Niemedyczne forum zdrowia
10-10-2024, 00:02 *
Witamy, Gość. Zaloguj się, lub zarejestruj proszę.
Czy dotarł od Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 2 [3] 4 5   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Sport to zdrowie?  (Przeczytany 112575 razy)
Luciano
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 35
MO: Listopad 2013
Wiedza:
wiadomości: 767

« Odpowiedz #40 : 15-08-2014, 10:14 »

Pytałem bardziej praktykujących sportowców, którzy stosują biosłone, jak pozmieniać dietę z dużą ilością węgli na rzecz tłuszczów.

Tak na prawdę zmiana sposobu żywienia o której mówisz jest stosunkowo prosta. Największy problem stanowi dzisiejsza propaganda odnośnie żywienia w sporcie. Wszelkie media sportowe trąbią w kółko o stałych porach posiłków, odpowiednich proporcjach, szybkim uzupełnianiu glikogenu, bo inaczej spadnie 0,12345 kg mięśnia dla "dzików'. To co kiedyś było domeną zawodowych sportowców przedostało się do mainstreamu i teraz każdy nie ćwiczy, aby ćwiczyć, lecz katuje się jak robią to profesjonaliści. Problem polega na tym, że zawodowi sportowcy dostają za to pieniądze, to jest ich praca, więc w pewnym stopniu można wytłumaczyć to zużywanie zdrowia na rzecz zarobku. Jednak wiele osób, które ćwiczą dla lepszej sylwetki, lepszego samopoczucia, aby pokonać depresję czy po prostu coś porobić jest karmiona tą informacyjną papką i zaczynają zabawę w dietki i suplementy. Stało się to tak powszechne, że wszyscy wierzą, że zajeżdżanie się na siłowni, jedzenie posiłków z kalkulatorem w ręku itd. jest jedyną słuszną drogą w życiu.

Sam borykałem się trochę czasu z tym, aby wybić sobie z głowy pewne nabyte zachowania. Po przejściu na BPP wciąż potrafiłem biec sekundę po treningu do kuchni i robić KB, który miał uzupełnić zużyty glikogen i zapewnić przejście organizmu na anabolizm zamiast katabolizmu. Obecnie jeśli czuję, że od razu po treningu jestem głodny to piję KB, jeśli nie to nie. Nie biegnę już do kuchni zestresowany, że jeśli się nie pospieszę to stracę wszystkie mięśnie. W ten sposób zwiększyła się liczba przypadków, kiedy po treningu nic nie jem nawet do godziny czasu. Ani nie tracę masy mięśniowej, ani nie tracę siły i kondycji. Od kiedy stosuję zwykłe ZZO to notabene zdrowieję, czuję się lepiej, wyglądam lepiej. Mam więcej masy mięśniowej pomimo, że nie wykonuję żadnego treningu siłowego od dłuższego czasu! Wyobrażacie sobie, żeby kiedyś jaskiniowiec biegł po polowaniu do jaskini, aby jak najszybciej uzupełnić zapas glikogenu? Albo, żeby robili tak spartanie po katorżniczym treningu?

Teraz już bardziej konkretnie. Jeśli przeliczysz sobie kalorie, które spożywasz stosując ZZO to zobaczysz, że nie jest ich wcale mało. Samo śniadanie, czyli przykładowo jajecznica na boczku dostarcza duże ilości białka i tłuszczu. Później w ciągu dnia tak na prawdę należy skupić uwagę na obiedzie i kolacji. Na obiad należy sobie serwować mięso (lecz nie ryby czy pokochane przez kulturystów kurczaki, chyba, że okazyjnie), surówkę i w dni kiedy pracuje się fizycznie dodatek węglowodanów np. ziemniaki, kasze. Kiedyś w USA bokserzy bardzo często jedli gulasze i łomotali się na pewno nie gorzej niż obecne gwiazdy pożerające kury w ogromnych ilościach (np. Klitschko). Na kolację poleca się podroby z warzywami, lecz jeśli ktoś harował cały dzień lub ćwiczył fizycznie to wciąż śmiało można dodać nieco węglowodanów w postaci ziemniaków lub kasz. Osoby zdrowe mogą sobie nawet wszamać trochę chleba (prawdziwego chleba). Zamiast podrobów sądzę, że wciąż na kolację można zjeść trochę zwykłego mięsa.

