Piłam przez pare dni i odczucia mam średnie. Mdłości, biegunka... chyba jednak trochę rozstraja żołądek. Dodam, że potem starałam się łyknąć octu jabłkowego, żeby nie zostawić całkiem zneutralizowanego żołądka (coby cokolwiek strawił).
Chciałabym żeby guz zniknął, ale chyba nie kosztem innych problemów
Może wraz z zagłębianiem się w forum uda mi się wybrać dobrą drogę.
Zagłębiaj się, zagłębiaj.
Mdłości, biegunka, trochę rozstrojony żołądek, to nie jest stan w jakim znalazła się Elizka. Incydentalene zażycie sody niczym nie grozi, organizm szybko sobie z tym poradzi. No chyba, żeby był w fatalnym stanie i soda zadziałałaby jako wyzwalacz, ale wtedy i bez sody źle by się skończyło.
A powiedz, nie mogłaś normalnie napić się octu, tylko musiałaś się starać? Stał gdzieś wysoko i brakowało drabiny?
Pierwsze słyszę, ale wygląda na to, że pomaga na wszystko!
"Ozon jest silnym utleniaczem i natleniaczem komórek, tkanek oraz narządów. Niszczy bakterie, grzyby i wirusy, regeneruje narządy, pomaga wątrobie podczas odtruwania, zwiększa wchłanianie tlenu przez tkanki, usprawnia krążenie krwi, poprawia przemianę materii w komórkach, obniża zlepianie się czerwonych krwinek, redukuje zawartość kwasu moczowego we krwi, likwiduje toksyny, obniża poziom cholesterolu LDL oraz trójglicerydów.
Ze względu na wybitne właściwości natleniające ozonoterapia wpływa na zwiększenie frakcji tlenu rozpuszczonego we krwi, zwiększa absorpcję tlenu w pęcherzykach płucnych, ułatwia oddawanie tlenu z hemoglobiny do tkanek oraz dyfuzję tlenu do czerwonych krwinek. Wpływa również na lepsze wykorzystanie tlenu obecnego we krwi."
Widzisz Dasiek, zrobili cię w trąbę. Nie cudowny CO2, nie jeszcze cudowniejszy wodór, a ozon!