochę nieobecny? W każdym razie na pewno bardzo skupiony. Ja wcześniej próbowałam się do tej wizyty przygotować mentalnie (po swojemu, tak jak czułam), szybko się zrelaksowałam, a pan bezbłędnie trafiał dłońmi w miejsce gdzie czułam ból. (Mam problemy z kręgosłupem lędźwiowym i poniżej), jednak on dokładnie utrafił w to bolące miejsce i dosyć długo tam masował, jak to opisać? Robił takie szybkie ruchy dłońmi jakby grał na jakimś instrumencie, było to bardzo przyjemne i czasami trochę łaskotało. Dodam, że używał jakiegoś olejku, moja znajoma twierdzi, że to jakiś specyfik na bazie ziól, ale ja nie wiem co to było, używał tego cały czas, tylko w różnych miejscach różne, bo wyczuwałam różne zapachy.

Byłam przygotowana, że poczuję w którymś momencie ból, ale nic takiego się nie stało, nie wiem, czy to dobrze, czy żle...

Gdy wymasował te miejsca, które młodzieniec zapisał na kartce, (choć zwróciłam uwagę, że Filipińczyk ledwie na nią spojrzał), następnie przyłożył mi dłoń do czoła....aaa nie napisałam bardzo ważnej rzeczy, jego dłonie były gorące, wyrażnie czułam ciepło. Następnie na klatkę piersiową, na brzuch, i tutaj miła niespodzianka- przejechał dłonią na wątrobę (chyba), a następnie na trzustkę, i tutaj się dłużej zatrzymał i znowu zaczął masować. Ja sama zapomniałam, a w lutym miałam spory problem z trzustką. Po tygodniowej kuracji kapsaicyną nabawiłam się strasznego bólu trzustki (być może jakieś zapalenie wywołałam), ale nie w tym rzecz, chodzi o to, że trzustka, faktycznie nie działa jak trzeba, o czym wiem.

Następnie, już leżąc na brzuchu, pan szybko jeszcze raz pomasował kręgosłup, tym razem cały, i jeszcze raz chwilę dłużej skupił się na miejscu, gdzie mnie bolało. Następnie dosyć długo masował tył nóg, aż do samych pięt. Właściwie to nie masował, tylko dotykał w specyficzny sposób, bardzo szybko, tak jak napisałam wcześniej, jaby na czymś grał.

Chyba powinnam napisać jeszcze, że oprócz bolacego kręgosłupa, mam jeszcze inny bardzo poważny problem (PCOS),  a co za tym idzie rozregulowany system hormonalny. Pan również bardzo długo skupiał się na odpowiednim miejscu, i zrobił coś, co dotąd wydaje mi się niezrozumiałe, w każdym razie na pewno bardzo dziwne, ale o tym może napiszę innym razem. Jestem też bardzo ciekawa, czy mi jakoś pomógł w tym miejscu.

Cała wizyta trwała ok. 10-15 minut.

I teraz moje odczucia.
Po wyjściu z budynku, gdy emocje opadły, (jednak trochę emocji było :) ), poczułam taki błogostan, jakąś lekkość, byłam bardzo zrelaksowana, hmmm...mogłabym ten stan porównać jak odczucia po dobrym seksie, (mam nadzieję, że nikogo tym porównaniem nie zdegustowałam, wszyscy jesteśmy dorośli, a nie wiem jak inaczej mogłabym określić to co czułam).

Po jakimś czasie, 2-3 godziny, ku mojemu zdziwieniu zaczęły mnie boleć nogi, od pośladków i bioder w dół, całe nogi, zdziwiłam się, bo nogi w ogóle rzadko mnie bolą, nawet, gdy dużo chodzę. Ten ból (niezbyt uciążliwy), do tej pory przemienia się w drętwienie, ciężkość, jakieś takie dziwne uczucie. Tego nie rozumiem. Kręgosłup trochę przestał mnie boleć (ale niezupełnie), i do tego dołączył się ten dziwny ból nóg.

To na razie tyle, jeśli sobie coś przypomnę , to dopiszę.
Przepraszam też jeśli piszę dosyć chaotycznie, ale jestem trochę zmęczona, a chciałam to opisać jak najszybciej, bo szczegóły szybko umykają.

Jeszcze jedno wyjaśnienie. Poszłam do Filipińczyka, bo poleciła mi go osoba do której mam zaufanie, jeśli taka osoba poleci mi rodaka z takimi zdolnościami, który przyjmuje niedaleko ode mnie pewnie się wybiorę :).

Przypomniałam sobie jeszcze, że Filipińczyk chyba nie mył rąk, tak jak pisał to pan Józef, po każdym pacjencie, a jeśli mył, to tylko w jakiejś misce, bo spotkanie było w pokoju hotelowym, i specjalnie zwróciłam uwagę, czy jest kran z bieżącą wodą- nie było.

Natomiast dostałam zalecenie, żeby nie myć się co najmniej 24 godziny i nikogo nie dotykać, nawet zwierząt, no i nie dac się dotykać przez innych.

Teraz zaczynam "czuć trzustkę", nie boli, ale czuję ją.

Jeśli ktoś miałby jakieś pytania, to chętnie odpowiem, ja miałam mnóstwo obaw przed tą wizytą.