Wszelkiego rodzaju przekąski w ciągu dnia, po, przed lub w trakcie treningu to już inna bajka dla każdego. Powtórzę tylko, że mimo iż przestałem ganiać za jedzeniem przed czy po treningu to wcale nic nie straciłem. Podczas dłuższych treningów np. wyjazdów w dłuższe trasy rowerowe jednak warto zaopatrzyć się w jakieś wartościowe przekąski, ponieważ w tym przypadku natury się nie oszuka i wraz z upływem czasu maleją nasze siły. Nie polecam jednak jakichkolwiek batonów, żeli, soków itd., które opanowują obecnie przemysł sportowy. Nie polecam również styropianu z ryżu (wafli ryżowych). Osobiście zachwalam orzechy, owoce czy chociażby chleb (oczywiście dla osób zdrowych) ze smalcem! Może być to nawet kawałek kiełbasy z ogórkiem! W praktyce jednak najczęściej biorę ze sobą trochę orzechów i owoców. Należy pamiętać tylko, żeby nie żreć, bo minęła godzina, bo tak koledzy z forum kazali, nie żreć na raz 5 bananów licząc na cudowny napływ sił. Czy to w pracy, czy podczas treningu warto jeść wtedy, gdy jesteśmy głodni lub w przypadku treningu kiedy zaczynamy czuć się słabsi, lecz i wtedy zazwyczaj pojawia się głód. Przykładowo powiem, że podczas 4-godzinnej jazdy rowerem w całkiem intensywnym tempie wystarczą mi dwa banany i ewentualnie garść orzechów. Zamiast ładować w siebie niepotrzebnie tony syfu w ciągu dnia lub podczas treningu lepiej wrócić sobie spokojnie do domu i zjeść wspomniany wcześniej gulasz.

Stosując powyższe założenia może nie biję światowych rekordów, nie wyciskam 100 kg na klatę i nie jestem dzikiem, lecz sił mi nie brak, sylwetka jest coraz bardziej atletyczna (choć na tym jakoś specjalnie mi nie zależy), jestem w stanie pojechać z bardzo dobrymi rowerzystami w dłuższy wypad poza miasto, przebiec półmaraton (jajecznica na boczku na śniadanie, parę daktyli w trasie i pobite wszystkie osobiste rekordy) czy chociażby uczęszczać na ciężkie treningi bokserskie. Pragnę tylko podkreślić, że nie robię tego wszystkiego na raz, lecz w zależności od samopoczucia np. w zimę chodzę tylko na boks, w lato dość często biegam i jeżdżę na rowerze itd. Ostatnio skupiam się bardziej na zdrowieniu, piję MO i widzę osłabienie organizmu, dlatego ograniczyłem wszelkie treningi tylko do wypadów ze znajomymi na rowerze poza miasto.

Polecam wszystkim podchodzenie do sportu z rozsądkiem. Warto najpierw podreperować zdrowie z Biosłone, choćby miało to trwać i dwa lata. Słuchajcie się organizmu, nie patrzcie na wszechobecnych "dzików", nie forsujcie się na siłę i pamiętajcie, że sport ma przede wszystkim sprawiać przyjemność, a także o tym, że aby uprawiać sport należy być wpierw zdrowym.
Zapisane

Lepiej się z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć.
Namidairo
« Odpowiedz #41 : 15-08-2014, 15:27 »

Cytuj
jak pozmieniać dietę z dużą ilością węgli na rzecz tłuszczów.
Normalnie. Najlepsze rezultaty daje dieta niskowęglowodanowa, wystarczy tylko jakiś owoc czy kasza po treningu aby uzupełnic glikogen, a białko już masz z ZZO.
Cytuj
lecz nie ryby
Czemu nie ryby? Ja jem codziennie na obiad łososia i jestem zadowolony z rezultatów (tych zdrowotnych też). Kulturyści łykają kapsułki z kwasami omega w formie supli, ja wole ryby.
Zapisane
Luciano
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 35
MO: Listopad 2013
Wiedza:
wiadomości: 767

« Odpowiedz #42 : 15-08-2014, 16:34 »

Cytuj
Czemu nie ryby? Ja jem codziennie na obiad łososia i jestem zadowolony z rezultatów (tych zdrowotnych też). Kulturyści łykają kapsułki z kwasami omega w formie supli, ja wole ryby.

