Jeśli wstawiamy na forum jakiekolwiek linki, to opatrujmy je sensownym komentarzem wprowadzającym, jeśli trzeba to też przedstawiajmy własny punkt widzenia na tekst, do którego linkujemy.
Zgodnie z regulaminem forum.
Jeśli podajesz link do jakiejś strony (podstrony) w sieci to w tym samym poście krótko opisz zawartość tej strony (podstrony). Inni forumowicze mają prawo do wstępnej orientacji w treści podlinkowanej strony (podstrony) jeszcze zanim na nią wejdą.
Artykuł o nowotworach poszczepiennych u kotów, choć napisany bełkotliwym, medycznym językiem, zawiera całkiem sporo - jak na artykuł medyczny - ciekawych treści. Tym razem przedstawicielom medycyny weterynaryjnej wypsnęło się spod pióra trochę prawdy. Być może było im łatwiej napisać kilka słów prawdy, gdyż medycyna weterynaryjna nie jest aż tak zepsuta, jak medycyna dla ludzi. Badania i artykuły z zakresy medycyny najczęściej nie są ukierunkowane na odkrywanie prawdy o szczepieniach, gdyż zaszkodziłoby to biznesowi szczepionkowemu. Przeważnie gdy czytamy bełkotliwą literaturę medyczną na temat szczepień, to czytamy różne zachwyty nad nad tym, jakie to szczepienia są wspaniałe i potrzebne, a skutki uboczne rzadkie i niedolegliwe zupełnie.
Artykuł "Nowotwory mezenchymalne skóry i tkanki podskórnej u psów i kotów.
Część IV. Mięsaki poszczepienne u kotów" rzuca nieco światła na przyczynę powstawania nowotworów.
http://www.vetpol.org.pl/www_old/10_02.pdfList do wydawcy „Journal of American Veterinary Medical Association”, zamieszczony na łamach tego czasopisma w październiku 1991 r. po raz pierwszy poruszył kwestię potencjalnego związku pomiędzy szczepieniami przeciwko wściekliźnie a rozwojem mięsaków u kotów (1). Autorzy listu, którzy są patologami w University of Pennsylvania School of Veterinary Medicine donosili, że od 1988 r. w badaniach histopatologicznych diagnozowali więcej niż dotychczas przypadków reakcji po zastosowaniu szczepionek przeciwko wściekliźnie u kotów. Fakt ten wiązano z wprowadzeniem w 1987 r. w Stanie Pensylwania obowiązku takich szczepień u kotów oraz wprowadzeniem do użycia szczepionek zawierających zabite wirusy z adiuwantem glinowym (1). Analiza badanych przypadków wykazała, że zdecydowana większość mięsaków znajdowała się w miejscach ciała, gdzie rutynowo wykonuje się szczepienia (1). Stwierdzono, że guzy w tkance podskórnej były dobrze ograniczone i otoczone naciekiem komórkowym, który jest typowy dla zapalenia limfocytarno-ziarniniakowego, rozwijającego się często jako reakcja na wstrzyknięcia podskórne (2). W cytoplazmie makrofagów wchodzących w skład nacieku obserwowano obecność szarobrązowego materiału, który jak się wydawało pochodził z podanej szczepionki (adiuwant, antygeny szczepionkowe lub obie te substancje; 1). W toku dalszych badań okazało się, iż ów bliżej niesprecyzowany materiał to glin, który jest powszechnie używany jako adiuwant szczepionkowy (3). Większość nowotworów rozpoznawana jest histopatologicznie jako włókniakomięsaki (fibrosarcoma) lub złośliwe włókniste histiocytomy (malignant fibrous histiocytoma). Opisywano też przypadki występowania chrzęstniakomięsaków (chondrosarcoma), kostniakomięsaków (osteosarcoma), śluzakomięsaków (myxosarcoma), mięsaków niezróżnicowanych (undifferentiated sarcomas), mięśniakomięsaków prążkowanokomórkowych (rhabdomyosarcoma) oraz mięśniakowłókniakomięsaków (myofibrosarcoma; 3, 4, 5, 6, 7, 8). W nomenklaturze anglojęzycznej nowotwory te określa się mianami: vaccine-site associated sarcoma, postvaccination sarcomas, injection site-associated sarcoma, a ostatnio używane jest określenie vaccine-associated sarcoma (VAS).
Niedawno opisano też u fretek 10 przypadków włókniakomięsaków, które rozwinęły się w miejscach rutynowego podawania szczepionki u tych zwierząt (okolica grzbietowa szyi, okolica międzyłopatkowa) oraz
u podstawy ogona, na brzuchu i na nadgarstku. W 7 przypadkach fretki były szczepione szczepionką zawierającą zabite wirusy wścieklizny. Nowotwory były histopatologicznie bardzo zbliżone do mięsaków poszczepiennych u kotów (9).
Kwestie na które chciałem zwrócić uwagę w cytowanym artykule wytłuściłem.
Coraz częściej słyszymy o zachorowaniach na nowotwory złośliwe. Chorują na raka osoby sławne, coraz częsciej osoby z kręgu naszych znajomych, a także udomowione zwierzęta. Ilość zachorowań na raka przybrała rozmiary epidemii. Czy wzrost zachorowań na raka ma związek z postępującą medykalizacją życia, a w szczególności z upowszechnieniem szczepień "ochronnych"? Odpowiedź na to pytanie byłaby prosta, gdybyśmy mogli porównać względnie duże populacje osób szczepionych i nieszczepionych. Medycyna robi jednak co może, aby to porównanie uniemożliwić. Przykładowo przeprowadzenie porównania zachorowań na raka wśród szczepionych i nieszczepionych Polaków jest niemożliwe, gdyż brakuje odpowiedniego materiału porównawczego tj. odpowiednio licznej grupy nieszczepionych dorosłych Polaków. Szczepienia są łobowiązkowe, powszechne, trudno się od nich wymigać, podczas gdy rzetelna informacja na temat szczepień nie jest powszechna. Medycyna utrudnia zebranie odpowiedniego materiału porównawczego, nie tylko gdy chodzi o ludzi ale także gdy chodzi o zwierzęta. Akcja wyszczepiania wszystkiego co się rusza trwa. Pewnikiem chodzi o to, aby się nie wydało, że oto na naszym kontynecie istnieje jakaś populacja nieszczepionych organizmów, które nie chorują na raka i inne choroby cywilizacyjne.