Może ktoś też opisze swoje odczucia, jestem bardzo ciekawa, jakie odczucia miały inne osoby podczas takiego zabiegu, i czy zabieg im pomógł.
W ogóle interesują mnie wszystkie spostrzeżenia innych osób na ten temat, jeśli możecie, i macie chęć, podzielcie się :)

?Celem nie jest bycie lepszym od kogoś innego, lecz bycie lepszym od tego, kim samemu było się wcześniej.? XIV Dalajlama

Tashideley

Yasmine, fajnie, że podzieliłaś się swoimi wrażeniami.
Twoja wizyta trwała krótko, a sporo zapłaciłaś, więc zastanawiam się czy zasada woli niesienia pomocy została w pełni spełniona. Wysoki koszt zabiegu może sugerować, że motywy są nieco inne, ale to tylko taka luźna myśl.
Jako osoba niekompetentna nie będę się wypowiadać o przebiegu zabiegu, natomiast zdziwił mnie mocno ten fragment: 'dostałam zalecenie, żeby nie myć się co najmniej 24 godziny i nikogo nie dotykać, nawet zwierząt, no i nie dac się dotykać przez innych.'
Ciekawa jestem co jest powodem takiego zalecenia - podejrzewam, że może chodzić o naruszoną powłokę ochronną ciała eterycznego po takim zabiegu, jednak wydaje mi się dziwne, że bioenergoterapeuta zostawia taki stan.
I jak udało Ci się zrealizować to zalecenie? Pewnie w niektórych sytuacjach śmiesznie to wyglądało. ;)

Mistrz

Z opisu wynika, że działania Filipińczyka są na łapu capu, czyli że najbardziej obliczone są na krótkotrwały ze swej natury efekt placebo. Nie uwierzę, aby tego typu zabiegi przyniosły efekt taki sam, jaki uzyskują solidni rzemieślnicy, czyli trwałe uzdrowienie.
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

Yasmine

Cytat: Tashideley w 22-08-2013, 22:59
Twoja wizyta trwała krótko, a sporo zapłaciłaś, więc zastanawiam się czy zasada woli niesienia pomocy została w pełni spełniona. Wysoki koszt zabiegu może sugerować, że motywy są nieco inne, ale to tylko taka luźna myśl.

Tashideley, w sumie to nie tajemnica, zapłaciłam 150zł, dla mnie to dużo.

Cytat: Tashideley w 22-08-2013, 22:59
I jak udało Ci się zrealizować to zalecenie? Pewnie w niektórych sytuacjach śmiesznie to wyglądało. ;)


Po części się udało, jednak , to nie było tak, że jeśli się to zalecenie zignoruje , to coś się stanie złego. Ten pan powiedział, żeby się starać, i mieć to na uwadze, nie wyjaśnił dlaczego, może z powodu o którym Ty piszesz, nie znam się.
?Celem nie jest bycie lepszym od kogoś innego, lecz bycie lepszym od tego, kim samemu było się wcześniej.? XIV Dalajlama

Yasmine

#33
Nie napisałam jeszcze, że za niecałe 4 tygodnie jest następna wizyta (czyli odstęp czasu, taki jak pisze pan Józef w swoim artykule), jeszcze nie wiem czy się wybiorę, (czy mnie będzie stać ;) ).

Ból nóg ustapił dziś całkowicie, natomiast w odcinku lędżwiowym nie widzę jakiejś większej poprawy, jest trochę lepiej, niż wczoraj przed tą wizytą, ale może to efekt placebo, o którym pisze pan Józef, a może po prostu kręgosłup mniej boli, bo się od wczoraj bardzo oszczędzałam, no teraz właśnie przytargałam duże zakupy, ale to wszystko.
?Celem nie jest bycie lepszym od kogoś innego, lecz bycie lepszym od tego, kim samemu było się wcześniej.? XIV Dalajlama

Tashideley

#34
Cytat: Yasmine w 23-08-2013, 14:43
Tashideley, w sumie to nie tajemnica, zapłaciłam 150zł, dla mnie to dużo.

No właśnie, 150 zł za 15 minut wygląda mi na niezły rabunek. ;) Ile zabiegów jest Ci potrzebnych?

Myślałaś o tym, żeby się wybrać do Mistrza? Widzę, że mieszkasz w Małopolsce, więc do Strzelec Opolskich nie masz aż tak daleko. Jakbyś chciała, to mogłybyśmy się razem umówić...

Yasmine

#35
No, jest kawałek, ok. 250 km w jedna stronę, sama podróż kosztowałaby mnie więcej, ale zastanowię się. Dziekuję za propozycję ;).
?Celem nie jest bycie lepszym od kogoś innego, lecz bycie lepszym od tego, kim samemu było się wcześniej.? XIV Dalajlama

scorupion

Yasmine, ty zamiast mnie uwodzić w wątku o religii jedź na wizytę do Mistrza, bo wygląda, że te 250 km jest znacznie większą przeszkodą, niż twoje teraźniejsze i przyszłe dolegliwości.

Yasmine

#37
Nie bardzo rozumiem. Mógłbyś jaśniej?

Scorupion, a ty byłeś na seansie u pana Józefa?
?Celem nie jest bycie lepszym od kogoś innego, lecz bycie lepszym od tego, kim samemu było się wcześniej.? XIV Dalajlama

Nieboraczek

Cytat: Yasmine w 22-08-2013, 22:03
Następnie, już leżąc na brzuchu, pan szybko jeszcze raz pomasował kręgosłup, tym razem cały, i jeszcze raz chwilę dłużej skupił się na miejscu, gdzie mnie bolało.

Jak on to zrobił? Już sama technika jest osobliwym przeżyciem :).

Amelia

#39
Nie: leżąc (ON niby ma leżeć?), lecz: kiedy leżałam na brzuchu.

Nieboraczkowi właśnie o to chodziło... // S.
czyli o precyzję a więc logiczność. // N.