Doprawdy wspaniale, Namidairo. Radzę jednak, abyś zapoznał się z materiałem Biosłone. Podejrzewam, że gdybyś miał to zrobić to już byś to zrobił, a więc wpadłeś ponabijać postów pisząc nierzadko głupoty. Specjalnie dla ciebie wklejam ten oto fragment artykułu na portalu Biosłone:
Cytuj
Ryby są dostosowane do życia w środowisku diametralnie różnym od naszego, toteż nie można powiedzieć, że jadanie ryb jest zdrowe, bo nie jest. Przeciwnie ? trzeba być zdrowym, żeby móc jadać ryby. Ale nawet wtedy nie należy jadać ich zbyt dużo ani często. W tradycji chrześcijańskiej ryba uznawana była jako danie postne i przez stulecia jadana była tylko w dni postne ? w piątki oraz na Wigilię. Skoro ten sposób odżywiania sprawdził się u naszych przodków, to nie ma żadnych przesłanek, byśmy dzisiaj ryby jadali częściej.
http://portal.bioslone.pl/mieso_czerwone_mieso_biale_ryby
Zapisane

Lepiej się z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć.
Namidairo
« Odpowiedz #43 : 15-08-2014, 17:11 »

Przeczytałem ten artykuł już dawno temu. Przytoczony argument do mnie nie trafia bo jest w stylu "ryby są niezdrowe bo pływają w wodzie". Idąc tym tokiem można stwierdzić, że nie można jeść owoców bo rosną na drzewach albo ziemniaków bo dojrzewają pod ziemią. A najlepiej to przejść na kanibalizm bo takie mięso jest składem najbardziej podobne do ludzkiego.

Co do rtęci to łosoś jest akurat rybą zawierającą najmniej tego pierwiastka, więc o zatrucie się nie boję.
Nawet w jadłospisie tego 93 letniego pana o którym była mowa wcześniej występują codziennie ryby. Swoją drogą ciekawe kto by zrobił więcej pompek (Mistrz czy ten dziadek) biggrin
Cytuj
Radzę jednak, abyś zapoznał się z materiałem Biosłone
Już to zrobiłem ale kieruję się również zdrowym rozsądkiem. Gdybym tak ślepo podążał za wszystkim co tu czytam, to musiałbym zacząć wierzyć w duchy i inne cuda. Niemniej jednak wiedza zawarta na tym portalu jest ogromna.
Zapisane
Baird
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 15-03-2007
Wiedza:
wiadomości: 459

« Odpowiedz #44 : 16-08-2014, 08:28 »

Cytuj
Swoją drogą ciekawe kto by zrobił więcej pompek (Mistrz czy ten dziadek)
To jakiś miernik zdrowia?
Zapisane

Prawda czyni wolnym
Dużagosia
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: marzec 2010 przerwa od 14.12.2014, powrót do MO 08.2016
Wiedza:
Miejsce pobytu: Wrocław
wiadomości: 476

« Odpowiedz #45 : 16-08-2014, 09:02 »

Cytuj
Czemu nie ryby? Ja jem codziennie na obiad łososia i jestem zadowolony z rezultatów (tych zdrowotnych też). Kulturyści łykają kapsułki z kwasami omega w formie supli, ja wole ryby.
Pod warunkiem, że masz na myśli łososia dzikiego, bo ten hodowlany, dostępny powszechnie na polskim rynku, jest gówniany, karmiony paszą i zawiera niekorzystną proporcję kwasów Omega 6 do omega 3) A ten dziki kosztuje majątek.
Zapisane
Gibbon
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: Nie stosuję.
Wiedza:
wiadomości: 1.375

« Odpowiedz #46 : 16-08-2014, 09:08 »

I kto wie czy gratisowo nie napromieniowane dla dobra konsumenta. Jakkolwiek - jak ktoś cierpi na wieprzowinofobię to to i tak nie przetłumaczysz.
Zapisane
VVV
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
wiadomości: 645

« Odpowiedz #47 : 16-08-2014, 09:40 »

Cytuj
Swoją drogą ciekawe kto by zrobił więcej pompek (Mistrz czy ten dziadek)
To jakiś miernik zdrowia?

