Napisałem dziś taki oto krótki list w odpowiedzi na słuszne moim zdaniem oburzenie mojej znajomej rosnącą popularnością i spożyciem surowej kawy.
Droga Marto,
Co tu można dodać? Po raz pierwszy z tym fenomenem spotkałem się dwa lata temu w naszej kawiarni. Rozbawione towarzystwo pytało dość tajemniczo o niepaloną kawę...
Kilka dni temu odwiedzili mnie całkiem sympatyczni ludzie, nieco dojrzali, miłośnicy kuracji nad morzem. Kupują naszą kawę od dłuższego czasu. Tym razem zapytali o zieloną. Wyperswadowałem takie zakupy, ale czy przekonałem?
Dla mnie ma to wydźwięk związany z pojęciem zdrowia. Ludzie pragną zdrowia, pragną pozbyć się wielkiego brzucha, poszukują eliksiru na wszystkie bolączki życia i na nagromadzoną latami tuszę. Ale obrana przez nich droga prowadzi na manowce. Nie ma eliksiru ani cudownego leku.
Droga do zdrowia polega na ograniczeniu i rezygnacji z balastu i niepotrzebnie zjadanych przemysłowych, wysterylizowanych produktów, łakoci, glutenu, laktozy i kazeiny, a także leków, suplementów, ziółek, herbaty, a nawet kawy
.
Andrzej
Temat surowej kawy wkurza mnie podwójnie, bo jest to dla mnie marnotrawstwo surowca. Podobno sprzedaż surowej kawy dla wspomnianych celów jest bardzo dochodowa. Nie trzeba tu żadnej w zasadzie inwestycji, a popyt wciąż rośnie...