No nie wiem, ale łyso byłoby nie zdać np. testu fizycznego dla celnika (łagodniejszego nie znalazłem),
który dla mężczyzn powyżej 40 roku życia na ocenę dostateczną przewiduje:

- 16 pompek
- 15 brzuszków w ciągu 30 sekund
- bieg 1000m w ciągu 5 minut 10 sekund

Nawet nie wspomnieli o zdolności podciągania rękami ciężaru własnego ciała,
czy o pływaniu, kiepsko jest nie dopłynąć do brzegu jeśli go widać.

Zapisane
Namidairo
« Odpowiedz #48 : 16-08-2014, 09:47 »

Pod warunkiem, że masz na myśli łososia dzikiego, bo ten hodowlany, dostępny powszechnie na polskim rynku, jest gówniany, karmiony paszą i zawiera niekorzystną proporcję kwasów Omega 6 do omega 3) A ten dziki kosztuje majątek.
Mam na myśli dzikiego. Dużo czytałem na temat ryb i mogę śmiało stwierdzić, że łosoś to samo zdrowie. Wydaję na niego kupe kasy, dlatego się zirytowałem jak mi ktoś wmawia, że jest niezdrowy i nie argumentuje swojej "tezy". Łosoś ma prawie identyczny skład aminowkasów co cielęcina, do tego zawiera duże ilości omega 3, które się doskonale komponują z moim KB bogatym w omega 6 (ze wzgledu na niełuskane nasiona sezamu i mak które dodaję aby dostarczać wapń - w samym ZZO są znikome jego ilości).
Cytuj
To jakiś miernik zdrowia?
Napisałem to tylko ze względu na to, że ten Pan jest w wyjątkowo dobrej formie (nie tylko fizycznej) jak na kogoś, kto się codziennie truje tymi niezdrowymi rybami. Poza tym sprawność fizyczna jest w pewnym stopniu wyznacznikiem zdrowia, przynajmniej w moim odczuciu.
« Ostatnia zmiana: 16-08-2014, 10:07 wysłane przez Namidairo » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #49 : 16-08-2014, 09:50 »

Sprawność fizyczna jest najlepszym wyznacznikiem sprawności fizycznej.
Zapisane
Namidairo
« Odpowiedz #50 : 16-08-2014, 09:57 »

Sprawność fizyczna jest najlepszym wyznacznikiem sprawności fizycznej.
To prawda. Jest najlepszym wyznacznikiem sprawności fizycznej, a sprawność fizyczna jest pewnym wyznacznikiem zdrowia. Jeśli ktoś ciągle chodzi obolały, ma trudności z podniesieniem nogi albo nie potrafi przebiec krótkiego odcinka, to nie można go nazwać zdrowym.
Zapisane
VVV
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
wiadomości: 645

« Odpowiedz #51 : 16-08-2014, 09:59 »

Cytuj
Sprawność fizyczna jest najlepszym wyznacznikiem sprawności fizycznej.
Jasne.
http://www.szybkiepisanienaklawiaturze.pl/test.htm
:-)
Zapisane
Baird
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 15-03-2007
Wiedza:
wiadomości: 459

« Odpowiedz #52 : 16-08-2014, 10:13 »

Cytuj
Mam na myśli dzikiego. Dużo czytałem na temat ryb i mogę śmiało stwierdzić, że łosoś to samo zdrowie. Wydaję na niego kupe kasy, dlatego się zirytowałem jak mi ktoś wmawia, że jest niezdrowy i nie argumentuje swojej "tezy".
A możesz podać argumenty dla swojej tezy? Oprócz tego:
Cytuj
Łosoś ma prawie identyczny skład aminowkasów co cielęcina
Zapisane

Prawda czyni wolnym
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Miejsce pobytu: Hogwart
wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #53 : 16-08-2014, 10:24 »

Obecnie wiele syntetycznych substancji chemicznych ma skład prawie identyczny jak naturalne...
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Dużagosia
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: marzec 2010 przerwa od 14.12.2014, powrót do MO 08.2016
Wiedza:
Miejsce pobytu: Wrocław
wiadomości: 476

« Odpowiedz #54 : 16-08-2014, 10:28 »

Namidairo, możesz mi zdradzić gdzie takiego łososia kupujesz w Polsce i ile płacisz?
Zapisane
Namidairo
« Odpowiedz #55 : 16-08-2014, 10:35 »

A możesz podać argumenty dla swojej tezy?
Oczywiście:
1. dostarcza wiele witamin i minerałów - jest bogaty w witaminy D, B12 i B6, oraz selen, fosfor i magnez.
2. omega 3 o których pisałem
3. zawiera dobre jakościowo białko
4. lepiej się trawi niż mięso (przynajmniej w moim przypadku) i nie zakwasza tak bardzo
5. nie ma też innych wad czerwonego mięsa o których pisałem w innym temacie (nie będę już na ten temat więcej dyskutował)
6. jest bardzo smaczny szczególnie jeśli przygotowany na parze.

Dużagosia - różnie zazwyczaj w Almie za ok 130zl/kg lub w sklepach ze zdrową żywnością na zamówienie.
« Ostatnia zmiana: 16-08-2014, 10:43 wysłane przez Namidairo » Zapisane
Gibbon
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: Nie stosuję.
Wiedza:
wiadomości: 1.375

« Odpowiedz #56 : 16-08-2014, 10:43 »

7. napromieniowany gwarantuje 100% bezpieczeństwa dla konsumenta w odróżnieniu od jakiejś tam wieprzowinki z afrykańskiego pomoru.
Zapisane
Gonzalez
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 11.2012
wiadomości: 84

« Odpowiedz #57 : 16-08-2014, 10:44 »

Namidairo, możesz mi zdradzić gdzie takiego łososia kupujesz w Polsce i ile płacisz?
Też jestem bardzo ciekawa gdzie kupuje tego dzikiego łososia w Polsce. Kiedyś bywał gdzieniegdzie w mrożonkach, teraz z każdym rokiem jest coraz gorzej. Tak apropos innych tłustych ryb. Wdałam się w dyskusję z facetem, który w tym Pl siedzi - jestem obecnie tutaj na wakacjach. Uświadomił mnie, że w Pl absolutnie nigdzie nie da rady kupić halibuta świeżego (najbliżej na targu w Berlinie). Ten halibut, który sprzedają w Piotrze i Pawle - 100/kg (ha ha-tyle kosztował w lipcu zeszłego roku) jest ponoć rozmrażany :-)  
Mnie się obecnie kość na biodrze goi i wystarczy, że zjem coś słodkiego, bądź naszpikowanego chemią i mnie od razu boli i skóra piecze. Mam więc taki mały, prywatny barometr "syfu" w jedzeniu. Wczoraj po zjedzeniu łososia hodowlanego myślałam, że wyskoczę przez okno. msn-wink
Cytuj
w sklepach ze zdrową żywnością na zamówienie.
A w których? Jaka jest cena?
Cytuj
Ja jem codziennie na obiad łososia i jestem zadowolony z rezultatów (tych zdrowotnych też). Kulturyści łykają kapsułki z kwasami omega w formie supli, ja wole ryby.
Mnie homeopata zabronił jeść codziennie rybę. Powiedział, że maksymalnie dwa razy w tygodniu.
« Ostatnia zmiana: 28-08-2014, 06:37 wysłane przez Agata » Zapisane
VVV
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
wiadomości: 645

« Odpowiedz #58 : 16-08-2014, 11:16 »

Cytuj
Mam więc taki mały, prywatny barometr "syfu" w jedzeniu.
To dar prawdziwy, ja mam taki zarastający ubytek po wypadniętym wypełnieniu światłoutwardzalnym i bardzo sobie chwalę. Działa nieraz po pierwszym kęsie więc bardziej prewencyjnie.

Wykrywa m.in. nawet śladowe ilości azotanów i azotynów.

Co zapala dziąsło zapala i jelita.
:-)
Zapisane
Gonzalez
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 11.2012
wiadomości: 84

« Odpowiedz #59 : 16-08-2014, 11:18 »

Cytuj
Mam więc taki mały, prywatny barometr "syfu" w jedzeniu.
To dar prawdziwy, ja mam taki zarastający ubytek po wypadniętym wypełnieniu światłoutwardzalnym i bardzo sobie chwalę. Działa nieraz po pierwszym kęsie więc bardziej prewencyjnie.

Wykrywa m.in. nawet śladowe ilości azotanów i azotynów.
:-)

No to przybij "piątkę" ;-)
Zapisane
Strony: 1 2 [3] 4 5   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!